TWÓJ KOKPIT
0

George Lucas :: Newsy

NEWSY (1188) TEKSTY (32)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

„Przeminęło z wiatrem”... i Star Wars

2015-02-14 07:33:27 oficjalna



Dziś Walentynki, czyli popkulturowe święto zakochanych, które pod pseudochrześcijańskim charakterem (św. Walenty to patron nerwowo chorych, epileptyków i innych osób z problemami umysłowymi, a także obecnie zakochanych) poniekąd kontynuuje tradycję rzymskich Luperkaliów, czyli święta ku czci Junony, patronki kobiet i małżeństwa, czyli w tamtejszej tradycji także i zakochanych. Tym, którzy nie mają dziś jeszcze planów na wieczór, polecamy dziś seans „Przeminęło z wiatrem”, jednego z największych klasycznych melodramatów wszechczasów. Bryan Young dopatrzył się kilku analogii między tym obrazem a „Gwiezdnymi Wojnami”.

Rok 1939 jest uznawany przez wielu za jedno z najlepszych filmowych lat jakie Hollywood miało. Tak więc po Gunga Dinie tym razem zajmiemy się tym jaki wpływ na „Gwiezdne Wojny” wywarł Najlepszy Film z tego roku. Na pierwszy rzut oka może się wydawać bowiem, że „Przeminęło z wiatrem” nie ma wiele wspólnego z „Gwiezdnymi Wojnami”.

Dobra, może jest ich tam więcej niż zgadliśmy. Dla tych, którzy nie znają „Przeminęło z wiatrem”, jest to opowieść o młodej dziewczynie imieniem Scarlet O’Hara, wybucha wojna secesyjna a ona musi robić wiele rzeczy, by przetrwać. Film równoważy elementy komediowe, romantyczne, sceny akcji i w pewien sposób dokumentuje czas który teraz jest „jak zapamiętany sen. Cywilizacja, która przeminęła z wiatrem”.

„Gwiezdne wojny” to film tego samego typu w wielu względach, gdzie akcja, przygoda, romans i komedia są wymieszane w jednym, gotującym, niesamowitym garze. Nieprzypadkowa oba te filmy zawierają czarującego łotra czy to w formie Rhetta Butlera czy Hana Solo. Jest też silna kobieta, która robi to, w co wierzy i to co trzeba zrobić, czyli Scarllet O’Hara i księżniczka Leia. Han i Rhett są bystrymi łotrzykami, przemytnikami i lekkoduchami. Rhett zarobił fortunę na blokadach i okazało się, że ma złote serce, a Han Solo wciąż próbuje się dorobić. Han jednak także okazuje się bohaterem.

Rhett i Scarlett mają między sobą bardzo podobny typ relacji co Han i Leia. Nie ma możliwości, by nie zauważyć tonu między przyszłymi kochankami rozpoczętego w „Przeminęło z wiatrem” i wspaniale pociągniętego w „Imperium kontratakuje”. Myślę o scenie, w której Han i Leia po raz pierwszy całują się na pokładzie „Sokoła Millennium” i porównuję to z Rhettem mówiącym Scarllet:
- Nie, nie pocałuję cię. Ale to ci potrzebne. I to bardzo. Ktoś powinien cię całować. Ktoś, kto to potrafi.
A w dalszej części rozmowy Scarlett nazywa Rhetta:
- Zarozumiały, niecny łajdak!
Trudno tego słuchać nie słysząc słów Lei
- Zarozumiały, odpychający nefopas!

Nie powinno też być niespodzianką, że plakat zrobiony dla „Imperium kontratakuje” jest w gruncie rzeczy, niebieską, przesiąkniętą Hoth, wersją Hana i Lei całujących się, co odwzorowuje czerwono-żółty plakat „Przeminęło z wiatrem”, z płonącą Atlantą w tle i Rhettem który ma zaraz pocałować Scarlett, znajdujących się prawie w tej samej pozie. Nawet sam plakat często jest określany jako „Przeminęło z wiatrem”.

Jest też wiele podobieństw, które można znaleźć. Choćby stracenie przez Scarlett swojej posiadłości, Tary, co jest analogią do Lei tracącej Alderaan. Inni mogliby się kłócić, czy Luke Skywalker nie jest odpowiednikiem postaci Asleya Wilkesa, czyli trzecią osobą w tym miłosnym trójkącie, który nie może jednak być z główną kobiecą bohaterką.

Ale może największe podobieństwo między cyklem „Gwiezdne Wojny” a „Przeminęło z wiatrem” jest to, że są to filmy o niesamowitych efektach specjalnych, które przekraczały bariery tego, co można pokazać na ekranie w różnych erach. Nakładanie obrazów i obrazy tła były użyte prawie po raz pierwszy w kolorze właśnie w „Przeminęło z wiatrem”, a techniki te dopracowano w „Gwiezdnych Wojnach”. W obu przypadkach bariery były łamane, a nad wszystkim czuwał jeden człowiek (David O. Selznick i George Lucas), zdeterminowany by opowiedzieć tę historię we własny sposób.

Dla tych, którzy chcieliby obejrzeć „Przeminęło z wiatrem” sugeruję zarezerwować sobie z jakieś pięć godziny w sobotnie popołudnie, lub podzielić ten film na dwie noce (po przerwie). To film który wciąż się dobrze trzyma i zadziwiające jest to, jak dobrze jest zrobiony. Żarty wciąż są śmieszne, dialogi wciąć mocne, a powieść wciąż mądrze skonstruowana nawet jak na dzisiejsze standardy. To film, który także zapiera dech w piersiach. Przemówienie Hattie McDaniela w drugiej połowie tego filmu uderza mnie prawie tak mocno jak oglądanie rozkazu 66.

Jeśli chcecie oglądać to z dziećmi sugeruję rozbicie na dwie noce. MPAA oceniło film ratingiem G, czyli jest odpowiedni dla wszystkich, ale sugerowałbym przygotować dzieci i porozmawiać z nimi o wojnie secesyjnej, niewolnictwie i rasizmie. Jeśli wytrzymają siedzieć i oglądać tak długo, to sam film powinien być dla nich wystarczającą nagrodą. To coś co oglądałem z moimi dziećmi i były zadowolone zarówno z filmu jak i rozmowy, którą spowodował.

A i jeszcze jedno, jeśli uwzględni się inflację to wciąż najbardziej dochodowy film wszechczasów, który pokonałby „Gwiezdne wojny” o 200 milionów. To po prostu wspaniały film.



A jakby tych kilku godzin komuś było mało, to zostaje jeszcze Casablanca, która także ma gwiezdno-wojenne konotacje.

Tłumaczenia kwestii filmowych za WikiCytaty.
KOMENTARZE (5)

Darth Simi i zmyłki Abramsa?

2015-02-02 20:53:24

Chyba zdążyliśmy się już przyzwyczaić do przecieków z planu, zwłaszcza konceptów. W sumie nie było tego dużo, ale bez nich trudno sobie dziś wyobrazić naszą wiedzę o Epizodzie VII. Pamiętamy jednocześnie, że twórcy podpisywali mnóstwo lojalek i jakby na nic się to zdało. Jakby. Otóż 29 października osoba podpisująca się w Internecie jako Darth_Simi umieściła w sieci zdjęcie Kylo Rena (pisaliśmy o tym tutaj). Nikt wtedy nie wiedział, czy jest ono prawdziwe, czy nie. Nie wiedzieliśmy nawet jak się nazywa postać. Niektóre strony nawet pisały, że to Darth Simi, tak jak osoba, która wrzuciła to do sieci. Zresztą osoba ta wrzuciła na swój profil na ImageShacku jeszcze inne zdjęcia i koncepty, a także fanarty. Całkiem spora kolekcja tego, co zdążyło pojawić się w sieci. Sprawa niby przycichła. Do czasu. Niedawno w San Francisco Lucasfilm wniosło pozew przeciw przedstawicielom ImageShack z prośbą o udostępnienie danych Dartha_Simi. Tak więc zaczyna się ściganie osób odpowiedzialnych za wycieki. Nie wiadomo, czy ścigany(a) jest tylko Darth_Simi, czy raczej chcą w ten sposób dojść do właściwego źródła przecieku. Jednocześnie nie rozpoczęto żadnych działań prawnych przeciw innym stronom, które publikowały te i inne zdjęcia, najczęściej znalezione w sieci lub udostępnione przez kogoś. Widać Lucasfilm zamierza ścigać sprawców zamieszania, ale jednocześnie nie walczy z samymi zdjęciami, które już udostępniono.

Żeby jednak było zabawniej, po sieci krąży jeszcze jeden koncept, który jakoby wyciekł dzięki Indie Revolver. Tyle, że twórcy tego serwisu poinformowali, iż ten koncept nie ma z nimi nic wspólnego, że to jakaś podróbka a ktoś się pod nich podszył. Jakiś czas temu sugerowano, że J.J. Abrams może podrzucać fałszywe tropy, ale żeby aż tak? Może to jakieś działanie fanów? Nie ważne komu się chciał, ktoś jednak przedobrzył.

Zmieniamy trochę ton. Bob Iger, szef Disneya przyznał niedawno, że miał dużą przyjemność, nie tylko odwiedzić parę razy plan „Przebudzenia Mocy” (jak wiele innych osób), ale jednocześnie widział już większość nakręconych zdjęć (jak bardzo wąska grupa osób). Iger oczywiście jest podekscytowany tym, co zobaczył i zapowiada nową erę „Gwiezdnych Wojen”. Na razie mówił o kilku filmach, ale pewnie będzie ich więcej, o czym pisaliśmy tutaj. W tym newsie wspominaliśmy też o makiecie Hutta, która ma być wykorzystana w spin-offie. Podobno pochodzi ona z Epizodu VII.

Po raz kolejny też o filmie wspomniał Oscar Isaac, który twierdzi, że część fanów dostanie ekstazy jak zobaczy ten film. Przyznaje jednak, że części osób pewnie on nie podejdzie, bo przecież nie wszystkim podchodzą nawet oryginalne „Gwiezdne Wojny”. Na pocieszenie dodał, że film z pewnością będzie miał wielu fanów z nowego pokolenia.

Przy okazji Isaaca pojawiła się teoria skąd wzięło się imię Poe Damerona. Otóż nie pochodzi ono ani od Edgara Poe, ani nie ma nic wspólnego z „Dekameronem”, a upamiętnia dwoje ludzi. Pierwsza z nich to osobista asystentka J.J. Abramsa - Morgan Dameron. Druga to Darren M. Poe, który pracował jako kierownik efektów specjalnych przy „Star Treku” Abramsa. Czy faktycznie J.J. ich upamiętnił, czy może to zwykła zbieżność?

Z cyklu kolejni statyści z Epizodu VII doszedł nam Aidan Cook. Wiemy, że grał różne stwory w „Przebudzeniu Mocy”. W swoim dorobku ma granie między innymi goryli w reklamach oraz rolę dwugłowego sklepikarza w filmie „Hellboy II”.

Na koniec sprawa treatmentu Lucasa. W The Making of Star Wars na stronie 63 znajduje się fragment trzeciej wersji scenariusza oryginalnej „Nowej nadziei”, a tam kwestia „przebudzania się”. Fragment datowany na 1975 dotyczy oczywiście kryształu Kiber, Sithów, a przede wszystkim przebudzenia czegoś starego, co sprawiło, że Moc stała się silniejsza. Znając umiłowanie Lucasa do wracania do starych pomysłów, kto wie, czy to nie jest klucz do Epizodu VII. Może z jego treatmentu zostało więcej niż komukolwiek się wydaje? A może w starych scenariusza wciąż tkwią tematy, które dopiero pojawią się w nowych filmach, jak było choćby z Utapau w „Zemście Sithów”.


KOMENTARZE (16)

„Gunga Din” i TCW, SW oraz Indy

2015-01-30 18:13:54 oficjalna



Bryan Young znowu nadaje, tym razem zabiera się bardziej za „Wojny klonów” oraz pewne oczywistości, a także klasyczny film przygodowy „Gunga Din”.

Być może pierwszy nowoczesnym przygodowym filmem akcji jest klasyczny czarno-biały film „Gunga Din” w reżyserii George’a Stevensa z 1939. Występują w nim Douglas Fairbanks Jr., Victor McLaglan i Cary Grant, którzy wcielają się w rolę trzech sierżantów brytyjskiej armii podczas okupacji Indii w XIX wieku. To zabawne, kochające swoje przygody trio nie chce, by grupa się rozpadła, wiec gdy jeden z nich decyduje się przejść na emeryturę, by się ożenić, dwóch pozostałych postanawia go związać w ich ostatnią wspólną misję. Nic jednak nie idzie zgodnie z planem, a oni sami muszą stoczyć walkę z rządnymi krwi hordami członków kultu Thugów.

W walce zostają właściwie skazani na pewną śmierć, a jedyną osobą, która może im pomóc jest ktoś, kogo wszyscy lekceważą, lokalny nosiwoda. Gunga Din wykorzystuje okazje i oddaje swoje życie, by ocalić innych i powstrzymać Thugów.

Ten film ma kilka bezpośrednich powiązań z „Gwiezdnymi Wojnami” ale bardziej oczywiste jest jego powiązanie z „Indiana Jonesem i Świątynią Zagłady”. Przygodowo-akcyjny ton filmów o Indym to nowoczesne ulepszenie formuły którą zaczął „Gunga Din”. „Świątynia Zagłady” dzieli wiele elementów historii z tym filmem, w tym szalony, krwiożerczy kult Kali, więc jest doskonałym, nieoficjalnym sequelem filmu z 1939. Dzięki „Lost Missions” z „Wojen klonów” dostaliśmy dwuczęściowy odcinek The Disappeared, historię w której Jar Jar odgrywa rolę Willie Scott, a Mace Windu Indiany Jonesa, podczas ich walk z kultem, który chce wyrwać siły życiowe ze swoich ofiar. Jest kilka innych hołdów dla „Indiany Jonesa” w tych odcinkach, ale ci czciciele kultu mogą być bezpośrednio połączeni z „Gunga Din”.

Wiele z tego, co ten klasyczny obraz nauczył filmowców tworzących „Gwiezdne Wojny” to wzór relacji bohaterów. Trzech sierżantów w „Gunga Din” zrobi wszystko, by ratować się nawzajem, ale robią z takim dowcipem i gustem, że nie w sposób oglądać ich wyczynów bez uśmiechu na twarzy. Ta najściślejsza przyjaźń bazuje jako wzór przyjaźni, która rozwija się między Hanem, Lukie i Chewiem w oryginalnych filmach. Formuła sprawa się także w erze prequeli, gdzie relacje Anakina i Obi-Wana zmieniają się z końcem „Ataku klonów” i osiągają swój szczyt na początku „Zemty Sithów”. Jeśli zobaczycie „Gungę Dina” a potem „Zemstę Sithów” to trzeba uznać, że wpływ jaki miało to na braterskie relacje Anakina i Obi-Wana jest bezsprzeczny.

Było co najmniej kilka odcinków „Wojen klonów”, które rozwijały tę relację jeszcze bardziej.

Natomiast co się tyczy tytułowego bohatera Gungi Dina, u niego łatwo zauważyć kilka podobieństw z postacią Jar Jar Binksa. Jar Jar to jakaś poślednia forma życia, ale chce być widziany jako równy wśród innych bohaterów sagi. To Jar Jar jest tym, który łączy obie armie w walce przeciw Federacji Handlowej.

Najbardziej oczywisty wpływ „Gungi Dina” na „Gwiezdne Wojny” nie ujrzał światła dziennego aż do premiery trzeciego sezonu „Wojen klonów”. W odcinku Clone Cadets i Arc Troopers został przedstawiony zdeformowany klon, 99. Chciałby być żołnierzem, zupełnie jak nosiwoda z filmu. Patrzy na to, co robią żołnierze i chciałby umieć to samo. Jest zwolniony, gdyż pochodzi ze złej partii, nie jest w stanie wypełnić żołnierskich obowiązków, ale pomimo to dowodzi w końcu że jest w nim więcej odwagi niż wśród najdzielniejszych klonów. Ostatecznie da się tą postać połączyć zarówno emocjonalnie jak i z poziomu opowieści z Gunga Dinem.

Podczas premiery sezonu trzeciego „Wojen klonów”, Dave Filoni, główny reżyser, powiedział mi o tym, że inspiracje by złożyć hołd „Gunga Dinowi” w tych dwóch odcinkach pochodziły od George’a Lucasa. James Arnold Taylor, głos Obi-Wana dodał:
– Najlepszą rzeczą w tym serialu jest to jak George Lucas edukuje dzieci z zakresu filmów i mitologii.
Trudno mi dodać coś więcej.

„Gunga Din” to film dla osób w każdym wieku, którzy bawili się „Gwiezdnymi Wojnami”, nie ma tu akcji czy sytuacji które jakoś by przewyższały to co widzimy w „Gwiezdnych Wojnach”. To bardzo zabawny film w sam raz na sobotni poranek z dziećmi, jest jednym z ulubionych przez moje dzieci. Uwielbiają pogawędki między gwiazdami, rozwijają swoje uwielbienie do Cary’ego Granta i są poruszone zakończeniem. Sugerowałbym by po obejrzeniu tego filmu wpierw zobaczyć „Świątynię Zagłady” a potem wszystkie wymienione odcinki „Wojen klonów”.


KOMENTARZE (1)

Lucas i odpady radioaktywne

2015-01-29 17:41:19

Tym razem nietypowo, bo głównie mamy filmiki. Na początek George Lucas i odpady radioaktywne. Patrząc na 4. Indianę Jonesa to można zacząć szukać jakiś wspólnych elementów, ale to nie o to chodzi. Otóż w USA, dokładniej w Chicago kręcono sobie program dokumentalny o tych odpadach. Ktoś wpadł, że fajnie by było, gdyby kilka „wykładów” nakręcić na ulicy, jak prowadzący będzie sobie chodził między zwykłymi ludźmi. W końcu to nie Hollywood, by się natknąć na jakieś sławy. No i tak zrobiono. Dziennikarz szedł sobie ulicą, a za nim przechodzi nie kto inny jak właśnie George Lucas, spojrzał tylko na kamerę, zobaczył, że nie jest to najnowsze 3D i poszedł dalej. Można go dostrzec tak mniej więcej w 13 minucie programu.



Liam Neeson też szaleje, ale w programach telewizyjnych, promując „Uprowadzoną 3”. W jednym siłował się z prowadzącym. W drugim go nie było, ale pojawiła się tam Maggie Grace, odtwórczyni roli córki Liama w tej serii. Wyznała, że gdy rzucił ją chłopak, to pomógł jej Liam. Zadzwonił do tego chłopaka i pogroził mu, wcielając się po raz kolejny w rolę Briana Millsa, tym razem za darmo. W dodatku nagrali to i puścili w studiu. Niestety nie wiemy jak się skończyła sprawa tego byłego chłopaka Maggie. Oba filmiki poniżej.





A teraz opisówka. Lupita Nyong’o znów zajęła się charytatywnym promowaniem produktu. Trzeba przyznać, że product placement w jej wykonaniu jest nad wyraz skuteczny. Tym razem furorę zrobiły okulary w których pojawiła się na ceremonii rozdania Złotych Globów. Okulary te mają nawet już własny profil na twitterze. Sama aktorka chciała wyglądać poważniej. No cóż, znów trafiła dzięki temu na łamy Sprośnych Okruchów.

Mamy jeszcze coś na koniec. Otóż okazało się, że Keira Knightley jest pomylona. Wiemy, że na planie „Mrocznego widma” mama Natalie Portman pomyliła młodą Keirę z własną córką i zaczęła ją ściskać, jak to mamy w zwyczaju mają, ale tym razem chodzi o coś innego. Otóż jak się niedawno okazało Keira miała się nazywać Kiera, bo tak chciał jej ojciec. W ten sposób chciał uhonorować swoją ulubioną łyżwiarkę. No i pięknie, imię zostało uzgodnione, mama małej Keiry się zgodziła i po porodzie poszła z tym do urzędu, by wypełnić dokumenty. Tylko jak się okazało, ta pisarka i scenarzystka jest na bakier z ortografią i wpisała Keira zamiast Kiera. Przyszła do domu, pokazała dokumenty, a ojciec Keiry tylko ponoć krzyknął:
- Co to k… jest? Źle wpisałaś jej imię?
Jednak rodzice nic nie zrobili i tak już zostało. A czy aktorka jest pomylona w jeszcze inny sposób? Cóż, niedawno udzielała też porad jak być szczęśliwym. Otóż sugeruje łamać zasady, jeśli nam się nie podobają. Więc jeśli ktoś chce nosić doniczkę na głowie, to niech nosi, jak ma być dzięki temu szczęśliwym. Jednocześnie aktorka z zazdrością patrzy na osoby wierzące, bo jak twierdzi, przez to, że jest nie wierząca, to nie może robić tego, co by chciała. Bo taki wierzący zrobi, a potem prosi o przebaczenie i sprawa załatwiona, ona zaś jako ateistka nie ma tak dobrze.
KOMENTARZE (5)

Dokrętki w lutym w Los Angeles

2015-01-28 18:06:17

Wygląda na to, że kolejna część dokrętek będzie mieć miejsce w Los Angeles, zapewne w siedzibie Bad Robot. Mają one potrwać od 15 do 17 lutego, przynajmniej dla Aarona Kennedy’ego. Ten niezależny muzyk, artysta i aktor napisał na swoim Facebooku, że właśnie w tych dniach będzie pracował nad swoim wkładem w „Gwiezdne Wojny”. Według IMDB ma się wcielić w rolę zamaskowanego posłańca. Istnieje jednak całkiem spore prawdopodobieństwo, że zdjęć w siedzibie Bad Robot będzie więcej, a pracuje tam druga ekipa lub są to zdjęcia statystów czy nawet ludzi odpowiedzialnych za efekty specjalne, co nie jest zaskakujące. Warto przypomnieć, że niedawno pojawiły się informacje o tym, że trwały właśnie dokrętki w Pinewood. Trochę bez sensu byłaby taka relokacja całej ekipy.

Tymczasem pojawiają się plotki o kolejnych aktorach, którzy brali udział w „Przebudzeniu Mocy”. Wśród nich jest Mark Stanley zdecydowanie najlepiej kojarzony z roli Grenna, członka Straży Nocnej w „Grze o tron”. Podobno wcieli się on w rolę przywódcy klanu, co jest o tyle ciekawe, że niedawno przy statystach słyszeliśmy o dublerze tegoż przywódcy. Kolejną aktorką, która jest jakoby w ekipie jest Leanne Best, która ostatnio pojawiła się w „Aniele śmierci”, w tytułowej roli (ale nie głównej).


Aaron Kennedy

Mark Stanley

Leanne Best


Pojawiają się także wątpliwości jak rozumieć niedawne wypowiedzi George’a Lucasa na temat tego, że nie wykorzystali jego pomysłów. Otóż w lipcu zeszłego roku Simon Kinberg twierdził w rozmowie z jednym z podcastów, że pomysły George’a są wykorzystywane w jakimś stopniu przy kolejnych filmach, jednak nie ma sztywnej reguły jak bardzo je wykorzystywać. W jednych jest ich więcej w innych mniej. Zatem inne interpretacje sugerują, że pomysły Lucasa gdzieś tam w nowej trylogii będą, choć niekoniecznie w takiej formie jaką pierwotnie planował. Być może o to chodziło Lucasowi.

Przechodzimy do wywiadów z aktorami. Domhnall Gleeson niedawno przyznał, że bardzo się cieszy, iż w jego rodzinnej Irlandii nakręcono część zdjęć. Oczywiście prawdopodobnie chodzi tylko i wyłącznie o wyspę Skellig Martin, choć kto wie, gdzie wylądowała jeszcze druga ekipa.

Carrie Fisher wręczała ostatnio nagrodę za całokształt swojej matce Debbie Reynolds podczas rozdania nagród SAG (gildii aktorów ekranowych). Potem Debbie udzielała wywiadów, w których pytano ją o jej stosunek do córki i „Gwiezdnych Wojen”. Jak wiemy doskonale w przeszłości było z tym różnie, teraz natomiast Debbie nie tylko porównała przełom jakim były „Gwiezdne wojny” w życiu jej córki do swojej „Deszczowej piosenki”, ale po raz kolejny potwierdziła, że w „Przebudzeniu Mocy” zobaczymy także jej wnuczkę Billy Lourd, córkę Carrie. Wciąż jednak czekamy na oficjalne potwierdzenie.

Oscar Isaac natomiast po raz kolejny komplementował J.J. Abramsa i całą ekipę, mówiąc, że ten film to niesamowite doświadczenie w jego karierze. Opowiadał też historyjki, że Abrams potrafił się zatrzymać na planie, żartować, że jest spokojny, ale ma jednocześnie wszystko pod kontrolą. Tak jak tego feralnego dnia, kiedy zdarzył się wypadek Harrisona Forda. Wtedy mieli bardzo napięty plan na ten dzień. Jak zabrano Forda to ekipa właściwie nie wiedziała, co robić. W tej nerwowej atmosferze czekali na powrót reżysera. Gdy Abrams wrócił na plan poinformował wszystkich, że z Fordem będzie dobrze. Nie uspokoiło to jednak ekipy, więc Abrams zaczął sobie żartować, błaznować i rozśmieszać filmowców. Potrafił też zatrzymać się na chwilę, spojrzeć na księżyc i powiedzieć wszystkim, ile szczęścia mieli, że los sprawił iż wszyscy razem pojawili się dokładnie w tym miejscu w tym czasie i mogą pracować nad tym niezwykłym filmem. Oscar przyznaje, że nie jest w stanie oddać tego, co powiedział Abrams, który podobno zrobił to w sposób bardzo osobisty i poruszający.

Na sam koniec jeszcze dwa szkice koncepcyjne pochodzące ze strony MakingStarWars. Przedstawiają one pojazdy, ponoć bazują trochę na pomysłach z „Zemsty Sithów”. Natomiast chyba jeden z tych pojazdów dało się dostrzec na zdjęciach z TMZ.


KOMENTARZE (3)

Bezwstydny Ewan

2015-01-23 19:34:59

Styczeń tego roku to mnóstwo filmów z osobami z „Gwiezdnych Wojen” w kinach. Tym razem dystrybutorzy przygotowali nam dwie pozycje. Pierwsza z nich to „Bezwstydny Mortdecai” (Mortdecai) Davida Koeppa z Ewanem McGregorem w jednej z głównych ról.

Terrorysta, rosyjski oligarcha, amerykański milioner i agent wywiadu są na tropie zaginionego obrazu Goi, który zawiera podobno wskazówki umożliwiające odnalezienie skarbu zrabowanego przez nazistów. Zainteresowany tym wszystkim jest także Charlie Mortdecai, arystokrata, pracownik galerii i złodziej.



Jeden z faworytów oskarowych, „Birdman” Alejandro Gonzáleza Iñárritu, także ma mały akcent ze Starwarsówka. W jednej z drugoplanowych ról występuje Lindsay Duncan (głos TC-14). W rolach głównych zaś zobaczymy Michaela Keatona, Emmę Stone, Kenny’ego China, Ewdwarda Nortona, Naomi Watts, Amy Ryan oraz Zacha Galifianakisa.

Film opowiada historię podstarzałego aktora, który kiedyś wcielał się w postać popularnego superbohatera. Po latach próbuje walczyć ze swoim ego, zaszufladkowaniem, wybić się na nowo, ale też musi uporządkować życie i odnaleźć siebie.



W Stanach zaś mamy dziś istotną premierę. Zazwyczaj o nich nie piszemy, ale tym razem warto. „Stange Magic” Gary’ego Ryndstroma weszło do szerokiej dystrybucji.

„Strange Magic” to bardzo luźna adaptacja, a w sumie to chyba nawet wariacja szekspirowego „Snu nocy letnej”. Film został okraszony popularnymi piosenkami z ostatnich 60 lat, a wszystko dzieje się w magicznym świecie wróżek, goblinów, karłów i elfów.

Zdaniem reżysera Gary’ego Ryndstroma prócz Szekspira istotną inspiracją dla tego filmu jest inne dziełu George’a Lucasa – Labirynt. George też odpowiada za podstawę na której oparto skrypt.

Za produkcję odpowiadają między innymi Jason McGatlin i Kiri Hart. Do Polski film powinien zawitać w kwietniu.

Na koniec coś o problemach zdrowotnych niektórych aktorów. Peter Mayhew rozchorował się na zapalenie płuc, ale obecnie aktor dochodzi do zdrowia i nic mu nie zagraża. Natomiast Brian Blessed (boss Nass), zasłabł podczas przedstawienia „Król Lear”, w którym odgrywał tytułową rolę. Aktor doszedł do siebie i po przerwie wyszedł na scenę by kontynuować spektakl.
KOMENTARZE (1)

Szkice z Przebudzenia Mocy

2015-01-21 20:30:32 StarWars7News

Robert Bailey jest artystą specjalizującym się w szkicach filmowych scen. Na swoim profilu na Facebooku zamieścił swoje prace z Przebudzenia Mocy. Znajduje się na nich dobrze znana już scena z teasera, z przelatującymi nad wodą myśliwcami. Grafiki opatrzone są pieczęciami Lucasfilmu i zatytułowane: "Attacking Force", "Low Level Attack" oraz "Over-water attack". Roberta znalazł dawno temu George Lucas, gdy natrafił na jego prace związane z lotnictwem - poprosił go o robienie grafik do Gwiezdnych Wojen. Obecnie Bailey jest licencjonowanym rysownikiem Lucasfilmu i Disneya.



Natomiast jeśli chodzi o samego Lucasa to coraz więcej napływających sygnałów wskazuje na to, że nie miał żadnego wpływu na to jak będzie wyglądał Epizod VII. Przypomnijmy, że po zapowiedzeniu nowych filmów deklarowano iż George będzie konsultantem przy kolejnych epizodach, a twórcy będą czerpali z jego pomysłów. Już kilka dni temu jednak, przy okazji wypowiedzi o zwiastunie, Lucas wspomniał, że nie ma pojęcia na temat tego co oni właściwie robią. Podczas wywiadu dla Cinema Blend przyznał również, że Disney odrzucił jego pomysły. Zdecydowali się na stworzenie filmów na swój własny sposób, nie opartych na jego wizji kolejnych epizodów - to nie jest już historia, którą on napisał. Sam wywiad możecie zobaczyć poniżej.



Z innych informacji wiemy, że obecnie w Pinewood trwają dokrętki do Epizodu VII. Jak tylko zostaną one zakończone to ludzie od scenografii mają ją zacząć aranżować do spin-offa.
KOMENTARZE (31)

Szukają aktorki do spin-offa

2015-01-21 19:41:02

O pierwszym spin-offie w reżyserii Garetha Edwardsa wciąż niewiele wiemy oficjalnie, ale coraz więcej jest plotek i przecieków z planu. Wygląda na to, że dla ekipy pracującej nad filmem praca tak naprawdę się zaczęła lub lada moment się zacznie. Część z nich siedzi już w Pinewood i szykuje się do zdjęć, które mają ruszyć wiosną. Na razie największym blokerem są dokrętki do „Przeznaczenia Mocy”. Część ekipy ma przeskoczyć bezpośrednio z jednego filmu do drugiego. Zresztą nie tylko ekipy, ale rekwizytów także. Niektóre z nich mają zostać przemalowane i użyte w kolejnym filmie, by zmniejszyć koszty. Właściwie na razie filmowcy zostawiają jedynie to, co ma być użyte w dokrętkach do Epizodu VII, resztę przerabiają. Więc także i w tym filmie będzie używanych wiele prawdziwych rekwizytów, będą też lokacje. Podobno tych ostatnich ma być więcej niż w „Przebudzeniu Mocy”, a główne zdjęcia w plenerze mają się odbywać w Meksyku. Jakoby pracę tam już trwają, co akurat nie dziwi, bo wiemy, że ekipa Epizodu VII pracowała w Emiratach Arabskich na kilka miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć. Inne źródła sugerują, że ekipa filmowa wyląduje także w Nowym Meksyku w USA. Ale to ostatnie może wynikać z tego, że jedna z nazw kodowych to „Los Alamos”, które znajduje się w Nowym Meksyku. Tylko tak w ramach przypomnienia, o Nowym Meksyku jako lokacji pojawiały się plotki jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć do Epizodu VII, więc może wtedy coś już wybrano.

Co do treści filmu, to padają kolejne potwierdzenia, że mają w nim istotną rolę odegrać łowcy nagród. W dodatku obraz ma być zachowany w klimacie spaghetti westernów. To akurat jest o tyle fajne, że ten typ filmów w pewien sposób zainspirował George’a Lucasa. Więc kto wie, może zobaczymy w końcu Bobę Fetta w ponczo. Natomiast wciąż nie wiadomo czy i jakie role mają tam odgrywać Fett lub Han Solo.

Ale powoli zaczynają się też informacje castingowe. Otóż podobno szukana jest odtwórczyni głównej roli kobiecej i jakoby trwają już przesłuchania testowe. Wiemy o zaangażowaniu w nie dwóch aktorek. Pierwsza z nich to Rooney Mara, którą przede wszystkim kojarzymy z filmów Davida Finchera – „Dziewczyna z tatuażem”, gdzie wcieliła się w rolę Lisbeth Salander oraz „The Social Network”. Jej kontrkandydatką jest Tatiana Maslany najlepiej znana z serialu „Orphan Black”. Tatiana podobno nakręciła już testowe zdjęcia, a Rooney ma je mieć jeszcze w tym tygodniu. Producenci ostrzą sobie ząbki na Felicity Jones. Aktorkę niedawno nominowano do Oskara za film „Teoria wszystkiego”. Wcześniej grała choćby w „Niesamowitym Spider-manie 2”, ale z nią może być problem, gdyż aktorka walczy o rolę w filmie „Inferno” Rona Howarda na podstawie powieści Dana Browna, co może jej kolidować z pracą przy spin-offie.


Rooney Mara

Tatiana Maslany

Felicity Jones
Niektóre źródła sugerują, że aktorki brały udział w castingu na nową księżniczkę Leię, jednak większość informatorów jest bardziej powściągliwa i ogranicza się do stwierdzenia, że chodzi o główną rolę kobiecą.

Na koniec małe trzęsienie ziemi, dla tych którzy wierzyli, że jeden spin-off miał pisać Lawrence Kasdan, a drugi Simon Kinberg. Otóż najnowsze plotki są takie, że panowie piszą obaj drugiego spin-offa, którego miał wyreżyserować Josh Trank (na razie nic nie wiemy o ew. zmianie). Z tym, że to Kasdan jest głównym scenarzystą. Kinberg zaś pełni rolę osoby koordynującej projekty, w tym pierwszego i drugiego spin-offa oraz serial „Rebelianci”. Przy okazji poprawia też prace Gary’ego Whitty.
KOMENTARZE (5)

George Lucas zobaczył już zwiastun

2015-01-20 18:42:21

Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że George Lucas nie widział jeszcze zwiastuna zajawkowego. Otóż okazuje się, że twórca sagi już nadrobił ten brak. Wypowiedział się niedawno na ten temat:

- Nie widziałem niczego, znaczy oczywiście zwiastun widziałem. Wygląda świetnie i interesująco. Ale jak mówiłem wcześniej, jedną rzeczą którą żałuję w sprawie „Gwiezdnych Wojen” jest to, że nigdy ich nie widziałem. Wiecie? Te olbrzymie statki które się pojawiają nigdy mnie nie rzuciły na kolana, ani nic w tym stylu. Ale tym razem będzie inaczej, ponieważ nie mam pomysłu co oni właściwie robią!

Sam Flanelowiec dodał, że dotychczas kręcił filmy dla 12-letnich chłopców, ale teraz stworzył film dla 12-letnich dziewczynek („Strange Magic”).

W sieci pojawiają się odniesienia do zeszłotygodniowego newsa o zwiastunie. Przypominamy, Latino Review właściwie podało to samo co było już wiadome praktycznie po premierze zwiastuna zajawkowego, czyli że drugi, pełny zwiastun zawita wraz z „Avengersami” i na Celebration Anaheim. Dodali także, że pojawi się tam oryginalna obsada, czyli Mark Hamill, Carrie Fisher i Harrison Ford. Tymczasem /Flim sugeruje, że jedyną rzeczą, której w zwiastunie nie będzie to właśnie oryginalna obsada. Disney i Lucasfilm mają pewną politykę, chcą ściągnąć do kin młodsze pokolenie, które jeszcze „Gwiezdnych Wojen” nie widziało. Chcą im pokazać nowy wszechświat, który dopiero będą mogli odkryć. Wiekowi weterani poprzedniej serii w tym nie pomagają, a starsi fani wiedzą, że oni będą. Role Luke’a, Hana i Lei na razie są ukrywane i nikt nie chce ich specjalnie odkrywać.

Oscar Isaac wciąż jeszcze bryluje w mediach i znów się powtarza. Ostatnio jednak dodał jedną rzecz. Otóż aktor chce by Poe Dameron był wiarygodną postacią w tym olbrzymim, fantastycznym uniwersum. Jednak nie powiedział w jaki sposób chce to osiągnąć.

Tymczasem nowe Imperium się zdywersyfikuje. Oczywiście nie jest to informacja wprost o fabule, ale coś w tym jest. Lizo Mziba, który wyśledził kilku statystów z „Przebudzenia Mocy” znalazł kolejną osobę. Jest nią Amybeth Hargreaves (na zdjęciu), która według jego wiedzy ma grać szturmowca w VII Epizodzie. Choć krążyły już różne plotki na temat tego, kogo ma grać Gwendoline Christie, to jednak wygląda, że będziemy mieć kobiecych szturmowców także w tle, a czarnoskórego w roli głównej.

Ale to nie koniec listy statystów. Agencja castingowa StarNow ujawniła jeszcze kolejne osoby zaangażowane w projekt.

  • Siggi Jaiyeola: pirat
  • Amber Smith: polityk
  • Ancuta Breaban: polityk
  • Katy Kartwheel: robot chodzący na szczudłach
  • Akosua Duah-Boachie: istota w tłumie na uilcy
  • Peter Theobalds: (nie wiadomo)
  • Mark Epstein: artysta pomocniczy (ekipa, nie obsada)
  • Jamie Chambers: ciężki szturmowiec (uwaga pracował w Emiratach)
  • Samantha Alleyne: artysta pomocniczy
  • Francisco Rabelo: postać pracująca w mrocznym zamku
  • Alvin Chen: kosmiczny pirat (obsada) i artysta (ekipa)
  • Michael Chappell: dubler wodza klanu

D.C. Barns, który wygrał „Force for Change” i pojawił się na planie podobno także dołączył do grona statystów. Jego postać jakoby ma się nazywać Kata Koio. Oczywiście brakuje potwierdzenia tej informacji.

Wygląda też na to, że rozbudowa wszechświata o nowe filmy już się rozpoczęła. W pierwszym numerze nowej serii Marvela na jednym kadrze pojawia się kosmita, którego widzieliśmy na filmiku zapowiadającym „Force for Change”. Czy to ten sam osobnik, czy tylko ta sama rasa, nie wiadomo.



Warwick Davis zaś wrzucił do sieci dwa zdjęcia, które jak twierdzi to „selfie” z planu „Przebudzenia Mocy”. Dobra, ale na jednym widać Chewbaccę (Peter Mayhew został potwierdzony w tej roli), a na drugim widzimy kostium… Dartha Vadera. Plotki oczywiście były różne już wcześniej, ale czy Warwick mógłby tak sobie wrzucić w sieć zdjęcie z tak skrywaną tajemnicą? Czy raczej sobie z nas zakpił?

Tymczasem na Stopklatce można przeczytać wywiad z Adamem Driverem, który także zahacza o „Gwiezdne Wojny”. Aktor zapytany czy gra w epizodzie VII to ukoronowanie marzeń, stwierdza tylko, że nie, bo nie jest to jakiś realistyczny cel, który można było sobie wcześniej wyznaczyć. Dodał też, że gdy dowiedział się, ze kręcą prequele to był zaskoczony, bo nie wiedział, że tak można. A o udziale w sequelach mówi, że jest to surrealistyczne uczucie, jakby nie z tego świata. Gdy zaproponowano mu rolę właściwie odpowiedział od razu, choć zdaje sobie sprawę, że to jeden z tych filmów, które zmieniają człowieka, to obraz w którym chce się zrobić wszystko bardzo dobrze, by nikogo nie rozczarować. Skala projektu Drivera nie interesuje, jego przyciągnęła historia. J.J. Abrams wg Adama od razu zaznaczył, że dla niego najważniejsza jest historia i bohaterowie. Filmy te zaś poruszają uniwersalne tematy, o stawaniu się kimś więcej, o pragnieniu. To się przewijało w rozmowach z reżyserem od samego początku, ale jednocześnie chodziło o bohaterów, o ludzi, którzy czegoś żałują, zbyt mocno kochają, brakuje im przyjaciół. Adam dodał, że nie zawsze musi wiedzieć, co dokładnie czuje dana postać, gdyż często sam ma problem z określeniem co czuje.
KOMENTARZE (18)

P&O 106: Czy Adi Gallia i Stass Allie to ta sama postać?

2015-01-18 08:15:02



Tym razem ponownie pytanie o postaci, wydawać by się mogło, że pozornie jest ono dość bezsensowne, a jednak w gruncie rzeczy jest bardzo ciekawe.

P: Czy Adi Gallia i Stass Allie to ta sama osoba?

O: Nie, mimo że wyglądają podobnie. Gdy trwał casting do Epizodu II na humanoidalnych Jedi walczących na arenie, Lucas chciał zachować wizualną ciągłość z tym, co pokazał w I Epizodzie, więc kazał ucharakteryzować kilka postaci w Klonach na wzór „Mrocznego widma”. Dotyczyło to przede wszystkim Adi Gallii z jej charakterystyczną czapką, Eetha Kotha z rogami i czarnymi włosami, Depy Billaby, Plo Koona czy Saesee Tiina. To wszystko byli aktorzy w maskach obcych nagrani dla tej sekwencji w studiach Foxa w Australii.

I tu pojawił się problem, różnice między aktorami wpływające na wygląd postaci. O ile w przypadku Plo Koona czy Saesee Tiina nie było to zbyt widoczne, gdyż maski dobrze zakrywały różnych odtwórców. O tyle w przypadku Galli, Kotha czy Billaby było widać różnice gołym okiem między tym, co było widoczne w materiale nagranym w Australii a tym co pamiętaliśmy z Epizodu I (nagrane w Anglii). Tak więc postacie te zostały przezwane i stały się nowymi Jedi. Gallia stała się Stass Allie. Koth – Agenem Kolarem. A Depa Billaba – Sar Laboodą. Ujawniono też, że Stass Allie jest kuzynką Adi Gallii.

Co ciekawe niektórzy zauważą, że w liście końcowej pojawiają się postaci i aktorzy z Epizodu I. A to tylko dlatego, że do sceny Rady Jedi w „Ataku klonów” wykorzystano też kilka ujęć archiwalnych z „Mrocznego Widma”. Więc dostaliśmy nowe sceny, mimo, że technicznie nie kręcono nowych zdjęć.

K: Tu warto dodać, że decyzja o rozdziale tych postaci na różne nie pochodziła bezpośrednio od samego Lucasa, była to decyzja Lucas Licensing. W materiałach produkcyjnych „Zemsty Sithów”, w tym także The Making of Star Wars Revenge of the Sith Jonathana W. Rinzlera postaci te jak są wspomniane mają oryginalne imiona, czyli na przykład Eeth Koth.
KOMENTARZE (3)

Japoński plakat, kolejny Polak i George Lucas

2015-01-13 20:15:33

Zaczynamy tym razem od Japonii. Tam pojawiły się pierwsze reklamy „Przebudzenia Mocy” w formie broszurek i plakatów. Co prawda nie jest to jeszcze pewnie ten finalny plakat na który czekamy, ale jednak coś się „przebudziło”.





Ciekawe, czy poza Krajem Kwitnącej Wiśni będzie wyglądać to podobnie. Na pewno nie jest to oficjalny plakat, a raczej element lokalnej promocji, co potwierdził TheForce.Net.

Tymczasem o filmie zaczyna wypowiadać się George Lucas. Okazuje się, że reżyser i twórca sagi jak jeszcze zajmował się nową trylogią, to zaplanował premierę siódmego epizodu, który zresztą miał reżyserować, na maj 2015. Wiedział jednak, że praca nad kolejną trylogią zajęłaby mu z dziesięć lat, więc odstąpił od tego przy okazji sprzedaży Lucasfilmu i zajął się innymi projektami. Swoją drogą pierwotnie Lucas zamierzał skończyć nową trylogię a dopiero potem sprzedać Lucasfilm. Disney pojawił się w takim momencie, że Lucas mógł się jeszcze usunąć w cień, przekazując cały projekt kolejnemu pokoleniu filmowców. Jak sam stwierdził, dla niego czas jest dużo bardziej istotny niż pieniądze, więc wykorzystuje go na inne rzeczy. O „Gwiezdnych Wojnach” wspomniał jedno, że dla niego te filmy nigdy nie były tak magiczne jakby chciał, bo nawet jak widział okręty gwiezdne to zawsze wiedział jak to powstało. Przez to tak naprawdę nigdy ich nie widział jako zwykły widz, nigdy nie poczuł tej magii. Przy „Przebudzeniu Mocy” reżyser chce poczuć się jak zwykły widz, zobaczyć film w kinie i dać się porwać jego magii. Sam zaś póki co woli się bawić innymi mniejszymi filmami jak „Strange Magic” oraz wychowaniem swojej niespełna dwuletniej córki.

Również J.J. Abrams puścił nieco pary z ust. Przyznał, że możliwość zrobienia tego filmu jest jednak bardziej ekscytująca niż strach przed ryzykiem. Jest bardzo zadowolony z tego, co zrobiła jego ekipa i obsada. Przyznaje jednocześnie, że to były trudne zdjęcia, ale chwali przy okazji zaangażowanie współpracowników, a także ich uprzejmość. Dodał też, że nie mogą wszystkiego utrzymać w tajemnicy, ale starają się by informacje o filmie były ograniczone.

O sekretach i tajemnicach wypowiedział się też Domhnall Gleeson. Aktor przyznał, że jeszcze nie pracował przy tak mocno chronionym filmie, gdzie musiał podpisać tyle dokumentów. Więc sama rozmowa o nim, wydaje mu się nudna, bo zawsze musi odpowiadać „Nie mogę o tym rozmawiać”. Mówił też, że gdy zobaczył Abramsa przy pracy oraz całą ekipę, której tak bardzo zależało na tym by zrobić jak najlepszy film, to uznał, że warto dotrzymywać tych sekretów. Stwierdził też, że ekipa Abramsa choć pewnie zarobi mnóstwo pieniędzy, w ogóle się z tym nie liczyła. Dla nich liczyło się stworzenie jak najlepszego filmu.

A skoro przy pieniądzach już jesteśmy, to amerykańscy bookmacherzy zaczynają przyjmować zakłady o to, który film w tym roku zarobi najwięcej. Oczywiście prowadzi „Przebudzenie Mocy” (1/6). Na dalszych miejscach są „Avengersi: Czas Ultrona” (4/1), „Jurrasic World’ (8/1) oraz „Spectre” (9/1). Przypominamy, że w 2013 niejaki Michael Senn przewidywał, iż Epizod VII może zarobić więcej niż „Avatar”.

Na koniec jeszcze jedna informacja tym razem o Polaku. Otóż niejaki Grzegorz Jonkajtys pracuje od lat w Hollywood przy efektach specjalnych, także dla Industrial Light and Magic. Przyznał niedawno, że pracuje z osobami, które robiły oryginalne „Gwiezdne wojny”, ale też sam pracował choćby przy „Star Treku” Abramsa. Zapytany przez dziennikarzy Gazety Wyborczej o to czy będzie pracował przy nowych „Gwiezdnych Wojnach” odpoweidział tajemniczo, że być może niebawem tak się stanie. Czy to znaczy, że dołączy do ekipy „Przebudzenia Mocy”, czy może już raczej spin-offów lub kolejnych epizodów? Na razie nie wiemy. Dla przypomnienia o udziale Polki, Magdaleny Kusowskiej już pisaliśmy.
KOMENTARZE (13)

Gary Whitta skończył scenariusz?

2015-01-10 11:23:31

Gary Whitta na swoim Twitterze ogłosił, że skończył swoją pracę nad scenariuszem pierwszego spin-offa. Napisał, że jego praca w odległej galaktyce jest skończona. Zabieram się za następny projekt to jest adaptację „Starlight” Marka Millara dla 20th Century Fox (więcej).

Gareth Edwards reżyser spin-offa przyznał, że Gary był wspaniałym i inspirującym współpracownikiem i bardzo podobało mu się pracowanie z nim.

Sam Whita dodał, że spędził rok pracując nad „Gwiezdnymi Wojnami” w Lucasfilmie i jest to dla niego bardziej nagroda za całą dotychczasową karierę. Jako długoletni fan sagi miał rzadką okazję by dodać do niej kolejny rozdział. I jak sam dodaje film będzie niesamowity.

Lucasfilm i Disney nie skomentowały sytuacji. W mediach przeważają skojarzenia i spekulacje. Pierwsze to tajemnicze odejście Michaela Arndta z projektu „Przebudzenia Mocy”. Czy tym razem scenarzysta także odszedł z jakiegoś nieznanego powodu? Zwłaszcza, że Lucasfilm ogłosił iż panowie zabierają się za pracę w maju, czyli jakieś siedem miesięcy temu.

Drugie tłumaczenie zakłada, że Whitta mówił prawdę o roku pracy. Wiemy z plotek, że faktycznie w lutym usuwał swoje głupie wpisy w sieci na temat „Gwiezdnych Wojen”. Z drugiej strony J.J. Abrams w styczniu 2014 ogłosił, że scenariusz jest skończony. Więc po roku pracy faktycznie spin-off może być już napisany. Niestety brak jakichkolwiek informacji oficjalnych powoduje, że takie ploty się mnożą.

Trzecia opcja zakłada, że Whitta skończył swoją wersję scenariusza i jest ona poprawiana przez kolejną ekipę, tym razem pod czujnym okiem Garetha Edwardsa.

Za drugim i trzecim scenariuszem przemawia kolejne zdjęcie, które Whitta wrzucił na swojego Twittera. To kolejny fragment scenariusza, który umieścił w sieci. Pierwszy można zobaczyć tutaj.



Jak widać znalazło się tu nawet miejsce dla George’a Lucasa.

W każdym razie film ma mieć premierę w grudniu 2016, natomiast zdjęcia powinny ruszyć w pierwszej połowie tego roku. Na oficjalne potwierdzenia czekamy.

Tymczasem pojawiają się też wątpliwości co do udziału Josha Tranka w spin-offie Simona Kinberga. Plotki sugerują, że studio Foxa nie jest zadowolone z „Fantastycznej czwórki” i nie chce już pracować z Trankiem. Po części podobno dlatego, że Trank zniszczył własność prywatną wartą kilka tysięcy dolarów kręcąc film. Co prawda przeprosił właścicieli osobiście, ale to studio musiało zapłacić. Fox podobno nawet zastanawiał się czy nie zastopować filmu. Niestety dla Tranka takie rekomendacje mogą go kosztować karierę. Zobaczymy czy Fox mu wybaczy i dostanie zapowiadany sequel „Fantastycznej czwórki”. Jeśli nie, również Disney/Lucasfilm może nie chcieć współpracować z nieodpowiedzialnym filmowcem o zszarganej opinii.
KOMENTARZE (7)

P&O 102: Dlaczego Dooku jest hrabią?

2014-12-21 08:10:04



Kolejne ciekawe pytanie o inspiracje Lucasa.

P: Skąd wziął się tytuł hrabiego u Dooku?

O: Tytuł ten jest dziedziczny i pochodzi od rodziny Dooku. Sam mistrz Jedi jest hrabią swojego rodzinnego świata – Serenno, a przy tym bardzo bogatym człowiekiem. Ale ponieważ Jedi nie przywiązują wagi do materialnego powiadania, pieniądze i tytuł zostały, a Dooku odzyskał je po opuszczeniu zakonu.

K: W starym EU w komiksie Agent of the Empire: Hard Targets pojawił się kolejny hrabia Dooku z Serenno, który przejął ten tytuł po tym filmowym. Swoją drogą warto zauważyć też, że Christopher Lee przed „Gwiezdnymi Wojnami” i „Władcą Pierścieni” szerokiej publiczności był chyba najlepiej kojarzony jako hrabia Drakula (o czym pisaliśmy niedawno). Nie wiadomo tylko w którym momencie powstawania „Ataku klonów” postać Dooku stała się hrabią. Prawdopodobnie jednak było to jeszcze na długo za nim zaangażowano Christophera do tej roli, ale czy Lucas myślał o nim wcześniej? Tego chyba nigdy się nie dowiemy.
KOMENTARZE (8)

Dokładnie rok do premiery „Przebudzenia Mocy”

2014-12-18 00:00:21

Od premiery „Przebudzenia Mocy” dzieli nas dokładnie rok. To bardzo dobry moment, by podsumować to, co już oficjalnie wiemy na temat tego filmu.



O trzeciej trylogii było głośno od lat, ale przede wszystkim w plotkach i pogłoskach. Nowe filmy wracały w mediach i jeszcze szybciej te informacje dementowano. Czasem nawet Lucasowi udało się nas ściemniać. Więcej na temat tamtych plotek przeczytacie tutaj. Natomiast warto dodać dwie rzeczy. W latach 80. Mark Hamill w jednym z wywiadów wspominał, że Lucas planuje trzecią trylogię i myśli by zacząć to gdzieś w 2011. Jak wiemy, faktycznie w tym czasie George zaczął pracę nad filmem i pisał go, a także zaczął spotykać się z aktorami. Z drugiej strony Supershadow na swojej stronie jeszcze 10 lat temu informował, że produkcja Epizodu VII ruszy w 2014. Faktycznie prawie tak było. Preprodukcja i pisanie scenariusza trwało już wcześniej, J.J. Abrams nadzorował wszystko od początku 2013, jednak najważniejsze prace, w tym zdjęcia, rozpoczęły się właśnie w 2014. Bardzo istotne jest, że nowe epizody były już planowane i opracowane zanim doszło do sprzedaży Lucasfilmu Disneyowi. Zdaniem Jetta Lucasa George przymierzał się do nich od pewnego czasu, więc decyzja pewnie gdzieś rodziła się w 2011. Więc jakby wszyscy trafili.

Sam fakt powstania nowej części „Gwiezdnych Wojen” ogłoszono 30 października 2012, wraz z informacją, że Disney kupuje Lucasfilm.



Pierwszą oryginalną historię na nowe epizody napisał jeszcze sam George Lucas. Następnie został wynajęty Michael Arndt. Wpierw rozwinął on historię do ok. 40-50 stronicowego konceptu, a także napisał treatmenty dwóch kolejnych części, potem zabrał się za pisanie scenariusza. W połowie 2013 z nieznanych oficjalnie przyczyn Michael Arndt odszedł z ekipy, a scenariusz poprawiali J.J. Abrams i Lawrence Kasdan. Są tu dwie najbardziej prawdopodobne teorie, albo Arndt skończył swoją część i twórcy przejęli po nim pałeczkę, albo doszło między nim a Abramsem do konfliktu o wymowę i kierunek nowego filmu. Żadna z tych teorii nie została potwierdzona.

Końcówka 2012 to gorączkowe poszukiwania reżysera. Ostatecznie został nim J.J. Abrams, który początkowo odrzucił tę propozycję. Zdaniem Jetta Lucasa ten wybór sugerował sam George. Kathleen Kennedy jednak zatrudniła do pomocy jeszcze dwie osoby, Lawrence’a Kasdana i Simona Kinberga, razem z nimi i Arndtem przygotowali zarys fabularny, którym przekonano Abramsa do współpracy. Po drodze pojawiły się plotki, że Abrams był bliski porzucenia roli reżysera w trakcie prac nad filmem. Głównie chodziło o datę premiery. J.J. potrzebował więcej czasu, Disneyowi zależało na szybkiej premierze i liczyli na ma 2015. Abrams chciał trzymać się tradycji premier majowych, ale sugerował rok 2016. Krakowskim targiem Bob Iger przystał na 18 grudnia 2015.

Kolejnym krokiem był angaż filmowców i to trwało dość długo, z całym mnóstwem plotek na temat tego, kto wraca lub nie wraca lub kto chce, a kto nie chce. Oficjalnie pierwszymi potwierdzonymi byli artyści Doug Chiang i Iain McCaig, a następnie kompozytor John Williams, o czym wspomniała Kathleen Kennedy na Celerbration Europe II.



W międzyczasie zaczęły się poszukiwania nowych aktorów. Skończyło się także castingiem otwartym, z którego wyłoniono dwie osoby - Pipa Andersona i Crystal Clarke. Te dwie osoby oficjalnie ogłoszono, ale aktorów z otwartego castingu może być więcej. Sugeruje to chociażby Maisie Richardson-Sellers, która także brała udział w tych przesłuchaniach.

Abrams zaś powoli zaczął kompletować ekipę, co generowało kolejne plotki. Część z nich się sprawdziło. Dan Mindel operator (jeszcze przed potwierdzeniem, że jest oficjalnie zaangażowany w projekt) zaczął mówić o zdjęciach na kamerze analogowej, oraz o wykorzystaniu kamer IMAX (ostatecznie kręcono nimi kilka ujęć). W końcu na prawie pół roku przed rozpoczęciem zdjęć ogłoszono ekipę, a jakiś czas później potwierdzono datę premiery. Następnie zaczęto angażować wielu filmowców do pomocy, w tym między innymi Polkę – Magdalenę Kusowską, która zajęła się projektowaniem kostiumów pod okiem Michaela Kaplana. Przy okazji ekipy zatrudniono też twórców z R2-D2 Builder’s Club, którzy wykonali nowego R2-D2, ale też stworzyli BB-8, tym samym potwierdzono obecność droida w filmie.

Z początkiem roku 2014 zaczęto mówić o tym, że scenariusz jest już ukończony, acz ciągle jeszcze nanoszono poprawki i doszlifowywano go. Zaczęły też się pojawiać plotki o rozpoczęciu zdjęć.

W kwietniu okazało się, że zdjęcia już trwają (ale tylko drugiej ekipy), natomiast filmowcy pracują nad przygotowaniem scenografii na lokacji w Abu Dabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). W maju ogłoszono główną obsadę. Pojawiło się wielu nowych aktorów, ale wróciły też stare twarze.



16 maja 2014 na planie „Przebudzenia Mocy” padł pierwszy klaps. Dokładniej zdjęcia rozpoczęto w Abu Dabi na lokacji, potem wrócono do Londynu, do Pinewood gdzie powstała większość zdjęć. Poza Abu Dabi, filmowcy kręcili na lokacjach na wyspie Skellig Michael w Irlandii, oraz w Puzzleworld, Greenham Commons i Black Park w Wielkiej Brytanii. Wśród miejsc, gdzie jakoby mogła pojawić się druga ekipa, często wymienia się też Islandię, te informacje jednak nie zostały potwierdzone.

J.J. Abrams wsparł akcję charytatywną UNICEFU, do czego też namawiał fanów. Nagrodą miała być wizyta na planie Epizodu VII. Wygrał D.C. Barnes z Denver, ale co robił dokładnie na planie nie wiadomo. Jednak najbardziej głośno było o wypadku Harrisona Forda, który wstrzymał pracę na kilka tygodni. Od maja z większą lub mniejszą regularnością pojawiają się materiały na temat filmu, czasem są to przecieki, czasem zdjęcia dekoracji, czasem filmiki, które oficjalnie mają na przykład wspierać UNICEF, ale w tle pojawiają się sugestię na temat filmu.

6 listopada 2014 oficjalna potwierdziła zakończenie zdjęć, zdradziła też tytuł filmu – „The Force Awakens”. 25 listopada poznaliśmy jego polskie brzmienie – „Przebudzenie Mocy”. Oficjalny tytuł jest pozbawiony numeru części, ale napis ten pojawi się na początku filmu. Z końcem listopada pojawił się także pierwszy zwiastun zajawkowy, który został bardzo dobrze przyjęty i wciąż cieszy się ogromną popularnością. Wyświetlono go ponad 110 milionów razy.

W grudniu natomiast zdradzono imiona nowych głównych postaci. Niestety na razie bez nazwisk.

Z innych ciekawostek warto dodać, że tytułem roboczym filmu była nazwa „AVCO” co nawiązywało do nazwy kina w którym Abrams po raz pierwszy zobaczył „Gwiezdne Wojny”. Fabularnie wiemy, że akcja ma się dziać jakieś 30 lat po „Powrocie Jedi”, koncentrować się na trójce nowych postaci, której będą pomagać klasyczni już bohaterowie. Nieoficjalnie na temat fabuły wiadomo już znacznie więcej, ale jak to zwykle z plotkami bywa, nikt nie wie na ile jest w tym prawdy.

Na koniec gorsza wiadomość. Otóż przypominamy, że niestety polska premiera filmu będzie przesunięta o tydzień. Na „Przebudzenie Mocy” w naszych kinach przyjdzie nam poczekać aż do 25 grudnia 2015.
KOMENTARZE (66)

TCW: "The Lost Missions" - Sifo-Dyas i Sithowie

2014-12-13 16:49:48 YouTube

Oficjalna wstawiła kolejny filmik z licznej już rodziny klipów promujących szósty sezon "The Clone Wars" (poprzednie: Darth Bane, zbunotwany Yoda, kapłanki Mocy, duchy Mocy, zły Yoda, wizje Yody). Tym razem dyskusja dotyczy jednej z najbardziej tajemniczych postaci z "Ataku klonów" - Sifo-Dyasa. Na pytanie Lelanda Filoni odpowiada, że nie wie czy Lucas miał w głowie historię tej postaci przy tworzeniu Epizodu II, ale prawdopodobne jest to, że owa historia zmieniła się w trakcie. Reżyser dodaje też, że George zapewne chciał zamknąć ten wątek zanim odszedł. Potem przechodzi do wątku Sithów i mówi, że trzeba zdać sobie sprawę, że Dooku już działał z ramienia Sidiousa w czasie "Mrocznego widma", gdy Maul jeszcze miał prawdziwe nogi.

Warto dodać, że ostateczny los Sifo-Dyasa został już przedstawiony w EU - najpełniej w tomie "Visionaries" (który Filoni od początku uważał za niekanoniczny), potem jeszcze w innych źródłach. Odcinki serialu były jednak na tyle niekonkretne, że przy małej gimnastyce umysłowej udało się pogodzić je z EU - oczywiście do czasu dekanonizacji.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (7)

Okładka "Dark Disciple"

2014-12-10 17:59:07 starwars.com i inne

Wczoraj na Oficjalnej stronie Star Wars pojawiła się okładka kolejnej książki w nowym kanonie Gwiezdnych Wojen - "Dark Disciple" autorstwa brytyjskiego artysty Matta Taylora (zapraszam do zapoznania się także z innymi jego pracami na jego oficjalnym portfolio). Powieść autorstwa dobrze znanej fanom Christie Golden (we współpracy z Dave'm Filonim i obowiązkowym Lucasfilm Story Group), która według wszystkich znaków na niebie i ziemi trafi na półki amerykańskich księgarni 7 lipca 2015 roku, ma opowiadać historię Quinlana Vosa i Asajj Ventress, która docelowo miała pojawiać się w serialu animowanym "The Clone Wars". "Dark Disciple" została zapowiedziana na tegorocznym Comic Conie w San Diego, wraz z dostępną już za granicą A New Dawn, ale dotąd nie wiemy o niej zbyt dużo, poza wyżej wspomnianą tożsamością dwójki jej głównych bohaterów. Pablo Hidalgo wspomniał jedynie, że adaptacja scenariuszy odcinków 7 sezonu (które podobno współtworzył sam Lucas) ma być skierowana do doroślejszego czytelnika i ma zgłębić charakter postaci w sposób niedostępny dla samego serialu ze względu na jego grupę docelową.



Temat na forum.
KOMENTARZE (32)
Loading..