TWÓJ KOKPIT
0

Celebration :: Newsy

NEWSY (527) TEKSTY (9)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Panel o „Łotrze Jeden” na Celebration

2016-05-11 21:26:47



ReedPop powoli zaczyna zdradzać szczegóły Celebration Europe 2016. Po Marku Hamillu zapowiedziano dwoje kolejnych gości. Są to: Kathleen Kennedy, prezes Lucasfilmu, oraz Gareth Edwards, reżyser „Łotra Jeden”. Panel o „Łotrze” odbędzie się w piątek. Na razie szczegółów nie ma, ale spodziewana jest podobna prezentacja filmu, do tej o Epizodzie VII w Anaheim. Więc pewnie zobaczymy kolejny zwiastun. Kto wie, może na chwilę pojawią się tam też i inni goście, czyli członkowie obsady.



Konwent odbędzie się w londyńskim ExCel Center w dniach 15-17 lipca 2016.
KOMENTARZE (5)

Celebration wraca do Orlando

2016-05-04 20:12:55



Do Celebration Europe w Londynie zostało jeszcze trochę czasu, dziś jednak ReedPOP zapowiedział kolejny konwent. Star Wars Celebration 2017 w Orlando. Wracamy do Orange County Convension Center, gdzie odbyły się edycje z lat 2010 i 2012.

Konwent w USA potrwa cztery dni, od 13 do 16 kwietnia 2017. 25 maja 2016 o godzinie 12:00 czasu lokalnego w Los Angeles ruszy sprzedaż biletów, także VIPowskich.

Na razie nie wiadomo wiele na temat londyńskiej imprezy, więc w także w przypadku przyszłorocznej edycji przyjdzie nam poczekać na szczegóły. Choć z pewnością będzie to duża impreza i nie zabraknie czegoś związanego z Epizodem VIII.
KOMENTARZE (4)

Zapowiedź nowego rozdziału "Knights of the Fallen Empire"

2016-05-02 11:51:00




Już od jutra możliwy będzie wcześniejszy dostęp do 13. już rozdziału "Knights of the Fallen Empire" pod tytułem "Profit and Plunder". Tym razem gracze połączą siły z Vette i Gaultem Rennowem aby obrabować sekretny skarbiec Arcanna. Oficjalnie rozdział zadebiutuje 5. maja.



Ale to nie wszystko. Ujawniono także część planów na maj, głównie na Dzień Gwiezdnych Wojen. I tak:

- Ci, którzy zalogują się między 27 kwietnia a 4 maja (nieważne czy opłacają abonament czy nie) otrzymają zaakulańskiego droida astromechanicznego M4-I16



- Od 3. do 10. oraz od 26. do 30. maja będzie można zyskać podwójne doświadczenie a także nagrody za PVP, Warzones oraz walki PVP w kosmosie.

Ogłoszono też specjalne wydarzenie tzw. Eternal Championship. Jest to walka z coraz silniejszymi bossami, podobna trochę do Flashpointów, którą można wykonać solo lub w grupie. Aby wygrać konkurs, należy przejść wszystkie walki w jak najkrótszym czasie. Dokładny opis i zasady uczestnictwa znajdują się w tym miejscu. Trwać będzie od 3. do 20. maja. Lista zwycięzców ogłoszona zostanie 27. maja. Nagrody przedstawiają się następująco:

Główną nagrodą będzie wyjazd na Celebration Europe do Londynu, przepustka na wszystkie 3 dni, a także: subskrypcja na 360 dni oraz 14.500 Cartel Coins.

Dalsze 5 osób dostanie 180 dni subskrypcji oraz 5.500 Cartel Coins.

Jeśli chcecie ułatwić sobie wygraną i poznać silne i słabe strony bossów zajrzyjcie do tego poradnika (w języku angielskim).



Przypominamy, że starsze newsy związane z grą znajdziecie w naszej bazie danych.

Temat na forum
KOMENTARZE (9)

Mark Hamill na Celebration Europe

2016-04-26 18:43:09



Od 15 do 17 lipca 2016 w londyńskim ExCeL Center odbędzie się największa tegoroczna impreza gwiezdno-wojenna, czyli Star Wars Celebration Europe 2016. Powoli zaczynają się pojawiać informacje na temat konwentu. Dziś ogłoszono pierwszego gościa. Jest nim Mark Hamill, czyli Luke Skywalker.

Wcześniej podano do wiadomości personalia dwóch prowadzących. Gospodarzem Celebrity Stage będzie ponownie Warwick Davis, tak jak miało to miejsce na poprzednich Celebration Europe. Natomiast prowadzącym w drugiej sali został David Collins, którego bywalcy poprzednich Celebration również powinni kojarzyć.

Na razie nie ma żadnych innych informacji, choć chyba wszyscy spodziewają się panelu dotyczącego „Łotra Jeden”, a także prawdopodobnie czegoś o Epizodzie VIII i być może kolejnych filmach.

Bilety umożliwiające wejście na cały konwent są już wykupione. Można jeszcze zamawiać wejściówki na piątek i niedzielę.

Oczywiście to kolejna możliwość by promować Force for Change. Tam można wygrać bilet na Celebration.


KOMENTARZE (7)

Plotki o "Rebels" #49

2016-03-31 13:29:24 Rózne

Część z Was pewnie już widziała finał drugiego sezonu "Rebeliantów". Jak można było się spodziewać, w Internecie nastąpił istny wysyp informacji po ostatnim odcinku. Zacznijmy jednak od ostatniego w tej serii "Rebels Reconu". Oczywiście jeśli jeszcze nie oglądaliście "Twilight of the Apprentice", liczcie się z ogromnymi spoilerami.



Zatem co ma do powiedzenia załoga? W kwestii Dartha Maula: (Spoiler):ci, którzy czytali "Son of Dathomir" wiedzą, że w komiksie historia Zabraka się nie zakończyła. Po wojnach klonów zdał sobie sprawę, że jeśli chce przetrwać, to musi się ukryć, bo jego dawny mistrz ma teraz pełnię władzy. Wedle Sama Witwera Darth zyskał teraz więcej szczerości - oczywiście szczery do końca nie jest, ale część z tego, co prezentuje, na przykład starość czy swego rodzaju kruchość, to prawda. Taylor Gray dodaje, że Ezra raczej nie ma zdaje sobie sprawy w co się pakuje, gdy paktuje z Maulem. Dawny Sith chce uczynić z chłopca swojego ucznia, bo ma obsesję na punkcie dziedzictwa - jest swego rodzaju ostatnim przedstawicielem "swojego gatunku". We wcześniejszej wersji scenariusza Ahsoka pytała się go kim jest Vader, a ten odpowiadał: "Tym, kim ja powinienem być".(Koniec Spoilera)

O Kananie: (Spoiler):teraz, gdy Jarrus został oślepiony, zacznie bardziej "widzieć" dzięki Mocy. Jak pokazywał choćby "Atak klonów", to jedna z podstawowych umiejętności, której uczą się młodziki. Freddie dodaje, że podobnie jak podczas swej próby z odcinka "Shroud of Darkness" Kanan zaprzestał walki, tak zrobił to teraz - gdy robi się zbyt ciężko, trzeba po prostu odpuścić. Oczywiście przystosowanie się do nowej sytuacji zajmie mężczyźnie trochę czasu, ale jeśli mu się uda, to stanie się lepszym Jedi - aktor podkreślił jednak, że to wielkie "jeśli".(Koniec Spoilera)

O Ahsoce: (Spoiler):scenę pojedynku z Vaderem Dave wyobrażał sobie od ponad 10 lat, w różnych miejscach i okolicznościach. Najważniejsze pytanie: czy Togrutanka żyje? A może odeszła w mrok? Ashley Eckstein chce zostawić to fanom.(Koniec Spoilera)

Potem możemy zobaczyć dramatyczną scenę odejścia Choppera (ale ciąg dalszy nastąpi), a następnie Andi ma dwa pytania do Hidalga. Pierwsze: czy Jedi, który przejdzie na ciemną stronę od razu staje się Sithem? Jak pewnie wie większość fanów - nie, aby zostać Sithem, trzeba być przez takowego wyszkolonym. Drugie: jakiej rasy jest nowy inkwizytor? Ósmy brat - bo takie jest jego miano - to terelliański skoczek jango, czyli członek tego samego gatunku, co złodziejka Cassie Cryar z drugiego sezonu TCW. Ale to akurat można wyczytać w przewodniku na Oficjalnej.

Ten "Recon" trochę zawodzi, bo w zeszłym roku pokazano nam chociaż prace koncepcyjne z sezonu drugiego, teraz nie mamy nic. Jednak ekipa mówi to i owo o nadchodzącej serii. Gdy Pablo wspomina o swej ulubionej chwili z sezonu drugiego, wymienia fakt, że teraz Kallus będzie o wiele ciekawszą postacią po tym, jak musiał współpracować z Zebem. Filoni z kolei zapowiada, że odcinki uważane przez fanów za "wypełniacze" okażą się ważne w przyszłości. Wydarzenia z "Twilight of the Apprentice" będą miały trwały wpływ na bohaterów (bez Choppera oczywiście), bo po czymś takim ciężko będzie od razu się otrząsnąć. Ostatnia scena z udziałem Ezry też jest sporą wskazówką do tego, co się będzie działo, a wedle Bluma ujrzymy więcej odcinków o Mocy i Jedi. (Spoiler):Maul również powróci.(Koniec Spoilera)

Sabine uda się na "szalone przygody" z ludźmi, "których się nie spodziewamy". Stopniowo będziemy spotykać coraz więcej rebeliantów z "Nowej nadziei", a "Rogue One" zacznie "nabierać kształtów" w "Rebeliantach". Filoni zdradza, że zdarzy się "coś wielkiego", co ludzie z pewnością chcieliby zobaczyć - sam reżyser też zresztą tego pragnął od jakiegoś czasu i wreszcie wymyślił sposób jak to pokazać. To będzie ważna chwila dla "hardkorowych fanów". Ale o tym dowiemy się więcej na Celebration w Londynie.



Nieco światła na odcinek rzuca Filoni w wywiadzie dla IGN-u. O Ahsoce i Vaderze: (Spoiler):Eric Goldman jest zdania, że kobieta przeżyła. Dave nazywa go optymistą i twierdzi, że to dobrze o nim świadczy, ale to wszak tylko jedna z interpretacji. W odcinku są jednakże wskazówki ukazujące prawdziwą odpowiedź na to pytanie. Dziennikarz teoretyzuje czy może to być czarna sowa - convor - która ukazuje się pod koniec tego i poprzedniego epizodu. Filoni zaprzecza, jakoby był to awatar ciemnej strony, ale to zwierzę z całą pewnością niesie ze sobą jakieś znaczenie. Czegokolwiek awatarem jest - to coś pojawiło się już wcześniej w animowanym uniwersum SW. Dave życzy zatem miłego lata spędzonego na próbie rozszyfrowania tych słów. Wracając jednak do Tano: "Rebelianci" to nie historia jej ani Vadera, tylko załogi "Ghosta". Porzucenie owej historii byłoby bardzo łatwe, a on tego nie chce. Prawdopodobnie jest jednak jeszcze więcej historii o Ahsoce, ale niekoniecznie w serialu. I ponoć będą to opowieści o końcu wojen klonów.

Rozmowę pomiędzy dawnym mistrzem i uczennicą Filoni oparł na swych własnych konwersacjach z Lucasem. Dyskutowali o tym, że Ahsoka nie może w żaden sposób odkupić Vadera. Darth się nawet nie waha, gdy obiecuje Togrutance śmierć. Reżyser już jednakże myśli o tym, gdzie i jak pokazać co się działo w świątyni w chwili, gdy jej drzwi się zamknęły, a Ezra i Kanan odlecieli.
(Koniec Spoilera)

O Maulu: (Spoiler):nie, na pojedynek tego pana z Vaderem raczej nie ma co liczyć, przynajmniej na razie. Co istotniejsze, Zabrak zdaje sobie sprawę, że uczeń Sidiousa istnieje, w jakiś sposób ma wiadomości o tym, co działo się w galaktyce. Widzowie pewnie zauważyli, że on i Ahsoka się znają, choć w TCW się nie spotkali. Zrobili to jednak w niepowstałych odcinkach i Filoni opowiedział o nich Witwerowi i Eckstein. W owej historii - ostatnim akcie TCW - Tano rzeczywiście natrafiała na Maula i nawet rozważała powrót do zakonu, głównie z powodu Obi-Wana, który miał z Zabrakiem osobistą historię. Dziewczyna odnalazła byłego Sitha i chciała pochwycić wraz z Kenobim i Skywalkerem, ale ci dwaj zostali wezwani do ratowania Kanclerza, także Tano została tylko z Reksem i paroma innymi fajnymi postaciami.(Koniec Spoilera)

O Kananie i Ezrze: (Spoiler):decyzja o oślepieniu go wynikła z rozmów z Gilroyem. Nie chciano, by stracił rękę, bo tego w SW akurat mieliśmy sporo. Z kolei Ezra na koniec otwiera holokron Sithów, a przecież w odcinku było wyraźnie powiedziane, że tylko osoby posługujące się ciemną stroną mogą to zrobić. I rzeczywiście ten wątek jeszcze powróci. Chłopak był w stanie uwierzyć Maulowi, mimo że ten jest klasycznym przykładem, że złość piękności szkodzi. Stało się tak między innymi dlatego, iż wiele z tego, co mówi Zabrak - aby użył swej siły do pokonania wrogów - to po prostu inna wersja słów Ahsoki mówiącej o zdobyciu wiedzy na temat przeciwnika. Tylko Maul to oczywiście ekstremista.(Koniec Spoilera)



O inkwizytorach: (Spoiler):nie ma ich w "Nowej nadziei", także Dave przyznaje, że musiał zacząć szybko ich eliminować. Trochę jednak tego żałuje, zwłaszcza Siódmej siostry, bo była świetną postacią. Reżyser zauważa, że za ich śmierć winę ponosi Maul, co dowodzi jego chęci zniszczenia. W związku z powyższym w sezonie trzecim trochę zmieni się ton: Tarkin w Epizodzie IV mówi, że Vader to ostatni przeżytek starej religii, a płomień Jedi zgasł. I najwidoczniej tak się stanie również z wyznawcami ciemnej strony, Imperium stanie się bardziej technologiczne. Inkwizytorzy wykonali swoje zadanie, gdy wykryli obecność trojga Jedi - i Maula - a więc ich rola skończona, zwłaszcza dla Imperatora, który nie chciałby, aby wielu takich "czarodziejów" latało mu po królestwie.

Co zatem z tymi numerami przy ich imionach? W fanonie dość powszechne było twierdzenie, że Piąty brat to ostatni męski przedstawiciel inkwizycji, a w tym odcinku nagle pokazał się ósmy. Ilu ich zatem było? Filoni nie chce dawać bezpośredniej odpowiedzi - zostało ich jeszcze tylu, ilu będzie potrzebnych w kolejnych odcinkach. Reżyser nie chce teraz czegoś palnąć, a potem żałować, że na przykład powiedział za małą liczbę. Zresztą, nie wiadomo na przykład czy Siódma siostra była pierwszą siódmą siostrą - może było ich trzy, tylko zawsze jedna nosi ten tytuł. Sithowie nie popierają indywidualizmu wśród swoich "żołnierzy", stąd te liczby.
(Koniec Spoilera)

O "Obecności" i kamiennych figurach: (Spoiler):głos z wnętrza holokronu należy do Niki Futterman, która wcieliła się w Ventress w TCW. Czy "Obecność" wymieniana w napisach to prawdziwa osoba z przeszłości? Wedle Filoniego tak - jego zdaniem była to potężna Sith, która stworzyła tę świątynię. Jednakże pod sam koniec prac budowlanych zaatakowali Jedi. Odbyła się wielka bitwa podczas której broń odpaliła lub coś poszło nie tak i wszyscy obrócili się w kamień. W różnych wersjach historii broń faktycznie strzelała również w "Rebeliantach". Albo Ósmy brat przeżywał upadek (mógł sobie pomóc Mocą), a potem trafiała go fala uderzeniowa i sam zmieniał się w posąg. Maul miał to przetrwać i w ten sposób zdobyć TIE inkwizytora. Wracając wszakże do pani Sith - Filoni ją nazwał, ale nie chce ujawniać tegoż imienia, ma jednak nadzieję, że ktoś podchwyci jej wątek.(Koniec Spoilera)

Cofnijmy się nieco w czasie: pisaliśmy wczoraj o tym, że odbyły się przedpremierowe pokazy ostatniego odcinka. Po jego projekcji Filoni odpowiedział dziennikarzom na kilka pytań. Wyjaśnił między innymi parę spraw związanych z przeszłością Wielkiego Inkwizytora: faktycznie widzieliśmy go w TCW. Konkretnie: był przy aresztowaniu Ahsoki i podczas walki Anakina z Barrissą. Słyszał przemowę upadłej Jedi w sądzie i prawdopodobnie to zasiało w nim ziarna wątpliwości i ostatecznie doprowadziło na ciemną stronę. Fakt, że to właśnie jego Kanan zobaczył w swojej wizji w świątyni na Lothalu może być interpretowany jako podświadomy wyrzut sumienia z powodu tego, iż mężczyzna nie próbował ocalić Pau'anina. Druga informacja dotyczy Reksa: Dave jest przekonany nie tylko, że przetrwał on do czasów filmów, lecz także, że to właśnie on jest "brodaczem z Endora". Reżyser - jak sam mówi - poczuł, że ma władzę jak Palpatine i zamierza ten koncept ukanonicznić. Sam Hidalgo nie wyklucza takiej możliwości. W Legendach ta postać ma już swoje imię - Nik Sant, zwany "Dziadkiem".



Oficjalna zaczęła jakiś czas temu serię wywiadów z aktorami, którzy wcielają się w główne role. Zacznijmy od Vanessy Marshall, czyli serialowej Hery. Kobieta na początku powtarza to, co mówiła już kiedyś: że w drugim sezonie Twi'lekanka znajduje się pod mniejszą presją, bo nie musi już ukrywać tajemnicy związanej z Fulcrum. I dzięki temu ma więcej czasu na pogłębienie relacji z załogą. Pani kapitan coraz bardziej zdaje sobie sprawę jak bardzo kocha wszystkich jej członków. Dotyczy to zwłaszcza Kanana - Vanessa przeczytała "Nowy świt", dzięki czemu była w stanie dokładnie prześledzić jak zmieniły się uczucia Jedi do panny Syndulli. Stają się one coraz głębsze, mimo że rycerzowi nie do końca odpowiada militarystyczna struktura rebelii. Podobnie przeobraziła się relacja Hery z Sabine - o ile Mandalorianka w pierwszym sezonie niekiedy twierdziła, że pani kapitan nie do końca darzy ją zaufaniem (gdy nie chciała mówić jej o Fulcrum), o tyle teraz, gdy obie mają mniej więcej takie same informacje, nastolatka zaczęła lepiej rozumieć swą koleżankę.

Dla Marshall fakt, że jej postać to pierwsza osoba w nowokanonicznym uniwersum, która latała B-wingiem, jest niesamowity, gdyż - jak wiedzą fani aktorki - jej ojciec jest pilotem. AKobieta przyznała też, że nie spodziewała się tak chłodnych relacji pomiędzy Herą a jej ojcem. Zauważa jednak, że czasem są w życiu sytuacje, w których więzy pomiędzy przyjaciółmi są silniejsze od tych, które mamy z rodziną. Dla Vanessy imitacja francuskiego (rylothańskiego) akcentu Hery nie była problemem, ponieważ mówi płynnie w tym języku i wielokrotnie używała go, gdy wcielała się w różne role. To właśnie ona wpadła na pomysł, by Syndulla przechodziła na ten akcent, gdy była szczególnie wzburzona. Jednocześnie trudne chwile spędzone z ojcem pokazały bardziej "ludzką" ("twi'lekańską") stronę postaci. Aktorka zauważa, że Hera jako przywódczyni uosabia wiele z chińskiej filozofii Lao Tzu. Na koniec, poproszona o powiedzenie która z granych przez nią postaci - Syndulla czy Gamora z animowanych "Strażników galaktyki" - wygrałaby walkę, Marshall stwierdziła, że Twi'lekanka zwyciężyłaby w powietrzu, lecz na ziemi zdecydowanie wygrana przypadłaby marvelowskiej wojowniczce. No i ta druga ma w sobie więcej z Sitha, Hera natomiast bardziej przypomina Jedi.



Drugi wywiad przeprowadzono z Taylorem Grayem. Na początku aktor mówi o swych różnorakich doświadczeniach związanych z faktem, iż dostał od Filoniego bana na poznawanie historii "Gwiezdnych Wojen", by czuł się bardziej jak nieświadomy wielu rzeczy Ezra. Ale w zrozumieniu wielu spraw pomaga mu oczywiście cała rebeliancka ekipa. Aktor rzecz jasna chodzi na różne konwenty i bardzo mu się na nich podoba, ale prawdziwym przeżyciem była dla niego chwila, w której zobaczył fanów przebranych za Bridgera i mówiących kwestie wprost z serialu.

Podczas nagrywania odcinków z Hondem Gray był w studiu z odtwórcą roli Weequaya, Jimem Cummingsem. Mężczyzna jest podobno bardzo zabawny, a do tego gra tak wspaniale, że Taylor sam wiele się od niego nauczył. Podczas sesji nagraniowych było śmiesznie, bo Gray nie miał pojęcia kim jest "Honda" i gdy usłyszał jak starszy kolega po fachu mówi swoje kwestie, to tak się śmiał, że nie mógł wykrztusić swojej kwestii. Wedle niego z Ezry byłby świetny pirat, a i Ohnaka nie obraziłby się za Jedi na pokładzie.

Jedną z ważniejszych chwil w sezonie był moment, w którym Ezra dowiaduje się jak pośrednio - poprzez swoje przesłanie - przyczynił się do śmierci rodziców. Początkowo chłopak mocno się obwiniał, bo wedle aktora Bridger jest wyjątkowo skupiony na sobie. Dopiero Kanan i Azadi pomogli mu w pełni zrozumieć tę sytuację. Taylor mówi dalej o "biało-czarnych" poglądach swojego bohatera - może młody padawan ma takie, ponieważ jest niedojrzały, może dlatego, że jego trening Jedi nie był tradycyjny. Gdyby chłopiec wychował się podczas wojen klonów, byłby z całą pewnością skromniejszy i bardziej zdyscyplinowany, ale aktor kocha swojego bohatera takim, jaki jest. Gray bardzo chciałby umieć wykonywać sztuczkę umysłową Jedi, również na zwierzętach, a ze starwarsowych stworów najchętniej wybrałby purgilla (kosmicznego wieloryba), bo kocha morza i oceany.

Z innych wieści: Billy Dee Williams powróci do serialu, najprawdopodobniej znowu w roli Landa. Tak przynajmniej zdradził serwisowi TeeKay-421 podczas duńskiego Comic Conu. Nagrania rozpoczną się wkrótce. Z kolei podczas innej imprezy, WonderConu, kompozytor Kevin Kiner ujawnił, że w planach jest wydanie płytowej wersji ścieżki dźwiękowej z serialu z sezonów pierwszego i drugiego. Na razie jeszcze nie wiadomo kiedy ujrzałaby światło dzienne.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (15)

Redakcyjne podsumowanie roku 2015

2016-01-15 20:32:02



Zgodnie z redakcyjną tradycją, ponownie pokusiliśmy się o podsumowanie minionego już roku 2015. Ważnego, gdyż po raz kolejny na naszych ekranach zagościły „Gwiezdne Wojny”.

14. Josh Trank i losy jego spin-offa


Lord Sidious: Przesunięcie spin-offów, Antologii, Opowieści czy jak je tam nazywają, jakoś nie robi mi większej różnicy. To wciąż jest jedna wielka niewiadoma. Natomiast przyznaję, że wyczyny Tranka wpierw wprawiły mnie w osłupienie, a potem, zwłaszcza na Celebration, szczerze rozbawiły. Z jednej strony to przykre, jak niewiele trzeba by zniszczyć sobie karierę, z drugiej to też nauczka, jak łatwo jest się zachłysnąć własnym sukcesem. Może to sprawi, że inni filmowcy zaangażowani w „Gwiezdne Wojny”, przede wszystkim wezmą się ostro do roboty.

Shaak Ti: Powtórzę za poprzednikiem, wielkiej różnicy mi to nie robi. W chwili obecnej jeszcze szał po TFA nie opadł jeszcze na tyle, by się tym przejmować. No i miejmy nadzieję, że osoby takie jak Trank nie zbliżą się więcej do „Gwiezdnych Wojen” nawet na cal.

Burzol: Dawno już nikt w Hollywood nie wszedł tak szybko na szczyt, żeby błyskawicznie popaść w niełaskę. Josh Trank był Nową nadzieją młodego kina Hollywoodzkiego, ale wystarczyła jedna porażka w postaci Fant4stic i już nikt nie chce z nim pracować.

ogór: Josh Trank jest odpowiedzialny za nową “Fantastyczną Czwórkę”? O Mocy.. dobrze, że go wywalili. Jest przynajmniej nadzieja dla spin-offów :D

Lord Bart: Ha, czyli Marvele można krytykować, może wyjść “zły” film. Haha. Niesamowite. A poza tym Trank pozostaje dla mnie anonimowy, więc [wzruszenie ramionami].

13. Celebration Europe w Londynie 2016


Zapowiedź.

Shaak Ti: Nie jadę, niestety, ale trochę mi smutno, że jest to po raz kolejny Londyn. Są też inne państwa…

Lord Sidious: Bilety wyprzedane jak ciepłe bułeczki to coś znaczy. A tak mam nadzieję, że wyciągną wnioski z poprzednich Celebration Europe. To w Londynie nie było złe, ale do amerykańskich mimo wszystko mu daleko, choć bliskość Pinewood to niweluje. Ale Brytyjczycy na pewno poradzą sobie z tym lepiej niż zrobili to Niemcy. No i znów będzie epicko, bo twórcy Epizodu VII powinni mieć już rozwiązane języki, a jeszcze będą i Łachudry i ludzie z EVIII.

Rusis: Miło, że impreza wraca do Europy. Wizyta na niej wyjdzie w tym roku dzięki temu taniej. No i bliskość Pinewood powoduje, że liczę na wielu aktorów, z nowych filmów, obecnych na imprezie.

ogór: Niestety nie jadę, bawcie się dobrze. Liczę chociaż na to, że jakiś główny panel będą transmitować gdzieś w internecie.

Lorn: Nie mogę się doczekać, pamiętam jeszcze Essen, w którym bardzo mi się podobało, a teraz powinno być o niebo lepiej bo i więcej się dzieje. Czekam!

Burzol: Miłej zabawy i pozdrówcie ode mnie proszę Daisy Ridley. :*

Lord Bart: A finał Ligi Mistrzów w tym roku w Mediolanie, no i ME we Francji. Nie no :P chciałbym kiedyś pojechać w końcu, ale raczej do Juesej jednak. Naćpałbym się tamtejszych klimatów, może stałbym się “true” fanatykiem?

Kasis: Mi również nie będzie dane pojechać do Londynu, ale sam fakt, że taka impreza znów odbywa się w Europie i tak mnie cieszy. Na pewno będzie dużo ciekawych materiałów, a jeśli trafi się jakaś transmisja na żywo, to przynajmniej będzie o ludzkiej porze. Poza tym, miejmy nadzieję, że Celebration Europe wpisze się na stałe w harmonogram starwarsowych konwentów zwiększając szanse europejskich fanów na udział w którejś z kolejnych odsłon.

12. Colin Trevorrow reżyserem Epizodu IX


Lord Sidious: Nie powiem, żeby mnie to jakoś szczególnie ucieszyło. Ale dobór twórców, prócz Abramsa póki co szału nie robi. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak w przypadku Johnsona ważne, że Abrams stoi za tym gdzieś z tyłu. A Trevorrowowi nie udało się z „Parkiem” (o ile nie patrzy się na wyniki kasowe), ale jego „Na własne ryzyko” naprawdę mi się podobał. I to zdecydowanie lepszy film niż te, które popełnili Gareth Edwards, czy Rian Johnson. Mniejszy, ale dobrze poprowadzony, więc jeszcze po „Przebudzeniu” wciąż patrzę na Epizody VIII i IX przychylnym okiem.

Rusis: Zdecydowanie wolałbym Abramsa kończącego trylogię, więc ogłoszenie, że to będzie Trevorrow mnie zasmuciło. Liczę jednak na to, że podobnie jak to jest w spin-offach będzie to bardziej film producencki (kierowany przez Abramsa), a reżyser ma po prostu przypilnować aktorów na planie, będąc dobrym rzemieślnikiem.

Burzol: "Na własne ryzyko" jest jednym z lepszych reprezentantów amerykańskiego kina niezależnego ostatnich lat. Uroczy, skromny, świetny film. "Jurassic World" ma wiele poważnych wad, ale kilka interesujących wrażeń kinematograficznych wywołuje , no i sukcesu komercyjnego nie można mu odmówić. Niestety Trevorrow pomagał też pisać scenariusz w "Świecie Jurajskim", a ten leży całkowicie. Wobec tego mam dla tej nominacji mieszane uczucia.

ogór: Spokojnie Moi Drodzy, Trevorrow daje tylko nazwisko, Abrams pewnie będzie pociągać za sznurki zza kulis.

Lorn: Ten film jest tak odległy, że jeszcze o nim nie myślę. Zobaczymy co przyniesie EVIII.

Lord Bart: Dziewiątego znaczy się? Już mają wybranego? Może nie dożyją? Bez żartów - to tylko pokazuje kondycję SW pod władzą Disneya. A nazwisko? Jurassic World? I jeszcze pisał do tego scenariusz?

Mam tylko dwie skromne, bezdomne nadzieje: że jednak nakręci coś wartościowszego chociaż odrobinę i… że kochany Burzol doczeka w końcu Gwiezdnych Wojen niezależnych <3

11. Star Wars Komiks powraca w dobrym stylu


Shaak Ti: Na komiksy od Marvela czekałam długo i choć są tam historie i lepsze, i gorsze, to miło się je czyta. Egmont stanął na wysokości zadania, zwłaszcza, że nowy SW Komiks ma świetny stosunek jakości do ceny (20 zł za pełen akt). Tempo wydawania nowych zeszytów jest w Stanach tak duże, że Egmont będzie musiał chyba pomyśleć o aktualizacji planu wydawniczego - wciąż nie mogę doczekać się “Kanana”.

Lord Sidious: Parafrazując admirała Pietta: Marvel Comics, we don’t need that scum. Dla mnie saga obecnie zaczyna i kończy się na filmach, więc zupełnie przeoczyłem tak zniknięcie jak i powrót SW Komiks.

ogór: Kto to jest Lord Sidious? A tak na poważnie, to gdyby tylko okładka byłaby odrobinę sztywniejsza (i pewnie przez to sam komiks droższy o kilka złotych) to byłoby prawie idealnie. Ale trzeba się cieszyć, bo jesteśmy dzięki temu w miarę szybko jeśli chodzi o nowy kanon, przynajmniej ten komiksowy. Dzięki Egmoncie!

Burzol: To oficjalne: Lord Sidious nie zna się na komiksach. A tak całkiem poważnie to komiksy Star Wars od Marvela to odrobinę nowa jakość, w porównaniu z dawnymi komiksami Dark Horse'a. Skupione głównie na klimacie Starej Trylogii, są nastawione na raczej luźne przygody i radość śledzenia przygód swoich ulubionych bohaterów. Nie boją się szalonych rozwiązań, są dostępne dla szerokiego czytelnika. Osobiście myślę, że znakomicie, że polscy komiksiarze mają do nich dostęp w tak atrakcyjnych cenach.

Lorn: Cieszy mnie sposób wydawania komiksów i to że się ukazują, o treści na razie trudno mówić, bo wiele tego nie ma, chociaż Vader mi się podobał.

Lord Bart: Marvele są skuteczniejsze niż wywiady radziecki i izraelski razem wzięte. Dopadną cię zawsze. I wszędzie. I w każdym uniwersum ;)

10. Rebelianci sezon 2


Shaak Ti: “Rebelsi” niestety trochę zostali w tym roku przyćmieni przez “Przebudzenie Mocy” i tak chyba będzie w najbliższych latach. Podoba mi się, że drugi sezon jest dłuższy, w końcu załoga ruszyła się z Lothalu, a historie stają się coraz bardziej personalne. Może w tym roku, w związku z “Rogue One” serial będzie bardziej powiązany z nowym filmem?

Lord Bart: Eppur si muove…

Kasis: Cały czas oglądam, serial jest w porządku i ma fajne momenty, ale ciągle mi czegoś brakuje. „Wojny klonów” szybciej i bardziej przypadły mi do gustu. Rację ma też Shaak Ti, że nowy epizod przyćmił serial. W tym sezonie „Rebeliantów”, jak na razie, najbardziej spodobało mi się pojawienie Vadera.

9. Ogłoszenie filmu o Hanie Solo


Burzol: Na ten film ucieszyłem się gdy ogłosili kogo wybrali to wyreżyserowania. Wierzę w ten duet, więc już specjalnie nie martwię się co napiszą obaj Kasdanowie. Film o Hanie Solo może nie udać się w różnych miejscach. W paść w scenariuszu, albo gdyby wybrali złego aktora na główną rolę. Ale film prowadzony będzie przez zdolnych filmowców, co daje nadzieję.

Shaak Ti: Dla mnie film o Hanie to jedna wielka niewiadoma. W którym momencie życia go przedstawią? Jaka będzie fabuła? Kto będzie w stanie oddać czar Harrisona? I te niewiadome sprawiają, że chcę go zobaczyć, ale jednocześnie pragnę, by mnie zaskoczył - tak jak w kwestii Solo zaskoczyło mnie “Przebudzenie”. Dlatego nie zamierzam czytać spoilerów, choć pewnie minie jeszcze wiele dni, zanim te w ogóle się pojawią. Zamierzam za te parę lat usiąść w kinie i cieszyć się filmem.

Lord Sidious: Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjny ze spin-offów. „Rogue One” opowiada własną historię z nowymi bohaterami. Boba Fett daje duże szanse dodania czegoś do tej postaci, zwłaszcza zwykłej westernowej historii. A Solo? To będzie mierzenie się z legendą Harrisona Forda. Póki co młodsze wersje postaci, jak to miało miejsce w Indianie jakoś dawały radę. Jak będzie tym razem? Zobaczymy. Zwłaszcza, że teraz czeka nas poszukiwanie nowego Forda.

Rusis: Na początku martwiłem się o spin-offy bojąc się, że poziomem będą przypominały filmy Marvela. Zapowiedzi związane z “Rogue One” trochę te zmartwienia zmniejszyły, ale ten film znowu je rozbudza. Han Solo to postać kultowa, jednoznacznie kojarzona z Harrisonem Fordem. Boję się, że ktokolwiek go nie zagra to nie wyjdzie dobrze.

ogór: To chyba jak na razie jedyny film z nowej fali filmów SW, na który praktycznie nie czekam. Zero zainteresowania z mojej strony, a to dzięki temu, że jest tylko jeden aktor, który gra Hana Solo. Wiecie o kim mówię.

Lorn: Sam film uważam za fajny pomysł, ale na tą chwilę trudno mi sobie wyobrazić innego aktora w roli Hana, zwłaszcza po tak emocjonalnym rozwiązaniu tej kwestii w epizodzie VII.

Lord Bart: Harrison Ford to Han Solo i Han Solo to Harrison Ford. Kropka. Ten film mógłby mieć ułamek cienia szans, gdyby trafił z genialną fabułą. Wtedy ewentualnie można olać, kto imituje głównego bohatera. Ale po tym co Kasdan zrobił (albo czego nie zrobił) w TFA… dorzucam go do gulaszu ;)

Kasis: Żaden nowy film Star Wars nie budzi we mnie takich obaw. Nie podoba mi się pomysł sięgnięcia po postać Hana. Oczywiście to może się udać, ale obawiam się, że zbyt wiele pułapek czeka na twórców. Han Solo grany przez Harrisona Forda, to swoista legenda, bohater, z którym kobiety chciałyby być, a mężczyźni chcieliby nim być (niektóre panie zresztą też). Trudno zmierzyć się z czymś takim. Dodatkowo Trylogia Hana Solo była dla mnie jedną z przyjemniejszych lektur z EU. Dlatego jestem mocno sceptyczna, ale kto wie, może jednak twórcy mnie zaskoczą. Bardzo dużo zależy od wyboru aktora do tytułowej roli oraz oczywiście scenariusza.

8. Battlefront, czyli gry wychodzące z letargu


Shaak Ti: Powiem tak, w “Battlefronta” grałam tyle, ile udało mi się dorwać w sklepie. Mój komputer zapewne wybuchłby niczym Gwiazda Śmierci, gdybym choć włożyła płytę, a PS3 najwidoczniej jest za słabe… dlatego o samej grze nie będę mówić. Natomiast cieszy mnie, że nareszcie coś się dzieje (chociaż logo EA na tym cosiu już mniej). Strzelanki to średnio moje klimaty, czekam na erpega z prawdziwego zdarzenia (o “Baldurze” czy “Tormencie” nie marzę, ale może choć a’la “Mass Effect”...) czy historię w klimacie “Uncharted”, jak zapowiadają. Będzie dobrze!

Burzol: Z jednej strony Battlefront to zły znak, bo dowód na to, że wystarczy wydać dość przeciętną i bardzo małą grę, byle tylko miała logo Gwiezdnych Wojen, i można jej horrendalnie wysoką cenę, a gra i tak sprzeda się w rekordowych ilościach. Z drugiej strony, pomimo wyraźnych braków w tej grze, jest w Battlefrontcie dużo radości, przepiękna grafika i dźwięk i pewien potencjał na grę wybitną. Czy to dobrze wróży na przyszłość gier SW to nie wiem.

ogór: “Battlefront” to gra dobra, ma swoje wady, ma swoje zalety, ale w gruncie rzeczy to dobrze się przy niej bawię. Cały czas tłumaczę sobie, że wydali na początek taką a nie inną grę aby powiedzieć “Ej, ludzie robimy gry SW, kupujcie i grajcie” a w międzyczasie szykują dla nas prawdziwą petardę. Marzy mi się gra pokroju “Wiedźmina 3”, tyle, że w starwarsowym uniwersum.

Lorn: Dobrze, że gra powstała bo jest się w końcu przy czym pobawić. Szkoda, że poza wspaniałą oprawą ma do zaoferowania tak niewiele treści i jest właściwie “wydmuszką” skierowaną “do wszystkich”. Nadal jednak gra się w to przyjemnie j na krótkie klimatyczne sesje jest w sam raz.

Lord Bart: Jestem ciekaw czy ktoś się tam ogarnie i zauważy, że brakuje nowych gier SW (chociażby dla przeciwwagi corocznych taśmowych tytułów od Ubisoftu), że Legendarne klasyki na Stimie rozchodziły się jak świeże bułeczki i że to uniwersum, nawet po dewastacji związanej z EU - ma niesamowity potencjał. Można upchnąć tu praktycznie każdy gatunek gier video i to się sprzeda. Sprzeda się nawet kaszan, a już nie mówiąc jak wypuszczą coś dobrego? Pozostaje usiąść nad rzeką i czekać...

7. Prace nad Epizodem VIII


Shaak Ti: Jakiś miesiąc temu powiedziałabym, że w tej chwili mało mnie to obchodzi, bo do filmu daleko… ale po “Przebudzeniu Mocy” mam tyle pytań, że teraz coraz bardziej wypatruję nowych newsów o ósemce.

Lord Sidious: Epizod VIII to teraz najważniejsza rzecz w Star Wars dla mnie. Na nic innego tak mocno nie czekam. Wciąż niepokoi mnie Rian Johnson, ale jeśli wyjdzie jak w „Mission: Impossible”, czyli z Abramsem z tylnego siedzenia to będziemy mieć mega trylogię. Zaś sam fakt, że jednocześnie pracowano nad trzema filmami w tym roku, gdy we wrześniu kręcono „Rogue One” i Epizod VIII, a jeszcze montowano „Przebudzenie Mocy” to coś czego nigdy wcześniej nie było. Ciekawe czy jeszcze będzie?

Rusis: Dla mnie to co ważne to fakt, że w pewnym momencie mieliśmy aktywne prace nad trzema filmami jednocześnie. Widać jak się zmienia świat Star Wars, nacisk położony na filmy zapewnia, że przez długi czas możemy tylko w tym się zagłębiać, a informacji wciąż będzie wiele.

ogór: John Boyega po przeczytaniu scenariusza stwierdził, że film będzie mroczniejszy, J.J. Abrams zaczął żałować, że nie wyreżyseruje Epizodu VIII, a ja chce tylko, żeby ten film był dobry i, o ile to możliwe mając prawdopodobnie kategorię PG-13, był mroczny. Bo przecież Rian Johnson to facet, który jest odpowiedzialny za odcinek “Breaking Bad” pod tytułem “Ozymandias” - dla mnie idealny odcinek serialu.

Lorn: Liczę na więcej innowacji, EVII jaki był wszyscy wiedzą. Jednym się podobał, innym nie, faktem jest jednak że kilka pomysłów wykorzystał i powtórzyć ich nie można, kolejna próba bazowania na pomysłach McQuarrie’go i bardzo wielu nawiązaniach do klasycznej trylogii może się nie udać, dlatego przed Johnsonem spore wyzwanie. Tym bardziej czekam z zainteresowaniem.

Lord Bart: Boyega mówi, że będzie mroczniej? Znaczy zerżną teraz z TESB? Chronologicznie - Nowa Trylogia, Stara Trylogia, Zerżnięta Trylogia. NSZ - Narodowe Siły Rezerwy. Resistance? Przypadek? Nje sondze.

6. Ożywienie rynku Star War w Polsce (bez książek/komiksów, ale za to z soczkami)


Burzol: Powiem tak. Jesienią 2015 roku pojechałem na wakacje do USA. Chodziłem tam po sklepach z zazdrością, widząc, że Star Wars jest WSZĘDZIE, i jest najpopularniejszą marką, dużo ważniejszą niż Marvel, czy Minionki. Koszulki w każdym sklepie z ciuchami, kostiumy na Halloween, zupki w puszce, płatki śniadaniowe, skarpetki, zabawki dla psów, pluszaki, kubeczki termiczne, długopisy... Gdy wróciłem do Polski z radością przekonałem się, że tuż przed premierą "Przebudzenia Mocy" w polskich sklepach jest niemal takie samo natężenie Gwiezdnych Wojen. Cieszy mnie to bardzo.

Shaak Ti: Było w Internecie kilka hejterskich artykułów ludzi oburzonych tym, że muszą kupować szampony z Chewbaccą czy majtki z Amidalą. A ja, idąc mniej więcej na początku grudnia korytarzami Złotych Tarasów, zachwyciłam się w duchu: “Star Wars w co drugim sklepie!” Na początku nie byłam przekonana do puszczania filmów pod koniec roku, wolałam tradycyjny maj, ale teraz widzę, że oliwy do ognia ogólnostarwarsowej radości dolewa też przedświąteczny szał. I pomyśleć, że i w 2016 będzie tak samo!

Adakus: Powiem wprost, nie ulegam nowej maszynce marketingowej Star Wars, pod egidą Disneya. Szkoda kasy na taki shit.

ogór: Najgorsze jest to, że na tablicy na Facebooku widziałem zdjęcia mandarynek czy tam pomarańczy w siatce z nadrukiem z BB-8, które chciałem kupić, ale nigdzie w sklepach ich nie znalazłem. Czuję się oszukany.

Lorn: Ludzie potrafią narzekać na wszystko, nawet na to że nagle gadżetów jest za dużo, dlatego ja narzekać nie będę. Cieszę się, że dostęp do stuffu z SW jest taki łatwy teraz, a że czasem trzeba przebrać trochę potworków zanim trafi się na perełkę, cóż, od tego każdy ma rozum.

Lord Bart: Majtaski z Amidalą mówicie? [rozgląda się dyskretnie na boki] Możesz podać adres?

Kasis: Wszędzie dookoła Gwiezdne Wojny, do wyboru, do koloru. Uwielbiam kiedy tak się dzieje. Nie muszę nawet kupować, mogę uważać, że część dostępnych gadżetów jest śmieszna/dziwna/byle jaka, ale i tak się cieszę z tego, że jest wybór. Doskonale bowiem pamiętam czasy gdy wszelkich produktów z logiem Star Wars było jak na lekarstwo. Dziś przy okazji małych zakupów natknęłam się na talerz z Vaderem. Śmieszny? Niepotrzebny? Możliwe, ale będzie mnie cieszył podczas śniadań. I za możliwość nabycia nawet takich głupotek jestem wdzięczna.

5. Star Wars Celebration Anaheim


Pełna relacja.

Lord Sidious: Najlepszy konwent wszech czasów. Bardzo umiejętnie dozowane informacje o Epizodzie VII, jeszcze umiejętniej rozbudowano emocje. To sprawa, że to naprawdę niezapomniana impreza. A fakt, że była największa i świetnie zorganizowana robi swoje.

Rusis: Czy był to najlepszy konwent, tak jak Lord pisał, to nie wiem. Walczyłby u mnie o to miejsce z poprzednim Celebration w Orlando. Na pewno jednak była to impreza bardzo emocjonalna, z uwagi na dozowane każdego dnia informacje o nadchodzących produkcjach i gości jacy na nią przybyli. Do tego, jak zawsze, świetnie zorganizowana.

Burzol: Na pochwałę zasługuje też dużo materiałów publikowanych na żywo, lub prawie natychmiast, w internecie. Dzięki temu zwykli śmiertelnicy też czuli się częścią tej imprezy, i mogli niemal jednocześnie z fanami w Anaheim cieszyć się epickim zwiastunem Epizodu 7.

ogór: Ja tam tylko powiem, że fajnie, że sobie jeździcie na takie konwenty, dopóki mi pamiątki przywozicie z tych imprez ;)

Kasis: Dla mnie jedno z najlepszych gwiezdnowojennych wydarzeń tego roku, a nawet nie ruszyłam się z domu. Transmisja otwarcia i zwiastun pokazany w tym samym momencie fanom na całym świecie, to było coś.

4. Zdjęcia do „Rogue One”

Burzol: Jedną z pierwszych myśli po moim pierwszym seansie "Przebudzenia Mocy" było, że nie mogę się doczekać "Rogue One". Bo to będzie pierwszy aktorski kinowy film Star Wars, który nie będzie musiał niczego naśladować. Twórcy mają wolną rękę, po raz pierwszy nie tworzą kolejnego epizodu. Jestem optymistycznie podekscytowany.

Adakus: Premiery tego filmu wyczekuje jak zbawienia. Po lekkim zawodzie jaki sprawił mi epizod VII, w “Rogue One” pokładam jedyną nadzieję ujrzenia czegoś lepszego. Twórca filmu zapowiada całkowicie inną koncepcje, w porównaniu z tym co ujrzeliśmy dotychczas w filmach z sagi. Mam nadzieję że okaże się filmem lepszym, choć zapewne mniej dochodowym.

Shaak Ti: Nie mogę się doczekać z dwóch powodów: po pierwsze, jak wspomnieli panowie wyżej, “Rogue” będzie nową jakością. Film wojenny, prawdziwie wojenny w świecie GW? Tak, poproszę. Po drugie, interesuje mnie jak (i czy) będą ukazane powiązania z nowym kanonem. Zobaczymy kogoś z załogi “Ghosta”, może Fulcrum? Komandora Sato, inkwizycję? Aluzje do komiksów Marvela, nowych powieści? Dowiemy się pod koniec roku.

Lord Sidious: Wciąż to jedna wielka niewiadoma. A przecieków mniej niż przy Epizodzie VII. Przed Epizodem VII w kinie byłem mocno poddenerwowany, teraz pewnie będzie podobnie. Ale prawda jest taka, że dużo mocniej interesuje mnie Epizod VIII, niż to. Chyba o to chodziło. Cieszy kierunek, który zapowiadają, czyli film wojenny. Ale jak to z zapowiedziami bywa wiemy. Z pewnością cieszy obsada, w szczególności Felicity Jones, Forest Whitaker i Mads Mikkelsen.

ogór: Oby ten film nie okazał się jednym wielkim śmieciem, którego nikt nie będzie chciał posprzątać, bo przecież za rogiem kolejne filmy. A jak się okażę, że to arcydzieło, to każdy kolejny film będzie miał pod górkę. I tak źle, i tak nie dobrze, jak żyć?

Lord Bart: Jeśli faktycznie nie będą niczego “naśladować”... Burzolu, mówiłem już jak bardzo Cię wielbię? XD <3

3. Uroboros i Egmont wydają nowe książki


Shaak Ti: Egmont ma spore doświadczenie w wydawaniu książek dla dzieci i robi to bardzo dobrze, dlatego tutaj nie mam za wiele do powiedzenia. Natomiast Uroboros zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Książki są pięknie wydane, do tego w cenie podobnej do tych amberowych. Szkoda tylko, że na razie ani widu, ani słychu niewydanych u nas pozycji z “Legend”.

Lord Sidious: Kasa się kręci :P.

Rusis: Egmont ma już spore doświadczenie na rynku Gwiezdnych Wojen, więc wiemy czego można się mniej więcej spodziewać. Natomiast Uroboros jest dla mnie zagadką, nie posiadam żadnej ich książki jak dotychczas. Sam fakt jednak, że to wydawnictwo jest związane z Empikiem sprawi, że książki Star Wars będą bardziej w Polsce promowane.

Burzol: Do listy wydawców, którzy wiedzą co robią, dodałbym Ameet, które nie tylko zajmuje się literaturą dziecięcą, ale też znakomicie wydało album "Star Wars Wizje". Działalność tych trzech wydawnictw cieszy, jesteśmy na bieżąco, polski czytelnik może zapoznać się z niemal pełną ofertą literatury Star Wars. I wszystko wydane jest naprawdę ładnie.

Adakus: Luka po Amberze musiałby być zapełniona, i podobno Uroborosowi dobrze to wychodzi,. Egmont i Ameet już wydawali wcześniej, teraz po prostu wydają więcej ;).

ogór: Ja napiszę tylko o tym, że książki od Uroborosu są jakościowo o wiele lepsze od tych, które wydawał Amber, o wiele!

Lorn: Jeśli chodzi o jakość merytoryczną nowych książek to status quo zostało zachowane względem starego kanonu, choć jest ich niewiele to już są zarówno pozycje bardzo dobre (Battlefront) jak i słabe (Lordowie Sithów). Co mnie cieszy to fakt, że Uroboros wydaje je w bardzo dobrej jakości za godziwe pieniądze.

Lord Bart: Ciekawy jaki papier mają w tym Uruborosie...

2. Koniec ery Amberu


Burzol: Coś się kończy, coś się zaczyna. Nie da się przecenić dokonań Amberu, a także ś.p. Andrzeja Syrzyckiego, w promowaniu popularności Gwiezdnych Wojen w Polsce. Setki książek, te żółte kartki, różne rodzaje tłumaczeń, grzbiety z czerwoną kreską, to kawał dziedzictwa, które Amber za sobą zostawia.

Adakus: Amber był dla mnie jednym ze stałych elementów mojego fanowstwa. Swego czasu, punktem honorowym było dla mnie zebranie wszystkich publikacji wydanych przez to wydawnictwo. Jednak rezygnacja z usług Amberu, wraz z degradacją EU, jest końcem ery Lucasa, czyli takich Gwiezdnych wojen do jakich się przyzwyczaiłem i wychowałem. Sentyment pozostaje.

Shaak Ti: Ta wiadomość była chyba najsmutniejszą w całym roku. Gdzieś w głębi czuło się, że to się stanie, ale i tak przykro słyszeć, że wydawnictwo, z którego książkami większość z nas spędziła długie godziny, nie będzie już wydawać powieści SW. Mimo wszystko chciałabym zobaczyć jakieś wznowienia tych pozycji, których nigdy nie udało mi się zdobyć. Aby nie stały się niemożliwymi do kupienia białymi krukami.

Lord Sidious: Cóż… Brakuje mi tylko jednej ich książki, czyli Kenobiego. To bardzo symboliczny koniec pewnej epoki, która dość mocno odzwierciedlała pewien etap mojego fanostwa.

Rusis: Amber był pewną stałą jeśli chodzi o rynek SW w Polsce. Zdarzały się lepsze i gorsze lata z mniejszą liczbą książek, ale niezależnie od koniunktury Amber dalej wydawał. Mam duże wątpliwości, czy w latach posuchy inne wydawnictwo by na ich miejscu nie zaprzestało wydawania. I mimo iż nie kupuję już książek fabularnych Star Wars to żałuję, że Amber stracił licencję. Minione lata sprawiły, że darzę to wydawnictwo dużym sentymentem.

ogór: Amber tak bardzo zapisał się w historii “polskich Gwiezdnych Wojen”, że trudno będzie mi znaleźć cokolwiek innego co będzie mi przypominać ten czas, gdy człowiek był zafascynowany Gwiezdnymi Wojnami i to właśnie dzięki książką Amberu poznawał kanon (Legend). Cóż, dzięki Ci Amberze, za te wszystkie lata!

Lorn: Cóż, bardzo żałowałem tego kroku, w pewien symboliczny sposób odzwierciedla to śmierć EU. Amber robił świetną robotę wydając książki niemal na bieżąco w czasach gdy były mocno niszowym tematem i zawsze będę o tym pamiętał.

Lord Bart: Amber wydawał Legendy. To coś znaczy. Oczywiście wtedy kiedy wydawał kanon - nie znaczyło nic :P Nie no… mnie też żal ;(

1. Premiera „Przebudzenia Mocy”


Shaak Ti: Co tu dużo mówić? Tak, Ren mnie zawiódł. Tak, film mógłby być dłuższy, by wyjaśnić parę dziur fabularnych, ale… “Gwiezdne Wojny” znowu były w kinie. Minęło dziesięć lat, odkąd widziałam w takiej formie “Zemstę” i zakochałam się w uniwersum, a pewnie teraz wiele młodych osób poczuło to, co ja wtedy. “Star Wars” znowu jest na ustach wszystkich i to się liczy.

Lord Sidious: Masakra! Jedna wielka, gigantyczna masakra! To bez wątpienia wydarzenie dziesięciolecia. Nowy film SW w kinach i to jeszcze jaki… Teraz trzeba wytrzymać do premiery BD i Epizodu VIII. „Przebudzenie Mocy” to fantastyczna końcówka roku i póki co jeszcze nie mogę się tym nacieszyć.

Rusis: Zdecydowanie najważniejsze wydarzenie roku. Nowy film który jest kamieniem milowym w świecie Gwiezdnych Wojen, wprowadzający nas w nową erę tego uniwersum. Do tego film na prawdę porządnie wykonany. Za każdym razem gdy wychodziłem z kina po seansie “Przebudzenia Mocy” byłem bardzo zadowolony.

Burzol: Ach, cóż to była za premiera! Co prawda na premierze w poznańskim IMAXie zabrakło jakichś dodatkowych atrakcji, a z cosplayerów pojawił się jeden Boba Fett, ale za to ilość znakomitych fanów, którzy akurat w Poznaniu pojawili się na premierze niemal przyćmiła sam film. A co z samym Epizodem? Jaki jest film każdy widzi...i wydaje się, że każdy ma o tym filmie trochę inne zdanie. Jedno co jest pewne, to nie przechodzi się obok "Przebudzenia Mocy" obojętnie. Film obudził we wszystkich widzach silną dyskusję, która zaczyna się przy wyjściu z kina, a toczy się do dziś w memach, żartach, czy na naszym forum. Chociażby dlatego jest dobrze.

Adakus: Samej premiery wyczekiwałem, bo to święto każdego fana. Jednak, nie o takie Gwiezdne wojny walczyłem ;). I zapewne ograniczę się tylko do filmów, bo Disneyowska protekcja marki do mnie nie przemawia.

ogór: Kocham Gwiezdne Wojny, i kocham Republikę. Jestem oczarowany tym filmem, z każdym kolejnym seansem wyłapuję coraz więcej szczegółów w tle. Niech się tam Wam nie podoba ten film, mi się podoba.

Lorn: Zdecydowanie najważniejsze wydarzenie w roku dla każdego fana Star Wars. Dla mnie również najważniejsze filmowe wydarzenie roku. Dałem się ponieść przedpremierowym zapowiedziom i nie żałuję tego bo się nie rozczarowałem. Pozostaje liczyć że EVIII nie rozczaruje i przynajmniej dorówna “siódemce” pod każdym względem. (Bo w Rogue One pokładam jednak nieco mniejsze nadzieje)

Lord Bart: Odrobina zimnej wody i zdrowego rozsądku: moja recenzja
;)
KOMENTARZE (11)

Nowi statyści, nowe analizy i nowe plotki

2016-01-06 08:32:11

Z jednej strony pojawiły się informacje, że Disney i Lucasfilm wyciągnęły wnioski w sprawie przecieków przy „Przebudzeniu Mocy”. Dzięki temu wdrożono nowy plan pilnowania tajemnic przy „Rogue One”. Więc nie wiedzieliśmy kiedy rozpoczęto zdjęcia, teraz nie wiemy czy już je zakończono. Z drugiej jednak strony nagle tych informacji po nowym roku w sieci pojawiło się więcej. Może faktycznie rusza marketing nowego filmu? A może to takie przebudzenie po VII Epizodzie?

Na początek jednak zaczniemy od dwóch analiz. Hollywood Reporter zastanawia się, czy „Rogue One” to dobry kierunek. „Przebudzenie Mocy” rozruszało markę, ale dotychczas „Gwiezdne Wojny” w kinach miały pewną narrację. Nawet jeśli prequele pojawiły się po klasycznej trylogii, wszyscy wiedzieli o co chodzi i czego się spodziewać. Teraz, gdy Epizod VII zostawił kilka otwartych wątków, w grudniu ma pojawić się „Rogue One”, który cofnie nas w czasy o trzydzieści lat wcześniejsze, w dodatku nie zobaczymy tu ani BB-8, ani Finna, ani Rey, ani nawet bohaterów klasycznej trylogii, ani nawet nowych frakcji. To może okazać się bardzo mylące dla osób, które nie są obeznane z marką. Bo nawet w Marvel Cinematic Universe, do którego obecnie saga jest często porównywana, kolejne filmy, nie będące „Avengers”, ciągną dalej historię. Tu będziemy mieć skakanie w chronologii, coś do czego fani zwłaszcza Legend są przyzwyczajeni, ale szeroka publiczność niekoniecznie. Ostatecznie to i tak musi się stać, ale Disney i Lucasfilm muszą umiejętnie wprowadzić te nowe produkty na rynek, by się nie przejechać.

Inna analiza jest krótsza. Właściwie ogranicza się do pytania, czy Disney na pewno powinien wracać z premierami majowymi. „Przebudzenie Mocy” w grudniu poradziło sobie znakomicie, więc może czas na nową, świecką tradycję? Oczywiście wpierw warto poczekać na to jak poradzi sobie „Rogue One” w grudniu. Więcej na serwisie Collider.


Gabrielle Fritz

Bern Collaco

Angus Cook

Nabilah Karim

Guy Henry


Przejdźmy do statystów. Potwierdzono udział kilku. Są to Gabrielle Fritz, która jest dublerką postaci imieniem Lyra Erso. Nie wiemy kim jest ta postać, pojawiły się sugestie, że może to być bohaterka Felicity Jones, ale ona ma inną dublerkę.
Bern Collaco będzie szturmowcem. W „Przebudzeniu Mocy” był dowódcą w złym zamku.
Angus Cook ma zagrać mechanika.
Nabilah Karim jest opisana jako „samuraj”.
Guy Henry podobno ma nawet większą rolę, jako oficer imperium.


A teraz coś na temat plotek fabularnych. Uwaga niektóre z informacji jeśli się sprawdzą mogą być spoilerami. O tym, że Mads Mikkelsen ma grać postać imieniem Galen, już wiemy. Podobno ma on być naukowcem odpowiedzialnym za zbudowanie Gwiazdy Śmierci. To on przejął projekt od Geonosjan i rozwinął go. On też jest odpowiednikiem Oppenheimera. Zrozumie jak wielkim zagrożeniem jest to co stworzył i będzie chciał jakoś odkupić swe czyny. A pomóc ma mu w tym jego córka (Felicity Jones), najemniczka i łowczyni nagród, czy kim tam będzie.
Tu warto wspomnieć, że pomysł, by w filmie pojawili się naukowcy, nie jest nowy. Ta plotka krążyła po sieci jeszcze w kwietniu. Wtedy tym gwiezdno-wojennym Oppenheimerem miał być Ben Mendelsohn. Przypominamy też, że kodowa nazwa filmu to „Los Alamos”, co było czytelnym odwołaniem do „Projektu Manhattan” i stworzenia bomby atomowej przez J. Roberta Oppenheimera.

Tak swoją drogą Ben Mendelsohn udzielił ostatnio wywiadu, ale nie chciał nic spoilerować. Stwierdził tylko, że możemy oczekiwać czegoś specjalnego. Podobało mu się „Przebudzenie Mocy” i ekipa Garetha Edwardsa stara się dotrzymać tempa i poziomu.

Na koniec jeszcze dwie informacje. Po pierwsze pojawiła się plotka, że zwiastun „Rogue One” zobaczymy w maju, wraz z premierą „Kapitana Ameryki: Wojny bohaterów”. Teaser mógłby ujrzeć światło dzienne wcześniej, w marcu-kwietniu. Możliwe, że na corocznym spotkaniu akcjonariuszy Disneya. Kolejną zajawkę, zwiastun, fragment filmu lub dokument z produkcji otrzymamy zapewne na Celebration Europe w Londynie w lipcu. Podobno wieści o dołączeniu teasera do Epizodu VII były prawdziwe, Disney chciał tak zrobić, ale Lucasfilm namówił ich do zmiany strategii.

No i jest pierwszy sukces. Variety przeprowadziło ankietę na najbardziej oczekiwany film 2016. Wygrały Łachudry, a na drugim miejscu „Gdzie jest Dory”. Cała reszta komiksów, Star Treków i innych filmów została w tyle.
KOMENTARZE (16)

Dokładnie rok do premiery „Rogue One”

2015-12-16 07:36:51

Do premiery „Rogue One” dzieli nas dokładnie rok. Podobnie jak to zrobiliśmy w przypadku Przebudzenia Mocy, tak i dziś pozwolimy sobie na małe podsumowanie.



Po sprzedaży Lucasfilmu Disneyowi zaczęto dość szybko mówić nie tylko o trzeciej trylogii, ale też spin-offach, samodzielnych, niezależnych filmach. Dziś noszą one nazwę „Antologii” bądź „Opowieści”. Lucasfilm używa zamiennie obu tych nazw, pierwsza bardziej dotyczy serii, druga jest prawdopodobnie odpowiednikiem słowa „Epizod”. Cóż, pewnie za jakiś czas się to wyklaruje. W każdym razie pojawiały się plotki na temat nowych, niezależnych filmów, a już w lutym 2013 oficjalnie je potwierdzono. Początkowo dwa, mieli za nie odpowiadać Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Obaj znajdowali się w małej grupie osób, które planowały wszystkie nowe filmy, włącznie z trzecią trylogią.

Warto przypomnieć, że George Lucas zostawiał w Lucasfilmie szkice co najmniej kilku takich filmów.

Pierwszy na tapecie był film Kasdana. Jak wiemy już oficjalnie, jego głównym bohaterem będzie młody Han Solo. Temat ten wybrany z puli Lucasa. To właśnie ten film był początkowo planowany na rok 2016. Obraz Kinberga zaplanowano na 2018 i jak przypuszczamy, jego bohaterem może być Boba Fett. W momencie przejęcia przed Disneya Lucasfilmu planowano pięć filmów, nie sześć.

Nie wiemy dokładnie w którym momencie do Kathleen Kennedy przyszedł ze swoim pomysłem na film John Knoll. Prawdopodobnie wtedy, gdy już było pewne, że spin-offy powstają i prace nad nimi się rozpoczęły. John Knoll chciał nakręcić obraz o tym jak Rebelianci zdobywają plany Gwiazdy Śmierci. Kathleen początkowo jedynie kurtuazyjnie wysłuchała jego pomysłu, ale im dłużej mówił, tym bardziej jej się to podobało. Jak sama wspomina, chciała się zgodzić już w połowie, ale jedyne co ją przerażało to fakt, że inni pracownicy Lucasfilmu będą przychodzić do niej w podobnych sprawach. Zgodziła się ostatecznie, a jak się okazało wielu pomysłów na film na razie nie dostała.

John Knoll był nie tylko pomysłodawcą tego, co stało się „Rogue One”, ale też został jego głównym producentem. Oczywiście za kwestie techniczne i logistyczne odpowiadał Jason McGatlin, szef produkcji filmowej Lucasfilmu. Jednak w rozwoju tej „Antologii” istotną rolę odegrała Kiri Hart, prawdopodobnie większą niż przy pozostałych filmach. W Lucasfilmie to ona nadzoruje wszystkie opowiadane historie i tym razem mogła się tym zająć, bez Abramsa, Kasdana, Kinberga, Arndta czy notatek Lucasa nad sobą. Szybko stało się jasne, że „Rogue One” stanie się trzecim spin-offem, a jego premiera była planowana na rok 2020. Dużo czasu by się nim zająć. No a wieść o tym, że są trzy filmy w produkcji rozniosła się po świecie. Warto podkreślić, że będzie to pierwszy film z cyklu, do którego nie dołoży swojej cegiełki George Lucas. To w całości autorski pomysł Lucasfilmu.

W połowie roku 2013 Lawrence Kasdan musiał się bardziej zaangażować w „Przebudzenie Mocy”. To właśnie on razem z J.J. Abramsem przepisywali scenariusz, w miejsce Michaela Arndta. Było jasne, że Larry nie jest w stanie pracować jednocześnie nad dwoma filmami. Co prawda do pisania scenariusza zaangażował swojego syna, Jona, ale spin-off o Hanie Solo musiał zostać przesunięty. Informacja o tym wypłynęła w sieci kilka miesięcy później, bo dopiero w lutym 2014. Wtedy jednak był już opracowany plan B. Najłatwiej byłoby zamienić film Kinberga i Kasdana miejscami, ale Simon mając też inne projekty w innych uniwersach nie mógł się „streścić”. Najłatwiej więc było zamienić „Rogue One” z filmem o Hanie Solo. I tak też zrobiono. Tak na marginesie, potem jeszcze po odejściu Josha Tranka zamieniono kolejnością film Kasdana i Kinberga, ale to już inna historia.

John Knoll miał pomysł na film, ale on jest specem od efektów specjalnych, a nie scenarzystą. Dlatego scenariusz był rozwijany pod czujnym okiem Kiri Hart. To ona zajęła się szukaniem scenarzystów i reżysera. Działo się to na przełomie roku 2013 i 2014.

W maju 2014 prace nad „Rogue One” są już na tyle zaawansowane, że można pochwalić się tym światu. Wpierw Bob Iger już oficjalnie mówi, że trzy spin-offy są w produkcji. Potem następuje wyciek planów Disneya (starych na tamten czas), gdzie trzeci spin-off jest oznaczony jako „Red Five”. Następnie Lucasfilm ogłasza, że zaangażowano Garetha Edwardsa jako reżysera oraz Gary’ego Whittę jako scenarzystę. Obaj de facto pracowali dla Lucasfilmu od przynajmniej od początku 2014. Angaż i rozmowy musiały trwać wcześniej. Ci młodzi twórcy rozwijali scenariusz i pomysły na film, a także brali udział w lekcjach. Te polegają na tym, że filmowcy oglądają klasyki kina, by podpatrzeć pewne techniki. Robił tak Abrams, robił tak Lucas. Edwardsowi, ale też Joshowi Trankowi i Rianowi Johnsonowi „zorganizowano” takie pokazy w Lucasfilmie.



Moment ogłoszenia Edwardsa i Whitty jest starannie dobrany. „Godzilla” Edwardsa weszła właśnie na ekrany, reżyser kończył promocję tego filmu, więc mógł łatwo omijać niewygodne pytania. Zwłaszcza wspominając coś o „Godzilli 2”. Sam Edwards opowiadał potem na Celebration, że o swoim angażu wiedział jeszcze przed gwiazdką 2013. Dostał nawet prezenty związane z sagą od rodziców, ale nie mógł im nic powiedzieć. Wszystko było tajne. Dopiero tuż przed oficjalnym ogłoszeniem, dostał wiadomość z Lucasfilmu, że może zadzwonić do najbliższych, by dowiedzieli się o tym od niego, a nie z mediów. Co zresztą uczynił. Na Celebration pokazywał też film z reakcją jego mamy na jego wielkie szczęście.

Edwards był zafascynowany „Gwiezdnymi Wojnami”. Dla niego ten film to spełnienie marzeń. I pomyśleć, że gdy na 30 urodziny postanowił pojechać ze swoją dziewczyną do Tunezji, by odwiedzić lokacje, myślał, że to największa gwiezdno-wojenna przygoda jego życia. To również jemu przypisuje się pomysł, by kręcić część zdjęć w Meksyku. Tam powstały zdjęcia do jego debiutanckiego filmu „Strefy X”. O Meksyku wspominano wiele razy przy tym filmie, ostatecznie niedawno Kathleen Kennedy przyznała, że faktycznie powstaną tam jakieś zdjęcia.

Z drugiej strony dostaliśmy Gary’ego Whittę. On również nie ma zbyt udanego dorobku filmowego („1000 lat po Ziemi”, „Księga ocalenia”), ale dość dużo udzielał się w sieci, gdzie hejtował prequele, Lucasa czy „Wojny klonów”. Gdy dostał angaż do filmu zaczął usuwać niewygodne wpisy, czym się tylko ośmieszył.

Razem z oficjalną zapowiedzą podano też datę premiery. 16 grudnia 2016. Nie powiedziano jednak o czym będzie to film. Nic dziwnego, że większość informacji dalej się nam zlewała. Były głosy, że to film o Solo, ale też, że to film o Bobie. Źródła przypisywały produkcję filmu Kinbergowi lub Kasdanowi. Nikt nie wspominał o Knollu.

Kolejne miesiące nie przyniosły żadnej naprawdę nowej informacji. Były tylko spekulacje na temat Fetta i Solo i tyle. Tuż po premierze „Strażników Galaktyki” Gary Whitta oficjalnie podziękował twórcom tego filmu, że utrudnili mu pracę. Opublikował też pierwszy fragment scenariusza. Oczywiście nic nie ujawniający, poza jedną drobną kwestią. Film zacznie się od napisu „Dawno temu, w odległej galaktyce” - więcej.

Bliżej końca roku 2014 Gareth Edwards zaczął już zbierać swoją ekipę. Pierwszą osobą o której się dowiedzieliśmy był operator - Greig Fraser. Jego angaż zdradził kierunek jakim podążali twórcy. Szukali ludzi pracujących przy filmach wojennych. Klimat „Rogue One” ma być cięższy.

W listopadzie 2014 pojawiła się informacja, że spin-off może być o łowcach nagród wynajętych przez Sojusz Rebeliantów w celu wykradnięcia planów Gwiazdy Śmierci. Z końcem roku poznaliśmy nazwę kodową filmu – „Los Alamos”. To nawiązanie do „Projektu Manhattan” i miejsca w którym rozpoczęto budowę bomby atomowej. Aluzja do Gwiazdy Śmierci jest dość czytelna. Oczywiście brakowało oficjalnych potwierdzeń.

W kolejnych miesiącach historia medialna o łowcach rozwija się. Są w nią zaangażowani albo Fett, albo Solo, albo nawet obaj jednocześnie. Łowcy mogą być piratami. Praktycznie nikt nie zauważa, że Gary Whitta wrzucił na swoim twitterze największy spoiler. Swoje zdjęcie w stroju rebelianckiego pilota. Wygląda na to, ze cieszy się sagą, a nie, że bawi się z fanami.

Jednocześnie Whitta kończy pracę nad scenariuszem. W jego miejsce z początkiem roku 2015 wchodzi Chris Weitz („American Pie”, „Złoty kompas”). Wcześniej sugerowano, że może zajmie się tym Kinberg, ale nie. Nie dokładnie wiemy też, dlaczego Whittę zamieniono na Weitza. Z jednej strony miał inne projekty. Z drugiej pojawiły się wieści, że Lucasfilm nie jest zadowolony ze scenariusza. Z trzeciej zaś takie, ze Whitta zaszalał i to co chciał zrobić przekroczyłoby budżet. W każdym razie Weitz odpowiadał za kolejna iterację.

W tym czasie ruszyły też poszukiwania aktorów, a przede wszystkim aktorki. Wymieniano się dwie główne kandydatki - Tatianę Maslany i Rooney Marę. Jednocześnie źródła wskazywały, że w Lucasfilmie najbardziej chcieliby w tej roli widzieć Felicity Jones. W pewnym momencie wyglądało już na to, że obsadzono Tatianę Maslany, jednak ostatecznie okazuje się, że podpisano kontrakt z Jones. To był dla niej dobry okres, właśnie dostała nominacje do Oskara za rolę w „Teorii wszystkiego”, a także miała angaż w „Inferno”. Felicity jest na fali.



Punktem zwrotnym w tym, co wiemy o spin-offie był 12 marca 2015. Wtedy to na spotkaniu udziałowców Disneya Bob Iger zdradził tytuł – „Rogue One”. Potwierdził udział Felicity Jones już oficjalnie, a także wymienił trzech kolejnych producentów - Tony’ego To, Johna Swartza i Simona Emanuela. Było też już jasne, że nie będzie to spin-off ani Kasdana, ani Kinberga. Ujawniono też kluczowy udział Johna Knolla.

Nagle rozwiązały się też języki twórców. Okazuje się, że muzykę skomponuje Alexandre Desplat (co do dziś nie zostało oficjalnie potwierdzone). Gary Whitta stwierdza, że to on jest autorem tytułu. I coraz mocniej akcentowani są Rebelianci, piloci i tak dalej. Brakuje tylko jednej rzeczy, powiązania z Gwiazdą Śmierci. O tym jakby zapominamy na jakiś czas. Wręcz przeciwnie wszyscy nastawiają się na „Top Gun” w wersji „Star Wars”. Powoli jednak zmienił się ton. Od tego momentu sugeruje się, że film będzie mroczniejszy, bardziej wojenny.

Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że twórcy mają na oku Bena Mendelsohna. Ale też szybko stało się jasne, iż niewiele będą nam mówić o „Rogue One”. Tym razem to nie tylko kwestia tajemniczego pudełka, ale też porozumienia z Paramountem. Ze względu na podobieństwo tytułu do „Rogue Nation” Disney i Lucasfilm obiecały, że nie będą reklamować nowego filmu do czasu premiery nowego „Mission: Impossible”. Jedynym wyjątkiem było Star Wars Celebration. Tam gośćmi byli i John Knoll, i Gareth Edwards, i Kiri Hart. No i oczywiście Kathleen Kennedy. Pojawiły się informacje, że film ma dotyczyć wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci. Pokazano też teaser i zdradzono kolejnych członków ekipy. To co się działo na panelu możecie przeczytać tutaj. Warto zwrócić uwagę na to, że teaser powstał jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć i nie został potem nigdzie więcej oficjalnie pokazany. W sieci pojawiły się jedynie pirackie nagrania.

Kolejnym aktorem, o którym mowa, a którego potem zaangażowano w filmie jest Riz Ahmed. Po nim mowa jest o Diego Lunie i Forescie Whitakerze. Precyzują się wówczas porównania filmu. To już nie „Top Gun”, a „Hamburger Hill” spotykający „Gwiezdne Wojny”.

W międzyczasie pojawiały się plotki o udziale Lei, Baila Organy (powrót Jimmy’ego Smitsa), Vadera (powrót Haydena Christensena), no i gdzieś tam ew. powrót Imperatora (Ian McDiarmid), czy droidów R2-D2 i C-3PO. Żadna z tych wieści nie została w żaden sposób potwierdzona.

W lipcu wyglądało na to, że zaczęto zdjęcia. Brak informacji tworzył zamieszanie. Dziś wygląda na to, że zwyczajnie trwały już prace w Pinewood i tyle. Zresztą wiele osób pracujących wcześniej przy „Przebudzeniu Mocy” przeskoczyło do nowego projektu. W tym oczywiście Neal Scanlan czy fani odpowiedzialni za nowego R2-D2 Oliver Steeples i Lee Towersey. Krążą też plotki o zatrudnieniu Donniego Yena, a także Benicio Del Toro. Problemem jest to, że trwa już casting do Epizodu VIII i zaczynały się nakładać wieści. Del Toro ostatecznie trafił do Epizodu. A co ważniejsze zaczęliśmy poznawać lokacje. Pierwsza z nich to Cardington i dawna baza RAFu, w której prawdopodobnie odbudowano Yavin 4.

W sierpniu ruszyły zdjęcia. „Sun” publikuje zdjęcia z Bovingdon Airfield, znajdującego się niedaleko Pinewood. Co ciekawe stworzono tam jakąś „rajską” wyspę.



Przy okazji D-23 Expo oficjalnie poznajemy obsadę. Dołączają do niej Mads Mikkelsen, Alan Tudyk i Jiang Wen. Dowiedzieliśmy się też, że Tony’ego To zastąpiła Allison Shearmur. No i najważniejsze, mamy pierwsze (i na razie jedyne) oficjalne zdjęcie.

Znów rozwiązały się języki. Alan Tudyk ma zagrać postać motion-capture. Mads Mikkelsen mówił o lokacjach w Wielkiej Brytanii i Islandii. Pojawiają się też plotki o komputerowym wskrzeszeniu Petera Cushinga w roli Tarkina. Gdzieś po drodze sugerowano, że Felicity Jones zagra albo Sabine z „Rebeliantów” lub córkę Boby Fetta. Jednak plotki te wydają się być mocno chybione.

Z końcem września ekipa wylądowała na Islandii. Dostrzeżono tam między innymi Madsa Mikkelsena. Dodatkowo podobno film dostał trzeciego scenarzystę. Christopher McQuarrie miałby poprawiać film po Weitzu.

Najnowsze wieści mówią, że ekipa „Rogue One” pojawiła się na Malediwach, no i że jeszcze został im Meksyk do odwiedzenia. Promocja filmu powinna niebawem nabrać tempa, wtedy dowiemy się pewnie czegoś więcej.
KOMENTARZE (6)

John Ford, John Wayne i „Gwiezdne Wojny”

2015-07-14 07:19:13 oficjalna



O kolejnym filmie opisywanym przez Bryana Younga zrobiło się głośno ostatnio przy okazji Celebration w Anaheim, gdzie w kilku miejscach wspominano jedno z arcydzieł Johna Forda „Poszukiwaczy” (The Searchers).

John Ford to ten typ filmowca, który spędził swoją całą karierę, kręcąc filmy inspirujące innych filmowców. Wszyscy, od Orsona Wellesa i Akirę Kurosawę do Stevena Spielberga i George’a Lucasa, twierdzą, że Ford wywarł na nich istotny wpływ. Tym razem w ramach cyklu o wpływach innych filmów na „Gwiezdne Wojny” zajmiemy się obrazem Johna Forda z 1956 pt. „Poszukiwicze” powszechnie uznawanego za jeden z jego najwspanialszych filmów.

W „Poszukiwaczach” John Wayne gra Ethana Edwarsa, weterana przegranej strony wojny secesyjnej, który przyjeżdża na ranczo brata do jedynej rodziny jaką zna. Niespodziewany atak Komanczów odciąga mężczyzn z ich domów, podczas gdy atakujący mordują pozostawione kobiety i dzieci. Ale nie wszystkie kobiety i dzieci zostają zabite, niektóre z nich zaledwie porwano. Ethan i jego bratem wyruszają na polowanie, chcą zarówno ocalić dziewczyny, jeśli one jeszcze żyją, jak i pomścić swoich martwych. Wyprawa trwa latami a ich ostateczny wynik nie jest najszczęśliwszy dla postaci, ale to jednocześnie jeden z najbardziej emocjonalnie naładowanych filmów jakie kiedykolwiek postały.

Kręcony na rzadkich pustyniach Monument Valley, film jest gorący i ciężki zupełnie jak bliźniacze słońca Tatooine, a sceny z „Gwiezdnych Wojen”, które rozgrywają się na Tatooine czerpią inspirację z opus magnum Johna Forda.

Zaczynając od „Nowej nadziei”, krajobrazy otaczające domostwo Larsów od razu przypominają samotne domostwa w „Poszukiwaczach”. Hodowcy bydła w filmie Forda są równie samotni co farmerzy wilgoci na krańcach pustyni Jundland, żyją też w podobnym strachu przed rdzenną populacją. Zamieszkujący pustynie Jeźdźcy Tusken są oczywistą paralelą do anachronicznego już dziś ukazywania rdzennych Amerykanów, ukazując dokładnie ten sam strach.

Gdy Luke wraca do domu po tym jak odkrył, że Imperialni mogli go zaatakować, scena która ukazuje się jego oczom, z płonącym domem i ciałami ciotki i wuja, bardzo przypomina scenę z Johnem Waynem wracającym do domu po tym jak został wywabiony przez bandę Komanczów. Ale gdy to rozpoczyna drogę Luke'a, by zostać Jedi, Ethan Edwards wyrusza w poszukiwaniu zemsty na tych, którzy go skrzywdzili.

Jest też wiele podobieństw w „Ataku klonów”. Podobnie jak postać Natalie Wood – Debbie została zabrana przez Komanczów, tak Shmi Skywalker zostaje pojmana przez ludzi pustyni, a jej mąż, Cliegg Lars prowadzi grupę poszukiwawczą. Jak pierwsza grupa ratunkowa w „Poszukiwaczach”, Lars i jego pomocnicy wracają z niczym. To tylko kilka linii dialogowych Jacka Thompsona, w których George Lucas potrafi streścić dużą część fabuły „Poszukiwaczy” i przenieść ją na grunt „Gwiezdnych Wojen”. Cliegg i jego grupa nie są w stanie uratować jego żony, wielu zginęło, a on sam stracił nogę.

Więc dopiero gdy Anakin Skywalker powraca do domostwa po długiej nieobecności, zjada wspólny posiłek z rodziną (tak jak Ethan na początku „Poszukiwaczy”) wtedy też poszukiwanie zaczyna się na nowo. Anakin poszukuje swojej matki z tą samą gorliwością co Ethan Edwards, no i mamy wiele ująć bardzo podobnych. W sumie to nawet montaż Anakina przeszukującego obóz Tuskenów jest bardzo zbliżony ujęcie po ujęciu do tego z „Poszukiwaczy”.

Punkt kulminacyjny „Poszukiwaczy” wygląda bardzo podobnie jak scena w której Anakin dokonuje zniszczenia obozowiska Tuskenów. W sumie scena, w której Anakin przecina człowieka pustyni, przypomina reakcję Ethana Edwardsa skalującego złego Bliznę.

George Lucas ukazał swój geniusz pokazując, że potrafi skompresować cały film taki jak „Poszukiwacze” w zaledwie kilku minutach „Gwiezdnych Wojen”.

„Poszukiwacze” nie byli nominowani do choćby jednej nagrody Akademii, ale i tak zostali okrzyknięci arcydziełem, a w 1989 Biblioteka Kongresu wybrała ten film, by go zachować. Ten film wciąż jest odpowiedni dla współczesnej widowni w każdym wieku. Dzieją się tu rzeczy przerażające, ale żadne z nich nie są bardziej intensywne niż to co widzimy w „Ataku klonów”.

Na koniec warto dodać o czym mówiono na Celebration na temat tego filmu. George Lucas zaproponował, by odtworzyć jego klimat w odcinkach o Boba Fecie i Cadzie Banie w „Wojnach klonów”, co zresztą Dave Filoni zrobił. Niestety te odcinki nigdy nie zostały ukończone, gdyż serial skasowano. Ich robocze fragmenty można było oglądać na konwencie. Natomiast przy pracach nad „Przebudzeniem Mocy” o „Poszukiwaczach” wspominano w kontekście planety Jakku. Podobno J.J. Abrams bardzo chciał dostać coś w stylu ujęć Forda. Jedno z pierwszych ujęć drugiego zwiastuna zajawkowego to właśnie takie nawiązanie w wykonaniu Dana Mindela. Zresztą Doug Chiang także o nim wspominał, jako pewnym źródle inspiracji.

Zaś o inspiracjach spaghetti westernami pisaliśmy tutaj.
KOMENTARZE (0)

Dreamliner R2-D2 z Japonii

2015-06-18 16:55:45

Do ciekawej promocji „Przebudzenia Mocy” dojdzie w Japonii. Otóż linia All Nippon Airways (ANA) postanowiła z okazji premiery filmu pomalować swoje nowe Dreamlinary tak, by przypominały R2-D2. Maszyny te powinny zacząć latać 6 grudnia tego roku na trasie Tokio – Huston, a potem także na innych połączeniach. Linie ANA eksponowały model swojego samolotu na Celebration Anaheim. Warto dodać, że ten samolot to Boeing B787-9 Dreamliner, który na tegorocznym Air Show w Paryżu (trwa jeszcze do 21 czerwca) zasłynął z prawie pionowego startu (takie startowanie nie będzie normą), które można obejrzeć tutaj. Natomiast zdjęcia i filmik japońskiego R2-D2 Dreamlinera poniżej.





KOMENTARZE (6)

Plotki o "Rebels" #33

2015-05-25 10:06:18 Różne

Jak to zwykle bywa o tej porze roku, trwa lekka posucha, jeśli chodzi o wieści serialowe. Całe szczęście niedługo powinno się to zmienić - za niecały miesiąc nastąpi premiera pilota drugiego sezonu "Rebeliantów", "The Siege of Lothal". Na trwających właśnie Star Wars Weekends pokazywane są fragmenty tego filmu i jeden z nich - nagrany kamerą, ale w całkiem niezłej jakości - możecie zobaczyć poniżej. Przedstawia on walkę Kanana i Ezry z Vaderem.



Oficjalna wypuściła niedawno kilka filmików jeszcze z Celebration. W poniższym Freddie Prinze Jr. i Dee Bradley Baker zdradzają, że jednym z obiektów sporu pomiędzy Kananem a Reksem będzie Ezra. Na kanale znajduje się jeszcze kilka innych filmó, lecz aktorzy i twórcy nie zdradzają tam nic nowego.



Z kolei na oficjalnym polskim kanale Disney XD zaczęły ukazywać się "Sekrety Rebeliantów" w naszym języku - poniżej możecie zobaczyć ten, którego jeszcze wcześniej nie było, czyli parę słów o B-wingu, którego zobaczymy w drugim sezonie.



Ostatnio pokazało się też sporo wywiadów. Vanessa Marshall w rozmowie z Comicbook powiedziała, że Hera będzie mogła w drugim sezonie trochę odpocząć, bo nie będzie już musiała decydować jakich informacji o rebelii może udzielić drużynie. Twi'lekanka pod koniec sezonu pierwszego zignorowała rozkazy Fulcrum i choć sprawa została zamieciona pod dywan, to teraz Syndulla będzie się starała zachować posłuszeństwo. Taylor Gray zdradził z kolei, że i w sezonie drugim Ezra będzie się dalej potykał z ciemną stroną Mocy; sam aktor najbardziej wyczekuje scen z Hondem, które są podobno bardzo zabawne. Dee Baker powiedział tylko, że musiał zmienić w niektórych przypadkach sposób swojej gry, bo stan mentalny i wiek klonów ma wpływ na ich głos, co zresztą już wiemy. Aktor powiedział też o relacji Rex-Kanan: nie chciał za bardzo zdradzać szczegółów, ale będą istniały rzeczy, których Jarrus będzie musiał się nauczyć od doświadczonego żołnierza. Steve Blum najbardziej czeka na interakcję Zeba z innymi członkami załogi na poziomie osobistym, bo nie było tego za wiele w pierwszym sezonie. Ekipa będzie jednak musiała sporo się napracować, by wyciągnąć z Lasata informacje o jego przeszłości, bo woli on samotnie mierzyć się ze swoimi demonami.

Swoją serię wywiadów miał też Slashfilm. Simon Kinberg powiedział, że jest bardzo możliwe, że historia z "Rebeliantów" przetnie się z tą z "Nowej nadziei" albo z innych filmów - możliwe też, że owe inne filmy wpłyną na "Rebelsów". Czyżby miał na myśli "Rogue One"? Tutaj warto na pewno przypomnieć jego słowa (tu i tutaj) jakoby w serialu mielibyśmy zobaczyć postaci i rzeczy, które potem pojawią się w "Przebudzeniu Mocy". W chwili udzielania wywiadu (początek maja) Simon kończył scenariusz do finału sezonu, a mniej więcej połowa odcinków była skończona. Jeśli chodzi o koniec serialu, to ekipa w tej chwili wie gdzie chce doprowadzić bohaterów - innymi słowy kto ma zginąć, kto przeżyć etc. - ale nie wiadomo jeszcze co z samą historią. Sezonów będzie tyle, ile twórcy uznają za stosowne i "świeże" dla publiczności. Producent powiedział również, że są chwile, w których Hidalgo z Grupy Opowieści wtrąca się do ich opowieści i mówi stanowcze "nie".

Filoni przyznał w końcu, że inspiracją miecza Ezry był zszywacz. Jeśli chodzi o Vadera, to zobaczymy w serialu jego "dobrą dawkę", ale będzie on raczej lalkarzem pociągającym za sznurki; poza tym jego pojedynek z Ezrą i Kananem będzie miał wpływ na dalsze wydarzenia w sezonie. Rozmówca reżysera zwrócił uwagę, że na zwiastunie zobaczyliśmy A-wingi i B-wingi, podczas gdy w "Nowej nadziei" ich nie ma. Dave powiedział, że to nie było tak, że rebelianci wynaleźli je tuż przed "Powrotem Jedi" (choć z punktu widzenia produkcji filmu owszem), tylko mieli je cały czas. Ekipa stara się pokazać inne grupy rebeliantów, niż te z filmu i eskadra Feniks będzie miała akurat A-wingi. Filoni również powiedział, że istnieje możliwość, że postaci z serialu pojawią się w filmach.

I na koniec zdjęcie, które ukazało się na rebelsowym Facebooku, przedstawiające Filoniego przy pracy. Trzeba naprawdę wysilić wzrok, ale w tle widać nowe prace koncepcyjne.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (8)

Bastionowa relacja ze Star Wars Celebration Anaheim 2015

2015-05-21 19:26:09

W dniach 16-19 kwietnia 2015 roku odbyła się kolejna edycja największego gwiezdnowojennego konwentu na świecie - Star Wars Celebration Anaheim. Twórcy zaprezentowali tam światu wiele nowych informacji o przyszłości "Gwiezdnych Wojen", w tym nowe trailery do "Przebudzenia Mocy", "Rogue One", drugiego sezonu "Rebeliantów", czy nadchodzącej gry "Battlefront". W Kalifornii byli także obecni redaktorzy Bastionu Polskich Fanów Star Wars, którzy bezpośrednio relacjonowali dla was najważniejsze wydarzenia konwentu w newsach i na naszym fanpage'u na Facebooku. W dniu dzisiejszym zapraszamy Was do przeczytania naszej pełnej relacji ze Star Wars Celebration Anaheim, wraz prywatnymi z odczuciami już po powrocie ze Stanów Zjednoczonych. Klikajcie w link poniżej!

RELACJA ZE STAR WARS CELEBRATION ANAHEIM 2015


KOMENTARZE (2)

Celebration Anaheim: Untold Clone Wars Panel

2015-05-18 17:00:45

Gospodarzem panelu był David Collins, jednak główne skrzypce odgrywali Dave Filoni i Pablo Hidalgo. Dave bardzo często zaczynał temat, ale gdy schodzili na szczegóły, zwłaszcza nazewnictwo, wydarzenia czy powiązania, głos przejmował Pablo Hidalgo. Twórcy nie ukrywali, że liczyli, iż „Wojny klonów” potrwają dłużej. Mieli w planach jeszcze wiele historii, których nie udało się dokończyć. Te wszystkie odcinki znajdowały się w bardzo różnych stadiach. Niektóre miały już nagrany dźwięk i posiadają roboczą animację, więc brakuje im tylko szczegółów i porządnego renderingu. Inne mają wstępny montaż, ale nie posiadają dźwięku. Jeszcze inne dopiero są na etapie animatyki, więc niby dialogi są nagrane, ale nie przez aktorów głosowych. Niektóre odcinki zaczęto dopiero rozpisywać, a w jeszcze innych przypadkach mieliśmy etap zbierania pomysłów. Filoni bardzo często zaczynał pracę od tego, że rysował sobie coś w swoim notatniku, dopiero z czasem przeradzało się to w finalny epizod, choć nie zawsze. Niektóre z wymysłów nie znalazły swojego finału. Obecnie filmowcy starają się znaleźć dom tym wszystkim historiom, które zdążyli już rozwinąć. Niektóre trafiają jako echo do „Rebeliantów”, inne pojawiają się w zupełnie innych mediach. Najlepszym przypadkiem jest właśnie Dark Disciple Christie Golden. Dokończenie losu zaś widzimy w „Rebeliantach”, chodzi szczególnie o dwie postaci – Ahsokę i Reksa.

Potem zaczęto pokazywać zarówno zdjęcia jak i filmiki. Obrazki przedstawiały raczej więcej konceptów, które niekoniecznie miały być użyte w serialu, lub zwyczajnie czekały na swój moment. Zdradzają nam one zmiany w strojach Cada Bane’a, modele postaci, nowe okręty (w tym należący do Dartha Maula), szkice koncepcyjne, ale też szalone pomysły, jak choćby Yuuzhan Vongowie.



Poza zdjęciami szkiców i projektów pokazano także robocze fragmenty filmowe. Jeden z nich ukazywał dalsze losy Ahoski Tano i jej misji w mrocznych zaułkach Coruscant. Pewne podobieństwo do „Star Wars 1313” nie jest tu przypadkowe.



Inny fragment dotyczy historii Quinlana Vosa i Asajj Ventress, o której pisaliśmy wcześniej. Filmik ukazuje pierwsze spotkanie tych postaci w nowym akcie. Wiele ze szkiców i modeli pokazanych wyżej dotyczy właśnie tej historii. Miała się ona dziać na Pantorze, stąd pomnik barona Papanoidy. Tu też Ventress po raz pierwszy miała mieć włosy, no i sprzymierzyć się z Quinlanem.



Poza hrabim Dooku mieli wrócić także łowcy nagród znani z serialu. Mieli się oni zmierzyć z lordem Sithów.



Fragment z Kashyyykiem został już pokazany wcześniej na Celebration Europe II, więc nie jest nowy. Jednak Filoni zdradził, że te stwory, które skaczą po drzewach to Kinrathy z pewnością znane fanom gry Knights of the Old Republic. Tu oczywiście miała nas czekać walka z Trandoszanami, Wookie jeżdżący na małpach i pewne wprowadzenie do „Zemsty Sithów”.



Na koniec fragment z Bobą Fettem i Cadem Banem. Tu Lucas trochę im zasugerował, przede wszystkim by obejrzeli sobie film Johna Forda „Poszukiwacze”.



Cały panel można póki co obejrzeć sobie tutaj.
KOMENTARZE (8)

Premiera Lords of the Sith

2015-05-05 23:15:01 Internety

28 kwietnia w krajach cywilizowanych miała premierę czwarta książka dla nieco starszych czytelników, Lords of the Sith Paula S. Kempa. Opowieść skupiająca się na postaciach Vadera i Imperatora dostępna jest w twardej oprawie, a także jako audiobook, i w wariancie przeznaczonym na czytniki Kindle. Wersja czytana (pełna) to dzieło Random House Audio, z Jonathanem Davis'em jako lektorem. Osobom znającym dobrze język angielski i lubiącym audiobooki gorąco polecam pozostałe pozycje Star Wars tego wydawnictwa - są naprawdę dobrze zrealizowane (tutaj można znaleźć parominutową próbkę). Póki co powieść zbiera najlepsze recenzje z całej czwórki i zdecydowanie kontrastuje z raczej nieudanym Heir to the Jedi autorstwa Kevina Hearne'a. 320 stronicowe Lords of the Sith zostało wydane nakładem LucasBooks (Del Rey) w twardej okładce, kosztuje 28 USD.



Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...

Imperator i jego osławiony uczeń, Darth Vader - osamotnieni w samym centrum potyczki z rebeliantami na powierzchni niegościnnej planety - zostają zmuszeni polegać na sobie, Mocy i własnej bezwzględności aby przeżyć.

"Jest tak jak podejrzewałeś Lordzie Vader. Ktoś urządził na nas łowy."

Anakin Skywalker, Rycerz Jedi, jest już niczym więcej niż tylko wspomnieniem. Darth Vader, świeżo namaszczony Lord Sithów, wzrasta w siłę. Jako wybraniec Imperatora szybko udowodnił swoją lojalność wobec Ciemnej strony, jednak historia Zakonu Sithów jest pełna dwulicowości, zdrad i uczniów brutalnie uzurpujących sobie władzę z martwych rąk swoich Mistrzów - a dla Vadera nie nastała jeszcze ostateczna próba jego wierności. Do tej właśnie chwili.

Na Ryloth, planecie kluczowej dla rozwijającego się Imperium ze względu na niewolniczą siłę roboczą i narkotyk znany jako "przyprawa", pod przywództwem idealistycznego bojownika o wolność, Chama Syndulli, i Isvali - byłej niewolnicy pełnej pragnienia zemsty - powstał agresywny ruch oporu. Imperator nie toleruje jednak prób zastraszania ani odmów i zrobi wszystko, aby kontrolować objęty wojną świat wraz z jego cennymi zasobami - czy to za pomocą potęgi politycznej, czy militarnej. Wyrusza wraz ze swoim bezwzględnym uczniem, Darthem Vaderem, na niespotykaną osobistą misję, aby zagwarantować wypełnienie własnej woli.

Dla Syndulli i Isvali jest to niewiarygodna szansa aby uderzyć w samo serce okrutnego reżimu uciskającego galaktykę. Dla Imperatora i Dartha Vadera Ryloth stanie się czymś więcej niż tylko misją stłumienia powstania. Ich relacje zostają poddane próbie jak nigdy dotąd, kiedy w wyniku zasadzki rozbijają się na powierzchni niegościnnej planety pełnej czekających na nich bojowników o wolność. Uzbrojeni tylko w swoje miecze świetlne i Ciemną stronę Mocy, mogący polegać tylko na sobie wzajem muszą zdecydować, czy łącząca ich brutalna więź przyczyni się do wspólnego zwycięstwa, czy też uczyni z nich śmiertelnych wrogów.


Ponadto Del Rey na Star Wars Celebration zapowiedziało wydanie zbiorczego wydania Star Wars: Rise of the Empire. Będzie się ono składać z Tarkina autorstwa Jamesa Luceno i A New Dawn John'a Jacksona Millera, a także trzech nowych krótkich opowiadań mających służyć jako łącznik dla obydwu powieści. Zostaną one napisane przez Melissę Scott - dla której jest to debiut w uniwersum Gwiezdnych Wojen - oraz ponownie JJM i weterana tej kategorii - Jasona Fry'a. Premiera jest przewidziana na 6-tego października tego roku.


KOMENTARZE (12)

"The Clone Wars: The Bad Batch" dostępne online

2015-04-29 23:27:39 Starwars.com

Nie było trzeba długo czekać od wczorajszego opisu nieukończonych odcinków "The Clone Wars" do internetowej premiery - cztery tzw. "story reels", czyli nieukończone epizody serialu trafiły na Oficjalną. Można je znaleźć w dziale The Clone Wars Legacy. Prócz tego mamy nowe prace koncepcyjne i wpisy w Databanku.


Bad Batch Star Wars: The Clone Wars Panel - Star Wars Celebration Anaheim on Disney Video


Dodatkowo znajduje się tam półgodzinne nagranie z panelu towarzyszącego premierze na Celebration. Filoni odniósł się tam do ruchu "Save The Clone Wars" i powiedział, że te odcinki do odpowiedź na prośby fanów. W filmie można też zobaczyć jak unika odpowiedzi na pytanie o Reksa i Gregora w "Rebels" (było to jeszcze przed premierą zwiastuna; podobnie nie chce powiedzieć nic o losie Cody'ego, więc można się domyślać, że może się pojawi). Co ciekawe, nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy te odcinki są kanoniczne - jego zdaniem tak. Scenarzysta Brent Friedman oznajmił z kolei, że w nawet w niepełnej wersji wycięto fragment, w którym Echo decyduje się dołączyć do Złej Partii - miał się znowu pokazać w odcinkach o Kashyyku. Wrecker to oczywiście kolejna aluzja do "Avengersów", a konkretnie postaci Hulka.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (3)

Opis "The Clone Wars: The Bad Batch"

2015-04-28 23:59:57 Torgan Rialt



Za nami Celebration, podczas którego wyświetlono cztery nowe (choć nieukończone) odcinki aktu "The Bad Batch" z serialu "The Clone Wars". W sieci, a konkretnie na stronie Torgan Rialtr ukazały się bardzo szczegółowe opisy tych epizodów. Na razie nie wiadomo kiedy (i czy w ogóle) trafią one na Oficjalną - wielu fanów sugeruje, że mogłoby się to stać 4 maja, czyli w dzień "Gwiezdnych wojen". Gdyby jednak ekipa by się na to nie zdecydowała, to zawsze można jej delikatnie przypomnieć w różnych mediach społecznościowych, że nie wszyscy mieli szansę widzieć te odcinki.

Autor zaznacza na początku, że pamięć może go zawodzić (dlatego w poniższym tekście znajduje się parę uzupełnień z różnych forów), a następnie przedstawia główne postaci odcinków. Większość z nich jest znana, ale przypomnijmy informacje o nowych klonach, o których już pisaliśmy tutaj: Wrecker to mięśniak, który lubi wysadzać rzeczy w powietrze; Crosshair (lub Cross Hair, pisownia niepotwierdzona) to snajper; Hunter - łowca i samotny wilk, do tego przywódca grupy; wreszcie Tech, który, jak sugeruje jego przydomek, zajmuje się wszelką technologią.

Odcinek 1 - "The Bad Batch"

(Spoiler):W pierwszym odcinku obie strony konfliktu toczą zażarty bój o planetę Anaxes, która jest głównym producentem okrętów dla Republiki. Sytuacja nie wygląda dobrze dla tej strony konfliktu, ponieważ przegrywa wszystkie bitwy. Całą kampanię zaplanował Rex, a Separatyści są w stanie przewidzieć wszystkie jego ruchy. Kapitan, wraz z Codym, Windu i Anakinem spotyka się, aby omówić sytuację. Rex wykorzystuje pewien algorytm zwiększający efektywność wojsk i podejrzewa, że Konfederacja mogła go przechwycić. Zdradza Skywalkerowi, że podzielił się nim tylko z jedną osobą - Echem, który przecież zginął w Cytadeli.

W dalszym ciągu dowiadujemy się, że głęboko na terytorium Separatystów istnieje wieża komunikacyjna zawierająca dane i kapitan pragnie się tam przedostać, aby odzyskać swój algorytm. Republika nie może jednak wysłać zwykłych żołnierzy, bo wróg przewiduje każdy ruch. Cody ma jednak na podorędziu rozwiązanie - tytułową "złą partię", grupę nieortodoksyjnych komandosów. Jej oficjalna nazwa to Jednostka 99, od numeru "nieudanego" klona znanego z trzeciego sezonu serialu. W kolejnej scenie widać jak jej członkowie wysiadają z promu. Pierwszy jest Wrecker - wysoki, ogromny, z łysą głową i czaszką namalowaną na hełmie; ponieważ nie wygląda jak zwykły klon, zdumiewa to innych żołnierzy. Kolejny to Crosshair - mężczyzna z zapadniętymi policzkami, snajper i człowiek małomówny, "w stylu Clinta Eastwooda". Ma standardowy hełm, tylko prawe oko jest odsłonięte. Następny, Tech, wpasowuje się w stereotyp nerda, włącznie z okularami. Wreszcie Hunter - to przywódca. Ma standardowy hełm, tylko prawdopodobnie bez góry, bo widać mu włosy, a ponadto jego twarz zdobią szare wzory i ma bandanę. Najbardziej lubi walkę wręcz, szczególnie nożem. Cały oddział nosi niestandardowe, czerwono-czarne zbroje.

Podczas pierwszej rozmowy z Reksem wychodzi na jaw, że ekipa nie przestrzega zasad. Po pewnym czasie wszyscy (wraz z Codym) wsiadają na pokład kanonierki i wyruszają. Hunter mówi, że Zła Partia wykonywała wiele tajnych misji, więc to dla nich nie pierwszyzna. Drużyna nie ulatuje jednak daleko, gdyż przyciąga uwagę pocisków przeciwlotniczych. Kanonierka zostaje zestrzelona i spada do kanionu, dokąd zmierza masa droidów bojowych. Mniej więcej w tym czasie widzimy admirała Trencha - dowódcę ofensywy Konfederacji - który zdaje się być czymś zmartwiony.

Wszyscy w ekipie wychodzą cało ze zderzenia, tylko Cody'ego przygniatają resztki okrętu. Zła Partia chce jak najszybciej wydostać się z tego terenu, gdyż zdaje sobie sprawę, że ściągną uwagę wroga, lecz Rex nie chce porzucić przyjaciela i dochodzi do kłótni. Przerywa ją Wrecker, który podnosi kanonierkę, a gdy nadciągają droidy, wyłamuje drzwi i wykorzystuje je jako tarczę. Do walki włączają się pozostali - Tech wykorzystuje ładunki wybuchowe, a Crosshair swe umiejętności snajperskie. Żaden droid nie pozostaje przy "życiu". Gdy dowiaduje się o tym Trench, nie jest oczywiście zadowolony, ale nie ma pojęcia co się dzieje.

W dalszym ciągu Rex upewnia się, że to on dowodzi, ponieważ Cody jest zbyt ranny. Hunter ostatecznie mu ustępuje. Kapitan zastanawia się jak dotrzeć do wieży komunikacyjnej, ale Tech wyjaśnia co jest specjalnością Huntera - jest "ludzkim GPS-em" i potrafi "wyczuć" ziemię. Drużyna używa podstępu, aby dostać się na miejsce - atakuje jedną z nieoznaczonych na mapie placówek Separatystów, a gdy Trench wysyła tam droidy, przedostaje się do słabo bronionej wieży. Gdy reszta walczy, Tech próbuje zhakować sieć, aby zdobyć algorytm. Nie udaje mu się to, lecz przechwytuje komunikat z fragmentem algorytmu, którego jednak nie wysyła maszyna, lecz coś biologicznego. Transmisja zostaje przesłana na Skako Minor.
(Koniec Spoilera)



Odcinek 2 - "A Distant Echo"

(Spoiler):Odcinek zaczyna się od sceny z Anakinem, Obi-Wanem, Macem i Reksem. Kapitan chce polecieć na Skako Minor, aby zbadać źródło transmisji i odzyskać algorytm. Jedi myślą, że to zły pomysł, ponieważ Unia Technokratyczna jest neutralna i jego czyny mogłyby mieć poważne konsekwencje. Ponadto wierzą, że żołnierz robi to z osobistych pobudek. Mężczyzna odpowiada, że algorytm jest kluczowy dla Republiki, nawet jeśli trop wiedzie na "neutralną" planetę, jaką jest Skako. Skywalker staje po jego stronie i przekonuje resztę, by wysłać Złą Partię, Reksa i jego samego na tę misję. Jednostka 99 sugeruje, by użyć mniej podejrzanego okrętu niż republikański.

Ekipa wsiada na pokład statku (autor twierdzi, że jest podobny do promu Imperatora z "Powrotu Jedi"). Anakin dostrzega na maszynie malunek - Padme w stylu pinup. Oczywiście nie podoba mu się to ani trochę i wymienia znaczące spojrzenie z Reksem. Pochodzi do nich Wrecker, który tłumaczy, że to "ich" senator z Naboo, i że mogłaby ponegocjować z nim o każdej porze. Nie ma tego elementu w relacji Torgan, ale inni fani wspominali, że generał każe usunąć obrazek. Okręt wyrusza; Tech pilotuje, a reszta siedzi z tyłu. Wrecker się nudzi, więc ćwiczy, podnosząc droida gonk, Crosshair sprawdza karabin, a Anakin i Rex omawiają szczegóły misji. Po dotarciu na planetę coś uderza w kadłub i obcy dosiadający ogromnych latających zwierząt (autor nazywa ich na'vi, lecz nie precyzuje czy są podobni do postaci z "Avatara" Camerona) zmuszają prom do lądowania. Gdy ekipa wychodzi, jeden z jeźdźców porywa Anakina, który traci swój miecz świetlny; któryś z klonów go odzyskuje. Crosshair próbuje powstrzymać porywacza, wystrzeliwując w jego kierunku linkę z hakiem, ale nie odnosi sukcesu.

Wśród klonów dochodzi do krótkiej utarczki w sprawie kolejnych kroków, lecz ostatecznie ekipa namierza Skywalkera w wiosce obcych. Jest ona położona w kanionie i podobno przywodzi na myśl te należące do Indian północnoamerykańskich. Drużyna ląduje nad nią i postanawia uratować generała. Rex mówi, że nie należy zabijać tubylców. Wrecker rozpoczyna akcję, zrzucając ogromny głaz na wioskę. Udaje im się oswobodzić Anakina, lecz wkrótce zostają otoczeni przez obcych. Przywódca mówi coś w swoim rodzimym języku, a ponieważ Tech ma uniwersalny tłumacz, mogą się porozumieć. Tubylcy oznajmiają, że nie chcą walczyć i zgadzają się przeprowadzić ich przez swoje terytorium pod warunkiem, że Republika nie będzie się mieszała w ich spawy. Skywalker się zgadza.

Sygnał z transmisji prowadzi do ośrodka położonego bardzo wysoko wśród chmur; ma on bardzo industrialny wygląd. Ekipa rozdziela się, pokonuje dość mały opór i przedostaje się do pokoju kontrolnego. Nie jest w stanie jednak do niego wejść, gdyż drzwi są zamknięte; wtedy też Tambor uruchamia pułapkę i wysyła droidy. (Gdybyście się zastanawiali jakim cudem jest tam obecny Wat - nie jest to potwierdzona informacja, ale podobno na panelu powiedziano, że "pomiędzy odcinkami" Palpatine zorganizował transfer konfederackich więźniów, pochwyconych w różnych sezonach). Owe roboty wyglądają trochę jak raptory (to słowo jest wieloznaczne w języku angielskim - może odnosić się zarówno do drapieżnego ptaka, jak i velociraptora, gatunku dinozaura. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa chodzi o to drugie) i mają blastery zamontowane na ramionach. Gdy ekipa odpiera ich ataki, Tech włamuje się i otwiera drzwi, a w pomieszczeniu pojemnik zawierający źródło algorytmu - Echa. Lecz nie jest to ten sam klon, jakiego znaliśmy wcześniej - ma mnóstwo implantów wystających z głowy, mechaniczne nogi, a jedno z jego ramion to rodzaj wtyczki, którą może połączyć się z komputerem. Nie jest w pełni świadom, a gdy udaje się go obudzić, okazuje się, że nie da się go odłączyć od komputera. Na zewnątrz droidów jest zbyt dużo, więc wszyscy wycofują się do środka i zamykają grodzie.

Tambor czeka na zewnątrz i wywołuje Anakina. Następuje ostra wymiana zdań i Wat mówi, że Unia Technokratyczna jest neutralna, a Echo to jej własność, ponieważ kupiła go na jakiejś aukcji. Po tym fakcie Skakoanin zcybrogizował go i w jego umyśle znalazł algorytm, który sprzedał Separatystom. Następnie grozi ekipie, że ma jeszcze więcej antyrepublikańskich broni i prezentuje jedną z nich: droida-"bombę biologiczną", który skanuje teren w poszukiwaniu organicznych form życia i je dezintegruje, całkowicie pomijając inne roboty. Mężczyzna demonstruje jego działanie na jednym z porwanych tubylców (autor nie był pewien czemu Tambor został zignorowany przez maszynę - może miał taki program). Po demonstracji droid kieruje się w stronę pokoju, w którym zabarykadowała się ekipa.
(Koniec Spoilera)



Odcinek 3 - "On the Wings of Keeridaks"

(Spoiler):Akcja zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się poprzedni epizod. Biobombie udało się przebić przez pierwsze drzwi, za to Tech z powodzeniem odłącza Echa. Klon jest na początku trochę zdezorientowany, ale szybko nadrabia zaległości. Wspomina, że nad nimi znajduje się szyb wentylacyjny, a gdy Tech wyraża swoje wątpliwości, mówi, że z powodu podłączenia dobrze zna te okolice. Szyb jest jednak wysoko, więc Wrecker podrzuca wszystkich bez większego wysiłku. Anakin na koniec przypomina sobie, że ma Moc i lewituje ostatniego klona na górę. Biobomba dostaje się do środka, lecz nic nie znajduje, więc skonfundowany Tambor rozkazuje jej ruszyć w pościg.

Ekipa biegnie przez korytarze budynku, a następnie wydostaje się na zewnątrz, gdzie znajduje się wąska rura/belka, która wedle Echa prowadzi na lądowisko. Wrecker trochę się boi przechodzenia przez nią, lecz ostatecznie pokonuje strach. Gdy drużyna dochodzi do środka mostu, z obu stron otaczają ich "raptory". Wówczas Tech demonstruje swoje hobby, jakim jest nagrywanie różnych odgłosów i odtwarza te, które przyciągają latające stwory z poprzedniego odcinka - zapewne tytułowe keeridaki. Początkowo nic się nie dzieje, lecz w ostatniej chwili zwierzęta przybywają i wszyscy lądują na ich grzbietach. Droidy jednakże "wyzwalają swojego wewnętrznego transformera" i zmieniają się w wersje latające. Tu następuje długa sekwencja pościgu w powietrzu i oczywiście bohaterowie wygrywają, po czym lądują w wiosce obcych.

Mimo swoich wcześniejszych obietnic, Anakin prosi mieszkańców, aby wspomogli ich w walce z Unią. Na miejsce przybywają siły wroga - "raptory" i droidy Octuptarra. Rozpoczyna się walka; na początku Wrecker znajduje kolejny "wygodny dla fabuły" głaz, który stacza na droidy, a mieszkańcy wioski dają sobie radę, ale sytuacja robi się coraz gorsza. Skywalker zajmuje się droidem Tri, lecz druga jednostka zaczyna siać spustoszenie. Wtedy Wrecker rzuca Reksem "niczym Gimlim" na szczyt maszyny, kapitan czepia się lufy i podciąga. Gdy droid ma nastąpić na mieszkańców wioski, Wrecker podnosi go ponad głowę. Republika i tubylcy zwyciężają, lecz ci drudzy ponoszą ciężkie straty. Klony i Anakin wyjeżdżają. Tymczasem Wat Tambor decyduje się nie mówić Trenchowi, że nie ma już algorytmu.
(Koniec Spoilera)



Odcinek 4 - "Unfinished Business"

(Spoiler):Grupa wraca na Anaxes, gdzie dyskutuje nad kolejnym ruchem. Do pokoju odpraw przychodzi odświeżony Echo, który sugeruje wślizgnięcie się na okręt dowodzenia Separatystów i użycie jego cybernetycznych dodatków skonfigurowanym z oprogramowaniem Konfederacji, aby namieszać w armii droidów. Plan zostaje zaakceptowany i ekipa dzieli się na dwie grupy: pierwsza to Zła Partia, Echo, Anakin i Rex, którzy mają dostać się na statek. Druga - Obi-Wan, Mace i klony - mają odciągnąć uwagę wroga.

Choć drużyna pierwsza wyrusza w republikańskim okręcie, to Tech sprawia, że na ekranach droidów wygląda on na separatystyczny. Wszyscy przedostają się do głównego pomieszczenia komputerowego, gdzie Echo podłącza się do systemu, a Tech monitoruje komunikację. W tym samym czasie Kenobi i Windu atakują fabrykę, czym przyciągają uwagę wroga. W bitwie tej biorą udział klony z plecakami odrzutowymi. Tymczasem Trench dowiaduje się o ataku Republiki i sprawdza algorytm. Echo wysyła fałszywą wersję, mówiącą o tym, że należy wysłać wszystkie siły do fabryki. Gdy już się wydaje, że bitwa zostanie przegrana przez Jedi, Echo poraża wszystkie droidy. Trench rozkazuje znaleźć intruzów.

Admirał jest bardzo zły z powodu wyłączenia armii, ale stwierdza, że jeśli on nie może mieć planety, to nikt nie będzie jej miał i coś aktywuje. Echo dowiaduje się, że źródło tego czegoś jest w fabryce. Mace i Obi-Wan wyruszają na poszukiwania i okazuje się, że jest to bomba, która zniszczy wszystkich na planecie. Echo pracuje nad kodem dezaktywującym ładunek, który następnie przekazuje Windu. Mistrz musi użyć Mocy, aby go wprowadzić, ponieważ bomba jest otoczona tarczami promiennymi. Lecz gdy klon ma podać ostatni numer, zostaje odłączony. W tym samym czasie Anakin dostaje się na mostek i każe Trenchowi podać kod. Admirał ze śmiechem odpowiada, że Jedi nie zabijają, na co Skywalker "przełącza się w tryb złego Skywalkera" i zmusza go do wykonania polecenia. Trench tak robi, lecz kieruje blaster w jego stronę, więc Jedi go zabija.

Zła Partia rozpoczyna ucieczkę z okrętu, ciągnąc ze sobą Echa; Wrecker po drodze niszczy droidy, nacierając na nie, a Crosshair rzuca na ściany małe, przyczepne "swego rodzaju lustra", od których odbijają się pociski i zdejmują mnóstwo maszyn. Okazuje się, że Crosshair i Wrecker mieli konkurs kto zniszczy więcej wrogów i ten pierwszy wygrał. Gdy wszyscy przedostają się na prom i odlatują z dala od okrętu Separatystów, Anakin przekazuje Wreckerowi urządzenie, za pomocą którego klon aktywuje ładunki wybuchowe na statku wroga. Komandos stwierdza, że to najlepszy dzień jego życia. Na koniec zostaje jeszcze ceremonia medalowa, w której Zła Partia i Echo zostają odznaczeni za swe zasługi.
(Koniec Spoilera)

To nie jedyna historia o tym oddziale - mieli się również pokazać w historii na Kashyyyku i innych odcinkach. Kto wie, może kiedyś zobaczymy je w takiej czy innej formie.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (6)
Loading..