TWÓJ KOKPIT
0

Ralph McQuarrie :: Newsy

NEWSY (115) TEKSTY (9)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Niemiecki ekspresjonizm

2014-09-24 17:21:17 oficjalna



W tej odsłonie cyklu o filmach, które w jakiś sposób inspirowały „Gwiezdne Wojny” Bryan Young zajął się klasyką klaski. „Metropolis” Fritza Langa, dzieło niemieckiego ekspresjonizmu, uznane także przez UNESCO (znajduje się na liście „Pamięć Świata”). Obraz znajdujący się na watykańskiej liście 45 filmów propagujących szczególne wartości moralne, religijne i artystyczne. Film, który w dniu premiery został przyjęty z mieszanymi odczuciami i stał się klapą finansową, a było to jedno z najdroższych dzieł kinematografii tamtych czasów. W dodatku cenzura domagała się usunięcia kilku scen, w tym tych związanych z okultyzmem. W rezultacie obecnie jest kilka wersji tego filmu. A najważniejsze, że jest to jeden z pierwszych, pełnometrażowych i ważnych filmów science-fiction.

Dla każdego kto kiedykolwiek spojrzał na plakat do filmu Fritza Langa „Metropolis” jest całkiem jasne, że zainspirował on Ralpha McQuarriego, gdy ten projektował i malował See-Threepio. „Metropolis”, który miał premierę w 1927 jest powszechnie uznawany za pierwszy pełnometrażowy film science-fiction, opowiada historię klasy pracującej rządzonej przez tyranicznego dyktatora imieniem Joh Frederson.

Dla kogoś, kto nie widział tego filmu, łatwo będzie uznać, że projekt plakatu był największą inspiracją dla sagi Star Wars, ale jak się zgłębimy w obraz okazuje się, że podobieństw jest dużo więcej. Choćby miasto Metropolis jest rozległe w stylu art deco, sięgające tak wysoko, jak można sobie tylko wyobrazić. Od razu przypomina się planeta-miasto Coruscant. Pomijając styl, nawet paleta odcieni w tym czarno-białym, niemym filmie jest podobna do Coruscant, gdzie rozkwitają kolorowe światła.

Maszyny w podziemnym mieście zdają się coś robić, ale ich praca jest prawie absurdalna. Nawet zestawienie ujęć wydaje się zdecydowanie bardziej ostrożne w niemych filmach niż dziś, więc nie jest niespodzianka dla mnie, że George Lucas studiował ten film by uchwycić techniki montażu i efektów specjalnych Langa. Jedną z rzeczy, którą George Lucas robi najlepiej, jest sprawienie by uwierzyć, że maszyny, którymi manipuluje się na ekranie, są prawdziwe i pracują, gdy operują nimi postaci, a ponieważ „Metropolis” to chyba pierwszy taki przykład w kinie, więc nawiązanie zdaje się być oczywiste.

Innymi kropkami, których nie trzeba łączyć jest prawa ręka Rotwanga. Rotwang to wynalazca robota w stylu Threepio, a jego mechaniczna prawa dłoń jest schowana w czarnej rękawicy. Przypomina trochę to historię Threepio i Anakina Skywalkera, z motywem czarnej rękawicy który pojawia się w całej sadze Star Wars.

Projekty i warstwa wizualna to nie jedyne rzeczy, które „Metropolis” dzieli z „Gwiezdnymi Wojnami”. Jest mnóstwo elementów fabularnych, wspólnych dla tych dwóch dzieł. Największym będą zmagania niższej klasy, które przypominają Sojusz Rebeli, w swojej walce z tyranią klasy wyższej. Wzniecają rebelię która ma poprawić ich los, ale zostają oszukani przez roboty wyglądające jak ich przywódcy, które zostały wysłane przez klasę rządzącą by zmylić i zrujnować buntowników. Ta dwoistość sobowtórów rozbrzmiewa echem w podzielonej naturze Anakina Skywalkera i Dartha Vadera, z jednej strony zimnej maszyny służącej z złu, z drugiej człowieka z najlepszymi intencjami wypływającymi z jego ludzkiego, bijącego serca.

W filmie znajdują się także absurdalne, podniecające sceny taneczne i inne przykłady ekscesów klasy rządzącej, które natychmiast przywołują porównanie do tańców urządzanych na życzenie Jabby w „Powrocie Jedi”.

Tematyczne tezy „Metropolis” także są poniekąd odzwierciedlone w sadze „Gwiezdnych Wojen”. Ludzie i maszyny to z jednej strony ręce społeczeństwa, natomiast klasa wyższa w tym równaniu jest umysłem. Dopóki nie znajdzie się mediator, który pogodzi oba światy, wygrywa tyrania. Poza wspomnianymi numerami tanecznymi, film jest odpowiedni dla widowni w każdym wieku, oczywiście dopóki mają cierpliwość siedzieć i oglądać niemy film.

Pomiędzy rękoma i rozumem musi pośredniczyć serce.
KOMENTARZE (1)

Rebeliancka ekipa

2014-08-20 16:55:26

Serial „Rebelianci” rusza niebawem z kopyta, pierwsze książki pojawiły się już w sklepach, a premiera telewizyjna już niedługo. To dobry moment by przyjrzeć się sylwetkom twórców, których już nam przedstawiono.

Mózgiem serii jest Simon Kinberg, który też jest jej producentem i jednym ze scenarzystów. To Kinerg jest oficjalnie twórcą tego serialu, chwali się także tym, że jest autorem finału pierwszego sezonu. Więcej o Kinbergu pisaliśmy tutaj. Warto dodać, że obecnie jest jedną z ważniejszych osób zaangażowanych w przyszłość sagi, bowiem jest także konsultantem Epizodu VII, choć sam przyznaje, że nie ma z tym dużo do roboty, a także scenarzystą (i prawdopodobnie producentem) jednego ze spin-offów.

Producentów serialu jest jednak więcej. Jednym z nich jest oczywiście Kathleen Kennedy ale jej wkład w serial jest ograniczony, ona bardziej pełni rolę nadzorcy całego Lucasfilmu i osoby zatwierdzającej wydatki. Jej filmowy dorobek prezentowaliśmy tutaj.

Drugim filarem serialu jest Greg Weisman (właściwie to Gregory David Weisman urodzony 28 września 1963 w Los Angeles). Greg jeszcze od czasów szkolnych bardzo lubił historię, stąd nie raz wykorzystywał ją w swojej pracy. Po studiach przeniósł się do Nowego Jorku, ale nie udało mu się znaleźć pracy w zawodzie. Następnie wrócił do Los Angeles, gdzie dostał pracę w D.C. Comics nad „Capton Atom”. Pracował także nad serią komiksową „Black Canary”, która jednak nie ujrzała światłą dziennego. W 1991 został zauważony przez ludzi w Disneyu i zaczął u nich pracować. Początkowo robił drobne rzeczy, ale potem przyszedł czas na serial „Gargoyles” którego był współtwórcą (choć nieoficjalnie), a także „The Spectacular Spider-Man”, którego był producentem. Znany jest też z seriali „Young Justice” oraz scenariusza dla „DC Showcase: green Arrow” oraz filmu na DVD „Superman/Batman: Apocalypse”. W grudniu 2013 zadebiutował jako pisarz powieścią „Rain of the Ghosts”, jej sequel „Spirits of Ash and Foam” się ukazał w Stanach w wakacje. Tworzył także komiksy będące dodatkami do jego seriali („Gargoyles” i „Young Justice”), a nawet próbował swoich sił z parodią swoich dzieł.
Weisman znany jest z tego, że lubi posiedzieć na forach i online rozmawiać z fanami o serialach nad którymi pracuje. Jest też wielkim miłośnikiem dzieł Williama Szekspira, do którego często nawiązuje. Właściwie wszystkie postacie „Gargoyles” w sposób luźny bazują na bohaterach szekspirowskich. Swoją drogą zauważono, że lubi także w swoich dziełach obsadzać aktorów ze „Star Treka” (Nichelle Nichols, Jonathan Frakes, Marina Sirtis, Brent Spiner czy Bruce Greenwood). W 1991 ożenił się z Beth z którą ma dwoje dzieci, córkę Erin (1995) i syna Bennyego (1997).

Trzeci filar serialu to znany fanom Dave Filoni, twórca „Wojen klonów”. Również będzie tym razem bardziej producentem, choć pewnie napisze parę scenariuszy i wyreżyseruje czasem jakiś odcinek. Producentami wykonawczymi pozostaną Cary Silver i Athena Yvette Portillo (producentka liniowa), także weterani „Wojen klonów”.

Na razie nie znamy za bardzo reżyserów poszczególnych odcinków, póki co zdradzono dwóch. Są to Steward Lee, Steven G. Lee. Steven zadebiutuje w „Rebeliantach” jako reżyser, ale od lat jest związany z Lucasfilm (i Industrial Light and Magic). Jako animator i spec od efektów pracował przy „Mrocznym widmie”, „Raporcie mniejszości” Stevena Spielberga, „Mission: Impossible II: czy „Sky Kapitan i świat jutra”. Miał też swój wkład w obie części „The Force Unleashed”. Steward Lee natomiast pracował już przy „Wojnach klonów” jako animator, ale też i reżyser. Ma też na koncie udziały w kilku innych serialach animowanych w tym „Batmanie” z lat 2005-2006, czy „Powrocie do przyszłości”.

Scenarzyści o których wiemy to Kinberg, Filoni oraz Katie Lucas, która debiutowała w tej roli w „Wojnach klonów”. Krążą plotki, że jeszcze jednym ze scenarzystów będzie Kevin Hopps, twórca komiksów, który kiedyś współpracował z Weismanem.

Za koncept strony wizualnej odpowiada cały zespół, któremu przewodniczy Kilian Plunkett, który odpowiadał między innymi za koncepcje podstawowe „Wojen klonów”. Poza filmami znamy go przede wszystkim jako rysownika komiksowego (w tym z Cieni Imperium). Wśród osób w jego zespole znajdziemy Amy Beth Christenson, która również od lat współpracuje z Lucasfilmem, zarówno przy grach („The Force Unleashed”) jak i „Wojnach klonów”. Z ekipy „Wojen klonów” ponadto powrócą Chris Glenn, Andre Kirk i Phattrapun C. Presley. Wspomagać ich będzie Darren Marshall, który wykona także rzeźby postaci. Oczywiście wspierać ich będzie także Dave Filoni, oraz podobno Chris Henderson (który także pracuje przy Epizodzie VII – info nie zweryfikowane). Wielkim nieobecnym natomiast jest Ralph McQuarrie, który choć nie żyje wciąż będzie miał wielki wpływ na serial.

Za animację odpowiada zespół, któremu przewodzi kolejny weteran nie tylko „Wojen klonów” ale i ILM - Joel Aron. Zadebiutował on jeszcze w 1991 przy filmie „Hook” Stevena Spielberga. Pracował przy wielu filmach takich jak „Park jurajski”, „Lista Schindlera”, „Star Trek: Pokolenia”, „Jumanji” Joe Johnstona, „Zemsta Sithów”, „Piraci z Karaibów” (2 i 3 część) czy „Indiana Jones i królestwo kryształowej czaszki”. Pomagać mu będą Keith Kellogg („Wojny klonów”, „Patriota”, „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa”, „Matrix” (2 i 3)) i Paul Zinnes ( Star Wars Racer”, „Wojny klonów”, „Pajęczyna Charlotty”), obaj związani też z ILM.

Za dźwięk będzie odpowiadał Matthew Wood, który pracuje przy Epizodzie VII, ale na swoim koncie ma „Wojny klonów”, „Zemstę Sithów” (dodatkowo podkładał głos generałowi Grievousowi), „Super 8” czy „W ciemność. Star Trek” J.J. Abramsa, „Red Tails” czy „Kroniki Młodego Indiany Jonesa”. Od lat związany z Lucasfilmem.

Muzykę skomponuje ponownie Kevin Kinner, czyli kolejny weteran „Wojen klonów”, choć z pewnością usłyszymy też wariacje utworów Johna Williamsa, co już zresztą zapowiadają pierwsze fragmenty.

Ze strony Lucasfilm Story Group za serial odpowiada na pewno Pablo Hidalgo. Reszta na razie się nie ujawniła.
KOMENTARZE (5)

Bestiariusz "The Clone Wars": sezon 1

2014-08-11 15:17:22 Starwars.com

Adam Bray, autor niedawno wydanego "Rebels: The Visual Guide", rozpoczął nową serię na Oficjalnej, zatytułowaną "Monsters of The Clone Wars", w której przypatruje się zwierzętom z serialu. W pierwszym wpisie prezentuje stworzenia z początkowych odcinków.

Sześć filmów spod znaku "Gwiezdnych Wojen" przedstawiło wiele fantastycznych stworzeń, od acklayów i banth aż po varactyle i wampy. "The Clone Wars", wraz ze swoim filmem pełnometrażowym i odcinkami w liczbie 121, wzbogaciło ten świat o menażerię niezwykłych bestii. W tej serii będziemy śledzić te unikalne stworzenia, ożywione przez głównego reżysera Dave'a Filoniego, artystę Kiliana Plunketta oraz utalentowanych ludzi z Lucasfilm Animation, zaczynając od sezonu pierwszego.



Neebray

W filmie pełnometrażowym "The Clone Wars" [tak naprawdę w odcinku "Shadow of Malevolence" - przyp. tłum.] Anakin prowadzi eskadrę Y-wingów przez mgławicę Kaliida, gdzie zostają niemalże pożarci (a niektóre maszyny zostają poważnie uszkodzone) przez stado neebrayów. Te latające stworzenia mają po sześć oczu, ostre zęby, cztery przezroczyste skrzydła i występują w kilku kolorach. Podczas gdy dorosłe osobniki żyją w próżni kosmicznej, młode dorastają na Rishi, Rugosy, Tatooine i innych ciałach niebieskich. Może wydawać się dziwne, że rodzice i dzieci żyją w tak skrajnie różnych środowiskach, ale w prawdziwym świecie tak zdarza się wśród ryb, płazów i niektórych ptaków. Prócz filmu pełnometrażowego, małe neebraye różnych gatunków pojawiają się w "Ambush", "Shadow of Malevolence" "Rookies" i "Jedi Crash".



Węgorz z Rishi

Węgorze z Rishi to okrutne drapieżniki żyjące w tunelach na księżycu Rishi. Te przerażające, robakopodobne stworzenia atakują, a potem znikają bez ostrzeżenia. Dwa skupiska pięciu czerwonych oczu oraz rozwarty pysk czynią je szczególnie wstrętnymi. W "Rookies" niebiesko-fioletowy węgorz mierzący 11,5 stopy [w przybliżeniu ok. 3,6 metra - przyp. tłum.] użył swoich czterech ostrych szczęk, by pożreć żołnierza-klona Cutupa - ze zbroją i wszystkim! Kapitan Rex później zastrzelił węgorza i naznaczył hełm Echa jego niebieską krwią. Został po tym trwały ślad, który stał się osobistym insygnium żołnierza.



Kwazel maw

Z tą gigantyczną, pływającą i bioluminescencyjną "gąsienicą" zaprzyjaźnił się Jar Jar Binks, który nazwał ją "Boogie" w "Bombad Jedi". Ten dziwny stwór, który na początku najwyraźniej chce zjeść Jar Jara, staje się niecodziennym sojusznikiem w desperackiej walce Gunganina przeciwko armii Separatystów na Rodii. Na szczęście dla Binksa, jego nowy przyjaciel ma niemal 290 stóp długości [ok. 88 metrów - przyp. tłum.] i połyka droidy wroga w całości!

Kwazel maw został zaprojektowany przez Russela Chonga i oparty na niewykorzystanym koncepcie Ralpha McQuarriego do Epizodu V.



Roggwart

Roggwarty to dzikie potwory o rozmiarach rankora z długimi pazurami, potężnymi szczękami i rozwidlonymi ogonami. Generał Grievous trzymał roggwarta o imieniu Gor w charakterze zwierzaka w "Lair of Grievous". Istoty te, pochodzące z planety Guiteca, są ulubionymi zwierzętami kaleeshańskich wojowników, którym Grievous kiedyś był. Generał nakazał swojemu asystentowi, A4-D (osobistemu chirurgowi plastycznemu) operacyjnie ulepszyć Gora poprzez dodanie mu egzoszkieletu i cybernetycznych ramion. Roggwart żył w lochach zamku Grievousa na księżycu planety Vassek, gdzie zaatakował intruzów Jedi.

Przed osiągnięciem swojej ostatecznej formy Gor przeszedł kilka radykalnych zmian projektu; był na przykład przerażającą bestią przypominającą kretoświerszcza-ludojada.



Gundark

W "Imperium kontraktakuje" Han Solo mówi zdrowiejącemu Luke'owi, że wygląda na "dość silnego, by urwać uszy gundarkowi". Przez długi czas fani "Gwiezdnych Wojen" zastanawiali się jak wygląda ten przerażający stwór. Po raz pierwszy kanonicznego gundarka zobaczyliśmy w "Dooku Captured". W tym odcinku Anakin i Obi-Wan natrafiają na gniazdo tej istoty w jaskini i ledwo uciekają. Para tych zwierząt występuje później w "R2 Come Home" i "The Disappeared, część 2".

Gundarki mają sześć kończyn. Wspinają się, używając swoich muskularnych ramion, ale biegają, wykorzystując dłonie i stopy, by zachować równowagę. Wszystkie cztery dłonie mają po cztery palce, ale stopy posiadają tylko jeden, wyposażony w ogromny pazur. Szkarłatne gundarki mają ciemną, włochatą grzywę oraz grube włosy na większych przedramionach i ogonie. Ich najbardziej przerażające cechy, poza wrednym charakterem, to ostre jak brzytwa zęby i pazury, których używają do rozdzierania ofiary.

Projekt gundarka w "The Clone Wars" bazuje na wczesnych przedstawieniach w podręczniku do RPG. Jedną z zauważalnych różnic jest podwójny nos, który artysta Kilian Plunkett pożyczył od tauntaunów.



Gutkurr

Nieprzyjemne gutkurry pochodzą z planety Ryloth. Coś pomiędzy welociraptorem a insektem, człapią one na dwóch nogach i nadziewają ofiary parą krótkich, ostrych ramion. Ich zewnętrzną skorupę pokrywają kolce, a z rozwartych paszczy wystają ostre zęby, zlokalizowane pod czerwonymi, pustymi oczyma. Mierzące sobie sześć stóp [ok. 180 cm - przyp. tłum.], te bezrozumne bestie pożerają nieszczęsnych, choć najwidoczniej smakowitych Twi'leków oraz żołnierzy-klonów. Pozbawiony skrupułów droid taktyczny TX-20 używa gutkurrów w pułapce w "Innocents of Ryloth".



Skalder

Skaldery to pokryte grubą skórą roślinożerne zwierzęta żyjące na planecie Florrum. Jar Jar Binks i oddział żołnierzy dosiedli tych przyjaznych stworzeń i rzucili się w pościg za weequayańskimi piratami na śmigaczach. Te stadne zwierzęta budową trochę przypominają nosorożce, ale ze swoją parą małych kłów są podobne do prehistorycznych zwierząt znanych jako placeriasy. Skaldery zostały zaprojektowane przez Sergia Paeza i występują w "The Gungan General" oraz w "Bound for Rescue".



Mastiff phalone

Przypominające gryfy, mastiffy phalone to pokryte piórami, ptakopodobne stworzenia. Choć mają dzioby i szczątki skrzydeł, to poruszają się na czterech nogach. Ich długie pazury, potężne kończyny i dzioby wyposażone w zęby czynią z nich niebezpiecznych drapieżników. Zaatakowały one Jedi i klony, gdy ci rozbili się na Maridunie. Na szczęście lurmeńscy imigranci poinstruowali ich jak przechytrzyć mastriffy bez potrzeby zabijania ich. Te bestie pojawiają się (w sensie: żywe) tylko w "Jedi Crash".



Narglatch

Narglatche to dzikie, niebieskie koty pochodzące z Orto Plutonii. Z grzywą szpikulców, potężnymi kończynami oraz ostrymi jak nóż zębami i pazurami, narglatche to śmiercionośni łowcy, szybcy biegacze i znaczące zagrożenie dla żołnierzy-klonów. Te istoty są święte dla Talzów (rasa ta pojawiła się po raz pierwszy w scenie z kantyny w "Nowej nadziei"), którzy zarówno je jedzą, jak i wykorzystują jako wierzchowce. Narglatche są najwidoczniej głównym składnikiem pysznego bulionu, który Talzowie mogą pić przez swoje małe trąbki w chłodne, plutoniańskie wieczory.

Zwierzęta te pojawiły się po raz pierwszy w 1999 r., w grze od Lucasfilm Learning, "The Gungan Frontier". Oparto je na niewykorzystanym projekcie Terryl Whitlatch z Epizodu I, który później pojawił się w jej książce, "The Wildlife of Star Wars: A Field Guide". Narglatche to części goście w "The Clone Wars": pojawiają się w "Trespass", "Slaves of the Republic" i "Bound for Rescue". W kilku odcinkach występują również jako osobniki martwe oraz obrazek zdobiący republikańską kanonierkę.



Reeksa

Reeksy to gigantyczne, mięsożerne rośliny, które rosną w kanionach Iego. Przypominają ludożerne (lub jediżerne) muchołówki z wrednym usposobieniem. Anakin i Obi-Wan być może nigdy nie natrafiliby na tę nieprzyjemną roślinę, ale tak się składa, że jej korzenie były ważnym składnikiem lekarstwa na wirus błękitnego cienia w "Mystery of a Thousand Moons". Niestety, reeksy mają w swej ziołoleczniczej karierze tylko jeden odcinek.



Xandu

Xandu to duże, nietoperzopodobne stworzenia z sześcioma fioletowymi oczami, ostrymi kłami i podwójnymi skrzydłami. Anakin i Obi-Wan, w poszukiwaniu korzeni reeksy, lecą na niechętnym do współpracy xandu w "Mystery of a Thousand Moons". Ponieważ mają one niemal 12 stóp [ok. 3,6 metra - przyp. tłum.], dla niewtajemniczonych jazda na nich może być przerażającym przeżyciem - ale może nie aż tak przerażającym, gdy xandu bezceremonialnie uderzają tobą o ścianę kanionu, a potem powoli pożerają w gnieździe.



Blurrg

Początki tych ujmujących istot we wszechświecie "Gwiezdnych Wojen" sięgają 1985 roku i filmu telewizyjnego "Ewoks: The Battle of Endor". Pierwotnie stworzono je jako kukiełki animowane poklatkowo, a później pojawiły się w wielu grach wideo. Sama ich nazwa jest powodem, by je kochać, ale Ewoki i maruderzy z Endora oraz Twi'lekowie i żołnierze-klony z Rylotha doceniają je jako wierne wierzchowce. Tych przyjaznych stworzeń używa się zarówno jako zwierząt pociągowych czy rolniczych, jak i bojowych. Blurrgi pojawiły się też w "Liberty on Ryloth", "Supply Lines" i "Slaves of the Republic".


KOMENTARZE (4)

Rozpoczęły się zdjęcia na Skellig Michael

2014-07-29 00:01:41

Wygląda na to, że zdjęcia na irlandzkiej wyspie Skellig Michael faktycznie rozpoczęły się w poniedziałek (28 lipca). Niektóre z doniesień sugerują, że nie ma nawet co tam oczekiwać Carrie Fisher, Harrisona Forda czy młodych aktorów. Za to widziano tam Marka Hamilla z rodziną. To, co wyciekło do sieci wskazuje na to, że działała tam już druga ekipa, w dość ograniczonej liczbie. Zdjęcia zaczęto z samego rana. Ale nie tylko oni tam się pojawili, filmowców jest więcej i tu powtarzany jest manewr znany nam już z Abu Dabi, gdzie wpierw pracowała druga ekipa, kręcąc wszystko co jest potrzebne bez udziału głównych aktorów i reżysera, a jednocześnie zaczęto przygotowywać resztę (dekoracje, całą logistykę). Dopiero potem przybyła tu na dużo krótszy czas pierwsza ekipa z reżyserem i gwiazdami. W poniedziałek także przygotowano plan na kolejne dni zdjęciowe, niezależnie od działań drugiej ekipy. Tylko, że tutaj wszystko musi się odbyć w ciągu trzech dni, czyli znacznie szybciej niż w Emiratach Arabskich. Jeśli wierzyć serwisowi Movie Bit to J.J. Abrams przyleciał helikopterem na wyspę, a filmowcy wynajęli tam łodzie. Pojawiła się też dodatkowa ochrona. J.J. Abrams nawet dał się sfotografować mieszkańcom, ale poproszono, by nie wrzucać tych zdjęć do serwisów społecznościowych. Nie wszyscy posłuchali, zresztą paparazzi też muszą z czegoś żyć, więc pewne fotografie są dostępne w sieci. Na razie nie potwierdzono, by Abrams w poniedziałek uczestniczył w kręceniu filmu. Swoją drogą, poza Abramsem mają się tam jeszcze pojawić dwie osoby o tajemniczych inicjałach DW i K. Jedną z tych osób może być Mark, ale kto wie, przy zagadkach Abramsa wszystko jest możliwe.

Zdjęcia na tej lokacji mają trwać do środy włącznie.



Oczywiście na razie nie potwierdzono oficjalnie zdjęć ani na tej lokacji, ani też w Puzzleworld, czy obecności drugiej ekipy na Islandii.

I jeszcze kilka innych plotek. Po pierwsze Benedict Cumberbatch niedawno wypowiedział się na temat J.J. Abramsa mówiąc, że obsadza on we wszystkich swoich filmach Simona Pegga, do czego oczywiście ma prawo. Niektórzy odczytali to jako potwierdzenie plotki, że Pegg będzie w Epizodzie VII. Swoją drogą Pegg wystąpił na razie w obu „Star Trekach” oraz „Mission: Impossible” (3 i 4), ale w „Super 8” go już nie było. Wiemy na pewno, że aktor był na planie AVCO, ale czy to była praca, czy wizyta towarzyska, nie wiadomo.

Jakiś czas temu John Boyega na swoim twitterze wpisał: „Skywalker”, co wywołało falę spekulacji. Początkowo nic więcej nie dodał. Od pewnego czasu krążyły plotki o czarnym Skywalkerze, więc może coś w tym jest. Jednak Boyega szybko dodał innego twitta, w którym pisał o potędze imion takich jak #Skywalker, #Yoda, #Anakin czy #Solo. Tymczasem w słowniku obrazkowym z serialu „Rebelianci” znaleziono czarnoskórego szturmowca o imieniu Zare Leonis, który ma pomóc ekipie Rebeliantów. Ponieważ plotki o powiązaniu serialu z Epizodem nie tylko się pojawiły, ale wspominano o tym także przy okazji ostatniego Comic-Conu, od razu pojawiły się spekulacje, że może to być powiązane w jakiś sposób z Boyegą. Cóż, zobaczymy. Na razie nie wiemy kogo ma grać, nie licząc tego, że będzie chyba główną postacią męską.



Ciekawą spekulację mają też redaktorzy serwisu Latino Review. Zauważyli oni, że prace Ralpha McQuarriego właściwie są wykorzystywane bardzo często w zajawkach, które nam pokazano. W dodatku są to projekty wcześniejszych wersji, nieużytych w klasycznej trylogii. Jedna z najbardziej znanych takich prac to szturmowcy z mieczami świetlnymi i tarczami. Kto wie, może w nowym uniwersum właśnie takich zobaczymy?

Na koniec warto dodać, że kwestia peruki Karen Gillan (o której pisaliśmy) to dziennikarska kaczka. Przy okazji Comic Conu stwierdzono, że nikt nie wie skąd w ogóle ta plota się wzięła. Zatem nie było rudych, kobiecych włosów w EpVII, a przynajmniej włosów Karen Gillan.
KOMENTARZE (10)

Spekulacji i plotek o AVCO ciąg dalszy

2014-07-23 17:44:41

Najnowszy film z planu pokazał nam kilka rzeczy, które już mniej więcej znamy. W tym to, że X-Wing będzie bazował na pierwotnych projektach Ralpha McQuarriego. Pisaliśmy o tym wcześniej, przy okazji analizy wycieków, ostateczny wygląd jedynie to potwierdza. Zobaczyliśmy też strój pilota Rebelii oraz myszobota, ale niektórzy fani twierdzą, że to nie wszystko. Redaktorzy The Bearded Trio dopatrzyli się na tym filmie „Niewolnika I”. Może trochę poniosła ich fantazja, bo niestety jakość nagrania nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czy faktycznie tam to widać. Zdjęcia „dowodowe” poniżej. Jak się doda tego niedawne informacje od Rinzlera, wg których w kanonie Boba Fett także żyje, to można już sobie tylko spekulować lub nawet snuć teorie spiskowe.







Pozostajemy dalej w temacie domysłów i analiz tego, co gdzieś wyciekło. Fanowscy szpiedzy z Wielkiej Brytanii starają się inwigilować Puzzleworld jak tylko można. Tym razem znaleziono napisy z logiem AVCO (kryptonim Ep VII) i dwie tajemnicze nazwy. „Kira” i „Rocker #3”. Więc pojawiają się kolejne spekulacje, według których tak właśnie miałaby się nazywać postać Daisy Ridley. Owszem, znając Abramsa równie dobrze to może być zmyłka, zwłaszcza, że niektórym kojarzy się to z Keirą Knightley, która grała fałszywą królową w „Mrocznym widmie”, innym kojarzy się to z Akiro Kurosawą, a to można połączyć z Kagemushą, czyli kolejną zmyłką. Jeszcze inni spece już dementują tą pogłoskę, choć przyznają, że nazwa Kira może mieć coś wspólnego z filmem, ale niekoniecznie z postacią Daisy. Za to do Rockerów chyba wszyscy są zgodni, to pewnie jakieś stworki, droidy lub ludzie będą. W dodatku będzie ich więcej, co najmniej trzy.



Pojawiły się też dwa nowe zdjęcia z Pinewood, dokładniej z nagrywania tam dźwięków. Nieoficjalne, ale zawsze coś.



Wchodzimy bardziej w ploty. Jeśli im wierzyć, to do obsady Epizodu VII dołączyła Christina Chong, aktorka znów raczej mało znana, pojawiająca się w serialach i mająca kilka mniejszych ról na swoim koncie (w tym w drugiej części przygód Johny’ego Englisha). Wiele wskazuje na to, że jeśli faktycznie pojawi się w sadze, to znów nie będzie to duża rola. W tej materii wszystkie źródła są zgodne, dalej jest tylko ciekawiej. Bo w niektórych wersjach Christina skończyła już swój udział w filmie, w innych jeszcze nie. Podobnie jak Pip Anderson, jest wyćwiczona i trenuje parkour, więc może brać udział w jakiejś scenie akcji. Natomiast na swoim prywatnym Twitterze i Istagramie wrzuciła kilka niedawno kilka zdjęć z Islandii oraz Emiratów Arabskich, gdzie prawdopodobnie była, gdy kręcono tam Epizod VII. Przypadek? To się pewnie okaże. Niestety zdjęcia choć ładne, nie wnoszą nic w temacie „Star Wars”.

Za to Iana McDiarmida nie będzie w Epizodzie VII, aktor ponownie potwierdził tę informację, przy okazji wspomniał, że chętnie wystąpiłby w spin-offach.

Jest też mała ciekawostka na temat roli Gwendoline Christie. Wiele wskazuje na to, że zagra ona jednego z antagonistów, który będzie w bezpośrednim konflikcie z postacią w którą wciela się John Boyega. Ale nie to jest najciekawsze. Otóż we wcześniejszej wersji scenariusza ta postać, którą gra Christie, była płci męskiej i miał ją zagrać… Benedict Cumberbatch. Według medialnych spekulacji za zmianę tą odpowiada Geena Davis, która rozmawiała z przedstawicielami Bad Robot w sprawie równego ukazywania płci w mediach. Być może to właśnie przekonało Abramsa i jego ekipę by tego antagonistę uczynić kobietą, być może w grę weszły też inne kwestie. Cóż, może kiedyś się to wyjaśni.

W kwietniu informowaliśmy o peruce Karen Gillan. Rude włosy aktorki zostały ścięte, gdy pracowała przy „Strażnikach Galaktyki”, zrobiono z nich perukę. Potem pojawiły się informacje, że peruka ta zostanie wykorzystana w Epizodzie VII. Niektórym już się marzyła Mara Jade, natomiast obecnie okazało się, że Gillan używa osobiście tej peruki. Czy włosy zostały wykorzystane już w „Gwiezdnych Wojnach” i czy w ogóle miały być, nie wiadomo.

Wygląda na to, że aktorów czeka przerwa. Mark Hamill, Carrie Fisher i Peter Mayhew podobno wrócili już do domów w USA. Nie wiadomo czy jeszcze wrócą na plan filmu, czy skończyli już zdjęcia. Harrison Ford natomiast powoli dochodzi do zdrowia, także w Stanach.

Swoją drogą Epizod VII już zaczyna być nominowany do różnych nagród. Pierwsze zdjęcie obsady jest nominowane do nagrody MTV w kategorii „OMG Moment of the Year”. Głosować można tutaj. Zdjęcie to także zostało już przerobione przez firmę LEGO.


KOMENTARZE (12)

Problemy Forda poważniejsze

2014-06-24 17:42:34

Znów wiemy więcej o wypadku Harrisona Forda na planie AVCO. Wszystko wygląda na to, że spadły na niego drzwi hydrauliczne (lub rampa) „Sokoła Millennium”. Ekipa nie potrafiła go wyciągnąć sama. Lekarze na miejscu stwierdzili, że obrażenia są na tyle poważne, że aktora bezzwłocznie przewieziono helikopterem do szpitala. Tutaj dalej wieści są trochę rozbieżne w zależności od serwisów. Jedne nadal twierdzą, że to tylko złamana kostka, inne mówią, że to noga jest złamana, jeszcze inne, że uszkodzone zostało kolano. Wiemy, że Ford chciał początkowo wrócić na plan szybciej niż radzili mu lekarze, ale po operacji, którą przeszedł żona – Calista Flockhart zabrała go USA na rehabilitację, która może potrwać nawet do sześciu miesięcy.

To już bez wątpienia wpłynie na harmonogram zdjęć, który prawdopodobnie zostanie ułożony trochę inaczej tak by uwzględnić w nim rolę Forda. Z źródeł bliskich Lucasfilmowi wiemy, że nie ma planów przesunięcia premiery filmu, choć wcześniej pojawiły się takie plotki, oraz, że nie będzie zmian w scenariuszu.



Ralph McQuarrie wiecznie żywy. Do takiego wniosku można dojść obserwując zdjęcia, które wyciekły z planu. Niektórzy obserwatorzy wychwycili tam X-winga, ale to nie będzie dokładnie ten sam myśliwiec, jaki widzieliśmy w klasycznej trylogii. Bliżej mu będzie do tego, co narysował Ralph. Jeśli to prawda, to będzie to kolejny przykład w którym w nowym filmie wykorzystuje się oryginalne, ale nie wykorzystane jeszcze koncepty.



Tymczasem J.J. Abrams w Londynie spotkał się z Tomem Cruisem. Niektóre magazyny zaczęły się zastanawiać, czy Tom nie dostanie jakiejś małej rólki w „Gwiezdnych Wojnach”, ale przypominamy, że Abrams jest też producentem serii „Mission: Impossible”, a zdjęcia do piątej części powinny ruszyć niebawem.

Nie jest to jedyna wizyta na planie i wokół niego. Rick Berman, producent czterech seriali „Star Trek” spotkał się niedawno z Larry’m Kasdanem i rozmawiali o sadze. Pewnie nie ma co liczyć na udział Bermana w produkcji, ale sprawiał wrażenie zadowolonego z tego, co usłyszał. Na planie natomiast pojawił się Simon Pegg, który rozmawiał z Anthonym Danielsem. Podobno przeprosił go za parodię, którą nakręcili z Nickiem Frostem (więcej). Swoją drogą nie wiemy, czy Pegg odwiedzał plan, czy może faktycznie ma tam jakąś tajną rolę do zagrania.

A co do tajnych ról, to kumoterstwa i nepotyzmu na planie Epizodu VII jest więcej. Asystent Carrie Fisher, niejaki Abe Gurko na Twitterze napisał, że kocha swoje gwiezdno-wojenne dziewczyny i wymienił: Carrie Fisher, Daisy Ridley, Billie Lourd oraz Maisie Richardson Sellers. Nazwisko tej ostatniej pojawia się po raz kolejny, niektórzy nadal twierdzą, że to jej zdjęcie opublikowało Bad Robot na swoim twitterze. Natomiast Billie Lourd pojawia się po raz pierwszy w plotkach i warto dodać, że zawodową aktorką nie jest, ale bez wątpienia aktorstwo ma we krwi. To córka Carrie Fisher. Na zdjęciu poniżej z mamą i babcią (Debbie Reynolds). Na razie nie wiemy mogłyby mieć role, o ile oczywiście wystąpią.



Natomiast wiemy na pewno, że ostatnie rewelacje co do zmiany reżysera kolejnego epizodów dotarły także do ekipy. Ta nie wydaje się być zachwycona, jednak jak wszyscy czekają na oficjalne informacje. Warto dodać, że duża część ekipy Epizodu VII to ludzie z Bad Robot. O możliwej zmianie reżysera pisaliśmy tutaj. Na razie różne media to potwierdzają, ale Disney/Lucasfilm póki co odmawiają komentarza.

A o tym, że Abramsowi się poda Ep VII donosi jego przyjaciel Matt Reaves, reżyser nowej „Planety małp”, który twierdził, że dawno nie widział Abramsa tak zdenerwowanego i podekscytowanego jednocześnie. Te nerwy wynikają właśnie z tego, że robi coś niesamowitego.

Przy okazji wypłynęła informacja, że Davidowi Cronenbergowi proponowano reżyserowanie sequela „Gwiezdnych wojen”, ale odmówił. Wiadomość łączono z VII lub kolejnym epizodem, a to stara historia i dotyczy jeszcze „Powrotu Jedi”.

Trochę zamieszania wprowadził też ostatnio Domhnall Gleeson, który pojawił się poza planem z brodą. Aktor zapytany, czy to część charakteryzacji przyznał, że nie i że na razie ma wolne od „Gwiezdnych Wojen”.



Z przedziwnych plotek mamy jeszcze jedną. Otóż na Twitterze podobno działa Max von Sydow, lub ktoś kto się za niego podaje. No i od paru dniu to konto ekscytuje się postacią o imieniu „Darth Merkiin”. Niektórzy zauważyli podobieństwo do imienia „Merrin” jakie miał Sydow w „Egzorcyście”, inni do „Merlina”, którego podobno miał grać w „Excaliburze” Boormana. Piszemy o tym tylko tak na wszelki wypadek.
KOMENTARZE (12)

Wypadek na planie, Ford w szpitalu

2014-06-13 22:03:44

Zaczynamy od najważniejszej wieści. Harrison Ford miał wypadek podczas kręcenia zdjęć do Epizodu VII. Spadły na niego drzwi od makiety „Sokoła Millennium”. Sytuacja wyglądała na tyle poważnie, że z Pinewood helikopter zabrał aktora do szpitala. Okazało się, że Ford ma złamaną kostkę oraz obrażenia stopy i przez jakiś czas nie będzie mógł normalnie pracować. Jednocześnie pozostałe zdjęcia przebiegają bez opóźnień, sceny z Harrisonem zostaną nakręcone, gdy będzie już dysponowany. Ani życie aktora, ani data premiery nie są zagrożone.

Dalej przechodzimy do plotek, zdjęć i innych rzeczy. Domhnall Gleeson jest już w Londynie, więc prawdopodobnie bierze już udział w zdjęciach, ewentualnie się do nich przygotowuje. Tymczasem pojawiają się doniesienia, że do obsady dołączy Simon Pegg, którego mogliśmy oglądać w obu „Star Trekach” J.J. Abramsa w roli Scotty’ego. Tym razem jego rola ma być tajna i szybko nie zostanie ujawniona. Przypominamy, że jakiś czas temu aktor wrzucił do sieci fotkę spod studia Pinewood z miejscem parkingowym Harrisona Forda.

O wizycie George’a Osborne’a na planie Epizodu VII pisaliśmy przy okazji spin-offów. Warto jednak dodać jedną rzecz, kanclerz skarbu ujawnił, że Lucasfilm dostał zniżkę za to że produkuje film w Wielkiej Brytanii. We wspomnianym newsie pojawia się też zdjęcie z planu Epizodu VII.

John Boyega nadal twittuje, tym razem mieliśmy okazję zobaczyć jak wygląda przygotowanie makijażu. Niewiele to wnosi, ale warto zobaczyć jak wygląda garderoba.



Jeszcze zanim doszło do wypadku Forda, fotografom udało się uchwycić na ulicach Londynu Harrisona na przechadzce z Oscarem Isaaciem oraz J.J. Abramsem. W sieci pojawiły się potem spekulacje, że może Isaac zagra syna Hana Solo, ale należy pamiętać, że to nawet nie jest zdjęcie z planu.



Lupita Nyong’o także w końcu wypowiedziała się na temat „Gwiezdnych Wojen”, niestety mało ciekawie. Nie powiedziała nic o swojej roli, zasugerowała natomiast, że ma świetną lokację, która warto by wykorzystać i że przedstawi ów pomysł Abramsowi. Chodzi jej o pewien wulkan na Hawajach. Cóż, dla przypomnienia to właśnie na Hawajach Abrams kręcił serial „Lost – Zagubieni”. Może faktycznie zostanie to wykorzystane przy kolejnych filmach.

George Lucas został niedawno przyłapany przez dziennikarzy i zapytany co sądzi o wyciekach z planu. Flanelowiec powiedział tylko, że to już nie jest jego problem.

Skoro już jesteśmy przy wyciekach, to Phil Tippett postanowił się zabawić w sposób podobny do Abramsa. Ostatnio pisaliśmy o kuriozalnych plotkach o „Sokole”. Tippett umieścił własne zdjęcie w sieci, z karteczką, że to nie on odpowiada za przecieki. Tylko umieścił ja na modelu AT-AT. Podobnych dziwnych zdjęć w sieci pojawiło się więcej, ale w przypadku Tippetta możemy przypuszczać, że faktycznie pracuje nad Epizodem VII.



Fani Carrie Fisher mają powody do radości. Otóż aktorka zabrała ze sobą na plan swojego psa Gary’ego. Swoją drogą ciekawe, czy pies ten dostanie choćby mała rolę w filmie.



Na sam koniec mała obserwacja. Otóż niektórzy zauważyli, że wśród zdjęć z planu z Abu Dabi, pojawiły się budowle które przypominają niewykorzystane w klasycznej trylogii pomysły Ralpha McQuarriego.



Tak swoją drogą dokładnie ten sam pomysł został wykorzystany w pilocie „Wojen klonów”, o czym pisaliśmy tutaj. Tymczasem jeszcze ostatnia wiadomość dla fanów lokacji, otóż tym co zostało po filmowcach zajęły się już władze Emiratów Arabskich. Co się da zostanie wystawione w muzeum. Niestety w przeciwieństwie do Tunezyjczyków, w Abu Dabi doskonale wiedzą jak zarabiać pieniądze.
KOMENTARZE (12)

Ralph McQuarrie - hołd dla Mistrza

2014-06-04 11:48:30 oficjalna na YouTube

Pierwszą osobą, którą zatrudnił George Lucas podczas przygotowań do oryginalnej części Gwiezdnych Wojen, był Ralph McQuarrie, twórca szkiców koncepcyjnych i projektant pojazdów i lokacji w oryginalnej trylogii.

Oficjalna StarWars.Com opublikowała na YouTube pięcioczęściowy film, w którym twórcy związani ze Star Wars, starzy i nowi, dzielą się swoimim przemyśleniami i wspomnieniami na temat Ralpha McQuarrie:



Część 2:


Ciąg dalszy serii: Część 3, Część 4 i Część 5.
KOMENTARZE (3)

Disney i książki młodzieżowe

2014-04-23 17:11:50 starwars.com

Disney Publishing Worldwide (DWP) zajmie się wydawaniem nowych książek młodzieżowych z serii „Star Wars”. Na razie zapowiedziano cztery, które mają bazować na oryginalnej trylogii. Tym razem adaptacjami zajmą się uznani i dobrze sprzedający się autorzy książek dla dzieci tacy jak Tom Angleberger, Tony DiTerlizzi, Adam Gidwitz i R.J. Palacio. Każdy z nich wniesie swój własny wkład i styl w galaktykę „Gwiezdnych Wojen”, a publikacje te mają stanowić większą historię, która wprowadzi nas wprost do Epizodu VII.

Cały projekt rozpocznie się w październiku 2014, kiedy do sklepów trafi „The Adventures of Luke Skywalker, Jedi Knight” książeczka z obrazkami Tony’ego DiTerlizzi (autor „Kronik Spiderwick”). Ilustracje do niej to koncepty Ralpha McQuarriego z oryginalnej trylogii. To powinno być dzieło, które spodoba się zarówno oddanym fanom sagi jak i nowym czytelnikom.

Kolejne tomy to nowe adaptacje filmów. „Star Wars: A New Hope” R.J. Palacio („Wonder”), „Star Wars: The Empire Strikes Back” Adama Gidwitza (“A Tale of Dark and Grimm”) oraz „Star Wars: Return of the Jedi” Toma Anglebergera (seria o origami Yodzie). Wszystkie trzy zostaną zilustrowane przez Iaina McCaiga (twórca konceptów z prequeli oraz sequeli). Wszystkie książki z serii zostaną wydane w Stanach przez nowy imprint (marka wydawnictwa) Disney Book Group – Disney-Lucasfilm Press.

- Będziemy kontynuować szukanie dróg, by przedstawić „Gwiezdne Wojny” nowym fanom – mówi Carol Roeder, dyrektoraka Lucasfilm Franchise Publishing w Disney Publishing Worldwide. – Dzięki wydaniu dynamicznych interpretacji klasycznej sagi napisanych przez autorów, którzy bezpośrednio mówią do młodego pokolenia, damy młodszym czytelnikom doskonały punkt wejścia do tego wszechświata.

- Disney Publishing nie mogłoby być bardziej zadowolone, mając możliwość wydawania tych książek na całym świecie no i pracować z takimi uznanymi talentami – zauważa Jeanne Mosure, starszy wiceprezes Disney Publishing Worldwide.

W Polsce większość książek Disneya wydają Ameet i Egmont. Obecnie przez 35 lat „Gwiezdne Wojny” są jedną z najpopularniejszych i najsilniejszych marek na świecie. Książki „Star Wars” trafiły na listę bestsellerów „New York Timesa” 125 razy. W sumie wydano ich 125 milionów w przeszło 30 językach.


KOMENTARZE (6)

Plotki o "Rebels" #11

2014-04-07 23:12:07 Różne

Wieści o "Rebeliantach" ostatnio niemalże nie nadchodzą, nawet z plotkami jest słabo. Ta sytuacja może się jednak zmienić już wkrótce - 19 kwietnia podczas WonderConu odbędzie się panel zatytułowany po prostu "Behind the Scenes of SW: Rebels". Oficjalny blog potwierdził, że na imprezie pokaże się Dave Filoni wraz z aktorami. Co więcej, reżyser będzie odpowiadał na niektóre pytania zadane mu przez internautów - aby to zrobić, wystarczy napisać swoje w komentarzu pod wyżej wymienionym postem na blogu. Potrzebne jest do tego konto na Facebooku, a czas mamy do 9 kwietnia.

Kolejną oficjalną wieścią jest wprowadzenie na Starwars.com sekcji z "Rebels". Co prawda na razie nie ma tam nowych materiałów, a sam dział ma dziwną tendencję do znikania z sekcji "Explore", ale mamy znak, że coś powoli zaczyna się dziać. Plotki zacznijmy zaś od wieści przekazanych przez Toma Kane'a, odtwórcę roli Yody, podczas Megaconu. Zapytany o udział aktorów z TCW w nowym serialu odparł, że stara ekipa "gdzieś tam będzie", ale twórcy chcą raczej wykorzystać nowe głosy. Wynika to z faktu, że choć większość z nich bardzo dobrze udaje różne postaci, to widownia z łatwością rozpoznaje kto jest kim. Dodatkowo, nowy serial ma się raczej skupiać na nowych bohaterach. Kane powiedział jednak, że w czasie trwania akcji serialu żyją Obi-Wan, Yoda, a Ahsoka "robi to, co robi", więc istnieje szansa na powroty.



Greg Weisman potwierdził w krótkim wywiadzie, że w istocie będą różne role gościnne, ale nie może jeszcze zdradzić jakie. Jak twierdzi serwis Liberty Voice, jednym z takich aktorów miałby być Billy Dee Williams (takie plotki pojawiły się już dwukrotnie) i ponownie wcielić się w Landa. Problem w tym, że autor artykułu powołuje się na IMDb i Wikipedię, które niekoniecznie są wiarygodnymi źródłami. Podobnie informację bez żadnego pokrycia można znaleźć na naszym podwórku - w spisie aktorów na Filmwebie znajduje się Greg Ellis (drobne role w "Piratach z Karaibów" czy "Star Treku", gościnnie między innymi w serialach "Kości", "Agenci NCIS", "Dexter"). Wynika to prawdopodobnie z tego, że i on kiedyś był w liście IMDb, ale go stamtąd usunięto.



Na koniec drobna ciekawostka - jeden z użytkowników forum TFN-u dostrzegł podobieństwo pomiędzy zbroją Inkwizytora, którą widzieliśmy na Toy Fair, a jedynym z rysunków McQuarriego. Przeprowadził on rozmowę mailową z pracownikiem Lucasfilmu, który potwierdził owo podobieństwo oraz zdradził, że sporo nigdy niepublikowanego materiału artysty ożyje dzięki serialowi.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (6)

Plotki o "Rebels" #9

2014-03-19 19:26:06 Różne

Ostatnimi czasy o "Rebeliantach" słychać dość mało, zapewne większe atrakcje czekają na nas na majowych Star Wars Weekends i czerwcowym San Diego Comic Conie. Tym niemniej, usłyszeliśmy ostatnio parę słów od ekipy tworzącej serial. Zacznijmy od mniejszych wieści: Matthew Wood, głos Grievousa i ekspert od dźwięku potwierdził swój udział w tworzeniu serialu, ale zaznaczył, że prawdopodobnie będzie bardziej zajęty Epizodem VII, a w chwili obecnej daje wskazówki młodszym pracownikom. Clancy Brown (Savage Opress) powiedział, że chętnie wziąłby udział w kolejnym projekcie z "Gwiezdnych Wojen", podobnie Tom Kane (Yoda, Yularen), który zdradził dodatkowo, że już męczy Filoniego o rolę i jest przekonany, że ją dostanie.

Były reżyser wypowiedział się z kolei dla LA Times, zdradzając kilka drobnych szczegółów dotyczących fabuły. Na pewno skończą się historie polityczne - owszem, będziemy słyszeć co dzieje się w galaktyce i jak polityka wpływa na bohaterów, ale będzie ona bardziej na poziomie ludzkim. Nie należy się również spodziewać wielu szybkich walk na miecze świetlne, które były charakterystyczne dla TCW i prequeli. Podobnie Moc zejdzie raczej na dalszy plan. Jeśli chodzi o styl wizualny, to jak już od dawna wiemy, będzie inspirowany McQuarrie'em - Filoni próbował zrobić coś takiego w "The Clone Wars", ale nigdy mu się to nie udało. Nie znaczy to jednak, że nie zobaczymy tam innych wpływów; Kathleen Kennedy, szefowa Lucasfilmu, jest wielką fanką japońskiego reżysera anime Hayao Miyazakiego ("Księżniczka Mononoke", "Spirited Away: W krainie bogów", "Ruchomy zamek Hauru"), więc Dave zlecił Kilianowi Plunkettowi zainspirowanie się jego projektami. Filoni chce ponadto, aby "Rebelianci" byli nie tylko wprowadzali do Sagi dla młodych fanów, lecz także, aby starsi mogli powiedzieć: "To są Gwiezdne Wojny". Z kolei w rozmowie z IGN-em poruszył wiele kwestii związanych z "Wojnami klonów" - historia wskrzeszonego Echa miała po części odpowiedzieć na kwestię poruszoną w odcinkach o rozkazie 66, czyli (Spoiler):czyją "własnością" były klony. Echo znaleźliby Separatyści i prawdopodobnie wykorzystali do swoich celów(Koniec Spoilera). Reżyser powiedział też co nieco o "Rebels". Po pierwsze, omawiając końcówkę aktu o rozkazie 66 wskazał, że (Spoiler):gdy Fives mówi spisku przeciwko Jedi i oskarża Kanclerza - co jest przecież prawdą - to Anakin uważa, że klon postradał zmysły, ale Rex mu wierzy. I podobno to ma w wielki sposób zaważyć na przyszłości kapitana.(Koniec Spoilera). Po drugie, zapytany o podobieństwo imion Satine i Sabine, reżyser chciał od razu rozwiać wszelkie wątpliwości fanów: młoda Mandalorianka z "Rebels" nie będzie w jakikolwiek sposób powiązana z księżną lub Bo-Katan.



Greg Weisman z kolei wystąpił w dwóch podcastach. W Scum and Villainy opowiedział jak dołączył do ekipy: w chwili jego przyjścia większość głównych postaci już istniała, jego zadaniem było ustalenie jaką miały przyszłość oraz kto był ich rodziną - osób tych na pewno nie zobaczymy na początku serii. Nie wie też czemu datą jest akurat 5 BBY, ta decyzja również została podjęta przed jego przybyciem. Ekipie bardzo pomaga Pablo Hidalgo, który jest nie tylko chodzącą encyklopedią SW, lecz także kopalnią pomysłów. Jeśli chodzi o stare koncepty McQuarriego, to wykorzystano na przykład jedną z wczesnych wersji Jabby i stworzono z niej nową postać. Producent przedstawił też postęp prac (trzeba wziąć poprawkę, że podcast nagrywano już jakiś czas temu): powoli kończą się prace nad ostatnimi scenariuszami z pierwszej serii, prace koncepcyjne są już na cały sezon. Zostało jeszcze kilka miesięcy dubbingowania, podobnie jest z postprodukcją. Weisman zdradził też, że pierwszy sezon to ledwie pierwszy akt całej historii - akty drugi i trzeci będą potrzebowały kilku sezonów. Dalsza opowieść ma już ogólny zarys.

Z kolei w Coffee with Kenobi, zapytany o potencjalną obecność mrocznych wątków w serialu, trochę wykręcił się od odpowiedzi, mówiąc, że "Nowa nadzieja" miała i mroczne, i wesołe chwile. Weisman wymyślił większość nazwisk postaci, nie podobały mu się imiona Hera i Chopper. Powiedział całkiem sporo o Zebie: na początku wojownik znany był tylko jako Zeb, ale potem ekipa zadecydowała, że będzie się nazywał Gara Zeb (lub Garazeb, pisownia niepotwierdzona). Zapytany o jego rasę, powiedział, że nie lubi spoilerów, więc zdradził tylko trochę, z czego większość już wiemy: Orellios jest Lasatem z planety Lasan (ta również jest z EU) i członkiem straży honorowej, używającym specjalnej, tradycyjnej broni. Producent nie chciał powiedzieć czemu Zeb nie jest już członkiem straży, tego mamy się dowiedzieć w serialu - zresztą, przez cały sezon pierwszy będziemy powoli odkrywać historie bohaterów, niektóre z nich zostały świadomie przeniesione na sezon drugi. Zeb używa w walce zarówno rąk, jak i stóp. Ostatni drobny spoiler, który zdradził - on i Filoni grają szturmowców w pierwszym odcinku. Greg ma swoją stronę, na której można zadawać mu pytania (ale, jak już napisaliśmy wyżej, nie zdradza spoilerów).

Na koniec obrazek, który pokazał się na wikipedii Disneya, w artykule o filmie "Rebels". Wedle grafiki, tytuł miałby brzmieć "Rebels: First Uprising", a premiera odbyć się 29 sierpnia. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że przy grafice nie podano źródła, jest raczej pewne, że to praca fanowska.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (2)

Weterani wojenni a „Gwiezdne Wojny”

2014-03-18 17:26:30



W pierwszym wpisie o powiązaniach z wojną sagi, Cole Horton zajął się ogólnikami, powoli przechodzimy do szczegółów. Ten tekst będzie poświęcony weteranom prawdziwych wojen, którzy znaleźli swoje miejsce przy produkcji „Gwiezdnych Wojen”.

Znany jako dzień zawieszenia broni, dzień pamięci czy Dzień Weteranów, 11 listopada w wielu krajach świata na całym świecie to czas w którym wspomina się bardzo prawdziwe wojny i ludzi, którzy w nich uczestniczyli. Uniwersum „Gwiezdnych Wojen” zostało powołane do życia przez długą listę weteranów, w tym Ralpha McQuarriego, który uczestniczył w wojnie koreańskiej, nie wspominając o wielu innych członkach ekipy walczących w Wietnamie.

W moim ciągle trwającym poszukiwaniu do serii wykładów na Star Wars Celebration pt. „Od Wojny Światowej do Gwiezdnych Wojen”, przeszedłem przez wciąż rozrastającą się listę aktorów i ekipy „Gwiezdnych Wojen”, którzy byli także weteranami II wojny światowej. W dużej mierze dzięki ich autobiografiom, dostaliśmy informację z pierwszej ręki o ich życiu przed „Gwiezdnymi Wojnami”.

Jednym z takich weteranów jest Sir Christopher Lee, który grał hrabiego Dooku w prequelach. Podobnie jak jego koledzy ze szkoły, Lee znalazł się w małej grupie ochotników, którzy udali się do Finlandii, by pomóc w 1939 w wojnie zimowej przeciw Rosjanom (przyp. tłum. raczej Sowietom, swoją drogą zdjęcie obok przedstawia aktora w Watykanie w 1944).
- Naszym celem było by uratować Finów przed rosyjskim najeźdźcą. Nasi zaskoczeni gospodarze, byli bardzo zadowoleni gdy zobaczyli grupę nieopierzonych ochotników, wzruszyło ich to, że sami opłaciliśmy sobie bilety trzeciej klasy, dali nam białe mundury pełniące rolę kamuflażu w śniegu i zabrali na front, w bardzo bezpieczne miejsce. Nigdy nie widzieliśmy Rosjan, a po dwóch tygodniach odesłano nas do domu. Było jasne, że armia fińska radzi sobie doskonale w walce z rosyjskim kolosem bez naszej pomocy.

Po krótkim pobycie w Home Guard (przyp. tłum. brytyjska organizacja obronna, wspomagającą regularną armię), Lee wstąpił do Królewskich Sił Lotnicznych (Royal Air Force), z zamiarem zostania pilotem. Jednakże jego stan zdrowia uziemił go, ale jednocześnie stworzył możliwość, by stał się oficerem wywiadu do końca wojny.

Lee służył w Północnej Afryce, przejeżdżał nawet przez tunezyjskie miasto Medenine (gdzie pięćdziesiąt lat później kręcono „Mroczne widmo”). Wraz z kolejnymi latami wojny, jego eskadra przemieściła się przez Sycilię na kontynentalne Włochy. Pewnego razu nawet, eskadra ta znalazła się bez poczty, bez piwa w stanie bliskim buntu. Ich głównym żalem było to, że nie wiedzieli, co się dzieje, a to dało doskonałą możliwość Lee, który akurat był na bieżąco z wszystkimi wydarzeniami.
- Przez kilka godzin dałem im wszystko, włącznie ze zdjęciami – pisze. – Przedstawiłem im fakty i postaci. Pod koniec mogli jedynie życzyć sobie, bym nigdy nie zaczynał.

W sumie Lee walczył z siedmioma atakami malarii, został postrzelony przez wrogów, ale i sojuszników (jego lądowanie omyłkowo ostrzelali amerykańscy żołnierze), ale najważniejsze jest to, że zapoznał się z prominentną włoską rodziną, której członek przedstawił go właściwym ludziom w filmie. Bez tego przypadkowego spotkania we Włoszech, Lee mógłby nie zostać aktorem.

Jego długoletni przyjaciel, z którym nie raz grywał, Peter Cushing, próbował zaciągnąć się podczas II wojny światowej ale został odrzucony z powodu kontuzji jaką doznał w dzieciństwie, gdy grał w rugby. Zamiast tego służył krótko w cywilnym okręcie, który podróżował przez Atlantyk w alianckim konwoju . Po powrocie do Anglii, Cushing zaciągnął się do ENSA, angielskiego odpowiednika USO, które zajmują się dostarczaniem rozrywki żołnierzom na całym świecie. Cushing i jego przyszła żona odgrywali sztukę „Private Lives” na prostych improwizowanych scenach w halach, czy hangarach samolotowych, jedno z tych przedstawień miało miejsce podczas ataku Luftwaffe.

Inny weteran, aktor – Alex McCrindle (generał rebeliantów Jan Dodonna), występował we wczesnych programach telewizyjnych, zanim TV nie została wyłączona na czas wojny. Wezwała go Marynarka Królewska, gdzie potem wyprodukował pierwszą sztukę na okręcie Królewskiej Marynarki podczas wojny, którą transmitowano przez głośniki. Zmarł 28 kwietnia 1990.

Reg Bream pracował jako rysownik przy Epizodach IV-VI, tworząc ikoniczne plany okolic kantyny Mos Eisley, komory karobnizacyjnej oraz sali tronowej Imperatora. Trzydzieści lat wcześniej był więźniem wojennym w Japonii. Alan Tomkins wspomina tylko, że on nie chciał na ten temat rozmawiać. Niestety, Bram zmarł podczas produkcji „Powrotu Jedi”.

Po drugiej stronie kamery także znalazło się kilku weteranów. Dwóch operatorów zdjęć oryginalnej trylogii walczyło podczas wojny. Gil Taylor, operator Epizodu IV, służył przez sześć lat II wojny światowej jako oficer w Ochotniczej Rezerwie Królewskich Sił Lotniczych, gdzie pracował jako kamerzysta w bombowcach Lancaster, dokumentując zniszczenia jakich dokonały brytyjskie naloty. Alan Hume, operator „Powortu Jedi” służył w Królewskiej Marynarce podczas II wojny światowej.
- To był oddział fotograficzny – mówi. – Nauczyłem się więcej o zdjęciach w marynarce niż gdziekolwiek indziej.
Zanim zaczął służbę pracował przy wielu filmach okresu wojny, w tym „Nasz okręt” (In which we serve) (1942).

Reżyser Irvin Kershner służył jako mechanik samolotowy i inżynier lotu dla Ósmej Armii Powietrznej w Anglii podczas II wojny światowej. Powiedział nawet Alanowi Arnoldowi podczas kręcenia „Imperium kontratakuje”:
- (wojna) zostawiła nas innymi ludźmi – potem dodał. - ... Wiele młodych osób dziś nie rozumie znaczenia wojny. Tak jakby to równie dobrze nigdy się nie wydarzyło. Nie rozumieją że dostali dziedzictwo okrutności straszliwsze niż cała historia.

Instruktor szermierki i choreograf mieczy świetlnych, Bob Anderson, zaciągnął się do Królewskich Marines jeszcze przed II wojną światową, ucząc szermierki na okrętach wojennych i wygrywając kilka różnych tytułów w zawodach sportowych. Służył na morzu Śródziemnym w czasie wojny i w sierpniu 1942, był jednym z ocalałych z „HMS Coventry”, który został mocno zniszczony podczas niemieckiego bombardowania, gdy przebywał na wschodniej części morza. Po II wojnie światowej, Anderson, który uczył się szermierki od najmłodszych lat, został instruktorem sportowym, zanim wszedł w biznes filmowy.

Nawet w obsadzie „Star Wars Holiday Special” znajdowali się weterani. Harvey Korman, który grał tam trzy role, z których prawdopodobnie najbardziej słynny jest Krelman, humanoid, który pije przez dziurę na czubku głowy. Po skończeniu szkoły średniej, zaciągnął się do marynarki podczas II wojny światowej. Bea Arthur (barmanka Ackmeena), była jedną z pierwszych członkiń Kobiecej Rezerwy US Marines, gdzie pracowała jako maszynistka i kierowca ciężarówki. Art Carney, wieloletni aktor telewizyjny (handlarz San Dann) został wcielony do armii i wysłany do Normandii po inwazji D-Day, w 1944. Art wylądował w Normandii w sierpniu 1944, dwa miesiące po D-Day. Wkrótce potem jego noga została wysadzona przez nazistowki pocisk moździerzowy. Wspomina:
- Coś trzasnęło, leżałem na ziemi a moja prawa noga została wygięta w śmieszny sposób. Arta przetransportowano do szpitala w Anglii w Midlands, gdzie nogi mu nigdy nie doleczono, przez co Carney utykał.

No i w końcu Alec Guinness służył w Ochotniczej Rezerwie Marynarki Królewskiej podczas wojny, służąc głównie jako oficer na lądowniku. Służba zawiozła go od Anglii do USA, od północnej Afryki przez Włochy aż do Jugosławii. (przyp. tłum. Guinness jest na zdjęciu w środkowym rzędzie trzeci od prawej i lewej strony).

Służba Guinnessa to wiele ważnych misji, w tym inwazja Aliantów na Sycylię w 1943. Guinness potem pisał o swojej działalności przed inwazją, wspominając:
- Cała operacja trwała trzy kwadranse dłużej niż planowano. W zamieszaniu nie dostałem sygnału o przełożeniu rozpoczęcia inwazji o godzinę. Kiedy już mieliśmy komplet żołnierzy na pokładzie, wielu z nich było chorych, stąd mieliśmy wolne miejsca, przekazałem moje instrukcję by płynąć prosto na plażę.
Nie wiedząc, że inwazja została przełożona o godzinę, Guinness mógł przypadkowo rozkazać pierwszemu okrętowi rozpocząć inwazję na Sycylię!

W swojej autobiografii Guinness wspomina także:
- Kiedy mnie obecnie pytają, który ze swoich występów uważam za najlepszy, wspominam: „Ten młody, bardzo nieefektywny i nierozróżnialny oficer w Ochotniczej Rezerwie Królewskiej Marynarki. Dodatkowo to był najdłuższy serial, w którym uczestniczyłem”

Z pewnością, są też inni, którzy brali udział w II Wojnie Światowej a potem odegrali istotną rolę w tworzeniu „Gwiezdnych Wojen”. Jeśli macie o tym informacje, zostawcie komentarz poniżej.



Jeśli jesteśmy przy weteranach, to warto wspomnieć jeszcze o dwóch. David Sherman i Dan Cragg, twórcy Próby Jedi to emerytowani amerykańscy żołnierze, weterani wojny w Wietnamie. Swoją drogą, Karen Traviss także swego czasu była korespondentką wojenną.

Z Christopherem Lee i jego wojenną przeszłością wiąże się inna ciekawa anegdotka, otóż wiele lat po wojnie, grając w jednym z filmów, młody reżyser postanowił pouczyć aktora jakie odgłosy wydaje zabijany człowiek. Na co Lee popatrzył na niego z politowaniem i wytłumaczył, że akurat on to doskonale wie.

I na sam koniec jeszcze jedna uwaga, w USA 11 listopada to święto weteranów. My także świętujemy ten dzień, jako Święto Niepodległości.
KOMENTARZE (5)

Plotki o "Rebels" #7 - UPDATE

2014-02-16 09:43:50 Różne

Trwa właśnie Toy Fair w Nowym Yorku, ale zanim przejdziemy do wieści z niego, zacznijmy od wywiadu o "Rebels", którego udzielił Greg Weisman dla IGN. Producent nie mógł jeszcze zdradzić kto zagra w głównych rolach, ale ma to zostać ogłoszone bardzo niedługo (i właściwie dzieje się na naszych oczach, jeśli spojrzymy na newsy z ostatnich dni). Niektórzy aktorzy są znani, inni zupełnie nowi, będzie też kilka ról gościnnych. Jedna część jego wypowiedzi dotyczyła Expanded Universe - okazuje się, że nawet twórcy "Rebeliantów" nie wiedzą co będzie kanoniczne, a co nie, ponieważ Lucasfilm jeszcze nie podjął decyzji.

Jak już wiemy, ton serialu będzie podobny do tego z Epizodu IV, a producent wspomniał dodatkowo o "Imperium kontratakuje", a także możliwych wątkach romantycznych. Twórcy mają w głowach zakończenie serialu, wiedzą dokąd chcą doprowadzić akcję, ale jeszcze nie wiadomo ile powstanie sezonów. Jeśli chodzi o bohaterów, to jeden z nich będzie głównym (jak już wiemy, zostanie nim Ezra), a w sumie najważniejszych postaci będzie sześcioro. Na początku ich siła nie będzie zbyt duża, ale zaczną powoli tworzyć sojusze i w ten sposób narodzi się Rebelia - oczywiście nie będzie tak, że powstanie ona z dnia na dzień, nawet pod koniec sezonu pierwszego nie będzie w pełni uformowana.

Teraz przejdźmy do wieści z Toy Fair - w sieci ukazało się całkiem sporo zdjęć nowych zabawek; galerie możecie zobaczyć między innymi na Newsaramie, Jedi News i Star Wars Underworld. W tym newsie interesują nas przede wszystkim wskazówki fabularne - na początek, potwierdzono istnienie nowego czarnego charakteru - pracującego dla Imperium agenta Kallusa, którego imię już się przewinęło. Inkwizytor będzie za to wyposażony w hełm i tarczę, a jego pojazdem zostanie TIE Advanced. Artoo i Threepio prawdopodobnie również pojawią się w "Rebels"



Najwięcej emocji wzbudziło jednak opakowanie jednego z zestawów "Star Wars Command". Prócz zamaskowanego Inkwizytora można tam dostrzec miecz Ezry, jak dokładnie będzie wyglądał Zeb (którego wygląd oparto o wczesne projekty Chewbaccy autorstwa McQuarriego) oraz nową bohaterkę - Mandaloriankę. Newsarama uzyskała potwierdzenie, że będzie ona postacią pozytywną i można podejrzewać, że to właśnie ona zostanie szóstym członkiem załogi "Ghosta" (w tej chwili mamy potwierdzoną piątkę - jeśli liczymy Choppera - droid, Kanan, Ezra, Zeb i Hera).



Sądząc po tempie, w jakim ostatnio prezentuje się nowych bohaterów, zapewne bardzo szybko możemy spodziewać się filmików o kolejnych postaciach. I pamiętajmy, że jutro lub pojutrze powinny pokazać się w Sieci dwa nowe teasery z serialu - Newsarama wspomina, że w poniedziałek możemy dowiedzieć się czegoś więcej o Zebie i Mandaloriance.

UPDATE

Z Toy Fair napłynęły kolejne wieści za sprawą jednego z redaktorów Jedi News, który wrzucił na swojego Twittera nowe zdjęcia Twi'lekanki Hery, Zeba oraz Mandalorianki, tym razem bez hełmu. Dziewczyna będzie nosić imię Sabine. Warto poprzeglądać inne jego fotografie, na których znajduje się mnóstwo nowych produktów związanych z serialem.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (28)

Wywiad z Kinbergiem o "Rebels"

2014-01-24 18:12:07 Różne

Wczoraj na Entertainment Weekly zmieszczono wywiad z Simonem Kinbergiem, jednym z producentów nadchodzącego serialu "Rebels". Twórca opowiada między innymi jak nowa seria będzie różniła się od "The Clone Wars", jakie są główne inspiracje przy jej tworzeniu, a także zdradza kilka słów o postaciach. Zapraszamy do czytania.

A więc jak wpadliście na pomysł na serial?

Chcieli zrobić serial animowany, a ja kochałem "Clone Wars" [z Cartoon Network] i dorastałem z wieloma kreskówkami. A więc zaczęliśmy rozmawiać o tym, na jakim etapie gwiezdno-wojennej osi czasu mógłby się znaleźć. Naprawdę nic nie było określone z góry, to mógł być prequel, sequel, samodzielny świat. Dla nas główna sprawa to sposób, w jaki opowiadamy historię, która wzbogaca wszechświat, która odpowiada na pytania, które fani mają lub nie, ale która zasadniczo sprawia, że świat jest pełniejszy po obejrzeniu serialu. Dość szybko doszliśmy do wniosku, że pomimo iż Sojusz Rebeliantów był tak ważną częścią filmów, to nie wiedzieliśmy o jego początkach nic, prócz może tego, co da się wynieść z Sagi i "The Clone Wars". W kanonie nie było nic, co by się bardziej w to zagłębiało. Tak się zaczęło - opowiedzmy historię formacji bohaterów z oryginalnych filmów. I to ustawiło nas na osi czasu pomiędzy Epizodami III a IV. Nie chcieliśmy jednak być zbyt blisko "Nowej nadziei", aby nie stwarzać wrażenia powtarzalności, tylko tego, że ogląda się najwcześniejsze ziarna czegoś, co potem rozkwitło w pełną, rozwiniętą Rebelię.

Jak serial będzie się różnił wyglądem i atmosferą od "The Clone Wars"?

Będzie wyglądał całkiem inaczej. Intencją tego, co już widziałem, a jesteśmy już całkiem daleko, jest zrobienie tego tak, aby atmosfera była inna niż w TCW. W kwestii wzorca wizualnego sięgnęliśmy do Ralpha McQuarriego, który był oryginalnym artystą konceptualnym pierwszej trylogii. Jego kreska jest miększa, sztuka bardziej obrazowa, z większym poczuciem, że zostało to narysowane, a nie wygenerowane komputerowo. Pierwsze filmy miały jakość rękodzieła. Chcieliśmy, aby serial też to miał. Dodatkowo, w archiwach, w których George Lucas trzyma wszystkie obrazy i rekwizyty, jest mnóstwo dzieł McQuarriego, które nigdy nie zostały wykorzystane w filmach. Są takie miejsca, w których pojawiają się planety, pojazdy i stwory całkiem dosłownie wzięte z jego oryginalnych obrazów, które nie pokazały się w filmach, a które teraz trafią do serialu.

To fantastycznie. A co z różnicami w sposobie opowiadania? Jak mrocznie może być na Disney XD?

Rozmawialiśmy na ten temat. Ale świat, który tworzymy, jest imperialnym światem. Widzicie wpływy Imperium, szturmowców w całej galaktyce, poniżających i uciskających ludzi. Pod względem tematycznym i politycznym, serial zagląda w mroczne miejsca. Ale aby ustalić ton serii, sięgnęliśmy po wskazówki z oryginalnych filmów, w których była zabawa, przygody, zawadiackość, emocje i ustalona ekipa bohaterów ludzkich. Wszystkie wskazówki wzięliśmy z oryginalnych filmów. Oczywiście, że są drobne różnice w tonie "Nadziei", "Imperium" i "Jedi". Ale myślę, że najbliższym filmem, którego głosem przemawia serial, jest "Nowa nadzieja". A więc są takie miejsca, w których odkrywamy mroczniejsze historie z przeszłości, są takie miejsca, w których zobaczymy jak okrutne i wrogie może być Imperium, ale przez większą część jest to zabawna historia, w której główną rolę odgrywają postaci. Wracając znowu do wskazówek, "Rebels" jest może mniej polityczny od prequeli, a bardziej osobisty. Zaczyna się od kilku przedstawień postaci występujących w serialu, które poprzedzą serię. Napisałem dwa pierwsze odcinki, razem są jak godzinna opowieść, w której zapoznajemy się z głównymi bohaterami.



Stworzyłeś nowego złoczyńcę, Inkwizytora, co sprawia, że jest taki wyjątkowy?

To była chyba najtrudniejsza część procesu. George oczywiście stworzył najlepszy czarny charakter naszych czasów. A więc spędziliśmy mnóstwo czasu na burzy mózgów i pracowaniu z artystami, aby stworzyć Inkwizytora. Widzieliście ten obrazek z nim. Chcieliśmy kogoś przerażającego, jak z dziecięcego koszmaru, ale nie kogoś zbyt obcego, zbyt potwornego. Z oczywistych powodów nie chcieliśmy, by miał hełm - porównanie [do Dartha Vadera]. Rozmawialiśmy o postaci, która byłaby chłodna i trzeźwo myśląca, potrafiąca wykorzystać zarówno słabe strony fizyczne ludzi, jak i psychiczne; która ma również specyficzną relację z Jedi i ich ścieżkami Mocy. Miałby być kimś, kogo ocaleni Jedi szczególnie by się bali.

Czy zawrzecie w serialu bohaterów z EU, jak na przykład admirała Thrawna, czy tylko z filmów i waszych własnych pomysłów?

Mamy bohaterów z najróżniejszych części uniwersum. Jednym z naszych niesamowitych źródeł jest Pablo Hidalgo, znany gwiezdno-wojenny geniusz, który chyba wie wszystko o każdym świecie, jaki powstał na potrzeby "Star Wars". A więc bardzo go wykorzystujemy, a on jest integralną częścią procesu twórczego. Powie na przykład, że jest taka fajna kantyna z komiksu z 1994 r., albo fajne stworzenie, które nie wszyscy znamy. Przynosi nam takie rzeczy. Albo my mu mówimy, że próbujemy stworzyć mięśniaka z fajną przeszłością, towarzyszącego czarnemu charakterowi. Czasami jest to postać lub planeta, o której nie wiemy. Czasami z easter egga takie coś przeradza się w cały odcinek.

Czy Darth Vader i Imperator są w serialu? A jeśli tak, to czy jest szansa, że zagrają ich oryginalni aktorzy?

Nie sądzę, by pozwolono mi odpowiedzieć na to pytanie. Mogę rzec, że tam, gdzie to możliwe, staramy się angażować oryginalnych aktorów.

A więc co jeszcze możesz powiedzieć nam o "Rebels", co fani chcieliby wiedzieć, a o czym możesz mówić?

Przyczyna, dla której chciałem to zrobić. Naprawdę poczułem, że mam szansę opowiedzieć nieopowiedzianą historię. Jestem fanem "The Clone Wars" i pewnych aspektów prequeli, ale to OT była powodem, dla których chciałem pracować przy filmach. Zawsze uwielbiałem historie o początkach postaci i całych organizacji. Gdybym miał opowiedzieć historię rewolucji amerykańskiej, to nie zacząłbym od najsłynniejszej bitwy, tylko od tego, jak czterech gości spotkało się w pokoju - pierwsza iskra wydaje się dramatyczna i fajna. To wielka część całej zabawy, te małe interesy za zamkniętymi drzwiami, pierwszy raz, gdy to widzicie, to możliwy bunt przeciwko Imperium.

Czy możesz powiedzieć jak wygląda wątek z buntowniczym incydentem, który rozpoczyna opowieść w pierwszym odcinku?

Um, będę tu mówił ogólnikami. Może mniej dlatego, że chcę być tajemniczy, a bardziej, ponieważ dla mnie to część zabawy - wiem, że to brzmi nostalgicznie, ale częścią frajdy przy oryginalnych filmach było to, że nie wiedziało się o nich za dużo. Powiem tak: gdy serial się zaczyna, Imperium jest u władzy, a incydentem jest to, że Imperium robi swoje złe, imperialne rzeczy, a nasi bohaterowie się spotykają.

Czy to znani bohaterowie?

W serialu jest wiele nowych postaci. Prequele koncentrowały się na pochodzeniu znanych bohaterów, ale w tym serialu jest wielu nowych. Główne postacie są nowe.

Możesz opisać kilka nowych?

Jeszcze nie!

Do licha!

Wkomponowany w tekst wywiadu obrazek Inkwizytora również pochodzi z Entertainment Weekly. Najbardziej uwagę zwraca na nim miecz świetlny, wyglądający jak połówka tego, który pokazano na Comic Conie. Hidalgo skomentował to w następujący sposób: Wszystko nabierze sensu, gdy już zobaczycie go w akcji.

Produkcja serialu nabiera tempa, a kolejne jej etapy można śledzić między innymi w piśmie "Star Wars Insider". W ostatnim numerze jedna z producentek, Athena Portillo, podała kilka skrótowych informacji o procesie twórczym: połowa scenariuszy z pierwszego sezonu już jest ukończona, zdubbingowano pięć odcinków, a do trzech powstają storyboardy. Dwa epizody są animowane, a w pierwszym powstaje oświetlenie. Dźwiękowcy pracują nad efektami, a motyw główny już skomponowano. Trzeba wziąć jednak poprawkę na to, że tekst powstał już jakiś czas przed ukazaniem się pisma w sklepach, dlatego praca z pewnością posunęła się dalej - animator Keith Kellogg napisał kilka dni temu, że właśnie zakończył pracę nad pierwszym odcinkiem.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (13)

10 najlepszych wydarzeń z 2013 roku

2014-01-09 10:52:38 Oficjalny blog



Rok 2013 skończył się parę dni temu, dlatego ekipa Oficjalnej ułożyła swój ranking dziesięciu najlepszych wydarzeń dotyczących świata "Gwiezdnych Wojen" z ostatnich dwunastu miesięcy.

2013 był bardzo, bardzo dużym rokiem dla "Gwiezdnych Wojen". Od filmów do gier, mieliśmy całą galerię kamieni milowych, zapowiedzi i rewelacji, z których wszystkie mówiły jedno: przyszłość odległej galaktyki maluje się w jasnych barwach. Ekipa Starwars.com zgromadziła się razem i wybrała najlepsze chwile z mijającego roku - zobaczcie poniższą listę!

10. Setny odcinek "The Clone Wars"



Bardzo rzadki kamień milowy w animacji - "The Clone Wars" doszło do stu odcinków razem z "Missing in Action" w dniu 5 stycznia 2013. Liczba ta jest znacząca, bo reprezentuje żywotność serii, oddanie jej fanów i znaczenie dla całej sagi "Gwiezdnych Wojen". W chwili wyświetlania odcinka reżyser Dave Filoni powiedział: "Od samego początku pomysł był taki, aby pokazać, że jest jeszcze wiele historii poza sześcioma filmami. Wszyscy kochamy świat GW i chcieliśmy utrzymać go przy życiu na ekranie w sposób, jak jeszcze nigdy przedtem. Patrzyliśmy na wszystko, co zostało stworzone wcześniej, wracaliśmy do oryginalnego filmu z 1977, przekopaliśmy się przez prace koncepcyjne, materiały zza kulis, komiksy, gry oraz powieści, wzięliśmy to wszystko i pod przewodnictwem George'a [Lucasa] stworzyliśmy serial, który skacze do każdego zakątka galaktyki. Jestem bardzo dumny z mojej ekipy i z całego Lucasfilmu za to, że byli częścią serii."

9. Otworzenie kont Star Wars na Instagramie i Tumbrlrze



To właśnie ta słitka zasiała strach w sercach Rebeliantów na całym świecie. Lucasfilm oficjalnie otworzył konto na Instagramie ze słitfocią Vadera w dniu 2 grudnia 2013, czym zwrócił uwagę państwowych mediów. Wkrótce potem, bo 19 grudnia, założono konto na Tumbrlrze, zaczynając od nowych prac koncepcyjnych z "Rebels". Obie strony są codziennie aktualizowane rzadkimi obrazkami praktycznie wszystkiego: od starych zabawek, po, naturalnie, niemieckie słoiki na masło orzechowe.

8. Fani "Gwiezdnych Wojen" dołączają do ekipy Epizodu VII



Choć umieszczenie pierwszego zdjęcia zza kulis na Twitterze samo w sobie było wielkim wydarzeniem, to Starwars.com wkrótce ujawniła ekstra, bardzo fajną informację na temat obrazka: dwaj mężczyźni sfotografowani razem z reżyserem J.J. Abramsem, Kathleen Kennedy i R2-D2 to tak naprawdę fani: Lee Towersey i Oliver Steeples, członkowie R2 Builders Club. Zostali wybrani do pracy nad Epizodem VII przez samą Kennedy, krótko po spotkaniu na Celebration Europe. Są w tej chwili częścią ekipy zajmującej się stworzeniami i budują astromechy na potrzeby filmu.

7. "The Clone Wars" zdobywa dwie statuetki Emmy



"The Clone Wars" stało się ważną częścią gobelinu, jakimi są "Gwiezdne Wojny" oraz klasyczną animacją. Uhonorowano je 16 czerwca dwoma statuetkami Emmy - pierwszymi, jakie serial zdobył - za piąty i ostatni sezon; ekipa zabrała do domu nagrody za najlepszy program animowany i najlepszego aktora (za rolę Davida Tennanta jako starożytnego droida Huyanga). Statuetkę za najlepszy program zaprezentowała Carrie Fisher, a odebrał George Lucas, który powiedział: "To dla mnie szczególnie ważne... To moja pierwsza Emmy i druga nagroda, jaką kiedykolwiek wygrałem".

6. Ogłoszenie spin-offów



Kinowa galaktyka "Gwiezdnych Wojen" będzie jeszcze większa. Bob Iger, w rozmowie telefonicznej przeprowadzonej 5 lutego, a skierowanej do inwestorów, ogłosił, że spin-offy są w produkcji - samodzielne historie, które istnieją poza główną sagą. Dalsze detale dotyczące tych filmów czekają jeszcze na ogłoszenie.

5. John Williams skomponuje muzykę do Epizodu VII



Muzyka z "Gwiezdnych Wojen" jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych w historii filmu, od klasycznego "Main Title", po ikoniczny "The Imperial March". 27 lipca szefowa Lucasfilmu Kathleen Kennedy ogłosiła na scenie Celebration Europe, że John Williams, legendarny kompozytor całej Sagi, w istocie powróci, aby napisać muzykę do Epizodu VII. Fani byli zachwyceni, a Williams wyraził swój entuzjazm w ekskluzywnym wywiadzie dla Starwars.com.

4. "Battlefront" powraca



Po ogłoszeniu, że Electronic Arts weszło w posiadanie praw na tworzenie konsolowych gier spod znaku "Star Wars", fani zastanawiali się jakie tytuły ukażą się w wyniku tego porozumienia. W zorganizowanej przed E3 konferencji prasowej EA potwierdziło powstawanie nowej części ukochanej przez fanów sagi "Battlefront", produkowanej przez DICE. Wiadomość spotkała się z ogromnym entuzjazmem, a towarzyszący jej trailer wkrótce obejrzano ponad milion razy.

3. Celebration Europe



Odbyło się w Messe Essen od 26 do 28 lipca - Celebration Europe było ogromną imprezą dla fanów odległej galaktyki i nie zawiodła. Były duże ogłoszenia (powrót Williamsa), tona gości (Kathleen Kennedy, Mark Hamil, Carrie Fisher, Dave Filoni i wielu innych), wydarzenia i oczywiście pawilon z tatuażami. Szykujcie się na kolejne Celebration, które odbędzie się w dniach 16-19 kwietnia 2015 w Anaheim w Kaliforni!

2. Ogłoszenie "Star Wars Rebels"



Nowa era gwiezdno-wojennej animacji została ogłoszona 20 maja, gdy Starwars.com ujawniła, że Dave Filoni i jego ekipa ciężko pracują nad "Rebels", nowym serialem umieszczony pomiędzy Epizodem III a IV, ukazującym początki Sojuszu Rebeliantów. W filmowym wywiadzie z Pablem Hidalgiem, Filoni rozmawiał na temat wpływu artysty konceptualnego z OT, Ralpha McQuiarriego, na wygląd serialu oraz o innych detalach. Seria ma zadebiutować jesienią tego roku.

1. J.J. Abrams ogłoszony reżyserem Epizodu VII



25 stycznia, po wielu spekulacjach i wielu, wielu plotkach, Lucasfilm potwierdził, że J.J. Abrams w istocie jest reżyserem Epizodu VII. Abrams, który z chęcią podkreśla swoją miłość do "Gwiezdnych Wojen", powiedział: "Bycie częścią kolejnego rozdziału GW, współpracować z Kathy Kennedy i tą wybitną grupą ludzi, jest niesamowitym zaszczytem. Chyba jestem wdzięczniejszy George'owi Lucasowi teraz, niż wtedy, gdy byłem dzieckiem".

Inne ważne wydarzenia:

  • Yoda wygrywa pierwszy turniej "This is Madness".

  • Ogłoszenie daty wejścia Epizodu VII do kin.

  • Ranczo Obi-Wana docenione przez Światowe Rekordy Guinessa za posiadanie największej ilości pamiątek z "Gwiezdnych Wojen".


KOMENTARZE (9)

Przedsmak „Star Wars Art: Concept”

2013-10-21 20:04:05

Zgodnie z trzyletnią tradycją jesienią do sprzedaży trafia kolejny album z serii Star Wars Art. Tym razem jest to „Concept”. Podobnie jak w przypadku poprzednich, trudno stwierdzić, kto jest jednoznacznie autorem tego dzieła. Zebrał to oczywiście Jonathan W. Rinzler, ale w środku znajdziemy prace zarówno Ralpha McQuarriego pochodzące jeszcze z „Nowej nadziei”, późniejsze jak choćby Iaina McCaiga, ale również tego, co może nie jest jeszcze najnowsze, ale wciąż gorące tematy jak choćby Star Wars 1313. Słowo wstępne napisali Joe Johnston i Doug Chiang. Album został wydany nakładem wydawnictwa Abrams, tymczasem oficjalny blog zaprezentował nam przedsmak tego, co znajdziemy w tym dziele.



Pojedynek w kantynie Mos Eisley wg Ralpha McQuarriego. Praca wykonana na potrzeby „Nowej nadziei” za pomocą akrylu i gwaszu.



Akrylowy koncept droida Betty autorstwa Hajime Sorayamy.



Cyfrowy koncept obcego autorstwa Fabiana Laceya. Projekt powstał na potrzeby „Star Wars 1313”.



Kolejny cyfrowy koncept do gry „Star Wars 1313”, tym razem autorstwa Ryana Churcha, przedstawia speeder policji z dolnych rejonów Coruscant.

KOMENTARZE (5)
Loading..