Zaczynamy od najważniejszego, czyli wciąż oficjalnie nie wiadomo, czy zdjęcia do „Rogue One” w ogóle się zaczęły. Wątpliwość numer jeden to Felicity Jones, która dopiero co skończyła swą pracę na planie „Inferno” Rona Howarda (na podstawie powieści Dana Browna). Pisaliśmy o tym tutaj. W każdym razie w zeszłą sobotę (4 lipca) inny aktor – Irrfan Khan opublikował zdjęcie z ostatniego dnia Felicity na planie tej produkcji. Oczywiście mógł się trochę spóźnić, ale zazwyczaj takie zdjęcia wrzuca się góra następnego dnia, a nie po paru tygodniach. Czy to oznacza, ze Felicity nie była już na planie „Rogue One”? Bynajmniej. Nawet mając swój terminarz zdjęciowy, mogła mieć tam pewne przerwy i to w ich trakcie pojawić się na planie „Gwiezdnych Wojen”. I tu mamy ciekawą konkluzję, bo aktorka niekoniecznie będzie mieć tę samą fryzurę w obu filmach, więc w scenach nagranych do „Rogue One” mogła grać np. w hełmie. A to prowadzi nas do tego, że zdjęcia pierwszej ekipy niekoniecznie się już rozpoczęły. Może zatem mamy sytuację analogiczną jak przy „Przebudzeniu Mocy”. Tam na początku kwietnia 2014 Alan Hornpotwierdził, iż zdjęcia pewnych sekwencji się zaczęły. Potem okazało się dokładnie, że pracowała druga ekipa, prace pierwszej ruszyły dopiero w połowie maja, czyli jakiś miesiąc i pół później.
O tym, że pierwsza ekipa jeszcze nie pracuje, sugerować mogą też informacje castingowe Jiny Jay (o ile są prawdziwe). Podobno casting nadal trwa, a zdjęcia mają ruszyć dopiero w sierpniu, szukane są zarówno osoby do głównych ról jak i do drugoplanowych. Wspomina się o pracy w Londynie oraz na lokacjach w Wielkiej Brytanii i Meksyku. Tu ciekawostka, bo „Strefa X”, czyli pierwszy film Garetha Edwardsa był kręcony właśnie na lokacjach w Meksyku (a także Belize czy Gwatemali, Kostaryce oraz w Teksasie). W informacji jest napisane, że Felicity Jones zagra członkinię Eskadry Łotrów. Wezwanie potwierdza także udział innych wybranych już aktorów czyli Bena Mendelsohna, Riza Ahmeda, Diego Luny i Foresta Whitakera. Reszta informacji bez nowych wieści. Potwierdzono Chrisa Weitza jako scenarzystę, Johna Knolla jako pomysłodawcę i producentów: Kathleen Kennedy, Tony’ego To, Johna Swartza, Johna Knolla, Simona Emaunela i Jasona D. McGatlina.
Swoją drogą być może informacje o zatrudnieniu Donnie Yena, który miałby rozpocząć zdjęcia w sierpniu na planie „Gwiezdnych Wojen” mogą faktycznie dotyczyć „Rogue One”. Podobno szukają jeszcze Azjatów do ról w tym filmie. Zatem być może istotnie pierwszy oficjalny klaps na planie „Star Wars Anthology: Rogue One” padnie dopiero w sierpniu.
Na koniec jeszcze jedna sugestia. Otóż aktor Aaron Paul pochwalił się, iż konto Star Wars na Istagarmie zaczęło go obserwować. Czyżby zatem też dostał angaż?
Z ciekawostek mamy jeszcze dwie. Pierwsza z nich to udział Olivera Steeplesa i Lee Towerseya w pracach nad „Rogue One”. Obu dobrze pamiętamy, gdyż to fani tworzący własne modele R2-D2, którzy zostali zatrudnieni do pracy na planie Epizodu VII. Teraz dostali kolejne zadanie i budują nowe droidy.
Druga ciekawostka dotyczy fabuły. Ostatnio wspominaliśmy o tym, że Darth Vader mógłby się pojawić w filmie. Teraz różne media donoszą szczegóły na temat jego ewentualnej roli. Miałaby ona bardziej przypominać Imperatora w „Imperium kontratakuje”. Czyli ktoś inny byłby głównym złym, natomiast Vader pociągałby za wszystkie sznurki. Na ekranie mielibyśmy go zobaczyć albo na jakimś ekranie, albo jako hologram.
Natomiast według innych plotek, Ben Medelsohn miałby zagrać nowego moffa, który będzie głównym szwarccharakterem (to akurat już słyszeliśmy). Gdy zorientuje się, że ukradziono plany Gwiazdy Śmierci do pomocy ma zatrudnić sobie łowców nagród, w tym Bobę Fetta, Bosska, Zuckussa, 4LOMa, Dengara, IG-88 i Cada Bane’a. Pewnie też jacyś nowi się pojawią. Vader miałby też mieć jakąś rolę w tym pościgu. Cóż zobaczymy na ile w tym spekulacji, być może wraca tu plotka o tym, że film miał być o łowcach nagród.
Na koniec jeszcze jedna rzecz o San Diego Comic-Con. Oficjalnie tam nic na temat „Rogue One” nie będzie. Ale nieoficjalnie możemy się spodziewać jakiś wieści. Na różnych panelach gośćmi będą Gary Whitta i Chris Weitz. Zobaczymy, czy coś gdzieś zasugerują. A może zgodnie z sugestią z wczoraj, dowiemy się czegoś o planach Lucasfilmu? Jak nie to zaczekamy na D 23 Expo.
KOMENTARZE (11)
Dziś na nasze ekrany wchodzą dwa filmy ludzi, którzy współtworzyli „Gwiezdne Wojny”. Pierwszy z nich to „Najdłuższa podróż” (The Longest Ride) George’a Tillmana Jr., do którego zdjęcia robił David Tattersall, operator prequeli.
W filmie występują Britt Robertson, Scott Eastwood, Alan Alda, Jack Huston, Oona Chaplin. Scenariusz na podstawie powieści Nicholasa Sparksa napisał Craig Bolotin.
Jest to opowieść o miłości, przeznaczeniu, śmierci i marzeniach tak zrealizowanych jak i tych niespełnionych. Film składa się z dwóch wątków, które w pewien sposób się łączą. W jednym z nich oglądamy starszego mężczyznę, uwięzionego we wraku po wypadku samochodowym. Starszy pan wspomina całe swoje życie w tym miłość do swojej nieżyjącej już żony. Drugi wątek koncentruje się na studentce historii sztuki zakochanej w młodym kowboju z rodeo. Musi on wrócić na arenę po ciężkim wypadku, by uratować rodzinną posiadłość... W tle zaś znajdują się pewne listy, które przynoszą nadzieję...
Drugi film to jeden z najbardziej oczekiwanych tytułów roku. „Jurrasic World” Colina Trevorrowa. Scenariusz napisali Rick Jaffa, Amanda Silver, Colin Trevorrow i Derek Connolly. Jednym z producentów obrazu jest Steven Spielberg. W rolach głównych występują Chris Pratt, Bryce Dallas Howard, Vincent D’Onofrio, Ty Simpkins, Irrfan Khan, Nick Robinson i Omar Sy. Za muzykę odpowiada Michael Giacchino, ale pojawiają się tam tematy Johna Williamsa.
Po ponad 20 latach od tragicznych wydarzeń park wznawia swoją działalność. Isla Nublar działa pełną parą, ale naukowcom i ich zleceniodawcom to mało, postanawiają oprócz odtworzonych dinozaurów stworzyć zupełnie nowe. Niestety eksperyment wymyka się spod kontroli...
Konsultantami do filmu byli też Rick Carter (scenografia) i Gary Rydstorm (dźwięk), którzy pracowali przy poprzednich częściach. W podziękowaniach wymieniono między innymi Kathleen Kennedy, Johna Knolla i Dennisa Murena.
Jina Jay intensywnie pracuje nad poszukiwaniem aktorów do filmu „Star Wars Anthology: Rogue One”. Na razie na liście pojawiły się dwa kolejne nazwiska.
Pierwsze z nich to Riz Ahmed. Dotychczas najbardziej znany jest z filmów: „Cztery lwy”, „Wolny strzelec”, „Droga do Guantanamo” czy „Centurion”. O potencjalnym angażu Ahmeda donosi Variety. Aktor podobno w zeszłym miesiącu spotkał się z Garethem Edwardsem w Londynie, gdzie trwają przygotowania do zdjęć.
TheWrap twierdzi, że o rolę w filmie walczy także Sam Claflin, znany z „Igrzysk śmierci” (część 2, 3 i 4), „Królewny Śnieżki i Łowcy” czy „Piratów z Karaibów: Na nieznanych wodach”. Specjalizuje się głównie w rolach drugoplanowych.
Dodatkowo kolejne źródła potwierdzają udział Bena Mendelsohna. Podobno ma on grać główny czarny charakter.
Riz Ahmed
Sam Claflin
Na koniec ciekawostka. Otóż pewien astrofizyk postanowił wyliczyć, czy możliwy w ogóle jest taki obraz Gwiazdy Śmierci na planecie. Oczywiście okazało się, że nie jest tak łatwo, a ekipa Johna Knolla postawiła bardziej na efekt wizualny niż prawa fizyki. Jednak gdyby ktoś był zainteresowany wyliczeniami, to są one dostępne na Ain’t It Cool News.
Zdjęcia do filmu rozpoczną się latem. Do kin trafi w grudniu przyszłego roku (18 grudnia na świecie, prawdopodobnie 23 grudnia w Polsce).
KOMENTARZE (20)
Ostatni dzień konwentu rozpoczął się panelem poświęconym spin-offom. Zapowiadany był jako konwersacja z Joshem Trankiem i Garethem Edwardsem. Pierwszy ze wspomnianej dwójki ostatecznie nie dotarł na spotkania podobno z powodu grypy (domniemywać można inne powody, o których pisaliśmy chociażby w tym miejscu). Poza Garethem Edwardsem pojawiła się Kathleen Kennedy, Kiri Hart oraz John Knoll, a sam panel prowadzony był przez Pablo Hidalgo.
Zaprezentowano teaser „Rogue One”, który prawdopodobnie zbyt szybko nie ujrzy światła dziennego w dobrej jakości. Wynika to z umowy pomiędzy Lucasfilmem, a Paramountem dotyczącej zakazu promocji spin-offa przed 31. lipca - pisaliśmy o niej tutaj. Poniżej mamy dla Was teaser nagrany kamerą przez jednego z fanów, niestety jego jakość pozostawia wiele do życzenia.
Warto dodać, że ta zajawka powstała w ILM, prawdopodobnie pod czujnym okiem Johna Knolla, a nie Garetha Edwardsa. Jest w całości wygenerowana komputerowo ponieważ zdjęć z filmu jeszcze nie ma. Na pierwszym planie widzimy las i przelatującego TIE Fightera, a w tle wznosi się Gwiazda Śmierci. Przez pierwszą połowę zajawki prowadzi nas głos Obi-Wana Kenobiego, pod sam koniec możemy natomiast usłyszeć głosy pilotów podczas akcji.
Długo trwały dyskusje jak w ogóle podejść do filmów, które nie będą epizodami. Chodziło o ich relację względem postaci, miejsc i chronologii. George Lucas miał kilka pomysłów na historię z uniwersum i w pewien sposób na to wpłynął. Te filmy nie będą nazywane ani spin-offami, ani samodzielnymi filmami, ani tak zwanymi origin movies. Będą mieć nazwę "Star Wars Anthology". Jak zapewniała Kiri Hart, pojawią się różne gatunki filmowe i różne pomysły. Zawsze jednak będą dobierać filmowców odpowiednich do tego, co LSG chce osiągnąć. No i szukają takich twórców, którzy będą chcieli nakręcić te filmy, bo będą je czuli.
"Rogue One" opowie historię grupy rebeliantów wysłanych z misją wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci. Nie znajdziemy wśród nich Jedi, tylko zwyczajnych ludzi (lub obcych). Każdy z nich będzie kimś innym, ale połączy ich to, że wezmą bardzo trudne sprawy w swoje ręce. Muszą, bez wsparcia Mocy, zmierzyć się z brakiem siły i trudnościami na które nie są gotowi. Bohaterowie nie będą ani źli, ani dobrzy. Zobaczymy różne odcienie szarości po obu stronach. Gareth Edwards bardzo chce też ukazać realizm wojny, stąd ściąga filmowców mających doświadczenie w filmach z tego gatunku. Reżyser sam powtórzył, że to są „Gwiezdne WOJNY”, a filmy przy których pracowała jego ekipa z pewnością będą też inspiracją.
Felicity Jones wcieli się w rolę rebelianckiej bojowniczki. Zależało im, by jej postać z jednej strony była bardzo silna, z drugiej by musiała mierzyć się ze słabościami. Są pewni, iż aktorka to udźwignie.
Ujawniono też część ekipy filmowej. Zdjęciami zajmie się Greig Fraser (pisaliśmy o tym wcześniej >>>) najbardziej znany z „Foxcatchera” i „Wroga numer jeden”. Za efekty specjalnie odpowiadać będzie Neil Corbould („Helikopter w ogniu”, „Królestwo niebieskie”, „Gladiator”, „Szeregowiec Ryan”, „Grawitacja”), prywatnie brat Chrisa Corboulda, który pracuje przy „Przebudzeniu Mocy”. Castingiem zajmuje się Jina Jay, dźwiękiem zaś Chris Scarabosio („Zemsta Sithów”). Projekty i scenografia to dzieło Douga Chianga, który zakończył już pracę przy „Przebudzeniu Mocy”, oraz Neila Lamonta („Na skraju jutra”, kilka części „Harry’ego Pottera”). Szefem kaskaderów został Rob Inch („Captain America”), efekty stworów zaś będzie nadzorował Neal Scanlan („Prometeusz”). Kostiumy zaprojektują Dave Crossman („Harry Potter”, „Szeregowiec Ryan”) oraz Glyn Dillon („Jupiter: Intronizacja”, „Kingsman”).
Pomysłodawcą filmu jest John Knoll. Gdy już zaczął rozwijać ideę poszedł z tym do Pablo Hidalgo, by upewnić się, czy z niczym nie koliduje. Następnie z rozwiniętym pomysłem udał się do Kathleen Kennedy i Kiri Hart. Kathleen bała się, że otworzy tym samym sobie wrota, przez które będą wchodzić kolejni pracownicy Lucasfilmu. Knoll był w ogóle jednym z pierwszych, którzy do niej przyszli, potem jednak tłumów nie było. Kennedy początkowo nie chciała się zgodzić, ale im dłużej słuchała tym bardziej kupowała ten projekt. Pewnym pomysłem było też to, by wpisać się tym filmem w początkowe napisy „Nowej nadziei”.
O Gareth'cie Edwardsie jako reżyserze mówiło kilka osób. Ostatecznie zrekrutowała go Kiri Hart (po dyskusjach z Jasonem McGatlinem – mają równorzędne stanowiska i mocno ze sobą współpracują). Gareth chciał wziąć urlop od robienia filmów, ostatecznie jednak się zgodził, bo to projekt jego życia. Wszystko jednak było tak tajne, że przez 6 miesięcy praktycznie nikomu nic nie powiedział (z wyjątkiem siostry). Do rodziców zadzwonił jakieś 10 minut przed oficjalnym ogłoszeniem wiadomości.
Zdjęcia do filmu rozpoczną się latem. Film zadebiutuje na świecie 16 grudnia 2016, w Polsce tydzień później (23 grudnia 2016 - informacja wciąż nie jest ostatecznie potwierdzona przez Disneya).
Kathleen Kennedy, Kiri Hart, Gareth Edwards, John Knoll oraz prowadący Pablo Hidalgo
Czas na kolejną porcję plotek na temat pierwszego, samodzielnego, kinowego filmu w uniwersum „Gwiezdnych Wojen” czyli „Rogue One”. Otóż zdaniem serwisu Cinelinx Story Group ma swój wkład w film i zobaczymy w nim panią moff Delian Mors. Na razie jest to postać w sumie znana tylko z jednej rzeczy, a mianowicie tego, że jest lesbijką, o czym pisaliśmy tutaj, pojawi się powieści Lords of the SithPaula S. Kempa (premiera w kwietniu). Inne źródła sugerują, że Delian Mors może pojawić się w serialu telewizyjnym, lub nawet być łącznikiem między książkami, serialem a filmami.
Chris Weitz jako pierwszy na twitterze potwierdził udział Alexdandre’a Desplata w filmie. Tak więc wszystko wskazuje na to, że faktycznie Francuz będzie odpowiadał za muzykę. Weitz dodatkowo zdradza pewne szczegóły na temat pisania, choćby tego jakiej muzyki słucha. Otóż scenariusz „Rogue One” powstaje przy muzyce zespołu Girl Tank, dokładniej albumu „All Day”.
Przechodzimy do aktorów. Felicity Jones w końcu oficjalnie mogła wypowiedzieć się na temat swojej roli. Ale ponieważ obowiązuje ją klauzula tajności powiedziała tylko:
- Nie mogę o tym rozmawiać. Jestem naprawdę bardzo, bardzo podekscytowana, ale nie mogę o tym rozmawiać.
I na tym ucina dyskusję.
Podobno kolejnym aktorem, który dołączył do ekipy „Rogue One” jest Ben Mendelsohn (na zdjęciu po prawej). Czterdziestosześcioletni Australijczyk, który raczej grywał role drugoplanowe, ale ma na swoim koncie takie filmy jak „Exodus: Bogowie i królowie”, „Mroczny Rycerz powstaje”. Obecnie jest najlepiej kojarzony z roli w serialu „Bloodline”. Źródła bardziej powściągliwe sugerują, że aktor jest bliski podpisania kontraktu. Na razie nie ma informacji o tym kogo mógłby zagrać.
Być może więcej oficjalnych wieści o samym „Rogue One” a także kolejnym spin-offie poznamy na Celebration Anaheim. Gareth Edwards i Josh Trank będą mieli panel z Kathleen Kennedy, Kiri Hart i Pablo Hidalgo w konwentową niedzielę. Na Celebration swoją obecność zapowiedział także John Knoll, pomysłodawca i producent filmu.
KOMENTARZE (16)
Tym razem pytanie techniczne, na które odpowiedział John Knoll z ILM. Oczywiście pochodzi jeszcze z czasów poprzedzających premierę „Ataku klonów”. Od tego czasu wiele się zmieniło. Dla przypomnienia „Atak klonów” był pierwszym hollywoodzkim filmem kręconym cyfrowymi kamerami, co budziło pewne zainteresowanie. Jak wiemy skończyło się to rewolucją za którą pośrednio odpowiada George Lucas i jego ekipa.
P: W tradycyjnej filmowej kamerze można ustawić prędkość nagrywania, tak by miniatury wyglądały naturalnie. Jak sobie radzicie z cyfrowymi kamerami, które nagrywają 24 klatki na sekundę?
O:Większość modeli w Epizodzie II została nakręcona cyfrowo dzięki systemowi kontroli ruchu. W tradycyjnej kamerze migawka jest otwarta przez połowę czasu. Przez drugą połowę, gdy migawka jest zamknięta, film i tak przesuwa się o klatkę. W przypadku kamery cyfrowej nie mamy potrzeby stosowania takiego zabiegu, więc migawka może być otwarta przez cały czas. Napisaliśmy oprogramowanie, które pozwala nam uśrednić liczbę klatek i w sposób syntetyczny wydłużyć ekspozycję. Na przykład, by otrzymać jednosekundową ekspozycję, uśredniamy 24 klatki. Ta technika była bardzo często stosowana w filmie.
Innym często stosowanym zabiegiem w pracy z kamerą cyfrową jest kręcenie z prędkością szybszą niż 24 klatki na sekundę, zwłaszcza gdy kręci się wybuchy. W sumie rzadko korzystaliśmy z tej metody w Epizodzie II, gdyż wybuchy robiliśmy komputerowo. A jeśli już potrzebowaliśmy naprawdę zrobić scenę szybkiej eksplozji robiliśmy to tradycyjnie na taśmie filmowej. Może któregoś dnia, nasze cyfrowe kamery będą w stanie kręcić 300 klatek na sekundę, ale na razie jeszcze nie potrafią.
K: Dziś 300 klatek na sekundę jest nie tylko osiągalne, ale także nie robi wrażenia. W 2012 na rynku były dostępne cyfrowe kamery do użytku domowego, które potrafiły nagrywać nawet 1500 klatek na sekundę w FullHD. Np. Phantom Miro M320 firmy Vision Reaserch. Ciekawsze dla nas jest jednak to, że próbowano także dokonać kolejnej rewolucji i zwiększyć ilość klatek wyświetlanych w kinach (a co za tym idzie nagrywanych na kamerac cyfrowych) do 48. Tak było choćby w przypadku trylogii „Hobbita” Petera Jacksona. Tym razem jednak eksperyment chyba się nie udał i póki co 48 klatek uznano za zbędny bajer.
KOMENTARZE (4)
„Rogue one” tak będzie nazywał się pierwszy spin-off „Gwiezdnych Wojen”. Dziś potwierdził to Bob Iger podczas spotkania udziałowców Disneya, które odbyło się w Palace of Fine Arts w San Francisco. Czyli film nie będzie ani o Hanie Solo, ani też o Boba Fetcie.
„Rogue one” będzie pierwszym kinowym filmem, który będzie ukazywał postacie i wydarzenia poza tymi znanymi z jądra filmowej sagi (epizodów). Jak wskazuje tytuł będzie to film o rebelianckich pilotach ze słynnej Eskadry Łotrów.
Film wyreżyseruje Gareth Edwards (o czym wiemy od dawna), a za scenariusz odpowiada Chris Weitz, co nieoficjalnie podano z końcem stycznia. Pierwszą aktorką obsadzoną w filmie jest Felicity Jones, którą nominowano w tym roku do Oskara za rolę w filmie „Teoria wszystkiego”. To również wiedzieliśmy nieoficjalnie.
Film bazuje na pomyśle Johna Knolla, szefa kreatywnego ILM i jednej z osób, która na stałe wpisała się w historię „Gwiezdnych Wojen”. Knoll będzie producentem tego filmu, w czym pomogą mu Simon Emanuel („Mroczny Rycerz powstaje”, „Szybcy i wściekli 6”) oraz Jason McGatlin. Koproducentami będą Kathleen Kennedy, Tony To („Kompania braci”, „Pacyfik”) oraz John Swartz, który także jest koproducentem „Przebudzenia Mocy”. Zdjęcia rozpoczną się latem w Londynie. Film będzie mieć swoją premierę 16 grudnia 2016.
O tym, że film może dotyczyć eskadry Łotrów sugerowały przecieki w maju zeszłego roku. Wtedy przypuszczano jednak, że to będzie trzeci spin-off.
J.J. Abrams udzielił ostatnio kilku wywiadów, w których wspomniał trochę o „Przebudzeniu Mocy”. Odniósł się też do ważnego dla nas tematu, czyli wszelkich plotek i spekulacji, które się pojawiają w Internecie i zdradzają fabułę. Reżyser, scenarzysta i producent w jednej osobie jest świadom ich istnienia, ale dodatkowo w pewien sposób śledzi to co się pojawia. Fakt, że się pojawiają jest dla niego naturalny. I jak twierdzi niektóre z nich są prawdziwe. Inne nie. Oczywiście nie zdradził, które są które.
Abrams przyznał też, że absolutnie rozumie fanów, którzy czytają i rozpowszechniają te spoilery. Wręcz w pewien sposób jest z tego zadowolony, bo tym ludziom zależy na tym filmie, już są emocjonalnie zaangażowani. Sam reżyser dodaje też, że jako fan pewnie zachowywałby się podobnie. Jednocześnie nie ma zamiaru łagodzić czy zmieniać swojej polityki względem wycieków. Powtarza jak mantrę to co mówił już wiele razy. Jego zdaniem odpowiednim miejscem na odkrycie fabuły filmu jest kino, bo to jest niezapomniane doświadczenie. Nie chce by ludzie z góry wiedzieli, co się wydarzy, stąd starają się trzymać wszystko w takiej tajemnicy. Dołożyli wszelkich starań by tak się stało, ale nie zawsze się udaje.
W innym wywiadzie z kolei, Abrams odniósł się do zwiastunów i małej ilości informacji. Twierdzi, że jest tyle rzeczy do pokazania, że muszą się zastanowić co pokazać. Także ze względu na oczekiwania fanów, nie chcą by to co pokażą okazało się słabe, niedokończone, czy nadmiernie rozrosło się w oczach fanów. Zresztą jak sam mówi, jest jeszcze niecały rok do premiery, więc jest sporo czasu na przedstawianie kolejnych elementów filmu. Fanom zaś podziękował za cierpliwość, uczciwość i przede wszystkim zainteresowanie Epizodem VII.
Abramsa także interesuje zarówno efekt końcowy jak i przyjęcie tego filmu. Nie może się doczekać tego momentu i czeka by móc zobaczyć skończony obraz. Chwali też swoją ekipę, zwłaszcza tę obecnie zaangażowaną w postprodukcję. Jak to zawsze z filmami bywa, tak i ten sprawił pewne problemy, które Abrams ładnie nazywa wyzwaniami. Jednak jak sam dodaje, zostały one pokonane dzięki wspólnej pracy.
Abrams w innym wywiadzie pochwalił też Domhnalla Gleesona, mówi, że to bardzo dobry aktor i cieszy się, że mieli go w obsadzie. Wywiadu tego udzielił irlandzkiemu dziennikowi, więc pewnie dlatego wspomniał akurat Gleesona. W podobnym tonie Abrams bardzo miło wspominał zdjęcia na Skellig Micheal.
Swoją drogą Abrams chyba potwierdził udział Billie Lourd, córki Carrie Fisher w „Przebudzeniu Mocy”. Też ją chwalił, choć nie mówił wprost za co i czy gra w Epizodzie VII. Przyznał, że zna ją odką miała jakieś sześć lat i że ma wielki talent, no i że Carrie ją wciągnęła na pokład.
Sama Carrie mówi natomiast, że posłała Billie na kurs aktorski, gdyż sama jest słabą aktorką. Co ciekawe Fisher przyznała też, że jeszcze nie widziała zwiastuna zajawkowego „Przebudzenia Mocy”.
Przy okazji Oskarów ekipa MTV zaczepiła na chwilę Lupitę Nyong’o i zapytała ją o „Gwiezdne Wojny”. Lupita odpowiedziała jedynie, że jest pewna iż ten film bez wątpienia zmieni jej karierę.
Gdy ogłaszano ekipę Abramsa jako szefa ekipy od efektów wizualnych wymieniono Rogera Guyetta, jednego z weteranów ILM. Ale wygląda na to, że nie jest on jedynym wielkim Lucasfilmu. Otóż jak się niedawno okazało Dennis Muren nie tylko jest na pokładzie „Przebudzenia Mocy”, ale też dalej pracuje przy kolejnych „Gwiezdnych Wojnach” (spin-offy? Kolejne epizody?). Co prawda pełni on obecnie rolę nadzorczą i konsultanta, zostawiając ciężką pracę młodszym kolegom, ale wspomniał też coś o VII Epizodzie. Celem było to, by widownia oglądając ten film przypominała sobie uczucia towarzyszące klasycznej trylogii. Dlatego właśnie używają czasem też starych technologii. Muren ostatnio odpowiadał za konwersję na 3D „Ataku klonów” i „Zemsty Sithów”, wcześniej pracował przy efektach klasycznej trylogii i dwóch pierwszych prequeli. Konsultantem podobno ma być inna legenda ILM, John Knoll. To akurat dziwne nie jest, zważywszy fakt, że Knoll nadzoruje wszystkie projekty ILM w jakiś sposób.
KOMENTARZE (10)
Na dniach ukazała się powieść KenobiJohna Jacksona Millera, o czym niedawno pisaliśmy, ale poza tą powieścią w wakacje ukazało się kilka innych pozycji o których warto wspomnieć. Wśród nich jest też powieść CrucibleTroya Denninga, acz tym razem skoncentrujemy się na innego typu pozycjach.
„Complete Vehicles” DK, zawierająca słowo wstępne Johna Knolla to oczywiście zbiorcze wydanie „Niesamowitych przekroi”. Jest to przedruk albumów z klasycznej trylogii, Mrocznego widma (oba Davida Westa Reynoldsa), Ataku klonów i Zemsty Sithów (oba Curtisa Saxtona), ale zawiera też kilka dodatkowych stron. Wcześniej DK wydał już zbiorcze wersje słownika ilustrowanego i kompletne lokacje. Swoją drogą „Niesamowite przekroje” były już raz wydane razem w 2007 jako Complete cross-sections. Za nowe strony odpowiadają Kerrie Dougherty i Ryder Windham oraz graficy John Mullaney i Jon Hall. Całość kosztuje 35 USD i ma 200 stron.
Nie jest to jedyny produkt, który zaproponowało DK. Następny to „Ultimate Sticker Collection: Battles of Clone Wars”, czyli kolejny tom naklejek. Tym razem koncentrują się na Wojnach klonów, ale bardziej na ich filmowych wcieleniach. Album składa się z 1000 naklejek i kosztuje 12,99 USD. Ma też aż 96 stron.
Powinni też być zadowoleni fani Jeffreya Browna. Ukazała się właśnie jego trzecia książeczka – „Jedi Academy”. Tym razem znajdziemy w niej trochę więcej tekstu niż w poprzednich, ale co najważniejsze wciąż będą w niej te same, zabawne rysunki. Autor skoncentruje się na szkoleniu młodych Jedi. Całość ma aż 160 stron i wydana została przez Scholastic. Kosztuje 12,99 USD.
Nie próżnuje też Tom Angleberger. „The Suprise Attack of Jabba the Puppett” to kolejna cześć cyklu o papierowym Yodzie. Tym razem Dwight i jego przyjaciele będą musieli się zmagać ze złowrogim programem rozrywkowym, który zapoczątkowano w szkole... Wydane przez Amulet Books dzieło liczy sobie 224 strony i kosztuje 12,95 USD. Forma bardzo zbliżona do poprzednich tomów. W Polsce dotychczas ukazały się dwie części - Dziwny przypadek papierowego Yody oraz Darth Paper kontratakuje.
Jedna z zdecydowanie najdziwniejszych pozycji tych wakacji to „William Shakespeare’s Star Wars” Iana Doeschera. To swoista adaptacja „Nowej nadziei” ale napisana w sposób taki, w jaki mógłby zrobić to William Szekspir. Wydana przez Quirk Books książka liczy sobie 176 stron i kosztuje 14,95 USD.
Pamiętacie podręcznik do nauki języka Wookieech? Teraz mamy swoistą drugą część. „How to speak Droid with R2-D2: A communication manual” to dokładnie ten sam typ książeczki, tylko główny bohater jest inny. Autorem jest Urma Droid (pseudonim), a za ilustracje odpowiada JAKe. Dodatkowo podręcznik ten wydaje też dźwięki, by lepiej zrozumieć o jaki pisk R2-D2 chodzi. Wydane przez Chronicle Books dzieło ma zaledwie 12 stron i kosztuje 16,95 USD.
Scholastic natomiast wydał pozycję bardziej naukową. „Star Wars: Science Fair Book” używa tematów z “Gwiezdnych Wojen”, by zainspirować dzieciaki do robienia naukowych eksperymentów. Opisano tu ich około 30. Pozycja ma 128 stron i kosztuje 9,99 USD.
Dość mocno jest też promowany „The Yoda Chronicles”, tym razem dostaliśmy go w wersji książkowej. 64 stronicowa adaptacja została wydana przez DK i kosztuje 18,99 USD.
Ale to nie jedyny produkt powiązany z LEGO. DK przygotowało kolejny tom „LEGO Star Wars: Battle of Crystals Brickmaster”. Właściwie to bardziej zestaw LEGO niż książka. Wcześniejszy tom Brickmaster Star Wars zostały wydany także w Polsce przez Ameet. Nowy kosztuje 32,99 USD. Całość liczy sobie 80 stron (kilka instrukcji) no i oczywiście najważniejsze są klocki.
KOMENTARZE (4)
Znów zaczynamy od raczej smutnej informacji, niebezpośrednio związanej z sagą. Zmarł Ray Harryhausen, twórca efektów specjalnych do takich filmów jak „Zaginiony świat” (1925), czy „King Kong” (1933) i wielu innych. Harryhausen nie pracował bezpośrednio przy „Gwiezdnych Wojnach” ale wymyślił bardzo wiele sztuczek, które wykorzystano bądź rozbudowano w późniejszych produkcjach, nie wyłączając z tego sagi.
Disney tymczasem zakończył robienie porządków w Industrial Light and Magic. John Knoll został szefem kreatywnym tej firmy, stając się właściwie drugą osobą po jej pani prezes Lynwen Brennan.
O przyszłości Hollywoodu wypowiadają się George Lucas i jego przyjaciel Steven Spielberg. Zdaniem Lucasa obecnie wytwórnie zaczynają za bardzo ścigać się w tworzeniu blockbusterów i niebawem zapomną jak robi się cokolwiek innego. Spielberg dodaje, że studia niestety skupiają się na produkcjach za 250 milionów dolarów, zamiast zrobić kilka tańszych filmów. Obaj sugerują, że choć na razie się to sprawdza i filmy te ściągają miliony, to w końcu trend się załamie. By daleko nie szukać, warto wspomnieć choćby o zeszłorocznym „Johnie Carterze”, który uchodzi za jedną z największych porażek finansowych Disneya. George twierdzi, że w przyszłości będziemy mieć mniej kin, że filmy będą powstawać głównie na potrzeby domowej dystrybucji (internet, ew. coś co zastąpi DVD/Blu-ray), natomiast kina staną się czymś bardziej ekskluzywnym, przypominającym obecnie zawody sportowe, czy teatr. Bilety zdaniem Lucasa będą kosztować od 50 do 150 USD, ale za to filmy będą grane tam dużo dłużej, zupełnie jak sztuki na Broadwayu.
Teraz już przechodzimy do newsów. Jak dobrze pamiętamy, Steven Spielberg wstrzymał prace nad „Robocalypse”, ale za to znalazł już nowy projekt, który prawdopodobnie trafi teraz na tapetę. Będzie to „American Sniper”. Główną rolę zagra Bradley Cooper, produkcją zajmie się Warner Bros, scenariusz zaś napiszą Scott McEwen i Jim DeFelice na podstawie książki Chrisa Kyle’a. Kyle był członkiem oddział SEAL i służył w Iraku jako snajper, słynący z największej ilości wyeliminowanych wrogów. Irakijczycy nazywali go Al-Shaitan (szatan). Książka i scenariusz to nie tylko zabójstwa, ale też wspomnienia Chrisa o tym jaki wpływ wojna miała na niego samego i jego bliskich.
Co potem będzie robił Spielberg, na razie nie wiadomo. Znalazł już inną książkę – „Thank You For your Service” Davida Finkela do której prawa zakupiło już DreamWorks. Scenariusz prawdopodobnie napisze Jason Dean Hall, w projekt ma być zaangażowany Daniel Day-Lewis. Nie wiadomo jednak czy Steven stanie za kamerą, czy jedynie wyprodukuje ten film. Swoją drogą historia będzie dość podobna do „American Sniper”, bo opowiada o życiowych zmaganiach amerykańskich żołnierzy wracających z Afganistanu i Iraku.
Za to oficjalnie poinformowano, że „Jurassic Park 4”, produkowany przez Spielberga, nie ukaże się w 2014. Nie podano nowej daty premiery, coś przebąkiwano o 2015, ale stwierdzono jedynie, że na przygotowanie filmu potrzeba więcej czasu. Reżyseruje Colin Trevorrow, a jedyne co wiemy na pewno to fakt, że bohaterowie wrócą na wyspę Nublar.
J.J. Abrams roboty ma mnóstwo, ale wciąż szuka nowych scenariuszy, w tej materii ewidentnie idzie śladami Spielberga. Tym razem Jeffrey Jacob i jego studio Bad Robot (czyli pewnie dodatkowo też Bryan Burk) kupili prawa do scenariusza „The Stops Along the Way” napisanego przez Roda Serlinga. Ciekawostką jest fakt, że scenariusz ten był jednym z ostatnich dzieł Serlinga, który zmarł 38 lat temu. Sam autor twierdził, że to wyjątkowy tekst. Wszystko wskazuje na to, że dzieło to zostanie przerobione na limitowany serial we współpracy z Warner Bros.
Natomiast wiele wskazuje na to, że J.J. Abrams może nie wrócić na fotel reżysera „Star Treka” i to nie tylko ze względu na „Gwiezdne Wojny”. „W ciemność. Star Trek” choć zarobił już w Stanach ponad 200 milionów USD (kosztował 190 milionów, poza USA też już niedługo przekroczy 200 milionów przychodu) miał otwarcie niższe niż spodziewali się decydenci. Na razie nie podjęto decyzji o sequelu, ale już pojawia się giełda nazwisk. Wśród nich jest Joe Cornish, scenarzysta „Przygód Tin Tina”. Twórcy zaś mówią otwarcie o tym, że trzeci film mógłby skoncentrować się na konflikcie z Klingonami.
Jedną z gwiazd nowego „Star Treka” jest Benedict Cumberbatch, który zagra główną rolę w filmie „The Imitation Game”. Partnerować mu będzie Keira Knightley, świeżo upieczona mężatka. Reżyseruje Morten Tyldum, scenariusz napisze Graham Moore na podstawie książki „Alan Turning: The Enigma” autorstwa Andrew Hodgesa. Film będzie opowiadał o życiu wybitnego angielskiego matematyka i kryptologa Alana Turninga, który był homoseksualistą. Poddawano go różnym terapiom, ale ostatecznie w 1954 naukowiec odebrał sobie życie.
Keira lubi jednak różny repertuar i poza poważniejszym filmem negocjuje też rolę do czegoś lżejszego – czarnej komedii „Laggies”. Będzie to opowieść o młodej kobiecie, która otrzymawszy propozycję małżeństwa udaje, że wyjeżdża w podróż biznesową, a naprawdę spędza czas ze swoją siostrą. Reżyseruje Lynn Shelton, występują Sam Rockwell i Chloe Moretz. Knightley zastąpiłaby Anne Hathaway, która zrezygnowała z projektu ze względu na występ w „Interstellar” Christophera Nolana.
Wciąż dobrą passę ma Joel Edgerton. Ma zagrać w „The Double Hour”, będącego remakiem włoskiej „Podwójnej godziny” z 2009. Film reżyseruje Joshua Marston, a wujkowi Owenowi partnerować ma Michelle Williams. Oryginał opowiadał o pokojówce i policjancie, którzy spotykają się na zaaranżowanych spotkaniach dla samotnych i coś między nimi zaiskrzyło. Organizują wspólny wyjazd, ale romantyzm szybko się kończy, gdy muszą walczyć z bandytami.
Po „Wielkim Gatsbym” Edgerton dalej trzyma rękę na pulsie jeśli chodzi o poważniejszy repertuar. Wystąpi w „Black Mass”, biografii słynnego przestępcy Whiteya Bulgera (w tej roli Johnny Depp). Edgerton zagrałby agenta FBI, Johna Connolly’ego, który w dzieciństwie przyjaźnił się z Bulgerem. Reżyseruje Barry Levinson, scenariusz napisał Mark Mallouk na podstawie książki „Black Mass: The True Story of Unholy Alliance Between the FBI and the Irish Mob” Dicka Lehra i Geralda O’Neilla. Biografia Bulgera była luźną inspiracją “Infiltracji” z Jackiem Nicholsonem.
Skoro już przy Edgertonie jesteśmy, to jest jeszcze jeden film z jego udziałem, o którym pisaliśmy już parę razy. „Jane Got a Gun”, czyli western z którego zrejterowała reżyserka i część obsady. Otóż jest nowy odtwórca czarnego charakteru a jest nim... Ewan McGregor. Dodatkowo przypominamy, że główną rolę gra Natalie Portman. Reżyseruje Gavin O’Connor, może teraz to w końcu powstanie.
Tymczasem Natalie Portman zagra rolę Lady Makbet w nowej wersji „Makbeta”. Partnerować jej będzie Michael Fassbender (dał dyla z „Jane Got a Gun”), reżyseruje Justin Kurzel. W dodatku w tej wersji mają być zachowane oryginalne dialogi Williama Szekspira, szykuje się dość mocno klasyczna ekranizacja.
Liam Neeson prawdopodobnie nie wróci już na Olimp. Poinformował o tym niedawno Sam Worthington, który przyznał wprost, że nie ma co liczyć na powstanie trzeciej części „Starcia tytanów”. Filmy miały złe recenzje, a w dodatku słabo się zwróciły. Studio nie jest zainteresowane kontynuacją.
Samuel L. Jackson natomiast wystąpi w filmie „Barely Lethal”, który opowie historię nastoletniej płatnej zabójczyni, cieszącej się międzynarodową renomą. Szesnastolatce jednak nudzi się takie życie, pozoruje własną śmierć i zapisuje się do zwykłej szkoły. W głównej roli zagra Hailee Steinfeld („Prawdziwe męstwo”). SLJ zagra jej mentora. Co ciekawe reżyserem ma być Kyle Newman, znany fan „Gwiezdnych Wojen” i twórca „Fanboys”.
Rick McCallum, zaczyna wracać do życia po odejściu z Lucasfilmu. Niedawno zakupił prawa do przeniesienia na duży ekran krótkometrażowego SF „R’ha”. Oryginalny „R’ha” stał się w tym roku przebojem Internetu. Reżyserią zajmie się autor oryginału – Kaleb Lechowski. Oryginał można obejrzeć choćby na YouTubie:
„Blade Runner 2” cały czas jest w przygotowaniu. Michael Green prowadzi rozmowy w sprawie rozwinięcia i poprawienia scenariusza pierwotnie napisanego przez Hamptona Fanchera. Wciąż jednak nie jest jasne, czy Harrison Ford powróci w roli Ricka Deckarda. Reżyseruje Ridley Scott, przewidywana data premiery to 2014.
Za to mamy wysyp zwiastunów związanych z Fordem. Chodzi o filmy „Paranoja” oraz „Gra Endera”.
„Paranoia” pojawi się w naszych kinach pod koniec sierpnia, „Gra Endera” zaś w listopadzie.
Na koniec jeszcze mała ciekawostka. Al Pacino wypowiedział się niedawno o sadze, ale o dziwo nic nie wspominał o graniu w Epizodzie VII. Raczej wspominał Epizod IV, otóż podobno oferowano mu rolę Hana Solo, ale ostatecznie jej nie wziął. I to nie dlatego, że była ona radykalnie inna od wizerunku, który sobie wypracował choćby „Ojcem chrzestnym”. Stwierdził niedawno:
- Miałem wziąć tę rolę, ale nie zrozumiałem scenariusza.
Cóż Harrison Ford powinien się jedynie cieszyć.
KOMENTARZE (5)
Póki, co niewiele dzieje się w EU, a przynajmniej niewiele nam mówią na ten temat. Krążą jedynie plotki. A to Stover stwierdził ostatnio, że gdyby zaproponowano mu napisanie adaptacji Epizodu VII, to z pewnością by wziął. Albo Jennifer Heddle twittowała, że zatwierdziła tytuł nowej książki o której jeszcze nie wiemy. Same skrawki informacji, z których jeszcze niewiele wynika. Trochę więcej wspomniała Martha Wells. Przyznała, że jej powieść o księżniczce Lei ma termin ukończenia – 31 stycznia 2013, przynajmniej pierwszej wersji. Jednak autorka potrzebuje jeszcze kilku dni by skończyć tę książkę, na kilka tygodni przed terminem. Nie zamierza ona jej wysyłać do Del Reya, a jedynie pieczołowicie nad nią pracować i poprawiać, a dopiero potem odda, w wyznaczonym terminie.
Tymczasem warto się przyjrzeć grudniowym nowościom. Część z nich ukazała się wcześniej niż zapowiadano.
Star Wars: The Clone Wars: Ahsoka in Action!
To kolejna z serii książeczek DK bazująca na „Wojnach klonów”. Jak łatwo się domyślić, tym razem głównym bohaterem będzie Ahsoka. To pozycja dla dzieci w wieku od 5 do 7 lat, tak zwanego poziomu 1, które już coś tam próbują czytać. Całość składa się z 32 stron i kosztuje 3,99 USD. Autorem jest Jon Richards.
Star Wars: The Clone Wars: Masters of the Force
Kolejna pozycja dość podobna do poprzedniej, tylko adresowana do jeszcze młodszego odbiorcy (4-6 lat), osób które raczej składają literki. Nie będzie tu też wartkiej akcji, raczej skupimy się na tym, by przekazać dziecku, kim są Mistrzowie Mocy. Oczywiście chodzi o Jedi. Autor to ponownie Jon Richards, cena to 3,99 USD, a w środku mamy 32 strony.
What is a Sith Warrior
Co czyni miecze świetlne Sithów czerwonymi? Jak wybierają ucznia? Po czyjej stronie stoją w Wojnach Klonów? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tym interaktywnym przewodniku. Dowiedzcie się ponad to czegoś więcej o złowieszczym Darthie Maulu i innych przerażających istotach Ciemnej Strony.
Autorem jest Glenn Dankin, całość ma 96 stron i kosztuje 12,99 USD. Podobnie jak poprzednie pozycje jest wydana przez DK. W tym roku Egmont wydał już trzy albumy z tej serii, więc kto wie, może ten będzie jednym z następnych?
Who are the Jed?
Jak zostać Jedi? Czym są Moc i Rada Jedi? Jakie kolory ostrza mają do wyboru członkowie Zakonu? Młodzi fani zgłębią odpowiedzi na te pytania i wiele innych w tym niezwykłym przewodniku po mężnych Jedi. Wybierz się z nimi w pełną niebezpieczeństw i przygód podróż.
Dane wyglądają tak samo. Autor - Glenn Dankin, cena - 12,99 USD, stron 96, wydawnictwo Dorling Kindersley.
Star Wars: The Clone Wars: Darth Maul: Shadow Conspiracy
To książka powiązana z „Wojnami klonów”, a dokładniej odcinkami opowiadającymi o powrocie Dartha Maula. Maul – szwarccharakter z „Mrocznego widma” powraca i chce się zemścić na swoim znienawidzonym wrogu – Obi-Wanie Kenobim. Maulowi pomaga Savage Opress, razem bracia sieją terror po całej galaktyce...
Autorem tej młodzieżowej powieści jest Jason Fry, to jego druga próba adaptowania odcinków serialu (pierwsza to Bounty Hunters: Boba Fett). Książeczka kosztuje 5,99 USD, ma 160 stron a wydało ją Scholastic.
Ta pozycja pochodzi jeszcze z 2005, jej autorami są John Knoll (i trochę Jonathan W. Rinzler), ukazuje zaś tworzenie efektów specjalnych we wszystkich (na moment tworzenia) 6 filmach z sagi. Po 7 latach wydawnictwo Abrams pokusiło się o reedycję albumu, ze zmienioną okładką. Treść pozostała taka sama. Całość kosztuje 32,50 USD i ma 744 strony.
KOMENTARZE (8)
Willow, czyli jeden z najważniejszych i najbardziej przełomowych filmów fantasy z lat 80. w przyszłym roku będzie miał już 25 lat. Z tej okazji Lucasfilm oraz dystrybutor 20th Century Fox przygotowali specjalne wydanie filmu na Blu-ray (i DVD), które zostanie poddane cyfrowej obróbce, odnowione i przerobione na format HD. Dźwięk dostaniemy w formacie 5.1 DTS HD Master Audio. Film trafi do sklepów w USA już 12 marca 2013.
„Willow” został napisany na podstawie pomysłu George’a Lucasa, a wyreżyserowany przez Rona Howarda. Współproducentem filmu był Joe Johnston. Film opowiada o tym jak zła królowa Bavmorda stara się przejąć władze nad całym światem, ale według przepowiedni zagrozić jej może dziecko, które właśnie przyszło na świat. Królowa postanawia to dziecko zgładzić, jednak niemowle wpada w ręce dobrodusznego karła, próbującego swoich sił w magii – Willowa (w tej roli Warwick Davies).
W „Willow” pojawiło się jeszcze kilka znanych nazwisk, ludzi związanych z Lucasfilmem, w tym choćby Kenny Baker czy Jack Purvis oraz Dennis Muren, Ben Burtt, Lorne Peterson, Phil Tippett, a także Gary Rydstorm czy John Knoll, którzy wówczas dopiero stawiali swoje pierwsze kroki w ILM. W pozostałych rolach wystąpili Val Kilmer, Joanne Whalley, Jean Marsh i znany fanom „Indiany Jonesa” Pat Roach. Muzykę napisał James Horner. „Willow” dostał dwie nominacje do Oskara w kategoriach technicznych.
Wydanie BD będzie zawierać wiele materiałów, których dotychczas nie prezentowano, w tym także sceny usunięte z komentarzem, wideo-dziennik Warwicka Daviesa, film o efektach specjalnych oraz dokument o produkcji filmu, no i wiele innych.
„Willow” dotychczas nie miał szczęścia do polskich wydań, dystrybutor Imperial Cinepix nie wprowadził na nasz rynek wydania DVD. Zobaczymy, jak będzie tym razem.
Na koniec zwiastun i okładka wydania amerykańskiego (combo DVD+Blu-ray).
Bill Desowitz, redaktor naczelny Animation World Network i magazynu VFXWorld przeprowadził wywiad z Johnem Knollem, który kiedyś pracował przy efektach specjalnych Nowej Trylogii, a obecnie nadzoruje nad pracami konwersją sagi Star Wars ze zwykłego filmu na 3D. W wywiadzie Knoll nie chciał wyjawić, że podstawową firmą zajmującą się konwersją jest Prime Focus, o którym napisaliśmy w tym miejscu.
Bill Desowitz: Jakie są Twoje plany na stereoskopową konwersję 3D?
John Knoll: Głównie będziemy pracować z zewnętrznymi firmami. Jednak dużą różnicę sprawia fakt, że to ja będę kontrolować wygląd całości, pilnować, żeby wynajęte firmy utrzymywały wysoki standard. Dość wyraźnie wypowiadałem się na temat stereo i konwersji stereo. Wydaje mi się, że kilka poprzednich prób, które widzieliśmy, stały się ofiarami zbyt przyspieszonego planu produkcji, zbyt niskiego budżetu, oraz przyjęcia nie najlepszej estetyki. Uważam, że narzędzia pozwalają na osiągnięcie dobrych rezultatów, inaczej byśmy tego nie robili. Nie możesz tego przyspieszać, to jest żmudny i powtarzalny proces, jeżeli masz do głowy przystawiony pistolet i w osiem tygodni musisz skonwertować materiał złożony z 2000 ujęć, to nie ma możliwości utrzymania kontroli wysokiej jakości, której zawsze potrzeba.
BD: I możesz pracować tylko na tym co otrzymałeś podczas nagrań kamery.
JK: To prawda. Wypowiadałem już swoją opinię, że jeżeli tworzysz nowy materiał, jeżeli produkujesz w tej chwili, i robisz to do wyświetlania stereo, to musisz kręcić też w stereo, albo jeżeli film jest animowany to należy go renderować w stereo. Ale inaczej wygląda sytuacja gdy masz dobre powody do konwersji starego tytułu. Jeżeli chcesz odkryć co może stereo zrobić dla ciebie, to konwersja jest jedynym wyjściem. Ale jeżeli stereo jest zrobione dobrze, to nie będzie to tylko wyrzucanie obiektów w stronę kamery co kilka sekund, a będzie pozwalało zagłębić się w film. Myślę, że „Avatar” zrobił naprawdę dobrą robotę przenosząc widza w egzotyczne obce miejsce, tam stereo wykorzystane jest przede wszystkim, żeby dać widzom potężne poczucie obecności. Tak samo jeżeli patrzysz na świat Star Wars, jest tam bardzo wiele egzotycznych miejsc, i myślę, że imersyjna natura wyświetlania stereo ma wiele wdzięku. Materiały, które dotąd widziałem są naprawdę świetne.
BD: Zatem jaki jest status konwersji Mrocznego Widma?
JK: Skończyliśmy oceniać swoje zasoby i dawać zleceniobiorcom informacje, których potrzebowali, żeby osiągnęli taką jakość jakiej oczekujemy.
BD: Mógłbyś nazwać jakichś zleceniobiorców?
JK: Obawiam się, że nie mogę tego zrobić.
BD: A ile zatrudniliście kompanii?
JK: Tego też nie mogę powiedzieć
BD: Opowiedz o swoim zadaniu.
JK: Głównie muszę być arbitrem dobrego smaku. Jest wiele różnych sposobów na zrobienie stereo. Co zrobić z pływającymi oknami? Jak stylistycznie radzić sobie z szerokimi ujęciami? Czy zostawić je realistycznie? A może należy widzieć stereo nawet w szerokim ujęciu, gdzie nie ma niczego blisko kamery? Wiele z tych pytań wymagało rozwiązania, więc staram się dać takie odpowiedzi, które pozwolą na stworzenie dobrze wyglądającego filmu stereo, który w jak największym stopniu wygląda jakby w stereo powstał. I nie z dziwacznymi miniaturami, niestarannym wyglądem, i nierównymi powierzchniami, jak to widzieliśmy w innych konwersjach stereo.
Kosmiczna bitwa z "Zemsty Sithów" da kilka intrygujących możliwości 3D.
BD: Jaka jest twoja osobista filozofia stereoskopowa i jakie były Twoje dyskusje z Georgem Lucasem?
JK: George i ja rozmawialiśmy trochę o charakterze stereo i widać trochę inny styl w tym co można było widzieć w "Avatarze" i w filmie "Jak wytrenować smoka". Jedną z rzeczy, którą Jim [Cameron] przeprowadził w Avatarze to jedna ustalona reguła: przez większość filmu kamera skupia się na obiekcie. Zatem cokolwiek oglądamy, jeżeli ktoś coś mówi, cokolwiek jest głównym tematem ujęcia to wychodzi z całego planu.
Dlatego jeżeli osoba idzie na przód ujęcia, musimy przesunąć skupienie razem z nim, żeby postać mogła zostać na ekranie. To działało całkiem dobrze dla Jima, to konwencja, która dobrze mu służyła. To nie jest jednak droga, z jakiej korzystają, dla przykładu, DreamWorks i Pixar w ich trójwymiarowych projektach. Oni zazwyczaj definiują każdy rodzaj głębi dla każdego ujęcia, większość z prac DreamWorks wydaje się być w 1/3 wysunięte do przodu, a 2/3 zostaje z tyłu, tak utrwalone jest w całym ujęciu. Dlatego nawet jeśli postać idzie do przodu nie przesuwamy za nim tła. Tej metody będziemy używać częściej niż styl Jima.
BD: Jaki jest wasz plan?
JK: Będziemy używać metody 1/3 z przodu, dwie trzecie to głębia. Będziemy używać pływających okien, żeby jak najlepiej wykorzystać szeroki zasięg głębi. Natomiast jeśli chodzi o stylistykę, ja staram się ustawiać stereo dość realistycznie. Nie lubię przesadzonego stereo, a w filmach Star Wars jest dużo ujęć, które mają być wielkim widowiskiem. To jest wielki krajobraz miasta, albo kosmiczna bitwa, nie ma niczego konkretnego blisko kamery. Nakręcając to w stereo nie byłoby wiele głębi. Dlatego nie będę przesadzał ze stereo w takich momentach, ponieważ nadaje to brzydkiego efektu, w mojej opinii, tzw. miniaturyzacji. Nie chcesz widzieć, że te wszystkie statki są dużo bliżej niż gwiazdy, bo to unieważni wszystkie nasze starania, żeby takie sceny miały dużą skalę. Dlatego mam zamiar wykorzystać szerokie ujęcia w bardziej realistyczny sposób, opierając się na ogólnym kontekście sekwencji, więc będziemy razem z bohaterami przeżywać to, co oni. A jest też naprawdę wiele scen akcji, w których są ciasne i bliskie ujęcia, to wtedy, kiedy stereo naprawdę błyszczy.
BD: Prequele z pewnością oferują inne doświadczenie z taką ilością CG.
JK: Tak, ogółem rzecz biorąc nowa trylogia jest gęstsza niż oryginalna trylogia, czego najlepszym przykładem jest porównanie bitew kosmicznych, tej z finału Nowej nadziei oraz bitwy na początku Zemsty Sithów. W tej drugiej znacznie więcej się dzieje, co daje znacznie więcej możliwości stereo. Ale nie ma niczego w fakcie, że oryginalna trylogia jest starsza, co czyniłoby ją trudniejsza do konwersji. Co więcej może być to nawet trochę prostsze, ponieważ gęstość obrazu jest mniejsza niż w prequelach. Potrzeba dużo intensywnej pracy, jeżeli masz armię 4000 droidów, którą trzeba odseparować od tła, tworząc drugi widok i oczyszczając tło, w miejscu gdzie stały. Jest dużo trudniej robić to gdy masz setki albo tysiące postaci, w odróżnieniu od 10 do 15.
BD: Czy jest jakiś ulubiony epizod lub fragment filmu, którego nie możesz się doczekać obejrzeć po konwersji?
JK: Zawsze lubiłem Imperium kontratakuje. Jest po prostu załadowany wspaniałymi momentami: kocham śnieżne śmigacze i AT-AT. Kocham scenę w pasie asteroid. Myślę, że ludzie nie rozumieją tego może być dobre, a co złe w kinie 3D. To niekoniecznie chodzi o perspektywę, jest znacznie efektywniejsze gdy jesteś blisko z postaciami, w tych wszystkich scenach z Yodą, scenach intymnych. Naprawdę uważam, że te sceny będą wyglądać dobrze w stereo, a większym wyzwaniem jest co zrobić z bitwą kosmiczną w Powrocie Jedi, gdzie te ujęcia są znacznie szersze?
BD: Czy są jakieś plany na robienie poprawek?
JK: Nie, nie ma planów poprawiania ujęć, czy robienia jakichś nowych prac. To będzie tylko konwersja na stereo, tego co mamy. To jest długi proces, żeby wykonać go dobrze, i nie zamierzam robić czegoś, co zepsuje markę. Myślę, że ustalimy nowy wzór tego jak może wyglądać konwersja.
KOMENTARZE (5)
Nastał dzień, który z pewnością jest dla fanów Gwiezdnej Sagi jednym z najważniejszych w tym roku. Dziś na ekrany kin na całym świecie weszło Mroczne widmo w wersji trójwymiarowej. Pierwszy epizod Nowej Trylogii powrócił w 3D dzięki konwersji przygotowanej przez indyjską firmę Prime Focus pod nadzorem Johna Knolla z Industrial Light & Magic. Jeżeli TPM 3D odniesie sukces, wówczas w kolejnych latach spodziewać możemy się premier następnych epizodów w 3D. Film trafił na polskie ekrany w wersji z dubbingiem i napisami. Jeżeli wybieracie się na wersję oryginalną sprawdźcie, w których kinach jest ona wyświetlana. Możecie zrobić to w tym miejscu.
Na Bastionie wciąż trwa specjalny Tydzień kina 3D. Świętujemy premierę Mrocznego widma przybliżając Wam kulisy powstawania trójwymiarowych filmów i ukazująć związki Star Wars z 3D. Wszystkie atrakcje tygodnia możecie znaleźć tutaj.
Podpowiadamy Wam też, jak przygotować się do premiery, aby przeżyć ją w wyjątkowy sposób. Nasze wskazówki z cyklu Rozgrzewka przed ''Mrocznym widmem 3D'' znajdziecie tutaj, tutaji jeszcze w tym miejscu.
Jeżeli wybieracie się na premierę z innymi fanami lub planujecie przebrać się z tej okazji za jakąś postać z Sagi, to gorąco namawiamy Was, abyście przysłali nam zdjęcia na adres redakcja@gwiezdne-wojny.pl. Z przyjemnością zamieścimy je w specjalnym newsie, aby wszyscy mogli zobaczyć, jak fani świętowali to powrót Star Wars do kin. Podzielcie się również z nami swoimi wrażeniami z seansu. Możecie zrobić to w tym wątku na forum.
Wcześniejsze plotki okazały się być prawdą: dziś Lucasfilm razem z Twentieth Century Fox ogłosiły, że amerykańska kinowa premiera filmu "Gwiezdne Wojny: Epizod I Mroczne Widmo 3D" odbędzie się 10 lutego 2012.
Tym samym na początku 2012 roku rozpocznie się kinowa prezentacja wszystkich Epizodów Sagi Gwiezdnych Wojen przekonwertowanych do formatu 3D. Konwersją zajmuje się kilka specjalistycznych studiów, a nad całością pieczę sprawuje współautor efektów specjalnych w prequelach, pracownik Industrial Light & Magic, oraz laureat Oscara - John Knoll.
Obecnie nie wiadomo nic o kolejnych kinowych premierach kolejnych Epizodów, brak też informacji o polskiej premierze "Mrocznego Widma 3D".
UPDATE: Oto czego ekskluzywnie dowiedział FilmWeb: Jak poinformował nas polski dystrybutor. Do naszych kin obraz wejdzie tego samego dnia co na świecie. KOMENTARZE (76)
Trwają przygotowania do realizacji filmowej biografii szesnastego prezydenta USA, Abrahama Lincolna. Kontrakty na role w obrazie, którego reżyserią zajmie się Steven Spielberg, podpisali już Sally Field oraz Liam Neeson. Ostatnio dołączył do nich także Harrison Ford, który ze Spielbergiem pracował niedawno na planie filmu "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki".
Abraham Lincoln, którego w filmie Spielberga zagra Liam Neeson, był szesnastym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych i jednym z propagatorów walki z niewolnictwem. W 1856 współtworzył Partię Republikańską. W 1860 jako kandydat republikanów wybrany został na prezydenta, co stało się bezpośrednią przyczyną wojny secesyjnej. Pięć lat później padł ofiarą zamachu przygotowanego przez fanatyka Południa, aktora J.W. Bootha. Ford ma w filmie wcielić się w postać wiceprezydenta Andrew Johnsona, który po zabójstwie Lincolna przejął obowiązki prezydenta USA. Sally Field zagra tu z kolei Mary Todd, żone Lincolna.
Scnariusz filmu powstał na podstawie biograficznej książki "Team of Rivals: The Political Genius of Abraham Lincoln" autorstwa Doris Kearns. Jego realizacjama rozpocząć się po tym jak Spielberg zakończy realizację "The Trial of the Chicago 7".
Kogo kocha Ameryka - People's Choice Award
Już po raz 34 amerykańska publiczność wybierała swoje ulubione gwiazdy, filmy, programy telewizyjne i piosenki. Gwiazdami kina uznano Johnny'ego Deppa i Reese Witherspoon, zaś najlepszym filmem "Piratów z Karaibów: Na krańcu świata".
Poniżej prezentujemy listę wyróżnionych People's Choice Award:
Kobieca gwiazda kina: Reese Witherspoon
Męska gwiazda kina: Johnny Depp
Wyróżniająca się aktorka: Drew Barrymore
Wyróżniający się aktor: Joaquin Phoenix Kobieca gwiazda kina akcji: Keira Knightley
Męska gwiazda kina akcji: Matt Damon
Najlepszy ekranowy duet: George Clooney & Brad Pitt
Film: "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata"
Dramat: "Harry Potter i Zakon Feniksa"
Komedia: "Wpadka"
Film akcji: "Ultimatum Bourne'a"
Film rodzinny: "Shrek Trzeci"
Najlepsza trzecia część serii: "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata"
Najlepszy film niezależny: "Zakochana Jane"
Kobieca gwiazda telewizji: Katherine Heigl
Męska gwiazda telewizji:Patrick Dempsey
Gospodarz talk-show: Ellen DeGeneres
'Złodziej sceny': Chandra Wilson
Dramat telewizyjny: "Dr House"
Komedia telewizyjna: "Dwóch i pół"
Reality Show: "Taniec z gwiazdami"
Teleturniej: "Deal or No Deal"
Serial SF: "Gwiezdne Wrota: Atlantyda"
Program animowany: "Simpsonowie"
Piosenkarka: Gwen Stefani
Piosenkarz:Justin Timberlake
Grupa: Rascal Flatts
Piosenka popowa:Justin Timberlake "What Goes Around... Comes Around"
Piosenka rockowa: Daughtry "Home"
Piosenka country: Rascal Flatts "Stand"
Piosenka hip-hopowa: Timbaland feat. Nelly Furtado & Justin Timberlake "Give it to Me"
Piosenka R&B: Rhianna "Shut Up & Drive"
Piosenka z filmu: "You Can't Stop the Beat" from "Lakier do włosów"
Najlepszy powrót: The Police
Najzabawniejsza gwiazda (mężczyzna): Robin Williams
Najzabawniejsza gwiazda (kobieta): Ellen DeGeneres
Ogłoszono nominacje do nagród NAACP
Ogłoszono nominacje do 39. edycji nagród NAACP, którymi wyróżnia się różnorodność w filmie, telewizji, muzyce i literaturze. Jedną z nich dostał Jimmy Smits.
KATEGORIE TELEWIZYJNE
Aktor w serialu dramatycznym
Anthony Anderson - K-Ville
Dennis Haysbert - Jednostka
Hill Harper - CSI: Kryminalne zagadki Nowego Jorku
Jesse L. Martin - Law & Order Jimmy Smits - Rodzina Duque (Bail Organa w AOTC, ROTS)
Od kilku lat Hollywood przymierza się do ekranizacji "Neuromancera", słynnej powieści Williama Gibsona, która uważana jest za biblię literatury cyberpunkowej. W ubiegłym roku przygotowania do ekranizacji książki nabrały rozpędu, a kontrakt na główną rolę podpisał ostatnio Hayden Christensen.
"Neuromancer" to brama do niezwykłego świata Gibsona - mechanicznego, lecz przepełnionego uczuciem, tętniącego seksem, przemocą i pieniędzmi. To również świat walczących o władzę ponadnarodowych korporacji, których pracownicy są niewolnikami wolnych hackerów, podróżujących po bezgranicznym Wszechświecie wnętrza komputera - Cyberprzestrzeni - gdzie szaleństwo i śmierć mierzy się w nanosekundach.
Christensen wcieli się tutaj w postać Case'a, hakera, który, po tym jak system jego system nerwowy został okaleczony przez rosyjską mykotoksynę, był bliski samobójstwa. Najwybitniejsi japońscy znawcy obwodów nerwowych wzięli od niego pieniądze, ale pozostawili go kaleką. Przyszłość jest dla Case'a koszmarem... Pewnego dnia w jego życiu pojawia się jednak nadzieja na powrót do Cyberprzestrzeni, bez której nie potrafi wyobrazić sobie życia.
Za kamerą w czasie realizacji filmowej wersji "Neuromancera" stanie Joseph Kahn, ceniony reżyser teledysków (U2, Moby, Eminem), którego kinowym debiutem reżyserskim jest film pt. "Torque". Budżet filmu wynosić ma 70 milionów dolarów.
Keira nominowana do BAFTA
Brytyjska Akademia Filmowa (BAFTA) ogłosiła nominacje do swych corocznie przyznawanych nagród. Najwięcej, bo aż 14 nominacji, otrzymał film "Pokuta". Gonią go obrazy "To nie jest kraj dla starych ludzi" i "Aż poleje się krew" (9 szans na statuetkę). Zwycięzców poznamy już 10 lutego.
Oto skrócona lista nominowanych:
AKTORKA PIERWSZOPLANOWA
Cate Blanchett – Elizabeth: Złoty wiek
Julie Christie – Away From Her
Marion Cotillard – Niczego nie żałuję - Edith Piaf
Keira Knightley – Pokuta
Ellen Page – Juno
Neeson i Banderas w trójkącie reżysera "Notatek o skandalu"
Gwiazdorska obsada pojawi się na planie nowego filmu Richarda Eyre "The Other Man". W filmie wystąpią Liam Neeson, Laura Linney, Antonio Banderas i Romola Garai.
Film będzie adaptacją opowiadania Bernharda Schlinka, znanego w Polsce z "Lektora", nad którego adaptacją również trwają prace. Bohaterem opowieści jest mężczyzna, który zaczyna podejrzewać swoją żonę o romans. Postanawia dowiedzieć się, kim jest jego rywal.
Autorem scenariusza jest Eyre i Charles Wood. Zdjęcia powstaną w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Początek prac zaplanowano na 14 lutego.
Nominacje do Oskarów i Złotych Malin
Ogłoszono nominacje do Oskarów i Złotych Malin, wśród nominowanych znaleźli się i starwarsowcy.
Oto nominacje Oskarowe (wybrane):
NAJLEPSZY MONTAŻ EFEKTÓW DŹWIĘKOWYCH
Karen Baker Landers, Per Hallberg - "Ultimatum Bourne'a"
Skip Lievsay - “To nie jest kraj dla starych ludzi"
Randy Thom, Michael Silvers - "Ratatuj" Matthew Wood - “Aż poleje się krew" (Głos Grievousa)
Ethan Van der Ryn, Mike Hopkins - "Transformers"
NAJLEPSZY DŹWIĘK
“Scott Millan, David Parker, Kirk Francis - " Ultimatum Bourne'a"
Skip Lievsay, Craig Berkey, Greg Orloff, Peter Kurland - “To nie jest kraj dla starych ludzi"
Randy Thom, Michael Semanick, Doc Kane - “Ratatuj"
Paul Massey, David Giammarco, Jim Stuebe - “3:10 do Yumy"
Kevin O'Connell, Greg P. Russell, Peter J. Devlin - “Transformers"
Dodatkowo w Ratatuj i Transformers oraz Aż poleje się krew dźwięk tworzyło Skywalker Sound.
NAJLEPSZE EFEKTY SPECJALNE
Michael Fink, Bill Westenhofer, Ben Morris, Trevor Wood - “Złoty kompas" John Knoll, Hal Hickel, Charles Gibson i John Frazier - "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata"
Scott Farrar, Scott Benza, Russell Earl, John Frazier - “Transformers"
W Piratach i Transformersach efekty robił ILM.
Natomiast w Złotych Malinach ponownie nominowano Haydena, tym razem za grę w duecie:
Najgorszy ekranowy duet:
Jessica Alba z (do wyboru) Haydenem Christensenem ("Awake") lub Danem Cookiem ("Good Luck Chuck") lub Ioanem Gruffuddem ("Fantastyczna Czwórka 2: Narodziny Srebrnego Surfera")
Jakakolwiek para w "Bratz"
Lindsay Lohan & Lindsay Lohan ("Wiem kto mnie zabił")
Eddie Murphy (jako Norbit) z (do wyboru) Eddiem Murphym (jako Pan Wong) lub Eddiem Murphym (jako Rasputia) ("Norbit")
Adam Sandler z (do wyboru) Kevinem Jamesem lub Jessiką Biel ("Państwo młodzi: Chuck i Larry")
Zwiastun czwartego "Indiany Jonesa" na Walentynki?
Zachodnie serwisy filmowe donoszą, że pierwszy oficjalny zwiastun filmu "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki" zostanie zaprezentowany 14 lutego. Szykuje się więc prawdziwa niespodzianka dla wszystkich zakochanych. Na razie oficjalnej informacji na ten temat nie ma, ale już od dawna wiadomo, że premiera zwiastuna będzie miała miejsce właśnie w lutym. Według serwisu Chud zwiastun zostanie tego samego dnia zaprezentowany w programie Entertainment Tonight oraz trafi do kin. Paramount ma zamiar dołączyć Indy'ego do "Kronik Spiderwicka".
Nowy plakat do czwartego "Indiany Jonesa"?
Wygląda na to, że już wkrótce naszym oczom ukaże się nowy i chyba finalny plakat promując film "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki". Dziś prezentujemy jego fragment.
"Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki" trafi do kin w Polsce, USA i wielu innych krajów 22 maja 2008 roku. Za kamerą stanął Steven Spielberg, zaś autorem zdjęć jest Janusz Kamiński. W obsadzie filmu znaleźli się Harrison Ford, Shia LaBeouf, Cate Blanchett, Ray Winstone, Karen Allen, John Hurt i Jim Broadbent.
KOMENTARZE (0)