TWÓJ KOKPIT
0

Nauka :: Newsy

NEWSY (69) TEKSTY (2)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

NASA wyśle na Księżyc awatary?

2010-03-30 09:11:00 gadzetomania.pl

Projekt M, ogłoszony pod koniec zeszłego roku przez NASA, oznacza plan wysłania na Księżyc misji z robotem, w ciągu 1000 dni licząc od 01.01.2010r. Niewykluczone, że w tym celu wykorzystane zostaną roboty, zdalnie sterowane przez naukowców z Ziemi. Coś à la awatary, znane z filmu Camerona…

Ta misja jak na razie prezentuje się dość zagadkowo. Space America pisała o Project M, iż nie zostanie podpisany kontrakt z jednym podwykonawcą, ale, że misja zostanie zlecona “najlepszym inżynierom na świecie”. Zalatuje to ogromną determinacją, która być może inspirowana jest także amerykańskimi planami kolonizacji kosmosu.

Wykorzystanie “robonautów”, sterowanych przez naukowców z powierzchni Ziemi, wydaje się wielce prawdopodobne. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę krótki czas na misję (1000 dni) oraz ograniczenie środków. Gizmodo sugeruje, że łączność pomiędzy naukowcem, a robotem byłaby wyjątkowo bliska, pozwalając mu poczuć się tak, jakby faktycznie wędrował po powierzchni Księżyca. Wszystko to dzięki zastosowaniu kombinezonów motion capture.

Oczywiście, to nie to samo, co wysłanie misji załogowej na naturalnego satelitę Ziemi… Nie zapominajmy jednak, o pewnej obietnicy, złożonej przez Google w 2007 roku. Czyżby NASA połaszczyła się na nagrodę 20 mln dolarów, którą Google oferuje za wysłanie bezzałogowej sondy na Księżyc do 2012 roku? Z pewnością, nie zaszkodzi się pospieszyć.

Oczywiście Avatar, Avatarem, tylko, czemu wygląda prawie jak C-3PO? Niestety nawet na filmiku


KOMENTARZE (0)

Kokpit rodem z Gwiezdnych Wojen

2010-03-01 18:01:29 AstroNews.pl

Jak donosi serwis AstroNews.pl:

14 lutego astronauci z promu kosmicznego „Endeavour” przeprowadzili drugi z zaplanowanych dla misji STS-130 spacerów kosmicznych. 17 lutego odbył się trzeci i ostatni.

W obu wyjściach w przestrzeń uczestniczyli Robert Behnken i Nicholas Patrick.

14 lutego, w czasie spaceru trwającego 5 godzin i 54 minuty, podłączono do Stacji system chłodzenia zainstalowanego 12 lutego modułu „Tranquility”. Zainstalowano też 8 poręczy i uruchomiono kamerę TV.

15 lutego, za pomocą sterowanego z wnętrza Stacji ramienia wysięgnika, przemieszczono i zainstalowano do docelowego węzła moduł „Cupola” (Kopuła), który przyleciał w Kosmos kilka dni temu na pokładzie promu „Endeavour”.

Spacer z 17 lutego trwał 5 godzin i 38 minut. Podłączono drugi obwód chłodzenia „Tranquility”, zdjęto osłony okien „Cupoli” i zainstalowano 5 kolejnych poręczy.

13 lutego pojawiły się problemy z zainstalowaniem osłony termicznej i przeciwmeteoroidowej na włazie modułu „Tranquility”. Wydłużyło to misję o dobę. Odłączenie promu planowane jest na 20 lutego o 1:54, a lądowanie na Przylądku Canaveral - na 22 lutego o 4:20.


Poniżej zaś widok z modułu "Cupola" i jego okien na Saharę. Przypomina Wam to coś?



KOMENTARZE (17)

''Dawno temu w Galaktyce Popularnej'' - analiza kulturoznawcza

2010-01-09 10:55:20 esensja.pl

Wczoraj na polskim rynku wydawniczym ukazała się naukowa publikacja wydana przez Wydawnictwo Akademickie i Profesjonalne, która powinna zainteresować niejednego fana Star Wars. Książka "Dawno temu w Galaktyce Popularnej" to zbiór esejów naukowych z różnych dziedzin nauk społecznych opisujących różne elementy Gwiezdnych Wojen.

Opis wydawcy: Dawno temu w Galaktyce Popularnej, to opis i analiza wybranych motywów filmu Gwiezdne Wojny oraz towarzyszących mu zjawisk w szeroko rozumianej perspektywie kulturoznawczej. Publikacja zawiera teksty autorów reprezentujących różne dziedziny nauk społecznych: antropologów kultury, kulturoznawców, filozofów, religioznawców, politologów, językoznawców.
  • Rozdział 1: Gnostycki świat Gwiezdnych Wojen, Jerzy Prokopiuk
  • Rozdział 2: Legiony Lucasa, Bartosz Szurik
  • Rozdział 3: Gwiezdne Wojny – biurokracja przeciw etosowi rycerskiemu, Jacek Wasilewski
  • Rozdział 4: Polityka jako narzędzie manipulacji – próba analizy świata przedstawionego Gwiezdnych Wojen na przykładzie części I Mroczne Widmo, Krzysztof Cebula
  • Rozdział 5: Ćwierć wieku, które zmieniło Odległą Galaktykę, Adam Wicher
  • Rozdział 6: Gwiezdne Wojny – nieustająca reaktywacja, Jędrzej Burszta, Wojciech Kaniewski
  • Rozdział 7: Czy George Lucas obalił komunizm?, Marek Kochan
  • Rozdział 8: Baśń o miłych droidach, złym cyborgu i nowoczesności, Magdalena Radkowska-Walkowicz
  • Rozdział 9: Gwiezdne Wojny w perspektywie strukturalnej i poststrukturalnej, Wojciech Żurek
  • Rozdział 10: Jedi postsowieckich galaktyk, Zuzanna Grębecka
  • Rozdział 11: Człowiek miarą wszechrzeczy?, Zuzanna Grębecka
  • Rozdział 12:Umarł bohater – Niech żyje bohater, Albert Jawłowski
  • Posłowie: Semiosfery popkultury, Wojciech Józef Burszta

Książka ma 238 stron, a jej cena okładkowa to 35 złotych.
KOMENTARZE (16)

"Gwiezdne Wojny" a "Gwiezdne wojny"

2009-12-25 15:53:28 Autorytety językowe

Jak wszyscy wiemy, święta Bożego Narodzenia to czas refleksji, i to refleksji szeroko rozumianej. Warto więc - obok tradycyjnej zadumy - poświęcić kilka chwil zagadnieniu, które za polskimi fanami ciągnie się od dłuższego czasu; a chodzi rzecz jasna o pisownię tytułu gwiezdnej sagi.
Część redakcji Bastionu poświęciła ostatnio pewien czas badaniom lingwistycznym, połączonym z pytaniami do autorytetów w dziedzinie językoznawstwa. Celem było ostateczne i w miarę niepodważalne rozstrzygnięcie kwestii: "Gwiezdne Wojny" czy "Gwiezdne wojny"?

Ale zacznijmy od początku.

29 października 2007 roku na Bastionie pojawił się ten news. Traktował on o stronie gwiezdnewojny.ovh.org i prowadzonej na niej akcji propagowania poprawnego - z językowego punktu widzenia - tytułu gwiezdnej sagi. Akcja ta jako pierwsza dostatecznie głośno i wyraźnie poruszała ten problem, a odzew na nią wciąż jest ogromny. Przejawia się on jednak zarówno w głosach poparcia, jak i sprzeciwu.

Jednym ze sztandarowych argumentów przeciw tej akcji było stwierdzenie, że "Gwiezdne Wojny" są znakiem towarowym i dlatego mogą być zapisywane tak, jak się ich twórcy żywnie podoba. Argument ten jest błędny z dwóch powodów:
- żaden językoznawca nie uzna wyższości widzimisię twórcy nad zasadami gramatycznymi, o ile temu widzimisię nie towarzyszy wyraźny zamysł artystyczny (a pisanie słowa "Wojny" dużą literą trudno uznać za wyraźny zamysł artystyczny);
- jak wynika z danych Urzędu Patentowego RP, GWIEZDNE WOJNY jako znak towarowy nie mają rozróżnienia na małe i duże litery (można to sprawdzić tutaj, po skorzystaniu z wyszukiwarki).

Znak towarowy jest więc nieistotny.

Trzeba więc powiedzieć otwarcie, że na stronie gwiezdnewojny.ovh.org nie ma ani jednego błędnego zdania. Wszystkie przytaczane tam informacje są prawdziwe. Dalsze drążenie tematu wskazało jednakowoż, że pomijana jest tam jedna istotna kwestia.

Redakcja Bastionu odwołała się do literatury językoznawczej i poprawnościowej, a nawet podręczników edytorskich, m.in. "Kultury języka polskiego" Hanny Jadackiej i "Edycji tekstów" Adama Wolańskiego (w większości przypadków musieliśmy te książki kupić; doceńcie to), zapytała też niezależnych autorytetów w tej dziedzinie. Najbardziej kompleksowo i jednoznacznie odpowiedzieli pracownicy poradni językowej przy Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, firmowanym przez znanego językoznawcę, Jana Miodka. Ich wyjaśnienie przytaczamy poniżej:

Zadane pytania związane są z użyciem wielkich liter ze względów znaczeniowych. Z tego powodu czasami zdarza się, że tak samo brzmiący wyraz, ale użyty w różnych znaczeniach ma inną pisownię, np. Krakowianka (mieszkanka Krakowskiego), ale krakowianka (mieszkanka Krakowa). W opisanej sytuacji pojawia się podobny problem, który może być rozwiązany jedynie przez dwa sposoby zapisu: Gwiezdne wojny (jeśli chodzi o film) i Gwiezdne Wojny (jeśli tekst dotyczy cyklu, serii, marki). Zdaję sobie sprawę z tego, że rozdzielanie tych dwóch znaczeń jest często bardzo trudne. Wtedy o pisowni decyduje autor tekstu. Ważne jest jednak, żeby postępował konsekwentnie i jeśli to możliwe poinformował o motywach swojego wyboru.

Zdanie to znajduje uzasadnienie m.in. w tej zasadzie poprawnej pisowni. Warto zwrócić uwagę, że fraza "Gwiezdne wojny" jest w tym zapisie poprawna jedynie, gdy mówimy o tytule filmu, książki, słuchowiska itp., natomiast jeśli mówimy o cyklu wydawniczym czy serii (czyli wszystkim, co nie jest "Nową nadzieją", ale nosi markę "Star Wars"), powinniśmy pisać to jako "Gwiezdne Wojny".

W sposób graficzny można przedstawić to w ten sposób.

Mamy nadzieję, że ten wywód rozwieje wątpliwości wielu fanów i w konstruktywny sposób uzupełnią zawarte na gwiezdnewojny.ovh.org informacje. A przynajmniej zachęcą do rzeczowej dyskusji na ten temat.
KOMENTARZE (35)

Star Wars ABC

2008-10-14 18:53:56 TheForce.Net

"To proste jak ABC!" jak śpiewali niemal czterdzieści lat temu The Jackson 5. Myślę, że jeśli czytacie te słowa, dobrze wiecie jak Warto jest znać alfabet. Jednak jeśli ktoś wciąż ma problemy z drugim najważniejszym pismem dla fana Star Wars, jakim jest Aurebesh, temu z pomocą przychodzi fan o pseudonimie Tweedlebop. Ten profesjonalny rysownik zajął się szczegółowym przedstawieniem całego alfabetu, a do każdej literki dodał też odpowiednie przykłady.
Star Wars ABC.

Ucz się razem z nami!
KOMENTARZE (16)

''Gwiezdne Wojny'' vs. ''Gwiezdne wojny''

2007-10-29 23:33:22 Vigo

Niedawno w komentarzach do jednego z newsów rozgorzała dyskusja na temat pisowni tytułu naszej ukochanej sagi. Wielu z jej uczestników ucieszy zapewne fakt, że istnieje strona internetowa poświęcona właśnie tej sprawie. Zapraszamy do zapoznania się z akcją "NIE błędnym tytułom Gwiezdnych wojen".
KOMENTARZE (45)

Miecz Luke'a w kosmosie

2007-10-25 14:25:16 TheForce.Net

We wtorek z przylądka Canaveral wystartował wahadłowiec Discovery z mieczem świetlnym Luke'a Skywalkera z "Powrotu Jedi" na pokładzie. Spędzi on w kosmosie 14 dni. W ten sposób NASA chce uczcić trzydziestolecie Gwiezdnych Wojen, a zarazem podziękować Lucasowi za promocję kosmosu.
Miecz świetlny został przekazany astronautom z wielką pompą w towarzystwie wielu postaci z SW pod koniec sierpnia. Na stronie collectspace.com możecie zobaczyć zdjęcia z tego wydarzenia.


KOMENTARZE (14)

Odkryto Midi-chloriany, z pewnego punktu widzenia

2007-01-11 21:12:00

Kilka lat temu, pewien autralijski lekarz i naukowiec, Nate Lo pracujący na uniwersytecie w Mediolanie pracował nad patogenami pewnego gatunku zwanego Ixodes ricinus. Wkrótce odkryli mikroby, które mogą żyć w komórkach, co akurat nie jest żadną nowością, ale miast żyć w cytoplazmie żywiciela żyły w mitochondriach. Naukowcy byli zszokowani widząc coś takiego, czego się nie spodziewali. Zresztą wywołało to nie małą burzę w ich hermetycznym środowisku. Odkryty przypadkiem przez Lo organizm to prawdopodobnie pierwsza [bakteria], która atakuje mitochondria komórkowe, ale jeszcze ciekawsze były wyniki dalszych badań, gdy okazało się, że tylko średnio połowę z mitochondriów, być może niszcząc jedynie te stare. Później Lo przeniósł się znów do Sydney gdzie dalej prowadził badania, a pomagali mu przy tym naukowcy z Rosji, Europy, Środkowego Wschodu i Ameryki północnej. Następnie zabrał się za wymyślanie nazwy, tym razem sam sposób życia tej bakterii praktycznie nie ograniczał ich w żadnym kontekście, ale też nie dawał żadnych sensownych wskazówek. Lo przeszukując sieć nie mógł znaleźć nic, aż w końcu na Wikipedii znalazł stronę o midi-chlorianach. Okazało się, że George Lucas wymyślił je sobie tworząc filmy z cyklu „Gwiezdnych Wojen”. Mikroskopijne organizmy żyły w każdej żywej komórce i pozwalały na komunikowanie się z Mocą. „Lubiłem wcześniejsze filmy, ale nigdy nie słyszałem o tych midi-chlorianach”, wyznaje Lo. Dodaje również, że nie raz już sztuka inspirowała naukę, szkoda, że odwrotność nie zdarza się zbyt często.

W maju zeszłego roku, Lo i jego koledzy wysłali do International Journal of Systematic and Evolutionary Microbiology sugerowaną nazwę nowego gatunku – Midichloria mitochondrii. Dopiero później wśród pomysłodawców zrobiło się trochę nerwowo, przede wszystkim dlatego, czy George Lucas nie oskarży ich o wykorzystanie własności intelektualnej. Zdenerwowany Lo wysłał do Lucasa list z prośbą o pozwolenie, jak sam wyznaje modlili się, żeby ten przypadkiem nie odpisał „nie”. Ale na szczęcie George się zgodził i 20 czerwca oficjalnie redakcja magazynu przyjęła artykuł. Tylko jedna z recenzji była krytyczna. A pod koniec zeszłego roku opublikowano i zatwierdzono już oficjalnie nazwę. Niewiele brakowało, bo niedługo po nich, francuski ekspert Didier Raoult zaproponował inną – Nicolleia massiliensis. Ale na szczęście zespół Lo postawił na swoim. Sam naukowiec wierzy, że to pierwszy przypadek, by gatunek został nazwany po czymś, co stworzył przemysł rozrywkowy. I dodaje, że jest mnóstwo nauki w Gwiezdnych Wojnach, ale mało Gwiezdnych Wojen w nauce.

A propos nazw pochodzących z Gwiezdnych Wojen, to muszę się nie zgodzić. Przypomnę tylko te newsy:
o osach: Polemistus chewbacca, Polemistus vaderi i Polemistus yoda
o żuku: Agathidium vaderi

Temat na forum
KOMENTARZE (0)

Gwiezdnowojenne insekty

2006-07-10 21:48:00 Polter.pl



Na łamach Star Wars: Kids, dziecięcej sekcji oficjalnej strony Gwiezdnych wojen, można przeczytać artykuł o owadach, które nazwano na cześć postaci z filmu. Tak szczególnym wyróżnieniem uhonorowano trzy gatunki os (Polemistus chewbacca, Polemistus vaderi i Polemistus yoda) oraz żuka o wdzięcznej nazwie Agathidium vaderi. Dodatkowo tekst opowiada o tym, jakie owady inspirowały twórców Star Wars.

O samym żuku Vaderowym można przeczytać tutaj >>>.

Temat na forum.
KOMENTARZE (1)

Systemy obrony laserowej rodem ze Star Wars

2005-10-22 21:03:00 Gildia.pl



Hellady z organizacji DARPA będą tak lekkie, że zmieszczą się na myśliwcu lub zdalnie sterowanym samolocie i tak potężne, by wystrzelić 150-kilowatowy promień energetyczny. Działko laserowe z Gwiezdnych Wojen jest bliższe niż możesz sobie pomyśleć.

Wysokoenergetyczne bronie laserowe aktualnie w fazie rozwoju mają moc zdolną do strącania pocisków (np. MTHEL - Mobile Tactical High Energy Laser, Mobilny Taktyczny Laser Wysokoenergetyczny). Jednakże, ich spore rozmiary ograniczyły ich zastosowanie do największych ze znanych samolotów. Problem powstaje ze względu na konieczność stosowania systemów chłodzących.

Hellady korzystają z unikalnej techniki chłodzącej, by zaoszczędzić na masie. Wysokoenergetyczny laser używa cieczy o tym samym kącie refrakcji, co lustra w blasterze. W ten sposób może wystrzelić nawet w czasie chłodzenia. Obecnie, w trzeciej fazie rozwoju (z pięciu), 15-kilowatowy prototyp w subskali jest testowany w laboratorium. W następnej fazie, demonstracyjne urządzenie zostanie przeskalowane do 150 kW, jednocześnie celem będzie osiągnięcie niskiego stosunku masa / moc (5 kg / W) i kompaktowych rozmiarów. Wtedy możliwe jest zamontowanie go na mniejszych pojazdach powietrznych. Ostatnią fazą inżynieryjną będzie wyprodukowanie, zintegrowanie i demonstrowanie kompletnego systemu bojowego Hellad na platformie taktycznej. Budową ma się zająć General Atomics, a systemem śledzenia - Lockheed.

HELLADS (High Energy Liquid Laser Area Defense System - Wysokoenergetyczny Ciekły System Obrony Laserowej).


Owy temat był już wielokrotnie poruszany. Poprzednie doniesienia możecie przeczytać tutaj>>> i tutaj>>>.
KOMENTARZE (13)

Szarańcza nie lubi Vadera

2005-10-08 20:48:00 Kathi za Gazeta.pl

W czwartek 6 października odbyła się - zgodnie z tradycją - przy akompaniamencie głośnego buczenia, trąbienia i tupania publiczności, pod stertą setek papierowych samolocików rzucanych na scenę przez laureatów i gości 15 ceremonia wręczenia Ig-Nobli w Sanders Theatre na Uniwersytecie Harvarda.
Ig-Noble wręczane są w tym samym czasie co ich „poważne” odpowiedniki lecz za badania i odkrycia które wywołują śmiech ale po chwili zmuszają do zastanowienia.
Niektórzy twierdzą że nazwa nagrody pochodzi od Ignacego Nobla - wynalazcy wody sodowej lub z angielskiego słowa "ignoble" co oznacza tyle co niesławny, haniebny.

Wśród tegorocznych zdobywców Nagrody Ig-Nobla znaleźli się Claire Rind i Peter Simmons z Uniwersytetu Newcastle którzy otrzymali nagrodę za pokojowe osiągnięcia. Co ciekawe owi laureaci zasłużyli sobie na nią pokazując owadom brutalne sceny z "Gwiezdnych wojen". Wczoraj na Harvardzie uczona wyjawiła że system nerwowy szarańczy najżywiej reagował na widok Dartha Vadera!

Czy to powód do radości dla nas Fanów? To już zależy od tego czy ktoś porównuje się do szarańczy ;)
KOMENTARZE (12)

Broń laserowa w myśliwcach, ...

2005-08-30 15:59:00 Yokashin za chip.pl

Yokashin donosi:

Dzięki opłacanym przez Pentagon naukowcom już niedługo walki powietrzne będą mogły przypominać te, które pamiętamy ze scen filmu Gwiezdne wojny - informuje serwis CNET News. Projektowany właśnie system laserowy High Energy Liquid Laser Area Defense System (HELLADS) ma ważyć "jedynie" 750 kg, a jego wymiary będą zbliżone do większej lodówki. Gabaryty takie pozwolą na zamontowanie urządzenie na pokładzie myśliwca, moc lasera będzie natomiast wystarczająca do zniszczenia lecącej wrogiej rakiety.

Do tej pory lasery militarne dużej mocy charakteryzowały się sporymi rozmiarami, a to ze względu na duże systemy chłodzenia. Wcześniejsze konstrukcje mogłyby się zmieścić co najwyżej na pokład Jumbo Jeta.

Prototyp urządzenia "HEL weapon" jest w stanie wystrzelić wiązkę laserową o mocy kilowata. Pod koniec roku naukowcy planują zaprezentowanie nieco ulepszonej wersji o mocy 15 kW. Jeśli prace będą przeprowadzane zgodnie z planem, w 2007 roku DARPA pokaże laser o mocy 150 kilowatów.


O technologii z Gwiezdnych wojen porozmawiaj na Forum.
KOMENTARZE (12)

Badanie socjologiczne Fanów Star Wars w Polsce

2005-08-24 10:52:00 Darth Destro

Jakiś czas temu część użytkowników Forum miała szansę uczestniczyć w badaniu socjologicznym (wyniki tego badania zostaną opublikowane w najbliższym czasie). Tamten projekt prowadził Gothmog, teraz rusza podobny projekt, ale celem badania nie będzie Forum, lecz Fani Gwiezdnych Wojen w Polsce. Nadzorem całego projektu zajął się Darth Destro.
Do udziału w badaniu serdecznie zapraszamy, szczegółowe informacje znajdują się tutaj.
KOMENTARZE (18)

Polacy kochają Luke'a Skywalkera! Badanie Discovery Channel dt. "Gwiezdnych wojen" zakończone

2005-07-20 15:46:00

Dziękuję za emocje i wiedzę, jaką dzięki Wam zdobywam - tymi słowami zakończyła swój e-mail jedna z osób, która wzięła udział w konkursie, będącym częścią akcji Discovery Channel promującej program pt. "Świat według Gwiezdnych Wojen". Serwisy www.stopklatka.pl oraz www.gwiezdne-wojny.pl były współorganizatorami specjalnego konkursu dotyczącego tego tematu.

26 czerwca na kanale Discovery Channel mieliśmy okazję obejrzeć fascynującą trzyczęściową serię pt. "Świat Według Gwiezdnych Wojen", ukazującą wpływ kultowej sagi Georga Lucasa na nasze życie oraz przyszłość współczesnego świata. Premiera zbiegła się w czasie z wejściem na ekrany kin trzeciej części trylogii, pt. "Gwiezdne wojny: część III - Zemsta Sithów". Z tej okazji kanał Discovery Channel przygotował dla swoich widzów specjalny konkurs poświęcony Gwiezdnym Wojnom.

Zainteresowanie Polaków sagą Lucasa jest ogromne i trwa niezmiennie od 1977 roku, kiedy to na ekrany kin weszła pierwsza część serii. Przedtem nikt nie widział czegoś podobnego: ogromnych rozmiarów stacji kosmicznych, inteligentnych robotów, świetlnych mieczy czy niezwykłych poduszkowców. Prawie 30 lat od premiery dzieło George’a Lucasa stało się swoistym fenomenem kulturowym, który w znaczący sposób wpłynął na funkcjonowanie współczesnego świata. Dzisiaj nikogo już nie dziwi ciągle rosnąca liczba fan - klubów, portali internetowych poświęconych kultowej sadze czy też sklepów on - line, sprzedających koszulki, kubki i inne gadżety z wizerunkami postaci z filmów Lucasa. Gwiezdne Wojny stały się po prostu filmem kultowym. Postaci takie jak Han Solo, Anakin Skywalker czy Darth Vader są dziś swoistymi fenomenami kulturowymi - ich historię zna prawie każdy, niezależnie od wieku.

Jednakże który z bohaterów cieszy się największym uznaniem widzów? Discovery Channel postanowiło to sprawdzić. Przy okazji konkursów organizowanych we współpracy z prasą ogólnopolską i regionalną, radiostacjami oraz portalami internetowymi, przeprowadzono wśród fanów sagi sondaż, mający na celu wyłonienie ulubionego bohatera z Gwiezdnych Wojen.

Zainteresowanie konkursem było ogromne. Łącznie wzięło w nim udział blisko 5500 osób! Niekwestionowanym wygranym okazał się Luke Skywalker - zdobył on łącznie ponad 70% wszystkich głosów. Jeden z laureatów konkursu napisał: Czuję się z nim emocjonalnie związana dlatego, że nasze poglądy i pewne uczucia zazębiają się. Znam na pamięć jego życie. Które trwa i trwa... i wciąż jest otwartą księgą. Podziwiam go i szanuję. Na drugim miejscu znalazł się Mistrz Yoda. Widzowie cenią go przede wszystkim za spokój, mądrość i wierność ideałom. Ten mały, zielony stworek wzbudza sympatię już od pierwszego spotkania. Można podsumować go jednym zdaniem - Mały ciałem, lecz wielki duchem - pisze jeden z uczestników konkursu. Tuż za Mistrzem, na trzecim miejscu znalazł się przedstawiciel ciemnej strony mocy - Darth Vader. Ta postać budzi we mnie sympatię ze względu na swój tragizm; Sam nie wiem, czemu go tak lubię. To chyba ta magia Star Wars, piszą uczestnicy konkursu. Na dalszych pozycjach znaleźli się kolejno: Obi-Wan Kenobi, Han Solo, R2D2, C3PO i Chewbacca.

Jak się okazało, Saga cieszy się także ogromnym powodzeniem wśród polskich gwiazd. Gwiezdne Wojny wywarły na mnie gigantyczny wpływ! Miałam 7 lat gdy po raz pierwszy obejrzałam Sagę i musiałam czekać 20, żeby dowiedzieć się jaka jest tajemnica Dartha Vadera powiedziała Kasia Laskowska.

DJ Novika uważa, że Saga miała duży wpływ na nasze życie i rzeczywistość: Gwiezdne Wojny zainspirowały wojsko w kwestiach chociażby strojów odpornych na wszystko, nowoczesnej broni, metod walki. Na pewno od początku rozbudzały nasz apetyt na kosmos. Jak powiedział Paweł Deląg: George Lucas jest wizjonerem, reżyserem który wprowadzał nowe rozwiązania, nie tylko techniczne ale także dotyczące sposobu realizacji filmów, pokazywania np. efektów specjalnych, filmowania.

Jeżeli chodzi o postaci z sagi, zdecydowanie największym powodzeniem wśród gwiazd cieszy się Han Solo. To najbardziej wyrazista postać, taka z jajami mówi Deląg. Dla Kasi Nowickiej jednak to Yoda jest tą szczególnym bohaterem, bo jak mówi jest miły, ma ogromną wiedzę a do tego niezwykłe umiejętności i siłę.

Gwiezdne Wojny to kolejna bajka, która podbiła świat. Dawniej był Czerwony Kapturek, Królewna Śnieżka i krasnoludki. Teraz ani w Kapturka, ani w Królewnę, ani tym bardziej w tajemnicze i niepewne seksualnie krasnoludki nikt już nie wierzy, a postaci z Gwiezdnych Wojen wydają nam się bardziej realne i prawdziwe niż ludzie, których codziennie oglądamy w programach informacyjnych podsumował Krzysztof Skiba.

"Gwiezdne Wojny" odegrały ogromną rolę w procesie kształtowania się i funkcjonowania współczesnego świata, od systemów sztucznej inteligencji, po nowoczesne środki transportu i technologie militarne. Discovery Channel w programie "Świat według Gwiezdnych Wojen" analizując materiały źródłowe, badając opinie ekspertów i zagłębiając się w scenariusz wszystkich 6 części "Gwiezdnych Wojen" w kolejnych odcinkach przedstawił trzy dziedziny życia, na które saga wywarła największy wpływ. Epizod 1 pt. "Człowiek i maszyny" to spotkania z ludźmi, których zainspirowały rozwiązania techniczne pokazane w "Gwiezdnych Wojnach". Epizod 2 pt. "Kosmiczni kowboje" poświęcony był szeroko pojętemu transportowi i komunikacji. Natomiast Epizod 3, pt. "Wojna, broń i moc" ukazał wpływ trylogii na postęp w kwestii wyposażenia nowoczesnego wojska.

Kanał Discovery Channel powstał by oferować widzom najwyższej jakości zawartość programową, dzięki której ludzie mogliby poznawać świat, oglądać to, czego na co dzień nie mogą zobaczyć, a także zrozumieć to, co trudno wyjaśnić. Discovery Channel jest jednym z tych kanałów, które oglądam i lubię oglądać - powiedział Paweł Deląg. Jestem wiernym fanem Discovery. Poddaje mi on coraz to nowe pomysły, po prostu mnie inspiruje - skomentowała Kasia Laskowska.

Dzięki fascynującym, wyprodukowanym przy użyciu najnowszych technologii programom, kanał zabiera widza w podróż dookoła świata, do wnętrza Ziemi, w przestrzeń kosmiczną i głębię oceanu, a także do miejsc nieznanych i dotąd niezbadanych. Discovery Channel oferuje widzom nowatorskie podejście, bogatą argumentację, wnikliwość i inspirację, jak również prawdziwie intelektualną rozrywkę. Discovery Channel to gwarancja dobrze spędzonego czasu. Poprzez przełomowe filmy dokumentalne, nowatorską narrację i wciągające programy Discovery Channel zaspokaja i odpowiada na nasze podstawowe pragnienie, by zaspokoić naturalną ludzką ciekawość.

Przez kilkanaście dni w serwisach www.stopklatka.pl oraz www.gwiezdne-wojny.pl trwał specjalny konkurs, w którym nasi czytelnicy mieli okazję wykazać się widzą i kreatywnością w odpowiedzi na zadane pytania. Przyszło kilkadziesiąt prac na temat "Gwiezdnych wojen", a nagrodę główną (najnowszej generacji, supernowoczesna, oryginalna klawiatura do komputera) otrzymała Aleksandra Findling. Oto jej odpowiedzi na poszczególne pytania konkursowe.

Czy lubisz programy na Discovery Channel? Jakie?

Bardzo lubię programy na Discovery Channel. Szczerze mówiąc, zawsze kiedy spędzam wolny wieczór w domu, a mam ochotę na oglądanie tv, zaczynam od sprawdzenia, jaki dziś program nadaje Wasza stacja. Trudno mi wybrać kilka programów i je opisać, ponieważ, za wyjątkiem tych stricte o maszynach, motoryzacji i lotnictwie, interesują mnie praktycznie wszystkie. Zwykle kiedy zaczynam oglądać Wieczór Zbrodni, czy historii, czy też nauki odchodzę od tv dopiero po zakończeniu ostatniego programu. Uwielbiam "Pogromców Mitów" i na pewno nie jestem w tym odosobniona :)

Na moją wyobraźnię najbardziej działają jednak programy na temat starożytnego Egiptu, szczególnie te fragmentami fabularyzowane. Niezmiennie w pewnego rodzaju zdumienie, a czasem nawet przerażenie wprawiają mnie historie ludzkich dramatów spowodowanych rzadko występującymi chorobami i deformacjami. Od pewnego czasu z przyjemnością oglądam "Krótkie Filmy", nadawane w przerwie między programami, opowiadają o ciekawostkach o których pewnie nie dowiedziałabym się nigdy w życiu. Dziękuję za emocje i wiedzę, jaką dzięki Wam zdobywam.

Który z bohaterów jest Twoją ulubioną postacią?

Interesuję się tematyką Star Wars od ponad ośmiu lat. Jestem wielką fanką Klasycznej Trylogii i literatury SW. Oglądając filmy, co rusz natykam się na wyjątkową osobowość. Interesuję się psychologią, co pozwala mi patrzeć na daną postać przez pryzmat wielu płaszczyzn. Nie ma stricte "złych", "dobrych", "wrobinych", "szlachetnych", są istoty z krwi i kości, które żyją dzięki Mocy, a Moc to życie. Postać , która mignęła za barem w kantynie, przechodzień, jednostka naprawcza R2 w hangarze, bezimienny pilot z Numerem… Wszyscy w Gwiezdnych Wojnach mają swoje określone miejsce, są utylitarni w jakiś sposób. Kształtując swoją wyobraźnię, można tworzyć ich życiorysy, pisać biografie, fantazjować o przyszłości danej postaci. SW wymknęły się Lucasowi spod kontroli. Odległa Galaktyka żyje już własnym życiem.

Nie będę ukrywać, iż od zawsze fascynowała mnie postać Luke’a Skywalkera. Nie dlatego, że był "tym dobrym". Czuję się z nim emocjonalnie związana dlatego, iż nasze poglądy, pewne uczucia zazębiają się. Znam na pamięć jego życie… które trwa, które wciąż jest otwartą księgą. Podziwiam go, szanuję. Współczułam mu, gdy stracił wujostwo na Tatooine, swoich skrzydłowych, Calliste, uczniów. Byłam z nim, gdy zakładał na Yavinie IV Akademię Jedi. Topiłam się w znakach zapytania, wraz z Nim, gdy na Odległa Galaktykę wtargnęli Yuuzhan Vongowie. Filozofia Jedi upadła. Skoro Moc to życia, a istot obcej rasy "nie ma" w Mocy…? Jak zachować się w obliczu zagrożenia, które zmieni losy Galaktyki? Przecież Jedi używali siły tylko w defensywie, broniąc się. Czy drogą którą obrał np. Kyp Durron była właściwa? Żal mi tego człowieka, który zmierzył się ze swoim Ojcem, Imperatorem, a potem klonem Palpatine’a. Yoda i Mace Windu oraz Mistrz Jinn pomylili się o jedno pokolenie. To nie Anakin Skywalker miał przywrócić równowagę w Mocy, tylko jego syn - Luke. Moją ulubioną postacią - stricte książkową - jest Jacen Solo, pierwsze dziecko Hana i Lei oraz bliźniaczy brat Jainy. Fascynują mnie nie tyle jego przygody, co obserwowanie jego przemiany wewnętrznej, sposobu postrzegania, świata, Mocy, roli Jedi w Galaktyce. Jestem pod szczególnym wrażeniem jego dojrzałości po lekturze "Zdrajcy". Jacen nie tylko filozofował, hamletyzował, rozważał. Wszystko to szło w parze z konkretnym działaniem, siłą, determinacją, samozaparciem, odwagą. O Jacenie Solo mogłam pisać, ale nie chcę, by szanowne Gremium, musiało zacytować Hana - "It’s boring conversation, anyway…"

Jaki Twoim zdaniem był wpływ Gwiezdnych Wojen na naszą rzeczywistość? Wymień jak najwięcej wynalazków rodem z "Gwiezdnych Wojen", które były inspiracją dla naukowców i wynalazców do wprowadzenia w życie ich odpowiedników.

Rzeczywistość stara się dogonić Gwiezdne Wojny. "Stara się" to i tak dużo powiedziane. Jednakże można dostrzec pewne analogie między techniką, robotyką naszej galaktyki, a Ogległe Galaktyki świata Star Wars. Niewątpliwie Gwiezdne Wojny miały i mają wpływ na naszą rzeczywistość, rozwój nauki, technologii. Naukowcy coraz częściej wybiegają poza ścisłe ramy "możliwości", korzystając z wyobraźni Lucasa. Ogromna ilość wynalazków rodem z Gwiezdnych Wojen stała się inspiracją dla naukowców i wynalazców do wprowadzenia w życie ich odpowiedników. Nie sposób wymienić wszystkich analogii, inspiracji, prototypów. Zacznę może od najbardziej "grząskiego" tematu, od czegoś nieuchwytnego, niematerialnego, ale jak najbardziej widocznego - MOC. Nietrudno wysnuć wniosek, że tam, gdzie kończy się nauka, zaczyna się Moc. Lucas twierdzi, że Moc jest syntezą religii, filozofii, wewnętrznej siły.

Wg Jedi (oczywiście w dużym uproszczeniu, ponieważ o naturze Mocy można pisać prace magisterskie) Mocą jest wszystko co nas otacza, Moc przenika wszystko to, co żyje (nawet Yuuzhan Vongów?) . Jedi - rycerze z tradycjami, zasadami, swoją własną filozofią mogą znaleźć swoich odpowiedników w postaci mnichów tybetańskich. Znają oni techniki walki wschodu. Jedi mieli opanowaną szermierkę etc. Oba "zakony" charakteryzują się zamiłowaniem do pokoju, chęcią dążenia do doskonałości, mają swoją sztukę, kulturę itp. Moim zdaniem odpowiedniki technologii świata SW można podzielić na kilka kategorii (Moc jest poza wszelkimi sztywnymi uporządkowaniami): robotyka, militaria, działania wojskowe, astronautyka. Sądzę, że Ziemianie najbliżej Gwiezdnych Wojen znajdują się w dziedzinie właśnie robotyki. Czasem już nawet młodzi ludzie potrafią skonstruować skomplikowane roboty. Droidy protokolarne z SW, np. S3PO ma swojego ziemskiego kuzyna - japońskiego humanoida - H4P2 (interakcja z człowiekiem). Jak wiemy z powieści, Threepio oprócz bycia tłumaczem, pomagał Lei wychowywać bliźnięta. Odpowiedzią wynalazców stała się Emilie - CareBot, opiekun (ka?;) ), substytut krótkiej pamięci.

Należy też wspomnieć, iż współcześnie budowane roboty mogą poruszać się nie tylko po idealnie gładkiej powierzchni! Tak jak Artoo i Threepio podróżowali przez Pustynię Jungland do Pałacu Jabby, tak i ziemskie roboty mogą poruszać się swobodnie po Saharze, np. ciągnąc za żołnierzem ciężki ekwipunek. W filmach Star Wars wyraźnie widać, iż ludzie wykorzystywali często roboty tam, gdzie bali się o własne życie. Jednostki R2 naprawiały prowizorycznie podczas bitwy daną jednostkę, obecnie naukowcy skonstruowali robonautów. Również słynne zdalniaki, dzięki którym Luke przeżył pierwszą przygodę z mieczem świetlnym, znalazły swój odpowiednik na Ziemi (a raczej: na orbicie naszej galaktyki) jako osobisty asystent naprowadzający. Robot szpiegowski (np. ten, który znalazł w AOTC apartament Padme Naberrie) - android latający - okazuje się bardzo pomocny np. policji. Naukowcy ulepszają modele, tak że roboty te mogę same korygować lot etc. Roboty znajdują swoje zastosowanie w akcjach poszukiwawczo -ratowniczych (tak jak małe robociki wysłane na penetrację, albo czujniki wykrywające życie wystające z kopułki Artoo). Droidy Federacji Handlowej miały mało suwerenności, kreatywności itp., ale ich atutem była przeważająca siła liczebna. naukowcy znaleźli antidotum - łańcuchowe przekazywanie informacji.

Robotyka to też… protezy, która ratują poczucie ludzkiej godności. Dają też poczucie samodzielności i niezależności. Luke miał proteze, Vader też ( W sumie ex-Jedi sam był wielką protezą, nie wspominając o generalne Greviousie…). Doszło do tego, że maszyny produkują maszyny (fabryka droidów na Geonesis, fabryki samochodów na Ziemi). Sztuczna inteligencja posiada pewne cechy ludzkie, ale może wykonywac zadania zaprogramowane przez twórcę. Czy w XXII wieku roboty będą wszędzie? Czy naukowcy sprawią, iż gdy pamięć danego robota nie będzie kasowana zyska on swą osobowość (Threepio, Artoo)…? Podczas działań wojskowych roboty udzielają nieodzownej pomocy, np. podczas rozminowania danego terenu, stanowią trzon wyposażenia dobrego sapera. Gladiator może ostrzec żołnierzy przed bronią chemiczną, inne niosą ciężki sprzęt. Land Worrior to nic innego jak genialna współpraca maszyny z człowiekiem. Reasumując: roboty to towarzysze broni, sztuczna inteligencja niezastąpiona jest w medycynie, maszyny pomagają, są użyteczne i jeszcze niestety bardzo kosztowne. Nie każdy może pozwolić sobie na, chociażby, taką Emilie… Lucas po nakręceniu Ataku Klonów rozwiał legendy Wojen Klonów. Wiemy kto, z kim i dlaczego, paradoksalnie obie strony konfliktu tego tak naprawdę nie wiedziały. Stworzenie armii klonów teoretycznie jest możliwe, w praktyce jeszcze daleko do tego naukowcom. Barierę tworzą przeszkody fizyczne i etyczne. Bardziej realnie staje się skonstruowanie pancerzy, jakie nosili szturmowcy.

Z tego co wiem, wyłącznie dla jednostek specjalnych są właśnie dostępne pewne pancerze ochronnie z wbudowanymi w hełm/kask komunikatorami, filtrami powietrza itp. Taki pancerz jest bardzo użyteczny, chroni przed urazami, pozwala szybko skontaktować się z dowództwem. Na pewno w amerykańskiej armii stanie się coraz bardziej rozpowszechniony. W życiu codziennym używamy coraz częściej usztywnianych na plecach plecaków, toreb, takich jak niektórzy bohaterowie SW, kobiety , gdy chcą zmienić swój wizerunek na jedną noc, malują usta jak królowa Naboo. Opływowe kształty lamp, posadzki, moda, ogrody, wszystko się zazębia i przeplata. Przeplata się Odległa Galaktyka z Ziemią… i Ziemia ze światem SW.
KOMENTARZE (14)

Polak odkrył planetę z trzema słońcami

2005-07-15 15:47:00 gazeta.pl

Nie jest to może news typowo Gwiezdno-Wojenny, ale w tekście pojawia się kilka wzmianek. ;)

Jak donosi gazeta.pl:

Polski astrofizyk znalazł pierwszą planetę, nad którą wschodzą aż trzy słońca. - Spodziewam się, że moje odkrycie wywoła bardzo duże zamieszanie! - mówi dr Maciej Konacki. Jego pracę publikuje "Nature".

Układ potrójny gwiazd, który w astronomicznych katalogach występuje pod nazwą HD 188753, jest oddalony o 149 lat świetlnych od Ziemi. Jego centralnym składnikiem jest gwiazda nieco masywniejsza od naszego Słońca, którą co 26 lat obiegają dwie lżejsze gwiazdy. Przy tym te mniejsze gwiazdy tworzą ciasną parę krążącą wokół siebie z częstością raz na 156 dni.

Jak w "Gwiezdnych wojnach"

Planeta, którą odkrył Konacki, towarzyszy centralnej gwieździe i jest trochę cięższa od Jowisza. Porusza się po bardzo ciasnej orbicie, tj. blisko gwiazdy, wskutek czego obiega ją niezwykle szybko - ledwie w 3,3 dnia. Rok jest więc na niej bardzo krótki, a klimat nieznośnie gorący (temperatura na dziennej stronie przekracza 1000 st. C). Dnie mijają pod znakiem ogromnego, oślepiająco żółtego słońca. Na niebie planety wędrują też dwie pozostałe gwiazdy (zawsze w parze), ale mają mniejsze tarcze i słabiej świecą, gdyż są dużo dalej. Jedna jest pomarańczowożółta, a druga - czerwona. Widok tęczowego zachodu czy wschodu trzech słońc musi tam wyglądać wprost nieziemsko.

- Globy, które mają więcej niż jedno słońce na niebie, nazwałem planetami typu Tatooine. Tak bowiem zwała się rodzinna planeta Luka Skywalkera, bohatera "Gwiezdnych wojen", nad którą wschodziły i zachodziły dwa słońca - mówi dr Konacki.

Do niedawna sądzono, że takie światy są możliwe tylko w filmach science fiction. Bo w rzeczywistej sytuacji, w układzie, w którym rozpycha się kilka gwiazd, musi być zbyt niespokojnie, by mogły się uformować planety. Symulacje komputerowe pokazały jednak, że w podwójnych układach istnieją stabilne orbity, po których planety mogą niezakłócone poruszać się przez miliardy lat. Przede wszystkim wtedy, kiedy gwiazdy orbitują w dość znacznej odległości od siebie. Wkrótce potem obserwacje to potwierdziły. Znaleziono już kilkanaście planet takich jak Tatooine, nad którymi wiszą dwa słońca.

Planetarna migracja

Otoczenie planety Konackiego jest jednak inne. W układzie HD 188753 są aż trzy gwiazdy. Nie dość, że średnia odległość między gwiazdą centralną i dwiema pozostałymi jest niewielka (mniej więcej taka, jaka dzieli Saturna od Słońca), to ich wzajemny ruch nie odbywa się po kole, lecz spłaszczonej elipsie. Obszar między gwiazdami okresowo się więc zacieśnia. Dla planet pozostaje tam już niewiele miejsca. Stabilne orbity mogą zakreślać tylko dość blisko centralnej gwiazdy, w odległości nie większej niż Mars od Słońca.

I w tym tkwi zagadka. W naszym układzie Jowisz krąży trzy razy dalej niż Mars. Współczesne teorie nie potrafią wyjaśnić, w jaki sposób tak wielka planeta mogłaby się narodzić dużo bliżej gwiazdy.

Dlaczego? Zgodnie z teorią, żeby powstał gazowy gigant, najpierw musi uformować się skalisto-lodowe jądro, kilkanaście lub kilkadziesiąt razy cięższe niż Ziemia. Na tyle duże, aby siłą ciążenia ściągać ze swego otoczenia lekkie gazy (głównie wodór i hel) i stworzyć gęstą otoczkę, która stanowi ponad trzy czwarte masy Jowisza. Do budowy tak dużego jądra potrzebna jest wystarczająca ilość lodu i materiału skalnego, który znaleźć można tylko daleko od gwiazdy, gdzie jest chłodniej. Z teorii i komputerowych symulacji wynika, że jowisze powinny rodzić się poza tzw. granicą śniegu, która dla gwiazdy wielkości Słońca przebiega w odległości ponad dwa razy dalszej, niż krąży maleńki Mars.

Kosmos po raz pierwszy zadrwił z tych papierowych wyliczeń dziesięć lat temu, kiedy szwajcarscy astronomowie odkryli pierwszego tzw. gorącego jowisza - wielką gazową planetę, która krąży zdumiewająco blisko swego słońca. Do dziś natrafiono jeszcze na kilkadziesiąt podobnych globów obiegających macierzyste gwiazdy w ledwie kilka dni. Planeta Konackiego jest kolejnym z nich. Ich fenomen tłumaczyła wymyślona ad hoc hipoteza migracji. Mówi ona, że gorące jowisze formują się - tak jak teoria przykazuje - w chłodniejszych obszarach, daleko od gwiazdy, a dopiero potem wędrują w jej pobliże.

Gwiazda to czy planeta?

Teraz jednak, jak się wydaje, kosmos ostatecznie zapędził planetologów w kozi róg. Planeta Konackiego zupełnie nie pasuje do scenariusza migracji. Nie mogła się narodzić z dala od centralnej gwiazdy, bo tam hula para pozostałych gwiazd i jak miotła wymiata okolicę z materiału, który mógłby służyć do budowy dużego globu. Co więcej, ich grawitacja jak seria ciosów pięściarza jest zdolna wyrzucić każdy świeżo uformowany glob w kosmos. Jak w takim razie powstał ten gazowy olbrzym tak blisko swego słońca?

- Moje odkrycie przeczy zaakceptowanym modelom powstawania planet. Wywoła bardzo duże zamieszanie - spodziewa się dr Konacki. - Astrofizycy będą zmuszeni przemyśleć proces narodzin planet od nowa - dodaje.

Być może - zastanawia się naukowiec - globy podobne do Jowisza mogą się tworzyć tak samo jak gwiazdy, a więc bezpośrednio z obłoku protogwiazdowego. Jeśli w trakcie kurczenia się podzieli się on na kilka części, to rodzi się układ kilku gwiazd. Teoretycznie w taki sam sposób z niewielkich fragmentów pierwotnej mgławicy mogłyby wypączkować również obiekty o wielkości i masie planety dowolnie blisko gwiazdy.

Konacki proponuje jeszcze jeden scenariusz: - Najpierw wszystko przebiega tak jak w obecnej teorii. Tworzy się centralna gwiazda otoczona resztkami mgławicy, a więc wianuszkiem gazów i pyłów w kształcie grubego dysku wirującego wokół gwiezdnego noworodka. Potem jednak zamiast powolnego formowania się planety niczym rosnącej kuli śniegowej następuje nagła katastrofa. Dysk wskutek grawitacyjnej niestabilności dzieli się na kawałki, które zapadają się, by utworzyć planety.

- Ale czy tak powstałe obiekty można nazwać planetami? - pyta uczony. - Dotykamy problemu definicji planety. Czy decydujące znaczenie ma masa obiektu, czy też to, jak się on uformował? Jeśli coś rodzi się tak samo jak gwiazda, to może lepiej zwać to gwiazdą?

Na razie odpowiedzi brak. Paradoksalnie, im więcej odkrywamy układów planetarnych, tym mniej o nich wiemy. Pocieszające jest to, że są tak bardzo rozpowszechnione we Wszechświecie - zdają się nie podlegać żadnym teoretycznym ograniczeniom. Odkrycie dr Konackiego skłoni łowców planet do ich poszukiwań w ciasnych układach wielu gwiazd dotąd w ogóle niebranych pod uwagę.



Olbrzymia gazowa planeta (u góry z lewej), którą odkrył dr Maciej Konacki, widziana z powierzchni jej skalistego księżyca. Obserwujemy jednoczesny piękny zachód trzech gwiazd układu HD 188753, największe, żółte słońce, jest już prawie pod horyzontem), dwa pozostałe - czerwone i pomarańczowożółte - są jeszcze dobrze widoczne na niebie. Ilustrację wykonał autor odkrycia.
Maciej Konacki

KOMENTARZE (12)

Oddychać jak ryba - w końcu możliwe

2005-07-09 15:54:00 Gildia.pl

Gwiezdne Wojny jednak, choć niechcący, powoli stają się coraz bardziej science, niż fiction.
Izraelski wynalazca Alan Izhar-Bodner opracował sposób na oddychanie pod wodą bez nieporęcznych zbiorników z tlenem. Jego aparat robi użytek z powietrza zawartego w wodzie, zupełnie jak w przypadku ryb.

System używa Prawa Henry'ego, które mówi nam, że ilość gazu, jaka może być rozpuszczona w cieczy jest proporcjonalna do jej ciśnienia. Zwiększ ciśnienie - więcej gazu, zmniejsz - gaz rozpuszczony uwalnia się. Sytuację taką mamy w chwili, gdy otwierasz puszkę z napojem. Dwutlenek węgla musuje.

Samowystarczalny, otwarty obwód aparatu do oddychania jest oczywiście przeznaczony do zbiorników o odpowiednim utlenieniu. Jest zaadoptowany, by dostarczać mieszankę zdatną do oddychania. Ma wbudowany separator, dwa wyjścia, jedno wejście. Spełnia się w ten sposób marzenie Juliusza Verne'a.


Podobne urządzenie mieli Rycerze Jedi w "Mrocznym Widmie" czy "Zemście Sithów". Było ono jednak mocno zminiaturyzowane.
KOMENTARZE (10)
Loading..