Mark Hamill niedawno udzielił wywiadu w
DenofGeek. Odniósł się do swojej krytyki VIII Epizodu.
Mark Hamill mówiąc o swoich komentarzach na temat Luke’a Skywalkera w „Ostatnim Jedi” przyznał, że postać dla niego zmieniła się za bardzo od pierwszej trylogii, do aktualnej. To spowodowało, że Mark wpadł w kłopoty. Teraz jak twierdzi, przysiągł sobie, że nie chce już więcej mówić o tych filmach, bo woli by to publiczność sama je zobaczyła i oceniła. Aktor jak twierdzi, wcześniej nie miał doświadczenia z social media, więc jeśli coś powiedział, a to w 24 godziny okrąża Ziemię i czasem trochę zmienia się wymowę. Czasem widząc pewne swoje stwierdzenia, Hamill uważa, że był zbyt ostry, że nie powinien niektórych rzeczy wypowiadać. Jak sam twierdzi, ma tendencję by mówić i mówić, a potem ludzie wybierają sobie z tego fragmenty. Zdarza mu się, że czasem widząc swoją wypowiedź (lub raczej jej część) zastanawia się nawet, co za cymbał to powiedział. Potem okazuje się, że to on. I nagle okazuje się, że część osób twierdzi, iż Mark nienawidzi „Gwiezdnych Wojen”.
Odtwórca Luke’a Skywalkera twierdzi, że z fanami „Gwiezdnych Wojen” dzieli jedno. Zainwestował wiele czasu w tę sagę i w te postaci, więc ma wrażenie, że jest współwłaścicielem. Chciałby kontrolować rozwój, ale tak się nie da. Nie on odpowiada za scenariusz. On ma tylko w nim grać. To nie znaczy, że ma się to mu podobać. Taki przykład to zdaniem Marka, to coś co
Bob Iger niedawno dostrzegł. Że przeładowano „Gwiezdne Wojny”. Kiedyś premiera była co trzy lata, teraz jest co dwa, z filmem niezależnym pomiędzy. Tyle, że w przypadku „Hana Solo” było to pięć miesięcy, bo trzeba było zrobić miejsce na „Mary Poppins Powraca”. To Hamilla trochę oburza, ale jak sam stwierdza, może o tym mówić głośno, bo najwyżej go zwolnią.
Hamill był też zszokowany losem Hana Solo w „Przebudzeniu Mocy”. Dla niego był to o tyle błąd, że bardzo liczył na spotkanie całej trójki – Hana, Lei i Luke’a. Ale jak sam twierdzi, chyba był w błędzie, bo poza nim nikogo to tak naprawdę nie obchodziło, zwłaszcza jeśli chodzi o szeroką publiczność. Luke, Han i Leia już nigdy razem się nie spotkają, a Mark pewnie już nie będzie grał razem z
Harrisonem Fordem. W przypadku „Ostatniego Jedi”, gdzie zabili Luke’a, Mark chciał by przesunięto do ostatniego filmu. Zwłaszcza, że Epizod VIII dzieje się tuż po VII, więc jest to jakby jeden film. Trudno było mu zrozumieć i zaakceptować, że to nie były filmy o nich, tylko o nowym pokoleniu.
Ale niektóre rzeczy Mark wywalczył. W scenariuszu
Riana Johnsona Luke przeszedł obok C-3PO i nie zwrócił na niego uwagi. Hamill zaprotestował stanowczo na planie. Johnson dał za wygraną i kazał mu przejść i zrobić cokolwiek. To Mark zrobił cokolwiek, mrugając. Dla Johnsona i innych twórców ważne było to, co zawarli w scenariuszu, zapomnieć przeszłość i zabić ją, jeśli trzeba. Pod tym względem Mark przyznaje, że udało im się to bardzo dobrze.
Hamill potwierdzia, że
Carrie Fisher czyli Leia jest bardziej obecna w Epizodzie IX. Cieszy się z tego powodu, że
J.J. Abrams i jego ekipa znaleźli sposób, by to zrobić. Mark wspomina, że gdy
George Lucas rozmawiał z nimi (Markiem i Carrie) o trzeciej trylogii, ta się wyrwała od razu, że chce wziąć w tym udział.
Tu warto przypomnieć wypowiedź Riana Johnsona, który twierdził, że Luke jest
zgodny z klasyczną trylogią. A także Christiana Alzmanna, który mówił, iż o zgodności Skywalkera z sequeli z wizją
Lucasa.
KOMENTARZE (203)