TWÓJ KOKPIT
0

George Lucas :: Newsy

NEWSY (1158) TEKSTY (32)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

„Imperium kontratakuje” jutro w TVN

2018-01-13 03:23:10





Jutro, czyli w niedzielę, 14 stycznia 2018, o godzinie 20:10 na TVN zobaczymy piątą część „Gwiezdnych Wojen”, czyli „Imperium kontratakuje”. Film można także oglądać na TVN HD oraz HBO2.



Po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci, walka o Galaktykę nasila się. Siły Imperium zapędzają Rebeliantów na lodową planetę Hoth. Po zakończonej klęską, wyniszczającej walce, Luke Skywalker (Mark Hamill) przybywa na bagienną planetę Dagobah, by trenować pod okiem mistrza Jedi - Yody. Tymczasem Han Solo (Harrison Ford) i księżniczka Leia (Carrie Fisher) trafiają do Podniebnego Miasta Bespin, gdzie zostają pochwyceni przez Datha Vadera. Kiedy Luke rusza im z pomocą, musi stoczyć okrutny pojedynek na miecze świetlne z samym Darthem Vaderem i stawić czoła rewelacji, która zmieni na zawsze jego życie i przeznaczenie.

„Imperium kontratakuje” dziś uchodzi za sequel wszech czasów. To pierwszy film z cyklu niewyreżyserowany przez George’a Lucasa, który jest tu producentem i współscenarzystą. Reżyseruje Irvin Kershner. Za ostateczny scenariusz odpowiada Lawrence Kasdan, pierwotną wersję napisała Leigh Brackett. Ponadto występują: Alec Guinness, Billy Dee Williams, Frank Oz, Anthony Daniels, Kenny Baker i Peter Mayhew, a także David Prowse i James Earl Jones jako Vader. Zdjęcia: Peter Suschitzky, muzyka: John Williams.

W kolejną niedzielę finał klasycznej trylogii.
KOMENTARZE (29)

Plotki o „Rebels” #64

2018-01-06 20:33:05 Rózne

Minął już ponad miesiąc od ostatnich wieści o „Rebeliantach”, ale szał na „Ostatniego Jedi” powoli już mija. Nadal nie ma oficjalnych wieści kiedy serial powraca, ale Tracy Cannobbio napisała, że dostaniemy je wkrótce. Wiadomo natomiast, że w Niemczech maraton drugiej połowy zostanie wyświetlony 19 marca, co pewnie oznacza, że do tego czasu „Rebelianci” w Stanach już się skończą.



Freddie nareszcie powiedział parę słów dla The ForceCast. Jak to ma w zwyczaju, nie szczędził słów pochwały Filoniemu. Gdy Disney przejął interes, to zaczął wysyłać Dave'owi notki z instrukcjami, ale ten nie zawsze się do nich stosował, no to firma dała sobie spokój. Prinze jest zdania, że za jakieś dziesięć lat ludzie dopiero ogarną „jakie odciski palców Filoni pozostawiał na nowych filmach” i będą za to wdzięczni. Aktor chce, by Disney dał Dave'owi serial aktorski, bo byłby to mądry ruch.

W kwestii wilków: nie martwcie się, wyjaśni się o co z nimi chodzi. Są „naturalnie związane z początkiem, środkiem i końcem”, ale po wszystkim będzie jeszcze pole do debaty, zwłaszcza filozoficznej. Freddie zdradził, że tak naprawdę odpowiedź na to, czym są loth-wilki, jest już ukryta w odcinkach. Trzeba posłuchać co się mówi o tych zwierzętach, co one same mówią, jakich słów używa się o zabranym dziecku, popatrzeć na to, na co spogląda Ezra w jaskini, na co zwracają uwagę wilki i kogo uwagę przyciągają. Dzieckiem, o którym wspomniał Prinze, nie jest Bridger, ale mamy się dowiedzieć jak się ono łączy z sezonem czwartym. Aktor jest też w gronie tych, którzy twierdzą, że biały wilk mówi „Dume” (dawne nazwisko Kanana), a nie „doom” („zagłada”). Zdradził też, że zrobi się bardzo dziwnie, ale jeśli przetrawiliście wilczy „teleport”, to będzie okej. Oczywiście będą jeszcze odcinki o Sabine, Kananie i Herze, ale to serial o Ezrze i to właśnie o nim będzie opowiadał finał, który zrobiono w duchu „Twilight of the Apprentice”. Tam właśnie Jarrus miał swój kluczowy moment, w którym mógł się albo załamać, albo przełamać (dla jasności: Prinze nazwał to „make/break moment”). Chodzi oczywiście o oślepienie, po którym się podniósł, w przeciwieństwie na przykład do Rahma Koty z „The Force Unleashed”. Teraz zobaczymy coś podobnego w wykonaniu Ezry - tylko tutaj będzie chodziło o strach o (nową) rodzinę, podobnie jak to było w przypadku Batmana.

Trochę ciekawostek: w ekipie jest jeden specjalista od sztuk walki i to on wymyślił pojedynek Hery z Rukhem. Pewnego razu Freddie zaś chciał się podroczyć z Dave'em i powiedział, że nagra najgorszy głos, jaki tylko może, coś w stylu sceny „This pen is blue”. Ten mu odparł, by tego nie robił, bo w przeciwnym razie na poważnie umieści nagranie w serialu. „No i sukinkot to zrobił” - tekst można usłyszeć w odcinku „Crawler Commandeers” w chwili, gdy uwolnieni niewolnicy krzyczą, że będą walczyć z rebelią.

Freddie zaczął nową aktorską pracę, ale na razie nie może o niej mówić. Można go łapać na Twitterze i Twitchu, gdzie jakiś czas temu wstawił film z sesji ze starwarsowego RPG-a „Edge of the Empire”, w którego grał z główną ekipą z serialu oraz ze swym przyjacielem Samem Witwerem. Możemy się jeszcze spodziewać transmisji z gier w planszówki.



Nowszy, bo z przed paru dni, jest wywiad z podcastu BOOM (odcinek „The Last Jedi Review”). Freddie wypowiedział się tam przede wszystkim o swojej postaci: dowiemy się, że Kanan „nie pochodzi stamtąd, skąd myślimy, że pochodzi” i czym właściwie był dla Zakonu. Część jego historii została opowiedziana przez hieroglify w jaskini, jak zresztą zasugerował wyżej. Odkryjemy jego powiązanie z Lothalem i dlaczego właściwie go tak ciągnie do tej planety. Wątek romansu z Herą zostanie zakończony „nie fanfikowo, ale naturalnie”. Dowiemy się też „gdzie jego podróż zabierze go po serialu”. Aktor chciał, by Jarrus zginął z ręki Maula pod koniec drugiego sezonu, bo ludzie by płakali. Prinze pozwolił też sobie na chwilę spekulacji: gdyby Kanan umarł, to powróciłby jako duch i miał nadal wpływ na świat, gdyby zaś żył, to dalej uczyłby Ezrę. Skoro o uczeniu Ezry mowa, to nie myślcie, że jego przygoda z ciemną stroną się zakończyła - wręcz przeciwnie, będziemy świadkami „głębokiego zanurzenia się” chłopaka w mrok. Maul nie był jedynym nauczycielem w galaktyce - „nie zapominajcie kto tam jeszcze jest”.

Co z resztą? Zapytany o Zeba odparł, że „Wookiee zawsze żyje” (bo w końcu Lasatów oparto na wczesnych projektach Chewiego), a pod koniec przyznał wprost, że pan Orrelios przeżyje. Historia Sabine nie jest jeszcze zakończona. Końcówka sezonu ma być szalona, bo nad Filonim wzięły górę jego obsesje na punkcie anime i drugiej wojny światowej. Z jednej strony ma być klaustrofobicznie jak w filmie „Okręt” (o załodze niemieckiego U-boota), z drugiej epicko jak podczas największych stać tego konfliktu.

Sam Witwer też sporo powiedział. Na początek zaczął wspominać swoje dzieciństwo i początek fanowstwa. A było ono dość niezwykłe, bo pewnego razu ojciec przyniósł mu nagrane na VHS 20 minut „Nowej nadziei”, z czego główną część stanowiła walka Obi-Wana z Vaderem. Aktor oglądał fragment setki razy i zna tam dosłownie każdy szczegół. Ale jego ulubioną postacią z tła jest Wickett.

Za projekt Strakillera z TFU jest odpowiedzialna Amy Beth Christenson (pracowała też przy obu serialach), która narysowała go na podobieństwo Witwera. Gdy aktor zjawił się na przesłuchaniu do tej roli, to trwało ono rekordowe 45 minut, bo powiedział Blackmanowi, że może zrobić 50 głosów. Miał zagrać scenę medytacji, podczas której Haden zarzucił mu, że jest zbyt niespokojny. Sam odparł mu, że przecież Galen szkoli się na Sitha, medytacja nie służy mu więc do uspokojenia. Blackman zaniemówił na chwilę, po czym wydusił krótkie: „Jesteś nerdem”. Sam bardzo się też uparł na Imperatora, mimo że mieli już aktora, który miał go grać. Jego zdaniem tamten w ogóle nie rozumiał postaci - a kluczem jest tu... humor. Witwer nie chce, by źle go zrozumiano: Palpatine nie jest osobą, która śmieje się często, ale jeśli już, to znaczy to, że właśnie przeżywa swoje najlepsze dni. Jak wtedy, gdy rechocze podczas walki z Yodą, bo wojny klonów nareszcie przyniosły owoce; gdy mówi załamanemu Luke'owi o tym, że plan zaatakowania generatora pola na Endorze nie wypali; wreszcie, gdy w TFU oznajmia przywódcom rebelii, że zostaną straceni. Mimo własnej interpretacji tej postaci Sam stara się inspirować Ianem McDiarmidem - sam siebie nazywa „jego tańszą wersją”.

Zapytano go też o Maula, więc poruszył temat jego pajęczych nóg. Sithowie są bardzo skupieni na sobie, co powoduje u nich utratę kontaktu z rzeczywistością, a jednocześnie uwielbiają gromadzić wszelakie dobra. Żałosną wersją tego było gromadzenie złomu przez Zabraka. Gdyby Jedi został przecięty na pół, to by odpuścił, ale wyznawcy ciemnej strony kurczowo trzymają się życia. Z tego też powodu Revan nie mógł trafić do odcinków o Mortis, bo to by znaczyło, że Sithowie mogą manifestować się po śmierci, a Lucas tego nie chciał. Za rolę Maula dostał nominację do Emmy, a wówczas napisał do niego sam Maker. Sam jest zdania, że George zmienił kino, bo choć nie umiał pracować z aktorami, to paradoksalnie jego lakoniczne instrukcje („Mów szybciej, intensywniej”) sprawiły, że bohaterowie nie mówią z dykcją rodem z lat czterdziestych.

Witwer tęskni za TCW, bo ten serial rósł razem z fanami - bo owszem, pierwszy sezon był dla dzieciaków, ale te dzieciaki stały się nastolatkami, gdy nadeszła ostatnia seria. Ludzie mają szczęście, że tyle przechodzi do nowego kanonu, bo w „Star Treku” w pewnym momencie wywalili wszystko.

Co niesie przyszłość? Witwer nie sądzi, by dostał jakąś ciągle pojawiającą się postać, bo swoje pięć minut w SW już miał. Podobnie jak Freddie jest zdania, że Filoni powinien dostać coś aktorskiego, najlepiej film. Zapytano go też o jego teorię na temat Snoke'a (było to jeszcze przed premierą ósmego epizodu), a ten odparł, że nie powie, bo wie trochę więcej niż przeciętny fan. „Wasza teoria ssie”, podsumował tylko, a ci, którzy widzieli TLJ chyba powinni się z nim zgodzić.



Vanessa Marshall pogawędziła z kolei z Fangirls Going Rogue. Podobnie jak większość z nas, nie ma pojęcia co się stanie w ostatnich chwilach serialu, bo nie dostała wszystkich stron scenariusza. Ma wrażenie, że Tiya (Sabine) może mieć nieco większą wiedzę. Pożegnanie z ekipą było słodko-gorzkie. Są oczywiście jeszcze „Siły przeznaczenia”, ale rzecz jasna nagrywanie ich trwa bardzo krótko, a poza tym aktorzy nie robią tego razem, więc to nie do końca to samo. Zanim Lupita pojawiła się w studiu, to Vanessa robiła Maz, by pomóc animatorom.

Aktorka chciałaby wiedzieć, gdzie ostatecznie Hera „wyląduje” i gdzie przebywała w czasach „Przebudzenia Mocy”, o ile jeszcze żyła. Ale raczej wątpliwe, by odeszła na emeryturę. Marshall usłyszymy jeszcze w kilku grach komputerowych, nad którymi obecnie pracuje.

Kevin Kiner wypowiedział się dla Game of Nerds. Jeśli się zastanawialiście - nie, nie dostał angażu przy serialu aktorskim, nawet nie wiedział, że coś takiego powstaje. Jego zdaniem ważne jest, by w filmach były momenty bez muzyki, bo jeśli leci cały czas, to traci swą moc. Na początku grudnia jeszcze nie nagrał ostatnich dwóch odcinków (które będą połączone w jeden), ale do dzisiaj pewnie już to zrobił. Podobnie jak Vanessa, on też nie dostał pełnego scenariusza - a konkretnie, ostatnich dwóch minut. No ale Dave będzie musiał mu pokazać, bo bez tego nie wykona swojej roboty. To pierwszy raz, gdy przytrafiło mu się coś takiego.

Końcówka naprawdę trzymana jest w ścisłej tajemnicy, bo nawet Taylor Gray nie wie wszystkiego. Owszem, występuje w finale, ale dostał tylko kwestie Ezry, więc nie wie do końca co się tam dzieje. Filoni powiedział mu jak ma je zagrać, bo ciężko było bez pełnego kontekstu. Nagrania skończyły się kilka tygodni temu. Aktor chciałby jeszcze w przyszłości zobaczyć Bridgera, no ale najpierw musi się dowiedzieć w jaki sposób skończy się jego historia w serialu. W pierwszym sezonie starał się nieco podnosić swój głos, by pokazać, że chłopak jest młody, teraz już właściwie go nie moduluje.

W drugiej połowie sezonu zobaczymy o wiele więcej wilków i Lothalu, a większość otwartych wątków zostanie zamknięta. „Może” zobaczymy znów Mandalorę i/lub Wrenów. Gray jest otwarty na propozycję roli w serialu aktorskim.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (12)

„Nowa nadzieja” jutro w TVN

2018-01-06 04:25:36





TVN wraca do „Gwiezdnych Wojen” i przechodzimy do klasycznej trylogii, czas więc na „Nową nadzieję”. czwarty Epizod zobaczymy już jutro, czyli w niedzielę 7 stycznia 2018 o godzinie 20:00. Powtórkę w sobotę (13 stycznia) o 14:55. Jednocześnie w tym samym czasie film można oglądać też na TVN HD. Jeśli to za mało dla Was to warto zwrócić uwagę na HBO2, tam także można oglądać obecnie sagę.

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce... Rycerze Jedi zostali wytępieni, a Imperium żelazną ręka sprawuje rządy nad całą galaktyką. Mała grupa Rebeliantów podejmuje walkę kradnąc tajne plany najpotężniejszej broni Imperium - tzw. Gwiazdy Śmierci. Najbardziej zaufany sługa Imperatora - Darth Vader musi odzyskać plany i odnaleźć ukrytą bazę buntowników. Księżniczka Leia - wzięta do niewoli przywódczyni Rebeliantów, wysyła sygnał z wezwaniem pomocy, który zostaje przechwycony przez zwykłego chłopaka z farmy - Luke'a Skywalkera. Wychodząc naprzeciw swemu przeznaczeniu, Luke podejmuje wyzwanie i rusza na ratunek Księżniczce chcąc pomóc Rebeliantom w obaleniu Imperium. W misji pomagają mu niezwykli sojusznicy - mądry Obi-Wan Kenobi, nieco arogancki gwiezdny awanturnik Han Solo i jego lojalny towarzysz Chewbacca a także dwa droidy R2-D2 i C-3PO.

„Nowa nadzieja” to pierwszy film z cyklu. Wyreżyserowany przez George’a Lucasa w 1977 rozpoczął fenomen, który trwa już blisko 40 lat. Występują: Mark Hamill, Harrison Ford, Carrie Fisher, Alec Guinness, Peter Cushing, Anthony Daniels, Kenny Baker, Peter Mayhew oraz David Prowse i James Earl Johnes jako głos Vadera. Zdjęcia: Gilbert Taylor, muzyka: John Williams.

Następny epizod zobaczymy tydzień później.
KOMENTARZE (22)

Trzeci plakat IMAX, drugi weekend i spadek po Lucasie

2017-12-26 15:10:30

Za nami drugi weekend „Ostatniego Jedi”, zarówno trzydniowy, jak i czterodniowy (ze świątecznym poniedziałkiem). Film Riana Johnsona nadal świetnie radzi sobie zarówno na rynku amerykańskim, jak i reszcie świata. Niestety film zanotował też bardzo duże spadki popularności. Wynik drugiego weekendu w USA (bez poniedziałku) to 68 milionów USD. Spadek wynosi 68,9 % to dość dużo, ale VIII Epizod ratują wartości liczbowe. Dla porównania „Łotr 1” w analogicznym okresie zarobił 64 miliony USD (spadek 58%). „Przebudzenie Mocy” J.J. Abramsa jest obecnie poza zasięgiem „Ostatniego Jedi”, w drugi weekend zarobiło 149 milionów USD (spadek 39%).

Jeśli doliczymy poniedziałek, to w weekend w USA film Johnsona zarobi jakieś 100 milionów USD. Sumarycznie „Ostatni Jedi” ma już na swoim koncie 777 milionów USD, z tego 397 milionów USD w USA, resztę w pozostałych krajach. Tam dalej króluje, a warto jeszcze przypomnieć, że na np. chińską premierę dopiero czekamy.



Tymczasem, jakby ktoś chciał obejrzeć film ponownie, to jest już trzeci plakat IMAXowy. Warto śledzić profile IMAXa, by dowiedzieć się, gdzie i kiedy można ów plakat dostać. Poprzednie plakaty są tutaj: pierwszy i drugi.



Na koniec warto jeszcze poświęcić chwilę jednej kwestii. Otóż jak mówi Rian Johnson, obecnie w Lucasfilmie plan na całą trylogię sequeli jest dość prowizoryczny. Reżyserzy i scenarzyści właściwie mogą zrobić, co im się podoba, o ile zatwierdzi ot Story Group. Ale nie zawsze tak było. Gdy nad projektem sprawował opiekę jeszcze George Lucas, czyli koło 2013, rozpisywano cała trylogię, a także pod jego okiem powstawały pewne koncepty. Jednym z nich był właśnie stary Luke Skywalker, który zaszywa się na jakiejś odległej planecie, gdzie znajduje się akademia Jedi. To nie znaczy, że od razu w niej tam uczył. Raczej też przez pewien czas chciał się odciąć od wszystkiego, ale ostatecznie w VII Epizodzie trenował w niej Kirę. Kira stała się Rey, a Kasdan i Abrams zarzucili pomysł szkolenia u Luke’a w „Przebudzeniu Mocy”. Chcieli mieć więcej Hana w filmie i to jemu przypadła rola mentora. Luke zaś lepiej niż nauczyciel sprawdził się jako osoba, której wszyscy szukają. Jak się okazuje te koncepty Lucasa nie przepadły do końca. Johnson do części z nich wrócił i rozwinął we własny sposób. Powyżej pomysł jak mogła wyglądać pierwsza świątynia Jedi wg artysty koncepcyjnego - Jamesa Clyne’a.
KOMENTARZE (32)

Blu-ray, 4K, Lucas i polskie sukcesy

2017-12-18 21:11:21

Polski Disney ma się czym pochwalić. „Ostatni Jedi” zanotował w Polsce imponująco wysokie otwarcie. Ten sukces chyba nikogo nie dziwi. Najnowsza produkcja Lucasfilm przez pierwsze dni wyświetlania ustanowiła rekord wpływów ze sprzedaży biletów – 17.8 miliona zł., gromadząc w kinach 781 tysięcy widzów. Jest to najlepsze otwarcie 2017 roku w polskich kinach. Warto dodać, że 46% z tych widzów wybrało wersję z dubbingiem.

Ciekawi Was, co George Lucas sądzi o VIII Epizodzie? Otóż, jak zwykle w przypadku produkcji Disneya, wypowiada się dość enigmatycznie. Nazwał film „przepięknie zrobionym”. Dla przypomnienia: „Przebudzenie Mocy” opisał: „naprawdę mi się podoba”, zaś „Łotra 1” – „kocham”. Więcej pewnie z niego nie wyciśniemy.

Natomiast nie tylko Rian Johnson szykuje się do wersji blu-ray. Wśród dodatków mamy tam zobaczyć jakieś 20 minut wyciętych scen, w tym wtargnięcie na okręt Snoke’a, więcej dynamiki między DJem, Finnem i Rose, a także rozszerzoną scenę z Rey i opiekunkami świątyni oraz sceny z Finnem i Poe.



Blu-ray, jeśli wierzyć przeciekom, ukaże się 18 kwietnia. Tym razem oprócz normalnej wersji ma też wejść wersja 4K Ultra HD. Będzie to pierwsze wydanie sagi w tym formacie. Przypominamy, że przynajmniej „Nowa nadzieja” także już została skonwertowana do tego formatu, a teraz gdy Disney przejął Foxa, Iger nie będzie musiał martwić się o ew. podział zysków.
KOMENTARZE (23)

„Zemsta Sithów” jutro w TVN

2017-12-16 12:07:22



W TVN dalej „Gwiezdne Wojny”, w tym tygodniu „Zemsta Sithów”. Trzeci Epizod zobaczymy już jutro, czyli w niedzielę 17 grudnia 2017 o godzinie 20:10 (uwaga zmiana godziny względem poprzednich emisji). Powtórka w kolejną niedzielę (w Wigilię) o 12:45. Jednocześnie w tym samym czasie film można oglądać też na TVN HD.

Lata po rozpoczęciu wojen klonów Sithowie ujawniają tysiącletni spisek, Republika rozpada się, a z popiołów wyrasta złowrogie galaktyczne Imperium. Potwierdzają się najgorsze obawy mistrza Jedi, Mace Windu (Samuel L. Jackson) - skuszony mocą Sithów Anakin Skywalker (Hayden Christensen) przechodzi na ciemną stronę, by przeobrazić się w rezultacie w Dartha Vadera - nowego ucznia Imperatora. Jedi zostają zdziesiątkowani, a Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor) i Mistrz Jedi, Yoda, muszą się ukrywać. Jedyną nadzieją dla Galaktyki są dzieci Anakina - bliźnięta, chłopiec i dziewczynka...

Trzeci chronologicznie film z 2005 to ostatni obraz w cyklu wyreżyserowany przez George’a Lucasa, kończący jego dzieło nad sagą. W pozostałych rolach występują: Natalie Portman, Frank Oz, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Bruce Spence, Silas Carson, Jimmy Smits i Christopher Lee. Muzykę skomponował John Williams, a zdjęcia David Tattersall.

Na kolejne „Gwiezdne Wojny” w TVN musimy poczekać do przyszłego roku.
KOMENTARZE (37)

Rian zadedykował film Carrie Fisher

2017-12-11 22:15:06

Rian Johnson podsumował niedawno marketing „Ostatniego Jedi”. Reżyser twierdzi, że jest genialny. Bo z jednej strony niewiele rzeczy zostało tam niewłaściwie pokazanych, ale z drugiej pozwolił na pewną manipulację i zabawę z fanami. Dopiero po zobaczeniu filmu, zrozumiemy o co chodziło.

Johnson dodatkowo zadedykował ten film zmarłej Carrie Fisher.

Mark Hamill przyznał natomiast, że nie wszystko w „Ostatnim Jedi” mu się podobało. Jedna rzecz to na pewno brak George’a Lucasa. Odeszli od jego wizji, zostawili gdzieś z boku. Mark chciałby by Lucas był w pewnym stopniu konsultantem serii, miał jeszcze na nią jakiś wpływ. Hamill dodał także, że bardzo nie podobało mu się to w jaki sposób Johnson postanowił przedstawić Luke’a. Z pełnego nadziei, młodego optymisty stał się starym, zgryźliwym cynikiem. Ale jak przyznaje aktor, gdy zobaczył już skończony film, to zmienił zdanie w tej kwestii.

Mark dodatkowo przeprosił za zamieszanie jakie spowodował podając datę zwiastuna.

Tymczasem mamy kolejny, niewielki spot, ostrzegający przed spoilerami.

Don't let anyone spoil this... In 5 Days, be the first to see @StarWars: #TheLastJedi.

Post udostępniony przez Star Wars Movies (@starwarsmovies)


KOMENTARZE (22)

„Atak klonów” jutro w TVN

2017-12-09 09:41:14



Kontynuujemy sagę w TVN, teraz wraca „Atak klonów”. Drugi Epizod zobaczymy już jutro, czyli w niedzielę 10 grudnia 2017 o godzinie 21:35. Powtórkę zaś w poniedziałek, 11 grudnia o 23:30. Jednocześnie w tym samym czasie film można oglądać też na TVN HD.

Minęło dziesięć lat od ataku na Naboo. Anakin Skywalker (Hayden Christensen), teraz dwudziestoletni, jest uczniem rycerza Jedi, Obi-Wan Kenobiego (Ewan McGregor). Galaktyka stoi na skraju wojny domowej. Senator Padmé Amidali (Natalie Portman), byłej królowej Naboo, grozi śmierć. Anakin zostaje przydzielony do jej ochrony. Młody Jedi zakochuje się w Padmé i jednocześnie odkrywa swoją mroczną stronę. Anakin, Padmé i Obi-Wan Kenobi zostają wciągnięci w sam środek narastającego galaktycznego konfliktu, zapoczątkowującego Wojny Klonów.

Drugi chronologicznie film z 2002, który ponownie wyreżyserował George Lucas. Scenariusz pomagał mu pisać Jonathan Hales. W pozostałych rolach występują: Frank Oz, Ian McDiarmid, Samuel L. Jackson, Anthony Daniels, Ahmed Best, Kenny Baker, Temuera Morrison, Daniel Logan, Pernilla August, Silas Carson, Andy Secombe, Jimmy Smits i Christopher Lee. Muzykę skomponował John Williams, a zdjęcia David Tattersall.

Kolejny epizod zobaczymy tydzień później.
KOMENTARZE (31)

„Mroczne widmo” jutro w TVN

2017-12-02 12:09:50



Przed premierą VIII Epizodu „Gwiezdne Wojny” ponownie lądują w TVN. Do końca roku zobaczymy prequele, a na początku przyszłego klasyczną trylogię. Zaczynamy oczywiście od I Epizodu, czyli „Mrocznego widma”. Emisja planowana jest na niedziele, 3 grudnia 2017 o godzinie 21:35 a jej powtórka na poniedziałek, 4 grudnia 2017 o 23:35. Jednocześnie film będzie można oglądać także w TVN HD.

Po uratowaniu królowej Naboo, Amidali (Natalie Portman), uczeń Jedi, Obi-Wan Kenobi (Ewan McGregor) i jego Mistrz Jedi, Qui-Gon Jinn (Liam Neeson), unieruchomieni na planecie Tatooine, poznają młodego niewolnika, dziewięcioletniego Anakina Skywalkera. Obdarzony Mocą Anakin (Jake Lloyd), wygrywa swoją wolność w wyścigu i opuszcza dom, by szkolić się na rycerza Jedi. Po powrocie na Naboo, Anakin i królowa Amidala stawiają czoła groźnej inwazji, a dwaj Jedi walczą ze śmiertelnym wrogiem znanym jako Darth Maul. Wkrótce zdają sobie sprawę, że atak jest częścią złowrogiego planu przygotowanego przez Sithów i siły ciemnej strony mocy.

„Mroczne widmo” to pierwszy chronologicznie film otwierający sagę. Wyreżyserowany przez George’a Lucasa miał premierę w 1999. W pozostałych rolach występują: Keira Knightley, Frank Oz, Samuel L. Jackson, Pernilla August, Anthony Daniels, Kenny Baker, Ahmed Best, Andy Secombe, Silas Carson, Ray Park i Ian McDiardmid. Muzykę skomponował John Williams, a zdjęcia David Tattersall.

Kolejny epizod zobaczymy tydzień później.
KOMENTARZE (47)

Weekend 40-lecia – „Przebudzenie Mocy”: Przegląd teorii o Snoke'u

2017-11-17 21:24:20 Przepastny Internet



Od niemal dwóch lat jedno imię spędza sen z powiek fanów, którzy choć raz widzieli „Przebudzenie Mocy”: Snoke. Niejednego z nas zastanawia tożsamość tajemniczego przywódcy Najwyższego Porządku. Bohater ten może nie rozpalałby tak bardzo wyobraźni, gdyby nie parę nielicznych faktów, które o nim wiemy. Najważniejszy z nich to czasy jego życia, Snoke bowiem był świadkiem powstania i upadku Imperium, z czego wniosek, że musiał urodzić się jeszcze przed „Zemstą Sithów”. Fani szybko przyjęli więc tezę zgodnie z którą wódz musi być jakoś powiązany z jedną z istniejących postaci.

Poniżej przedstawiamy kilka wybranych teorii o pochodzeniu Snoke'a, które albo cieszą się największą popularnością, albo są po po prostu ciekawe. Nie sposób przedstawić ich wszystkich, bo miłośnicy SW są w stanie udowodnić każdą tezę. Absolutnie każdą.

Snoke to Plagueis



Jak o tym pomyśleć, to teoria nie jest taka głupia, a przynajmniej wiele osób w nią wierzy. Właściwie ma najwięcej sensu ze wszystkich tu przedstawionych. O mistrzu Palpatine'a w nowym kanonie nie wiemy wiele ponad to, co przedstawiono w „Zemście Sithów” wraz ze słynną tragedią. Plagueis miał moc utrzymania tych, których kochał przy życiu, jednak zabił go własny uczeń. Ale czy na pewno? Może to Sheev się tutaj myli?

Dowody? Są ich oczywiście dziesiątki. Można na sam początek krzyknąć, że rasa się nie zgadza... ale tutaj wszystko jest kwestią tego, jak Disney potraktuje wolę Lucasa, który chciał, aby Sith był Muunem. I takowym jest w Legendach, ale nawet w „The Force Unleashed II”, gdy wczesna wersja scenariusza zakładała jego udział, eksperymentowano z jego wyglądem. Tak więc nowokanoniczny Plagueis może być po prostu przedstawicielem nowego gatunku, choć w pracach koncepcyjnych do TFA faktycznie wyglądał momentami jak mieszkaniec Muunilinst. EU prawdopodobnie będzie stanowiło inspirację i tylko (lub aż) inspirację - coś w duchu tego, co robił duet Lucas-Filoni w TCW, a potem sam Filoni w „Rebels”. Potwierdzeniem tego jest zdjęcie Andy'ego Serkisa, który na planie prócz swojego kostiumu do motion capture ma jeszcze laskę... bardzo podobną do tej, z którą przedstawiono mistrza Palpatine'a w parodystycznym „Tagu i Binku” (którego bohaterowie notabene pojawią się w „Solo”), a potem już w kanonicznych źródłach.

No dobrze, skoro przyjmiemy tezę, że rasa może być inna, to właściwie jaka była historia Plagueisa? Ano taka, że - jak jest to sugerowane w „Zemście” - mógł faktycznie nakłonić midichloriany do poczęcia Anakina. To by tłumaczyło jego późniejsze zainteresowanie Kylem, wnukiem Skywalkera. Potem okazałoby się, że wcale nie zginął z ręki ucznia, a to Palpatine przez cały czas żył w niewiedzy - niemniej, blizny, do tego duże, pozostały. Tymczasem Plagueis, znany teraz pod nowym mianem, zaszył się gdzieś w Nieznanych Regionach (co by tłumaczyło dlaczego Imperator był bardzo zainteresowany tym obszarem galaktyki) i powoli się odradzał po ich pojedynku. Widać to nawet na filmach - w „Przebudzeniu Mocy” ubytek na lewym policzku Snoke'a jest o wiele większy niż na teaserach „Ostatniego Jedi”. Przywódca Najwyższego Porządku używa cytatu Palpatine'a („Fullfill your destiny”), a może to Sheev pożycza od mistrza.

Są też aluzje na poziomie pozafabularnym, a mianowicie w muzyce. Utwór, który słychać w momencie opowieści o Plagueisie Mądrym, jest niezwykle podobny do motywu Snoke'a (tu można posłuchać obu). Złośliwi mogą powiedzieć, że to po prostu John Williams recyklinguje własną muzykę, ale coś w tym jest. Spójrzcie też na to wideo z panelu, na którym pada pytanie o Plagueisa. Isaac wygląda dziwnie, Ridley nieomal nie wypowiada zdania "Czy to S...", a Abrams i Kasdan wyraźnie unikają pytania.

Prawdopodobieństwo: Wbrew sceptykom, całkiem spore, a przynajmniej najbardziej logiczne. Jasne, Pablo napisał na Twitterze, że to nie Plagueis, ale chyba nikt się nie spodziewa, że jedna z większych tajemnic franczyzy wartej miliardy dolarów zostanie ujawniona w tweecie? Abrams również zaprzeczał jakoby Cumberbatch miał nie grać Khana w „Star Treku”.

Snoke to Palpatine



No dobrze, to skoro nie mistrz, to może uczeń? Fani tej teorii odwołują się do Legend, w których to Imperator zawczasu się przygotował na ewentualne zejście z tego świata i stworzył dla siebie swoje własne klony, do których mógł przenieść duszę. Dlaczego więc nie mogłoby być tak i tym razem? Snoke przecież przypomina wczesne wersje Imperatora w wykonaniu McQuarriego. Fani używają jeszcze powyższych argumentów z muzyką i wyborem Kyla na ucznia na poparcie właśnie tej tery, a nie Plagueisa. Ich zdaniem bardziej pasowałaby do Sheeva. Inna wersja głosi, że duch Imperatora nawiedził... płonące ciało Vadera. Stąd liczne blizny na twarzy dowódcy.

Prawdopodobieństwo: Raczej niskie. Jak by nie patrzeć, to owszem, Imperator spadł w dół szybu, a przecież znamy kogoś, kto taki upadek przeżył. Ale potem szyb, wraz z całą resztą, po prostu wybuchł. A nie mamy w kanonie żadnego dowodu, że Palpatine umiał przenosić swą duszę. Pozostaje również kwestia tego, czy Disney naprawdę chciałby recyklingować tę postać.

Snoke to tajny uczeń Palpatine'a/Vadera i/lub inkwizytor



„Zawsze dwóch ich jest” - wszyscy znamy Zasadę Dwóch, choć Imperatorowi nie zawsze było z nią po drodze, zarówno w starym, jak i nowym kanonie. W pierwszym akcie marvelowskiego „Vadera” widzimy, że Palpatine nie był zbyt zadowolony z porażki ucznia po Yavinie IV, więc zaczął sobie szukać nowych. Oczywiście żaden z nich nie przeżył... ale czy to znaczy, że nie mógł mieć gdzieś innych? Ukrytych przed wzrokiem imperialnych dygnitarzy, oficerów i samego Vadera? Mógłby go szkolić na wypadek swej ewentualnej śmierci. To samo tyczy się Skywalkera, który przecież w Legendach złamał Zasadę Dwóch i przyjął Galena Marka pod swe skrzydła. Inni fani mówią, że Snoke może być synem Palpatine'a, który okazał się porażką i został porzucony przez ojca gdzieś w Nieznanych Regionach. Tu znowu wracamy do kwestii zainteresowania Imperatora tym obszarem.

Bardzo popularna na początku „Rebeliantów” teoria głosiła, że Snokiem jest Wielki Inkwizytor, bo przypomina go fizycznie. Teraz już wiemy, że taka opcja jest wykluczona, ale przecież mógł być jednym z braci. No bo czy to nie przypadek, że historia o inkwizytorach pojawiła się w komiksach właśnie przed epizodem ósmym?

Prawdopodobieństwo: Średnie. Brzmi to całkiem nieźle, ale brak większych dowodów. Przeciwnicy tezy o uczniu mówią, że Snoke jest za stary na to, by uczyć się u Imperatora, ale jeśli był członkiem długowiecznej rasy? Z drugiej strony wersja z synem Palpatine'a wydaje się cokolwiek nieprawdopodobna.

Snoke to Mace Windu



Jeśli nie ma ciała, znaczy, że nie umarł. Od ponad dwunastu lat od premiery „Zemsty Sithów” fani nie ustają w prześciganiu się w wymyślaniu ostatecznego losu jednego z najpotężniejszych Jedi ery prequeli. A co, jeśli wcale nie zginął po upadku? Jeśli walka z Imperatorem zmieniła go tak bardzo, że zapragnął zemsty i żył nią przez te wszystkie lata?

Zatem musimy tutaj przyjąć założenie, że Windu faktycznie nie zginął, ale nie jest to nieprawdopodobne. Porażenie, utrata ręki i upadek z wielkiej wysokości - nie takie rzeczy przeżyli bohaterowie Sagi. Zresztą sam Samuel L. Jackson jest takiego zdania. Prócz tego, że nie ma ciała, jest jeszcze wiele innych dowodów. Błyskawica Palpatine'a na pewno pozostawiłaby na ciele mistrza liczne rany, może nawet wybieliła skórę (vide Palpatine) i uszkodziła struny głosowe tak, że zmienił mu się głos. Łysa głowa na poparcie tej tezy to tylko mało istotny szczegół. Ważniejszy jest jego wyjątkowy miecz świetlny. W starym kanonie kolory symbolizowały różne role, w jakie wcielali się użytkownicy Mocy i jest tak częściowo w nowym - na przykład Strażnicy Świątyni mieli żółte, a czerwona barwa sithańskich ostrzy powstawała po „wykrwawieniu” kyberu. W pewien sposób sugeruje to, że kolor miecza odzwierciedla osobowość użytkownika. A co powstaje po połączeniu błękitu broni Jedi z sithańską klingą? Fiolet. Innymi słowy, barwa owa sugeruje, że Mace tańczy na granicy ciemnej strony - i że jej się w końcu podda.

A zatem tutaj łatwo byłoby wytłumaczyć obsesyjne zainteresowanie Snoke'a Skywalkerami: przecież gdyby nie zdrada Anakina, Mace prawdopodobnie wygrałby z Sidiousem. Był to punkt zwrotny na jego drodze ku ciemnej stronie. Zresztą, istnieje też teza, że Mace był wrogo nastawiony w stosunku do Anakina, bo sam uważał się za Wybrańca. Kolejna mała wskazówka to jego charakterystyczny ruch podczas walki: szerokie cięcie na odlew (możecie je zobaczyć w tym filmie)... którego też używa Kylo Ren. A przy okazji, Finn jest synem Windu, tak mówią fani. Nie znamy przecież jego rodziców, a dodatkowo wydaje się dziwne, że całkiem nieźle poradził sobie w walce z Kyle'em mimo braku wyszkolenia. Może Moc przebudziła się nie tylko w Rey? Przecież Snoke mówi o przebudzeniu na długo przed tym, zanim dziewczyna używa mistycznej siły po raz pierwszy. Snoke vel. Mace był jednak zawiedziony swym dzieckiem, zatem rozpoczął poszukiwania innego ucznia. Znalazł go, ale nie chciał całkowicie porzucać syna, także dał go do programu szturmowców.

Prawdopodobieństwo: Średnie w dół. Teoria zaskakująco trzyma się kupy i może faktycznie mistrz przeżył upadek, ale Disney nie opędziłby się od zarzutów „wybielania” ciemnoskórych bohaterów, gdyby tak było. A to, że dwie postacie mają ciemną karnację, nie czyni z nich jeszcze rodziny.

Snoke to Ezra



To teoria wielce popularna zwłaszcza wśród zwolenników spisku na temat skasowania TCW. Czy to nie przypadek, mówią oni, że cieszący się niezwykłą popularnością serial animowany zostaje ni z tego ni z owego skasowany? Pół biedy, gdyby jeszcze wylali Filoniego i ekipę, ale nie: Disney zatrudnia niemal wszystkich i życzy sobie nowej serii z nowymi głównymi bohaterami. Serii, która dziwnym przypadkiem rozpoczyna swą emisję przed „Przebudzeniem Mocy”, a niemalże kończy przed „Ostatnim Jedi”. Serii, która wprowadza nam nowego młodego bohatera, który sporo flirtował z ciemną stroną, a który do tego był świadkiem działalności Imperium... widzicie trend? Serial powstał nie po to, by pokazać początki rebelii, lecz by przedstawić historię jednego z głównych czarnych charakterów trylogii sequeli.

Ale to jeszcze nie wszystko: Snoke jest dziwnie podobny do Ezry. To nic, że kolor skóry nie do końca się zgadza (zobaczcie wpis o Windu), wystarczy spojrzeć choćby na kształt ich twarzy, oczy, a nawet bliznę. Chcecie więcej? Proszę bardzo: na Malchorze Ezra dostrzegł miecz świetlny krzyżowy należący do starożytnego Jedi - no to wiemy od kogo Kylo czerpał inspirację. Złoty szlafrok Snoke'a i jego rzekome zamiłowanie do przepychu ma być formą kompensacji za pełne wyrzeczeń lata spędzone na ulicy. A może zastanawialiście się skąd właściwie nazwa „rycerze Ren”? Bo to nie byli początkowo rycerze Ren, głoszą zwolennicy tej teorii. Bridger, jak wiemy, podkochiwał się w Sabine, a pewnie w którymś momencie konfliktu ją stracił - czy to na wojnie, czy po swoim przejściu na ciemną stronę. Nie mógł jednak o niej zapomnieć, dlatego swą miłość przelał w nazwę rycerzy. Rycerzy Wren. „W” stało się potem nieme (i de facto takie jest) albo w taki czy inny sposób się zagubiło.

Prawdopodobieństwo: Średnie. Filoni jakiś czas temu zdementował tę teorię, ale robił już tak nieraz, a potem i tak wychodziło, że fani mają rację. Z jednej strony wydaje się wręcz nieprawdopodobne, by Disney stworzył tę postać tylko i wyłącznie na użytek jednego serialu. Z drugiej chłopak jest już raczej wolny od zakusów ciemnej strony, choć Taylor Gray sugerował inaczej. O ile oczywiście nie zdarzy się coś, co go złamie. Na przykład zniszczenie rodzimej planety.

Snoke to Boba Fett



Boba jest jedną z tych postaci, których dziwnie się unika w nowym kanonie (pojawił się w paru komiksach Marvela i w opowiadaniu czy dwóch), co może zwiastować, że coś większego czeka na horyzoncie, na przykład własna antologia. Ale są jeszcze ci, którzy mówią, że nie o to chodzi - że tak naprawdę najlepszy łowca nagród w galaktyce po prostu zmienił nieco profesję.

Cała historia wywodzi się z porównania TFA do „Anastazji” studia Dream Works. Pokrótce: carycówna Anastazja, która uciekła przed rewolucją 1917 roku w Rosji wychowywała się w przytułku nieświadoma swojego pochodzenia, lecz pragnąca opuścić to miejsce. Spotkała najpierw pociesznego pieska, a potem młodego mężczyznę (Dymitra) próbującego zapomnieć o przeszłości, który pomógł jej opuścić sierociniec i zwiedzić świat. Mieli wiele przygód, lecz ostatecznie została porwana przez Rasputina, który za całe zło świata obwiniał Romanowów. Widzicie podobieństwo? Rey jest tu zaginioną Solo, piesek to BB-8, Dymitr to Finn, a Rasputinem został Fett. Żeby nie było, że podobieństwo jest przypadkowe, to w „Więzach krwi” pojawia się pozytywka Lei, która wygrywa piosenkę dziwnie podobną do utworu „Ta melodia gra we mnie”, a o „Anastazji” mówił sam Jett Lucas.

A zatem: wiek Boby by się mniej więcej zgadzał. Przebywanie w żołądku sarlacca na pewno pozostawiłoby wiele blizn, nie mówiąc już o wybieleniu skóry. I z pewnością miał tam mnóstwo czasu na przemyślenia na temat swoich wrogów - Hana Solo i Luke'a Skywalkera. Jak mógł wywrzeć na nich zemstę? Przejmując kontrolę nad odrodzonym Imperium. Fani idą jeszcze dalej i głoszą, że w czasach „Przebudzenia Mocy” Poe tak naprawdę nie był dzielnym pilotem Ruchu Oporu, lecz szpiegiem posłanym przez wroga. Czemu? Ano bo Dameronowi udało się przeżyć ruchome piaski Jakku, zupełnie jak Fettowi na Tatooine, może więc miał skądś wiedzę jak to zrobić. Kylo Ren tak naprawdę był szkolony na władającego Mocą Mandalorianina (spójrzcie tylko na jego maskę), a Snoke tak bardzo chciał, by zabił własnego ojca, bo byłaby to zemsta idealna.

Prawdopodobieństwo: Bardzo niskie. O ile powyższe argumenty może jakoś trzymają się kupy, o tyle twórcy teorii zapominają o jednej ważnej rzeczy: Boba nie był wrażliwy na Moc. I to przekreśla wszelkie jego szanse, o ile oczywiście tak naprawdę bardzo dobrze się nie ukrywał.

Snoke to podróżujący w czasie Kylo Ren



Podróże w czasie i „Gwiezdne Wojny”? W Legendach było wiele takich prób, w nowym kanonie nie za bardzo, ale trzeba mieć otwarty umysł, prawda? Ta teoria zakłada, że Kylo zawsze miał pozostać na ścieżce światła, ale ciemna strona była tak silna, że „wyszła” z niego i dosłownie się ucieleśniła w postaci Snoke'a. Wówczas przywódca Najwyższego Porządku znalazł sposób na skontaktowanie się z samym sobą z przeszłości i zdecydował, że sprowadzi młodszą wersję siebie na ciemną stronę dużo wcześniej, między innymi przez zabicie Hana Solo. Trochę skomplikowane, ale tak z grubsza wygląda ta historia.

Twórcy tezy mówią o podobieństwie blizny Rena do tej, którą miał Snoke... i twierdzą, że otrzymamy scenę lustrzaną z „Jestem twoim ojcem”. Tylko tym razem nie padną takie słowa. Będą to raczej: „Nie Kylo. Jestem tobą”.

Prawdopodobieństwo: Bardzo niskie. Nie byłoby to może dziwniejsze od niektórych starwarsowych historii, ale czy Disney na pewno chciałby podążyć tą ścieżką?

Snoke to Jar Jar Binks



Nie słuchajcie Chucka Wendiga, Jar Jar nie został żadnym klownem. Cała teoria wywodzi się z innej, a mianowicie głoszącej, że Gunganin nie był niezdarnym idiotą, za jakiego się podawał, lecz mistrzem kamuflażu i ciemnej strony. Niezdarne ruchy? To tak naprawdę Zui Quan, styl pijanego mistrza. Bijąca z niego głupota? Ależ skąd, to tak naprawdę sztuczki umysłowe. Przecież wszyscy wiemy też, że to Jar Jar doprowadził Palpatine'a do władzy. Ahmed Best wyjawił, że jego postać faktycznie miała być zła, ale z uwagi na nienawiść fanów do niej, Lucas zrezygnował z tego pomysłu. Teza jest naprawdę rozległa, jak chcecie, wpadnijcie na Reddita.

Wariacji tej teorii jest wiele. Jedni mówią, że Binks nie przypomina Snoke'a, bo umie przenosić się pomiędzy ciałami i te należące do Gunganina zostało dawno porzucone. Inni twierdzą, że ciemna strona pozwala mu wytworzyć silną iluzję, której nie oprze się nawet Ren, dlatego nie wygląda na autochtona z Naboo. Jest jeszcze jedna ciekawa poszlaka: w trzecim tomie trylogii „Koniec i początek” Gunganin spotyka osieroconego chłopca... pokrytego bliznami. Więc może nie on sam jest Snokiem, ale go wyszkolił.

Prawdopodobieństwo: Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie.

Snoke była kobietą!



Jeśli jeszcze głowa Wam nie pęka od oparów absurdu, przenieśmy się głębiej. O Snoke'u wyraźnie mówi się jako o mężczyźnie, gra go mężczyzna... ale co, jeśli to wszystko spisek mający zamydlić nam oczy? Interesującego odkrycia dokonano po Piątku Mocy, gdy do rąk fanów trafiła figurka przywódcy NP od Hasbro. Po zdjęciu szlafroczka okazuje się bowiem, że Snoke ma... interesujące proporcje zwłaszcza w okolicach piersi i bioder. A przecież w fazie konceptowej rozważano uczynienie z niego niewiasty.

Może jego rasa po prostu tak wygląda. Niektóre kobiety mają naprawdę niskie głosy, a nierzadko aktorzy grają osobę płci przeciwnej. A może Snoke był/-a zmiennopłciowy/-a. Wszystko jest możliwe. A skoro tak, to otwiera się tu cały worek możliwości: że Snoke to Leia grająca na dwa fronty. Że Snoke to wskrzeszona Padme. Że Snoke to żona/dziewczyna Luke'a i jednocześnie matka Rey. Zresztą możecie wstawić sobie tu dowolną damę z Sagi.

Prawdopodobieństwo: Bardzo niskie i chyba nie wymaga to komentarza.

Snoke to gruszka



No dobrze, dobrze: nie gruszka, tylko shuura, ulubiony owoc Padme, którego lewitacją Anakin popisywał się przed ukochaną. Widzicie tę charakterystyczną linię na skórce? Wygląda zupełnie jak blizna Wodza. I logiczne jest, że Snoke-shuura chciałby zemsty za to, co zrobił mu Skywalker. Sam Rian Johnson pochwalił ten pomysł.

Prawdopodobieństwo: Bliskie równe zeru. Teoria pochodzi z Reddita Prequel Memes, miejsca o dość specyficznym poczuciu humoru.

Snoke to Snoke



Brzytwa Ockhama: najlepsze wyjaśnienie to takie, które posiada najmniej założeń. Mamy nową trylogię, więc logiczne, że złoczyńca też jest nowy. Konkretnych dowodów na powiązania z innymi postaciami brak.

Prawdopodobieństwo: Największe, ale... czy byłoby to satysfakcjonujące rozwiązanie? Po tych wszystkich dociekaniach czy nie byłoby rozczarowujące, gdyby się okazało, że Snoke to po prostu Snoke? Odpowiedź na to pytanie należy do Was.

Nie wiadomo jeszcze ze stuprocentową pewnością czy odpowiedź na pytanie o tożsamość przywódcy Najwyższego Porządku poznamy w nadchodzącym filmie. Być może będzie to jedynie kolejna okazja do mnożenia jeszcze większej ilości pomysłów lub potwierdzenia tych starych. A jakie Wy macie teorie o Snoke'u?

Wszystkie atrakcje weekendu 40-lecia znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (31)

Weekend 40-lecia – „Przebudzenie Mocy”

2017-11-17 19:16:01



Kiedy jeszcze na planie „Nowej nadziei” w Tunezji Mark Hamill usłyszał od George’a Lucasa, że ten ma pomysł, by kręcić kolejną cześć w 2011, gdy Luke już będzie stary, aktor potraktował to jak żart. Lucas jednak nie żartował, pomysł ostatecznie właśnie się realizuje w postaci trzeciej trylogii. Jednak po drodze przeszedł bardzo długą drogę. Flanelowiec przez lata musiał określić swój stosunek do sagi. Początkowo chciał, by epizodów było więcej niż 12 albo 9, albo jeszcze inna ilość. Nie było to tak ważne. W końcu to miały być jedynie filmy na niedzielne popołudnie. Tyle, że saga ewoluowała i znalazła swoje miejsce w popkulturze. Ostatecznie dwukrotnie stała się wydarzeniem pokoleniowym. Może w mniejszym stopniu w przypadku prequeli, jednak nawet te filmy podążyły podobną ścieżką, co oryginały. Po „Zemście Sithów” zmęczony Lucas wydawał się skończyć pracę z sagą. Zresztą, wówczas nie raz opowiadał, że to już koniec. Chyba nawet przez pewien czas sam w to uwierzył. Ponownie potrzebował odpocząć od „Gwiezdnych Wojen”.

Gdzieś na przełomie 2010-2011 Lucas zabrał się za kolejne Epizody. Zaskoczyło to nawet jego syna, Jetta. Tyle, że tym razem George nie zamierzał wracać do reżyserowania. Chciał tylko tym wszystkim zarządzać i to też w ograniczonym zakresie. Miał pomysł, by przekazać sagę młodym filmowcom, a jednocześnie znaleźć dla niej dom. Podjął kilka kroków. Po pierwsze samodzielnie dogadał się z Markiem Hamillem, Harrisonem Fordem i Carrie Fisher, zaklepując ich powrót. Zatrudnił też Kathleen Kennedy, która miała przejąć od niego zarządzanie Lucasfilmem, no i jeszcze sprzedał firmę Disneyowi.



Nie do końca poszło tak jak sobie planował. Disney bardzo chętnie przejął nowe scenariusze, nowe filmy i Lucasfilm, ale potem dość szybko pociął skrzydła firmie. Nie ograniczył jej działania, nie wchłonął, raczej skierował na inne tory, niż planował to Lucas. Nic dziwnego, że George mówiąc o „Przebudzeniu Mocy” mówi wprost, że to nie jest jego film. To dzieło „chciwych producentów”. Fakt, że Lucas jest jednym z największych udziałowców Disneya i to on wybrał Kathleen Kennedy nie znaczy tu nic. To nie jest jego oryginalna historia, ale z tym ostatecznie George chyba się pogodził.

Scenariusz, jeszcze pod okiem Lucasa, zaczął pisać Michael Arndt. Przyszła jednak nowa miotła korporacyjna i tekst trafił w ręce J.J. Abramsa i Lawrence’a Kasdana. Zresztą były przeboje z wyborem reżysera, bo sam Abrams początkowo nie chciał się zgodzić. Stworzył jednak swoje póki co największe i najbardziej dochodowe dzieło, umiejętnie przekazał pałeczkę nowej obsadzie - Daisy Ridley, Johnowi Boyedze, czy Oscarowi Isaacowi. A przede wszystkim doprowadził do przebudzenia „Gwiezdnych Wojen”. Te, jak widać, mogą istnieć bez Lucasa.





Pierwszy klaps padł w Emiratach Arabskich. Abrams kręcił też w Irlandii i Wielkiej Brytanii (w tym w RAF Greenham Common).

Film jest wciąż nowy, Lucasfilm ma bardzo rygorystyczną politykę jeśli chodzi o informacje o nim. Ale w naszej bazie jest kilka ciekawych artykułów, nad którymi warto się pochylić.



To kolejny z naszych weekendów z okazji 40-lecia sagi, tradycyjnie zapraszamy też do specjalnego quizu.

Zaś wszystkie atrakcje weekendu znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (12)

„Przebudzenie Mocy” jutro w TVN

2017-11-16 07:48:15



Już jutro (piątek, 17 listopada) o 20:00 TVN wyemituje „Przebudzenie Mocy”. Powtórka będzie 22 listopada (środa) o 22:55



„Gwiezdne Wojny: Część VII - Przebudzenie mocy” J.J. Abramsa to tryumfalny powrót do świata „Gwiezdnych Wojen”, pierwszy film od 2005 a zarazem pierwszy, który powstał po sprzedaniu przez George’a Lucasa Lucasfilmu Disneyowi. Choć twórca sagi początkowo naszkicował wstępną wersję tego filmu, jest to w całości nowe otwarcie.

Złe Imperium zostaje zastąpione przez Najwyższy Porządek, który chce władzy nad galaktyką. Plany wrogiej organizacji może pokrzyżować Ruch Oporu.

Występują: Harrison Ford, Carrie Fisher, Mark Hamill, Daisy Ridley, Oscar Isaac, John Boyega, Lupitan Nyong'o, Domhnall Gleeson, Peter Mayhew i Anthony Daniels.
KOMENTARZE (24)

„Rebels” #61 w USA

2017-11-12 13:18:07 Rózne

Jutro na stacji Disney XD w USA zadebiutuje ostatni odcinek pierwszej połowy czwartego sezonu serialu „Star Wars: Rebelianci”, czyli „Rebel Assault”. Poniżej opisy i fragmenty, a obrazki można pooglądać na SWNN.

To ostatni epizod w tym roku. Nowe pojawią się w styczniu 2018 („Niedługo po świętach”, jak napisała Cannobbio) i wedle Fernsehserien trzy z nich będą nosiły tytuły „Allegiance” („Wierność”, „Posłuszeństwo”), „One Giant Step Ahead” („Jeden wielki krok naprzód”) i „Call of the Spectre” („Wezwanie Widma”).

Hera dowodzi atakiem przeciwko siłom Wielkiego Admirała Thrawna, ale kiedy sytuacja rozwija się nie po jej myśli, zmuszona jest uciekać, jeśli chce przeżyć.





W kolejnym „Reconie” dowiadujemy się, że wprowadzenie do serialu postaci Thrawna było niejako pierwszym klockiem w domino i pociągnęło za sobą szereg zmian. Dzięki temu, gdy pojawiła się potrzeba wprowadzenia kolejnego czarnego charakteru, który nie byłby wrażliwy na Moc, wybór padł na Rukha. Ciężko było przedstawić go na ekranie, bo w legendarnych źródłach ma wiele iteracji. Początkowo w serialu był bardziej zielony i wyglądał jak T-rex, ale Filoni zdecydował, że powinien być bardziej obrzydliwy i kościsty. Kelloggowi sen z powiek spędzał sposób poruszania się Noghriego, aż w końcu podjęto decyzję, by chodził jak goryl. We wczesnej wersji jego nos był jasny, co w połączeniu z okrągłym kształtem nadawało mu słodziutki wygląd. Wystarczyło jednak przyciemnić go, by uzyskać lepszy efekt. Hidalgo dodał parę słów o rasie: Noghri są bardzo honorowi i mimo że są wzrostu Jawów, to nadrabiają zwinnością i niesamowitym węchem - w Legendach potrafili wyczuć nawet czyiś przodków tylko i wyłącznie po zapachu. Wcielający się w Rukha Warwick Davis gra nie tylko głosem, lecz także ciałem, co bardzo pomogło animatorom.

W drugim epizodzie Zeb nareszcie wszedł na scenę i miał bardzo brutalną walkę. Steve Blum zdradza, że jego pierwsza rola polegała na nagrywaniu nieartykułowanych okrzyków potwora, a kluczem do dobrego nagrania odgłosów podczas bitwy jest chęć wyglądania brzydko. Pojawiająca się w odcinku Gildia Górnicza jest jedną z niewielu spółek, której Imperium nie znacjonalizowało. Została sprowadzona na Lothal, aby ogołocić planetę do cna. Korporacja nie widzi w tym nic złego, po prostu zarabia pieniądze. Plunkett opowiada również o kapitanie Seevorze: gdy już się pozbędzie myśli, że każdy Trandoshanin musi być kopią Bosska, można zrobić z tą rasą naprawdę wiele w kwestii wyglądu. Zresztą to samo można powiedzieć o każdym gatunku w Sadze: artyści potrafią zaprojektować bardzo wiele różnych postaci, które są inne od wzorca, lecz jednocześnie „nie łamią zasad”.

I wreszcie po tylu latach czekania dostaliśmy pocałunek pomiędzy Kananem a Herą. Czemu nie wcześniej? Hera była zbyt skupiona na rebelii i zdaniem Vanessy w innych czasach ich romans rozwijałby się intensywniej. Choć teraz, gdy rośnie stawka, wzrasta też ich wzajemne przywiązanie. Filoni dodaje, że nie chciał, aby romans wchodził w drogę rozwojowi postaci - były sugestie tu i tam, ale nic poważniejszego aż do tej pory. Mamy się przekonać co w przyszłości z tego wyniknie.

R3 podrywa pracownicę Lucasfilmu, ku ogromnej zazdrości Choppera, a Andi ma kolejne pytania do Pabla. Pierwsze: skoro Yavin IV był starożytnym światem Sithów, to czy Imperium nie miałoby na niego oka? Owszem, było tak, ale w Legendach. W lucasowskiej wersji historii ten wątek nie jest za bardzo eksplorowany, także w chwili obecnej nie wiemy za bardzo czy to kanon, czy nie. Drugie: Co się stało z dwoma gigantycznymi kryształami, które zniszczyli rebelianci? Cóż, wybuchły i to bardzo. Na koniec kolejna zajawka.

W tym tygodniu nie działo się za wiele poza rysunkami Filoniego i redditowym czatem z Grayem. Oto najciekawsze informacje od aktora:
  • Jego ulubiony epizod to „Nowa nadzieja”, a odcinek serialu - finał drugiego sezonu oraz ten, który będzie niedługo wyświetlany. Pisał to tydzień temu, więc może chodziło mu właśnie o „Rebel Assault”. Natomiast najlepsza scena też ma miejsce w sezonie czwartym - nagrywali ją wiele razy i za każdym razem zmieniali coś drobnego. Osobiście jest zadowolony jak kończy się historia Ezry, choć nie wie jak ludzie zareagują „na różne momenty sezonu czwartego”.

  • Chłopak nadal czuje i będzie czuł pociąg do ciemnej strony. Po prostu uważa ją za dobry zasób do wykorzystania.

  • Rex odegra dużą rolę w rebelii w przyszłości.

  • Bridger zbudował swój zielony miecz pomiędzy sezonami, bo niebieski zniszczył mu Vader. Taylor uważa jedna, że pierwsza broń chłopaka była lepsza, bo wszechstronniejsza.

  • Nie jest całkiem pewien, czy Ezra umie pływać, ale Jedi powinni, więc zakłada, że tak.

  • Chciałby, by Bridger znów nosił długie włosy.

  • Gdyby jego bohater zaadoptowałby kota lothalskiego, nazwałby go Imperator.

  • Ezra najbardziej lubi lody o smaku meiloorunowym.

  • Gdyby mógł, to zagrałby swojego bohatera w wersji aktorskiej (dla niego nawet przefarbowałby włosy), ale oddałby też rolę Johnny'emu Deppowi. Pragnie też wcielić się w niego w „Battlefroncie II”, jeśli tylko EA zrobi serialowe DLC.

  • Filoni i w ogóle ludzie z Lucasfilmu uwielbiają oglądać starwarsowe memy.





Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (17)

„Rebels” #59-60 w USA

2017-11-05 16:47:55 Rózne

Jutro na stacji Disney XD w USA zadebiutują dwa kolejne odcinki serialu „Star Wars: Rebelianci”, czyli „Kindred” i „Crawler Commanders”. Poniżej opisy i fragmenty, a obrazki można pooglądać tu i tutaj.

„Kindred” - Po tym, jak rebelianci zostają wyśledzeni w drodze do ukrytej bazy przez tajemniczego imperialnego agenta, muszą zaufać rzekomo niebezpiecznym stworzeniom, za którymi kryje się coś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka.





„Crawler Commanders” - Załoga "Ghosta" desperacko stara się skontaktować z dowództwem rebelii i z tego powodu przejmuje pojazd górniczy wyposażony w system komunikacji długodystansowej. Imperium jednakże pojawia się, by ruszyć za nimi w pościg.

Poniższy klip pochodzi z Nerdista. Artykuł zdradza też, że w tym epizodzie usłyszymy Setha Greena (grał droida Toda 360 w TCW, jest też jednym z twórców anulowanego serialu „Detours”), którego głosem przemówi trandoshański kapitan Seevor.





W „Reconie” Taylor Gray zdradza, że zobaczymy do czego zdolny jest Lothal i jak glob łączy się z Mocą. Na planecie panuje obecnie stan wojenny, a każdy obywatel jest zobowiązany do pracy na rzecz projektu Thrawna. Ludzie zaczynają w końcu dostrzegać, że Imperium wcale nie przyniosło pokoju i stabilizacji. Jednym ze skutków ubocznych jego bytności jest katastrofa naturalna - Plunkett mówi, że fajnie czyta się fanowskie teorie po zwiastunach, bo wszyscy myśleli, że ta planeta to nie Lothal (my też), a jednak. Dla wszystkich członków załogi to miejsce reprezentuje coś bardzo ważnego, nawet jeśli nie jest ono ich ojczyzną.

Nowy TIE Defender Elite ma przewagę nad innymi maszynami przede wszystkim dzięki szybkości i polom. Zdaniem Keitha Kellogga wojna potoczyłaby się inaczej, gdyby Imperium zamiast w Gwiazdę Śmierci zainwestowało w te myśliwce. Thrawn jest bowiem reprezentantem innej filozofii niż Imperator, Tarkin czy Krennic: nie chce zniszczyć wroga, pragnie go jedynie zmusić do poddania się. Kellog opowiada też o wilkach - to samo, co było tutaj. Filoni dodaje, że jeszcze nie odkryliśmy o nich wszystkiego - na pewno mają związek z czymś mistycznym, z równowagą natury Lothalu.

Rywalizacji pomiędzy R3 a Chopperem ciąg dalszy, a Andi spieszy z pytaniami do Hidalga. Pierwsze: czemu szturmowcy śmierci mówią w basicu, skoro w „Łotrze” słyszymy tylko mamrotanie? Odpowiedź jest prosta: my, widzowie, musimy rozumieć ich mowę, ale można to również wytłumaczyć tak, że gdy żołnierze rozmawiali między sobą, to ich hełmy wydawały jedynie niezrozumiałe odgłosy. Drugie pytanie (od osoby z polsko brzmiącym nazwiskiem) to: dlaczego deathtrooperzy nie mają czegoś, co pozwalałoby im na widzenie przez zasłonę dymną? Bo prawdopodobnie Sabine dodała do swoich granatów coś, co zakłóca pracę sensorów. Na koniec jak zwykle mamy zajawkę.

Zastanawiacie się już jak skończy się serial? Filoni rozmawiał o tym z CNN. To, że „Rebelianci” się już kończą, nie jest kwestią coraz bardziej zatłoczonej historii w tym okresie, lecz po prostu „naturalnej śmierci” serialu. Jego zdaniem cztery lata to i tak długo. No to co z tym ostatnim odcinkiem? Technicznie rzecz biorąc seria skończy się, gdy Imperium będzie w pełni sił, ale Dave korzystał z nauk Lucasa i zdradził, że zakończenie będzie pełne nadziei. Znów powtórzył to, co ostatnio: że z nowym serialem chcą „pójść w różne obszary i opowiadać różne historie”.



A co z aluzjami do „Solo”? Nie spodziewajcie się. W serialu jest już Lando, a Filoni boi się syndromu małej galaktyki. Z drugiej strony przyznaje, że pewna twi'lekańska pilotka zapewne znała przemytnika z Korelii - z „Sił przeznaczenia” wiemy, że faktycznie się spotkali na Endorze, ale z kontekstu wynika, że nie widzieli się po raz pierwszy. Kto wie, może Syndullę zobaczymy choć w tle filmu Rona Howarda?

„Ostatni Jedi” tuż-tuż, więc Comicbook zapytał się co ze słynną teorią „Ezra to Snoke”. Filoni oczywiście niczego zdradzić nie chciał - powiedział tylko, że lubi czytać fanowskie teorie i nie zaprzecza, że mogłaby być ona prawdziwa, ale po prostu taka nie jest.

Zapraszamy do dyskusji na forum o „Kindred” i „Crawler Commanders”.
KOMENTARZE (9)

„Rebels” #57-58 w USA

2017-10-29 11:05:59 Rózne

Jutro na stacji Disney XD w USA zadebiutują dwa kolejne odcinki serialu „Star Wars: Rebelianci”, czyli „The Occupation” i „Flight of the Defender”. Poniżej opisy i fragmenty, a obrazki można pooglądać tu i tutaj.

„The Occupation” - Ezra i załoga „Ghosta” zostają wezwani na Lothal, gdy pojawia się nowe imperialne zagrożenie.



„Flight of the Defender” - Ezra i Sabine kradną prototyp myśliwca TIE, ale muszą polegać na nieoczekiwanej pomocy, by uciec przed Thrawnem.





W najnowszym „Reconie” pada najpierw pytanie czy już mamy do czynienia z Sojuszem Rebeliantów, oficjalną organizacją. Filoni początkowo mówi, że nie jest to takie istotne, ale potem oznajmia, że Sojusz powstał w trzecim sezonie, gdy Mon Mothma dokonała oficjalnej proklamacji. No ale z „Łotra” wiemy, że nie ma zgody jak prowadzić walkę. Aktorzy są zachwyceni, że ich postacie są już na Yavinie, bo dzięki temu są bliżej filmów. Stworzenie bazy na księżycu wymagało sięgania do źródeł filmowych, co nie zawsze było łatwe. Filoni jest jednak zdania, że połączenie serialu z „Łotrem” nie było i nie jest dla nich celem, bo ważne jest, aby nasi rebelianci byli swymi własnymi postaciami z własnymi historiami.

Pablowi bardzo podoba się moment, w którym Mon Mothma wybucha gniewem, bo ukazuje to tę bohaterkę w innym świetle. Ezra i Sabine z kolei dostrzegają jakim niebezpiecznym człowiekiem stał się Saw. Dave uważa, że gdyby Steela nie zginęła, byłby inną osobą - a tymczasem po prostu nie może pozbyć się nienawiści i strachu.

Chopper zostaje zastąpiony przez R3, a Andi spieszy do Pabla z nowymi pytaniami. Pierwsze: czy „Księżna”, czyli broń zbudowana przez Sabine, mogłaby zabić Vadera, gdyby była ustawiona na pancerz szturmowców? Nie, bo ich zbroja była wykonana z plastoidu, a lorda z durastali. Drugie: po co Kananowi hologram Hery, skoro jest niewidomy? No jasne, że go nie potrzebuje, ale Syndulla chciałaby zobaczyć ukochanego. A poza tym jesteśmy jeszcze my, widzowie. Na koniec jest zajawka „The Occupation”.



Agent Kallus jest taki hot, że nie zmieścił się w oficjalnym „Reconie”, także dostał własny. Ekipa opowiada głównie o jego wyglądzie, który musiano zmienić, by mężczyzna bardziej kojarzył się z rebelią - stąd spokojne tony ubioru i niesforne kosmyki włosów (bo przestał używać imperialnych produktów do stylizacji). Mamy też kolejne wideo promocyjne, tym razem z Herą.

Filoni nie spoczął na laurach i udzielił w tym tygodniu paru wywiadów oraz narysował dwa kolejne rysunki. W Daily News potwierdził, że Thrawn będzie głównym złym sezonu (wcześniej dzielił pałeczkę pierwszeństwa z Maulem), ale zdradził, że „może są inni wrogowie bardziej arcy- niż on, którzy gdzieś się chowają...”. Raczej nie chodzi tu o Rukha, którego Dave starał się przedstawić jak najbliżej pierwowzoru - nie identycznie, bo mamy tu inną historię, ale nadal będzie „diabelskim zabójcą”. W czwartym sezonie pojawią się inspiracje „Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia” w zakresie „magii i tajemnicy” tego filmu oraz obrazami „Poszukiwacze zaginionej arki”, „Już nigdy nie zawyje wilk” i „Księżniczka Mononoke”.

Jeśli czytaliście zeszłotygodniowy news, to pewnie pamiętacie, że Dave obiecał wyjaśnić losy paru postaci. W rozmowie z io9 powiedział więcej: Kanan i Ezra to priorytet, bo ludzie domagają się odpowiedzi dlaczego nie ma ich w czasach epizodu IV. Drugi to Thrawn, bo skoro już go przywrócili do kanonu, to trzeba powiedzieć co dalej. Trzeci to Ahsoka.



A co niesie przyszłość? Jak zwykle Filoni był tajemniczy, ale powiedział, że siedzi w Lucasfilm Animation już dwanaście lat, podczas których poznał wielu wspaniałych ludzi. Czuje wobec nich dług wdzięczności i pragnie, aby mogli dalej opowiadać historie z Sagi. Sam jednak chce spróbować czegoś nowego, czegoś, co stanowiłoby wyzwanie. Tu wspomniał, że miał kontakt z Rianem Johnsonem, który pokazał mu jak wygląda produkcja filmu aktorskiego. Dodał, że chce opowiadać starwarsowe historie, nieważne w jakim medium - małym czy dużym ekranie. Jednocześnie czuje, że powinien uczyć „kolejne pokolenie” tak jak jego samego uczył Lucas. Czyżby Dave szykował się do serialu aktorskiego lub filmu? Jeśli spojrzeć na sprawę uczciwie, to owszem - obiecał nam nowe animacje, ale nigdy nie powiedział, że on sam będzie się nimi zajmował. Wszystko zaczęło się właściwie od sezonu trzeciego, w którym to na stanowisku głównego reżysera zastąpił go Justin Ridge, ale jak wyjaśnił Hidalgo, to nie była degradacja Filoniego, lecz awans. Freddie Prizne wspominał nawet kiedyś, że nie zdziwiłby się, gdyby Dave dostał kiedyś własną antologię. Ale na takie wieści zapewne przyjdzie nam jeszcze długo czekać.

Na koniec wieść z naszego podwórka: w najbliższą sobotę, to jest 4 listopada, przewidziany jest maraton z „Rebeliantami” od godziny 6:40. Nie jest do końca jasne jakie to będą odcinki, ale w programach TV są oznaczone od numeru 53 - co by oznaczało, że chodzi o te, których jeszcze nie emitowano. Może w tygodniu coś się wyjaśni.

Zapraszamy do dyskusji na forum o „The Occupation” i „Flight of the Defender”.
KOMENTARZE (12)

Zmarł John Mollo

2017-10-28 21:02:02



25 października w wieku 86 lat zmarł John Mollo, jedna z legend klasycznej trylogii. Mollo pracując blisko z George’m Lucasem i Ralphem McQuarriem stworzył kostiumy do „Nowej nadziei” i „Imperium kontratakuje”. Będąc ekspertem od wojskowości z łatwością udało mu się wykreować zarówno mundury Imperium, jak i Rebelii, oraz wiele innych, zapadających w pamięć kostiumów. Za swoją pracę przy „Nowej nadziei” został nagrodzony Oskarem. Drugiego dostał za pracę nad filmem „Gahndi”.

Przed „Gwiezdnymi wojnami” Mollo pracował bardziej jako konsultant historyczny, choćby w „Barrym Lyndonie” Stanleya Kubricka. Po IV Epizodzie był już rozpoznawalnym kostiumografem. W swoim dorobku ma między innymi następujące filmy: „Obcy – 8. pasażer Nostromo”, „Legenda Tarzana, władcy małp”, „Chaplin” czy „Trzej muszkieterowie” z 1993.

John Mollo był jednym z gości na Star Wars Celebration Europe w Londynie w 2007.
KOMENTARZE (6)
Loading..