TWÓJ KOKPIT
0

Mads Mikkelsen :: Newsy

NEWSY (61) TEKSTY (1)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Finalny zwiastun „Łotra 1” przed...

2016-09-30 07:36:38



Dziś jedna, krótka, acz niestety nieoficjalna wiadomość. Otóż finalny zwiastun „Łotra 1” ma się pojawić w okolicach premiery filmu „Doktor Strange” (występuje tam między innymi Mads Mikkelsen). To nowy obraz ze stajni Disneya/Marvela, więc idealnie nadaje się do reklamowania „Gwiezdnych Wojen”. Informacje te pochodzą od przedstawicieli Disneya obecnych na Kino Expo International w Sankt Petersburgu. Tam „Doktor Strange” ma się pojawić 28 października. Polska premiera jest zaplanowana na 26 października. Amerykańska podobnie, acz tam film ma trafić do szerokiej dystrybucji tydzień później.

Za to dziś świętujemy Piątek Mocy. Pierwsza fala produktów związanych z „Łotrem 1” powinna od dziś być w sklepach.
KOMENTARZE (14)

Zwiastun „Łotra 1” w czwartek?

2016-08-08 07:17:44

To już oficjalna wiadomość. 11 sierpnia, czyli w czwartek, zadebiutuje nowy zwiastun „Łotra 1”. Na razie nie znamy godzin, ale według twittera oficjalnej, będzie to gdzieś w trakcie transmisji Olimpiady. Zatem czekamy do czwartku. Nie wiadomo, czy będzie to nowy zwiastun, czy ten, który pokazywano podczas Celebration i nigdy nie trafił do sieci.



Niektórzy fani w filmiku zza kulis, pokazanym na Celebration dostrzegli Baila Organę. Jimmy Smits niedawno potwierdził, że właściwie nie ma wiele do roboty, więc mógł się pojawić na planie. O obecności aktora w projekcie spekulowano od dość dawna.

Pablo Hidalgo niedawno potwierdził, coś co umknęło chyba wszystkim na Celebration. „Łotr 1” to pierwszy i na razie jedyny rozwijany film, który nie bazuje w jakiś sposób na pomyśle George’a Lucasa.

Z łotrowych przecieków mamy też kolejny koncept, ale również jeszcze jedną nazwę planety. Eadu. Niestety na razie nie wiadomo o niej nic więcej.



Z wycieków jest też nowe zdjęcie, na którym widzimy Cassiana Andora (Diego Luna) a także Pao i Bistana.



W ostatnim The Star Wars Show pokazano U-Winga. A raczej Incom UT-60D, jak brzmi jego właściwa nazwa. Interesujące jest to, co potrafi on zrobić ze swoimi skrzydłami. Poniższe zdjęcia choć trochę to zobrazują.





Mads Mikkelsen po raz kolejny odsłania tajemnice „Łotra 1”. A raczej potwierdza to, czego się już spodziewaliśmy, bądź słyszeliśmy nieoficjalnie. Galen Erso jest nie tylko ojcem Jyn, ale też naukowcem. Niby nic nowego, ale jednak cieszy.

Wiemy, że Warwick Davis pojawił się na planie „Łotra 1” i zagrał jakąś rolę. Pewnie znów kogoś w tle. Niektóre źródła sugerowały, że może wcielił się w Bistana, czyli kosmiczną małpę. Tu jednak warto przypomnieć, że na Celebration powiedział wprost, że wszystkie postaci w jakie się wcielił w „Gwiezdnych Wojnach” zaczynają się na literę „W”. Więc chyba to nie Bistan.

Do sieci wypłynęło kolejne zdjęcie z wizyty Riana Johnsona i Rama Bergmana na planie „Łotra 1”. Oczywiście w towarzystwie Garetha.



Na koniec jeszcze kwestia dokrętek i aktualnego stanu „Łotra 1”. Po pierwsze Riz Ahmed potwierdził, że dokrętki się skończyły. Po drugie potwierdzają się doniesienia o tym, że Tony Gilroy pomaga Garethowi Edwardsowi w nadaniu ostatecznego szlifu filmowi. Nie jest tak, że Edwards został odsunięty. Obaj pracują razem.
KOMENTARZE (11)

Nowe wieści i przecieki o „Łotrze 1”

2016-07-30 04:22:37

Na początek małe sprostowanie od Garetha Edwardsa. Reżyser w jednym z wywiadów powiedział, że nie wie czy powinien o tym mówić, ale chyba jedną rzecz trzeba wyjaśnić. Nie będzie Hana Solo w „Łotrze 1”. A co za tym idzie, Alden Ehrenreich nie pojawi się w pierwszym spin-offie. Więc kto wie, może faktycznie filmów o Hanie Solo będzie więcej? Dodatkowo w „Łotrze 1” nie gra też Hayden Christensen. I to by było na tyle jeśli chodzi o prostowanie plotek. Za to jest nowe zdjęcie Bohdiego Rooka (Riz Ahmed).



Tuż przed Celebration Mads Mikkelsen udzielił wywiadu, w którym mówi wprost, że dokrętki do „Łotra 1” są właściwie skończone. Zważywszy na to, że było to prawie dwa tygodnie temu, pierwsza „Antologia” jest już nakręcona. Jeśli wcześniejsze doniesienia są prawdziwe, znaczy to, że w sierpniu film zostanie ostatecznie zmontowany, potem będzie nagrana muzyka i zostanie czas na ewentualne drobne poprawki w montażu. Mads ponownie potwierdził, że w tych dokrętkach nie ma nic niezwykłego, to normalna praktyka.

Chwalił też prace na planie pod kierownictwem Garetha Edwardsa. Aktor twierdzi, że reżyser pozwolił im zapomnieć o całym wszechświecie, o wszystkich stworach, potworach, planetach i efektach. Pozwolił im normalnie grać, był bardzo pro-aktorski.

Na koniec jeszcze jeden koncept z „Łotra 1”, który niedawno wyciekł.


KOMENTARZE (10)

Celebration Europe 2016: Panel o "Rebeliantach"

2016-07-17 09:28:16 Rózne

Wczoraj zadebiutował zwiastun trzeciego sezonu serialu "Rebelianci". Miało to miejsce podczas panelu o serialu, który prowadził Warwick Davis, a na jego pytania odpowiadali Dave Filoni, Tyia Sircar i Sam Witwer.

Prowadzący zaczął od mocnego pytania: czy Ahsoka przeżyła? Filoni zaczął się mistrzowsko wykręcać od odpowiedzi, przywołując słowa Yody o tym, że nie należy płakać po zmarłych. Ostatecznie jednak powtórzył to, co usłyszeliśmy podczas panelu o Togrutance: w jakiejś formie powróci. Później podczas panelu wyjaśnił, że raczej nie jako duch Mocy, bo w nowym kanonie trzeba było mieć pewne umiejętności, aby egzystować w takiej formie - więcej o tym jest w odcinkach TCW o Yodzie z sezonu szóstego.



Następie ekipa pokazała jak zmienią się bohaterowie. Inspiracją dla Kanana były filmy o niewidomych samurajach, takie jak "Zatoichi". Później, podczas pytań fanów Dave powiedział, że maska Kanana była trudna do zaprojektowania - in-universe za maskę, którą Jarrus zabrał z pola bitwy, wzięła się Sabine. Widniejące na niej oczy jaig to z jednej strony pomoc dla animatorów i publiczności (bo wiemy gdzie bohater ma swój "wzrok", pozwala się to lepiej skoncentrować), z drugiej to aluzja do trudnych początków przyjaźni z Reksem - teraz Kanan niejako "widzi jego oczyma". Od drugiego sezonu Tiya sugeruje Dave'owi jak powinna wyglądać Sabine, więc jej nowa stylizacja to pomysł aktorki. Do tego dziewczyna będzie miała parę nowych gadżetów, między innymi plecak odrzutowy oraz mroczny miecz (darksaber), który ostatnim razem widzieliśmy w TCW w rękach Maula (w pewnym momencie Witwer głosem Zabraka oskarżył ją, że mu go zabrała). Aktorka zasugerowała też, że spotkamy Mandalorian, którzy "są lub nie są spokrewnieni z Sabine". W tym momencie pokazano klip z uciekającą Wren, który wstawiliśmy do newsa o zwiastunie.

Hera nie zmienia się wiele, ale ponieważ zbliżamy się do czasów "Nowej nadziei", a rebelia formuje się bardziej, toteż kobieta będzie nosiła oznaczenia swej rangi. Zeb z kolei trochę zbroi stracił, ale wedle ekipy wyszło mu to tylko na dobre, a do tego ponoć pasuje lepiej do "Łotra 1", do którego będą różnego rodzaju aluzje, przede wszystkim wizualne.



Davis następnie zwrócił się do Witwera, by porozmawiać nieco o Maulu. Aktor wyznał, że był na pokazach przedpremierowych "Mrocznego widma", gdzie spotkał Raya Parka, a teraz ciągle na niego wpada w różnych miejscach (zasugerował nawet, że go śledzi). Wedle Sama bardzo fajne jest, że Zabrak się zmienia, raz widzimy go jako szaleńca z pajęczymi nogami, innym jako niemalże generała. Filoni dodał, że Maulowi trochę brakuje celu w życiu, bo wszystko, czego się dotknął, w taki czy inny sposób się nie powiodło. Nadal uważa Ezrę za ucznia i będzie chciał mu przekazać swoją wiedzę. Potem pokazano scenę z byłym Sithem, którą wczoraj wstawiło IGN. Dave wyjaśnił, że ukazana tam stacja pochodzi z siódmego sezonu TCW i Maul już na niej był - bo ekipa traktuje nieukończone odcinki jako kanon.

Następnie pokazano zwiastun i prowadzący przeszli do kwestii Thrawna. Wciela się w niego Lars Mikkelsen - brat Madsa Mikkelsena, który w "Łotrze" zagra Galena Erso. Załoga "Rebeliantów" konsultowała się w sprawie admirała z jego twórcą, Timonthym Zahnem. Następnie puszczono wiadomość od autora, który przeprosił, że nie mógł na konwencie, ale właśnie jest zajęty pisaniem swojej nowej, kanonicznej powieści - "Thrawn". Później ujawniono jeszcze jedną aktorską niespodziankę - pamiętacie plotkę jakoby Tom Baker, jeden z Doktorów Who, miał podkładać komuś głos? Pogłoska okazała się prawdziwa, bo aktor wcieli się w Bendu - to ten duży stwór na zwiastunie. Ma on reprezentować "Moc neutralną", niejako siły natury. No i nie zapominajmy, że nazwa "Bendu" przewija się w oryginalnym zarysie "Gwiezdnych Wojen" Lucasa.



Potem nadszedł czas na pytania. Pierwszy fan zastanawiał się, czy skoro pokazała się planeta Shantipole z West End Games, to czy są szanse na inne? Filoni stwierdził, że nie sądzi, ale przyznał, że erpegi tej firmy doskonale zna. Fani liczący na Marę Jade - niestety nie ma na nią szans. Dave dodał, że Thrawn ma statuy isalamirów (widać je na zwiastunie), ale te zwierzęta się nie pojawią, bo reżyser rozmawiał kiedyś na ich temat z Lucasem i stwierdzili, że kłócą się z filmami, bo żywe stworzenia nie mogą negować Mocy. Zapytano też czy powróci więcej aktorów z TCW, między innymi Daniel Loga (id est Boba Fett). Odpowiedź: na razie nie wiadomo, ale stara się jak najwięcej zaangażować.

Pewien chłopiec zapytał kim jest kobieta-Sith z holokronu, który zdobył Ezra (Obecność). Filoniego nawet dziecięcy urok (który zazwyczaj na niego działa) nie powalił i odparł, że wie, ale nie powie. Czy Maul i Imperator się spotkają? Mało prawdopodobne, bo to dla tego pierwszego skończyłoby się wyjątkowo źle. Padło też pytanie o Cada Bane'a, tu Dave odparł, że nawet chciał zrobić primaaprilisowy żart z nim i Thrawnem (bo mają podobny schemat kolorów ciała), ale zrezygnował. Przechodząc do rzeczy powiedział, że łowca z pewnością szwenda się po jakiejś kantynie, ale na razie w "Rebeliantach" go nie zobaczymy. I ostatni pytanie: skoro na trailerze widać okręt tego samego typu co "Outrider", to czy jest szansa na Dasha Rendara? Filoni rozwiał wątpliwości: tak, ujrzymy okręt tej klasy, ale akurat ten bohater Legend w serialu nie wystąpi.

Na koniec widzowie mieli szansę zobaczyć premierowy odcinek, zatytułowany "Steps into Shadows". Krótką, niespoilerową recenzję IGN-u możecie przeczytać tutaj. Gdy spoilery się pojawią, oczywiście je opublikujemy. Na panelu nie podano daty powrotu serialu poza tym, że wróci on jesienią. W Internecie pojawił się również plakat z trzeciej serii.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (12)

Celebration Europe: Panel o "Łotrze 1"

2016-07-15 22:17:03

Panel "Łotra 1" to bez wątpienia najważniejsze wydarzenie dzisiejszego dnia na Celebration. Od 6 rano można było dostać wejściówki na niego. Ilość miejsc oczywiście ograniczona, więc kolejki zaczęły formować się jeszcze wczoraj; wszystkie przepustki się rozeszły dziś rano. Ci, którzy się nie dostali, mogli skorzystać z retransmisji panelu w pozostałych salach.

Warto zauważyć, że na panelu nie powiedziano wiele nowego, spora część przekazanych informacji wyciekła wcześniej z innych źródeł. Tym samym uzyskaliśmy mnóstwo potwierdzeń, a dodatkowo zaprezentowano nowy plakat (uczestnicy panelu dostali go, wychodząc), filmik z produkcji, a także na sam koniec najbardziej wyczekiwany przez fanów zwiastun. Tyle, że nie trafił on legalną drogą do sieci. Na panelu pokazano go tylko raz.



Panel zaczął się w bardzo interesujący sposób. Na ekranie pojawiły się napisy początkowe z "Nowej nadziei". Gdy doszły do drugiego akapitu mówiącego o przejęciu planów Gwiazdy Śmierci usłyszeliśmy szumy i zaczęło przerywać "transmisję", a potem pojawiło się logo "Łotra 1".

Na scenę wyszła Gwendoline Christie, czyli kapitan Phasma, prowadząca panel. W pierwszej części gośćmi byli producenci i reżyser Kathleen Kennedy, Gareth Edwards, Kiri Hart i John Knoll.



Na początku Kathleen Kennedy powiedziała, że to będzie inny film niż pozostałe w cyklu. Antologie dają możliwości twórcze. W tym przypadku istotne jest także powiązanie z "Nową nadzieją", do której zdjęcia zakończyły się mniej więcej 40 lat temu w Londynie. Dodała także, że za wyborem Garetha stało to w jaki sposób kręci on filmy. Choćby fakt, że na planie potrafi dźwigać kamerę na swoich barkach, dosłownie, nie w przenośni.

Dla Edwardsa, który dorastał na "Nowej nadziei" sama możliwość stworzenia "Gwiezdnych Wojen" to coś nierealnego, w co trudno mu uwierzyć. Problemem jest też to, że nie zawsze może mówić o tym, co się dzieje w pracy swoim bliskim. Miał kilka takich anegdotek. W tym wizyta Marka Hamilla na planie, co oczywiście dla Garetha było olbrzymim wydarzeniem. Znów nie mógł się chwalić o tym nikomu, a w duchu liczył, by ktoś zrobił zdjęcie (i tak się stało). Wspominał też, jak poinformowano go o specjalnym gościu w poniedziałek. Reżyser poproszony o zgadnięcie żartem strzelił, że to będzie George Lucas. I faktycznie to był Lucas, a Gareth był przez cały weekend w nerwach. Jak się okazało niepotrzebnie, bo ten był pozytywnie nastawiony do nowego filmu.

John Knoll rozwinął historię początków "Łotra 1". Pomysł narodził się przy serialu aktorskim. Knoll chciał zrobić z tego taki "Mission: Impossible". Rick McCallum wysłuchał go, a potem powiedział, że serial pójdzie w innym kierunku. Pomysł wylądował w szufladzie. Gdy pojawiły się Antologie, za namową przyjaciela Knoll porozmawiał z Kennedy i tak oto narodził się "Łotr 1". Knoll pokazał też jeden z wczesnych konceptów drużyny. Tu były duże zmiany.



Kiri Hart powiedziała niewiele, właściwie innymi słowami powtórzyła myśl Kennedy o możliwościach Antologii.

Gareth mówił o lokacjach. W szczególności dwóch. Pierwsza to Malediwy, raj na ziemi, choć nie bez problemów. Zdjęcia szturmowców na plaży z chmurami burzowymi w tle nie są poprawiane komputerowo. Tak to wyglądało. Zaś szturmowców grali żołnierze armii Malediwów. Oni nie wiedzieli nic o "Gwiezdnych Wojnach", więc było to dla nich bardzo dziwne zadanie. Druga lokacja to stacja metra Canary Wharf w Londynie (jakieś 4 przystanki od ExCel, gdzie odbywa się Celebration). Garethowi bardzo się kojarzyła z filmami SF i stwierdził, że pewnego dnia coś tam nakręci. Przy "Łotrze 1" okazało się, że idealnie pasuje, bo można tam zrobić scenę pościgu. Zdjęcia nakręcono w nocy, gdy stacja była nieczynna. Trwało to cztery godziny i było ciekawym wyzwaniem logistycznym.



Potem zaczęły się potwierdzenia. Planeta nagrywana na Malediwach nazywa się Scarif. Dalej plakat, dokument i na scenie pojawia się obsada. Felicity Jones, Diego Luna, Riz Ahmed, Donnie Yen, Jiang Wen, Alan Tudyk, Mads Mikkelsen, Forest Whitaker i na końcu Ben Mendelsohn, który wszedł w stroju dyrektora Krennicka.

Sierżant Jyn Erso jest innym typem postaci niż Rey czy Luke. Ona wie, czego chce, jest ukształtowana i wiemy dużo o jej przeszłości.

Kapitan Cassian Andor jest drugim członkiem grupy. To on przeprogramował imperialnego droida K2-SO. Reszta ekipy dołącza w trakcie. Początkowo jest tylko Jyn i on. Luna zauważył też, że łotry będą mieć wzajemne animozje.

K2-SO to inny droid niż znamy. Przede wszystkim po przeprogramowaniu nie słucha poleceń. Robi co uważa za stosowne. Pokazano też fragment z filmu nagrany na pustyni w Jordanii (prawdopodobnie Wadi Rum), gdzie Erso i Andor dają tobołek K2, ale on zamiast go wziąć porzuca go. Przy okazji Tudyka okazało się także, że na Malediwach aktor, gdy zobaczył rekina wielorybiego (największa żyjąca ryba, żywi się planktonem, więc nie jest niebezpieczna), rozebrał się i wskoczył do wody. Oczywiście śmiano się z niego.

Bohdi to oficer Imperium, który nie popiera działań tej organizacji, stąd pomaga łotrom. Pochodzi z planety (ew. miasta) Jedha, która jest okupywana przez Imperium. Istnieje tam też kult Mocy i Jedi.

Chirrrut to mnich z Jedhy. Jest ślepy, ale wyćwiczony w sztukach walki. Wierzy w Moc. Jego przyjaciel Baze, udaje, że podziela tę wiarę, ale tak nie jest. Natomiast dla niego liczy się broń. Jian Weng zdradził, że po śmierci przyjaciela Baze uwierzy w Moc, więc prawdopodobnie powiedział za dużo.

Saw Gerrera, tu nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Poza tym, że Whitaker obejrzał sobie "Wojny klonów" z tą postacią.



Potem przyszłą pora na Galena Erso. Mads zdradził, że to naukowiec, który opracował coś, co zmieni oblicze galaktyki.

Na scenę wrócił też Mendelsohn, acz bez kostiumu. Przyznał, że Krennic to czarny charakter raczej z tych bystrzejszych. Z pewnością mądrzejszy od swoich poprzedników. No i cwańszy.

Następnie potwierdzono, że Darth Vader pojawi się w filmie. Gareth wspomniał, że poleciał do Nowego Jorku w grudniu, by James Earl Jones nagrał swoje kwestie. Znów w Edwardsie obudził się fan. Śmiał się, że bardzo trudno w sposób neutralny komplementować aktora, gdy ma się atak nergazmu.

Na koniec wszyscy pozowali do zdjęcia grupowego, a potem zobaczyliśmy zwiastun.
KOMENTARZE (6)

„Entertainment Wekkly” o „Łotrze 1”

2016-06-25 20:52:01 EW

„Entertainment Weekly” powoli odsłania kolejne tajemnice „Łotra 1”. Magazyn potwierdza też kilka rzeczy. To oni po raz pierwszy oficjalnie podali, że Alexandre Desplat napisze muzykę do filmu, a także, że Mon Mothmę gra Genevieve O’Reilly. W obu przypadkach zaskoczenia nie ma, ale przynajmniej dostaliśmy prawie oficjalne potwierdzenie.

Jeśli chodzi o rolę Mon Mothmy to Kathleen Kennedy twierdzi, że będzie ona dużo bardziej znacząca niż jej występ w „Powrocie Jedi”. Zobaczmy jak przywódczyni Rebelii stara się pogodzić zwaśnionych Rebeliantów, mających różne pomysły na prowadzenie wojny, a jednocześnie problem z brakiem sukcesów.



Co ważniejsze redaktorzy „Entertainment Weekly” postanowili wyjaśnić sprawę dokrętek do „Łotra 1”, pytając o to wprost Lucasfilm. Dokrętki mają trwać cztery do pięciu tygodni i skończyć się tuż przed Celebration Europe (czyli już trwają). Warto dodać, że dodatkowe zdjęcia były zaplanowane jeszcze na długo zanim w ogóle padł pierwszy klaps „Łotra 1”. Nie ma w tym nic niezwykłego, to obecnie standard przy dużych filmach. Początkowo planowano je na wiosnę, ale uznano, że przesunięcie ich w czasie da ekipie Garetha Edwardsa więcej swobody w podjęciu decyzji, co trzeba zmienić. Wszystkie zaplanowane zmiany nie mają większego wpływu na fabułę, czy sceny bitewne. Raczej są to wręcz dodatkowe ujęcia w danych scenach. Ale co ważniejsze, plan jest taki, by w połowie sierpnia film został ostatecznie zmontowany. We wrześniu odbędą się sesje na których nagrana zostanie muzyka. Warto dodać, że w przypadku „Przebudzenia Mocy” film skończono w październiku, ale muzyka powstała wcześniej. Ten terminarz oznacza tylko tyle, że nie ma szans, by dokrętki dotyczyły 40% materiału. One mają być bardzo szybko wmontowane w istniejący film. Tu istotnym pytaniem jest to dlaczego, trwają one tak długo. Okazuje się, że w dużej części wynika to z przesunięcia ich w czasie i dopasowania się do harmonogramów pracy aktorów. Dziewięcioro aktorów ma kluczowe role, a są to: Felicity Jones, Diego Luna, Donnie Yen, Alan Tudyk (jako droid), Riz Ahmed, Forest Whitaker, Wen Jiang, Ben Mendelsohn i Mads Mikkelsen.



Magazyn także potwierdził udział Christophera McQuarrie w pracach nad scenariuszem. Było na ten temat wiele plotek, to kolejne potwierdzenie. Jednocześnie to nie McQuarrie zajmował się dokrętkami, a Tony Gilroy, który został konsultantem nie tylko przy „Łotrze 1” ale też następnych projektach Lucasfilmu. To Gilroy w dużej mierze odpowiadał za poprawienie dialogów i scen, jest też obecnie nowym reżyserem drugiej ekipy.

Co ważniejsze, nawet po dokrętkach to wciąż będzie inny film niż „Przebudzenie Mocy”. To nadal obraz wojenny. Wszystkie plotki na temat pokazów testowych filmów są bzdurą. Lucasfilm i Disney nie robiły niczego takiego przy „Gwiezdnych Wojnach” i obecnie nie ma takich planów. Tak jak nie ma planów Disneya by ufamilijnić ten obraz. Dwie jedyne osoby, które nie są związane z filmem czy Lucasfilmem, a które widziały ten film to Bob Iger i Alan Horn z Disneya.



Z ciekawostek, na jednym z niedawno publikowanych zdjęć widzieliśmy czarnego szturmowca, trzymającego lalkę/figurkę białego szturmowca. Podobno ma to mieć wytłumaczenie w fabule filmu.

Więcej ciekawostek ma zostać pokazanych fanom w lipcu, na Celebration Europe.
KOMENTARZE (34)

Sylwetki bohaterów "Łotra 1"

2016-06-22 20:52:50 EW

Tematem numeru najnowszego Entertainment Weekly jest film "Łotr 1". Zarówno w magazynie jak i na łamach ich portalu znaleźć można sporo informacji dotyczących tej produkcji, w tym przybliżenie sylwetek głównych bohaterów. Podobna sytuacja miała miejsce przed "Przebudzeniem Mocy" - wtedy również EW otrzymywało specjalne informacje na temat filmu.

Poniżej znajdziecie sylwetki głównych bohaterów "Łotra 1". Największym zaskoczeniem spośród nich jest postać grana przez Foresta Whitakera - fani seriali animowanych Star Wars na pewno ją rozpoznają. Z okładki magazynu otrzymaliśmy również potwierdzenie pojawienia się innej znanej fanom postaci - Dartha Vadera.

Jyn Erso (Felicity Jones)
Ma burzliwą przeszłość. Musiała radzić sobie sama odkąd skończyła 15 lat. Posiada umiejętności walki i wiedzę o świadku przestępczym, która może się przydać Sojuszowi Rebeliantów. Została przez niego zatrzymana i dostała szansę na wykorzystanie swoich umiejętności. Jyn staje się kimś w rodzaju Joanny d'Arc.

Cassian Andor (Diego Luna)
Andor jest Rebelianckim oficerem wywiadu. Jest oddany, zrównoważony i praktyczny. Przeżył już wiele w walce i wnosi do ekipy sporo doświadczenia. Wie jak to jest efektywnie walczyć na co dzień z Imperium.

Chirrut Imwe (Donnie Yen)
Nie jest Rycerzem Jedi, ale jest oddany ich ścieżkom. Wykorzystał swoją duchowość, aby stać się groźnym wojownikiem pomimo ślepoty. Kathlyn Kennedy powiedziała o nim, że jest takim wojującym mnichem, który wierzy w idee Jedi pomimo iż ich już nie ma w galaktyce. Wg Garetha Edwardsa Idea, że magiczne istoty przybędą nam na ratunek zanika w galaktyce. Zwyczajni ludzie muszą stanąć do walki, aby zatrzymać zło starające się zdominować świat.

Baze Malbus (Jiang Wen)
Ciężko uzbrojony Baze preferuje blaster od antycznych broni i mistycznej religii. Jest przyjacielem Chirruta i chce go chronić za wszelką cenę. Rozumie w co wierzy Chirrut, ale niekoniecznie popiera go.

Bodhi Rook (Riz Ahmed)
Bodhi pilotem Sojuszu. Jego umiejętności pilotażu w atmosferze i przestrzeni są wyśmienite. Również odznacza się nieprzeciętnymi umiejętnościami technicznymi.

K-2SO (Alan Tudyk)
Ten wysoki droid jest antytezą C-3PO. Jest twardy, pewny siebie, niezbyt zainteresowany "relacjami ludzie-roboty". Trochę przypomina Chewbaccę zamkniętego w ciele robota. Wg Edwardsa Nie obchodzi go co sądzisz. Nie powstrzymuje się przed powiedzeniem lub zrobieniem czegoś. Mówi po prostu prawdę. Podobnie jak Jyn droid również poszukuje swoistego odkupienia za błędy popełnione w przeszłości.

Galen Erso (Mads Mikkelsen)
Ojciec Jyn jest galaktycznym odpowiednikiem Oppenheimera, z wiedzą, którą chciałoby posiąść zarówno Imperium jak i Sojusz Rebeliantów. Rozumie w jaki sposób pewne rzeczy działają we wszechświecie.

Orson Krennic (Ben Mendelsohn)
Orson jest Imperialnym aparatczykiem, który za pomocą swojego oddziału szturmowców śmierci chce stłumić Rebelię i wkraść się w łaski Imperatora, jednocześnie unikając Dartha Vadera. Na dworze Imperatora rozgrywa się wiele intryg i nie można mówić o jakiejkolwiek lojalności gdy każdy chce się wspiąć się jak najwyżej w hierarchii.

Saw Gerrera (Forest Whitaker)
Ostatnią z zaprezentowanych postaci jest Saw Gerrera, którego spotkaliśmy po raz pierwszy w piątym sezonie Wojen Klonów. Obecnie jest weteranem i ekstremistą, którego nawet członkowie Rebelii się lekko obawiają. Stara się robić wiele dobrego w galaktyce, czasami nie zważając na środki jakimi dąży do celu.
KOMENTARZE (43)

W oczekiwaniu na dokrętki

2016-06-22 07:22:06

Podczas odbywających się w Las Vegas Licensing Expo, pokazano wybranym osobom fragmenty Epizodu VIII ale i „Łotra 1”. Tych drugich było trochę więcej. Ludziom się podobało i co najważniejsze, podobno film jest adresowany do starszej publiczności niż „Przebudzenie Mocy”. Możliwe, że podobne fragmenty zostaną pokazane na Celebration Europe w Londynie.

Mads Mikkelsen wypowiedział się niedawno o „Łotrze 1”. Przyznał, że ma zaplanowany jeden dzień na planie w czasie dokrętek. Jego zdaniem nie ma czym się martwić. To duży film, a takie bardzo często mają zaplanowane dodatkowe zdjęcia z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Nie dodaje się specjalnie nowych rzeczy, a raczej poprawia pewne sceny i ujęcia, czasem trochę modyfikuje. To raczej dopracowywanie filmu, a nie kręcenie go od nowa. Zazwyczaj dokrętki nie zajmują wiele czasu w mediach, tym razem jednak jest inaczej. Zdaniem Mikkelsena to celowe działanie Disneya, w ten sposób o filmie zrobiło się głośno. Zresztą powątpiewał, by zdjęcia trwały cztery tygodnie. Tym razem aktor nie chciał nic mówić o swojej roli.

Mikkelsenowi za to podoba się bardzo wizja filmu jaką ma Gareth Edwrads. Jego zdaniem reżyser jest bardzo naturalny. Sceny między bohaterami, są bardziej kameralne, mimo obecności 500 osób na planie. Przypomina to czasami duński serial, niż hollywoodzką superprodukcję.

Ben Mendelsohn w jednym z wywiadów przyznał, że dość długo nie mógł mówić o swoim angażu do filmu. Było to o tyle trudne, że plotki o jego udziale rozniosły się stosunkowo szybko. Zdarzało mu się nawet, że dzieci zainteresowane „Gwiezdnymi Wojnami” pytały go o to. Więc mówił im jedynie, że z czasem się okaże. Po raz pierwszy o Mendelsohnie w kontekście „Łotra 1” zrobiło się głośno w marcu 2015. Obsadę ogłoszono w sierpniu.

Matthew Wood, który zajmuje się dźwiękiem filmu, przyznał, że wraz z Davidem Acordem, starają się robić nowe rzeczy, ale jednocześnie chcą zachować oryginalność świata Gwiezdnych Wojen. Chodzi o to, by TIE Fightery brzmiały jak TIE Fightery, a nie jak coś z „Piratów z Karaibów” czy „Transformersów”.

Pojawiły się plotki, że postać Foresta Whitakera na planie była nazywana Castro.



Na koniec jedna ciekawostka. Otóż podobno przy kręceniu zdjęć do „Łotra 1” skorzystano z wielkich ekranów w scenach z X-wingami. Te ekrany działają w ten sposób, że wyświetla się na nich środowisko wokół pojazdu, przez co mamy lepsze złudzenie ruchu. Zasada podobna do symulacji, tyle, że tym razem jest to wykorzystywane do zdjęć. Te ekrany tym razem miały wysokość jakiś 12 metrów, więc były raczej duże. Powyżej przykładowy ekran wykorzystany w filmie „Oblivion”.
KOMENTARZE (10)

Mads Mikkelsen o swojej roli

2016-05-02 08:40:32

Kilka miesięcy temu pisaliśmy o potencjalnym powiązaniu postaci granych przez Madsa Mikkelsena i Felicity Jones. Niedawno w wywiadzie dla telewizji Sky News Mads potwierdził wspomnianą plotkę wyjawiając, że postać, którą gra jest spoiler ojcem Jyn Erso, granej przez Felicity spoiler. Więcej aktor nie chciał zdradzić w telewizji, twierdząc, że musiałby później wszystkich zabić. Wspomniany wywiad możecie zobaczyć poniżej.



Z innego wywiadu, udzielonego dla magazynu Evening Standard, dowiadujemy się, że w filmie będą flashbacki z wcześniejszych lat postaci granych przez Madsa i Felicity. Zdradził również, że na ekranie zobaczymy mieszankę nowych postaci z tymi, które już znamy z poprzednich filmów - nie chciał jednak powiedzieć kto powróci.
KOMENTARZE (7)

Analiza zwiastuna „Łotra Jeden”

2016-04-11 07:28:24 redakcja +

Zwiastun „Łotra Jeden” już jest w sieci od paru dni. Warto więc przyjrzeć się mu trochę bardziej analitycznie. W poniższym tekście możliwe są pewne spoilery, więcej jednak jest odniesień do fanowskich spekulacji.



Postać, którą gra Felicity Jones to Jyn Erso. Jej imię już słyszeliśmy w różnych plotkach, ale niekoniecznie w takiej wersji. Jyn padło tutaj, Lyra Erso tutaj.
Pytanie, czy Jyn i Lyra to jedna i ta sama osoba? Czy może zobaczymy też jej siostrę (i ojca, i tak dalej). Wielu fanów słysząc jej imię od razu pomyślało o Jan Ors. Przypomina ją też trochę strój.
Zwiastun rzuca nam też światło na przeszłość głównej bohaterki, która od 15 roku życia musiała sama troszczyć się o siebie. Teraz widzimy ją w kajdankach, więc przynajmniej od początku filmu nie będzie jej po drodze z Rebeliantami, zatem zapewne dostanie propozycję nie do odrzucenia.



To bez wątpienia Yavin IV. Odtworzono wnętrze bazy, widać tam zarówno Gonka jak i transportery z wagonikami, czy wiele innych rebelianckich szczegółów. Yavin tym razem został zbudowany w Anglii, dokładniej w Cardintgon o czym pisaliśmy tutaj. Widzimy go jednak tylko z wewnątrz. Mamy dużą dbałość o detale, są X-wingi, dobrze odtworzone mundury, astromechy, dekoracja przypominająca trochę Tikal zarówno kamienie jak i roślinność.
W dialogach też słyszymy kim właściwie jest nasza łotrzyca Jyn. Fani stworzyli oczywiście mnóstwo teorii odnośnie bohaterki Łotra Jeden, czyniąc ją matką Rey, czy też córką postaci granej przez Bena Mendelsohna, a nawet samego Boby Fetta, czy postaci Madsa Mikkelsena. Póki co są to jednak radosne przejawy spekulacji. Zwiastun nic nam nie sugeruje w tej materii.



W bazie zobaczymy Mon Mothmę. Gra ją Genevieve O’Reilly.



Pojawiła się jako Mon Mothma na planie „Zemsty Sithów”, jednak tam sceny z jej udziałem zostały wycięte. Można ją tylko oglądać w dodatkach na DVD i BD. W filmie można ją wypatrzeć w kadrze powyżej. Obecnie aktorka wraca do tej roli. W bazie widzimy także Jana Dodonnę, stoi w tle i jest słabo widoczny. W roli wiceadmirała rebeliantów wcielił się Alistair Petrie. To prawdopodobnie on wypowiadał poprzednie kwestie, sugeruje to datapad w ręku.



Sala w której rozmawiają rebelianci i Jyn to odtworzenie tej z „Nowej nadziei”, gdzie śledzono losy bitwy o Yavin. Podobne ekrany ścienne pojawiły się też w „Zemście Sithów” w Świątyni Jedi.


Diego Luna gra postać, która podobno nazywa się Cassein Willix. Jest prawdopodobnie kapitanem Rebeliantów i wiele wskazuje na to, że obok Jyn najważniejszym z Łotrów.



Ujęcie na jakiejś pustynnej planecie, gdzie widzimy Jyn w akcji. Ta planeta jest widoczna w kilku miejscach zwiastuna, wygląda na istotną dla akcji. Niektóre plotki sugerują, że pustynie nagrywano tym razem w Jordanii, ale nie zostały one nigdzie potwierdzone.



Za Jyn znajdują się tu jeszcze inne osoby. Prawdopodobnie Willix oraz droid, którego gra Alan Tudyk. Ten droid jest stworzony w technice motion-capture. Nie widzimy go w pełnej okazałości, ale więcej pisaliśmy o nim tutaj. W czasie tych walk widać też, że Jyn kogoś ratuje (Willixa?).



Następnie logo Lucasfilmu, a po nim widzimy Jyn lecącą na akcję (lub przywożoną Yavin?). Wygląda na pasażerkę, ale niezbyt zadowoloną.



Widok na niszczyciele, TIE Fightery i Gwiazdę Śmierci.




Niszczyciele wydają się wzorowane na ISD I „Devastatorze”, statku flagowym Vadera z czasów „Nowej nadziei”. Podobieństwa dotyczą zarówno kolorystyki jak i rozbudowanego mostka. Ten sam wzór przyjęli także twórcy „Rebeliantów”. Wprowadziło to drobne zamieszanie w głowach fanów, jako że dużo bardziej rozpowszechniony jest wizerunek ISD II z „Imperium Kontratakuje” i „Powrotu Jedi”.



Montowanie działa Gwiazdy Śmierci.



Problem, że ten talerz widzimy w dużej części w „Zemście Sithów”. Więc albo jest to tylko okrywa, albo coś do wytłumaczenia.



W między czasie w dialogach dowiadujemy się trochę o akcji jaką ma przeprowadzić Jyn.



Widzimy Rebeliantów biegnących z bazy. Jak łatwo się domyśleć Jyn przyjęła zadanie. Pomagają jej też piloci. Widzimy X-winga i oczywiście bazę na Yavinie.



Ben Mendelsohn w roli imperialnego. Na pierwszy rzut oka wygląda jak Wielki Admirał, nawet pozę ma przypominającą trochę Thrawna. Ale oznaczenia wskazują na bardziej Admirała Floty. Być może to postać, o której wspomina Chuck Wendig w swojej powieści Koniec i początek, tajemniczy imperialny admirał? Druga wskazówka to mundur, przypominający ten który nosił Yularen z imperialnego biura bezpieczeństwa. Ben gra kogoś wyżej postawionego. Stephen Stanton, czyli Tarkin w „Wojnach klonów”, sugeruje, że tę postać poznaliśmy już w Tarkinie Jamesa Luceno. Jeśli tak byłoby to Harus Ison, zastępca dyrektora IBB, przynajmniej taki stopień miał u Luceno. Raczej nie jest to Armand Isard, którego Luceno wprowadził ponownie do oficjalnego kanonu w tej powieści. Natomiast istnieje możliwość, że Ison awansował. Swoją drogą Stanton wypowiadający się na temat „Łotra Jeden” może coś sugerować. Czyżby jednak podkładał głos Tarkina?
Jeszcze inny możliwy kandydat to Nils Tenat, który także pojawił się u Luceno i to on miał przejąć projekt Gwiazdy Śmierci.

Tło tego ujęcia bardzo przypomina miejsce, w którym Tarkin rozkazał zniszczyć Alderaan. Tyle, że planeta jest inna. Czy to ta na której Rebelianci walczyli, czy jeszcze coś?
Warto też zauważyć jego blaster w ręku. Bardziej ozdobny i dystyngowany. No i pokryty chromem.



Nowy czołg. Nowi szturmowcy i jeszcze jacyś więźniowie. Planetę już widzieliśmy. W tle widać także skraplacz wilgoci, co wydaje się pasować do pustynnego otoczenia.



Sam czołg to oczywiście nowy pojazd, ale też osadzony w filmach. To jakby UT-AT (Unstable Terrain Artillery Transport) nowej generacji. Te oryginalne pojawiły się w „Zemście Sithów”.



Forest Whitaker jako najemnik udzielający rad. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami porusza się on o lasce, więc bardzo prawdopodobne że faktycznie ma jakąś protezę zamiast nogi. Jego postać to najemnik, ale też ktoś, kto doradza Jyn, słychać to w dialogach. Tam pada kilka istotnych kwestii. Choćby ta co się stanie kiedy ją złapią (nie jeśli, ale kiedy). Kolorystyka może sugerować, że to ta planeta z piaskiem, ale to się jeszcze okaże. Natomiast warto przypomnieć, że Whitaker był na Malediwach, gdzie kręcono część zdjęć. Więc może ta pustynna planeta jest jednocześnie planetą z plażami i palmami.



I pierwsze ujęcie Szturmowców Cienia, czyli tych elitarnych sił Dartha Vadera. Widzieliśmy ich już wcześniej w zapowiedzi teasera. Z tyłu widać płonący skraplacz wilgoci, zatem jakaś farma czy coś? Dziwi za to widok trawy go okalający. Ciemny piasek oznacza, że to jedna z scen nagrywanych na Islandii. Czyli może to być jeszcze jedna planeta.



Pojmani rebelianci prowadzeni przez targ.



Jyn, Willix i droid którego gra Alan Tudyk uciekają. Wygląda na to, że scena ta została nagrana na stacji metra Canary Wharf w Londynie. Niektórzy sugerują, że to może się dziać już we wnętrzu Gwiazdy Śmierci. Inni, że to transport publiczny choćby na Coruscant, jak to miało miejsce w serialu „Wojny klonów” Tartakvsky’ego.



Różni szturmowcy, zgodnie z tym co prezentował Donnie Yen poza klasycznymi i Cienia (których nie ma w tym ujęciu) mamy jeszcze trzeci typ.



Donnie Yen pokazujący swoje sztuki walki. W tle czarny X-wing, a także szturmowcy odgradzający drogę. Też ktoś w czerwonym kostiumie, ale raczej nie jest to gwardzista.



Szturmowcy Cienia w akcji. Tym razem na planecie z piaskiem i palmami.



Zniszczony pojazd imperialny, trochę przypominający ten którym latał Kylo Ren. Ale czy na pewno akurat ten należy do Imperium? Dosyć przyjemnie łączy on stylistykę „Przebudzenia Mocy”, z klasyczną trylogią. Warto tu wspomnieć o używaniu rekwizytów z Epizodu VII, które zapowiadano.



Rebeliant walczący przy wybuchu, prawdopodobnie pojazdu z poprzedniego kadru.



Mendelsohn przechadzający się pośród ciał...Sekwencja wygląda na nagrywaną na Malediwach, ale te ujęcia zostały nagrane w Bovingdon Airfield niedaleko Pinewood. Zdjęcia tutaj.



A to zdecydowanie największa zagadka. Gwardziści imperialni są. Postać w czarnym płaszczu klęka. Zatem gdzieś pewnie czai się imperator. Raczej nie jest to Vader, inny płaszcz, ramiona itp. Palpatine także poruszał się inaczej, zresztą po co miałby klękać? Więc może ktoś nowy? I przed czym klęka? Zbiornik bacty albo coś w tym stylu? Fani wskazują na postacie Inkwizytorów, czy też Snoke’a, albo Plagueisa, gdzie ten ostatni rzecz jasna miałby być podtrzymywany w domniemanym zbiorniku. Jeszcze jedna teoria sugeruje, że to może być postać grana przez Madsa Mikkelsena, ale to chyba już trochę za bardzo fanowska fantazja. Na razie Mads jest jedynym z głównych aktorów, którego jeszcze nam nie pokazano w żaden sposób w tym filmie, stąd pewnie takie sugestie.



Wen Jiang jako kolejny najemnik, uciekający przed wybuchem.





AT-AT na plaży i Rebelianci. Modele te różnią się od tych widzianych w „Imperium kontratakuje”. Ich „łby” są inne, pozbawione są ciężkich dział montowanych od spodu, a boczne są zdecydowanie mniejsze. Z obydwu stron korpusu widać jakieś dodatkowe płyty koloru żółtego, zaś ogólna sylwetka wydaje się smuklejsza.



Felicity Jones w przebraniu imperialnym. Tu znów pojawiają się teorie fanowskie, od tego, że Jyn jest podwójnym agentem, po zwykłą przebierankę.



Jej strój przypomina agenta Kallusa z „Rebeliantów”, pomijając broń noszoną na plecach.



Logo i napisy końcowe.
KOMENTARZE (17)

Piątek Mocy i inne ploty

2016-02-24 07:24:46

Podobno postać Felicity Jones ma na imię Jyn. Nie wiadomo tylko, czy Jyn to jej imię, czy raczej oznaczenie kodowe, tak jak w przypadku „Przebudzenia Mocy” mieliśmy Kirę a finalnie Rey. Wcześniej niektóre źródła sugerowały, że postać Jones będzie się nazywać Lyra Erso (więcej (inne od razu to dementowały). Tam też pisaliśmy o potencjalnym powiązaniu postaci Jones i Madsa Mikkelsena).

W sieci pojawiło się też zdjęcie, które jakoby pochodzi z rekwizytorni „Rogue One”. Ale na razie nie potwierdzono jego autentyczności.



Skoro jesteśmy przy szturmowcach. Już wcześniej informowaliśmy, że niektórzy z nich mają się nazywać Death Troopers. Tu pojawiła się ciekawa analogia do starych figurek Kennera. Przy „Nowej nadziei” wydano figurkę Death Squad Commander. Prawdopodobnie jest to koincydencja, ale ciekawa. Zwłaszcza, że figurka potem miała jeszcze długie życie w reedycjach. Na planie były jeszcze dwie inne grupy szturmowców które określano mianem Pinnacle Trooper (szturmowcy pinaklowi?) oraz Scarab Trooper (szturmowcy skarabeuszowi?).



Riz Ahmed przy okazji nagród BAFTA krótko poopowiadał o „Rogue One”. Jego zdaniem ten film jest inny, w pewien sposób dziwny. Gareth Edwards sprawił, że jest on bardzo prawdziwy, ale też niesamowity. To ma być świeże spojrzenie na znany świat. Nie bez powodu reżyser tak wiele mówił na temat filmów wojennych. Ahmed ma też nadzieję, że widzowie są gotowi na to, co dostaną.

Tymczasem szykowany jest zwiastun „Rogue One”. Właściwie to nawet już zmontowano dwa lub trzy, które gdzieś krążą w ramach testowania odbioru. Są mroczniejsze niż to, co dotychczas widzieliśmy w sadze. Te zajawki mają publiczności przede wszystkim pokazać ton filmu. Niestety nie wiadomo kiedy zostaną upublicznione.

Z innych plotek. Emeson Nwolie, statysta ze „Strażników galaktyki” i drugich „Avengersów” ma też małą rólkę w „Rogue One”. Pewnie znów jest statystą. Ale ciekawsze jest to, że jego rola jest opisana jako religijny wojownik. Czy to błąd, czy przypadkiem zdradzono jakąś istotniejszą informację, na razie nie wiemy.

Na koniec oficjalnie już. Piątek Mocy będzie – 30 września 2016. Wtedy pojawią się produkty z „Rogue One”. Na opakowaniu ma być Darth Vader (według jednych źródeł) lub szturmowiec i AT-AT (według drugich). W każdym razie obecność Imperium będzie widoczna w filmie.


KOMENTARZE (10)

Nowa polska data premiery „Rogue One”

2016-01-27 14:45:50



Sukces „Przebudzenia Mocy” w Polsce pomógł. „Rogue One” zobaczymy w naszym kraju wcześniej, bo już 15 grudnia 2016 (czwartek).

Na razie nie jest jeszcze znany polski tytuł „Rogue One: A Star Wars Story”. Film będzie opowiadał historię grupy Rebeliantów odpowiadających za wykradzenie planów Gwiazdy Śmierci. Reżyseruje Gareth Edwards. Występują: Felicity Jones, Mads Mikkelsen, Ben Mendelsohn, Forest Whitake i Donie Yen.

Jednocześnie polski oddział Disneya informuje, że premiera Epizodu VIII odbędzie się u nas 14 grudnia 2017.
KOMENTARZE (43)

Redakcyjne podsumowanie roku 2015

2016-01-15 20:32:02



Zgodnie z redakcyjną tradycją, ponownie pokusiliśmy się o podsumowanie minionego już roku 2015. Ważnego, gdyż po raz kolejny na naszych ekranach zagościły „Gwiezdne Wojny”.

14. Josh Trank i losy jego spin-offa


Lord Sidious: Przesunięcie spin-offów, Antologii, Opowieści czy jak je tam nazywają, jakoś nie robi mi większej różnicy. To wciąż jest jedna wielka niewiadoma. Natomiast przyznaję, że wyczyny Tranka wpierw wprawiły mnie w osłupienie, a potem, zwłaszcza na Celebration, szczerze rozbawiły. Z jednej strony to przykre, jak niewiele trzeba by zniszczyć sobie karierę, z drugiej to też nauczka, jak łatwo jest się zachłysnąć własnym sukcesem. Może to sprawi, że inni filmowcy zaangażowani w „Gwiezdne Wojny”, przede wszystkim wezmą się ostro do roboty.

Shaak Ti: Powtórzę za poprzednikiem, wielkiej różnicy mi to nie robi. W chwili obecnej jeszcze szał po TFA nie opadł jeszcze na tyle, by się tym przejmować. No i miejmy nadzieję, że osoby takie jak Trank nie zbliżą się więcej do „Gwiezdnych Wojen” nawet na cal.

Burzol: Dawno już nikt w Hollywood nie wszedł tak szybko na szczyt, żeby błyskawicznie popaść w niełaskę. Josh Trank był Nową nadzieją młodego kina Hollywoodzkiego, ale wystarczyła jedna porażka w postaci Fant4stic i już nikt nie chce z nim pracować.

ogór: Josh Trank jest odpowiedzialny za nową “Fantastyczną Czwórkę”? O Mocy.. dobrze, że go wywalili. Jest przynajmniej nadzieja dla spin-offów :D

Lord Bart: Ha, czyli Marvele można krytykować, może wyjść “zły” film. Haha. Niesamowite. A poza tym Trank pozostaje dla mnie anonimowy, więc [wzruszenie ramionami].

13. Celebration Europe w Londynie 2016


Zapowiedź.

Shaak Ti: Nie jadę, niestety, ale trochę mi smutno, że jest to po raz kolejny Londyn. Są też inne państwa…

Lord Sidious: Bilety wyprzedane jak ciepłe bułeczki to coś znaczy. A tak mam nadzieję, że wyciągną wnioski z poprzednich Celebration Europe. To w Londynie nie było złe, ale do amerykańskich mimo wszystko mu daleko, choć bliskość Pinewood to niweluje. Ale Brytyjczycy na pewno poradzą sobie z tym lepiej niż zrobili to Niemcy. No i znów będzie epicko, bo twórcy Epizodu VII powinni mieć już rozwiązane języki, a jeszcze będą i Łachudry i ludzie z EVIII.

Rusis: Miło, że impreza wraca do Europy. Wizyta na niej wyjdzie w tym roku dzięki temu taniej. No i bliskość Pinewood powoduje, że liczę na wielu aktorów, z nowych filmów, obecnych na imprezie.

ogór: Niestety nie jadę, bawcie się dobrze. Liczę chociaż na to, że jakiś główny panel będą transmitować gdzieś w internecie.

Lorn: Nie mogę się doczekać, pamiętam jeszcze Essen, w którym bardzo mi się podobało, a teraz powinno być o niebo lepiej bo i więcej się dzieje. Czekam!

Burzol: Miłej zabawy i pozdrówcie ode mnie proszę Daisy Ridley. :*

Lord Bart: A finał Ligi Mistrzów w tym roku w Mediolanie, no i ME we Francji. Nie no :P chciałbym kiedyś pojechać w końcu, ale raczej do Juesej jednak. Naćpałbym się tamtejszych klimatów, może stałbym się “true” fanatykiem?

Kasis: Mi również nie będzie dane pojechać do Londynu, ale sam fakt, że taka impreza znów odbywa się w Europie i tak mnie cieszy. Na pewno będzie dużo ciekawych materiałów, a jeśli trafi się jakaś transmisja na żywo, to przynajmniej będzie o ludzkiej porze. Poza tym, miejmy nadzieję, że Celebration Europe wpisze się na stałe w harmonogram starwarsowych konwentów zwiększając szanse europejskich fanów na udział w którejś z kolejnych odsłon.

12. Colin Trevorrow reżyserem Epizodu IX


Lord Sidious: Nie powiem, żeby mnie to jakoś szczególnie ucieszyło. Ale dobór twórców, prócz Abramsa póki co szału nie robi. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak w przypadku Johnsona ważne, że Abrams stoi za tym gdzieś z tyłu. A Trevorrowowi nie udało się z „Parkiem” (o ile nie patrzy się na wyniki kasowe), ale jego „Na własne ryzyko” naprawdę mi się podobał. I to zdecydowanie lepszy film niż te, które popełnili Gareth Edwards, czy Rian Johnson. Mniejszy, ale dobrze poprowadzony, więc jeszcze po „Przebudzeniu” wciąż patrzę na Epizody VIII i IX przychylnym okiem.

Rusis: Zdecydowanie wolałbym Abramsa kończącego trylogię, więc ogłoszenie, że to będzie Trevorrow mnie zasmuciło. Liczę jednak na to, że podobnie jak to jest w spin-offach będzie to bardziej film producencki (kierowany przez Abramsa), a reżyser ma po prostu przypilnować aktorów na planie, będąc dobrym rzemieślnikiem.

Burzol: "Na własne ryzyko" jest jednym z lepszych reprezentantów amerykańskiego kina niezależnego ostatnich lat. Uroczy, skromny, świetny film. "Jurassic World" ma wiele poważnych wad, ale kilka interesujących wrażeń kinematograficznych wywołuje , no i sukcesu komercyjnego nie można mu odmówić. Niestety Trevorrow pomagał też pisać scenariusz w "Świecie Jurajskim", a ten leży całkowicie. Wobec tego mam dla tej nominacji mieszane uczucia.

ogór: Spokojnie Moi Drodzy, Trevorrow daje tylko nazwisko, Abrams pewnie będzie pociągać za sznurki zza kulis.

Lorn: Ten film jest tak odległy, że jeszcze o nim nie myślę. Zobaczymy co przyniesie EVIII.

Lord Bart: Dziewiątego znaczy się? Już mają wybranego? Może nie dożyją? Bez żartów - to tylko pokazuje kondycję SW pod władzą Disneya. A nazwisko? Jurassic World? I jeszcze pisał do tego scenariusz?

Mam tylko dwie skromne, bezdomne nadzieje: że jednak nakręci coś wartościowszego chociaż odrobinę i… że kochany Burzol doczeka w końcu Gwiezdnych Wojen niezależnych <3

11. Star Wars Komiks powraca w dobrym stylu


Shaak Ti: Na komiksy od Marvela czekałam długo i choć są tam historie i lepsze, i gorsze, to miło się je czyta. Egmont stanął na wysokości zadania, zwłaszcza, że nowy SW Komiks ma świetny stosunek jakości do ceny (20 zł za pełen akt). Tempo wydawania nowych zeszytów jest w Stanach tak duże, że Egmont będzie musiał chyba pomyśleć o aktualizacji planu wydawniczego - wciąż nie mogę doczekać się “Kanana”.

Lord Sidious: Parafrazując admirała Pietta: Marvel Comics, we don’t need that scum. Dla mnie saga obecnie zaczyna i kończy się na filmach, więc zupełnie przeoczyłem tak zniknięcie jak i powrót SW Komiks.

ogór: Kto to jest Lord Sidious? A tak na poważnie, to gdyby tylko okładka byłaby odrobinę sztywniejsza (i pewnie przez to sam komiks droższy o kilka złotych) to byłoby prawie idealnie. Ale trzeba się cieszyć, bo jesteśmy dzięki temu w miarę szybko jeśli chodzi o nowy kanon, przynajmniej ten komiksowy. Dzięki Egmoncie!

Burzol: To oficjalne: Lord Sidious nie zna się na komiksach. A tak całkiem poważnie to komiksy Star Wars od Marvela to odrobinę nowa jakość, w porównaniu z dawnymi komiksami Dark Horse'a. Skupione głównie na klimacie Starej Trylogii, są nastawione na raczej luźne przygody i radość śledzenia przygód swoich ulubionych bohaterów. Nie boją się szalonych rozwiązań, są dostępne dla szerokiego czytelnika. Osobiście myślę, że znakomicie, że polscy komiksiarze mają do nich dostęp w tak atrakcyjnych cenach.

Lorn: Cieszy mnie sposób wydawania komiksów i to że się ukazują, o treści na razie trudno mówić, bo wiele tego nie ma, chociaż Vader mi się podobał.

Lord Bart: Marvele są skuteczniejsze niż wywiady radziecki i izraelski razem wzięte. Dopadną cię zawsze. I wszędzie. I w każdym uniwersum ;)

10. Rebelianci sezon 2


Shaak Ti: “Rebelsi” niestety trochę zostali w tym roku przyćmieni przez “Przebudzenie Mocy” i tak chyba będzie w najbliższych latach. Podoba mi się, że drugi sezon jest dłuższy, w końcu załoga ruszyła się z Lothalu, a historie stają się coraz bardziej personalne. Może w tym roku, w związku z “Rogue One” serial będzie bardziej powiązany z nowym filmem?

Lord Bart: Eppur si muove…

Kasis: Cały czas oglądam, serial jest w porządku i ma fajne momenty, ale ciągle mi czegoś brakuje. „Wojny klonów” szybciej i bardziej przypadły mi do gustu. Rację ma też Shaak Ti, że nowy epizod przyćmił serial. W tym sezonie „Rebeliantów”, jak na razie, najbardziej spodobało mi się pojawienie Vadera.

9. Ogłoszenie filmu o Hanie Solo


Burzol: Na ten film ucieszyłem się gdy ogłosili kogo wybrali to wyreżyserowania. Wierzę w ten duet, więc już specjalnie nie martwię się co napiszą obaj Kasdanowie. Film o Hanie Solo może nie udać się w różnych miejscach. W paść w scenariuszu, albo gdyby wybrali złego aktora na główną rolę. Ale film prowadzony będzie przez zdolnych filmowców, co daje nadzieję.

Shaak Ti: Dla mnie film o Hanie to jedna wielka niewiadoma. W którym momencie życia go przedstawią? Jaka będzie fabuła? Kto będzie w stanie oddać czar Harrisona? I te niewiadome sprawiają, że chcę go zobaczyć, ale jednocześnie pragnę, by mnie zaskoczył - tak jak w kwestii Solo zaskoczyło mnie “Przebudzenie”. Dlatego nie zamierzam czytać spoilerów, choć pewnie minie jeszcze wiele dni, zanim te w ogóle się pojawią. Zamierzam za te parę lat usiąść w kinie i cieszyć się filmem.

Lord Sidious: Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjny ze spin-offów. „Rogue One” opowiada własną historię z nowymi bohaterami. Boba Fett daje duże szanse dodania czegoś do tej postaci, zwłaszcza zwykłej westernowej historii. A Solo? To będzie mierzenie się z legendą Harrisona Forda. Póki co młodsze wersje postaci, jak to miało miejsce w Indianie jakoś dawały radę. Jak będzie tym razem? Zobaczymy. Zwłaszcza, że teraz czeka nas poszukiwanie nowego Forda.

Rusis: Na początku martwiłem się o spin-offy bojąc się, że poziomem będą przypominały filmy Marvela. Zapowiedzi związane z “Rogue One” trochę te zmartwienia zmniejszyły, ale ten film znowu je rozbudza. Han Solo to postać kultowa, jednoznacznie kojarzona z Harrisonem Fordem. Boję się, że ktokolwiek go nie zagra to nie wyjdzie dobrze.

ogór: To chyba jak na razie jedyny film z nowej fali filmów SW, na który praktycznie nie czekam. Zero zainteresowania z mojej strony, a to dzięki temu, że jest tylko jeden aktor, który gra Hana Solo. Wiecie o kim mówię.

Lorn: Sam film uważam za fajny pomysł, ale na tą chwilę trudno mi sobie wyobrazić innego aktora w roli Hana, zwłaszcza po tak emocjonalnym rozwiązaniu tej kwestii w epizodzie VII.

Lord Bart: Harrison Ford to Han Solo i Han Solo to Harrison Ford. Kropka. Ten film mógłby mieć ułamek cienia szans, gdyby trafił z genialną fabułą. Wtedy ewentualnie można olać, kto imituje głównego bohatera. Ale po tym co Kasdan zrobił (albo czego nie zrobił) w TFA… dorzucam go do gulaszu ;)

Kasis: Żaden nowy film Star Wars nie budzi we mnie takich obaw. Nie podoba mi się pomysł sięgnięcia po postać Hana. Oczywiście to może się udać, ale obawiam się, że zbyt wiele pułapek czeka na twórców. Han Solo grany przez Harrisona Forda, to swoista legenda, bohater, z którym kobiety chciałyby być, a mężczyźni chcieliby nim być (niektóre panie zresztą też). Trudno zmierzyć się z czymś takim. Dodatkowo Trylogia Hana Solo była dla mnie jedną z przyjemniejszych lektur z EU. Dlatego jestem mocno sceptyczna, ale kto wie, może jednak twórcy mnie zaskoczą. Bardzo dużo zależy od wyboru aktora do tytułowej roli oraz oczywiście scenariusza.

8. Battlefront, czyli gry wychodzące z letargu


Shaak Ti: Powiem tak, w “Battlefronta” grałam tyle, ile udało mi się dorwać w sklepie. Mój komputer zapewne wybuchłby niczym Gwiazda Śmierci, gdybym choć włożyła płytę, a PS3 najwidoczniej jest za słabe… dlatego o samej grze nie będę mówić. Natomiast cieszy mnie, że nareszcie coś się dzieje (chociaż logo EA na tym cosiu już mniej). Strzelanki to średnio moje klimaty, czekam na erpega z prawdziwego zdarzenia (o “Baldurze” czy “Tormencie” nie marzę, ale może choć a’la “Mass Effect”...) czy historię w klimacie “Uncharted”, jak zapowiadają. Będzie dobrze!

Burzol: Z jednej strony Battlefront to zły znak, bo dowód na to, że wystarczy wydać dość przeciętną i bardzo małą grę, byle tylko miała logo Gwiezdnych Wojen, i można jej horrendalnie wysoką cenę, a gra i tak sprzeda się w rekordowych ilościach. Z drugiej strony, pomimo wyraźnych braków w tej grze, jest w Battlefrontcie dużo radości, przepiękna grafika i dźwięk i pewien potencjał na grę wybitną. Czy to dobrze wróży na przyszłość gier SW to nie wiem.

ogór: “Battlefront” to gra dobra, ma swoje wady, ma swoje zalety, ale w gruncie rzeczy to dobrze się przy niej bawię. Cały czas tłumaczę sobie, że wydali na początek taką a nie inną grę aby powiedzieć “Ej, ludzie robimy gry SW, kupujcie i grajcie” a w międzyczasie szykują dla nas prawdziwą petardę. Marzy mi się gra pokroju “Wiedźmina 3”, tyle, że w starwarsowym uniwersum.

Lorn: Dobrze, że gra powstała bo jest się w końcu przy czym pobawić. Szkoda, że poza wspaniałą oprawą ma do zaoferowania tak niewiele treści i jest właściwie “wydmuszką” skierowaną “do wszystkich”. Nadal jednak gra się w to przyjemnie j na krótkie klimatyczne sesje jest w sam raz.

Lord Bart: Jestem ciekaw czy ktoś się tam ogarnie i zauważy, że brakuje nowych gier SW (chociażby dla przeciwwagi corocznych taśmowych tytułów od Ubisoftu), że Legendarne klasyki na Stimie rozchodziły się jak świeże bułeczki i że to uniwersum, nawet po dewastacji związanej z EU - ma niesamowity potencjał. Można upchnąć tu praktycznie każdy gatunek gier video i to się sprzeda. Sprzeda się nawet kaszan, a już nie mówiąc jak wypuszczą coś dobrego? Pozostaje usiąść nad rzeką i czekać...

7. Prace nad Epizodem VIII


Shaak Ti: Jakiś miesiąc temu powiedziałabym, że w tej chwili mało mnie to obchodzi, bo do filmu daleko… ale po “Przebudzeniu Mocy” mam tyle pytań, że teraz coraz bardziej wypatruję nowych newsów o ósemce.

Lord Sidious: Epizod VIII to teraz najważniejsza rzecz w Star Wars dla mnie. Na nic innego tak mocno nie czekam. Wciąż niepokoi mnie Rian Johnson, ale jeśli wyjdzie jak w „Mission: Impossible”, czyli z Abramsem z tylnego siedzenia to będziemy mieć mega trylogię. Zaś sam fakt, że jednocześnie pracowano nad trzema filmami w tym roku, gdy we wrześniu kręcono „Rogue One” i Epizod VIII, a jeszcze montowano „Przebudzenie Mocy” to coś czego nigdy wcześniej nie było. Ciekawe czy jeszcze będzie?

Rusis: Dla mnie to co ważne to fakt, że w pewnym momencie mieliśmy aktywne prace nad trzema filmami jednocześnie. Widać jak się zmienia świat Star Wars, nacisk położony na filmy zapewnia, że przez długi czas możemy tylko w tym się zagłębiać, a informacji wciąż będzie wiele.

ogór: John Boyega po przeczytaniu scenariusza stwierdził, że film będzie mroczniejszy, J.J. Abrams zaczął żałować, że nie wyreżyseruje Epizodu VIII, a ja chce tylko, żeby ten film był dobry i, o ile to możliwe mając prawdopodobnie kategorię PG-13, był mroczny. Bo przecież Rian Johnson to facet, który jest odpowiedzialny za odcinek “Breaking Bad” pod tytułem “Ozymandias” - dla mnie idealny odcinek serialu.

Lorn: Liczę na więcej innowacji, EVII jaki był wszyscy wiedzą. Jednym się podobał, innym nie, faktem jest jednak że kilka pomysłów wykorzystał i powtórzyć ich nie można, kolejna próba bazowania na pomysłach McQuarrie’go i bardzo wielu nawiązaniach do klasycznej trylogii może się nie udać, dlatego przed Johnsonem spore wyzwanie. Tym bardziej czekam z zainteresowaniem.

Lord Bart: Boyega mówi, że będzie mroczniej? Znaczy zerżną teraz z TESB? Chronologicznie - Nowa Trylogia, Stara Trylogia, Zerżnięta Trylogia. NSZ - Narodowe Siły Rezerwy. Resistance? Przypadek? Nje sondze.

6. Ożywienie rynku Star War w Polsce (bez książek/komiksów, ale za to z soczkami)


Burzol: Powiem tak. Jesienią 2015 roku pojechałem na wakacje do USA. Chodziłem tam po sklepach z zazdrością, widząc, że Star Wars jest WSZĘDZIE, i jest najpopularniejszą marką, dużo ważniejszą niż Marvel, czy Minionki. Koszulki w każdym sklepie z ciuchami, kostiumy na Halloween, zupki w puszce, płatki śniadaniowe, skarpetki, zabawki dla psów, pluszaki, kubeczki termiczne, długopisy... Gdy wróciłem do Polski z radością przekonałem się, że tuż przed premierą "Przebudzenia Mocy" w polskich sklepach jest niemal takie samo natężenie Gwiezdnych Wojen. Cieszy mnie to bardzo.

Shaak Ti: Było w Internecie kilka hejterskich artykułów ludzi oburzonych tym, że muszą kupować szampony z Chewbaccą czy majtki z Amidalą. A ja, idąc mniej więcej na początku grudnia korytarzami Złotych Tarasów, zachwyciłam się w duchu: “Star Wars w co drugim sklepie!” Na początku nie byłam przekonana do puszczania filmów pod koniec roku, wolałam tradycyjny maj, ale teraz widzę, że oliwy do ognia ogólnostarwarsowej radości dolewa też przedświąteczny szał. I pomyśleć, że i w 2016 będzie tak samo!

Adakus: Powiem wprost, nie ulegam nowej maszynce marketingowej Star Wars, pod egidą Disneya. Szkoda kasy na taki shit.

ogór: Najgorsze jest to, że na tablicy na Facebooku widziałem zdjęcia mandarynek czy tam pomarańczy w siatce z nadrukiem z BB-8, które chciałem kupić, ale nigdzie w sklepach ich nie znalazłem. Czuję się oszukany.

Lorn: Ludzie potrafią narzekać na wszystko, nawet na to że nagle gadżetów jest za dużo, dlatego ja narzekać nie będę. Cieszę się, że dostęp do stuffu z SW jest taki łatwy teraz, a że czasem trzeba przebrać trochę potworków zanim trafi się na perełkę, cóż, od tego każdy ma rozum.

Lord Bart: Majtaski z Amidalą mówicie? [rozgląda się dyskretnie na boki] Możesz podać adres?

Kasis: Wszędzie dookoła Gwiezdne Wojny, do wyboru, do koloru. Uwielbiam kiedy tak się dzieje. Nie muszę nawet kupować, mogę uważać, że część dostępnych gadżetów jest śmieszna/dziwna/byle jaka, ale i tak się cieszę z tego, że jest wybór. Doskonale bowiem pamiętam czasy gdy wszelkich produktów z logiem Star Wars było jak na lekarstwo. Dziś przy okazji małych zakupów natknęłam się na talerz z Vaderem. Śmieszny? Niepotrzebny? Możliwe, ale będzie mnie cieszył podczas śniadań. I za możliwość nabycia nawet takich głupotek jestem wdzięczna.

5. Star Wars Celebration Anaheim


Pełna relacja.

Lord Sidious: Najlepszy konwent wszech czasów. Bardzo umiejętnie dozowane informacje o Epizodzie VII, jeszcze umiejętniej rozbudowano emocje. To sprawa, że to naprawdę niezapomniana impreza. A fakt, że była największa i świetnie zorganizowana robi swoje.

Rusis: Czy był to najlepszy konwent, tak jak Lord pisał, to nie wiem. Walczyłby u mnie o to miejsce z poprzednim Celebration w Orlando. Na pewno jednak była to impreza bardzo emocjonalna, z uwagi na dozowane każdego dnia informacje o nadchodzących produkcjach i gości jacy na nią przybyli. Do tego, jak zawsze, świetnie zorganizowana.

Burzol: Na pochwałę zasługuje też dużo materiałów publikowanych na żywo, lub prawie natychmiast, w internecie. Dzięki temu zwykli śmiertelnicy też czuli się częścią tej imprezy, i mogli niemal jednocześnie z fanami w Anaheim cieszyć się epickim zwiastunem Epizodu 7.

ogór: Ja tam tylko powiem, że fajnie, że sobie jeździcie na takie konwenty, dopóki mi pamiątki przywozicie z tych imprez ;)

Kasis: Dla mnie jedno z najlepszych gwiezdnowojennych wydarzeń tego roku, a nawet nie ruszyłam się z domu. Transmisja otwarcia i zwiastun pokazany w tym samym momencie fanom na całym świecie, to było coś.

4. Zdjęcia do „Rogue One”

Burzol: Jedną z pierwszych myśli po moim pierwszym seansie "Przebudzenia Mocy" było, że nie mogę się doczekać "Rogue One". Bo to będzie pierwszy aktorski kinowy film Star Wars, który nie będzie musiał niczego naśladować. Twórcy mają wolną rękę, po raz pierwszy nie tworzą kolejnego epizodu. Jestem optymistycznie podekscytowany.

Adakus: Premiery tego filmu wyczekuje jak zbawienia. Po lekkim zawodzie jaki sprawił mi epizod VII, w “Rogue One” pokładam jedyną nadzieję ujrzenia czegoś lepszego. Twórca filmu zapowiada całkowicie inną koncepcje, w porównaniu z tym co ujrzeliśmy dotychczas w filmach z sagi. Mam nadzieję że okaże się filmem lepszym, choć zapewne mniej dochodowym.

Shaak Ti: Nie mogę się doczekać z dwóch powodów: po pierwsze, jak wspomnieli panowie wyżej, “Rogue” będzie nową jakością. Film wojenny, prawdziwie wojenny w świecie GW? Tak, poproszę. Po drugie, interesuje mnie jak (i czy) będą ukazane powiązania z nowym kanonem. Zobaczymy kogoś z załogi “Ghosta”, może Fulcrum? Komandora Sato, inkwizycję? Aluzje do komiksów Marvela, nowych powieści? Dowiemy się pod koniec roku.

Lord Sidious: Wciąż to jedna wielka niewiadoma. A przecieków mniej niż przy Epizodzie VII. Przed Epizodem VII w kinie byłem mocno poddenerwowany, teraz pewnie będzie podobnie. Ale prawda jest taka, że dużo mocniej interesuje mnie Epizod VIII, niż to. Chyba o to chodziło. Cieszy kierunek, który zapowiadają, czyli film wojenny. Ale jak to z zapowiedziami bywa wiemy. Z pewnością cieszy obsada, w szczególności Felicity Jones, Forest Whitaker i Mads Mikkelsen.

ogór: Oby ten film nie okazał się jednym wielkim śmieciem, którego nikt nie będzie chciał posprzątać, bo przecież za rogiem kolejne filmy. A jak się okażę, że to arcydzieło, to każdy kolejny film będzie miał pod górkę. I tak źle, i tak nie dobrze, jak żyć?

Lord Bart: Jeśli faktycznie nie będą niczego “naśladować”... Burzolu, mówiłem już jak bardzo Cię wielbię? XD <3

3. Uroboros i Egmont wydają nowe książki


Shaak Ti: Egmont ma spore doświadczenie w wydawaniu książek dla dzieci i robi to bardzo dobrze, dlatego tutaj nie mam za wiele do powiedzenia. Natomiast Uroboros zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Książki są pięknie wydane, do tego w cenie podobnej do tych amberowych. Szkoda tylko, że na razie ani widu, ani słychu niewydanych u nas pozycji z “Legend”.

Lord Sidious: Kasa się kręci :P.

Rusis: Egmont ma już spore doświadczenie na rynku Gwiezdnych Wojen, więc wiemy czego można się mniej więcej spodziewać. Natomiast Uroboros jest dla mnie zagadką, nie posiadam żadnej ich książki jak dotychczas. Sam fakt jednak, że to wydawnictwo jest związane z Empikiem sprawi, że książki Star Wars będą bardziej w Polsce promowane.

Burzol: Do listy wydawców, którzy wiedzą co robią, dodałbym Ameet, które nie tylko zajmuje się literaturą dziecięcą, ale też znakomicie wydało album "Star Wars Wizje". Działalność tych trzech wydawnictw cieszy, jesteśmy na bieżąco, polski czytelnik może zapoznać się z niemal pełną ofertą literatury Star Wars. I wszystko wydane jest naprawdę ładnie.

Adakus: Luka po Amberze musiałby być zapełniona, i podobno Uroborosowi dobrze to wychodzi,. Egmont i Ameet już wydawali wcześniej, teraz po prostu wydają więcej ;).

ogór: Ja napiszę tylko o tym, że książki od Uroborosu są jakościowo o wiele lepsze od tych, które wydawał Amber, o wiele!

Lorn: Jeśli chodzi o jakość merytoryczną nowych książek to status quo zostało zachowane względem starego kanonu, choć jest ich niewiele to już są zarówno pozycje bardzo dobre (Battlefront) jak i słabe (Lordowie Sithów). Co mnie cieszy to fakt, że Uroboros wydaje je w bardzo dobrej jakości za godziwe pieniądze.

Lord Bart: Ciekawy jaki papier mają w tym Uruborosie...

2. Koniec ery Amberu


Burzol: Coś się kończy, coś się zaczyna. Nie da się przecenić dokonań Amberu, a także ś.p. Andrzeja Syrzyckiego, w promowaniu popularności Gwiezdnych Wojen w Polsce. Setki książek, te żółte kartki, różne rodzaje tłumaczeń, grzbiety z czerwoną kreską, to kawał dziedzictwa, które Amber za sobą zostawia.

Adakus: Amber był dla mnie jednym ze stałych elementów mojego fanowstwa. Swego czasu, punktem honorowym było dla mnie zebranie wszystkich publikacji wydanych przez to wydawnictwo. Jednak rezygnacja z usług Amberu, wraz z degradacją EU, jest końcem ery Lucasa, czyli takich Gwiezdnych wojen do jakich się przyzwyczaiłem i wychowałem. Sentyment pozostaje.

Shaak Ti: Ta wiadomość była chyba najsmutniejszą w całym roku. Gdzieś w głębi czuło się, że to się stanie, ale i tak przykro słyszeć, że wydawnictwo, z którego książkami większość z nas spędziła długie godziny, nie będzie już wydawać powieści SW. Mimo wszystko chciałabym zobaczyć jakieś wznowienia tych pozycji, których nigdy nie udało mi się zdobyć. Aby nie stały się niemożliwymi do kupienia białymi krukami.

Lord Sidious: Cóż… Brakuje mi tylko jednej ich książki, czyli Kenobiego. To bardzo symboliczny koniec pewnej epoki, która dość mocno odzwierciedlała pewien etap mojego fanostwa.

Rusis: Amber był pewną stałą jeśli chodzi o rynek SW w Polsce. Zdarzały się lepsze i gorsze lata z mniejszą liczbą książek, ale niezależnie od koniunktury Amber dalej wydawał. Mam duże wątpliwości, czy w latach posuchy inne wydawnictwo by na ich miejscu nie zaprzestało wydawania. I mimo iż nie kupuję już książek fabularnych Star Wars to żałuję, że Amber stracił licencję. Minione lata sprawiły, że darzę to wydawnictwo dużym sentymentem.

ogór: Amber tak bardzo zapisał się w historii “polskich Gwiezdnych Wojen”, że trudno będzie mi znaleźć cokolwiek innego co będzie mi przypominać ten czas, gdy człowiek był zafascynowany Gwiezdnymi Wojnami i to właśnie dzięki książką Amberu poznawał kanon (Legend). Cóż, dzięki Ci Amberze, za te wszystkie lata!

Lorn: Cóż, bardzo żałowałem tego kroku, w pewien symboliczny sposób odzwierciedla to śmierć EU. Amber robił świetną robotę wydając książki niemal na bieżąco w czasach gdy były mocno niszowym tematem i zawsze będę o tym pamiętał.

Lord Bart: Amber wydawał Legendy. To coś znaczy. Oczywiście wtedy kiedy wydawał kanon - nie znaczyło nic :P Nie no… mnie też żal ;(

1. Premiera „Przebudzenia Mocy”


Shaak Ti: Co tu dużo mówić? Tak, Ren mnie zawiódł. Tak, film mógłby być dłuższy, by wyjaśnić parę dziur fabularnych, ale… “Gwiezdne Wojny” znowu były w kinie. Minęło dziesięć lat, odkąd widziałam w takiej formie “Zemstę” i zakochałam się w uniwersum, a pewnie teraz wiele młodych osób poczuło to, co ja wtedy. “Star Wars” znowu jest na ustach wszystkich i to się liczy.

Lord Sidious: Masakra! Jedna wielka, gigantyczna masakra! To bez wątpienia wydarzenie dziesięciolecia. Nowy film SW w kinach i to jeszcze jaki… Teraz trzeba wytrzymać do premiery BD i Epizodu VIII. „Przebudzenie Mocy” to fantastyczna końcówka roku i póki co jeszcze nie mogę się tym nacieszyć.

Rusis: Zdecydowanie najważniejsze wydarzenie roku. Nowy film który jest kamieniem milowym w świecie Gwiezdnych Wojen, wprowadzający nas w nową erę tego uniwersum. Do tego film na prawdę porządnie wykonany. Za każdym razem gdy wychodziłem z kina po seansie “Przebudzenia Mocy” byłem bardzo zadowolony.

Burzol: Ach, cóż to była za premiera! Co prawda na premierze w poznańskim IMAXie zabrakło jakichś dodatkowych atrakcji, a z cosplayerów pojawił się jeden Boba Fett, ale za to ilość znakomitych fanów, którzy akurat w Poznaniu pojawili się na premierze niemal przyćmiła sam film. A co z samym Epizodem? Jaki jest film każdy widzi...i wydaje się, że każdy ma o tym filmie trochę inne zdanie. Jedno co jest pewne, to nie przechodzi się obok "Przebudzenia Mocy" obojętnie. Film obudził we wszystkich widzach silną dyskusję, która zaczyna się przy wyjściu z kina, a toczy się do dziś w memach, żartach, czy na naszym forum. Chociażby dlatego jest dobrze.

Adakus: Samej premiery wyczekiwałem, bo to święto każdego fana. Jednak, nie o takie Gwiezdne wojny walczyłem ;). I zapewne ograniczę się tylko do filmów, bo Disneyowska protekcja marki do mnie nie przemawia.

ogór: Kocham Gwiezdne Wojny, i kocham Republikę. Jestem oczarowany tym filmem, z każdym kolejnym seansem wyłapuję coraz więcej szczegółów w tle. Niech się tam Wam nie podoba ten film, mi się podoba.

Lorn: Zdecydowanie najważniejsze wydarzenie w roku dla każdego fana Star Wars. Dla mnie również najważniejsze filmowe wydarzenie roku. Dałem się ponieść przedpremierowym zapowiedziom i nie żałuję tego bo się nie rozczarowałem. Pozostaje liczyć że EVIII nie rozczaruje i przynajmniej dorówna “siódemce” pod każdym względem. (Bo w Rogue One pokładam jednak nieco mniejsze nadzieje)

Lord Bart: Odrobina zimnej wody i zdrowego rozsądku: moja recenzja
;)
KOMENTARZE (11)

Nowi statyści, nowe analizy i nowe plotki

2016-01-06 08:32:11

Z jednej strony pojawiły się informacje, że Disney i Lucasfilm wyciągnęły wnioski w sprawie przecieków przy „Przebudzeniu Mocy”. Dzięki temu wdrożono nowy plan pilnowania tajemnic przy „Rogue One”. Więc nie wiedzieliśmy kiedy rozpoczęto zdjęcia, teraz nie wiemy czy już je zakończono. Z drugiej jednak strony nagle tych informacji po nowym roku w sieci pojawiło się więcej. Może faktycznie rusza marketing nowego filmu? A może to takie przebudzenie po VII Epizodzie?

Na początek jednak zaczniemy od dwóch analiz. Hollywood Reporter zastanawia się, czy „Rogue One” to dobry kierunek. „Przebudzenie Mocy” rozruszało markę, ale dotychczas „Gwiezdne Wojny” w kinach miały pewną narrację. Nawet jeśli prequele pojawiły się po klasycznej trylogii, wszyscy wiedzieli o co chodzi i czego się spodziewać. Teraz, gdy Epizod VII zostawił kilka otwartych wątków, w grudniu ma pojawić się „Rogue One”, który cofnie nas w czasy o trzydzieści lat wcześniejsze, w dodatku nie zobaczymy tu ani BB-8, ani Finna, ani Rey, ani nawet bohaterów klasycznej trylogii, ani nawet nowych frakcji. To może okazać się bardzo mylące dla osób, które nie są obeznane z marką. Bo nawet w Marvel Cinematic Universe, do którego obecnie saga jest często porównywana, kolejne filmy, nie będące „Avengers”, ciągną dalej historię. Tu będziemy mieć skakanie w chronologii, coś do czego fani zwłaszcza Legend są przyzwyczajeni, ale szeroka publiczność niekoniecznie. Ostatecznie to i tak musi się stać, ale Disney i Lucasfilm muszą umiejętnie wprowadzić te nowe produkty na rynek, by się nie przejechać.

Inna analiza jest krótsza. Właściwie ogranicza się do pytania, czy Disney na pewno powinien wracać z premierami majowymi. „Przebudzenie Mocy” w grudniu poradziło sobie znakomicie, więc może czas na nową, świecką tradycję? Oczywiście wpierw warto poczekać na to jak poradzi sobie „Rogue One” w grudniu. Więcej na serwisie Collider.


Gabrielle Fritz

Bern Collaco

Angus Cook

Nabilah Karim

Guy Henry


Przejdźmy do statystów. Potwierdzono udział kilku. Są to Gabrielle Fritz, która jest dublerką postaci imieniem Lyra Erso. Nie wiemy kim jest ta postać, pojawiły się sugestie, że może to być bohaterka Felicity Jones, ale ona ma inną dublerkę.
Bern Collaco będzie szturmowcem. W „Przebudzeniu Mocy” był dowódcą w złym zamku.
Angus Cook ma zagrać mechanika.
Nabilah Karim jest opisana jako „samuraj”.
Guy Henry podobno ma nawet większą rolę, jako oficer imperium.


A teraz coś na temat plotek fabularnych. Uwaga niektóre z informacji jeśli się sprawdzą mogą być spoilerami. O tym, że Mads Mikkelsen ma grać postać imieniem Galen, już wiemy. Podobno ma on być naukowcem odpowiedzialnym za zbudowanie Gwiazdy Śmierci. To on przejął projekt od Geonosjan i rozwinął go. On też jest odpowiednikiem Oppenheimera. Zrozumie jak wielkim zagrożeniem jest to co stworzył i będzie chciał jakoś odkupić swe czyny. A pomóc ma mu w tym jego córka (Felicity Jones), najemniczka i łowczyni nagród, czy kim tam będzie.
Tu warto wspomnieć, że pomysł, by w filmie pojawili się naukowcy, nie jest nowy. Ta plotka krążyła po sieci jeszcze w kwietniu. Wtedy tym gwiezdno-wojennym Oppenheimerem miał być Ben Mendelsohn. Przypominamy też, że kodowa nazwa filmu to „Los Alamos”, co było czytelnym odwołaniem do „Projektu Manhattan” i stworzenia bomby atomowej przez J. Roberta Oppenheimera.

Tak swoją drogą Ben Mendelsohn udzielił ostatnio wywiadu, ale nie chciał nic spoilerować. Stwierdził tylko, że możemy oczekiwać czegoś specjalnego. Podobało mu się „Przebudzenie Mocy” i ekipa Garetha Edwardsa stara się dotrzymać tempa i poziomu.

Na koniec jeszcze dwie informacje. Po pierwsze pojawiła się plotka, że zwiastun „Rogue One” zobaczymy w maju, wraz z premierą „Kapitana Ameryki: Wojny bohaterów”. Teaser mógłby ujrzeć światło dzienne wcześniej, w marcu-kwietniu. Możliwe, że na corocznym spotkaniu akcjonariuszy Disneya. Kolejną zajawkę, zwiastun, fragment filmu lub dokument z produkcji otrzymamy zapewne na Celebration Europe w Londynie w lipcu. Podobno wieści o dołączeniu teasera do Epizodu VII były prawdziwe, Disney chciał tak zrobić, ale Lucasfilm namówił ich do zmiany strategii.

No i jest pierwszy sukces. Variety przeprowadziło ankietę na najbardziej oczekiwany film 2016. Wygrały Łachudry, a na drugim miejscu „Gdzie jest Dory”. Cała reszta komiksów, Star Treków i innych filmów została w tyle.
KOMENTARZE (16)

Obsada „Rogue One”: Mads Dittmann Mikkelsen

2016-01-01 09:35:50

Dziś kolejny członek obsady „Rogue One”. Duński aktor urodzony 22 listopada 1965 w Kopenhadze (dystrykt Østerbro). Jego rodzice nie byli związani z aktorstwem, matka pracowała jako pielęgniarką a ojciec miał powiązania z bankami i związkami zawodowymi. Starszy brat Madsa, Lars, pierwszy postanowił zostać aktorem. Mads początkowo nie rozważał takiej kariery. Ćwiczył się w gimnastyce, chciał być atletą, jednak ostatecznie skończył szkołę baletową w Göteborgu. Tam nauczył się płynnie szwedzkiego i poznał Hanne Jacobsen, choreografkę, z którą się ożenił w 2000. Przez prawie dziesięć lat Mads był profesjonalnym tancerzem, dopiero w 1996 podjął studia aktorskie.

1996 to rok przełomowy dla Madsa. Grał wtedy zarówno w filmach krótkometrażowych, jak i zadebiutował w filmie „Pusher”, gdzie wcielił się w rolę dealera narkotyków. Jednak kolejne kroki zagwarantowały mu pewien typ ról. W różnych filmach grywał drugoplanowe role o komicznym zabarwieniu. Wystąpił w „Vildspor” (1998) i „Nattens engel” (1998). W 1999 w firmie „Bleeder” zagrał jedną z głównych ról. W 2000 w „Migających światłach” znów wcielając się w gangstera. Potem była już główna rola w „En kort en lang” (2001), gdzie zagrał geja.

Istotnym przełomem w karierze był film „Otwarte serca” z 2002. Tam rolę Mikkelsena dostrzeżono i dostał nominację do różnych nagród, na niektórych festiwalach nawet go nagrodzono (choćby Rouen Nordic Film Festival, dostał też nagrodę Zulu). Dobrze przyjęto także jego występ w krótkometrażowym „Nu” z 2003. To też okres, gdy zaczyna się jego międzynarodowa kariera. Wpierw pojawia się w „Księdze Diny” (2002), a następnie w hiszpańskim „Torremolinos 73” (2003). Jednak wciąż pomimo wielu ról trudno go nazwać znanym aktorem.

W 2004 wrócił do swojej pierwszej roli w „Pusher II”. Znów zachwycił krytyków. Jednocześnie zadebiutował w hollywodzkiej superprodukcji „Król Artur” u boku Keiry Knightley. Był to pierwszy naprawdę istotny krok w jego międzynarodowej karierze.

W następnym roku przyszedł kolejny głośny obraz „Jabłka Adama”. Jednak największy przełom to rok 2006. Za sprawą trzech filmów. „Pragi” za którą znów został doceniony przez krytyków. Drugi obraz to „Casino Royale”. Mads stając naprzeciw Jamesowi Bondowi (w tej roli Daniel Craig) jako Le Chiffre stworzył jedną z najbardziej znanych swoich kreacji. Jednocześnie wystąpił w „Tuż po weselu”, filmie nominowanym do Oskara w kategorii najlepszy film nie-anglojęzyczny.

W kolejnych latach Mikkelsen pojawia się w różnych rolach i różnego typu filmach. Stara się zarówno miewać dobre role, jak i dbać o dochody. Wystąpił choćby w dramacie historycznym „Podziemny front” (2008), dramacie muzycznym „Chanel i Strawiński” (2009) czy słynnej fantasy „Valhalla: Mroczny wojownik” (2009 - w Polsce do kin weszło w 2012).

Potem przychodzi czas na kolejne hollywoodzkie produkcje – „Starcie tytanów” (2010), „Trzej muszkieterowie 3D” (2011). Ale nie stroni też od innego repertuaru – „Kochanek królowej” (2012), „Polowanie” (2012), „Michael Kohlhaas” (2013), „Charlie musi umrzeć” (2013) czy „Wybawiciel” (2014) czy „Mężczyźni i kurczaki” (2015).

Od 2013 gra też główną rolę w serialu „Hannibal”, gdzie wciela się w kultową postać, pierwotnie wykreowaną przez Anthony’ego Hopkinsa. Mikkelsen zmierzył się z tą legendą i niektórzy twierdzą, że udało mu się nawet przebić oryginał.

Prywatnie aktor ma dwoje dzieci. Jego ulubiony film to „Taksówkarz”.

Na koniec zdjęcia Madsa.


Jako Le Chiffre w „Casino Royale”


Jako Michael Kohlhaas


Jako Hannibal Lecter


Jako Rochefort w „Trzech muszkieterach 3D”


Jako Draco w „Starciu tytanów”


Jako Igor Strawiński w „Chanel i Strawiński”

Dotychczas z ekipy „Rogue One” prezentowaliśmy sylwetki:
Gareth Edwards - reżyser
Gary Whitta - pierwszy scenarzysta
Chris Weitz - drugi scenarzysta
Jason McGatlin - producent
Kathleen Kennedy - producentka
Felicity Jones - aktorka
Riz Ahmed - aktor
Diego Luna - aktor
Alan Tudyk - aktor
Ben Mendelson - aktor
KOMENTARZE (11)

Dokładnie rok do premiery „Rogue One”

2015-12-16 07:36:51

Do premiery „Rogue One” dzieli nas dokładnie rok. Podobnie jak to zrobiliśmy w przypadku Przebudzenia Mocy, tak i dziś pozwolimy sobie na małe podsumowanie.



Po sprzedaży Lucasfilmu Disneyowi zaczęto dość szybko mówić nie tylko o trzeciej trylogii, ale też spin-offach, samodzielnych, niezależnych filmach. Dziś noszą one nazwę „Antologii” bądź „Opowieści”. Lucasfilm używa zamiennie obu tych nazw, pierwsza bardziej dotyczy serii, druga jest prawdopodobnie odpowiednikiem słowa „Epizod”. Cóż, pewnie za jakiś czas się to wyklaruje. W każdym razie pojawiały się plotki na temat nowych, niezależnych filmów, a już w lutym 2013 oficjalnie je potwierdzono. Początkowo dwa, mieli za nie odpowiadać Lawrence Kasdan i Simon Kinberg. Obaj znajdowali się w małej grupie osób, które planowały wszystkie nowe filmy, włącznie z trzecią trylogią.

Warto przypomnieć, że George Lucas zostawiał w Lucasfilmie szkice co najmniej kilku takich filmów.

Pierwszy na tapecie był film Kasdana. Jak wiemy już oficjalnie, jego głównym bohaterem będzie młody Han Solo. Temat ten wybrany z puli Lucasa. To właśnie ten film był początkowo planowany na rok 2016. Obraz Kinberga zaplanowano na 2018 i jak przypuszczamy, jego bohaterem może być Boba Fett. W momencie przejęcia przed Disneya Lucasfilmu planowano pięć filmów, nie sześć.

Nie wiemy dokładnie w którym momencie do Kathleen Kennedy przyszedł ze swoim pomysłem na film John Knoll. Prawdopodobnie wtedy, gdy już było pewne, że spin-offy powstają i prace nad nimi się rozpoczęły. John Knoll chciał nakręcić obraz o tym jak Rebelianci zdobywają plany Gwiazdy Śmierci. Kathleen początkowo jedynie kurtuazyjnie wysłuchała jego pomysłu, ale im dłużej mówił, tym bardziej jej się to podobało. Jak sama wspomina, chciała się zgodzić już w połowie, ale jedyne co ją przerażało to fakt, że inni pracownicy Lucasfilmu będą przychodzić do niej w podobnych sprawach. Zgodziła się ostatecznie, a jak się okazało wielu pomysłów na film na razie nie dostała.

John Knoll był nie tylko pomysłodawcą tego, co stało się „Rogue One”, ale też został jego głównym producentem. Oczywiście za kwestie techniczne i logistyczne odpowiadał Jason McGatlin, szef produkcji filmowej Lucasfilmu. Jednak w rozwoju tej „Antologii” istotną rolę odegrała Kiri Hart, prawdopodobnie większą niż przy pozostałych filmach. W Lucasfilmie to ona nadzoruje wszystkie opowiadane historie i tym razem mogła się tym zająć, bez Abramsa, Kasdana, Kinberga, Arndta czy notatek Lucasa nad sobą. Szybko stało się jasne, że „Rogue One” stanie się trzecim spin-offem, a jego premiera była planowana na rok 2020. Dużo czasu by się nim zająć. No a wieść o tym, że są trzy filmy w produkcji rozniosła się po świecie. Warto podkreślić, że będzie to pierwszy film z cyklu, do którego nie dołoży swojej cegiełki George Lucas. To w całości autorski pomysł Lucasfilmu.

W połowie roku 2013 Lawrence Kasdan musiał się bardziej zaangażować w „Przebudzenie Mocy”. To właśnie on razem z J.J. Abramsem przepisywali scenariusz, w miejsce Michaela Arndta. Było jasne, że Larry nie jest w stanie pracować jednocześnie nad dwoma filmami. Co prawda do pisania scenariusza zaangażował swojego syna, Jona, ale spin-off o Hanie Solo musiał zostać przesunięty. Informacja o tym wypłynęła w sieci kilka miesięcy później, bo dopiero w lutym 2014. Wtedy jednak był już opracowany plan B. Najłatwiej byłoby zamienić film Kinberga i Kasdana miejscami, ale Simon mając też inne projekty w innych uniwersach nie mógł się „streścić”. Najłatwiej więc było zamienić „Rogue One” z filmem o Hanie Solo. I tak też zrobiono. Tak na marginesie, potem jeszcze po odejściu Josha Tranka zamieniono kolejnością film Kasdana i Kinberga, ale to już inna historia.

John Knoll miał pomysł na film, ale on jest specem od efektów specjalnych, a nie scenarzystą. Dlatego scenariusz był rozwijany pod czujnym okiem Kiri Hart. To ona zajęła się szukaniem scenarzystów i reżysera. Działo się to na przełomie roku 2013 i 2014.

W maju 2014 prace nad „Rogue One” są już na tyle zaawansowane, że można pochwalić się tym światu. Wpierw Bob Iger już oficjalnie mówi, że trzy spin-offy są w produkcji. Potem następuje wyciek planów Disneya (starych na tamten czas), gdzie trzeci spin-off jest oznaczony jako „Red Five”. Następnie Lucasfilm ogłasza, że zaangażowano Garetha Edwardsa jako reżysera oraz Gary’ego Whittę jako scenarzystę. Obaj de facto pracowali dla Lucasfilmu od przynajmniej od początku 2014. Angaż i rozmowy musiały trwać wcześniej. Ci młodzi twórcy rozwijali scenariusz i pomysły na film, a także brali udział w lekcjach. Te polegają na tym, że filmowcy oglądają klasyki kina, by podpatrzeć pewne techniki. Robił tak Abrams, robił tak Lucas. Edwardsowi, ale też Joshowi Trankowi i Rianowi Johnsonowi „zorganizowano” takie pokazy w Lucasfilmie.



Moment ogłoszenia Edwardsa i Whitty jest starannie dobrany. „Godzilla” Edwardsa weszła właśnie na ekrany, reżyser kończył promocję tego filmu, więc mógł łatwo omijać niewygodne pytania. Zwłaszcza wspominając coś o „Godzilli 2”. Sam Edwards opowiadał potem na Celebration, że o swoim angażu wiedział jeszcze przed gwiazdką 2013. Dostał nawet prezenty związane z sagą od rodziców, ale nie mógł im nic powiedzieć. Wszystko było tajne. Dopiero tuż przed oficjalnym ogłoszeniem, dostał wiadomość z Lucasfilmu, że może zadzwonić do najbliższych, by dowiedzieli się o tym od niego, a nie z mediów. Co zresztą uczynił. Na Celebration pokazywał też film z reakcją jego mamy na jego wielkie szczęście.

Edwards był zafascynowany „Gwiezdnymi Wojnami”. Dla niego ten film to spełnienie marzeń. I pomyśleć, że gdy na 30 urodziny postanowił pojechać ze swoją dziewczyną do Tunezji, by odwiedzić lokacje, myślał, że to największa gwiezdno-wojenna przygoda jego życia. To również jemu przypisuje się pomysł, by kręcić część zdjęć w Meksyku. Tam powstały zdjęcia do jego debiutanckiego filmu „Strefy X”. O Meksyku wspominano wiele razy przy tym filmie, ostatecznie niedawno Kathleen Kennedy przyznała, że faktycznie powstaną tam jakieś zdjęcia.

Z drugiej strony dostaliśmy Gary’ego Whittę. On również nie ma zbyt udanego dorobku filmowego („1000 lat po Ziemi”, „Księga ocalenia”), ale dość dużo udzielał się w sieci, gdzie hejtował prequele, Lucasa czy „Wojny klonów”. Gdy dostał angaż do filmu zaczął usuwać niewygodne wpisy, czym się tylko ośmieszył.

Razem z oficjalną zapowiedzą podano też datę premiery. 16 grudnia 2016. Nie powiedziano jednak o czym będzie to film. Nic dziwnego, że większość informacji dalej się nam zlewała. Były głosy, że to film o Solo, ale też, że to film o Bobie. Źródła przypisywały produkcję filmu Kinbergowi lub Kasdanowi. Nikt nie wspominał o Knollu.

Kolejne miesiące nie przyniosły żadnej naprawdę nowej informacji. Były tylko spekulacje na temat Fetta i Solo i tyle. Tuż po premierze „Strażników Galaktyki” Gary Whitta oficjalnie podziękował twórcom tego filmu, że utrudnili mu pracę. Opublikował też pierwszy fragment scenariusza. Oczywiście nic nie ujawniający, poza jedną drobną kwestią. Film zacznie się od napisu „Dawno temu, w odległej galaktyce” - więcej.

Bliżej końca roku 2014 Gareth Edwards zaczął już zbierać swoją ekipę. Pierwszą osobą o której się dowiedzieliśmy był operator - Greig Fraser. Jego angaż zdradził kierunek jakim podążali twórcy. Szukali ludzi pracujących przy filmach wojennych. Klimat „Rogue One” ma być cięższy.

W listopadzie 2014 pojawiła się informacja, że spin-off może być o łowcach nagród wynajętych przez Sojusz Rebeliantów w celu wykradnięcia planów Gwiazdy Śmierci. Z końcem roku poznaliśmy nazwę kodową filmu – „Los Alamos”. To nawiązanie do „Projektu Manhattan” i miejsca w którym rozpoczęto budowę bomby atomowej. Aluzja do Gwiazdy Śmierci jest dość czytelna. Oczywiście brakowało oficjalnych potwierdzeń.

W kolejnych miesiącach historia medialna o łowcach rozwija się. Są w nią zaangażowani albo Fett, albo Solo, albo nawet obaj jednocześnie. Łowcy mogą być piratami. Praktycznie nikt nie zauważa, że Gary Whitta wrzucił na swoim twitterze największy spoiler. Swoje zdjęcie w stroju rebelianckiego pilota. Wygląda na to, ze cieszy się sagą, a nie, że bawi się z fanami.

Jednocześnie Whitta kończy pracę nad scenariuszem. W jego miejsce z początkiem roku 2015 wchodzi Chris Weitz („American Pie”, „Złoty kompas”). Wcześniej sugerowano, że może zajmie się tym Kinberg, ale nie. Nie dokładnie wiemy też, dlaczego Whittę zamieniono na Weitza. Z jednej strony miał inne projekty. Z drugiej pojawiły się wieści, że Lucasfilm nie jest zadowolony ze scenariusza. Z trzeciej zaś takie, ze Whitta zaszalał i to co chciał zrobić przekroczyłoby budżet. W każdym razie Weitz odpowiadał za kolejna iterację.

W tym czasie ruszyły też poszukiwania aktorów, a przede wszystkim aktorki. Wymieniano się dwie główne kandydatki - Tatianę Maslany i Rooney Marę. Jednocześnie źródła wskazywały, że w Lucasfilmie najbardziej chcieliby w tej roli widzieć Felicity Jones. W pewnym momencie wyglądało już na to, że obsadzono Tatianę Maslany, jednak ostatecznie okazuje się, że podpisano kontrakt z Jones. To był dla niej dobry okres, właśnie dostała nominacje do Oskara za rolę w „Teorii wszystkiego”, a także miała angaż w „Inferno”. Felicity jest na fali.



Punktem zwrotnym w tym, co wiemy o spin-offie był 12 marca 2015. Wtedy to na spotkaniu udziałowców Disneya Bob Iger zdradził tytuł – „Rogue One”. Potwierdził udział Felicity Jones już oficjalnie, a także wymienił trzech kolejnych producentów - Tony’ego To, Johna Swartza i Simona Emanuela. Było też już jasne, że nie będzie to spin-off ani Kasdana, ani Kinberga. Ujawniono też kluczowy udział Johna Knolla.

Nagle rozwiązały się też języki twórców. Okazuje się, że muzykę skomponuje Alexandre Desplat (co do dziś nie zostało oficjalnie potwierdzone). Gary Whitta stwierdza, że to on jest autorem tytułu. I coraz mocniej akcentowani są Rebelianci, piloci i tak dalej. Brakuje tylko jednej rzeczy, powiązania z Gwiazdą Śmierci. O tym jakby zapominamy na jakiś czas. Wręcz przeciwnie wszyscy nastawiają się na „Top Gun” w wersji „Star Wars”. Powoli jednak zmienił się ton. Od tego momentu sugeruje się, że film będzie mroczniejszy, bardziej wojenny.

Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że twórcy mają na oku Bena Mendelsohna. Ale też szybko stało się jasne, iż niewiele będą nam mówić o „Rogue One”. Tym razem to nie tylko kwestia tajemniczego pudełka, ale też porozumienia z Paramountem. Ze względu na podobieństwo tytułu do „Rogue Nation” Disney i Lucasfilm obiecały, że nie będą reklamować nowego filmu do czasu premiery nowego „Mission: Impossible”. Jedynym wyjątkiem było Star Wars Celebration. Tam gośćmi byli i John Knoll, i Gareth Edwards, i Kiri Hart. No i oczywiście Kathleen Kennedy. Pojawiły się informacje, że film ma dotyczyć wykradzenia planów Gwiazdy Śmierci. Pokazano też teaser i zdradzono kolejnych członków ekipy. To co się działo na panelu możecie przeczytać tutaj. Warto zwrócić uwagę na to, że teaser powstał jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć i nie został potem nigdzie więcej oficjalnie pokazany. W sieci pojawiły się jedynie pirackie nagrania.

Kolejnym aktorem, o którym mowa, a którego potem zaangażowano w filmie jest Riz Ahmed. Po nim mowa jest o Diego Lunie i Forescie Whitakerze. Precyzują się wówczas porównania filmu. To już nie „Top Gun”, a „Hamburger Hill” spotykający „Gwiezdne Wojny”.

W międzyczasie pojawiały się plotki o udziale Lei, Baila Organy (powrót Jimmy’ego Smitsa), Vadera (powrót Haydena Christensena), no i gdzieś tam ew. powrót Imperatora (Ian McDiarmid), czy droidów R2-D2 i C-3PO. Żadna z tych wieści nie została w żaden sposób potwierdzona.

W lipcu wyglądało na to, że zaczęto zdjęcia. Brak informacji tworzył zamieszanie. Dziś wygląda na to, że zwyczajnie trwały już prace w Pinewood i tyle. Zresztą wiele osób pracujących wcześniej przy „Przebudzeniu Mocy” przeskoczyło do nowego projektu. W tym oczywiście Neal Scanlan czy fani odpowiedzialni za nowego R2-D2 Oliver Steeples i Lee Towersey. Krążą też plotki o zatrudnieniu Donniego Yena, a także Benicio Del Toro. Problemem jest to, że trwa już casting do Epizodu VIII i zaczynały się nakładać wieści. Del Toro ostatecznie trafił do Epizodu. A co ważniejsze zaczęliśmy poznawać lokacje. Pierwsza z nich to Cardington i dawna baza RAFu, w której prawdopodobnie odbudowano Yavin 4.

W sierpniu ruszyły zdjęcia. „Sun” publikuje zdjęcia z Bovingdon Airfield, znajdującego się niedaleko Pinewood. Co ciekawe stworzono tam jakąś „rajską” wyspę.



Przy okazji D-23 Expo oficjalnie poznajemy obsadę. Dołączają do niej Mads Mikkelsen, Alan Tudyk i Jiang Wen. Dowiedzieliśmy się też, że Tony’ego To zastąpiła Allison Shearmur. No i najważniejsze, mamy pierwsze (i na razie jedyne) oficjalne zdjęcie.

Znów rozwiązały się języki. Alan Tudyk ma zagrać postać motion-capture. Mads Mikkelsen mówił o lokacjach w Wielkiej Brytanii i Islandii. Pojawiają się też plotki o komputerowym wskrzeszeniu Petera Cushinga w roli Tarkina. Gdzieś po drodze sugerowano, że Felicity Jones zagra albo Sabine z „Rebeliantów” lub córkę Boby Fetta. Jednak plotki te wydają się być mocno chybione.

Z końcem września ekipa wylądowała na Islandii. Dostrzeżono tam między innymi Madsa Mikkelsena. Dodatkowo podobno film dostał trzeciego scenarzystę. Christopher McQuarrie miałby poprawiać film po Weitzu.

Najnowsze wieści mówią, że ekipa „Rogue One” pojawiła się na Malediwach, no i że jeszcze został im Meksyk do odwiedzenia. Promocja filmu powinna niebawem nabrać tempa, wtedy dowiemy się pewnie czegoś więcej.
KOMENTARZE (6)
Loading..