Dziś kolejne pytanie do Douga Chianga, tym razem o odbiór swego dzieła.
P: Jak to jest zobaczyć w końcu ukończone „Mroczne widmo”, wiedząc o tych wszystkich szczegółach w których uczestniczyłeś? Czy cię zaskoczyło w jakiś sposób?
O: Zobaczenie fantastycznej roboty wszystkich, która ułożyła się w dwie godziny wartej i czystej rozrywki to uczucie niesamowitego spełnienia. Mój wkład w film nie zabrał mi nic z radości. Gdy światła zgasły, byłem znów 15 letnim dzieckiem, które ponownie odkrywa „Gwiezdne Wojny” po raz pierwszy.
Jedynym zaskoczeniem dla mnie, w dodatku bardzo przyjemnym, było to jak całość pięknie się zgrała razem. Często gdy się pracuje przy projektach tak wymagających jak „Gwiezdne Wojny”, jest zbyt wiele różnych aspektów, by móc naprawdę wiedzieć, czy one się zgrają tak jak planowano. Szczęśliwie mieliśmy tu pełne zaufanie George’a oraz jego wizję, która nas prowadziła.
KOMENTARZE (29)
Dziś kolejne pytanie o sposób pracy artystów projektowych. Odpowiada Doug Chiang
P: Jak wyglądał proces przesiewania projektów? Na przykład jak zdecydowano się na finalny podracer Anakina? Czego próbowano i co odpuszczono?
O: Mieliśmy raz w tygodniu spotkania z Georgem, zwykle w piątki. Tam George recenzował nasze projekty, które powstały w ciągu tygodnia. Zawsze starałem przedstawić George’owi trzy warianty do decyzji, konserwatywną, ekstremalną i coś po środku. George wybierał tę, która najlepiej mu pasowała i rozwijałem ją przez następny tydzień. Często ten proces rozwijania pomysłu trwał kilka tygodni.
KOMENTARZE (10)
Dziś ciekawe pytanie o kształtowanie się „Mrocznego widma”. Odpowiada Doug Chiang.
P: Projektant konceptów oryginalnej trylogii, Ralph McQuarrie, ustanowił wygląd Tatooine i Mos Eisley. Jakie są istotne różnice w wyglądzie Mos Espy w Epizodzie I?
O Ważne dla nas było to by Tatooine było z jednej strony znajome, z drugiej nie chcieliśmy odtwarzać czegoś, co widzieliśmy już wcześniej. Dlatego rezultatem było to, że jeden z pierwszych pomysłów, które starałem się zrealizować w Mos Espie, było to aby całe miasto znajdowało się w wgłębieniu, coś w stylu domostwa Luke’a w „Nowej nadziei”. Ten pomysł miasta zatopionego na pustyni do mnie przemawiał, bo wziąłem pomysł Ralpha McQuarriego i go rozwinąłem. Jednak potem uznaliśmy, że to uczynimy Mos Espę bardziej znaną, niż nieznaną.
KOMENTARZE (7)
Wśród paneli filmowych, dotyczących starszych produkcji, jeden był szczególnie ważny. Panel z okazji 20-lecia „Mrocznego widma”. Można go obejrzeć poniżej, zaś pod filmikiem kilka najważniejszych ciekawostek.
Panel poprowadził Warwick Davis. Na początku przyszli goście zajmujący się technicznymi aspektami filmu: John Knoll, Matthew Wood, Jean Bolte i Doug Chiang. Knoll i Bolte z ILM bardzo chwalili Epizod I, podkreślając, że to jeden z najważniejszych filmów w historii efektów specjalnych. To co tam stworzono, do dziś pozostaje dużym osiągnięciem, także dla ludzi pracujących w branży. Knoll wspominał, iż praca z Georgem Lucasem polegała na przejrzeniu 3500 scenopisów, z których każdy zawierał przynajmniej jeden fragment, którego nie dało się normalnie zrealizować. Zaś jeśli chodzi o ilość modeli czy miniatur, Knoll przypomniał, że w Epizodzie I wykorzystano ich więcej niż w całej klasycznej trylogii razem.
Jean Bolte, która zajmowała się malowaniem postaci cyfrowych (ich ubraniami i skórą) mówiła, że w pracy grafika był to przełom. Nie rewolucja, bo ta zaczęła się wraz z „Parkiem Jurajskim”, ale istotny przełom. Wciąż jest dumna z Jar Jara, Sebulby, czy Watto.
Doug Chiang wspomina, że na pierwszym spotkaniu z Georgem Lucasem właściwie nie wiedział, co go czeka. Flanelowiec przeszedł od razu do rzeczy, pewne pomysły już miał. Chiang notował wszystko na serwetce.
Matthew Wood dobrze wspominał tworzenie dźwięku do podracera Sebulby. Musiał nagrać wiele różnych silników, w końcu uznał, że potrzebuje też Ferrari. Wood mówił też, że Lucas lubił wykorzystywać pracowników jako statystów. I tym samym w kilku scenach Wood zagrał Biba Fortunę. Normalnie grał go Alan Ruscoe, ale George potrzebował dokrętek, zobaczył Wooda i powiedział, że on wygląda dość przerażająco, więc ubrali go w kostium i zagrał kilka scen.
Takie wykorzystywanie znudzonych współpracowników potwierdzają też Warwick Davis i John Knoll. Warwick miał przerwę w Tunezji, zamiast siedzieć w hotelu poszedł na plan, George kazał mu iść do garderoby i ubrać się tak, by wyglądał inaczej niż w innych scenach i gdzieś stać. Knoll zaś sam poprosił o małą rolę Lucasa. Widzimy go w czasie bitwy o Naboo, którą Knoll nadzorował. Gra jednego z pilotów. Ponieważ jako jedyny miał brodę, więc był rozpoznawalny. Lucas kazał go zabić, tak by widz widział, że nikt ważny nie ginie.
Ray Park przyznał, że poza Maulem też gra jedną rolę, właśnie w podobny sposób. Widać go przez chwilę jako strażnika, który wraz z Padme i resztą szturmuje pałac na Naboo. Ray przyznał też, że miał własny pomysł na temat Maula. Gdy go grał słuchał głównie utworu „Firestarter” zespołu Prodigy.
Ian McDiarmid żartował sobie z powrotu do Epizodu IX, wspominał swój angaż i opowiadał raczej znane już anegdotki. Choćby o tym, że nigdy mu nie powiedzieli, iż Darth Sidious i Palpatine to jedna i ta sama osoba. Musiał do tego dojść sam. Była to też tajemnica na planie. O tym, że gra obie postaci, dowiedział się w pierwszy dzień zdjęciowy, ale już na przykład Liam Neeson zorientował się dopiero na premierze. Obie inkarnacje były oznaczone innymi numerkami (każda postać ma taki). Dodatkowo Lucas powiedział mu, żeby jedna z tych postaci była maską, takimi soczewkami kontaktowymi.
Na panelu był też Anthony Daniels oraz Ahmed Best, który podobnie jak Kelly Marie Tran na panelu o „The Rise of Skywalker” został uhonorowany specjalnymi brawami (w ten sposób fani chcieli zadość uczynić przykremu wyznaniu aktora). Tu fani wręcz skandowali jego imię. A Lucas przyznał, że Jar Jar jest jedną z jego ulubionych postaci.
Na koniec był też krótki filmik od George’a Lucasa. Przyznał on, że choć „Mroczne widmo” nie było kręcone w całości cyfrowo, część scen nagrywano z użyciem tej technologii. Tym samym film był przełomowy w jeszcze jednym aspekcie.
KOMENTARZE (14)
Celebration - impreza wyczekiwana przez nas wszystkich od miesięcy - zaczyna się już jutro. To z całą pewnością najważniejszy konwent w roku, bo w zeszłym go nie było, no i nie ukrywajmy - od wielu tygodni panuje lekka posucha, jeśli chodzi o jakiekolwiek wieści. Ale teraz ma się to zmienić, bo w końcu poznamy tytuł Epizodu IX, zobaczymy zwiastuny filmowe, growe i animowane oraz poznamy nowości na rynku wydawniczym.
Impreza trwa od 11 do 15 kwietnia (choć pierwszy dzień to formalnie tylko otwarcie i parę inicjatyw fanowskich), a poniżej podajemy listę paneli i innych atrakcji, które się wówczas odbędą. Jest ona również dostępna na Oficjalnej. Wydarzenia odbywają się na trzech scenach: Celebration, Galaktyki i Bliźniaczych Słońc, przy czym każda z nich będzie miała innego prowadzącego (Warwick Davis, David W. Collins oraz Amy Ratcliffe) i atrakcje takie jak spotkania z gwiazdami czy DJ-ów. Wiemy, że ekipa z The Star Wars Show będzie nadawała na żywo (na SW.com i YouTubie), blogowanie tekstowe podobno też ma być, no i zawsze jest Twitter.
Uwaga, wszystkie poniższe godziny podaliśmy w czasie polskim, czyli część wydarzeń przechodzi na kolejny dzień (różnica pomiędzy nami a Chicago wynosi 7 godzin). Warto też sprawdzać oficjalną konwentową aplikację (dostępną na przykład w Google Play), bo możliwe są zmiany. Najistotniejsze panele pogrubiliśmy.
Piątek, 12 kwietnia
„Star Wars: Episode IX” - na żywo na scenie Celebration, transmisja na pozostałe - 18:00-19:00 - z całą pewnością najważniejszy panel, na którym poznamy tytuł dziewiątej części Sagi i zapewne dostaniemy jakiś zwiastun. Pojawią się Kathleen Kennedy, J.J. Abrams oraz inni goście.
„Star Wars Collectibles Update with Lucasfilm’s Brian Merten” - scena Bliźniaczych Słońc - 20:15-21:30 - czyli co słychać w kolekcjonerskim świecie z „niespodzianką lub dwiema”.
„20 years of the LEGO Star Wars Story – A Retrospective and Forward Look” - scena Galaktyki - 20:30-21:30 - jak głosi tytuł, będzie to z jednej strony spojrzenie wstecz na dwadzieścia lat LEGO Star Wars, z drugiej zapowiedź tego, co nas czeka w klockowym świecie - również tym w formie animacji czy gier.
„Vader Immortal: A Star Wars VR Series” - scena Celebration - 20:30-21:30 - ILMxLAB i Oculus pokażą zajawkę starwarsowej historii zaprojektowanej na potrzeby wirtualnej rzeczywistości. Zobaczymy między innymi fortecę Vadera na Mustafarze.
„The Music of Star Wars: The Phantom Menace with David Collins” - scena Galaktyki - 22:30-23:30 - o stronie muzycznej „Mrocznego widma”.
„The Creatures, Droids & Aliens of Star Wars” - scena Celebration - 23:00-00:00 - Neal Scanlan z warsztatu stworów Pinewood pokaże nam proces powstawania gwiezdnowojennych obcych, droidów i stworzeń.
„Lucasfilm Publishing Panel” - scena Bliźniaczych Słońc - 23:45-00:45 - o tym wydarzeniu już pisaliśmy. Jeśli wyczekujecie nowości wydawniczych, to jest coś dla Was. Pojawią się tu: Jeffrey Brown, Zoraida Córdova, Delilah Dawson, Claudia Gray, Justina Ireland, E.K. Johnston, Cavan Scott, Timothy Zahn i inni. Prawdopodobnie zostaną zapowiedziane nowe tytuły związane z Epizodem IX.
„ILM Presents: Making Solo” - scena Galaktyki - 00:30-01:30 (czyli już sobota) - Rob Bredow, nadzorca efektów specjalnych z „Hana Solo” opowie o swoich osobistych doświadczeniach podczas pracy nad filmem i pokaże zdjęcia zza kulis, które mają trafić do jego książki.
„I’ll Take Droids for $500, Obi-Wan: An Intergalactic Game Show” - scena Bliźniaczych Słońc - 01:30-02:30 (sobota) - innymi słowy wiedzówka. Prowadzi narrator starwarsowych audiobooków, Marc Thomphson. Przewidziano nagrody dla uczestników.
Sobota, 13 kwietnia
„Droids and Animatronic Creatures of Star Wars” - scena Galaktyki - 17:45-18:45 - panel podobny do wspomnianego wyżej, z tym że skupiony wyłącznie na droidach i postaciach animatronicznych od „Przebudzenia Mocy” do „Hana Solo”.
„Bringing Star Wars: Galaxy’s Edge to Life at Disney Parks” - scena Celebration - 18:00-19:00 - to tu dowiemy się wszystkiego o parku rozrywki, którego otwarcie zbliża się wielkimi krokami. Organizatorzy obiecują też kilka niespodzianek.
„Inside Fantasy Flight Games” - scena Bliźniaczych Słońc - 18:00-19:00 - tutaj ludzie odpowiedzialni za starwarsowe gry bez prądu uchylą rąbka tajemnicy swojej pracy. Możemy się też spodziewać zapowiedzi do „X-winga”.
„LEGO Star Wars Animation Panel with Bill Motz and Bob Roth” - scena fanowska - 18:45-19:45 - twórcy „Przygód Freemakerów” poopowiadają o połączeniu światów LEGO i SW w formie animacji. Potwierdzono już, że zostaną pokazane niewykorzystane fragmenty serialu, ale czy możemy liczyć na trzeci sezon? Przekonamy się w sobotę.
„Star Wars Rebels Remembered” - scena Galaktyki - 19:45-20:45 - panel wspominkowy „Rebeliantów”, więc nie należy spodziewać się większych sensacji, zwłaszcza że parokrotnie już podkreślano, że nowy serial nie zostanie zapowiedziany. Ale może Filoni powie co nieco o historii poszukiwań Ezry.
„Del Rey Behind the Scenes” - scena Bliźniaczych Słońc - 19:45-20:45 - kolejny panel książkowy, na którym możemy spodziewać się zapowiedzi przyszłych tytułów. Pojawią się na nim: Claudia Gray, Timothy Zahn, Alexander Freed i Delilah S. Dawson.
„The Galaxy-Wide Premiere of Star Wars Jedi: Fallen Order” - scena Celebration - 20:30-21:30 - Vince Zampella z Redspawn i reżyser gry Stig Asmussen zaprezentują nam swoje dzieło, o którym wiemy bardzo niewiele, poza tym, że będzie to historia padawana w mrocznych czasach. Tu też obiecano „kilka niespodzianek” i podobno EA już potwierdziła, że czeka nas zwiastun.
„Marvel Comics Presents: Star Wars” - scena Bliźniaczych Słońc - 21:30-22:30 - znowu zapowiedzi, tym razem komiksowe. Pojawią się tu Greg Pak („Age of Rebellion”), Ethan Sacks („Galaxy's Edge”) oraz inni goście.
„Star Wars Cosplay Competition” - scena Galaktyki - 22:30-23:30 - konwentowa tradycja, to jest konkurs cosplayowy.
„Sisters of the Force, A Celebration of Women and Star Wars” - scena Celebration - 23:00-00:00 - czyli o kobietach w świecie Sagi. Moderować będzie Ashley Eckstein (Ahsoka), a wśród gości znajdą się Vanessa Marshall (Hera), Catherine Taber (Padme), Amy Ratcliffe (dziennikarka i blogerka) i inni.
„Step Into Our Star Wars Stories: ILMxLAB” - scena Bliźniaczych Słońc - panel podobny do wspomnianego wyżej „Vader Immortal”, to jest prezentacja gier VR.
„A Star Wars Let’s Play” - scena Galaktyki - 00:30-01:30 (czyli niedziela) - prowadzony przez Davida Collinsa, ten dość luźny panel dotyczyć będzie starych gier jak „Super Star Wars”, „Bounty Hunter” czy „Racer Revenge”. On i specjalni goście będą grać i jednocześnie odpowiadać na pytania fanów.
„Star Wars: The Force of Funko” - scena Bliźniaczych Słońc - 00:45-01:45 (niedziela) - każdy chyba kojarzy charakterystyczne figurki Funko z dużymi głowami i małymi ciałami. Na tym spotkaniu ich twórcy poopowiadają o swoich doświadczeniach z marką.
Niedziela, 14 kwietnia
„The Mandalorian” - scena Celebration, transmisja na pozostałe - 18:00-19:00 - Jon Favreau i Dave Filoni wreszcie oficjalnie uchylą rąbka tajemnicy pierwszego aktorskiego serialu „Star Wars”. Miejmy też nadzieję, że tu lub gdzie indziej poznamy więcej szczegółów dotyczących Disney+
„Behind the Scenes of the Cantina” - scena Bliźniaczych Słońc - 20:00-21:00 - Tom Spina i Amy Ratcliffe poświęcą to spotkanie na prezentację jednego z najbardziej ikonicznych miejsc w Sadze, kantyny w Mos Eisley.
„Doug Chiang: The Evolution of Star Wars Design – Designing Episode I” - scena Galaktyki - 20:15-21:15 - spotkanie z człowiekiem, który w dużej mierze odpowiada za wizualną stronę prequeli, zwłaszcza Epizodu I. Będą i rzadkie prace koncepcyjne, i pytania do artysty.
„In Conversation with Alan Tudyk” - scena Celebration - 20:30-21:30 - pyskaty i sarkastyczny Kaytoo zdobył serca wielu fanów, a wcielający się w niego Tudyk poopowiada o nim oraz o innych swoich rolach. Prowadzi Warwick Davis.
„ILM Model Shop: Building a Galaxy” - scena Galaktyki - 22:15-23:15 - spojrzenie na jeden z pierwszych departamentów ILM-u, odpowiedzialnego za budowę modeli. Szczególna uwaga będzie poświęcona tym z „Mrocznego widma”.
„Star Wars: The Clone Wars Sneak Peek” - scena Celebration, transmisja na Bliźniacze Słońca - 22:30-23:30 - Dave Filoni i „specjalni goście” pokażą zajawkę „The Clone Wars Revival”, czyli (tak jakby) sezonu siódmego. Co zapewne oznacza zwiastun i informacje które akty z zaplanowanej historii zobaczymy.
„Into the Archives” - scena Bliźniaczych Słońc - 00:30-00:01:30 - Paul Duncan, autor „The Star Wars Archives: Episodes IV-VI”, uchyli rąbka tajemnicy swojej pracy nad tą pozycją - opowie między innymi o pomysłach, które do książki nie trafiły, na przykład o chronologii powstawania postaci Boby Fetta.
Poniedziałek, 15 kwietnia
„Lucasfilm Publishing: Writers Roundtable” - scena Bliźniaczych Słońc - 17:30-18:30 - spotkanie pisarzy, na którym pojawią się: Claudia Gray, Justina Ireland, Daniel José Older, Cavan Scott i Charles Soule. Ten ostatni pisał na swoim Twitterze, że to panel, którego nie można przegapić. I tutaj zapowiedziano prezentację nowości.
„Star Wars: The Phantom Menace 20th Anniversary Celebration” - scena Celebration, transmisja na Galaktykę - 18:00-19:00 - każda saga ma swój początek, a „Mroczne widmo” obchodzi w tym roku dwudzieste urodziny. Panel, na którym twórcy powspominają proces tworzenia filmu i pokażą sekrety zza kulis. Prowadzi Warwick Davis.
„Short Stories with Warwick Davis” - scena Celebration - 18:30-19:30 - aktor, który grał najwięcej postaci w całej Sadze, poopowiada o swojej karierze.
„Star Wars Celebration Tattoo Competition” - scena Bliźniaczych Słońc - 19:15-20:15 - fani, którzy mają tatuaż związany z Sagą, będą mogli nie tylko się nim pochwalić, lecz także zawalczyć o nagrody w różnych kategoriach konkursowych.
„Star Wars Resistance Season Two Sneak Peek” - scena Galaktyki - 20:30-21:50 - twórcy „Ruchu Oporu”, czyli Justin Ridge, Athena Portillo i Brandon Auman porozmawiają o końcówce sezonu pierwszego i pokażą co nas czeka w drugim. Co ciekawe, jest to najdłuższy panel ze wszystkich.
„IDW Publishing: The Adventures Continue!” - scena Bliźniaczych Słońc - 21:00-22:00 (Oficjalna podaje inną godzinę, ale tak jest w aplikacji) - znowu komiksy, ale tym razem dla młodszej widowni. Będzie można porozmawiać z Nickiem Brokenshirem, Delilah Dawson, Tonym Fleecsem, Michaelem Morecim i Cavanem Scottem. Ale pytania będą mogły kierować tylko dzieci.
Celebration Chicago Closing Ceremony - scena Celebration i Galaktyki - 22:30-23:30 - czyli ceremonia zamknięcia, wraz ze specjalnymi gośćmi i podsumowaniem całej imprezy.
Rzecz jasna to nie wszystko, bo na samej imprezie będzie jeszcze mnóstwo innych inicjatyw - paneli fanowskich, sesji fotograficznych i autografowych czy konkursów. Nawet jeśli nie jesteście w Chicago, warto zainstalować sobie wyżej wspomnianą aplikację, by być na bieżąco. Tymczasem wszyscy z niecierpliwością czekamy na wieści zza oceanu!
KOMENTARZE (22)
Dziś kolejne pytanie do Gavina Bocqueta, scenografa prequeli, o spsosób jego pracy.
P: Jakie są podstawowe kroki przy przekształcaniu pomysłów i konceptów artystycznych w trójwymiarowe plany? Jak decydujesz, co zmodyfikować, by projekt mógł stać się rzeczywisty?
O: Jest wiele różnych dróg by przenieść pomysły koncepcyjne w ostateczną scenografię. Czasem braliśmy rysunki bezpośrednio od grupy artystów Douga Chianga, a następnie bardzo precyzyjnie interpretowaliśmy je tworząc trójwymiarową, pełnowymiarową dekorację. Innym razem, choćby z Gunga City, braliśmy podstawowe pomysły miasta będącego podwodnym bąblem, i pokazywaliśmy je George’owi Lucasowi już w formie modeli projektów. Te modele z czasem stawały się bardziej szczegółowe, zwłaszcza gdy mieliśmy wystarczająco informacji by móc zacząć myśleć jak chcemy to przełożyć na pełnowymiarową scenografię.
KOMENTARZE (4)
Dziś pytanie do Douga Chianga, artysty koncepcyjnego, który pracował przy prequelach, zresztą obecnie jest jednym z kilkunastu wiceprezesów w Lucasfilmie. Pytanie jest o „Zemstę” w kontekście prac nad poprzednim filmem. Poza odpowiedzią, na oficjalnej zamieszono dwa małe rysunki, z I i VI Epizodu.
P: Czy kiedy pracowaliście nad projektami do Epizodu II, myślicie już na przód pod kątem Epizodu III, albo czy w ogóle musieliście coś robić w tym kierunku?
O: Zawsze jesteśmy świadomi tego, jak nowe projekty będą się integrowały z całym uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. Ponieważ pracujemy tylko nad częścią serii sześciu filmów, projekty muszą ewoluować z bohaterami i opowieścią w przekonywującym kierunku. To wymaga pewnej logiki w procesie projektowym, by seria była spójna wizualnie.
Dziś kolejne z cyklu pytań skierowanych do konkretnej osoby. Tym razem do Douga Chianga. Pochodzi z czasów sprzed premiery „Ataku klonów”, więc Chiang miał do wyboru zaledwie cztery filmy.
P: Gdybyś miał wybrać ulubioną scenę z wszystkich czterech filmów „Star Wars”, która to by była?
O: Byłaby to bitwa z AT-AT z początku „Imperium kontratakuje”. Ta scena zawiera wszystko, co mnie inspirowało w „Gwiezdnych Wojnach”, gdy byłem dzieckiem. Są tu wspaniałe projekty, akcja, dramaturgia, bohaterstwo. To jest genialne.
KOMENTARZE (7)
Zdjęcia do Epizodu IX trwają, a my tymczasem mamy nowe plotki. Zaczynamy od tych mniej szalonych, bardziej potwierdzonych.
Aktorzy o Epizodzie IX
Dominic Monaghan, który przyjaźni się z J.J. Abramsem przyznał, że miał okazję przeczytać scenariusz Epizodu IX. Tyle, że była to dość wczesna wersja. Abrams jak wiemy, podobnie zresztą jak to robił George Lucas, zmienia film w trakcie, poprawia go nawet po skończeniu zdjęć. Więc Dominic specjalnie się nie przejmuje tym co czytał, raczej jest to pewien zarys. I tu właśnie najciekawsze, bo zdradził kilka drobnych informacji o akcji (ogólniki, bez spoilerów). Otóż jego postać (wciąż nie wiemy kto to) będzie obecna w zauważalny sposób w pierwszym akcie filmu. Wydarzenia z pierwszego aktu będą miały znaczący wpływ na drugi i trzeci akt. W obu Dominica prawie nie będzie. Za to zdradził, że w akcie drugim i trzecim zobaczymy jakieś olbrzymie sekwencje. Bitwy? Czy coś takiego? Tego nie zdradził. Dominic ma na planie Epizodu IX spędzić sześć tygodni.
Natomiast jeśli chodzi o Abramsa i zmiany, to Adam Driver musiał przełożyć swoje spotkanie z fanami na jednym z uniwersytetów, właśnie ze względu na zmianę harmonogramu zdjęć.
Swoją drogą niektórzy zauważają, że w komiksie „Poe Dameron” doszło do sprzątnięcia pewnych problemów po „Ostatnim Jedi”. Tam Leia na powrót awansuje Damerona do stopnia komandora.
Tymczasem na MakingStarWars pojawiły się kolejne zdjęcia z planu Epizodu IX. Obecnie budowana jest taka konstrukcja. Co to jest, nie wiadomo.
Ploty i dyrdymały o Epizodzie IX
Przechodzimy do szalonych plotek, które można znaleźć w sieci. Większość z nich ma jedno źródło, jest nim Mike Zeroh. Więc wspominamy tylko po to, by nie brać ich pod uwagę. Według jednej z nich Kylo Ren i Snoke mają być tą samą osobą. Według innej Abrams miałby nam ukazać przeszłość Snoke’a. Snoke’a w retrospekcji miałby zagrać Ed Harris. Jeszcze inna – ta jest wyjątkowo ciekawa – miałaby nam pokazać manifestację Mocy w wykonaniu Luke’a Skywalkera. Coś w stylu ściągania niszczyciela gwiezdnego z orbity i rozbijanie go o planetę („The Force Unleashed” się kłania). Ciekawe jest to, że Zeroh wcześniej dokładnie tę samą scenę zapowiadał przy Epizodzie VII.
Ostatnia zaś, acz tu źródłem jest nie tylko Zeroh, mówi o rodzicach Rey. Podobno mieliby to być Rycerze Jedi i ukazać się jej jako duchy. Czy jednym z nich jest Luke? Tu trudno zweryfikować, co jest wymysłem, a co może być przeciekiem.
Za to z bardziej wiarygodnych plotek mowa jest jeszcze o kolejnym nawiązaniu do Vadera. Być może zobaczymy zamek Vadera na Mustafar. Początkowo wyciągnął to Zeroh, o czym pisaliśmy, ale inne źródła łączą to z tym, że J.J. Abrams chciał nawiązywać także do prequeli. Wcześniej Colin Trevorrow, który pisał wcześniejszą wersję scenariusza, także coś sugerował o Mustafar. Również Doug Chiang przy „Łotrze 1” sugerował, że do zamku możemy wrócić jeszcze przy kolejnych filmach. To oczywiście łączy się z pomysłami Trevorrowa. Zobaczymy, czy faktycznie Abrams to wykorzysta.
KOMENTARZE (33)
Dziś pytanie do Douga Chianga o inspiracje i szczegóły techniczne projektowania „Mrocznego widma”.
P: Jedną z najbardziej niezapomnianych sekwencji „Mrocznego widma” są Podracery. Jak zaprojektowaliście stadion?
O: Stadion został rozwinięty wokół pomysłu, że mieszkańcy Tatooine poświęcają swoje niewielkie zasoby, by zbudować dużą architektoniczną strukturę w istniejącym krajobrazie. W przypadku stadionu pomyślałem, że byłoby cudownie móc wyrzeźbić go ścianie płaskowyżu. Ten pomysł pasował do realiów ustanowionych domostwem Luke’a w pierwszych „Gwiezdnych Wojnach”.
Natomiast hangar rozwijaliśmy z moich inspiracji w których podracery bardzo przypominały konie. Więc na początku narysowałem linie, które przerodziły się w bramy i indywidualne stoiska, podobne do tych które można zobaczyć na torach wyścigów konnych. Ostateczna wersja hangaru zawiera ten pomysł ze stoiskami, ale projekt jest oparty na czymś, co wszyscy lepiej znamy.
KOMENTARZE (6)
O „Galaxy's Edge”, czyli starwarsowej atrakcji powstającej w parkach rozrywki Disneya, wiemy już od jakiegoś czasu. Niedawno odbyła się impreza „Galactic Nights” w Orlando, podczas której zdradzono na co takiego natrafimy podczas zwiedzania stworzonej w parkach „planety” Baatu.
Po pierwsze, zobaczymy tam dwa ogromne AT-AT, z którymi walczyć będą goście. Obecnie są budowane w Japonii. Inną atrakcją w tym stylu będzie „Sokół”. Do pojazdów dołączy też transportowiec Ruchu Oporu z „Przebudzenia Mocy”. Goście będą mogli wejść na jego pokład i wyruszyć do walki z Najwyższym Porządkiem. Statek został podobno odwzorowany bardzo dokładnie, będą tam nawet ślady po zniszczeniach.
Po drugie, Doug Chiang pracuje z innymi artystami, by stworzyć zagrodę ze zwierzętami, spośród których wiele pojawiło się do tej pory tylko w animowanej formie. Jednymi z nich będą loth-koty z „Rebeliantów”, z którymi będzie można wchodzić w interakcję. Goście „Galactic Nights” uznali je za bardzo słodkie.
Kolejnym obiektem do zwiedzenia będzie placówka Black Spire, ale o tym już wiemy; miejsce to wspomina L3 w „Solo”, gdy mówi pogardliwie, że Lando nie mógłby bez jej pomocy go znaleźć. Na początku newsa mamy pracę koncepcyjną przedstawiającą Black Spire.
Wreszcie, wśród postaci, na które natrafią goście, znajdą się Nien Nunb i Hondo Ohnaka. Głosu temu pierwszemu użyczy jego oryginalny aktor, Kipsang Rotich. Ludzie z Disneya pojechali aż do Kenii, by go zaangażować. Podczas „Galactic Nights” pokazano film, w którym Rotich wyraził radość z powrotu do roli. Nie wiadomo natomiast czyim głosem przemówi Ohnaka, ale po imprezie uczestnicy dostali karty przedstawiające go razem z Chewbaccą na rampie „Sokoła”. Oficjalna pisze, że nie wiadomo, co takiego sprawi, że ich ścieżki się skrzyżują, ale możemy się domyślać, że dowiemy się tego z książki „Pirate's Price”.
Otwarcie „Galaxy's Edge” nastąpi w przyszłym roku.
KOMENTARZE (2)
Jon Favreau zbiera ekipę do swojego serialu aktorskiego. Na razie wiemy, że dołączyli do niej scenografowie, Doug Chiang oraz Andrew L. Jones.
Chiang to weteran sagi. Pracował przy „Mrocznym widmie”, „Ataku klonów” i „Przebudzeniu Mocy” jako artysta koncepcyjny, oraz przy „Łotrze 1” już jako scenograf.
Andrew L. Jones zadebiutuje w sadze. Wcześniej był scenografem w „Księdze dżungli” Favreau, pracował także między innymi przy „Avatarze”, „Przygodach Tintina” czy „Alicji w Krainie Czarów” oraz „Beowulfie”. Ma bardzo duże doświadczenie w pracy z cyfrowymi postaciami.
Serial pojawi się w przyszłym roku na platformie streamingowej Disneya. Wiemy tylko, że będzie dziać się 7 lat po „Nowej nadziei” oraz skupi się na nowych postaciach. Nad scenariuszami czuwa Favreau, który wyprodukuje serial, a także ma się wcielić w ważnego kosmitę.
KOMENTARZE (11)
Dziś kolejne pytanie o metodologię pracy, tym razem skierowane do artysty koncepcyjnego, Douga Chianga.
P: Ile z prawdziwego świata pozostaje w projektach „Gwiezdnych Wojen”?
O: Całkiem sporo. Większość poszukiwań jakie robimy, gdy tworzymy projekty, to studiowanie świata wokół nas. Pomysły są wszędzie, trzeba tylko wiedzieć gdzie ich szukać i jak. Inspiracją może być coś tak prostego jak zardzewiały zawias w drzwiach, czy tak skromny jak zakurzony cent. Zawsze staramy się, by nasze projekty bazowały na rzeczywistości, to daje im solidne fundamenty. Jednym z niebezpieczeństw projektowania alternatywnego uniwersum jest stworzenie czegoś fantazyjnego acz pozbawionego podstaw w rzeczywistości. Takie projekty bardzo szybko się „starzeją”.
KOMENTARZE (2)
O: Projektanci koncepcyjni potrzebują być dobrymi artystami. Nasza praca to komunikowanie się przez sztukę. Doświadczenia każdego artysty w departamencie jednak są tak różne jak nasze umiejętności. Niektórzy są wspaniałymi twórcami stworów jak Terryl Whitlatch, a inni jak Iain McCaig celują w kostiumach. Ale to co łączy nas wszystkich, to zdolność ładnego rysowania.
Dodatkowo projektanci koncepcyjni muszą być twórcami światów. Muszą być architektami, projektantami pojazdów, twórcami kostiumów i stworów. I to wszystko w jednym. Dobry projektant ma umiejętność by dostrzec, to co wyjątkowe w powszechnie występujących obiektach czy formach.
KOMENTARZE (8)
Wrzesień zaoferował nam sporo nowości na rynkach zachodnich, głównie za sprawą Piątku Mocy i powiązanym z nim cyklem Journey to Star Wars: The Last Jedi. Już 1 września pojawiły się dwie powieści, o czym pisaliśmy tutaj. Teraz zobaczmy pozostałe premiery.
Wspomniany wyżej cykl zaoferował nam koszyk publikacji, takie jak książka z serii Look and Find „Journey to Star Wars: The Last Jedi: Look and Find” Erin Rose Wage (twarda, 24 strony, 9,92 USD) z ilustracjami Arta Mawhinneya od wydawnictwa Phoenix International. Od spółki Disney-Lucasfilm Press otrzymaliśmy kolorowankę „Keepsake Coloring Book” z ilustracjami Katie Cook (miękka, 128 stron, 15,99 USD), książkę dla dzieci „The Power of the Force” Michaela Siglaina z ilustracjami Briana Rooda (miękka, 24 strony, 5,99 USD) oraz kolejna pozycję z cyklu World of Reading „A Leader Named Leia” Jennifer Heddle z ilustracjami Briana Rooda (miękka, 32 strony, 4,99 USD). Brytyjski Egmont w ramach cyklu dołożył od siebie rocznik 2018, czyli taki mini-przewodnik „Star Wars Annual 2018” (twarda, 72 strony, 7,99 GBP) Neda Hartleya, kolejna pozycja to zawierająca model i książeczkę „Stealth Mission: Activity Book and Model” (twarda, 36 stron, 8,99 GBP) Neala Manninga, Roba Balla oraz kolorowanka „Journey to Star Wars: The Last Jedi Colouring Book” (miękka, 32 strony, 4,99 GBP). Pozostałe dwie pozycje to przewodnik po nowej sztuce składania z papieru „Kirigami” (miękka, 126 stron, 27,50 USD) Marca Hagan-Guireya od Chronicle Books i książka dla dzieci „Tales of the Force” (twarda, 48 stron, 10,99 USD) z ilustracjami Rona Cohee od Golden Books.
Pozostałe premiery miesiąca prezentują się tak: spółka Disney-Lucasfilm wypuściła jeszcze dwie pozycje, ilustrowaną książkę dla dzieci „BB-8 on the Run” (twarda, 40 stron, 17,99 USD) Drew Daywalta z ilustracjami Matta Myersa oraz opowiadania dla dzieci oparte na trylogii prequeli „The Prequel Trilogy Stories” (twarda, 304 strony, 16,99 USD) autorstwa Ivan Cohen i S.T. Bende z ilustracjami Briana Rooda.
Brytyjski Egmont dorzucił od siebie drugą cześć poszukiwań Chewiego „Where's the Wookiee? 2” (twarda, 40 stron, 9,99 GBP) autorstwa Katriny Pallant z ilustracjami Ulisesa Farinasa.
Thunder Bay Press wydało kolejny poradnik szydełkowania „Crochet Star Wars Characters” (miękka, 48 stron, 14,99 USD) autorstwa Lucy Collin. Natomiast becker&mayer! również dorzucił poradnik dla robótek szydełkowych - „Crochet Star Wars Characters” (miękka, 64 stron, 19,99 USD) autorstwa John Lohman i Rhys Turton. W nakładzie tego wydawcy ukazało się też wznowienie albumu z 2011 roku „The Blueprints” (twarda, 336 stron, 79,99 USD) autorstwa Gavina Bocqueta, Jonathana W. Rinzlera i Normana Reynoldsa. Książka jest zbiorem planów i schematów pojazdów oraz lokacji z klasycznych filmów.
Na rodzimym rynku ukazały się dwie pozycje od wydawnictwa Ameet: pierwsza to książeczka z cyklu LEGO Star Wars „Księżniczka rebeliantów” (twarda, 64 strony, 24,99 PLN) autorstwa Sue Behrent oraz album graficzny „Star Wars Art: Koncepty” (twarda, 176 stron, 99,90 PLN) z przedmową Joe'ego Johnstona, wstępem Ryana Churcha, wprowadzeniem Douga Chianga i epilogiem Erika Tiemensa. Ta druga pozycja pomimo premiery rynkowej, może być dostępna w sprzedaży dopiero w październiku.
Nadchodzące miesiące zapowiadają się wyjątkowo bogato dla polskich fanów i czytelników, wydawcy zapowiedzieli kilka interesujących publikacji, szczegóły już wkrótce.
Twórcy animacji ewidentnie lubią pierwsze epizody w trylogiach. Jak pokazywaliśmy w poprzednim artykule na temat „Nowej nadziei”, większych i mniejszych aluzji było sporo i nie inaczej jest w przypadku "Mrocznego widma". Zarówno „The Clone Wars”, jak i „Rebelianci” dzieją się po wydarzeniach z początku trylogii prequeli, dlatego ekipa podeszła do niego trochę inaczej. Zwłaszcza TCW dało okazję do wyjaśnienia wielu wątków i rozwinięcia historii postaci, „Rebelianci” już mniej.
Jest jeszcze jedna, istotna rzecz w przypadku prequeli, którą chętnie wykorzystywali twórcy animacji: niewykorzystane prace koncepcyjne. Przy nowych filmach pracowała o wiele większa załoga artystów, którzy mieli bardzo różne wizje. Nie wszystko spodobało się Lucasowi, ale Filoni i spółka udowodnili, że w archiwach nic tak naprawdę nie ginie. Stąd ożyło wiele miejsc i postaci, które do tej pory istniały tylko na papierze.
Postacie i rasy
Niewątpliwie jedną z najważniejszych nowych postaci wprowadzonych przez „Mroczne widmo” był Qui-Gon. Mistrz nie pojawił się w serialu aż do trylogii Mortis, gdzie najpierw ukazał się Obi-Wanowi i ostrzegł go przed możliwością zejścia Anakina na ciemną stronę, a potem samemu Skywalkerowi, którego pokrzepił. Więcej jednak o nim dowiedzieliśmy się pod koniec tzw. materiałów bonusowych. Jinn poprowadził Yodę na niebezpieczną wyprawę do Kapłanek Mocy, u których wielki mistrz nauczył się jak manifestować się po śmierci jako duch. Okazało się też, że sam Qui-Gon trenował kiedyś u Kapłanek, ale jego szkolenie nie zostało zakończone, dlatego potrafił tylko przemawiać jako głos. W trylogii Mortis wystąpiła też Shmi Skywalker - co prawda „wystąpiła” powinno się napisać w cudzysłowie, bo tak naprawdę jej podobieństwo przywdział Syn, gdy próbował odsunąć Anakina od Padme. Ale Pernilla August zaliczyła gościnną rolę.
Qui-Gon jest istotny, ale nikogo tak seriale nie zmieniły, jak Dartha Maula. Przez ponad dziesięć lat myśleliśmy, że żywot Zabraka zakończył się w pomieszczeniu generatora w pałacu w Theed. Ale potem przyszedł sezon trzeci TCW, gdy dowiedzieliśmy się, że Sith miał dwóch braci. Jeden z nich, Savage, nawet na pewien czas został uczniem hrabiego Dooku, lecz został przezeń zdradzony. Postawił więc na więzi rodzinne i zwrócił się do Talzin (notabene: w tajemnicy jego matki), która dała mu amulet, dzięki któremu trafił do brata. Maulowi podczas upadku udało się użyć Mocy i trafić do kontenera ze śmieciami, który został wywieziony na Lotho Minor. Tam dorobił sobie pajęcze nogi i żył dość nędzny żywot, aż do czasu, gdy znalazł go Savage i uleczyła Talzin. Były Sith próbował zmienić układ sił w galaktyce i nawet spowodował spore zamieszanie na Mandalorze, ale porażka w starciu z Sidiousem (i to dwukrotnie: w serialu i w komiksie) sprawiła, że jego wysiłki poszły na marne. Gdy powrócił pod koniec drugiego sezonu „Rebeliantów”, był już raczej staruszkiem trzymającym się kurczowo myśli o zemście na Kenobim. W tym celu próbował zwieść Ezrę na ciemną stronę, co udało mu się tylko częściowo, a ostatecznie w odcinku „Twin Suns” ostatecznie spotkał swój los.
Wydaje się, że jednym z celów twórców „Wojen klonów” było zrehabilitowanie nieco postaci Jar Jara, o czym Filoni wspominał wielokrotnie w wywiadach i materiałach spoza kulis. I nie, Binks nie stracił nic ze swojego specyficznego uroku i fajtłapowatości, ale wielokrotnie to właśnie on ratował sytuację, choćby przez przypadek. Pomógł na przykład uratować Padme (i Rodię) w „Bombad Jedi”, walczył z piratami w „The Gungan General”, negocjował z Grievousem w „Shadow Warrior”. A nawet dorobił się dziewczyny, do tego królowej planety Bardotta.
Jak przy Gunganach jesteśmy, to o rasie sympatycznych, lecz wojowniczych kłapouchów też dowiedzieliśmy się sporo nowego dzięki TCW. W „Blue Shadow Virus” poznaliśmy Peppi Bow, pasterkę shaaków, która pomogła Amidali znaleźć laboratorium doktora Vindiego. Przy okazji zobaczyliśmy nieco bardziej kobiecą Gungankę (przynajmniej w porównaniu z tymi filmowymi), a także dowiedzieliśmy się, że przedstawiciele tej rasy mogą mieć jaskraworóżową skórę. Jeszcze więcej rewelacji przyszło w sezonie drugim, a konkretnie odcinku „Children of the Force”. Tam po raz pierwszy w kanonie zobaczyliśmy malutką Gungankę - Roo-Roo Page. Nad jej kołyską wsiała holograficzna karuzela z dziecięcymi wersjami podwodnych stworów (ryby colo i sando), które goniły Jedi i Jar Jara w jeziorach Naboo. Ale co ważniejsze: epizod potwierdził, że i wśród Gungan zdarzają się osoby wrażliwe na Moc. Wedle słów Filoniego po próbie porwania dziewczynka została jakiś czas z matką, ale potem trafiła do Zakonu. Czy potem stała się ofiarą rozkazu 66? A może Sidious faktycznie zrealizował swe plany i zaczął werbować młode osoby w szeregi inkwizytorów? Może w przyszłości się tego dowiemy.
W sezonie czwartym, wraz z epizodem „Shadow Warrior” przyszło jeszcze więcej wieści o Gunganach. Dowiedzieliśmy się, że boss Nass ustąpił na emeryturę na rzecz młodszego i niezwykle podobnego do Jar Jara bossa Lyoniego. Poznaliśmy również jego zausznika, niejakiego Risha Loo (widzicie podobieństwo do kardynała Richelieu?), który konspirował z Separatystami i sprowadził siły Grievousa na Naboo. Do walki z cybrogiem stanął inny znany filmowy bohater - Tarpals, teraz już generał. Poniósł śmierć w pojedynku, lecz sam zdołał okaleczyć Kaleeshanina.
Drugą chyba najważniejszą rasą z TPM, którą serial bardzo rozwinął, są Neimoidianie. Co prawda najsłynniejszy przedstawiciel tegoż gatunku - Nute Gunray - został potraktowany trochę po macoszemu, bo pojawił się jedynie w trzech odcinkach pierwszego sezonu i jednym drugiego, a potem po prostu zniknął i w sumie nie wiadomo co wówczas robił i dlaczego nagle pojawia się w „Zemście Sithów”. Ciężar „głównego przedstawiciela” wziął na siebie Lott Dod, który w „Widmie” pojawia się w Senacie i próbuje opóźnić wysłanie pomocy dla Naboo. Ale serial pokazał też, że Neimoidianie to nie tylko banda tchórzliwych kupców opętanych rządzą pieniądza. Lok Durd z dylogii o Lurmenach to pierwszy w serialu Neoimoidanin w stopniu oficerskim, choć tu akurat twórcy postanowili nie tylko nie zrywać z niekorzystnym stereotypem rasy, ale jeszcze go podkreślić poprzez uczynienie mężczyzny chciwym i tłustym. Mar Tuuk ze „Storm over Ryloth” był za to wcale kompetentnym kapitanem i spodobał się Lucasowi na tyle, że w odcinku dodano scenę jego ucieczki ze skazanego na zagładę krążownika. Niestety, nigdy więcej go nie zobaczyliśmy. Z kolei w odcinku „Senate Spy”, którego akcja dzieje się głównie na Cato Neimoidii, dostaliśmy bardzo dobre spojrzenie na neimoidiańską kulturę. Piękne meble i ociekające złotem wnętrza (jakie pojawiły się w fazie konceptowej „Zemsty Sithów”) charakteryzowały pałac Duda. Twórcy postanowili ponadto przystroić budynek obrazami inspirowanymi prawdziwymi dziełami - konkretnie: „Katarzyną II Prawodawczynią” Dmitrija Lewickiego, „Napoleonem przekraczającym Przełęcz świętego Bernadra” Jacquesa-Louisa Daviesa i różnymi dziełami Gustava Klimta. Ciekawostka: obrazy te można spotkać na Neimoidii w „The Force Unleashed II”.
Odcinek „Mystery of a Thousand Moons" przedstawił nam Anioły - istoty najpiękniejsze we wszechświecie, przynajmniej wedle słów małego Anakina. TCW co prawda tutaj po raz kolejny zmieniło kanon - w dawnym EU Anioły znane były jako Diathimy i wyglądały jak smukłe, białe, skrzydlate istoty mniej przypominające ludzi. Nowy wygląd wymyślił sam Lucas.
Toydarianie - rasa Watta - zadebiutowała już w „Ambush” w osobie króla Katuunko i jego gwardzistów. Wtedy po raz pierwszy w kanonie dowiedzieliśmy się o tym, że na Toydarii panuje monarchia, choć to akurat wzięto z Legend. Członkowie tej rasy pojawiali się wielokrotnie w serii, a ich architektura i wystrój wnętrz miał odzwierciedlać fakt, że zamiast chodzić, latali - stąd na przykład lewitujące meble. Dugowie i ich planeta, Malastare (wspomniana w TPM jako miejsce, w którym organizowano wyścigi), pojawili się po raz pierwszy w „The Zillo Beast”, gdzie szukali u Republiki ochrony przed Separatystami, którzy chcieli przejąć ich rafinerie paliwowe. Udało się odeprzeć wroga, ale przy okazji obudzono też tytułową bestię. Odcinki z jej udziałem to dość oczywista aluzja do "Godzilli", ale dalekowschodnie wpływy widać też w kulturze Dugów, choćby w starożytnym zwoju, który radził jak pozbyć się potwora.
Aleenowie, którzy są w filmie reprezentowani przez podracera Rattsa Tyerella i jego rodzinę, zostali pokazani zwłaszcza w odcinku „Mercy Mission”. Ich architektura i inne wytwory kultury bardzo przypominają sztukę ludów południowoamerykańskich. W odcinku pokazano też, że pod powierzchnią Aleen mieszkają podobni do entów Kindalo oraz zadająca zagadki niczym sfinks lub Gollum Orphne. Dość ciekawie przedstawiono rasę Phuii, której członkiem w TPM jest Mars Guo, pilot ścigacza. W dylogii „The Disappeared” pojawili się na planecie Bardotta i sami nazywali się Bardottanami - oficjalny przewodnik tłumaczył to potem tak, że podbili wiele globów i Phuii identyfikowali się raczej z planetą, na której się urodzili, aniżeli z całą rasą. Bardottanie, a konkretnie ich dagojańscy mistrzowie, byli drugą po Siostrach Mocy przedstawioną w TCW organizacją opartą na Mocy, a nie mającą związku z Jedi czy Sithami. Więcej, Phuii Jedi nie ufali (bo zabierali im dzieci), więc do zadania ich uratowania wysłano Mace'a Windu z pomocą... Jar Jara. Duet niecodzienny, ale doskonale sprawdził się podczas misji.
Niektórym postaciom z filmowego tła dano trochę więcej życia w serialu. Jedną z takich jest roonański senator Edcel Bar Gane, który w TCW parokrotnie występował w Senacie. Większa rola przypadła jego koledze, Aangowi. Ponadto, jak się okazuje, Roonanie byli także wrażliwi na Moc, czego dowodzi mistrz Halsey, który poległ z rąk Savage'a Opressa. Największą rolę dostał chyba Quinaln Vos, którego uważni widzowie mogą wypatrzeć w Mos Espie. Bohater ten trafił najpierw do obecnie niekanonicznych komiksów Dark Horse'a, gdzie scenarzyści ukazali go jako nieortodoksyjnego Jedi, cały czas flirtującego z mrokiem. Ta część jego osobowości nie jest aż tak dobrze widoczna w serialu (tam postanowiono raczej na jego sarkastyczny humor), ale w powieści „Mroczny uczeń” już nieco bliżej mu do komiksowego pierwowzoru. Jak przy Jedi jesteśmy, to warto jeszcze wspomnieć o mistrzu Rancisisie. Miał on się pojawić wcześniej, ale prawdopodobnie ze względu na spory trud zrobienia jego modelu i sprawienie, by poruszał się realistycznie, zadebiutował dopiero w „The Disappeared” z sezonu szóstego. Pozostaje zapytać jak zginął w kanonie czy co się z nim stało, bo w „Zemście Sithów" się nie pojawia.
Z Huttką Gardullą było nieco inaczej. W filmie widzimy ją u boku Jabby podczas wyścigu boonta. W „Legendach” - a konkretnie grze „Bounty Hunter” - kobieta ginęła, wtrącona przez Janga Fetta do jamy smoka krayt. A potem nagle pojawiła się w „Hunt for Ziro”, gdzie była reprezentantką Jabby na Nal Huttcie. Pomysł ten wszedł jednak dość późno. Nawiasem mówiąc, TCW zmieniło też kanon dotyczący Huttów w inny sposób, w serialu bowiem przedstawiciele tej rasy mają płeć męską i żeńską, a nie są - jak kiedyś - hermafrodytami. To prowadzi oczywiście do wielu pytań natury technicznej, ale zostawmy je dla Grupy Opowieści.
Zmiana kanonu dotknęła również Evena Piella, członka Rady, którego w filmie najlepiej widać pod koniec na Naboo, gdzie stoi za Yodą podczas ceremonii. Mistrz początkowo ginął podczas pierwszych dni po wojnach klonów w powieści „Pogrom Jedi", ale potem twórcy TCW zdecydowali, że pojawi się - i poniesie śmierć - w trylogii o Cytadeli z trzeciego sezonu. I o ile w przypadku innych zmian w kanonie próbowano jeszcze naciągać pewne sprawy, o tyle tutaj nie było to możliwe, gdyż Jedi mu towarzyszący decydowali się na tradycyjny pogrzeb w ogniu - a konkretnie, w lawie. Swego czasu Leland rozważał nawet zmiany w kolejnych wersjach powieści, ale ostatecznie się na to nie zdecydował.
A co się stało z Sebulbą po porażce z rąk młodego Skywalkera? Chyba nie skończył tak źle, bo choć stracił ścigacz, to w „Friends and Enemies" w barze na Nal Hutcie można dostrzec plakat, który informuje, że Dug będzie rozdawał plakaty w sobotę o dziesiątej. Pamiętacie pechowego Bena Quadrinarosa? Fani tak długo męczyli Filoniego, by wystąpił w serialu, że w końcu się pojawił. Też w formie plakatu (w kwaterach Anakina w „The Rise of Clovis" i na „Ghoście" u Ezry), ale za to jakiego: informuje on o nadchodzącym starciu największych rywali, Bena i Sebulby właśnie. Przynajmniej pech się od niego odwrócił i mógł kontynuować swoją karierę.
Jak pisaliśmy, jest mnóstwo postaci z TCW, które zaczęły swe życie jako koncepty do TPM i na tym skończyłyby, gdyby nie ekipa serialu. Tak było w przypadku Roboninio, rybowatego łowcy nagród z „Hostage Crisis", który początkowo był rycerzem Jedi stworzonym przez Iaina McCaiga. Tera Sinube - starszy mistrz, który pomaga Ahsoce w „Lightsaber Lost" - początkowo miał być jednym z licznych senatorów. Czy księżna Satine kiedykolwiek kojarzyła się Wam z Amidalą? Jeśli tak, to słusznie, bo jej niebiesko-zielona suknia miała przypaść w udziale Padme. Jej strażnicy, z charakterystycznymi „pióropuszami" na hełmach, mieli być w Epizodzie I... Sithami. Anooby, psowate zwierzęta, które miały pojawić się na Tatooine, występowały wielokrotnie w TCW, a ich najsłynniejszym przedstawicielem był Marrok, wierny towarzysz łowcy nagród Emba. Krismo, wojownik Kage z planety Quarzite (odcinek „Bounty"), to bardzo wczesna wersja Obi-Wana, który przypominał ninję. Rig Neema, uzdrowicielka, która leczyła chorego Yodę w „Voices", początkowo miała być... Mace'em Windu. Jest jeszcze bardzo ciekawy przypadek Dartha Bane'a, którego Lucas wymyślił właśnie przy rozwijaniu historii Sithów i Zasady Dwóch, no ale żadnej wzmianki o nim w filmie nie ma. Niemniej postać pojawiała się w bardzo licznych źródłach EU i szybko stała się jednym z ulubieńców fanów. Bane, w swojej charakterystycznej, orbaliskowej zbroi, miał wystąpić u boku Revana w trylogii Mortis i doradzać Synowi, który szukałby u nich pocieszenia. Scena nawet została po części ukończona:
Tylko potem zdecydowano się na zmiany i duch Sitha, który objawia się Yodzie na Morabandzie vel. Korribanie w „Sacrifice" wygląda sporo inaczej. Niemniej, postać jest w kanonie i właściwie trzeba tylko czekać, by historię tego bohatera podjęto w taki czy inny sposób.
Czasem jest tak, że postać miała wystąpić, ale wszystko zatrzymało się na fazie planowania i rzucania pomysłów podczas konferencji scenarzystów. Tak było w przypadku kapitana Panaki, który w odcinku „Destroy Malevolence" miał zostać porwany wraz z Padme przez Grievousa, a potem zginąć z rąk generała. Zarówno w starym, jak i nowym kanonie zaplanowano dla niego inny los: został moffem sektora Naboo. W serialu pojawili się również Quarrenowie, ale znany z całych prequeli senator Tikkes już nie. Początkowo planowano go na początek sezonu czwartego, do odcinków o wojnie domowej na Kalamarze, no ale się nie pojawił. Oficjalnie tłumaczono to faktem, że struktura władzy u tej rasy jest i tak zbyt skomplikowana, więc nie byłoby czasu na wyjaśnianie jak do tego wszystkiego miał się polityk wspierający Konfederację. Cierpliwość fanów miała się opłacić w sezonie siódmym lub ósmym, czego dowodem są prace koncepcyjne z Tikkesem. No ale nigdy się tego nie doczekaliśmy. Podobnie było z Depą Billabą - miała się pojawić w akcie "Kryształowy kryzys na Utapau", ale nie trafiła nawet do wersji z wczesną animacją. Za to uczyniono z niej mistrzynię Jarrusa i dzięki temu trafiła na karty niewydanego jeszcze w Polsce „Kanana", do tego parę razy wspominano o niej w serialu - pierwszy raz w epizodzie „Return of the Old Masters", gdzie Inkwizytor bardzo szybko, ku zgrozie Kanana, zidentyfikował jego nauczycielkę po samym tylko stylu walki. Co prawda teraz nie wydaje się to takie szokujące, bo po drugim sezonie wiemy, że Pau'anin był kiedyś członkiem zakonu.
Epizod I przedstawił nam również mnóstwo nowych zwierzaków. Jednymi z nich były nuny - to podobnie nieco do kurczaków istoty, które możemy zobaczyć na balkonie Jabby podczas wyścigów (Hutt zrzuca jedną z nich). W serialu okazało się, że ich udka były bardzo popularnym daniem. W "Shadow Warrior" zadebiutowały kaadu, czyli wierzchowce Gungan, które potrafiły oddychać pod wodą, dlatego można było na nich jeździć i na powierzchni, i w podwodnych miastach.
Organizacje
Przy okazji mówienia o "Mrocznym widmie" nie sposób nie wspomnieć o armii droidów. W epizodzie pierwszym główne skrzypce grały co prawda niemalże jedynie "chudziaki", jak nazywano beżowe maszyny typu B1. W filmie może to Jar Jar stał się głównym komediantem, ale droidy też miały trochę śmiesznych momentów. I może to było przyczyną, dla której ekipa TCW zdecydowała się uczynić z chudziaków maszyny obdarzone nieco głupkowatym poczuciem humoru. Spotkało się to z dość nieprzychylną reakcją fanów, więc pewnie dlatego zostało to stonowane w kolejnych sezonach. Twórcy chcieli nawet zrobić odcinek z perspektywy B1, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Wątek armii droidów przejęli jednak „Rebelianci" - w epizodzie „The Last Battle" Kanan, Ezra, Zeb i Rex wyruszają na planetę Agamar, gdzie natrafiają na oddział dowodzony przez superdoida taktycznego Kalaniego i postanawiają ostatecznie wyrównać rachunki. Dla Reksa była to okazja do zamknięcia pewnego rozdziału w życiu, a Kalani odleciał z resztą podwładnych i kto wiem, może jeszcze zobaczymy jak walczy po stronie rebelii.
Choć pojawiają się w całych prequelach, to senaccy gwardziści w charakterystycznych, niebieskich zbrojach zadebiutowali właśnie w „Mrocznym widmie". TCW rzuciło nowe światło na tą organizację: przede wszystkim zobaczyliśmy, że w filmach mężczyźni noszą stroje ceremonialne, a podczas misji zakładają praktyczniejsze zbroje, mocno zresztą inspirowane pancerzem klonów. Ich debiut to odcinek „Cloak of Darkness", gdzie jednocześnie się okazało, że nie wszyscy byli wierni Republice; kapitan Argyus wolał współpracować z Separatystami. Później gwardzistów widzieliśmy w paru odcinkach TCW, głównie na Coruscant i w otoczeniu senatorów.
A skoro o strażnikach mowa, to pod koniec sezonu pierwszego znaleziono środki w budżecie na pokazanie straży Naboo - konkretnie, w dylogii o wirusie błękitnego cienia. Z tym budżetem to może nieco przesada, bo wspomniane wyżej środki pochodziły raczej z dna skarbonki. Innymi słowy, strażników jest tylko dwóch, do tego identycznych, ale ekipa tak operowała kamerą, by mniej rzucało się to w oczy. Jak nie ma kasy, trzeba sobie radzić.
Technologia
W pierwszym sezonie TCW powróciły charakterystyczne, żółte myśliwce sił powietrznych Naboo. I tu od razu ciekawostka: gdy ekipa tworzyła hangar w Theed, okazało się, że ich „ogony" nie mieszczą się i przechodzą przez ściany. Filoni poszedł nawet do Johna Knolla, od którego dowiedział się, że ILM miało ten sam problem w filmie.
Technologia Federacji jest doskonale widoczna oczywiście w formie armii droidów, ale jeśli uważnie się przypatrzymy, to dostrzeżemy ją także w innych miejscach. Ot choćby w „Malevolence", na pokładzie której członkowie załogi poruszają się w wagonikach, które inspirują się czołgami MTT.
Sporo statków, które odrzucono w fazie projektowania EI, pokazało się w animacjach. Konceptualiści mieli plan pokazania okrętu a'la latający spodek z pierwszych filmów science-fiction (może po to, by zaznaczyć, że technologia w prequelach jest starsza niż ta w OT?). Miał on być albo we flocie Federacji, albo Alderaanu, ale ostatecznie zdecydowano się na inną stylistykę. Jednak nic straconego, bo niecodzienny okręt (konkretnie: fregata typu Corona) trafił do Honda Ohnaki w odcinku „Dooku Captured". Z różnych źródeł możemy wyczytać, że statek powstał jeszcze przed wojnami klonów, co może tłumaczyć jego „archaiczny" wygląd. A może po prostu pirat wolał niecodziennie wyglądające środki transportu.
Miejsca
Chyba żadne inne miejsce nie zostało tak rozwinięte, jak Naboo. Jest to nie tylko ojczyzna Padme i Palpatine'a - jednych z głównych bohaterów - lecz także miejsce wielu ważnych wydarzeń. Epizod „Crisis on Naboo" rzucił nowe światło na historię planety. W odcinku obchodzone jest święto, które upamiętnia przybycie na glob niejakiego Kwilaana, który poprowadził swych ludzi z planety Grizzmalt. Później jego plemię założyło wioskę, a wioska po latach przerodziła się w Theed. Więcej o historii planety dowiedzieliśmy się w odcinku „Blue Shadow Virus", gdzie Padme odkryła tajne laboratorium szalonego doktora Vindiego, który pragnął zarazić śmiertelnym wirusem całą galaktykę. Z przewodnika po odcinku możemy się dowiedzieć, że placówka została wybudowana mniej więcej w czasach Epizodu I. Wiemy, że Palpatine lubił planować z wyprzedzeniem, czyżby już wówczas myślał o zatrudnieniu doktora? Na pewno działał tam przez wiele lat, czego dowodzi epizod „Shadow Warrior", gdzie zobaczyliśmy jeszcze jedną tajną bazę Sidiousa, z której tym razem operował hrabia Dooku. Oficjalny przewodnik sugeruje jednak, że przed nim mogli jej używać inni Sithowie. Może Plagueis albo jeszcze wcześniejsi?
Oczywiście Epizod I po raz pierwszy przedstawił nam Coruscant, galaktyczną stolicę. Za samą nazwę odpowiada Timonthy Zahn, który wymyślił ją na potrzeby swoich książek o Thrawnie. Pierwsze sezony TCW pokazywały nam te same miejsca, które pojawiły się w „Widmie" - świątynię Jedi czy sale Senatu. Mieliśmy okazję zwiedzić wiele nowych miejsc, takich jak gabinety senatorów, czy nowe sale w świątyni. To ta „czystsza" strona planety, do „brudnej" dopiero „Atak klonów odważył się zapuścić. Tak samo jak dalsze sezony serialu. Ale o tym innym razem.
W odcinku „Mystery of a Thousand Moons" zobaczyliśmy po raz pierwszy w nowym kanonie planetę Iego, wspomnianą przez Skywalkera jako ojczyzna Aniołów. W serialu młodzieniec wraz ze swym mistrzem poszukiwał tam lekarstwa na wirus błękitnego cienia, a przy okazji pomógł mieszkańcom planety tysiąca księżyców uwolnić się z rzekomej klątwy, która nie pozwalała im opuścić globu. Stolicę, Clifford, twórcy oparli na projektach Douga Chianga z „Widma". Znowu: nic się nie marnuje.
Cytaty i varia
Aluzje do „Mrocznego widma" w formie cytatów pojawiały się raczej rzadko - w pierwszych trzech sezonach w ogóle. Dopiero od czwartego twórcy postanowili wrzucać aluzje tu i tam.
W „Plan of Dissent" dowiadujemy się, że zniszczenie stacji dowodzenia droidów przez Anakina odbiło się dość szerokim echem, bo o tym wydarzeniu dyskutują klony. W tym samym epizodzie żołnierze w podobny sposób unicestwili okręt Separatystów.
Dooku wiernie wykonywał rozkazy swojego mistrza, a nawet po nim powtarzał. Sidious mówi w Epizodzie I: „Wykończyć ich. Wszystkich", a hrabia w „Massacre": „Wykończyć wiedźmy. Wszystkie". Zresztą w tym samym epizodzie po wygranej walce droidy rozglądają się dookoła, gdy nieumarłe Siostry Nocy padają na ziemię, co jest lustrzanym odbiciem tego, co się stało podczas bitwy o Naboo, kiedy to maszyny zostały wyłączone.
„Zawsze dwóch ich jest. Mistrz i uczeń" - jeśli to nie najsłynniejsze słowa Yody z pierwszego epizodu, to jedne z nich. Wydaje się jednak, że był to dość słynny zwrot, bo dokładnie tak samo mówi Maul w „Revival".
Obi-Wan często korzystał z mądrości swojego mistrza. Na Onderonie przypomniał Anakinowi: „Możemy ich [rebeliantów] jedynie chronić. Nie wolno nam walczyć za nich." Tak samo Jinn opisał królową i jej dwór. Potem (w „Tipping Points") tekst ten podchwyciła Ahsoka.
Pamiętacie chodzące nogi droida w pałacu w Theed? Ten komiczny motyw wykorzystywano parokrotnie, na przykład w „Front Runners", gdy Saw Gerrera urwał głowę jednej z maszyn.
Scena przedstawienia Dartha Maula członkom Federacji jest dość poruszająca - pewnie dlatego twórcy nawiązali do niej, gdy hrabia zaprezentował pierwszego superdoida taktycznego w serialu, Kalaniego w „Front Runners".
Artoo z pewnością wiedział jak naprawiać statki i robił to dobrze. Tak uratował załogę okrętu królowej, tak też zapobiegł poważnym zniszczeniom pojazdu Meebura Gascona w „A Sunny Day in the Void". Tym razem również pomagały mu inne astromechy, ale nie zostały zniszczone. Co nie znaczy, że nie musiał trochę nadstawić za nie karku.
Jar Jar ma chyba permanentny zakaz dotykania czegokolwiek. I Obi-Wan na niego krzyczy w filmie, i Mace Windu podczas wspólnej misji w „The Disappeared". Zresztą to nie koniec mądrych rad dla Gunganina, bo w drugiej części tego podwójnego odcinka mistrz radzi mu się nie skupiać na swoich niepokojach - tak samo jak Qui-Gon Obi-Wanowi.
„Jakie wredne!" - takimi słowami zwraca się Zeb do Choppera w „Droids in Distress". I pewnie nie wie, że cytuje Jar Jara.
Gdy Kanan wyczuwa Vadera, mówi krótko: „strach, gniew, nienawiść". To niepełna wersja cytatu Yody: „Strach prowadzi do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia".
Czasem cytat in-universe trafia gdzieś out-universe. I znowu są to słowa Yody: „Zawsze dwóch ich jest" to tytuł jednego z odcinków „Rebeliantów".”
Tak jak pisaliśmy ostatnio: to pewnie nie wszystko, co dałoby się napisać o nawiązaniach do "Mrocznego widma". Seriale z jednej strony obficie czerpią z materiału źródłowego, jakim są wszystkie filmy z Sagi i spin-offy, z drugiej zmieniają ich odbiór, przedstawiają w nowym świetle. I miejmy nadzieję, że tak będzie jeszcze przez lata.
KOMENTARZE (9)