TWÓJ KOKPIT
0

Pablo Hidalgo :: Newsy

NEWSY (335) TEKSTY (24)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Weekend 40-lecia – „Przebudzenie Mocy”: Przegląd teorii o Snoke'u

2017-11-17 21:24:20 Przepastny Internet



Od niemal dwóch lat jedno imię spędza sen z powiek fanów, którzy choć raz widzieli „Przebudzenie Mocy”: Snoke. Niejednego z nas zastanawia tożsamość tajemniczego przywódcy Najwyższego Porządku. Bohater ten może nie rozpalałby tak bardzo wyobraźni, gdyby nie parę nielicznych faktów, które o nim wiemy. Najważniejszy z nich to czasy jego życia, Snoke bowiem był świadkiem powstania i upadku Imperium, z czego wniosek, że musiał urodzić się jeszcze przed „Zemstą Sithów”. Fani szybko przyjęli więc tezę zgodnie z którą wódz musi być jakoś powiązany z jedną z istniejących postaci.

Poniżej przedstawiamy kilka wybranych teorii o pochodzeniu Snoke'a, które albo cieszą się największą popularnością, albo są po po prostu ciekawe. Nie sposób przedstawić ich wszystkich, bo miłośnicy SW są w stanie udowodnić każdą tezę. Absolutnie każdą.

Snoke to Plagueis



Jak o tym pomyśleć, to teoria nie jest taka głupia, a przynajmniej wiele osób w nią wierzy. Właściwie ma najwięcej sensu ze wszystkich tu przedstawionych. O mistrzu Palpatine'a w nowym kanonie nie wiemy wiele ponad to, co przedstawiono w „Zemście Sithów” wraz ze słynną tragedią. Plagueis miał moc utrzymania tych, których kochał przy życiu, jednak zabił go własny uczeń. Ale czy na pewno? Może to Sheev się tutaj myli?

Dowody? Są ich oczywiście dziesiątki. Można na sam początek krzyknąć, że rasa się nie zgadza... ale tutaj wszystko jest kwestią tego, jak Disney potraktuje wolę Lucasa, który chciał, aby Sith był Muunem. I takowym jest w Legendach, ale nawet w „The Force Unleashed II”, gdy wczesna wersja scenariusza zakładała jego udział, eksperymentowano z jego wyglądem. Tak więc nowokanoniczny Plagueis może być po prostu przedstawicielem nowego gatunku, choć w pracach koncepcyjnych do TFA faktycznie wyglądał momentami jak mieszkaniec Muunilinst. EU prawdopodobnie będzie stanowiło inspirację i tylko (lub aż) inspirację - coś w duchu tego, co robił duet Lucas-Filoni w TCW, a potem sam Filoni w „Rebels”. Potwierdzeniem tego jest zdjęcie Andy'ego Serkisa, który na planie prócz swojego kostiumu do motion capture ma jeszcze laskę... bardzo podobną do tej, z którą przedstawiono mistrza Palpatine'a w parodystycznym „Tagu i Binku” (którego bohaterowie notabene pojawią się w „Solo”), a potem już w kanonicznych źródłach.

No dobrze, skoro przyjmiemy tezę, że rasa może być inna, to właściwie jaka była historia Plagueisa? Ano taka, że - jak jest to sugerowane w „Zemście” - mógł faktycznie nakłonić midichloriany do poczęcia Anakina. To by tłumaczyło jego późniejsze zainteresowanie Kylem, wnukiem Skywalkera. Potem okazałoby się, że wcale nie zginął z ręki ucznia, a to Palpatine przez cały czas żył w niewiedzy - niemniej, blizny, do tego duże, pozostały. Tymczasem Plagueis, znany teraz pod nowym mianem, zaszył się gdzieś w Nieznanych Regionach (co by tłumaczyło dlaczego Imperator był bardzo zainteresowany tym obszarem galaktyki) i powoli się odradzał po ich pojedynku. Widać to nawet na filmach - w „Przebudzeniu Mocy” ubytek na lewym policzku Snoke'a jest o wiele większy niż na teaserach „Ostatniego Jedi”. Przywódca Najwyższego Porządku używa cytatu Palpatine'a („Fullfill your destiny”), a może to Sheev pożycza od mistrza.

Są też aluzje na poziomie pozafabularnym, a mianowicie w muzyce. Utwór, który słychać w momencie opowieści o Plagueisie Mądrym, jest niezwykle podobny do motywu Snoke'a (tu można posłuchać obu). Złośliwi mogą powiedzieć, że to po prostu John Williams recyklinguje własną muzykę, ale coś w tym jest. Spójrzcie też na to wideo z panelu, na którym pada pytanie o Plagueisa. Isaac wygląda dziwnie, Ridley nieomal nie wypowiada zdania "Czy to S...", a Abrams i Kasdan wyraźnie unikają pytania.

Prawdopodobieństwo: Wbrew sceptykom, całkiem spore, a przynajmniej najbardziej logiczne. Jasne, Pablo napisał na Twitterze, że to nie Plagueis, ale chyba nikt się nie spodziewa, że jedna z większych tajemnic franczyzy wartej miliardy dolarów zostanie ujawniona w tweecie? Abrams również zaprzeczał jakoby Cumberbatch miał nie grać Khana w „Star Treku”.

Snoke to Palpatine



No dobrze, to skoro nie mistrz, to może uczeń? Fani tej teorii odwołują się do Legend, w których to Imperator zawczasu się przygotował na ewentualne zejście z tego świata i stworzył dla siebie swoje własne klony, do których mógł przenieść duszę. Dlaczego więc nie mogłoby być tak i tym razem? Snoke przecież przypomina wczesne wersje Imperatora w wykonaniu McQuarriego. Fani używają jeszcze powyższych argumentów z muzyką i wyborem Kyla na ucznia na poparcie właśnie tej tery, a nie Plagueisa. Ich zdaniem bardziej pasowałaby do Sheeva. Inna wersja głosi, że duch Imperatora nawiedził... płonące ciało Vadera. Stąd liczne blizny na twarzy dowódcy.

Prawdopodobieństwo: Raczej niskie. Jak by nie patrzeć, to owszem, Imperator spadł w dół szybu, a przecież znamy kogoś, kto taki upadek przeżył. Ale potem szyb, wraz z całą resztą, po prostu wybuchł. A nie mamy w kanonie żadnego dowodu, że Palpatine umiał przenosić swą duszę. Pozostaje również kwestia tego, czy Disney naprawdę chciałby recyklingować tę postać.

Snoke to tajny uczeń Palpatine'a/Vadera i/lub inkwizytor



„Zawsze dwóch ich jest” - wszyscy znamy Zasadę Dwóch, choć Imperatorowi nie zawsze było z nią po drodze, zarówno w starym, jak i nowym kanonie. W pierwszym akcie marvelowskiego „Vadera” widzimy, że Palpatine nie był zbyt zadowolony z porażki ucznia po Yavinie IV, więc zaczął sobie szukać nowych. Oczywiście żaden z nich nie przeżył... ale czy to znaczy, że nie mógł mieć gdzieś innych? Ukrytych przed wzrokiem imperialnych dygnitarzy, oficerów i samego Vadera? Mógłby go szkolić na wypadek swej ewentualnej śmierci. To samo tyczy się Skywalkera, który przecież w Legendach złamał Zasadę Dwóch i przyjął Galena Marka pod swe skrzydła. Inni fani mówią, że Snoke może być synem Palpatine'a, który okazał się porażką i został porzucony przez ojca gdzieś w Nieznanych Regionach. Tu znowu wracamy do kwestii zainteresowania Imperatora tym obszarem.

Bardzo popularna na początku „Rebeliantów” teoria głosiła, że Snokiem jest Wielki Inkwizytor, bo przypomina go fizycznie. Teraz już wiemy, że taka opcja jest wykluczona, ale przecież mógł być jednym z braci. No bo czy to nie przypadek, że historia o inkwizytorach pojawiła się w komiksach właśnie przed epizodem ósmym?

Prawdopodobieństwo: Średnie. Brzmi to całkiem nieźle, ale brak większych dowodów. Przeciwnicy tezy o uczniu mówią, że Snoke jest za stary na to, by uczyć się u Imperatora, ale jeśli był członkiem długowiecznej rasy? Z drugiej strony wersja z synem Palpatine'a wydaje się cokolwiek nieprawdopodobna.

Snoke to Mace Windu



Jeśli nie ma ciała, znaczy, że nie umarł. Od ponad dwunastu lat od premiery „Zemsty Sithów” fani nie ustają w prześciganiu się w wymyślaniu ostatecznego losu jednego z najpotężniejszych Jedi ery prequeli. A co, jeśli wcale nie zginął po upadku? Jeśli walka z Imperatorem zmieniła go tak bardzo, że zapragnął zemsty i żył nią przez te wszystkie lata?

Zatem musimy tutaj przyjąć założenie, że Windu faktycznie nie zginął, ale nie jest to nieprawdopodobne. Porażenie, utrata ręki i upadek z wielkiej wysokości - nie takie rzeczy przeżyli bohaterowie Sagi. Zresztą sam Samuel L. Jackson jest takiego zdania. Prócz tego, że nie ma ciała, jest jeszcze wiele innych dowodów. Błyskawica Palpatine'a na pewno pozostawiłaby na ciele mistrza liczne rany, może nawet wybieliła skórę (vide Palpatine) i uszkodziła struny głosowe tak, że zmienił mu się głos. Łysa głowa na poparcie tej tezy to tylko mało istotny szczegół. Ważniejszy jest jego wyjątkowy miecz świetlny. W starym kanonie kolory symbolizowały różne role, w jakie wcielali się użytkownicy Mocy i jest tak częściowo w nowym - na przykład Strażnicy Świątyni mieli żółte, a czerwona barwa sithańskich ostrzy powstawała po „wykrwawieniu” kyberu. W pewien sposób sugeruje to, że kolor miecza odzwierciedla osobowość użytkownika. A co powstaje po połączeniu błękitu broni Jedi z sithańską klingą? Fiolet. Innymi słowy, barwa owa sugeruje, że Mace tańczy na granicy ciemnej strony - i że jej się w końcu podda.

A zatem tutaj łatwo byłoby wytłumaczyć obsesyjne zainteresowanie Snoke'a Skywalkerami: przecież gdyby nie zdrada Anakina, Mace prawdopodobnie wygrałby z Sidiousem. Był to punkt zwrotny na jego drodze ku ciemnej stronie. Zresztą, istnieje też teza, że Mace był wrogo nastawiony w stosunku do Anakina, bo sam uważał się za Wybrańca. Kolejna mała wskazówka to jego charakterystyczny ruch podczas walki: szerokie cięcie na odlew (możecie je zobaczyć w tym filmie)... którego też używa Kylo Ren. A przy okazji, Finn jest synem Windu, tak mówią fani. Nie znamy przecież jego rodziców, a dodatkowo wydaje się dziwne, że całkiem nieźle poradził sobie w walce z Kyle'em mimo braku wyszkolenia. Może Moc przebudziła się nie tylko w Rey? Przecież Snoke mówi o przebudzeniu na długo przed tym, zanim dziewczyna używa mistycznej siły po raz pierwszy. Snoke vel. Mace był jednak zawiedziony swym dzieckiem, zatem rozpoczął poszukiwania innego ucznia. Znalazł go, ale nie chciał całkowicie porzucać syna, także dał go do programu szturmowców.

Prawdopodobieństwo: Średnie w dół. Teoria zaskakująco trzyma się kupy i może faktycznie mistrz przeżył upadek, ale Disney nie opędziłby się od zarzutów „wybielania” ciemnoskórych bohaterów, gdyby tak było. A to, że dwie postacie mają ciemną karnację, nie czyni z nich jeszcze rodziny.

Snoke to Ezra



To teoria wielce popularna zwłaszcza wśród zwolenników spisku na temat skasowania TCW. Czy to nie przypadek, mówią oni, że cieszący się niezwykłą popularnością serial animowany zostaje ni z tego ni z owego skasowany? Pół biedy, gdyby jeszcze wylali Filoniego i ekipę, ale nie: Disney zatrudnia niemal wszystkich i życzy sobie nowej serii z nowymi głównymi bohaterami. Serii, która dziwnym przypadkiem rozpoczyna swą emisję przed „Przebudzeniem Mocy”, a niemalże kończy przed „Ostatnim Jedi”. Serii, która wprowadza nam nowego młodego bohatera, który sporo flirtował z ciemną stroną, a który do tego był świadkiem działalności Imperium... widzicie trend? Serial powstał nie po to, by pokazać początki rebelii, lecz by przedstawić historię jednego z głównych czarnych charakterów trylogii sequeli.

Ale to jeszcze nie wszystko: Snoke jest dziwnie podobny do Ezry. To nic, że kolor skóry nie do końca się zgadza (zobaczcie wpis o Windu), wystarczy spojrzeć choćby na kształt ich twarzy, oczy, a nawet bliznę. Chcecie więcej? Proszę bardzo: na Malchorze Ezra dostrzegł miecz świetlny krzyżowy należący do starożytnego Jedi - no to wiemy od kogo Kylo czerpał inspirację. Złoty szlafrok Snoke'a i jego rzekome zamiłowanie do przepychu ma być formą kompensacji za pełne wyrzeczeń lata spędzone na ulicy. A może zastanawialiście się skąd właściwie nazwa „rycerze Ren”? Bo to nie byli początkowo rycerze Ren, głoszą zwolennicy tej teorii. Bridger, jak wiemy, podkochiwał się w Sabine, a pewnie w którymś momencie konfliktu ją stracił - czy to na wojnie, czy po swoim przejściu na ciemną stronę. Nie mógł jednak o niej zapomnieć, dlatego swą miłość przelał w nazwę rycerzy. Rycerzy Wren. „W” stało się potem nieme (i de facto takie jest) albo w taki czy inny sposób się zagubiło.

Prawdopodobieństwo: Średnie. Filoni jakiś czas temu zdementował tę teorię, ale robił już tak nieraz, a potem i tak wychodziło, że fani mają rację. Z jednej strony wydaje się wręcz nieprawdopodobne, by Disney stworzył tę postać tylko i wyłącznie na użytek jednego serialu. Z drugiej chłopak jest już raczej wolny od zakusów ciemnej strony, choć Taylor Gray sugerował inaczej. O ile oczywiście nie zdarzy się coś, co go złamie. Na przykład zniszczenie rodzimej planety.

Snoke to Boba Fett



Boba jest jedną z tych postaci, których dziwnie się unika w nowym kanonie (pojawił się w paru komiksach Marvela i w opowiadaniu czy dwóch), co może zwiastować, że coś większego czeka na horyzoncie, na przykład własna antologia. Ale są jeszcze ci, którzy mówią, że nie o to chodzi - że tak naprawdę najlepszy łowca nagród w galaktyce po prostu zmienił nieco profesję.

Cała historia wywodzi się z porównania TFA do „Anastazji” studia Dream Works. Pokrótce: carycówna Anastazja, która uciekła przed rewolucją 1917 roku w Rosji wychowywała się w przytułku nieświadoma swojego pochodzenia, lecz pragnąca opuścić to miejsce. Spotkała najpierw pociesznego pieska, a potem młodego mężczyznę (Dymitra) próbującego zapomnieć o przeszłości, który pomógł jej opuścić sierociniec i zwiedzić świat. Mieli wiele przygód, lecz ostatecznie została porwana przez Rasputina, który za całe zło świata obwiniał Romanowów. Widzicie podobieństwo? Rey jest tu zaginioną Solo, piesek to BB-8, Dymitr to Finn, a Rasputinem został Fett. Żeby nie było, że podobieństwo jest przypadkowe, to w „Więzach krwi” pojawia się pozytywka Lei, która wygrywa piosenkę dziwnie podobną do utworu „Ta melodia gra we mnie”, a o „Anastazji” mówił sam Jett Lucas.

A zatem: wiek Boby by się mniej więcej zgadzał. Przebywanie w żołądku sarlacca na pewno pozostawiłoby wiele blizn, nie mówiąc już o wybieleniu skóry. I z pewnością miał tam mnóstwo czasu na przemyślenia na temat swoich wrogów - Hana Solo i Luke'a Skywalkera. Jak mógł wywrzeć na nich zemstę? Przejmując kontrolę nad odrodzonym Imperium. Fani idą jeszcze dalej i głoszą, że w czasach „Przebudzenia Mocy” Poe tak naprawdę nie był dzielnym pilotem Ruchu Oporu, lecz szpiegiem posłanym przez wroga. Czemu? Ano bo Dameronowi udało się przeżyć ruchome piaski Jakku, zupełnie jak Fettowi na Tatooine, może więc miał skądś wiedzę jak to zrobić. Kylo Ren tak naprawdę był szkolony na władającego Mocą Mandalorianina (spójrzcie tylko na jego maskę), a Snoke tak bardzo chciał, by zabił własnego ojca, bo byłaby to zemsta idealna.

Prawdopodobieństwo: Bardzo niskie. O ile powyższe argumenty może jakoś trzymają się kupy, o tyle twórcy teorii zapominają o jednej ważnej rzeczy: Boba nie był wrażliwy na Moc. I to przekreśla wszelkie jego szanse, o ile oczywiście tak naprawdę bardzo dobrze się nie ukrywał.

Snoke to podróżujący w czasie Kylo Ren



Podróże w czasie i „Gwiezdne Wojny”? W Legendach było wiele takich prób, w nowym kanonie nie za bardzo, ale trzeba mieć otwarty umysł, prawda? Ta teoria zakłada, że Kylo zawsze miał pozostać na ścieżce światła, ale ciemna strona była tak silna, że „wyszła” z niego i dosłownie się ucieleśniła w postaci Snoke'a. Wówczas przywódca Najwyższego Porządku znalazł sposób na skontaktowanie się z samym sobą z przeszłości i zdecydował, że sprowadzi młodszą wersję siebie na ciemną stronę dużo wcześniej, między innymi przez zabicie Hana Solo. Trochę skomplikowane, ale tak z grubsza wygląda ta historia.

Twórcy tezy mówią o podobieństwie blizny Rena do tej, którą miał Snoke... i twierdzą, że otrzymamy scenę lustrzaną z „Jestem twoim ojcem”. Tylko tym razem nie padną takie słowa. Będą to raczej: „Nie Kylo. Jestem tobą”.

Prawdopodobieństwo: Bardzo niskie. Nie byłoby to może dziwniejsze od niektórych starwarsowych historii, ale czy Disney na pewno chciałby podążyć tą ścieżką?

Snoke to Jar Jar Binks



Nie słuchajcie Chucka Wendiga, Jar Jar nie został żadnym klownem. Cała teoria wywodzi się z innej, a mianowicie głoszącej, że Gunganin nie był niezdarnym idiotą, za jakiego się podawał, lecz mistrzem kamuflażu i ciemnej strony. Niezdarne ruchy? To tak naprawdę Zui Quan, styl pijanego mistrza. Bijąca z niego głupota? Ależ skąd, to tak naprawdę sztuczki umysłowe. Przecież wszyscy wiemy też, że to Jar Jar doprowadził Palpatine'a do władzy. Ahmed Best wyjawił, że jego postać faktycznie miała być zła, ale z uwagi na nienawiść fanów do niej, Lucas zrezygnował z tego pomysłu. Teza jest naprawdę rozległa, jak chcecie, wpadnijcie na Reddita.

Wariacji tej teorii jest wiele. Jedni mówią, że Binks nie przypomina Snoke'a, bo umie przenosić się pomiędzy ciałami i te należące do Gunganina zostało dawno porzucone. Inni twierdzą, że ciemna strona pozwala mu wytworzyć silną iluzję, której nie oprze się nawet Ren, dlatego nie wygląda na autochtona z Naboo. Jest jeszcze jedna ciekawa poszlaka: w trzecim tomie trylogii „Koniec i początek” Gunganin spotyka osieroconego chłopca... pokrytego bliznami. Więc może nie on sam jest Snokiem, ale go wyszkolił.

Prawdopodobieństwo: Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie.

Snoke była kobietą!



Jeśli jeszcze głowa Wam nie pęka od oparów absurdu, przenieśmy się głębiej. O Snoke'u wyraźnie mówi się jako o mężczyźnie, gra go mężczyzna... ale co, jeśli to wszystko spisek mający zamydlić nam oczy? Interesującego odkrycia dokonano po Piątku Mocy, gdy do rąk fanów trafiła figurka przywódcy NP od Hasbro. Po zdjęciu szlafroczka okazuje się bowiem, że Snoke ma... interesujące proporcje zwłaszcza w okolicach piersi i bioder. A przecież w fazie konceptowej rozważano uczynienie z niego niewiasty.

Może jego rasa po prostu tak wygląda. Niektóre kobiety mają naprawdę niskie głosy, a nierzadko aktorzy grają osobę płci przeciwnej. A może Snoke był/-a zmiennopłciowy/-a. Wszystko jest możliwe. A skoro tak, to otwiera się tu cały worek możliwości: że Snoke to Leia grająca na dwa fronty. Że Snoke to wskrzeszona Padme. Że Snoke to żona/dziewczyna Luke'a i jednocześnie matka Rey. Zresztą możecie wstawić sobie tu dowolną damę z Sagi.

Prawdopodobieństwo: Bardzo niskie i chyba nie wymaga to komentarza.

Snoke to gruszka



No dobrze, dobrze: nie gruszka, tylko shuura, ulubiony owoc Padme, którego lewitacją Anakin popisywał się przed ukochaną. Widzicie tę charakterystyczną linię na skórce? Wygląda zupełnie jak blizna Wodza. I logiczne jest, że Snoke-shuura chciałby zemsty za to, co zrobił mu Skywalker. Sam Rian Johnson pochwalił ten pomysł.

Prawdopodobieństwo: Bliskie równe zeru. Teoria pochodzi z Reddita Prequel Memes, miejsca o dość specyficznym poczuciu humoru.

Snoke to Snoke



Brzytwa Ockhama: najlepsze wyjaśnienie to takie, które posiada najmniej założeń. Mamy nową trylogię, więc logiczne, że złoczyńca też jest nowy. Konkretnych dowodów na powiązania z innymi postaciami brak.

Prawdopodobieństwo: Największe, ale... czy byłoby to satysfakcjonujące rozwiązanie? Po tych wszystkich dociekaniach czy nie byłoby rozczarowujące, gdyby się okazało, że Snoke to po prostu Snoke? Odpowiedź na to pytanie należy do Was.

Nie wiadomo jeszcze ze stuprocentową pewnością czy odpowiedź na pytanie o tożsamość przywódcy Najwyższego Porządku poznamy w nadchodzącym filmie. Być może będzie to jedynie kolejna okazja do mnożenia jeszcze większej ilości pomysłów lub potwierdzenia tych starych. A jakie Wy macie teorie o Snoke'u?

Wszystkie atrakcje weekendu 40-lecia znajdziecie tutaj.
KOMENTARZE (31)

„Rebels Recon” - „Rebel Assault”

2017-11-14 09:35:21 YouTube

Ostatni w tym roku „Rebelianci” mieli swoją premierę wczoraj, dlatego krótkie omówienie najnowszego „Reconu” przedstawiamy dzisiaj.



Ciekawi, co się stało z Żelazną Eskadrą? Gooti była mózgiem całej drużyny, Mart to ten impulsywny, a Jooner... lubi ciasta. Wszyscy trafili na Yavin, gdzie biorą udział w życiu rebelii i ważnych planach. Inaczej pewnie by zostali zestrzeleni.

Ten epizod to debiut X-wingów. Przed długi czas w powietrzu wisiał pomysł, by pojawiły się dość wcześnie po wojnie, jako naturalna ewolucja ARC-170. Konflikt się jednak skończył i Imperium doszło do władzy, więc tak się nie stało. Zmieniono je troszkę pod względem wizualnym, aby bardziej pasowały do stylu „Rebeliantów”, lecz nie chciano odchodzić za bardzo od wzorca, aby były łatwo rozpoznawalne. Starano się między innymi oddać trzęsienie w kokpicie. W serialu maszyny wykonują o wiele więcej akrobacji niż w Oryginalnej Trylogii. A kto jest lepszym pilotem, Hera czy Poe? Przekonajcie się na kogo stawia ekipa.

Vanessa uważa, że wielką zaletą Hery jest jej nieustraszoność: gdy dowodzi eskadrą lub gdy ma cel, nie ma w niej lęku i potrafi bez skrępowania wykrzykiwać rozkazy. Urodziła się, by latać.

Co zatem z Kananem i wilkami? Filoni mówi, że Jarrus powoli uczy się jaki ma związek z tymi zwierzętami. Czasem potrzebuje przewodnika, ale już wie co się dzieje w jego życiu i co musi zrobić, aby stać się tym, kim ma się stać. Przewodnik może go popchnąć do działania, ale to on sam musi owo działanie wdrożyć.

Chopper dokonuje zemsty, a Andi zdaje sobie sprawę z krótkości żywota i tego, że w praktyce zostało tylko kilka sesji pytań z Hidalgiem. Pierwsze brzmi zatem: Czy szturmowcy dołączają w tym momencie na osi czasu ze strachu, czy z lojalności? I czemu Imperium nie reklamuje Gwiazdy Śmierci? Ze szturmowcami to zależy w jakim miejscu galaktyki się znajdujemy, ale w większości przypadków ludzie naprawdę wierzą w system. A stacja bojowa nie jest jeszcze gotowa, więc nie ma powodu, by ją reklamować. Drugie: Czy Ezra zapomniał o Mocy, gdy wraz z Sabine przenosił ciężki hipernapęd? Zdaniem Pabla chłopak zwyczajnie nie jest dość potężny, by nieść tak ciężki przedmiot przez tak długi dystans. Zresztą raczej mało który Jedi byłby w stanie zrobić coś takiego.

Niestety na razie nie ma żadnej zajawki kolejnego odcinka. „Rebelianci” wracają w styczniu, ale na razie Lucasfilm najprawdopodobniej skupi się na reklamowaniu „Ostatniego Jedi”.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (1)

„Rebels” #61 w USA

2017-11-12 13:18:07 Rózne

Jutro na stacji Disney XD w USA zadebiutuje ostatni odcinek pierwszej połowy czwartego sezonu serialu „Star Wars: Rebelianci”, czyli „Rebel Assault”. Poniżej opisy i fragmenty, a obrazki można pooglądać na SWNN.

To ostatni epizod w tym roku. Nowe pojawią się w styczniu 2018 („Niedługo po świętach”, jak napisała Cannobbio) i wedle Fernsehserien trzy z nich będą nosiły tytuły „Allegiance” („Wierność”, „Posłuszeństwo”), „One Giant Step Ahead” („Jeden wielki krok naprzód”) i „Call of the Spectre” („Wezwanie Widma”).

Hera dowodzi atakiem przeciwko siłom Wielkiego Admirała Thrawna, ale kiedy sytuacja rozwija się nie po jej myśli, zmuszona jest uciekać, jeśli chce przeżyć.





W kolejnym „Reconie” dowiadujemy się, że wprowadzenie do serialu postaci Thrawna było niejako pierwszym klockiem w domino i pociągnęło za sobą szereg zmian. Dzięki temu, gdy pojawiła się potrzeba wprowadzenia kolejnego czarnego charakteru, który nie byłby wrażliwy na Moc, wybór padł na Rukha. Ciężko było przedstawić go na ekranie, bo w legendarnych źródłach ma wiele iteracji. Początkowo w serialu był bardziej zielony i wyglądał jak T-rex, ale Filoni zdecydował, że powinien być bardziej obrzydliwy i kościsty. Kelloggowi sen z powiek spędzał sposób poruszania się Noghriego, aż w końcu podjęto decyzję, by chodził jak goryl. We wczesnej wersji jego nos był jasny, co w połączeniu z okrągłym kształtem nadawało mu słodziutki wygląd. Wystarczyło jednak przyciemnić go, by uzyskać lepszy efekt. Hidalgo dodał parę słów o rasie: Noghri są bardzo honorowi i mimo że są wzrostu Jawów, to nadrabiają zwinnością i niesamowitym węchem - w Legendach potrafili wyczuć nawet czyiś przodków tylko i wyłącznie po zapachu. Wcielający się w Rukha Warwick Davis gra nie tylko głosem, lecz także ciałem, co bardzo pomogło animatorom.

W drugim epizodzie Zeb nareszcie wszedł na scenę i miał bardzo brutalną walkę. Steve Blum zdradza, że jego pierwsza rola polegała na nagrywaniu nieartykułowanych okrzyków potwora, a kluczem do dobrego nagrania odgłosów podczas bitwy jest chęć wyglądania brzydko. Pojawiająca się w odcinku Gildia Górnicza jest jedną z niewielu spółek, której Imperium nie znacjonalizowało. Została sprowadzona na Lothal, aby ogołocić planetę do cna. Korporacja nie widzi w tym nic złego, po prostu zarabia pieniądze. Plunkett opowiada również o kapitanie Seevorze: gdy już się pozbędzie myśli, że każdy Trandoshanin musi być kopią Bosska, można zrobić z tą rasą naprawdę wiele w kwestii wyglądu. Zresztą to samo można powiedzieć o każdym gatunku w Sadze: artyści potrafią zaprojektować bardzo wiele różnych postaci, które są inne od wzorca, lecz jednocześnie „nie łamią zasad”.

I wreszcie po tylu latach czekania dostaliśmy pocałunek pomiędzy Kananem a Herą. Czemu nie wcześniej? Hera była zbyt skupiona na rebelii i zdaniem Vanessy w innych czasach ich romans rozwijałby się intensywniej. Choć teraz, gdy rośnie stawka, wzrasta też ich wzajemne przywiązanie. Filoni dodaje, że nie chciał, aby romans wchodził w drogę rozwojowi postaci - były sugestie tu i tam, ale nic poważniejszego aż do tej pory. Mamy się przekonać co w przyszłości z tego wyniknie.

R3 podrywa pracownicę Lucasfilmu, ku ogromnej zazdrości Choppera, a Andi ma kolejne pytania do Pabla. Pierwsze: skoro Yavin IV był starożytnym światem Sithów, to czy Imperium nie miałoby na niego oka? Owszem, było tak, ale w Legendach. W lucasowskiej wersji historii ten wątek nie jest za bardzo eksplorowany, także w chwili obecnej nie wiemy za bardzo czy to kanon, czy nie. Drugie: Co się stało z dwoma gigantycznymi kryształami, które zniszczyli rebelianci? Cóż, wybuchły i to bardzo. Na koniec kolejna zajawka.

W tym tygodniu nie działo się za wiele poza rysunkami Filoniego i redditowym czatem z Grayem. Oto najciekawsze informacje od aktora:
  • Jego ulubiony epizod to „Nowa nadzieja”, a odcinek serialu - finał drugiego sezonu oraz ten, który będzie niedługo wyświetlany. Pisał to tydzień temu, więc może chodziło mu właśnie o „Rebel Assault”. Natomiast najlepsza scena też ma miejsce w sezonie czwartym - nagrywali ją wiele razy i za każdym razem zmieniali coś drobnego. Osobiście jest zadowolony jak kończy się historia Ezry, choć nie wie jak ludzie zareagują „na różne momenty sezonu czwartego”.

  • Chłopak nadal czuje i będzie czuł pociąg do ciemnej strony. Po prostu uważa ją za dobry zasób do wykorzystania.

  • Rex odegra dużą rolę w rebelii w przyszłości.

  • Bridger zbudował swój zielony miecz pomiędzy sezonami, bo niebieski zniszczył mu Vader. Taylor uważa jedna, że pierwsza broń chłopaka była lepsza, bo wszechstronniejsza.

  • Nie jest całkiem pewien, czy Ezra umie pływać, ale Jedi powinni, więc zakłada, że tak.

  • Chciałby, by Bridger znów nosił długie włosy.

  • Gdyby jego bohater zaadoptowałby kota lothalskiego, nazwałby go Imperator.

  • Ezra najbardziej lubi lody o smaku meiloorunowym.

  • Gdyby mógł, to zagrałby swojego bohatera w wersji aktorskiej (dla niego nawet przefarbowałby włosy), ale oddałby też rolę Johnny'emu Deppowi. Pragnie też wcielić się w niego w „Battlefroncie II”, jeśli tylko EA zrobi serialowe DLC.

  • Filoni i w ogóle ludzie z Lucasfilmu uwielbiają oglądać starwarsowe memy.





Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (17)

„Rebels” #59-60 w USA

2017-11-05 16:47:55 Rózne

Jutro na stacji Disney XD w USA zadebiutują dwa kolejne odcinki serialu „Star Wars: Rebelianci”, czyli „Kindred” i „Crawler Commanders”. Poniżej opisy i fragmenty, a obrazki można pooglądać tu i tutaj.

„Kindred” - Po tym, jak rebelianci zostają wyśledzeni w drodze do ukrytej bazy przez tajemniczego imperialnego agenta, muszą zaufać rzekomo niebezpiecznym stworzeniom, za którymi kryje się coś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka.





„Crawler Commanders” - Załoga "Ghosta" desperacko stara się skontaktować z dowództwem rebelii i z tego powodu przejmuje pojazd górniczy wyposażony w system komunikacji długodystansowej. Imperium jednakże pojawia się, by ruszyć za nimi w pościg.

Poniższy klip pochodzi z Nerdista. Artykuł zdradza też, że w tym epizodzie usłyszymy Setha Greena (grał droida Toda 360 w TCW, jest też jednym z twórców anulowanego serialu „Detours”), którego głosem przemówi trandoshański kapitan Seevor.





W „Reconie” Taylor Gray zdradza, że zobaczymy do czego zdolny jest Lothal i jak glob łączy się z Mocą. Na planecie panuje obecnie stan wojenny, a każdy obywatel jest zobowiązany do pracy na rzecz projektu Thrawna. Ludzie zaczynają w końcu dostrzegać, że Imperium wcale nie przyniosło pokoju i stabilizacji. Jednym ze skutków ubocznych jego bytności jest katastrofa naturalna - Plunkett mówi, że fajnie czyta się fanowskie teorie po zwiastunach, bo wszyscy myśleli, że ta planeta to nie Lothal (my też), a jednak. Dla wszystkich członków załogi to miejsce reprezentuje coś bardzo ważnego, nawet jeśli nie jest ono ich ojczyzną.

Nowy TIE Defender Elite ma przewagę nad innymi maszynami przede wszystkim dzięki szybkości i polom. Zdaniem Keitha Kellogga wojna potoczyłaby się inaczej, gdyby Imperium zamiast w Gwiazdę Śmierci zainwestowało w te myśliwce. Thrawn jest bowiem reprezentantem innej filozofii niż Imperator, Tarkin czy Krennic: nie chce zniszczyć wroga, pragnie go jedynie zmusić do poddania się. Kellog opowiada też o wilkach - to samo, co było tutaj. Filoni dodaje, że jeszcze nie odkryliśmy o nich wszystkiego - na pewno mają związek z czymś mistycznym, z równowagą natury Lothalu.

Rywalizacji pomiędzy R3 a Chopperem ciąg dalszy, a Andi spieszy z pytaniami do Hidalga. Pierwsze: czemu szturmowcy śmierci mówią w basicu, skoro w „Łotrze” słyszymy tylko mamrotanie? Odpowiedź jest prosta: my, widzowie, musimy rozumieć ich mowę, ale można to również wytłumaczyć tak, że gdy żołnierze rozmawiali między sobą, to ich hełmy wydawały jedynie niezrozumiałe odgłosy. Drugie pytanie (od osoby z polsko brzmiącym nazwiskiem) to: dlaczego deathtrooperzy nie mają czegoś, co pozwalałoby im na widzenie przez zasłonę dymną? Bo prawdopodobnie Sabine dodała do swoich granatów coś, co zakłóca pracę sensorów. Na koniec jak zwykle mamy zajawkę.

Zastanawiacie się już jak skończy się serial? Filoni rozmawiał o tym z CNN. To, że „Rebelianci” się już kończą, nie jest kwestią coraz bardziej zatłoczonej historii w tym okresie, lecz po prostu „naturalnej śmierci” serialu. Jego zdaniem cztery lata to i tak długo. No to co z tym ostatnim odcinkiem? Technicznie rzecz biorąc seria skończy się, gdy Imperium będzie w pełni sił, ale Dave korzystał z nauk Lucasa i zdradził, że zakończenie będzie pełne nadziei. Znów powtórzył to, co ostatnio: że z nowym serialem chcą „pójść w różne obszary i opowiadać różne historie”.



A co z aluzjami do „Solo”? Nie spodziewajcie się. W serialu jest już Lando, a Filoni boi się syndromu małej galaktyki. Z drugiej strony przyznaje, że pewna twi'lekańska pilotka zapewne znała przemytnika z Korelii - z „Sił przeznaczenia” wiemy, że faktycznie się spotkali na Endorze, ale z kontekstu wynika, że nie widzieli się po raz pierwszy. Kto wie, może Syndullę zobaczymy choć w tle filmu Rona Howarda?

„Ostatni Jedi” tuż-tuż, więc Comicbook zapytał się co ze słynną teorią „Ezra to Snoke”. Filoni oczywiście niczego zdradzić nie chciał - powiedział tylko, że lubi czytać fanowskie teorie i nie zaprzecza, że mogłaby być ona prawdziwa, ale po prostu taka nie jest.

Zapraszamy do dyskusji na forum o „Kindred” i „Crawler Commanders”.
KOMENTARZE (9)

„Rebels” #57-58 w USA

2017-10-29 11:05:59 Rózne

Jutro na stacji Disney XD w USA zadebiutują dwa kolejne odcinki serialu „Star Wars: Rebelianci”, czyli „The Occupation” i „Flight of the Defender”. Poniżej opisy i fragmenty, a obrazki można pooglądać tu i tutaj.

„The Occupation” - Ezra i załoga „Ghosta” zostają wezwani na Lothal, gdy pojawia się nowe imperialne zagrożenie.



„Flight of the Defender” - Ezra i Sabine kradną prototyp myśliwca TIE, ale muszą polegać na nieoczekiwanej pomocy, by uciec przed Thrawnem.





W najnowszym „Reconie” pada najpierw pytanie czy już mamy do czynienia z Sojuszem Rebeliantów, oficjalną organizacją. Filoni początkowo mówi, że nie jest to takie istotne, ale potem oznajmia, że Sojusz powstał w trzecim sezonie, gdy Mon Mothma dokonała oficjalnej proklamacji. No ale z „Łotra” wiemy, że nie ma zgody jak prowadzić walkę. Aktorzy są zachwyceni, że ich postacie są już na Yavinie, bo dzięki temu są bliżej filmów. Stworzenie bazy na księżycu wymagało sięgania do źródeł filmowych, co nie zawsze było łatwe. Filoni jest jednak zdania, że połączenie serialu z „Łotrem” nie było i nie jest dla nich celem, bo ważne jest, aby nasi rebelianci byli swymi własnymi postaciami z własnymi historiami.

Pablowi bardzo podoba się moment, w którym Mon Mothma wybucha gniewem, bo ukazuje to tę bohaterkę w innym świetle. Ezra i Sabine z kolei dostrzegają jakim niebezpiecznym człowiekiem stał się Saw. Dave uważa, że gdyby Steela nie zginęła, byłby inną osobą - a tymczasem po prostu nie może pozbyć się nienawiści i strachu.

Chopper zostaje zastąpiony przez R3, a Andi spieszy do Pabla z nowymi pytaniami. Pierwsze: czy „Księżna”, czyli broń zbudowana przez Sabine, mogłaby zabić Vadera, gdyby była ustawiona na pancerz szturmowców? Nie, bo ich zbroja była wykonana z plastoidu, a lorda z durastali. Drugie: po co Kananowi hologram Hery, skoro jest niewidomy? No jasne, że go nie potrzebuje, ale Syndulla chciałaby zobaczyć ukochanego. A poza tym jesteśmy jeszcze my, widzowie. Na koniec jest zajawka „The Occupation”.



Agent Kallus jest taki hot, że nie zmieścił się w oficjalnym „Reconie”, także dostał własny. Ekipa opowiada głównie o jego wyglądzie, który musiano zmienić, by mężczyzna bardziej kojarzył się z rebelią - stąd spokojne tony ubioru i niesforne kosmyki włosów (bo przestał używać imperialnych produktów do stylizacji). Mamy też kolejne wideo promocyjne, tym razem z Herą.

Filoni nie spoczął na laurach i udzielił w tym tygodniu paru wywiadów oraz narysował dwa kolejne rysunki. W Daily News potwierdził, że Thrawn będzie głównym złym sezonu (wcześniej dzielił pałeczkę pierwszeństwa z Maulem), ale zdradził, że „może są inni wrogowie bardziej arcy- niż on, którzy gdzieś się chowają...”. Raczej nie chodzi tu o Rukha, którego Dave starał się przedstawić jak najbliżej pierwowzoru - nie identycznie, bo mamy tu inną historię, ale nadal będzie „diabelskim zabójcą”. W czwartym sezonie pojawią się inspiracje „Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia” w zakresie „magii i tajemnicy” tego filmu oraz obrazami „Poszukiwacze zaginionej arki”, „Już nigdy nie zawyje wilk” i „Księżniczka Mononoke”.

Jeśli czytaliście zeszłotygodniowy news, to pewnie pamiętacie, że Dave obiecał wyjaśnić losy paru postaci. W rozmowie z io9 powiedział więcej: Kanan i Ezra to priorytet, bo ludzie domagają się odpowiedzi dlaczego nie ma ich w czasach epizodu IV. Drugi to Thrawn, bo skoro już go przywrócili do kanonu, to trzeba powiedzieć co dalej. Trzeci to Ahsoka.



A co niesie przyszłość? Jak zwykle Filoni był tajemniczy, ale powiedział, że siedzi w Lucasfilm Animation już dwanaście lat, podczas których poznał wielu wspaniałych ludzi. Czuje wobec nich dług wdzięczności i pragnie, aby mogli dalej opowiadać historie z Sagi. Sam jednak chce spróbować czegoś nowego, czegoś, co stanowiłoby wyzwanie. Tu wspomniał, że miał kontakt z Rianem Johnsonem, który pokazał mu jak wygląda produkcja filmu aktorskiego. Dodał, że chce opowiadać starwarsowe historie, nieważne w jakim medium - małym czy dużym ekranie. Jednocześnie czuje, że powinien uczyć „kolejne pokolenie” tak jak jego samego uczył Lucas. Czyżby Dave szykował się do serialu aktorskiego lub filmu? Jeśli spojrzeć na sprawę uczciwie, to owszem - obiecał nam nowe animacje, ale nigdy nie powiedział, że on sam będzie się nimi zajmował. Wszystko zaczęło się właściwie od sezonu trzeciego, w którym to na stanowisku głównego reżysera zastąpił go Justin Ridge, ale jak wyjaśnił Hidalgo, to nie była degradacja Filoniego, lecz awans. Freddie Prizne wspominał nawet kiedyś, że nie zdziwiłby się, gdyby Dave dostał kiedyś własną antologię. Ale na takie wieści zapewne przyjdzie nam jeszcze długo czekać.

Na koniec wieść z naszego podwórka: w najbliższą sobotę, to jest 4 listopada, przewidziany jest maraton z „Rebeliantami” od godziny 6:40. Nie jest do końca jasne jakie to będą odcinki, ale w programach TV są oznaczone od numeru 53 - co by oznaczało, że chodzi o te, których jeszcze nie emitowano. Może w tygodniu coś się wyjaśni.

Zapraszamy do dyskusji na forum o „The Occupation” i „Flight of the Defender”.
KOMENTARZE (12)

Bez Riana, ale za to z prequelami

2017-10-23 18:13:46

Rian Johnson potwierdził, że nie jest w żaden sposób zaangażowany w powstawanie Epizodu IX. Owszem nowy film będzie kontynuacją „Ostatniego Jedi”, ale nad scenariuszem samodzielnie pracują J.J. Abrams i Chris Terrio. Scenariusze Dereka Connolly’ego, Colina Trevorrowa i Jacka Thorne’a wylądowały w koszu. Może Abrams i Terrio coś z nich wezmą, ale szansa jest raczej niewielka.

Warto tu dodać, że pierwotnie Johnson dostarczył zarys Epizodu IX, w podobny sposób w jaki Abrams, Lawrence Kasdan i Michael Arndt zasugerowali „Ostatniego Jedi”. Jednak z powodu całego zamieszania z Epizodem IX, ten pierwotny treatment nie ma już większego znaczenia. Z prostego powodu, Terrio i Abrams mogą już bazować na skończonym filmie i rozwinąć go według własnego pomysłu.

To nie znaczy, że nie będzie wpływu Johnsona na IX Epizod. Choć nie jest członkiem ekipy twórczej tego obrazu, to jednak pewne decyzje, dotyczące także tego, co można pokazać w „Gwiezdnych Wojnach” i w jakim kierunku pójść, z pewnością wpłyną na scenarzystów kolejnej części. Zwłaszcza, że Abrams mówiąc o scenariuszu „Ostatniego Jedi” żałował, że go sam nie wyreżyseruje.



J.J. Abrams natomiast jest świadom także tego, jak odbierane są jego film. Jako bezpieczna kopia, bardziej nawet dla dzieci. Sam niedawno powiedział, że dokładnie takie były zamierzenia. Chcieli odtworzyć „Gwiezdne Wojny” w najlepszy sposób jaki się dało, wspominając przede wszystkim swoje dzieciństwo i tamte doświadczenia. Teraz również chce wrócić z tą samym entuzjazmem, ale pójść w trochę innym kierunku. Przy tym mają być odważniejsi i skierować sagę na zupełnie nowe tory. Szykują kilka niespodzianek i co najważniejsze, ani Kathleen Kennedy, ani Pablo Hidalgo, ani Story Group nie wtrącają się w scenariusz. Abrams i Terrio mają całkowicie wolną rękę.

Jedną rzecz w porównaniu do „Przebudzenia Mocy” zdecydowanie zmienią. Stosunek do prequeli. Epizod IX ma sprawić, że cała saga, trzy trylogie mają wyglądać jakby się działy w jednym świecie, no i by poruszały podobne tematy. Możemy zatem liczyć na nawiązania do prequeli. Prawdę mówiąc to chyba coś, co także zostawił po sobie Colin Trevorrow. On chciał, by wraz IX Epizodem, można było spokojnie oglądać sobie całą trylogię jako całość, albo sześć i dziewięć filmów, widząc, że są one spójne.

Zdjęcia do Epizodu IX powinny ruszyć w przyszłym roku.
KOMENTARZE (45)

„Rebels” #55-56 w USA

2017-10-22 16:02:12 Rózne

Jutro na stacji Disney XD w USA zadebiutują dwa kolejne odcinki serialu „Star Wars: Rebelianci” noszące wspólny tytuł "In the Name of the Rebellion". Niestety, stacja zrezygnowała z wielu emisji w ciągu dnia i wczesnej premiery, bo nie chce, by widzowie spoilerowali sobie w mediach społecznościowych. Nowa godzina to 21., czyli trzecia w nocy w Polsce. Poniżej opis i fragmenty, a obrazki można pooglądać na The Wookiee Gunner.

Jako członkowie Sojuszu Rebeliantów, Ezra i załoga "Ghosta" muszą zaakceptować misję szpiegowania imperialnej placówki, którą normalnie by zniszczyli. Po rozdzieleniu się z Herą i Kananem, Ezra i Sabine dołączają do prowadzonych przez Sawa Gerrerę desperackich poszukiwań sekretnej broni Imperium.





W tym tygodniu wracamy też z „Reconami”. Tiya Sircar opowiada, że powrót na Mandalorę pozwolił Sabine na ponowne zjednoczenie z jej własną kulturą. W odcinku poznaliśmy również jej ojca, Alricha, po którym dziewczyna przejęła artystyczną duszę. Filoni i ekipa wpadli na pomysł, by to matka była zimna i stanowcza, a tato opiekuńczy.

Gilroy wyjaśnia jak działa „Księżna”: jak widzieliśmy w odcinku, jest to broń energetyczna, która namierza beskar, podgrzewa go do bardzo wysokiej temperatury i dosłownie gotuje osobę noszącą pancerz. Aby pokazać jak bolesny to proces, Joel Aron dodał na zbroi efekt świecenia. Ale dlaczego Sabine w ogóle stworzyła broń, która miała być wymierzona w jej własny lud? Henry wyjaśnia, że dziewczyna była skora do rywalizacji i prawdopodobnie nie myślała o konsekwencjach - jako najlepsza uczennica pragnęła udowodnić, że podoła zadaniu.

Na potrzeby odcinka powstało parę nowych mandaloriańskich klanów. Choć każdy artysta projektował własne zbroje, to wszyscy współpracowali, aby członkowie poszczególnych grup byli do siebie w miarę podobni. A zresztą to pasuje do wizji Lucasa, który widział w Mando nie lud plemienny, lecz zaawansowaną cywilizację - stąd jedność w projekcie. Wróciła również Bo-Katan i Hidalgo przyznaje, że musieli sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dadzą ją, bo pasuje do historii, czy tylko dlatego, bo lubią tę bohaterkę. Okazało się, że pasuje idealnie, bo lepiej przekazać mroczny miecz jej, niż komuś nowemu.

Potem możemy prześledzić dalsze przygody Choppera. W tym tygodniu nie ma pytań do Hidalga, ale pamiętajcie, że możecie je wysyłać na Twitterze do @starwars i ewentualnie Andi (@DeeGoots) z hasztagiem #RebelsRecon. Na koniec jest jak zwykle zapowiedź kolejnego epizodu.

Kampania reklamowa nadal trwa. Tym razem mamy promo z Ezrą, które zapowiada jego powrót na Lothal i krótką reklamę.



Filoni wziął się ostatnio ostro za rysowanie. Przed Wam kosmiczna rodzinka, Ezra podziwiający gwiazdy i Aleksandr „Hot” Kallus.







Reżyser powiedział też parę słów dla Nerdist. Nie umie odpowiedzieć na który akt czeka najbardziej, bo, jak już była wielokrotnie mowa, ten sezon będzie bardziej ciągły. Dave nie chciał jednocześnie, aby czwarty sezon był po prostu serią odpowiedzi - owszem, jakieś odpowiedzi dostaniemy, w tym naprawdę wielkie, ale nie wszystkie. Możemy się na pewno spodziewać dotknięcia kwestii Ahsoki, związku Hery z Kananem oraz losów Ezry, Sabine, Zeba i Hot Kallusa, ale znowu - niektóre odpowiedzi będą „większe”, inne „mniejsze”. Do tego Filoni dodał odpowiedni „poziom dziwności, aby to nadrobić”, cokolwiek miałoby to znaczyć (może chodzi mu o wilki Mocy). Zapytany o Bridgera Dave przypomniał, że na początku serialu mamy tego dzieciaka i jego planetę, która stała się ofiarą imperialnej okupacji. Widz spodziewa się więc, że pod koniec Lothal zostanie wyzwolony, a wróg pokonany. No ale wiemy przecież, że Imperium buduje jedną Gwiazdę Śmierci, potem drugą i trwa w praktyce aż do bitwy o Endor. Jak zatem uzyskać jakiekolwiek poczucie zwycięstwa? Producent zadaje to pytanie, lecz na nie nie odpowiada. Obiecuje jednak, że odpowiedź na pytanie jaki będzie los naszych Jedi będzie ekscytująca. Kluczowe tu jest zastanowienie się nad tym, jak rycerze wpasowywaliby się w organizację taką jak rebelia, jak pozostaliby po jasnej stronie.

Vanessa Marshall dodaje, że Hera będzie chciała przede wszystkim nadal utrzymać grupę razem, przede wszystkim emocjonalnie - co będzie trudne z takim wrogiem jak Thrawn. A co z Kanerą? Aktorka zdradza, że pani Syndulla zda sobie sprawę jak łatwo można stracić bliskich i trochę zmięknie, przestanie myśleć wyłącznie o misji. Thrawn pozostanie z kolei głównym złym czwartej serii. Jego kontrola nad Lothalem i pobliskimi regionami jest niemal totalna - Filoni uznał tę informację za spoilerową. Chissowi będzie towarzyszyć gubernator Pryce, która, jak się okazuje, nieco się przeliczyła w swoich kalkulacjach. Sprowadziła admirała, by sobie poradził z rebeliantami, więc myślała, że jest jego przełożoną, ale Thrawn jest na to za sprytny. A skoro Lothal jest pod jego kontrolą, to i Pryce utraci to, na co tak długo pracowała. Chissa interesują przede wszystkim myśliwce TIE, bo uważa, że będą istotne w przyszłej walce. Zdaje sobie sprawę, że komórka „Duch” będzie chciała wrócić na Lothal i będzie na nią przygotowany.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (9)

Rian znowu o porgach, plus nowe zdjęcia

2017-10-18 20:29:08

Rian Johnson zaczyna mówić o filmie. Przyznał, że wraz z Ramem Bergmanem i innymi producentami mieli dyskusję przeszło rok temu, co można ujawnić i pokazać w różnych materiałach a co nie. Kolejne zdradzane elementy filmu są szczegółowo zaplanowane, a przy tym wciąż pilnują, by ludzie mieli co odkrywać, gdy pójdą na film. Czyli można potwierdzić, że Lucasfilm ma swój kalendarz newsów.

Rian mówił także, że nie był pewien porgów. One od początku wydawały się takie milutkie. Kto wie, czy nie nazbyt. Na planie jednak wszyscy je pokochali, a Johnson uznał, że w świecie „Gwiezdnych Wojen” jest i na nie miejsce.

Dla Johnsona „Gwiezdne Wojny” to przede wszystkim film o dorastaniu, wchodzeniu w dorosłość. Bohaterowie muszą określić swoje relację z bliskimi, rodziną, tym na których im zależy, a także tymi, których się boją. To filmy o przechodzeniu do kolejnej fazy życia, temu reżyser i scenarzysta chciał być wierny.



Laura Dern pojawiła się w programie Ellen DeGeneres. Mówiła o tym, jak cieszy się, że grała w „Gwiezdnych Wojnach”, chwaliła występ Carrie Fisher. Ale przy okazji pojawiło się tam zdjęcie admirał Amalyn Holdo. Za nią zaś kilka osób z Ruchu Oporu, w tym jeszcze jeden BB-8, czy może raczej 2BB-2.

Joseph Gordon-Levitt potwierdził swój maleńki udział w filmie Riana Johnsona. Aktor ma mieć małe kameo, ale dodał, że jest jednym z dwóch aktorów, którzy pojawili się w każdym filmie Riana. Drugiego nie zdradził. Właściwie nie musiał. To Noah Segan. O tym, że obaj pojawią się w filmie pisaliśmy jeszcze w 2014. Rian i Ram Bergman lubią mieć ich w każdym wspólnym dziele, tradycji stało się za dość.

Kelly Marie Tran porównała swój występ w „Gwiezdnych Wojnach” do życia bohaterki serialu „Hannah Montana”. Dwa ostatnie lata były szalone w życiu aktorki, wiele zmieniły. Ale najbardziej dało się to zauważyć na Celebration. Właściwie na konwent mogła wejść normalnie i nikt nie zwracał na nią uwagi, ale gdy wyszła na scenę, momentalnie stała się inną osobą. Celebrytką, choć będzie jeszcze musiała popracować nad rozpoznawalnością.

Przy okazji materiałów z IMAX pojawiło się też zdjęcie, w którym Finn (John Boyega) i Rose (Kelly Marie Tran) jadą na stworze nazwanym fathier.



Zdaniem Andy’ego Serkisa zwiastun, który niedawno zadebiutował był niesamowity i spektakularny, a przy tym dobrze oddający ton i klimat filmu. Aktor dodał także, że zna już historię Snoke’a.

Czy Snoke to Ezra Bridger? Tego jeszcze nie wiemy, ale Pablo Hidalgo zdementował pogłoski, że Ezra to DJ, którego zagra Benicio Del Toro.
KOMENTARZE (21)

Panele i spotkania z autorami z NYCC

2017-10-10 22:30:01 Penguin Random House

W sieci w serwisie YouTube można już obejrzeć zapisy wideo z dwóch paneli związanych z publikacjami Star Wars, jakie miały miejsce na zakończonym w weekend konwencie NY Comic Con. Na pierwszym dotyczącym rocznicowej (Star Wars 40th Anniversary) antologii "From a Certain Point of View", obecni byli Ben Acker, Pierce Brown, Adam Christopher, Zoraida Cordova, Delilah Dawson, Jason Fry, Kieron Gillen, Claudia Gray, EK Johnston, Mur Lafferty, John Jackson Miller, Daniel José Older, Mallory Ortberg, Beth Revis, Cavan Scott, Charles Soule, Marc Thompson, Elizabeth Wein i Chuck Wendig. Prowadzącym był Pablo Hidalgo.
Drugi panel dotyczył nadchodzących nowości wydawniczych, na którym obecni byli Timothy Zahn, Ben Acker, Christian Blauvelt, Drew Daywalt, Delilah S. Dawson, Jason Fry, Claudia Gray, John Jackson Miller, Daniel José Older, Cavan Scott, Charles Soule i Elizabeth Wein. Panel prowadził Michael Siglain.




KOMENTARZE (6)

Wieści z frontu drukowanego

2017-10-04 17:38:44 Internety

Od premiery książek powiązanych z „Łotrem 1” minęło już trochę czasu, jednak niektóre pozycje nadal są wydawane w limitowanych edycjach. Tak np. "Łotr 1: Przewodnik ilustrowany" ukazał się w unikatowej okładce w sieci sklepów Sam’s Club, o czym pochwalił się sam autor książki Pablo Hidalgo na swoim twitterze.
Przy okazji lipcowych wieści informowałem o zapowiedzianej trylogii Hana Solo Ann C. Crispin, jaka ukaże się w tym miesiącu, w kolekcjonerskim wydaniu od Del Rey w sieci sklepów Barnes & Noble. Poniżej pełna okładka wraz z ozdobną wklejką. Ta książka wydaje się być idealnym prezentem przez premierą filmu o Hano Solo. Zainteresowanych zakupem odsyłam tutaj.

Na początku tego miesiąca ukazało się kilka książek, do których wydawca opublikował przykładowe strony. Jedna z ciekawszych pozycji jest przewodnik po LEGO Star Wars "Ultimate LEGO Star Wars" od Dorling Kindersley, w którym to odnajdziemy kawałek historii klocków w logiem Star Wars.

Ukazały się też nowe zdjęcia z nadchodzącego albumu "Stormtroopers: Beyond the Armor" od Harper Design. Książka ta jest przewodnikiem po fenomenie jakim stała się postać bezimiennego szturmowca na tle filmu, jak i popkultury. Publikacja będzie wydana pod koniec października w ramach cyklu Journey to Star Wars: The Last Jedi.

W ramach tej serii ukaże się też publikacja zawierająca drewniany model z książką "IncrediBuilds: A-Wing" od wydawcy Insight Editions. Na przykładowych stronach można zauważyć dwa niepokazywane wcześniej ujęcia z filmu „Ostatni Jedi”. Premiera w listopadzie.


KOMENTARZE (9)

„Nowa nadzieja” w czterdziestu punktach widzenia

2017-10-03 11:35:23 Del Rey

„Nowa nadzieja” znana jest jako epizod Luke'a Skywalkera, klasyczna opowieść o ewolucji postaci od zera do bohatera. Jednak film to nie tylko przygoda grupki awanturników, to także nieznane losy postaci drugo- i trzecio-planowych. Chcących poznać ich historie, warto sięgnąć po antologię „From a Certain Point of View” od wydawnictwa Dey Rey, która od dziś jest w sprzedaży w Stanach Zjednoczonych. Książka ta została wydana w ramach cyklu Star Wars 40th Anniversary z okazji obchodów 40-lecia premiery pierwszego filmu z serii w kinach. Ten wyjątkowy zbiór zawiera czterdzieści opowiadań, napisanych przez czterdziestu trzech autorów. Każde opowiadanie skupia się na konkretnej postaci, która mogła pojawić się na taśmach filmu. Książka zostanie wydana w w druku (twarda, 496 stron, 35,00 USD), ebooku (448 stron, 14,99 USD) i audiobooku na płycie CD (900 minut, 45,00 USD) i cyfrowym (906 minut, 22,50 USD).

Popatrz na „Nową nadzieję” całkowicie nowym spojrzeniem.

Dzień 25 maja 1977 roku dał światu takie postacie jak Han Solo, Luke Skywalker, księżniczka Leia, C-3PO, R2-D2, Chewbacca, Obi-Wan Kenobi, Darth Vader i galaktykę pełną możliwości. By uczcić czterdziestą rocznicę premiery filmu, ponad czterdziestu autorów prezentuje swoje wizje historii przedstawionej w „Gwiezdnych Wojnach”. Każde opowiadanie odświeża konkretny moment pierwszego filmu, ale z perspektywy drugoplanowego bohatera. Antologię tworzą autorzy najlepiej sprzedających się książek, artystów oferujących cenny wpływ do literatury Star Wars.

• Gary Whitta załata lukę pomiedzy fabułą „Łotra 1” a „Nową nadzieją” oczami kapitana Antillesa.
• Ciocia Beru odnajdzie się w intymnym opowiadaniu od Meg Cabot.
• Nnedi Okorafor zrehabilituję postać najmniej spodziewaną, Dianogę.
• Pablo Hidalgo poprowadzi nas przez chłodne zakamarki umysłu Wielkiego moffa Tarkina.
• Pierce Brown przedstawi ostatni lot Biggs Darklightera w bitwie o Gwiazdę Śmierci.
• Wil Wheaton opowie wzruszającą opowieść o rebeliantach pozostawionych na Yavinie.

Dodatkowo trzydzieści cztery zabawnych, przebojowych i zaskakujących opowieści od:
Ben Acker • Renée Ahdieh • Tom Angleberger • Ben Blacker • Jeffrey Brown • Rae Carson • Adam Christopher • Zoraida Córdova • Delilah S. Dawson • Kelly Sue DeConnick • Paul Dini • Ian Doescher • Ashley Eckstein • Matt Fraction • Alexander Freed • Jason Fry • Kieron Gillen • Christie Golden • Claudia Gray • E. K. Johnston • Paul S. Kemp • Mur Lafferty • Ken Liu • Griffin McElroy • John Jackson Miller • Daniel José Older • Mallory Ortberg • Beth Revis • Madeleine Roux • Greg Rucka • Gary D. Schmidt • Cavan Scott • Charles Soule • Sabaa Tahir • Elizabeth Wein • Glen Weldon • Chuck Wendig



Temat do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (16)

Plotki serialowe #6

2017-09-30 23:19:24 Rózne

„Rebeliantami” będziemy mogli ponownie nacieszyć się za nieco ponad dwa tygodnie. W minionym tygodniu ukazał się plakat czwartej serii prezentujący głównych bohaterów sezonu.



Znamy też już opisy pierwszych epizodów z sezonu. Dwa inne możecie przeczytać w poprzednich plotkach.
  • „Heroes of Mandalore”, część 1 - Sabine prowadzi Kanana, Ezrę i swoich braci-Mandalorian na ojczysty świat, aby uwolnić ojca ze szponów Imperium.

  • „Heroes of Mandalore”, część 2 - Gdy Sabine odkrywa, że Imperium wznowiło prace nad niszczycielską bronią, którą stworzyła, oraz że planuje użyć jej na Mandalorianach, musi zadecydować czy ją zniszczyć, czy użyć.

  • „In the Name of the Rebelion”, część 1 - Jako członkowie Sojuszu Rebeliantów, Ezra i załoga "Ghosta" muszą zaakceptować misję szpiegowania imperialnej placówki, którą normalnie by zniszczyli.

  • „In the Name of the Rebelion”, część 2 - Po rozdzieleniu się z Herą i Kananem, Ezra i Sabine dołączają do prowadzonych przez Sawa Gerrerę desperackich poszukiwań sekretnej broni Imperium.

  • „The Occupation” - Ezra i załoga "Ghosta" zostają wezwani na Lothal, gdy pojawia się nowe imperialne zagrożenie.

  • „Flight of the Defender” - Ezra i Sabine kradną prototyp myśliwca TIE, ale muszą polegać na nieoczekiwanej pomocy, by uciec przed Thrawnem.

16. października Amerykanie będą mogli oglądać „Rebeliantów”, a my za to dostaniemy drugi sezon „Przygód Freemakerów”. Odcinki będą puszczane codziennie od poniedziałku do piątku o godzinie 14:25 aż do początku listopada.

Zaczyna się też powoli coś dziać w temacie nowego serialu animowanego. Hidalgo był ostatnio na Salt Lake Comic Conie i zapytany o to, czy coś nowego faktycznie powstaje, odparł, że ekipa animatorów ciężko pracuje, czego przykładem są choćby „Siły przeznaczenia” czy „Star Wars Blips”. Ale oczywiście będzie też „większy” serial po „Rebeliantach”... ale będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość, bo zdaniem Pabla jego oficjalne ogłoszenie może nastąpić na Celebration w 2019 roku. No i on nie jest odpowiednim człowiekiem od tego, tylko Filoni. Wypowiedź Hidalga na ten temat pojawia się około czterdziestej minuty poniższego filmu.



Skoro o Filonim mowa, to ten faktycznie nie próżnuje. W ostatnich dniach wybrał się do Chin, gdzie sporo zwiedzał ze swoim pluszowym kotem lothalskim, ale najwyraźniej wpadł też do Tajpeju, gdzie mieści się siedziba studia animacji CGCG, które pracowało nad TCW i „Rebeliantami”. Raczej nie była to wizyta stricte towarzyska. Obyśmy tylko nie musieli na wieści czekać tak długo, jak wieszczy Pablo.



Zapraszamy do dyskusji na forum o „Rebeliantach”, „Freemakerach” i nowym serialu.
KOMENTARZE (12)

Ikony pewnego punktu widzenia, część III

2017-09-21 21:31:34 Star Wars Books

Zobaczmy trzecią dziesiątkę grafiki promocyjnych do nadchodzącej premiery antologii „From a Certain Point of View” od wydawnictwa Del Rey. Od paru dni ukazują się one w mediach społecznościowych, które w skrócie obrazują o czym będą opowiadania. Za projekt graficzny tych ikon odpowiada Chris Trevas.



Temat do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (5)

Czas na postać LGBTQ w „Ostatnim Jedi” oraz inne wieści

2017-09-09 05:26:01

Premiera „Ostatniego Jedi” coraz bliżej. Zostało nam już mniej niż sto dni. To moment w którym powoli filmowcy odkrywają karty. Rian Johnson choćby opowiedział, jak ważne dla niego były „Gwiezdne Wojny”. To było wspomnienie z dzieciństwa, kiedy więc stanął na planie i zobaczył „Sokoła Millennium”, to było dla niego bardzo emocjonujące przeżycie. Kiedyś bawił się w czymś, co udawało ten statek, teraz przed nim stał.

Wspomniał też, że gdy po raz pierwszy rozmawiał z Kathleen Kennedy nawet nie liczył, że zostanie reżyserem sagi. Przecież było tylu innych kandydatów. A potem spadło to na niego, był tak zaskoczony, że odpowiedział jej tylko „czy mogę to przemyśleć?”. Kennedy także to trochę zdziwiło, ale poczekała. Przez kolejne dni Rian nie mógł spać, starał się racjonalizować decyzję znajdując plusy i minusy, ale ostatecznie poszedł za głosem serca.

 reżyser Rian Johnson
Rian Johnson na ranczu Skywalkera


Gdy wkroczył w projekt spodziewał się, że zobaczy dużą mapę na ścianie, gdzie wszystko będzie zapisane. Tak jednak nie było. Przede wszystkim dali mu scenariusz „Przebudzenia Mocy”, musiał też obejrzeć dniówki J.J. Abramsa i zabrać się do pracy. Tę wypowiedź trochę prostował Pablo Hidlalgo. Otóż jeszcze przed Abramsem zarysowano choćby wydarzenia między „Powrotem Jedi” a nową trylogią, ale ponieważ nie zostały one nigdzie opublikowane, filmowcy mogą je w pewien sposób modyfikować. Czyli znów mamy dwa poziomy kanoniczności. Filmowy nadpisuje ten, który jest tłem i który ma służyć scenarzystom, a nie ich ograniczać. Z tego punktu widzenia Rian ma rację, mówiąc, że nic nie zostało ustalone, jedynie pojawiły się pewne sugestie.

W innym miejscu Johnson dokładnie to przyznaje. Nie było tak, iż dostał w pełni wolną wolę twórczą. To był drugi film w trylogii, musiał kontynuować rozwój postaci, trzymać się kierunku, ale jednocześnie fabularnie Rian mógł sobie pozwolić na więcej. Niektóre rzeczy wprost wynikały z „Przebudzenia Mocy”, jak choćby to, że Rey i Kylo Ren są razem główne postaci tej trylogii, przechodzą podobną drogę, ale w innych kierunkach. Kylo Ren nie jest Vaderem. Nie jest niczyim ojcem. Raczej stara się odciąć od swoich rodziców, to szwarccharakter u którego widać słabości. To akurat bardzo się podoba Johnsonowi.

Wiele pytań, które zostawił Abrams ma też podwójną rolę. Jak choćby kwestia rodziców Rey. Z jednej strony utrzymuje to zainteresowanie filmem, ale to dość krótkowzroczne rozwiązanie. Dowiemy się kim są rodzice Rey i co dalej? Te pytania są o wiele ważniejsze z punktu widzenia postaci. Rey nie tylko musi się dowiedzieć, co z jej rodzicami, ale przede wszystkim kim ona jest i gdzie jest jej miejsce. To ma dużo większy wpływ na nią czy inne postaci.

Podobnie było z Lukiem. Rian musiał się dowiedzieć, dlaczego po przejściu takiej drogi schronił się on na tej wyspie, dlaczego zniknął. Zresztą to była jedna z pierwszych rzeczy nad którą zaczął się zastanawiać. No i jak sam podkreśla tytuł filmu właśnie nawiązuje do Luke’a, czyli ostatniego Jedi, tak jak jest określony choćby w napisach początkowych do VII Epizodu.

Johnson mówił też, że pracując z Markiem Hamillem zawsze musiał się przemóc, by do niego podejść. Kilka sekund, by się wyciszyć, bo to przecież Luke Skywalker. Inaczej było z Carrie Fisher, z nią szybko znalazł wspólną więź jako scenarzysta. W dodatku ona zawsze mówiła to co myślała.

Śmierć Carrie bardzo zasmuciła Riana. Wpłynęła też na decyzje dotyczące filmu. Gdy po nowym roku wrócił do montażu uznał, że nie będzie zmieniał jej występu, dostosowywał go. Zostawi takim jaki był. Jego zdaniem to świetnie zagrana rola.

Wspomniał też Colina Trevorrowa (zanim ten został zwolniony). Colin zadawał bardzo dużo pytań, zaś Rian wchodził tu w rolę podobną jaką wcześniej miał J.J. Abrams.

 Wiceadmirał Holdo
Wiceadmirał Holdo


Z innych wieści, wiele miesięcy temu J.J. Abrams mówił o tym, że chciałby zobaczyć postać LGBTQ w filmach. I chyba jest ku temu szansa. Admirał Amilyn Holdo prawdopodobnie jest biseksualna. Nie wiemy, czy będzie to ukazane w filmach, ale z pewnością w książkach. W powieści „Leia: Princess of Alderaan” Claudii Grey. W rozmowie z Leią, która stwierdza, że interesują ją tylko ludzcy mężczyźni, Holdo jest zdziwiona, twierdząc, że to duże ograniczenie. Galaktyka jest wielka. Czy chodziło o inne rasy, czy płcie, tego nie sprecyzowano. Zobaczymy jak zostanie to zaadresowane w filmie. Tam rolę Holdo gra Larua Dern.
KOMENTARZE (58)

Pretoriański samuraj i latający Finn

2017-09-04 20:23:35 amazon.com

W internetowym molochu zwanych Amazon.com pojawiły się zaktualizowane wpisy dwóch nadchodzących albumów ilustrowanych, powiązanych z filmem „Ostatni Jedi”. Dzięki nim wiemy jak będą się prezentować finalne okładki słownika obrazkowego „The Last Jedi: Visual Dictionary” (twarda, 80 stron, 22,99 USD) opracowanego przez Pablo Hidalgo oraz albumu z serii Niesamowite przekrojeThe Last Jedi: Incredible Cross-Sections” (twarda, 48 stron, 22,99 USD) autorstwa Jasona Fry'a z ilustracjami Kempa Remillarda. Obie książki ukażą się w nakładzie wydawnictwa Dorling Kindersley w dniu 15 grudnia tego roku.


KOMENTARZE (4)

Rian Johnson i Mark Hamill o VIII Epizodzie

2017-08-31 21:33:49

Rian Johnson powoli zaczyna zdradzać interesujące, choć niefabularne szczegóły na temat „Ostatniego Jedi”. Po pierwsze napisał o zabawkach, które lada moment pojawią się w sklepach. W Lucasfilmie pilnują, by nie spoilerowały one fabuły. Mogą one zdradzać jak będzie wyglądał bądź nazywał się dany bohater, ale to wszystko.

Druga ciekawostka, którą zdradził, to przejścia między scenami, te dość charakterystyczne dla sagi, gdzie jeden obraz najeżdża na drugi i go zastępuje. Czyli tak zwane wipe (transition). Otóż w „Ostatnim Jedi” jest ich zaledwie 12. Dla porównania w „Przebudzeniu Mocy” było ich 14, w „Nowej nadziei” 31, „Imperium kontratakuje” 42, zaś w „Mrocznym widmie” 55.

Trzecia rzecz to zdjęcia cyfrowe. Dla kilku ujęć Rian jednak zdecydował się na używanie kamer cyfrowych zamiast taśmy. Jego zdaniem jakieś 10-15 % filmu powstało na nośnikach cyfrowych.

Najwyższy Porządek


Podobno wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie zobaczymy twarzy Gwendoline Christie. Kapitan Phasma ma cały czas być obecna na ekranie w hełmie. Pablo Hidalgo podczas Comic Con Chile zasugerował, że Phasma na pewno jest ludzką kobietą, ale nie ma pewności czy wygląda dokładnie jak na zdjęciach promocyjnych.



Mark Hamill także wypowiedział się na temat „Ostatniego Jedi” i Luke’a Skywalkera, postaci, która zdecydowanie najbardziej zmieniła się w oryginalnej trylogii i której prawie nie było w „Przebudzeniu Mocy”. J.J. Abrams położył nacisk na nowych bohaterów, więc Hamill praktycznie z nimi nie miał wiele wspólnego. No i nie było spotkania wielkiej trójki, ale to nie o nich był film. Nie wiedział też, co stało się z jego postacią przez te dekady. Rian Johnson powiedział mu, że faktycznie nowe filmy są o nowych bohaterach, więc ta historia Luke’a ważna nie jest. Mark się z tym nie zgodził, nalegał, w końcu Rian opowiedział mu historię Luke’a. Hamill przyznaję, że go poruszyła.

Mówił też, że bardzo żałuje, ale w nowym filmie nie ma właściwego spotkania Luke’a i Lei. No i w związku ze śmiercią Carrie Fisher tego zabraknie. Zdaniem Hamilla byłby to bardzo ważny wątek, bo to przede wszystkim film o rodzinie. Rozbitej, ale jednak rodzinie.
KOMENTARZE (50)
Loading..