Tymczasem warto przypomnieć, co grają w kinach. „Kokainowy Miś” (Cocaine Bear) Elizabeth Banks na podstawie scenariusza Jimmy’ego Warrena to zwariowana komedia, po części oparta na faktach. Występują Keri Russell (Zorii), Alden Ehrenreich (Han Solo), O’Shea Jackson Jr. (Roken), Ray Liotta, Kristofer Hivju i inni. Producentami są Chris Miller i Phil Lord.
Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia niedźwiedzia, który zażył nadmierną ilość kokainy.
Kolejna propozycja to film „Syn” (The Son) Floriana Zellera. Występują: Laura Dern (Holdo), Hugh Quarshire (Panaka), Vanessa Kirby i Hugh Jackman. Za muzykę odpowiada Hans Zimmer.
Życie Petera ulega całkowitej zmianie, gdy nagle zjawia się w nim jego była żona z ich nastoletnim synem.
Następny film to gratka dla fanów talentu Adama Drivera „65” Scotta Becka i Bryana Woodsa, to prawie solowy popis aktora. Za kostiumy odpowadał Michael Kaplan.
Po katastrofie na nieznanej planecie pilot, Mills (Adam Driver) szybko odkrywa, że tą planetą jest Ziemia... tylko, że 65 milionów lat temu.
“Creed III” to raczej okazja do posłuchania muzyki Josepha Shirleya. Film wyreżyserował Michael B. Jordan, który także gra główną rolę. Partnerują mu Tessa Thompson, Jonathan Majors i Wood Harris.
Kiedy przyjaciel Adonisa z dzieciństwa, kiedyś cudowne dziecko boksu, rzuca mu wyzwanie, ich pojedynek okazuje się czymś więcej niż tylko kolejną walką.
Z kin schodzi natomiast film „Królowa wojownik” (The Woman King) w reżyserii Giny Prince-Bythewood i scenariusza Dany Stevens. Występują: John Boyega (Finn), Jordan Bolger (Skad), Viola Davis i Thuso Mbedu.
Opowieść o Afryce i jednym z najważniejszych państw na tym kontynencie w XVIII i XIX wieku - Królestwie Dahomej.
                
                

A teraz przechodzimy do normalności. Pojawiły się pierwsze zdjęcia z „Inferno” Rona Howarda z Felicity Jones. Premiera filmu w połowie października, w sam raz by zobaczyć Jones w kinie przed „Rogue One”.
Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej, zwane też Oskarami mają w sobie jakąś niesamowitą magię, która sprawia, że choć niczym się nie wyróżniają z grona wielu innych nagród, jednak to właśnie one sprawiają wrażenie najistotniejszych. Ceremonie ich wręczania to nie tylko dzień święta kina, ale prawdziwe igrzyska, które ludzie na całym świecie śledzą zarywając noce. W igrzyskach jak to igrzyskach, potrzebni są gladiatorzy i w tym roku kilka osób ze Starwarsówka znów dostało nominację. Najważniejsze dwie to oczywiście Kathleen Kennedy (producentka Epizodu VII i szefowa Lucasfilm), oraz Steven Spielberg (asystent reżysera w „Zemście Sithów”). Oboje dostali nominację w kategorii najlepszy film za „Lincolna”. Steven dodatkowo dostał też nominację za reżyserię.

Niestety Starwarsowcy zawiedli na całego na Oskarowej Gali. Zero Oskarów dla Zemsty, Williams musiał konkurować sam ze sobą, więc przegrał, Keira ma mało amerykańskie imię, jak twierdził prowadzący, a efekty zabrał sobie małpiszon Petera Jacksona.
George Lucas i Jonathan Hales dostali złote malinki w kategorii najgorszy scenariusz, a Hayden Christensen w kategorii najgorszy aktor.