Stuart Beattie, który pracował nad scenariuszem „Obi-Wana Kenobiego”, kiedy był to projekt planowany jako film, wspomniał niedawno o swoich oryginalnych pomysłach. Oczywiście w wyniku perturbacji w Lucasfilmie, projekt ostatecznie w większości nadzorował ktoś inny - Joby Harold jako główny scenarzysta i Deborah Chow jako pani reżyser. Beattie jednak pozostał częściowo związany z projektem i odpowiadał za cztery odcinki. Jednak jak przyznaje finalny rezultat różni się od tego, co chciał osiągnąć. O szczegółach opowiedział The Direct.
Beattie przyznał, że Reva to postać, którą on stworzył. Jednak jak przyznaje było kilka różnic. Reva w jego scenariuszu nie wiedziała, że Anakin to Darth Vader. Była świadkiem tego, co Anakin, nie zmieniając swojego stroju, wyczyniał w świątyni Jedi. Ale też była podatna na kłamstwa Imperium, więc uwierzyła, że to klony uratowały Republikę, przed Jedi, którzy próbowali przejąć władzę. Dla niej Rada Jedi była wcieleniem zła. Jej starcie z Kenobim miało się skończyć tym, że to właśnie on powiedział jej kim jest Vader. To miało domknąć jej przemianę. Ostatecznie miała ona przyznać Vaderowi, że zabiła Kenobiego, faktycznie ukrywając go. Darth Vader jej nie uwierzył i ostatecznie ją zabił. Jej śmierć miała być odkupieniem.
Beattie nie planował obecności innych inkwizytorów. Potrzebował Revy, bo chciał trzymać Vadera w odwrocie. Musiał mieć kogoś, kto się zmierzy z Obi-Wanem. Stuart wiedział też, że Obi-Wan ani nie mógł zabić Vadera, ani go nawrócić. Musiał go więc pokonać w inny sposób, dlatego potrzebował Revy, która była niejako pośrodku.
Oryginalny pomysł ze śmiercią Revy został zarzucony, gdyż liczono na drugi sezon.
Scenarzysta także dodał, że zastanawiał się nad tym, by w serialu, czy wówczas filmie, pojawił się komandor Cody.
Na chwilę obecną nie ma żadnych oficjalnych wieści o drugim sezonie „Obi-Wana Kenobiego”, z wyjątkiem tego, że Lucasfilm niczego nie wyklucza.
KOMENTARZE (12)
Dziś na naszych ekranach zadebiutował film „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” (Indiana Jones and the Dial of Destiny), którego reżyserem jest James Mangold. To pierwsza nowa produkcja Lucasfilmu, która trafia do kin od czasu premiery „Skywalker. Odrodzenie” cztery lata temu. Co ważniejsze po raz kolejny wracamy do przygód najsłynniejszego archeologa. Scenariusz napisali: Jez Butterworth, John-Henry Butterworth, David Koepp i James Mangold. W rolach głównych występują: Harrison Ford, Phoebe Waller-Bridge, Mads Mikkelsen, Antonio Banderas, John Rhys-Davies, Toby Jones i Karen Allen. Wśród producentów znaleźli się Kathleen Kennedy, Steven Spielberg, Simon Emanuel, George Lucas i Frank Marshall. Za muzykę ponownie odpowiada John Williams.
1969. Apogeum wyścigu kosmicznego między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Jones jest zdeterminowany, aby wyjawić nikczemną działalność nazistowskich naukowców licznie stojących za programami kosmicznymi.
To nie jedyna pozycja z udziałem Starwarsówka, którą można zobaczyć w kinach. „Flash” w reżyserii Andy’ego Muschietti to kolejna propozycja dla fanów komiksów. Scenariusz napisali: Joby Harold („Obi-Wan Kenobi”), Christina Hodson, John Francis Daley, Jonathan Goldstein. Występują: Ezra Miller, Michael Keaton, Sasha Calle, Michael Shannon, Jeremy Irons i Temuera Morrison.
Ezra Miller powraca w roli Barry’ego Allena w widowisku DC, w którym po raz pierwszy to on jest głównym bohaterem. Barry używa swojej mocy do podróży w czasie, żeby zmienić wydarzenia z przeszłości. Kiedy jednak próbuje ocalić rodzinę, mimowolnie zmienia przyszłość. Barry zostaje więźniem rzeczywistości, w której generał Zod powraca i grozi powszechnym zniszczeniem. W tym świecie nie ma jednak żadnych superbohaterów, do których można by się zwrócić. Chyba że Barry przekona do przerwania emerytury zupełnie innego Batmana i uratuje uwięzionego Supermana, również nie takiego, jakiego się spodziewa. Jedyną nadzieją Barry’ego na uratowanie świata, w którym przebywa i na powrót do przyszłości, którą zna, pozostaje wyścig o życie. Tylko czy ostateczne poświęcenie wystarczy do przywrócenia dawnego biegu wydarzeń?
Fani Wesa Andersona będą zachwyceni jego najnowszym filmem w iście gwiazdorskiej obsadzie. „Asteroid City” do którego scenariusz napisał Anderson i Roman Coppola całkiem nieźle radzi sobie w kinach, patrząc przede wszystkim na zarobki per ekran. I choć w Stanach w zeszły weekend (pierwszy szerokiej dystrybucji), pozycja miała zaledwie 6 miejsce, to jednak jak się popatrzy na skuteczność na kopię, film pobił największe hity. Także za sprawą obsady. Bryan Cranston, Edward Norton, Jason Schwartzman, Scarlett Johansson, Rupert Friend (Wielki Inkwizytor), Jeffrey Wright, Liev Schreiber, Sophia Lillis, Tom Hanks, Matt Dillon, Steve Carell, Tilda Swinton, Jeff Goldblum, Adrien Brody, Willem Dafoe, Margot Robbie. Za muzykę odpowiada Alexandre Desplat.
Harmonogram konwencji Junior Stargazer zostaje spektakularnie zakłócony przez wydarzenia, które zmieniają bieg historii.
Okazuje się, że Starwarsówek grywa nie tylko w filmach anglojęzycznych. „Chłopiec z niebios” ( Walad min al-Janna) Tarika Saleha to ciekawy thriller osadzony w Egipcie. Jedną z głównych ról gra Fares Fares, który grał senatora Vaspara w „Łotrze 1”. W pozostałych rolach: Tawfeek Barhom, Mohammad Bakri i Makram Khoury.
Adam, chłopak z małej rybackiej wioski, przyjeżdża na prestiżowe stypendium do Kairu. Gdy staje się świadkiem tajemniczego zabójstwa kolegi, zostaje wplątany w śmiertelnie niebezpieczną intrygę. Zmuszony do współpracy, zgadza się przeniknąć do Bractwa Muzułmańskiego — jednej z najpotężniejszych organizacji islamu, która nie zawaha się przed niczym, żeby chronić swoje tajemnice. Aby przeżyć, Adam bardzo szybko będzie musiał opanować reguły gry niezwykle brutalnego świata, wkraczając na ścieżkę, z której nie ma już powrotu.
Na koniec coś lżejszego. „Wszystko o moim starym” (About my Father). Reżyseria: Laura Terruso. Scneriusz napisali: Austen Earl i Sebestian Maniscalco. Występują: Robert de Niro, Sebastian Maniscalco, Kim Cattrall i Leslie Bibb. Wśród producentów znalazł się Chris Weitz (“Łotr 1”).
„Wszystko o moim starym” to opowieść o przygotowaniach do ślubu, który stanie pod znakiem zapytania, gdy senior rodu zapragnie lepiej poznać przyszłą synową oraz jej rodziców w trakcie wspólnego weekendu. Prostolinijny włoski imigrant o południowym temperamencie kontra rodzina konserwatywnych bogaczy, którzy na wszystkich patrzą z góry. Co może pójść nie tak?
W rozmowie z GizmodoAndrew Stanton (reżyser „Wall-E” czy „Gdzie jest Nemo?”), który także jest współscenarzystą dwóch ostatnich odcinków serialu „Obi-Wan Kenobi”, wspomniał o dobrych i złych stronach pracy nad tym serialem.
Przyznał, że praca to jest jednocześnie błogosławieństwo, ale i przekleństwo. Z jednej strony autor może się cieszyć, że pisze rozmowę Vadera i Kenobiego, a jednocześnie mu za to płacą. Z drugiej zastanawia się, czy to zgadza się z ustalonym kanonem. I to właśnie powoduje, że całe doświadczenie pisania jest raczej słodkogorzkie. Zdaniem Stantona ludziom bardzo zależy na spójności, a to sprawia, że trzeba ograniczać możliwości narracyjne.
Dodał nawet, że czasem bardzo go to frustrowało. Zazdrościł kolegom piszącym „Andora”, którzy mieli więcej wolności twórczej. Ale na szczęście na pokładzie był Joby Harold, który bardzo pilnował by historia ucierpiała jak najmniej, a przy tym pozostała kanoniczna.
Sześć odcinków „Obi-Wana Kenobiego” można oglądać na Disney+. Na razie nie ma wieści o potencjalnym drugim sezonie.
KOMENTARZE (17)
Na dokument o kulisach serialu „Obi-Wan Kenobi” musimy poczekać do 8 września, ale od czasu do czasu, coś na ten temat pojawia się w sieci. Na blogu firmy Respeecher pojawił się ciekawy wywiad z pochodzącym z Ukrainy Bogdanem Belyaevem, który odpowiadał za wsparcie „Obi-Wana Kenobiego”, a przede wszystkim odtworzony głos Luke’a Skywalkera w „Księdze Boby Fetta”.
Bogdan Balyaev zdradził kilka szczegółów. Przede wszystkim sam jest fanem „Gwiezdnych Wojen”, ale jego płyty zostały w domu niedaleko Mariupolu, który obecnie jest zajęty przez Rosjan. Niemniej jednak, gdy usłyszał, że jego firma będzie robić projekt związany z „Gwiezdnymi Wojnami” od razu poprosił, by go tam przydzielili. Zarządzający nie tylko przychylili się do tej prośby, ale poprosili, by to on ciągnął ten projekt. Jak twierdzi Bogdan, odtworzenie głosu Luke’a zajęło dziewięć miesięcy. Oczywiście inspirowali się klasycznymi nagraniami z oryginalnych filmów i to właściwie był problem. Bo nawet jeśli coś było dobrej jakości w latach 70. to w 2022 już nie jest. A Balyaev widzi, że wówczas nie mieli takiego budżetu by właściwie zadbać o jakość dźwięku. To spowodowało bardzo wiele nawrotek, zanim uzyskano finalny efekt. Mocno wsłuchiwali się w głos Marka Hamilla i pierwsze efekty nie były zadawalające, stąd zajęło to tyle czasu. Wojna miała oczywiście wpływ na pracę, wcześniej Bogdan pracował z własnego domu. W przypadku serialu o Kenobim użyto tej technologii by odtworzyć głos Jamesa Earla Jonesa.
Z innych wieści, Ewan McGregor z kolei opowiadał o zmianach w serialu „Obi-Wan Kenobi”. Początkowo miała to być historia koncentrująca się na Benie i młodym Luke’u, dopiero z czasem to zmienili. Aktor przyznał równie, że zawsze podziwiał Liama Neesona i bardzo się cieszył, że mógł z nim znowu spotkać się na planie.
John Boyega powiedział, że bardzo podoba mu się jak Lucasfilm stanął w obronie Moses Ingram, która miała sieciowe problemy z atakującymi ją rasistami. Był pod wrażeniem tego, że McGregor stanął w jej obronie. Sam Boyega wspomniał, że na razie nie chce wracać do „Gwiezdnych Wojen”. Finn może istnieć w książkach, grach czy animacjach. Natomiast jak będą dużo starsi, to czemu nie. Tak jak 79-letni Harrison Ford wrócił do domu. Co prawda Jordan Maison twierdzi, że słyszał iż rozważany jest jakiś pomysł, by przywrócić trio z sequeli, ale na razie nie ma na ten temat szczegółów.
A teraz przechodzimy do plotek, których wiarygodność jest oczywiście niewiadoma. Jedna z nich mówi, że spodziewany drugi sezon „Obi-Wana Kenobiego” zostanie ogłoszony już na dniach, czyli podczas D23 Expo (ew. Disney+ Day, bo te imprezy się zlewają). Podobno nad scenariuszem pracuje Stuart Beattie. Pracował on nad pierwotną wersją serialu. Na pewno nie wróci Joby Harold. W przypadku Debory Chow na razie nie ma potwierdzenia. Chciałaby zająć się czymś innym, więc na razie nic nie jest przesądzone. Zdjęcia miałby ruszyć w połowie 2023, a prócz McGregora, jedną z ważniejszych ról miałby zagrać Temuera Morrison. Czy jako Cody, czy jeszcze ktoś inny, nie wiadomo.
KOMENTARZE (5)
Finał „Obi-Wana Kenobiego” już za nami. Warto chwilę poświęcić wynikom. Zdaniem Samba TV, którzy mierzą oglądalność przeszło 3 milionów domów w USA, aż 1,8 miliona z nich obejrzało finał serialu w ciągu pierwszych pięciu dni. To wynik o 20% lepszy niż miała „Księga Boby Fetta”. Dla porównania pierwszy odcinek w analogicznym czasie obejrzano w 2,14 miliona domów, co było najlepszym wynikiem na Disney+ do tej pory.
W Polsce w pierwszym tygodniu działania Disney+, „Obi-Wan Kenobi” był najczęściej oglądanym serialem. Na drugim miejscu był „The Mandalorian”. „Księga Boby Fetta” nie zakwalifikowała się do pierwszej dziesiątki.
Jest też kilka nowych plakatów.
Stuart Beattie jeden ze scenarzystów, opowiedział swoją historię związaną z „Obi-Wanem Kenobim”. Jak pamiętamy serial przeszedł z jego rąk do Hosseina Aminiego, a następnie do Joby’ego Harolda. Stuart przyznał, że pracował nad scenariuszem do filmu o Kenobim przez prawie rok. Jednakże po premierze „Hana Solo” stało się jasne, że Lucasfilm nie chce kolejnych filmów. Projekt zatrzymano, Beattie opuścił pokład, a ostatecznie prace już na serialem przejął Harold, który bazował na scenariuszu Beattiego, dlatego on też jest wymieniony wśród scenarzystów.
Jednak Beattie pracując nad filmem przekazał Lucasfilmowi pomysł nie na jedną produkcję, ale na trzy. Chcieli pokazać w nich różne aspekty ewolucji postaci Obi-Wana stającego się Benem, którego znamy z klasycznej trylogii. Kenobim, który dla dobra sprawy daje się łatwo pokonać. To co, widzieliśmy w serialu, to zaledwie pierwszy film. Swoją drogą o trylogii o Kenobim pisaliśmy w w 2014, wówczas nikt jednak nie traktował tego aż tak poważnie.
Drugi film miał pomóc Benowi zmierzyć się ze śmiertelnością. Miał być w nim więcej Qui-Gona, który miał zaszczepić Kenobiemu pomysł, że być może kiedyś będzie musiał się poświęcić. Ben miał zareagować na to sceptycznie. Natomiast w przypadku drugiej i trzeciej części nie powstały scenariusze, były to raczej pomysły. Stuart jest zadowolony, że choć to zrealizowano i że jest wymieniony w napisach, ale jak mówi, chciałby zobaczyć te filmy.
Jeśli chodzi o Revę, to ciekawy artykuł można znaleźć na The Direct. Według ich informacji Reva znalazła się już w scenariuszu Beattiego, ale było tam kilka różnic. Nie wiedziała, że Anakin to Vader. Miał ją zranić, ale nie zabić, zostawić tylko by umarła. Więc Reva bardzo szybko uwierzyła w historie o tym, że rada Jedi chciała przejąć władzę i że była całym złem. To Kenobi powiedział jej kim jest Vader i wówczas otwierają się jej oczy. Mieliśmy dostać całą historię jej odkupienia, w której od osoby ogarniętej obsesją zabijania Jedi (których uważała za największe zło w galaktyce), postanawia ocalić Kenobiego, skłamać Vaderowi, że go zabiła, a ostatecznie zginąć z jego rąk. Reva miała szukać Kenobiego przez dużą część serialu, ale jednocześnie zmagać się z własnymi demonami.
Beattie nie chciał mieć innych inkwizytorów w serialu. Głównym złym miał być Vader, ale potrzebował jeszcze kogoś innego, dlatego powstała Reva. No i Stuart rozumiał, że pojedynku Vader – Kenobi nie można wygrać. Chciał dać Obi-Wanowi zwycięstwo, pozwolić mu odkupić kogoś. To nie wchodziło w grę z Anakinem. Reva była idealna.
Beattie odniósł się także do podobieństw do gry „Jedi: Upadły zakon”. Swój scenariusz pisał w 2017, nie było wówczas jeszcze tej gry. Ale gdy w nią zagrał, to zobaczył wiele podobieństw. To raczej przypadek. Dodał też, że zastanawiał się nad użyciem Cody’ego, ale ostatecznie porzucił ten pomysł.
Czy będzie drugi sezon? Tu jest coraz ciekawiej. Kathleen Kennedy ponownie przyznała, że planowali, że będzie to ograniczony serial, ale skoro się podobał i ludzie chcą więcej Obi-Wana, na pewno rozważa głos fanów. I jeśli będzie powód by to zrobić, to zrobią to. Deborah Chow wypowiedziała się bardzo podobną formułką, twierdząc, że ta opowieść jest zamknięta. Ale teraz mogą iść dalej i jeśli będzie rzeczywisty powód, by kontynuacja miała powstać, to...
Liam Neeson przyznał, że nie chciał, by ktoś inny zagrał Qui-Gona. No i chciał pokazać swój szacunek wobec George’a Lucasa i świata, który stworzył. A dodatkowo przyjaźni się z Ewanem McGregorem od „Mrocznego widma”.
Mamy też krótki filmik zza kulis ukazujący ćwiczenia Haydena Christensena i Moses Ingram.
Temuera Morrison skomentował swój krótki występ w serialu, mówiąc, że to był zdecydowanie najlepszy fragment. Potem dodał, że żartuje. Przyznał, że bardzo mu się to podobało, zwłaszcza, że mógł zagrać z Ewanem ponownie.
Serial „Obi-Wan Kenobi” jest już w całości dostępny na Disney+. Nie zapomnijcie go ocenić w naszej bazie.
KOMENTARZE (8)
Zaczynamy od drugiego sezonu serialu „Obi-Wan Kenobi”. Jak pamiętamy miał być to serial limitowany, z ograniczoną liczbą odcinków. Ale jak wiemy, w przyszłości ruch jest i obecnie wiele osób odpowiedzialnych za produkcje, wyraża chęć pracy nad kolejnym sezonem. Albo raczej gotowość. Choćby scenarzysta Joby Harold, który mówi, że choć wiedzieli, że to będzie krótki serial i nie mają nic zaplanowanego dalej, ale Obi-Wan Kenobi to wspaniała postać.
Bardziej otwarty jest w tej kwestii Ewan McGregor. Mówi, że ma nadzieję, iż to nie koniec i jeszcze zagra Kenobiego. Bo choć owszem, to jest zamknięta historia, to jednak bohater ma spory potencjał. No i można spokojnie opowiedzieć kilka historii zanim zmieni się w postać zagraną przez Aleca Guinnessa.
Deborah Chow także wspomina, że pisali się na ograniczony serial, który opowiada jedną historię. Tyle, że jest jeszcze dziesięć lat, a nawet zobaczenia Obi-Wana jeżdżącego po pustyni mogłoby być interesujące, więc kto wie?
Hayden Christensen także potwierdził, że choć to miał być jednorazowy występ, bardzo chętnie by go powtórzył.
A tak przy okazji, tydzień temu pisaliśmy, że „Obi-Wan Kenobi” prowadzi w rankingu nowych seriali. W tym tygodniu nie tylko utrzymał swoją pozycję, ale polepszył trochę również wynik.
Oczywiście są też nowe plakaty, tym razem wśród oficjalnych pojawił się jeden fanowski (ten z pojedynkiem), którym konto Disney+ Hotstar reklamowało ostatni odcinek „Obi-Wana Kenobiego”. Pytanie, czy coś w ten sposób zdradzają, czy zwyczajnie spodobał im się plakat.
Jeden z kaskaderów (Dmitrious) zdradził, że Vader, którego widzimy w serialu to efekt współpracy całej grupy ludzi. Są to: Dorian Gregory, Olga Sokolova, Dmitrious Bistrevsky, Tom O’Connell, Hayden Christensen i James Earl Jones. Pierwsza piątka odpowiada za ruchy Vadera. Jego zbroję nosił Dmitrious, Tom i Hayden. Natomiast w zależności od ujęcia widzimy inną osobę.
Hayden Christensen przyznał, że przygotowanie się do roli to jakieś 4-5 godzinny dziennie poświęcone na charakteryzację. Nad procesem czuwał osobiście Doug Chiang. Wspomniał właśnie o innych odtwórcach, mówiąc, że była to konieczność. Vader jest wyższy niż Haden, więc ten nie mógł go grać w każdej scenie. Natomiast do tego, co zagrał w zbroi musiał nabrać trochę masy, więc przybrał na wadze jakieś 11-13 kg.
Mówił też o samej postaci. Ona jest w pewien sposób dotknięta relacją z Kenobim, która pękła. Ale to też moment, w którym widzimy Vadera, będącego jeszcze najbliższej (czasowo) Anakinowi.
Joby Harold także mówił na temat kanonu i tego jak do niego podchodzą. Choćby scena z „Nowej nadziei”, gdzie Leia nagrywa wiadomość do Kenobiego, nawiązując do jego walki w wojnach klonów u boku Baila Organy, zamiast wspólnej eskapady na Daiyu. To są rzeczy, których twórcy byli bardzo świadomi i przed podjęciem decyzji była ona szeroko dyskutowana w Lucasfilmie. Natomiast w kwestii szokującego zabicia Wielkiego Inkwizytora przez Revę, stwierdził, że to jeden z tych tematów, które łatwiej będzie omawiać, gdy już zobaczymy cały serial. Wspomniał też o sekretności planów. Nie rozmawiał wiele z ludźmi spoza Lucasfilmu, starał się zachować szczegóły i założenia dla siebie, ale robił pewne wyjątki dla swoich domowników. Potem groził swoim dzieciom, że je wydziedziczy, jeśli od nich wyjdzie jak bardzo Leia jest istotna w tej historii.
Wygląda na to, że „Obi-Wan Kenobi” trafi jednak do kin. Niestety w dość ograniczonej ilości. W dniu finału (22 czerwiec) serial zostanie puszczony w kanadyjskim kinie Cineplex. Po pokazie na pytania publiczności odpowiedzą twórcy serialu. Obecnie serial po czterech odcinkach, jak się wytnie napisy końcowe, czołówkę itp. ma około 2 godzin i 15 minut. Na razie nie zdradzono ile będzie ten pokaz trwał w całości.
Po trzech odcinkach, zdaniem analizy wpisów w sieci, Parrot Analytics twierdzi, że „Obi-Wan Kenobi” to najbardziej poszukiwany nowy serial. Wyprzedza on między innymi „Star Trek: Strange New Worlds”. „Stranger Things” nie było brane pod uwagę, bo to nowy sezon, nie serial.
Pojawił się też krótki filmik ukazujący kulisy powstawania sekwencji z pierwszego odcinka.
Rupert Friend był w programie Jimmy’ego Kimmela. Oczywiście oprócz wspomnień aktora, jak wielkim szczęściem dla niego jest dołączenie do ekipy, miała tam miejsce ciekawa dyskusja. Kimmel powiedział, że postać Frienda, czyli Wielki Inkwizytor została ugodzona w brzuch. Friend odparł szybko, że w jeden z brzuchów. Kimmel zaczął to ciągnąć, na co Friend zapytał, o to czy Kimmel wie, czy Inkwizytor to przetrwał. Prowadzący potwierdził. Zdziwiony aktor zapytał: w jaki sposób? Kimmel odparł, że tylko go testuje, na co gość przyznał, że była to dobra próba. Zobaczymy, czy w ten sposób zapowiedzieli jakoś powrót Wielkiego Inkwizytora do serialu.
Kompozytorka Natalie Holt wspomniała krótko o używaniu tematów Johna Williamsa. Im dalej, tym będzie ich więcej, bo serial ma prowadzić do „Nowej nadziei”, także muzycznie. No i wspominała o temacie, który specjalnie napisał Williams, czyli temacie Kenobiego. Dla niej praca z nim to wielkie przeżycie.
Joby Harold mówił o wykorzystaniu księżycu Nur i fortecy Inkwizytorów. Z jednej strony chcieli połączyć to z kanonem, wykorzystać coś. Z drugiej to takie miejsce, do którego ciężko było się Kenobiemu wybrać. Jedno z tych miejsc w galaktyce, które go przerażają i wolałby się od nich trzymać z daleka. W ten sposób wizyta w fortecy wpływa również na Obi-Wana. On musi się obudzić, zrozumieć, co się dzieje w galaktyce, którą zostawił osiadając na Tatooine. To istotny element jego drogi.
Mówił też, że to historia składająca się z sześciu rozdziałów. Obecnie dochodzimy do miejsca, które jest przebudzeniem Kenobiego, w którym odnajduje siebie ponownie. Cała ta struktura to coś, nad czym twórcy pracowali wspólnie, pod nadzorem Debory Chow. Trochę się też powtarzał, czasem używając innych słów. Ostatnio mówił o Lei, teraz dodał, że decyzja o dołączeniu jej do serialu była kontrowersyjna wśród samych twórców.
Scenarzysta wspominał też o momencie, w którym Obi-Wan dowiaduje się o Vaderze. Mieli sporo rozmów z Pablo Hidalgo na temat tego, jak bardzo Kenobi był odcięty od wydarzeń galaktyki.
Dobra wiadomość dla fanów cioci Beru. Bonnie Piesse twierdzi, że zobaczymy jej więcej w ostatnich odcinkach. Na razie raczej jej nie było.
Mamy też nowe plakaty.
Już od jutra będzie można oglądać serial „Obi-Wan Kenobi” także i w Polsce. Rusza bowiem polski Disney+.
KOMENTARZE (9)
Po trzecim odcinku nie dostaliśmy nowych plakatów, ale za to jest nowa reklama serialu. Można ją obejrzeć poniżej.
Natomiast jeśli chodzi o odbiór serialu, to w momencie premiery znajdował się wśród trzech najpopularniejszych trendów w internecie, tuż za „Top Gun: Maverick” i „Stranger Things 4”. Nieźle, zważywszy uwagę na promocję jaką robi Lucasfilm.
Za to po trzecim odcinku coś siadło. Widać to choćby na Rotten Tomatoes, gdzie ocena serialu zaczyna zbliżać się do „Księgi Boby Fetta” (czyli spada). O ile w przypadku serialu o Fetcie, nikt się nie przejął ocenami, o tyle tutaj znów zaczyna się „powtórka z rozrywki”, czyli historie o atakach botów, hejterów. Do tego dochodzą rasiści atakujący Moses Ingram. Niestety aktorka dostała przykre wiadomości od nich. Czyli złego PRu, ciąg dalszy. Samodzielnie możecie ocenić ostatni odcinek tutaj.
Kaskaderowie z serialu w kostiumach
Za to przejdźmy do ciekawostek. W napisach końcowych ostatniego odcinka został wymieniony James Earl Jones jako głos Dartha Vadera. Aktor jednak nie brał udziału w nagrywaniu tych kwestii. Użyto archiwalnych nagrań i programu Respeecher, który za pomocą sztucznej inteligencji stara się odtworzyć oryginalny głos. Wcześniej używano go przy głosie Marka Hamilla w „Księdze Boby Fetta”.
Kolejna ciekawostka to wyznanie Temuery Morrisona. Przyznał on, że po raz pierwszy nosił zbroję klona na ekranie. Jak pamiętamy w prequelach zbroje klonów były w większości komputerowe, więc Temuera nie miał potrzeby się przebierać.
W serialu w roli dealerki przyprawy wystąpiła Esther McGregor, córka Ewana McGregora. Jej postać nosi imię Tetha Grig. Po raz pierwszy w życiu zagrała scenę ze swoim ojcem. Przypominamy, że partnerka Ewana - Mary Elizabeth Winstead pojawi się w „Ahsoce”.
Esther McGregor w serialu
Indira Varma mówiła, że była fanką „Gwiezdnych Wojen” od maleńkości, więc gdy jej agent zapytał, czy byłaby zainteresowana rolą, od razu odparła, że tak. Od razu zrobiła sobie też małe poszukiwania, dowiedziała się, że reżyseruje Deborah Chow, obejrzała „The Mandalorianina” z Pedro Pascalem, z którym grała w „Grze o tron”. No i oczywiście chciała zagrać u boku Ewana. Tę współpracę bardzo sobie chwali. O swojej postaci mówi, że jest bardzo odważna i wiele ryzykuje. Zostaje w Imperium, czerpiąc z tego możliwości choćby podróżowania po galaktyce, ale robi jednocześnie swoje.
Joby Harold podsumowując pierwszą połowę serialu w Vanity Fair, mówił o tym, jak ważny dla nich był pomysł, by Obi-Wan wyruszył poza Tatooine. Pilnował tylko jednego z rodzeństwa, czyli Luke’a, ale właśnie problemy Lei to coś, co sprawia, że jest w stanie porzucić swój posterunek. Leia była wyzwaniem, chcieli by zarówno odzwierciedlała w sobie Carrie Fisher i dorosłą Leię, ale też miała w sobie coś z rodziców, zarówno tych prawdziwych jak i przybranych. No i mają nadzieję, że zrozumiemy dlaczego Leia nazwała swego syna Ben. Wspominał też, że zgadzają się z J.J. Abramsem, by sceny w których Jedi używają Mocy, były czymś wyjątkowym, zasłużonym, a nie tanią sztuczką.
Wspomniał też o kanonie i tym, że go nie zniszczą. Nie chciał wchodzić w szczegóły, mówił tylko o sytuacji z Rupertem Friendem, który gra Wielkiego Inkwizytora. Wszyscy byli zaskoczeni i o to właśnie tu chodziło.
No i tu przechodzimy do wieści z MSW. Zanim przejdziemy do spoilerów jedna rzecz. Twierdzą, że drugi sezon „Obi-Wana Kenobiego” dostał zielone światło. Dalej zdradzamy fabułę...
Zaś spoilerowo – po pierwsze Wielki Inkwizytor wróci jeszcze w serialu. Nie zginął. Natomiast w drugim sezonie zobaczymy Revę i Rokena (O’Shea Jackson Jr.). Jak twierdzą, nie zgadza się to z poprzednimi spoilerami, gdzie Reva miała zginąć pod koniec serialu z rąk Vadera. Ta scena ma zostać wycięta, a Reva przeżyje.
W środę już czwarty odcinek serialu. Połowa za nami.
KOMENTARZE (18)
Już w piątek na Disney+ premiera serialu „Obi-Wan Kenobi”. To dobry moment, by zobaczyć najnowszy spot telewizyjny. Są nowe ujęcia:
Oprócz tego w sieci dostępny jest też fragment materiału zza kulis z puszczony w Niemczech.
Przypominamy też reklamę Volkswagena związaną z serialem.
Jest też trochę nowych wieści. Deborah Chow znów mówiła, jak widzi serial. Jej zdaniem, razem z Jobym Haroldem chcieli odpowiedzieć na pytanie, jak wojownik, jakiego widzieliśmy na Mustafar w „Zemście Sithów” stał się spokojnym staruszkiem, jakiego sportretował Alec Guinness. Coś musiało się wydarzyć w ciągu tych 20 lat i o tym między innymi jest serial. Całość serialu jest studium postaci, która dowiaduje się, że Vader, a raczej Anakin żyje. Nie chcieli, by w serialu o nazwie „Obi-Wan Kenobi” pierwsze skrzypce grał ktoś inny. Ale z drugiej strony im bardziej wchodzili w Kenobiego, rozumieli jak ważny był dla niego Anakin i jak wielkie spustoszenie zrobił rozkaz 66. Skywalker był istotną częścią życia Kenobiego, dlatego uznali, że dobrze by się pojawił w tym momencie przemiany. Chow jest też wdzięczna Johnowi Williamsowi, za to, że skomponował im główny temat. Nagrali go z orkiestrą, podobno jest emocjonalny, ale też bardzo klasyczny.
Ewan McGregor także wspomniał Guinnessa. Bardzo żałuje, że nie miał szansy nigdy go spotkać na żywo, ale przyznaje, że jest jego wielkim fanem. Mówił też, że dla niego serial „Obi-Wan Kenobi” jest inny niż np. „The Mandalorian”. Tam mieliśmy epizodyczność, tu mamy jedną historię, niczym długi film, podzielony na sześć części. Mówił też, o tym jak długo ten serial powstawał, ile razy pytano go o powrót do roli Obi-Wana, jak zmieniało się jego podejście. No i po tych wszystkich wywiadach, gdzie mówił, że byłby gotowy, w końcu zapytał o to Disney. Przyznał, że jego ulubiony film to obecnie „Zemsta Sithów”.
Moses Ingram wspomniała, że walki na miecze były dla niej dość trudne, bowiem Ewan jest wyśmienitym szermierzem. Ciężko było mu sprostać. Ona również uważa, że „Obi-Wan Kenobi” to film, w dodatku jej ulubiony.
Deborah Chow za ulubiony film, ale zarazem inspirację podała „Łotra 1”. Głównie dlatego, że łączy estetykę klasycznej trylogii i prequeli.
KOMENTARZE (3)
Premiera „Obi-Wana Kenobiego” już w przyszłym tygodniu. Czego można się spodziewać, bez wchodzenia w spoilery? Na pewno jakiś gościnnych występów, znanych już postaci. W wywiadzie dla Entertainment Weekly reżyser Deborah Chow zasugerowała, że widzowie bardziej powinni się spodziewać kameo z filmów, niż postaci, które znamy z seriali aktorskich. Bohaterowie tego serialu są mocno związani z prequelami, więc to one będą najbardziej eksponowane w „Obi-Wanie Kenobim”.
Tu można zadać sobie pytanie o Ahsokę. Czy Rosario Dawson pojawi się w tym serialu? Z jednej strony Dave Filoni i Jon Favreau byli mistrzami, którzy wprowadzili w świat „The Mandalorian” panią reżyser, więc kto wie? Ale z drugiej strony Kathleen Kennedy sugeruje, że mogą poczekać z nią na dedykowany serial, czyli „Ahoskę”. Oczywiście „Rebelianci” i Inkwizytorzy są też dużą inspiracją, ale to raczej nie będą tylko gościnne występy. Również nie ma co liczyć na Bobę Fetta. Jak twierdzi Joby Harold starali się stworzyć własną historię, która łączyłaby prequele z klasyczną trylogią. To taki Epizod III i 1/2, ale w sześciu odcinkach. Więc na tym się skupiali, a nie na wątkach pobocznych. Ale, że niespodzianki będą, to już nam wcześniej zapowiedzieli.
Hayden Christensen powiedział, że sporo rozmawiał z Deborą Chow, jak podejść do grania Vadera. Przez większość czasu grał bowiem Anakina. Uzgodnili, że postarają się ukazać siłę tego bohatera, oraz pewnego rodzaju ograniczenia, uwięzienie, które są jego słabą stroną. Mówił też, że zobaczymy ewolucję postaci.
Ewan McGregor zaś określa tę historię mianem opowieści człowieka złamanego, który stracił wiarę. Zobaczymy, co go rozdarło, ale też co pomoże mu się poskładać. Wspominał również, że w prequelach najlepsze występy Kenobiego były właściwie udawaniem Aleca Guinnessa. Teraz powoli zbliża się do niego wiekiem, staje się nim nie tylko z powodu gry. Wspomniał także, że przy serialu to na co najbardziej zwraca uwagę to technologia, która sprawia, że pracuje się o wiele przyjemniej.
Chow natomiast skomentowała relację Obi-Wana i Anakina. Choć się rozeszli w „Zemście Sithów” w nieciekawych okolicznościach, Obi-Wan nie przestał w pewien sposób troszczyć się o Anakina. Ta ich relacja wciąż trwa, jest to jej zdaniem rodzaj miłości.
Joby Harold, będący scenarzystą serialu Obi-Wan Kenobi udzielił ostatnio wywiadu dla Entertainment Weekly na temat nadchodzącej produkcji. Z jego wypowiedzi wynika, że zobaczymy galaktykę, która będzie w mrocznym miejscu.
Horror rządów Imperium manifestuje się w wielu miejscach, Zakon został zniszczony, a wszystko co pamiętaliśmy z prequeli się rozpadło. Nieliczni z Jedi, którzy przetrwali muszą się ukrywać przed Vaderem i Inkwizytorami, którzy ich ścigają. I właśnie w tej beznadziei spotkamy najsłynniejszego z tych Jedi, którzy przetrwali. Zmaga się on z wiarą w to co definiuje Jedi, chce ją utrzymać i odnaleźć nadzieję na przyszłość. Jego wiara zostanie przetestowana i będzie musiał wyruszyć w podróż, która pozwoli mu się zmienić z postaci którą pamiętamy z prequeli, w Kenobiego znanego nam z roli sir Aleca Guinnessa. Postać Obi-Wana w dużej mierze zdefiniowana jest przez jego przeszłość, w której był blisko z Anakinem. Częścią przemiany jaka czeka bohatera będzie więc pogodzenie się z przeszłością, zrozumienie jej i swojego miejsca w świecie.
Joby Harold swoją wypowiedzią potwierdził to co już wiemy o stanie galaktyki, ale jednocześnie dał trochę nadziei na to, że w ramach tej historii mają przemyślaną rolę Kenobiego.
KOMENTARZE (5)
Ostatnio pisaliśmy o opóźnieniu premiery serialu „Obi-Wan Kenobi” na Disney+ o dwa dni. Aktor Stephen Stanton (głos admirała Raddusa) na twitterze zasugerował, że może to mieć coś wspólnego z premierą dwóch pierwszych odcinków na Celebration. To współgra z informacją, którą podaliśmy w styczniu, jednak wciąż nie jest to oficjalne potwierdzenie.
Pojawiła się też rozpiska na stronie Gildii scenarzystów , którzy autorzy odpowiadają za który odcinek.
Odcinek 1 – scenariusz: Joby Harold, Hossein Amini, Stuart Beattie, historia: Hossein Amini, Stuart Beattie
Ocinek 5 – scenariusz: Joby Harold, Andrew Stanton
Ocinek 7 – scenariusz: Joby Harold, Andrew Stanton, Hossein Amini, historia: Stuart Beattie, Joby Harold, Andrew Stanton
W sieci ponadto pojawił się filmik, który jest jakoby przeciekiem walki Obi-Wana i Vadera. Czy prawdziwy, trudno stwierdzić, opinie są różne.
Hayden Christensen wspomniał, że bardzo dobrze czuł się wracają do roli Vadera. Dla niego, w tym czasie, to naturalna kontynuacja drogi bohatera, w którego się wcielił i miał oto duże znaczenie dla aktora. Wspomniał, że powrót był trochę trudny do wyobrażenia sobie, zwłaszcza ponowne spotkanie na planie z Ewanem McGregorem, zresztą zobaczenie go ponownie w kostiumie zapadło Haydenowi głęboko w pamięć. Czuł też duże zaangażowania i sporo energii od wszystkich na planie.
Również Deborah Chow była zadowolona z powodu Christensena. Zwłaszcza, że on, podobnie jak ona, jest Kanadyjczykiem. Zaś Hayden w kostiumie zrobił na niej piorunujące wrażenie, nie tylko dlatego, że był dwa razy większy niż ona. To istotna postać dla wszystkich i jej obecność na planie porusza. Zdradziła, że wcześniej faktycznie widzieliśmy Vadera w „Zemście Sithów”, gdy stawiał swe pierwsze kroki. Tym razem Anakin jest już Vaderem przez 10 lat, to go zmieniło. Ale to jeszcze nie jest ten Vader, którego znamy z „Nowej nadziei”. Pewnie za jakiś czas zobaczymy, o co jej dokładnie chodziło.
I to dobry moment, by przejść do spoilerów, które pochodzą z MSW. Zdradzają oni ciekawy zabieg, który podobno wykorzystano by wprowadzić Vadera do serii. To postać, która wszyscy znamy. W drugim odcinku Obi-Wan Kenobi zacznie wracać do Mocy i wywoła to pewne poruszenie. Gdy spotka się z Leią, przebudzi coś w Mocy. Jednak po pierwszych napisach końcowych tegoż odcinka, pojawi się krótka scena z Vaderem w bactcie, który się przebudzi, poczuje dawnego mistrza. Potem będzie trzeba czekać do kolejnego odcinka po więcej.
Podali też dodatkowe szczegóły dotyczące Jabiim. Zobaczymy tam uchodźców, młodych ludzi, którzy mieli zostać Jedi, jednak ocaleli z rozkazu 66 i żyją w ukryciu. Wspierają poniekąd partyzantów Sawa Gerrary. Wszystko wskazuje na to, że będziemy świadkami czystki Jedi, niewielu z nich przeżyje.
Na Disney+ „Obi-Wan Kenobi” zadebiutuje 27 maja.
KOMENTARZE (3)
Zaczynamy od plotek, których źródłem tym razem jest The Hollywood Reporter. Twierdzili oni, że „Obi-Wan Kenobi” pierwotnie miał mieć inny charakter. Głównym złym miał być Darth Maul, Vadera miało nie być w ogóle, zaś główna akcja miała koncentrować się na pilnowaniu Luke’a. Ray Park jakoby szykował się do roli, co oczywiście mogłoby spowodować retconowanie „Rebeliantów”. Podobno Jon Favreau i Dave Filoni stwierdzili, że to za bardzo przypomina „The Mandalorian” (o tym słyszeliśmy wielokrotnie), więc za zgodą decydentów w Lucasfilmie całość przerobiono. Potwierdzili ponadto, że Luke’a gra Grant Feely.
Czy te wieści są prawdziwe? Tu robi się naprawdę ciekawie. Star Wars News Net wrzucił zdjęcie tweeta, na którym Pablo Hidalgo dementuje całą sprawę. Nie można było sprawdzić, bo to był tweet prywatny. Tymczasem Hidalgo stwierdził, że gdyby chciał coś skomentować w tej sprawie, to zrobiłby publicznie, zaprzeczając sprawie.
Jeszce kilka ciekawostek z artykułów z „Entertainment Weekly”. Tam Kathleen Kennedy, Joby Harold oraz Deborah Chow mówią wprost, że serial został mocno przemodelowany, względem oryginalnych założeń. Kto wie, może do nich (i do Maula) wrócą w drugim sezonie. Na razie o tym nikt nie mówi, ale Kennedy sugeruje, że wszystkim na planie dobrze się pracowało i nie chcieliby, aby to się skończyło. Tylko najpierw musieliby odpowiedzieć na pytanie, po co dalej ruszać Kenobiego.
Hayden Christensen wspominał, że zobaczenie Ewana McGregora w kostiumie, po tylu latach, to było coś surrealistycznego. Wyjątkowy moment, który będzie pamiętał bardzo długo. Hayden opowiadał też o prequelach, mówiąc, że gdy pierwszy raz zobaczył Ewana, ten rzucił się na niego i uściskał, jakby byli starymi znajomymi. Za to zobaczenie Christensena w kostiumie Vadera to było coś specjalnego dla pani reżyser Debory Chow. Hayden był większy, a ona bardzo szczęśliwa, że może to reżyserować.
Za to w sieci pojawiają się spekulacje, że forteca Inkwizytorów, którą widzieliśmy, znajduje się na księżycu Nur. Podobno wcześniej widzieliśmy ją w grze Jedi: Upadły zakon. Jeszcze nie ma oficjalnego potwierdzenia, ale wiele wskazuje na to, że tak właśnie jest.
I garść spoilerów. Jak donosi Star Wars News Net w „Obi-Wanie Kenobim” w końcu zobaczymy miejsce, o którym słyszeliśmy od bardzo dawna. Anchorhead, było wspominane w „Nowej nadziei”, stację Tosche na przedmieściach widzieliśmy w „Księdze Boby Fetta”, ale w Kenobim zobaczymy całą infrastrukturę transportową. W końcu Luke mówił Obi-Wanowi, że w Anchorhead będzie mógł znaleźć transport w praktyce dowolne miejsce. Co więcej, Anchorhead prawdopodobnie widzieliśmy w tle w zwiastunie.
Swoje przecieki ma też Making Star Wars. Sugerują oni, że zobaczymy, gdzieś na początku scenę rozkazu 66 i szturmu na świątynię Jedi. Tam klony zabiją mistrzów, a dwóch młodych uczniów Jedi (w okolicach 20 lat) umknie z życiem. Jeden mógłby się stać Inkwizytorem, drugi potem szukać Obi-Wana? Na razie plotka, której sami raczej nie rozwijają. Za to mają przecieki na temat bohaterów. O’Shea Jackson Jr ma zagrać kogoś, kto prowadzi akcje humanitarne. Co prawda Rebelia jeszcze nie jest rozkręcona, ale ma on być przedstawicielem grupy, która nie zamierza walczyć zbrojnie, a jedynie pomagać. Choćby koordynując akcje pomocowe na Jabiim, tym dotkniętym przez Imperium. Indira Varma ma z kolei grać imperialną oficer, ale jest postać ma być dobra. Będzie ona stała w opozycji do Sithów. Kumail Nanjiani czyli informator, ma trochę przypominać Hana Solo. Najpierw będzie pomagał dobrym, a potem wręcz przeciwnie.
Za to Bespin Bulletin sugeruje, że rewanż stulecia będzie mieć miejsce na... księżycu Mustafar. W czasie tej walki mamy usłyszeć Qui-Gona. Zobaczymy go jednak jako ducha dopiero pod koniec serialu, gdy Kenobi wróci do swojej pustelni na Tatooine.
Tym razem nie przecieki, wszystko oficjalnie. Jesteśmy po zwiastunie, ale nie tylko. Na „Entertainment Weekly” pojawiło się kilka zdjęć promujących serial „Obi-Wan Kenobi”. Możecie je zobaczyć poniżej, albo tutaj oraz tutaj.
Są na nich choćby Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor), Reva (Moses Ingram), czyli władająca Mocą Inkwizytor (Trzecia Siostra), która szuka Jedi. Reżyser Deborah Chow i scenarzysta Joby Harold określają ją mianem bezwzględnej i ambitnej. Reva, Wielki Inkwizytor i Darth Vader razem grają w jednej drużynie. Zobaczymy też Obi-Wana na planecie Dayiu, która zdaniem scenarzysty przypomina trochę Hong Kong, to miejsce z bujnym życiem towarzyskim. Obi-Wan lubi transport, który nie zwraca na siebie uwagi, stąd wybiera choćby eopie. Jest też Owen. Deborah Chow jest wdzięczna George’owi Lucasowi, że wybrał do tej roli Joela Edgertona. No i zdjęcie Vadera, czyli Hayden Christensen w stroju. Najnowszy numer „EW” pojawi się w kioskach 18 marca.
Warto dodać, że oddech Vadera słychać pod koniec zwiastuna. Natomiast jeszcze na oficjalnej pojawiło się kilka ciekawostek ze zwiastuna. Wspomniano tam domostwo Larsów i młodego Luke’a, ale też Wielkiego Inkwizytora, którego zagra Rupert Friend, zaś Sung Kang wcieli się w Piątego Brata. To statek Wielkiego Inkwizytora przylatuje do fortecy Inkwizytorów. No i najważniejsze, Inkwizytor ma swój obracający się miecz.
Premiera „Obi-Wana Kenobiego” na Disney+ już 25 maja.
KOMENTARZE (11)
Oficjalna – StarWars.com potwierdziła obsadę serialu „Obi-Wan Kenobi”. Oprócz znanych już nazwisk, tak pojawiających się w newsach jak i spekulacjach, pojawiły się też nowe. Co więcej, donoszą, że zdjęcia rozpoczną się w kwietniu.
Akcja rozgrywać się będzie 10 lat po wydarzeniach „Zemsty Sithów”. Reżyserem serialu jest Deborah Chow, którą gwiezdno-wojennie znamy już z „The Mandalorian”.
W serialu wystąpią:
Ewan McGregor jako Ben Kenobi
Hayden Christensen jako Darth Vader (ew. Anakin)
Moses Ingram, w nieznanej roli. Aktorkę niedawno można było zobaczyć w „Gambicie królowej”.
Joel Edgerton, czyli Owen Lars. Powrót spekulowany od dawna, w końcu potwierdzony.
Bonnie Piesse, czyli Beru Lars. Tu podobnie jak w przypadku Edgertona było to spodziewane.
Kumail Nanjiani, aktor często podkładający głos w różnych produkcjach. Najbardziej z filmu „I tak cię kocham”.
Indira Varma, o jej angażu donosił Deadline na początku miesiąca
Rupert Friend - wystąpił między innymi w „Hitman: Agent 47”, „Śmierć Stalina”
O’Shea Jackson Jr. - znany choćby z „Straight Outta Compton”
Sung Kang, czyli Han z “Szybkich i wściekłych”
Simone Kessell, nowozelandzka aktorka znana choćby z „Rachunku sumienia”
Benny Safdie, aktor i reżyser (np. „Nieoszlifowane diamenty”)
Serial wyprodukują Kathleen Kennedy, Michelle Rejwan, Deborah Chow, Ewan McGregor oraz Joby Harold, który jest także scenarystą tego krótkiego serialu. Za dobór aktorów odpowiada Carmen Cuba. Premiera na Disney+, prawdopodobnie w 2022 (data nie została potwierdzona).
Wygląda na to, że plotki o scenariuszach serialu o Obi-Wanie się sprawdziły. Teraz Lucasfilm wybrał nowego scenarzystę, jest nim Joby Harold. Ma on zastąpić Hosseina Aminiego, który pracował przy projekcie, gdy był to jeszcze był planowany jako film.
Joby Harold ma w swoim dorobku jako scenarzysta: „Króla Artura: Legendę miecza” oraz film „Przebudzenie”, który także wyreżyserował. Grał tam Hayden Christensen. Harold był także producentem „Na skraju jutra” i „Johna Wicka 3”. Obecnie kończony jest film „Army of Dead” Zacka Snydera, gdzie Joby był współscenarzystą. Jest również współscenarzystą planowanych kolejnych „Transformersów”. Jeśli chodzi o seriale to był producentem „Underground” oraz „Spinning Out”.
Na razie o jego angażu pisało Variety, acz jak to ostatnio najczęściej bywa, Lucasfilm i Disney nie komentują sytuacji.
Zdjęcia do serialu powinny ruszyć w styczniu 2021. W roli głównej zobaczymy Ewana McGregora, a całość wyreżyseruje Deborah Chow.
KOMENTARZE (8)