TWÓJ KOKPIT
0

Lucasfilm :: Newsy

NEWSY (840) TEKSTY (9)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

O nowej adaptacji trylogii dla młodzieży

2014-10-20 17:32:17 oficjalna



W tamtym tygodniu nakładem wydawnictwa Disney Lucasfilm Press pojawiła się nowa adaptacja klasycznej trylogii widzianej oczyma Luke’a Skywalkera dedykowana młodszym czytelnikom. Odpowiada za nią Tony DiTerlizzi, który postanowił trochę napisać o swojej pracy na oficjalnym blogu. Książka została wydana w dwóch wersjach, zwykłej (kosztuje 19,99 USD) oraz limitowanej (100 USD).

Gdybym mógł się cofnąć do 1977 i pokazać siedmioletniemu Tony’emu, superfanowi „Star Wars”, kopię książki „The Adventures of Luke Skywalker, Jedi Knight”, głowa Tony’ego wybuchłaby niczym Gwiazda Śmierci. Podczas mojej kariery wiele razy odczuwałem wpływ oryginalnych filmów na moją rozrastającą się wyobraźnie młodego artysty i pisarza. Moje dziecięce uwielbienie tych filmów ewoluowało w zamiłowanie mistycznych opowieści. Prawdę mówiąc, gdy rozwijałem „Kroniki Spiderwick” często używałem „Gwiezdnych Wojen” jako stenografii by wyjaśnić punkty fabuły czy archetypy postaci. Na przykład Hogsqual (hobgoblin oportunista) był oznaczony jako nasz Lando Calrissian. Podobnie w „Spiderwick” eksplorowaliśmy tematy gniewu i tego jak może wpływać, na kontrolę czy czyjeś akcje, nie inaczej jak Ciemna Strona Mocy. Natomiast jako ilustrator staram się, by autentyczne budowanie świata widoczne w uniwersum George’a Lucasa było obowiązkowym składnikiem, który przesiąka moje wszystkie książki.

Gdy Lucasfilm poprosił mnie, bym wziął wizjonerskie koncepty Ralpha McQuarriego i opowiedział na nowo historię Luke’a Skywalkera dla młodszych czytelników, to było więcej niż honor dla mnie. Podziwiałem prace Ralpha, odkąd po raz pierwszy skopiowałem jego rysunki z mojej własnej kopii The Art Of Star Wars (tej z oślimi uszami). A ponieważ nie ma go już wśród nas, chciałem oddać hołd dziedzictwu Ralpha, więc zasługuje on na to by nowe pokolenie poznało jego bogaty, artystyczny geniusz. Chciałem by jego malunki zostały reprodukowane w największej możliwej skali, a każda strona rozkłada się w jego niewątpliwą paletę. Dla tych większych obrazów, uprosiłem ludzi z archiwów Lucasfilmu by przygotowali skany wysokiej rozdzielczości jego oryginalnych dzieł. To coś co jest normą w produkcji i projektowaniu książek z obrazkami, ale nie było zrobione z pracami Ralpha (!).





Mam nadzieję, że w „The Adventures of Luke Skywalker, Jedi Knight” przyjaciele fani, zarówno młodzi jak i starzy, poczują dokładnie to samo kiedy po raz pierwszy weszli w… odległą galaktykę.

Nie mogę się cofnąć do 1977, ale mogę powiedzieć, że to jest 40-coś jest na księżycu Endor. Nie tylko mogę dzielić się moją ulubioną opowieścią z dzieciństwa z moją siedmioletnią córką, ale też mogę dodać specjalną limitowaną edycję tej książki do mojej domowej biblioteki „Star Wars”. Limitowana wersja zawiera trzy dodatkowe rysunki McQuarriego, które zostały wybrane sponad 200 obrazów przechowywanych w archiwach Lucasfilmu. Wybrałem te obrazy, które moim zdaniem oddawały najpełniej zakres możliwości Ralpha, od zręcznych statków kosmicznych walczących nad Gwiazdą Śmierci po bujne środowisko Dagobah, czy bezwzględne gangi obcych łowców nagród spacerujących przy zachodzie słońca na Bespin. Wiec usiądź sobie ze swoim młodym Padawanem (lub wewnętrznym Jedi) i baw się słowami i obrazami z oryginalnej klasycznej trylogii „Gwiezdnych Wojen”. I niech Moc będzie z tobą.


KOMENTARZE (4)

Koniec zdjęć za 3 tygodnie

2014-10-18 15:15:17

Kathleen Kennedy była w środę w Londynie na oficjalnym otwarciu nowego studia Industrial Light and Magic. Studio tak prawdę mówiąc już działa i pracuje nad filmami – Epizod VII, „Ant-Man” oraz „Avengers: Age of Ultron”. Jednak co oficjalne otwarcie to oficjalne. Pani prezes Lucasfilmu wspomniała też coś o „Gwiezdnych Wojnach” i według niej zdjęcia zakończa się w ciągu trzech tygodni.

Zdaniem „Daily Mirror” Harrison Ford już zakończył swoją pracę na planie. Dla przypomnienia Oscar Isaac i Anthony Daniels potwierdzili już wcześniej, że ich rola na planie dobiegła końca.

Trochę do powiedzenia o filmie ma też Devin Faraci z Badass Digest. Twierdzi on, że choć to Daisy Ridley i John Boyega (w tej kolejności) grają główne role, to jest to zdecydowanie film Hana Solo. Takie informacje jednak pojawiały się już wcześniej. Warto też zwrócić uwagę na to, że na konceptach, które wyciekły to właśnie Kira/Rachel (czy jak tam będzie nazywać się postać Daisy Ridley) trzyma miecz świetlny. Nie jest to jakaś wielka nowość, bowiem dokładnie to mówił Iain McCaig na Celebration Europe II. Tam też wspomniał o regresie i cofnięciu się, które także doskonale widać na konceptach. Natomiast wracając do Faraci’ego, stwierdził on, że ma jeszcze w zanadrzu pewne rewelacje dotyczące fabuły, na razie jednak nie chciał puścić pary z ust, z wyjątkiem tego, że być może cyborg, którego widzieliśmy na tych konceptach wcale nie jest cyborgiem. Cokolwiek miałoby to znaczyć.

W związku z tym, że Warwick Davis dołączył do obsady AVCO, warto dodać, że w jego przypadku nie koniecznie musi on ponownie wcielać się w Wicketa. Warwick zagrał w „Gwiezdnych Wojnach” już 3 role, z tego trzy w „Mrocznym widmie”. Poza Wicketem byli to Wald (rodianin), Weazel (widz na wyścigach, który siedział obok Watto) a także był statystą w Mos Espie i być może też w Theed (ta druga nie została oficjalnie potwierdzona). Zobaczymy jaką teraz będzie mieć rolę.

Na IMDB na listę aktorów AVCO trafiła Maisie Richardson-Sellers, która ma się wcielić w rolę emisariuszki. O aktorce było głośno już wiele razy i wciąż czekamy na oficjalne potwierdzenie, czy gra w filmie czy nie. Swoją drogą od dawna na IMDB znajduje się też niejaki Dixie Arnold, ale o nim póki co nie było żadnej plotki. Niestety samo IMDB nie zawsze jest wiarygodnym źródłem, dla przypomnienia w czerwcu podali, że Daisy ma zagrać Jainę Solo, co potem zdementowano i wyśmiano. Na razie słyszeliśmy, że w filmie grają podobno jeszcze Christina Chong, Billy Lourd, Simon Pegg, Joseph Gordon-Levitt i Miltos Yerolemou, ale oficjalna w tej sprawie milczy.

Dziwnych plotek mamy więcej. Otóż jakiś bliżej nieokreślony osobnik napisał do redakcji MakingStarWars, że był w pobliżu Pinewood, a dokładnie w Black Forest. O tym miejscu już pisaliśmy jako potencjalnej lokacji. Podobno kręcono tam scenę z szturmowcami oraz Hanem i Chewiem. Podobno były tam ruiny i wymieszana nowoczesna technologia i dało się słyszeć głos J.J. Abramsa oraz kwestię „Run Chewie”. Na ile jest to prawdziwe, nie wiemy. To samo źródło daje, że pod Pinewood przywieziono dużo palm.



Na koniec jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że jeśli słowa Johna Williamsa są prawdziwe od przyszłego tygodnia zaczyna on pracę nad muzyką. Druga to zdjęcia na Istagramie, otóż Lupita Nyong’o i John Boyega wrzucili fotografie z figurką Hana Solo. Co to ma znaczyć? Nie wiemy. Warto zwrócić uwagę, że Lupita ma oficjalną czapkę z Epizodu VII.
KOMENTARZE (7)

Szara eminencja Star Wars: Kiri Hart

2014-10-07 17:44:54

Lucasfilm ostatnio nie rozpieszcza nas informacjami, także na temat tego, co robią jego pracownicy. O osobach, które są w Story Group właściwie wiemy tyle, co z napisów gier czy innych produktów. Dotychczas jednak brakowało tam jednej istotnej osoby – szefa, a raczej szefowej. Przy okazji premiery „Rebeliantów” wyszło szydło z worka, a raczej Kiri Hart ujawniła się światu.

Formalnie od pewnego czasu jest jednym z wiceprezesów Lucasfilmu odpowiedzialnym za produkcję. Powołana została już za czasów Kathleen Kennedy. Podobne stanowisko ma też Jason McGatlin, który jak wiemy jest jednym z producentów wykonawczy Epizodu VII, niejako odpowiada za filmy i ich fizyczną produkcję. Kiri zaś okazała się jedną z producentek „Rebeliantów”. Nad nimi w hierarchii znajduje się oczywiście Kathleen Kennedy oraz Howard Roffman, który jest wykonawczym wiceprezesem oraz zarządza marką. Kiri natomiast odpowiada za rozwój, a to znaczy także i za Story Group.



Kiri przez 20 lat zajmowała się analizą opowieści oraz pisaniem, a także zarządzaniem rozwojem. Napisała między innymi pierwszą wersję scenariusza „Opowieści z Narnii”.

To ona w dużej mierze sformowała procesy działania Story Group. Ona zatem koordynuje wszystkie powstające historie, zarówno filmy, seriale, jak i gry, książki, komiksy. To Kiri personalnie zarządza tym, gdzie zmierzają „Gwiezdne Wojny”. Jak sama przyznaje, właściwie mają już rozpisane plany na najbliższych kilka lat. Wiedzą o czym mają być historie i szukają ludzi, którzy mają się tym zająć. Wygląda to tak, że to Story Group, bądź wyznaczeni pracownicy Lucasfilmu rozwijają pomysł, a następnie jest szukany twórca (reżyser, scenarzysta), który go rozwinie. Zależy im na partnerstwie. Hart także ustala ramy czasowe komiksów, choćby Marvela, który ma się dziać przed „Imperium kontratakuje”, ma też wpływ na powstające książki czy gry. Jednak przede wszystkim odpowiada za to, by wszystkie media, wszystkie opowieści się spinały. Jak sama dodaje, wie że ma ciężką pracę, gdyż zależy jej na tym, by „Gwiezdne Wojny” nie były marką tylko dla chłopców, bo tak nie jest. A także, by nie ograniczać się do USA. Sami „Rebelianci” będą wyświetlani w 163 krajach, trzeba więc myśleć globalnie. Dlatego Kiri nie zamierza ograniczać się do jakiś konkretnych gatunków i jak przyznaje jest otwarta na propozycję. Zatem spin-offy mogą nas zaskoczyć, nie tylko tym o kim będą, ale też gatunkiem do którego będą należały.

Na koniec warto dodać jeszcze jedną rzecz, Bob Iger dalej będzie szefem Disneya. Jego kontrakt przedłużono do czerwca 2018, więc na razie chyba nic się nie zmieni.
KOMENTARZE (1)

Festiwal uliczny Lucasfilmu, edycja 2014

2014-10-04 11:18:35 oficjalna

Dwa lata temu pisaliśmy o pierwszym Festiwalu sztuki ulicznej Lucasfilmu. Niedawno odbyła się tegoroczna edycja, z tej okazji oficjalna postanowiła wrzucić kilka fotek z zabawy.



Więcej zdjęć z festiwalu można znaleźć tutaj.
KOMENTARZE (4)

Rian Johnson o Epizodzie VIII

2014-09-25 17:39:21

Rian Johnson wciąż nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony na reżysera Epizodu VIII, ale nie przeszkadza mu to na jego temat się wypowiadać. Twórca właściwie osobiście potwierdza swój udział w „Gwiezdnych Wojnach” i póki co jest najbardziej wylewny z wszystkich nowych filmowców zaangażowanych w projekt. Choć oczywiście niewiele nowego mówi.

Zanim jednak zajmiemy się tym, co ostatnio powiedział, to w sieci można znaleźć komentarze, dlaczego Lucasfilm nie potwierdził jeszcze udziału Johnsona. Podobno ludzie w Lucasfilm mieli już przygotowany materiał prasowy do puszczenia, ale zatrzymano go w ostatniej chwili. Szefowie Lucasfilm i Disneya doszli do wniosku, że mogłoby to zostać źle odczytane, że nie wierzą w sukces filmu J.J. Abramsa. Jeśli to prawda, to na potwierdzenie przyjdzie nam czekać długo, może nawet do 2016. Póki co Rian Johnson i Ram Bergman mają status nieoficjalnych twórców „Gwiezdnych Wojen”.

Johnson natomiast wypowiadał się w wywiadzie w jednym z podcastów z cyklu The Talk House, gdzie gościł wraz z Terrym Gilliamem. Rian ponownie potwierdził, że reżyseruje i pisze scenariusz do Epizodu VIII (nic nie wspominał o IX). Mówił też o tym, jak zatrudniają filmowców w Lucasfilmie. Starają się znaleźć takich, którym będzie zależało na tym, co robią. Dopytywano go o to, czy George Lucas nadzoruje projekt, potwierdził, że ten nie jest zaangażowany w nowe filmy. Johnson przyznał także, że póki co ma wolną wolę w tym, co robi, ale będzie musiał określić z czasem jakie są granice tej wolności. Był bardzo podekscytowany tym, co tworzy. Na razie jak twierdzi dopiero zaczął pisać, ale sprawia mu to wiele radości. Zaoferował też rolę Hutta Terry’emu, prawdopodobnie żartem. Terry zaś nalegał, by Frank Oz wrócił jako Yoda. Z poważniejszych rzeczy warto dodać, że zdjęcia będą kręcone w Pinewood, ale na pewno nie przed 2015. To zaś może znaczyć, że faktycznie Lucasfilm i Disney przymierza się do tego by wrócić z premierą na maj (w tym wypadku 2017). Jeśli w przyszłym roku zaczną się zdjęcia to, uwzględniając dokrętki do Epizodu VII i pierwszy spin-off, będziemy mieć w produkcji aż trzy filmy z cyklu.

Wróćmy jednak na chwilę do Epizodu IX. Jak wiemy, Johnson ma napisać do niego treatment (zarys scenariusza), natomiast wygląda na to, że na razie nie wiadomo, kto wyreżyseruje (i napisze ten film). Wbrew wcześniejszym pogłoskom, Johnson nic o nim nie wspomina. Więc powoli rusza giełda nazwisk. Jest wśród nich J.J. Abrams, Edgar Wright (o którym już pisaliśmy), ale pojawiło się też nowe nazwisko. Scott Derrickson, bo o nim mowa, wsławił się na razie takimi filmami jak „Egzorcyzmy Emily Rose”, „Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” (2008), „Zbaw nas ode złego”, a na lipiec 2016 zapowiedziany jest jego film z uniwersum Marvela „Doctor Strange”. Warto dodać, że w jego przypadku może również chodzić o trzeci spin-off.

Skoro zaś ruszyła giełda nazwisk, to ruszyła także publiczna chcica zagrania w nowych filmach. Do Riana Johnsona list w tej sprawie napisał Mark Ruffalo, który pracował z reżyserem w „Niesamowitych braciach Bloom”, ale szerokiej publiczności najlepiej znany jest jako Bruce Bunner (Hulk) z „Avengersów”. Mark chciałby zagrać w nowych „Gwiezdnych Wojnach”. Zobaczymy, czy coś z tego wyniknie.

Na koniec jeszcze jedna rzecz. Otóż podobno Lucasfilm założył dwie spółki w Wielkiej Brytanii, które mają odpowiadać za produkcję filmu. Tak zwane fasadowe spółeczki. W przypadku Epizodu VII była to Foodles. Dwie kolejne spółki mające odpowiadać za Epizod VIII i pierwszy spin-off mają jakoby nosić nazwy Lunak Heavy Indurstries oraz Space Bear industries.
KOMENTARZE (4)

Spin-off o Kenobim?

2014-09-16 07:07:34

Tajne źródło portalu MakingStarWars o dźwięcznej ksywce „Ewok Masacre” stwierdziło, iż rozważany jest spin-off o Obi-Wanie Kenobim. Podobno źródło ma jakieś wtyki w Lucasfilmie, a kilka osób potwierdziło mu, że trwają wczesne prace w tym temacie. Na razie spin-offy mają trzymać się z dala od Jedi czy Sithów, ale popularność Obi-Wana (wygrał w tegorocznej edycji This is Madness) sprawia, że zmieniają zamysł. Podobno na razie powstają zarówno szkice koncepcyjne jak i zarys fabuły potencjalnego filmu. Jak wiemy, Ewan McGregor byłby chętny by powrócić do roli Obi-Wana. Na razie jednak należy jednak ostrożnie podchodzić do tej informacji i poczekać na konkrety, bo póki co nie wiemy o czym będą dwa pierwsze spin-offy, a ten prawdopodobnie może być trzeci, czwarty lub kolejny.

Temat filmu o Obi-Wanie już parę razy się pojawiał. Był wymieniony jako jeden z pierwszych potencjalnych spin-offów kilka tygodni po ich oficjalnym ogłoszeniu. Potem jednak plotki zeszły na Hana Solo, Bobę Fetta i pilotów.

Skoro mowa o trzecim spin-offie, to znów pojawiła się prawdopodobnie bardziej sugestia fanowska niż plotka. Otóż jakiś czas temu pojawiła się plotka, że trzeci film miałby mieć tytuł roboczy „Red Five” (więcej). Tymczasem na planie Epizodu VII widzieliśmy przynajmniej dwie makiety X-Wingów. Niektórzy sugerują, że jeśli faktycznie dostalibyśmy film o pilotach, mogłaby ona dziać się nie w okolicach klasycznej trylogii, a właśnie gdzieś bliżej sequeli, no i można by wykorzystać makiety, które zbudowano na potrzeby AVCO. Czas zweryfikuje te doniesienia.
KOMENTARZE (7)

Rebeliancka obsada

2014-08-27 17:04:39

Za stworzenie serialu „Rebelianci” odpowiadają także wyśmienici i znani w dużej części aktorzy, niekoniecznie kojarzeni z dubbingiem. Znów, na razie przedstawiono jedynie głównych, warto jednak przyjrzeć się na chwile ich dorobkowi.

Freddie Prinze Jr., właściwie to Freddie James Prinze, urodzony 8 marca 1976 w Los Angeles. Dziś już trochę przyblakła gwiazda, ale wciąż jeszcze nazwisko rozpoznawalne. Dorastał w Nowym Meksyku, ale w 1994 powrócił do Los Angeles, gdzie zajął się swoją karierą aktorską. Jego ojciec był scenarzystą i aktorem, ale popełnił samobójstwo, gdy młody Freddie miał właściwie kilka miesięcy.
W Los Angeles zaczynał od ogonów w serialach, ale udało mu się wypłynąć wraz z nową falą horrorów z lat 90. Co prawda nie dostał roli w „Krzyku” o którą się ubiegał, ale za to zagrał w „Koszmarze minionego lata” i jego sequelu, gdzie zresztą poznał swoją przyszłą żonę, Sarę Michelle Gellar (serial „Buffy: Postrach wampirów”). W 1999 zagrał w „Wing Commanderze”, adaptacji słynnej gry komputerowej. Freddie wcielił się w postać, w która w grze wcielał się Mark Hamill. Kolejna istotna rola w jego karierze to „Scooby-Doo”, adaptacja słynnej kreskówki, gdzie wcielił się w postać Freda. Następnie próbował sił z własnym sitcomem „Freddie”, ale udało się utrzymać tylko przez jeden sezon. Dalej próbował swoich ról w komediach jak „Jack i Jill kontra reszta świata”, ale znów raczej wrócił do seriali (często gościnnych występów np. w „Robot Chiken”), a także zaczął dubbingować gry komputerowe („Mass Effect” czy „Dragon Age”). Prywatnie lubi uprawiać sport, w tym pływanie, uczestniczy też w maratonach. Ma dwoje dzieci.
W serialu „Rebelianci” wcieli się w rolę Kanana Jarrusa.

Vanessa Marshall (19 października 1969 w Nowym Jorku) jest już obecnie przede wszystkim aktorką głosową, choć zaczynała od epizodów w aktorskich serialach. Podkładała głosy do „Baldur’s Gate II”, „Icewind Dale”, „Emperor: Battle for Dune”, „Mass Effect” ale też Jedi Outcast (jako Jan Ors), KOTOR II (Lonna Vesh) a także w TORze. Głosu użycza także w wielu serialach animowanych, w tym „Liga sprawiedliwych” czy „Ben 10”.
W serialu podłoży głos Herze Syndulli.

Steve Blum, właściwie to Steven Jay Blum, urodzony 28 kwietnia 1965 w Santa Monica. Aktor znów przede wszystkim głosowy, ale bardzo zapracowany. Zaczynał jeszcze w latach 80. przy dubbingu filmów i seriali anime na język angielski. Czasem używał pseudonimu David Lucas. Ta praca trwała przez wiele lat, z najbardziej znanych tytułów warto wymienić „Ghost in Shell”. W latach 90. zaczął wychodzić poza anime, między innymi uczestniczył w produkcji gier LucasArts „The Dig” (wg pomysłu Stevena Spielberga), „Afterlife” i „Full Throttle”. Były też „Gwiezdne Wojny” w tym X-Wing vs. TIE Fighter, Mysteries of the Sith, X-Wing Alliance, Force Commander, „Jedi Outcast” (jako Galak Fyyr), „KOTOR II”, Battlefront II, Empire at War, The Force Unleashed, „TOR: Rise of the Hutt Cartel”.
W międzyczasie wchodził także w inne gry (np. „Return to Castle Wolfenstein”, „World of Warcraft”, „ Dragon Age”, „Mass Effect” 2 I 3), no i seriale („Atomówki”, „Ben 10”), a także filmy („Lilo i Snitch”). Próbował także swoich sił przy scenariuszach. W „Rebeliantach” zagra postać Zeba Orreliosa.

Taylor Gray to młody aktor, urodzony 7 września 1993 w Whittier w Kalifornii. Zaczynał od epizodycznych ról w serialach (od „Wzoru” w 2007), pojawił się w „Mentaliście”, a póki co największy życiowy sukces to rola Bucketa w serialu „Bucket and Skinner’s Epic Adventures”. Na dużym ekranie debiutował niewielką rolą w „The Take” (2007) Brada Furmana. W 2012 zagrał jedną z głównych ról w filmie „Thunderstuck” u boku Kevina Duranta i Jamesa Belushiego. Jesienią pojawi się w filmie „The Dreamer”, kolejnej biografii Walta Disneya. Samemu próbował też kręcić filmy krótkometrażowe (jako producent, aktor i scenarzysta). „Rebelianci” będą jego pierwszą animacją. Wcieli się w postać głównego bohatera czyli Erzy Bridgera.

Tiya Sircar urodzona 16 maja 1982, ma w sobie trochę indiańskiej krwi. Zresztą zaczynała swoją karierę aktorską jako indiańska tancerka w krótkometrażowym „Heavenly Beuaties” (2005). Potem zaczęły się pojawiać mniejsze role filmowe („The Insatiable”) i epizody w serialach (w tym „Dr House”, „Hannah Montana”, „Terminator: Kroniki Sary Connor” czy „Pamiętniki wampirów”). W 2008 wystąpiła w horrorze „Wings of Fear”, a potem w kilku komedyjkach „Hotel dla psów”, „Znów mam 17 lat”, „To tylko seks” czy „Stażyści”. Jako aktorka głosowa zadebiutowała w jednym odcinku „Fineasza i Ferba”. W 2014 jej kariera nabiera tempa, jesienią ma trafić na ekrany film „Miss India America”, w którym Tiya gra główną rolę. No i „Rebelianci”, gdzie zagra Sabinę Wren, będzie to jej pierwsza regularna rola w serialu.

David Oyelowo urodzony 1 kwietnia 1976 w Oxfordzie w Wielkiej Brytanii ma klasyczne wykształcenie aktorskie. Jest utalentowanym aktorem teatralnym, ale i filmowym. Zasłynął swoimi interpretacjami monarchów szekspirowskich, jednak obecnie najbardziej znany jest dzięki hollywoodzkim produkcjom. Zaczynał od seriali i kina niezależnego. Zaczął się wybijać filmem „I uderzył grom” (2005), jednak nie gardził też bardziej ambitnym repertuarem. Wystąpił między innymi w „Ostatnim królu Szkocji” (2006), „Jak wam się podoba” (2006, adaptacja sztuki Szekspira Kennetha Branagh z Brianem Blessed w jednej z ról). Jednak przełomem był dla niego rok 2011. Z jednej strony wystąpił w „Genezie planety małp”, z drugiej w „Służących”. Potem było jeszcze lepiej. „Red Tails” Lucasfilmu, „Lincoln” Stevena Spielberga (produkcji Kathleen Kennedy, wystąpił tam między innymi Adam Driver), „Jack Reacher: Jednym strzałem”, „Kamerdyner”. Jesienią zobaczymy go w „Interstellarze” Nolana. Jego nazwisko przewijało się w plotkach o obsadzie Epizodu VII. Także nie ma dużego doświadczenia serialowego, ani jako aktor dubbingowy. Zagra agenta Kallusa.

Jason Isaacs to chyba największa gwiazda obsady. Urodzony 6 czerwca 1963 w Liverpoolu aktor, syn żydowskich emigrantów z Europy wschodniej ukończył prawo na Uniwersytecie w Bristolu, jednak wtedy postanowił na poważnie związać się z aktorstwem. Pozostał na tym uniwersytecie, ale zaczął studiowanie drugiego kierunku. Przez ten okres brał udział w 20 przedstawieniach zarówno jako aktor jak i jako reżyser. Następnie uczęszczał do Central School of Speech and Drama, którą ukończył w 1989. Zaczynał od ról w serialach telewizyjnych i mniejszych epizodów w filmach. Z czasem stawały się one coraz większe. Wystąpił choćby w „Ostatnim smoku”, „Ukrytym wymiarze”, „Galaktycznym wojowniku”, „Armageddonie” (którego współscenarzystą był J.J. Abrams). Przełomem był jednak film „Patriota” Rolanda Emmericha z Melem Gibsonem w roli głównej (i muzyką Johna Williamsa). Isaacs zagrał brawurowo rolę pułkownika Tavingtona, która budziła pewne kontrowersje ze względu na brutalność, co niekoniecznie miało przełożenie na wiedzę historyczną. Był to też jego pierwszy, wielki szwarccharakter. Potem były inne filmy w tym „Helikopter w ogniu” (z Ewanem McGregorem), „Resident Evil”, no i w końcu „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, gdzie wcielił się w postać Luciusa Malfoya, kolejnego głośnego czarnego charakteru. Z rolą tą był związany do końca serii o młodym czarodzieju. Potem jednak zabrakło mu tyle szczęścia jeśli chodzi o hollywoodzkie produkcje, raczej znów przewijał się w serialach (w tym ostatnio „Dziecko Rosmary”), ale także zaczął dubbingować, główne gry, ale także i filmy i seriale animowane. W „Rebeliantach” ponownie wcieli się w szwarccharakter, czyli Inkwizytora.

James Arnold Taylor powróci do roli Obi-Wana Kenobiego. Po praz pierwszy tego aktora mieliśmy okazję usłyszeć w tej roli w „Wojnach klonów” Gendy’ego Tartakovsky’ego, wracał do niej w grach komputerowych, ale najbardziej znany jest z „Wojen klonów” Dave’a Filoniego. Taylor jest nie tylko utalentowanym aktorem głosowym, ale też doskonałym performerem. Jego show można było zobaczyć między innymi na Star Wars Celebration VI.

Billy Dee Williams czyli legendarny odtwórca Landa, także ma się pojawić w serialu. Może tym razem dojdzie to do skutku, bo Lando miał wrócić w „Detours”, które jednak zawieszono w czasie, nie będzie go także w Epizodzie VII.

Czekamy jeszcze na potwierdzenie występu Grega Ellisa (21 marca 1968), kolejnego brytyjskiego aktora z sukcesami na West Endzie, który zaczął swój romans z telewizją i kinem. Na swoim koncie ma mniejsze role w „Titanicu”, „Star Trek: Stacja kosmiczna”, „Z archiwum X”, „Piratach z Karaibów” (1, 3 i 4), „Beowulf”. Podkłada zarówno głos jak i grywa. Nie gardzi też grami. Wystąpił także w „KOTORze II” i „TORze”. Pojawił się też w „Wojnach klonów” jako Turk Falso.

Z niepotwierdzonych aktorów mowa jest jeszcze o Brencie Spinerze, który najbardziej jest znany jako Data ze „Star Trek: Następne pokolenie”. Warto dodać, że aktor już współpracował z Weismanem. Benjamin Diskin, który w „Wojnach klonów” Filoniego grał między innymi WAC-47. Oraz Stephen Stanton, który u Filoniego grał Tarkina, być może powróci do roli. Podobno w jednym z odcinków usłyszymy też głosy Filoniego i Weismana.
KOMENTARZE (5)

Zdjęcie Tatooine, Ford i kolejna lokacja

2014-08-23 08:27:17

Zaczynamy od zdjęcia, które najprawdopodobniej pochodzi z Pinewood, gdzie zbudowano scenografię Tatooine (lub innej pustynnej planety).



Bardzo podobne zdjęcie, ale z innej perspektywy, pojawiło się już wcześniej.

Natomiast według MakingStarWars do produkcji Epizodu VII rozważana jest kolejna lokacja, tym razem miałby to być Black Park Country Park w Backinghamshire. Ten las o tyle prawdopodobną lokacją, że znajduje się rzut beretem od Pinewood Studios, więc sytuacja byłaby analogiczna do tego, co miało miejsce w „Mrocznym widmie”. Epizod I kręcono w studiu Leavesden, wokół którego znajduje się las Whippendell Woods, który ostatecznie stał się planetą Naboo. Sam Black Park jest dość często wykorzystywaną lokacją filmową. Kręcono tam między innymi kilka części „Harry’ego Pottera”, „Casino Royale”, „Willow”, „Ośmiorniczkę”, czy skecze Monty Pythona. Poniżej zdjęcie zarówno Zakazanego Lasu z „Harry’ego Pottera” jak i lokacji w dzień.





Oczywiście na razie lokacja ta nie jest potwierdzona w żaden sposób.

Tymczasem Harrison Ford w ogóle nie szanuje swojej nogi i szaleje. Paparazzi przyłapali go na torze do zjeżdżania w Wyoming. Jedno jest pewne, aktor z pewnością jest obecnie gotów do zdjęć na planie Epizodu VII.



Swoją drogą w mediach niedawno wrócił temat jednego wspólnego wszechświata, jaki szykuje nam teraz Lucasfilm. Podobno Kathleen Kennedy chce pójść o krok dalej niż jej odpowiednicy w Marvelu. Chodzi o to, by wszystkie media się zazębiały w pewien sposób (ale o tym już słyszeliśmy nie raz). Grupa Opowieści nie tylko czuwa nad całością, ale też planuje długoterminowo to nad czym pracują różni ludzie w Lucasfilmie. PRowo twierdzą, że zmienili koncepcję planowania w długim terminie. Nie wiemy jeszcze o jaki termin chodzi (3, 5 czy może 10 lat). Dla przypomnienia kiedyś w Lucasfilmie planowano książki na trzy i więcej lat w przód, podobnie było z „Wojnami klonów” gdzie także potrafiono przygotować coś na sezon czy dwa do przodu. Nie mówiąc już o prequelach, które Lucas także od razu planował jako trylogię. Teraz jednak, do układanki dochodzi jeszcze mnóstwo niezależnych filmów, które będą siłą napędową uniwersum. Uzupełnieniem ma być serial „Rebelianci”. Twórcy wszystkich tych dzieł spotykają się razem i planują nawet nie dalsze kroki, co kierunek odleglejszych prac i tym samym wspólnie ustalają kierunek w jakim ma podążać całe uniwersum. Tak więc Rian Johnson dość mocno współpracuje z J.J. Abramsem i Larrym Kasdanem nad swoim filmem, by zachować pewną ciągłość. Oczywiście należy liczyć na to, że wszystkie media, w tym filmy, seriale, komiksy, książki czy gry, będą w jakiś sposób do siebie nawiązywać. Chodzi o to, by nadal można było oglądać filmy nie znając innych rzeczy, ale by ten odbiorca który przeczyta wszystko mógł czuć się nagrodzony.
KOMENTARZE (12)

Kubeł zimnych plotek o Epizodzie VIII

2014-08-21 17:44:19

Zaczynamy od mało poważnego tematu. Otóż Gary Whitta, scenarzysta pierwszego spin-offa oblał wodą reżysera tegoż filmu Garetha Edwardsa. Do czynu doszło w siedzibie Lucasfilmu. Na szczęście panowie nie pokłócili się, ani nie pobili, ale za to nagrali film będący odpowiedzią na Lodowe Wyzwanie, w którym brał już udział J.J. Abrams. Jednak najważniejszym fragmentem tego filmu jest to komu rzucił wyzwanie Gareth Edwards. A są to filmowcy „Star Wars” - Josh Trank, Simon Kinberg i Rian Jonhson. To, że ten ostatni jest zaangażowany przez Lucasfilm już wiemy, wszystko jednak wskazuje na to, że będzie to reżyser Epizodu VIII (i przynajmniej współscenarzysta IX). Niedawno o Rianie wspominał także Simon Kinberg, ciekawe kiedy dostaniemy oficjalne oświadczenie w tej sprawie.



Na razie oświadczenia nie ma, ale Rian zaczyna wypowiadać się o swoim filmie i zapowiedział, że w Epizodzie VIII również będzie dużo mniej efektów CGI, a w ich miejsce zobaczymy te bardziej praktyczne, jak to nazwał. Sam powiedział, że jest już z tego starszego pokolenia, które woli prawdziwe efekty, ale zdaje sobie sprawę z tego, że obecnie dzieciaki inaczej podchodzą do CGI i jest ono dla nich bardzo naturalne.

Ale to nie koniec spekulacji. O ile, gdy pojawiły się plotki o Rianie Johnsonie mówiono od razu, że może on wyreżyserować także IX Epizod, część serwisów szybko zdementowała tę wiadomość, twierdząc, że napisze on tylko treatment. Chodzi głównie o czas pracy nad kolejnymi filmami, by twórcy mieli go wystarczająco, a jednocześnie by premiery odbywały się co dwa lata, więc ciągle chodzą różne plotki na temat tego, kto będzie reżyserował IX film. I tu pojawiają się zdjęcia z pewnej imprezki na której był J.J. Abrams, Daisy Ridley, John Boyega oraz Edgar Wright, reżyser, który ma w swym dorobku filmy takie jak „Wysyp żywych trupów” czy „Scott Pilgrim kontra świat”. Egdara widać na dwóch zdjęciach z tej imprezy. Na pierwszym z Daisy, Abramsem i Boyegą, Edgar znajduje się w tle, zdjęcie to na profilu Johna miało podpis „Ekipa”. Na drugim widać dłonie Abramsa i Wrighta i opis „Star Wars spoiler. Bierzemy ślub”. Być może to kolejne żarty jak ze Snyderem, ale kto wie.



Swoją drogą warto dodać, że Daisy Ridley myśli poważnie o karierze filmowej i załatwiła sobie agenta w Stanach. Niby nic istotnego, ale na stronie agencji jest napisane, że Daisy wystąpi w nowej trylogii „Gwiezdnych Wojen”, więc niejako jest to potwierdzenie, że zagra w Epizodzie VIII i IX (pisaliśmy już o tym). W podobny sposób swój udział potwierdził też Andy Serkis. Prawdopodobnie większość z zatrudnionych aktorów ma w kontrakcie zapewnione powroty w kolejnych filmach, więc nie jest to nic nadzwyczajnego.
KOMENTARZE (5)

Rebeliancka ekipa

2014-08-20 16:55:26

Serial „Rebelianci” rusza niebawem z kopyta, pierwsze książki pojawiły się już w sklepach, a premiera telewizyjna już niedługo. To dobry moment by przyjrzeć się sylwetkom twórców, których już nam przedstawiono.

Mózgiem serii jest Simon Kinberg, który też jest jej producentem i jednym ze scenarzystów. To Kinerg jest oficjalnie twórcą tego serialu, chwali się także tym, że jest autorem finału pierwszego sezonu. Więcej o Kinbergu pisaliśmy tutaj. Warto dodać, że obecnie jest jedną z ważniejszych osób zaangażowanych w przyszłość sagi, bowiem jest także konsultantem Epizodu VII, choć sam przyznaje, że nie ma z tym dużo do roboty, a także scenarzystą (i prawdopodobnie producentem) jednego ze spin-offów.

Producentów serialu jest jednak więcej. Jednym z nich jest oczywiście Kathleen Kennedy ale jej wkład w serial jest ograniczony, ona bardziej pełni rolę nadzorcy całego Lucasfilmu i osoby zatwierdzającej wydatki. Jej filmowy dorobek prezentowaliśmy tutaj.

Drugim filarem serialu jest Greg Weisman (właściwie to Gregory David Weisman urodzony 28 września 1963 w Los Angeles). Greg jeszcze od czasów szkolnych bardzo lubił historię, stąd nie raz wykorzystywał ją w swojej pracy. Po studiach przeniósł się do Nowego Jorku, ale nie udało mu się znaleźć pracy w zawodzie. Następnie wrócił do Los Angeles, gdzie dostał pracę w D.C. Comics nad „Capton Atom”. Pracował także nad serią komiksową „Black Canary”, która jednak nie ujrzała światłą dziennego. W 1991 został zauważony przez ludzi w Disneyu i zaczął u nich pracować. Początkowo robił drobne rzeczy, ale potem przyszedł czas na serial „Gargoyles” którego był współtwórcą (choć nieoficjalnie), a także „The Spectacular Spider-Man”, którego był producentem. Znany jest też z seriali „Young Justice” oraz scenariusza dla „DC Showcase: green Arrow” oraz filmu na DVD „Superman/Batman: Apocalypse”. W grudniu 2013 zadebiutował jako pisarz powieścią „Rain of the Ghosts”, jej sequel „Spirits of Ash and Foam” się ukazał w Stanach w wakacje. Tworzył także komiksy będące dodatkami do jego seriali („Gargoyles” i „Young Justice”), a nawet próbował swoich sił z parodią swoich dzieł.
Weisman znany jest z tego, że lubi posiedzieć na forach i online rozmawiać z fanami o serialach nad którymi pracuje. Jest też wielkim miłośnikiem dzieł Williama Szekspira, do którego często nawiązuje. Właściwie wszystkie postacie „Gargoyles” w sposób luźny bazują na bohaterach szekspirowskich. Swoją drogą zauważono, że lubi także w swoich dziełach obsadzać aktorów ze „Star Treka” (Nichelle Nichols, Jonathan Frakes, Marina Sirtis, Brent Spiner czy Bruce Greenwood). W 1991 ożenił się z Beth z którą ma dwoje dzieci, córkę Erin (1995) i syna Bennyego (1997).

Trzeci filar serialu to znany fanom Dave Filoni, twórca „Wojen klonów”. Również będzie tym razem bardziej producentem, choć pewnie napisze parę scenariuszy i wyreżyseruje czasem jakiś odcinek. Producentami wykonawczymi pozostaną Cary Silver i Athena Yvette Portillo (producentka liniowa), także weterani „Wojen klonów”.

Na razie nie znamy za bardzo reżyserów poszczególnych odcinków, póki co zdradzono dwóch. Są to Steward Lee, Steven G. Lee. Steven zadebiutuje w „Rebeliantach” jako reżyser, ale od lat jest związany z Lucasfilm (i Industrial Light and Magic). Jako animator i spec od efektów pracował przy „Mrocznym widmie”, „Raporcie mniejszości” Stevena Spielberga, „Mission: Impossible II: czy „Sky Kapitan i świat jutra”. Miał też swój wkład w obie części „The Force Unleashed”. Steward Lee natomiast pracował już przy „Wojnach klonów” jako animator, ale też i reżyser. Ma też na koncie udziały w kilku innych serialach animowanych w tym „Batmanie” z lat 2005-2006, czy „Powrocie do przyszłości”.

Scenarzyści o których wiemy to Kinberg, Filoni oraz Katie Lucas, która debiutowała w tej roli w „Wojnach klonów”. Krążą plotki, że jeszcze jednym ze scenarzystów będzie Kevin Hopps, twórca komiksów, który kiedyś współpracował z Weismanem.

Za koncept strony wizualnej odpowiada cały zespół, któremu przewodniczy Kilian Plunkett, który odpowiadał między innymi za koncepcje podstawowe „Wojen klonów”. Poza filmami znamy go przede wszystkim jako rysownika komiksowego (w tym z Cieni Imperium). Wśród osób w jego zespole znajdziemy Amy Beth Christenson, która również od lat współpracuje z Lucasfilmem, zarówno przy grach („The Force Unleashed”) jak i „Wojnach klonów”. Z ekipy „Wojen klonów” ponadto powrócą Chris Glenn, Andre Kirk i Phattrapun C. Presley. Wspomagać ich będzie Darren Marshall, który wykona także rzeźby postaci. Oczywiście wspierać ich będzie także Dave Filoni, oraz podobno Chris Henderson (który także pracuje przy Epizodzie VII – info nie zweryfikowane). Wielkim nieobecnym natomiast jest Ralph McQuarrie, który choć nie żyje wciąż będzie miał wielki wpływ na serial.

Za animację odpowiada zespół, któremu przewodzi kolejny weteran nie tylko „Wojen klonów” ale i ILM - Joel Aron. Zadebiutował on jeszcze w 1991 przy filmie „Hook” Stevena Spielberga. Pracował przy wielu filmach takich jak „Park jurajski”, „Lista Schindlera”, „Star Trek: Pokolenia”, „Jumanji” Joe Johnstona, „Zemsta Sithów”, „Piraci z Karaibów” (2 i 3 część) czy „Indiana Jones i królestwo kryształowej czaszki”. Pomagać mu będą Keith Kellogg („Wojny klonów”, „Patriota”, „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa”, „Matrix” (2 i 3)) i Paul Zinnes ( Star Wars Racer”, „Wojny klonów”, „Pajęczyna Charlotty”), obaj związani też z ILM.

Za dźwięk będzie odpowiadał Matthew Wood, który pracuje przy Epizodzie VII, ale na swoim koncie ma „Wojny klonów”, „Zemstę Sithów” (dodatkowo podkładał głos generałowi Grievousowi), „Super 8” czy „W ciemność. Star Trek” J.J. Abramsa, „Red Tails” czy „Kroniki Młodego Indiany Jonesa”. Od lat związany z Lucasfilmem.

Muzykę skomponuje ponownie Kevin Kinner, czyli kolejny weteran „Wojen klonów”, choć z pewnością usłyszymy też wariacje utworów Johna Williamsa, co już zresztą zapowiadają pierwsze fragmenty.

Ze strony Lucasfilm Story Group za serial odpowiada na pewno Pablo Hidalgo. Reszta na razie się nie ujawniła.
KOMENTARZE (5)

Sukces akcji Force For Change

2014-08-15 08:59:32 theForce.net



Kilkukrotnie pisaliśmy o akcji charytatywnej współorganizowanej przez Lucasfilm i UNICEF. Program nazywa się „UNICEF Innovation Labs and Programs” i ma na celu znalezienie nowych sposobów do walki z ważnymi dla świata problemami. Przykłady to choćby przenośne panele słoneczne, które trafiły do Ugandy i Chin. Fani ze 125 krajów chętnie wsparli akcję dając 4,26 mln dolarów - do tej sumy firma Disney dorzuciła kolejny milion. Zebrana suma jest siedmiokrotnie wyższa niż suma konieczna do uruchomienia jednego z programów innowacyjnych laboratoriów - można się zatem spodziewać kilku ciekawych rozwiązań, które przyniesie. Z tej okazji J.J. Abrams przekazał fanom kolejną wiadomość z gadżetem z planu.



Podczas zbiórki dokonywanej przez portal Omaze można było, w zamian za donację, otrzymać upominki związane z Epizodem VII. Dla jednej wylosowanej osoby przewidziano jednak nagrodę specjalną - możliwość spędzenia jednego dnia na planie Epizodu VII i zagrania w jakiejś scenie. Zwycięzcą okazał się D.C. Barns z Denver.


KOMENTARZE (3)

Galapagos nowym dystrybutorem Disneya w Polsce

2014-08-11 17:03:48

Wraz z przejęciem przez Disneya praw do „Gwiezdnych Wojen” wiele wskazywało na to, że zmienią się w Polsce także dystrybutorzy. Dotychczas filmy wydawał Imperial Cinepix, natomiast serial „Wojny klonów” firma Galapagos. Dystrybutorem DVD i Blu-Ray Disneya w Polsce do niedawna była firma CD-Projekt, niestety to się zmieni.

Galapagos Films, lider na polskim rynku rozrywki domowej, został partnerem oraz przedstawicielem Walt Disney Studios Home Entertainment. Od 1 października 2014 roku Galapagos Films będzie wyłącznym dystrybutorem płyt DVD, Blu-ray oraz Blu-ray 3D opatrzonych marką Disney, Disney/Pixar i Marvel oraz produkcji wytwórni LucasFilm.

Od wielu lat, Disney utrzymuje wiodącą pozycję na rynku, a popyt na produkty z portfolio Studia nie maleje. Ponadczasowi bohaterowie Disneya oraz sztuka opowiadania magicznych historii zbudowały grono ich wiernych fanów. Nowatorskie technologie gwarantują, że DVD i Blu-ray z logo Disney, Disney/Pixar, Marvel czy LucasFilm zapewniają najwyższą jakość oraz niezapomniane doświadczenia domowej rozrywki dla wszystkich pokoleń. Dzięki klasycznym opowieściom o przyjaźni, miłości i odwadze oraz urzekającej i jednocześnie zaawansowanej technologicznie animacji, Disney jest jedną z najpopularniejszych marek na świecie.

- Współpraca z Walt Disney Studios Home Entertainment to wielki zaszczyt i wielkie wyzwanie dla Galapagos. Wierzymy, że połączenie kompetencji zespołu oraz bogatego portfolio Disneya przełożą się na zadowolenie konsumentów i wzmocni pozycję rynkową obu firm – powiedział Andrzej Łudziński, prezes Galapagos Sp. z o.o.

Galapagos Sp. o.o. z dniem 1 października 2014 rozpoczyna dystrybucję pełnej oferty filmów, obejmującej klasykę Disneya oraz nowości filmowe ze studiów Disney, Disney/Pixar, Marvel oraz LucasFilm na DVD, Bluy-ray i Blu-ray 3D.


Galapagos jest też dystrybutorem w Polsce takich firm jak LEGO, Hasbro, Warner Bros., New Line i HBO.
KOMENTARZE (9)

Simon Kinberg krótko o spin-offie

2014-08-02 14:20:02

Wygląda na to, że Simon Kinberg faktycznie będzie współpracował z Joshem Trankiem przy produkcji drugiego spin-offa. Wcześniej obaj współpracowali przy nowej wersji „Fantastycznej czwórki”, która właśnie powstaje (premiera 19 czerwca 2015). Trank jest tam reżyserem, a Kinberg producentem i scenarzystą. SlashFilm niedawno przeprowadziło krótki wywiad z Simonem na temat „Gwiezdnych Wojen”, w szczególności spin-offów. Nie ma tu żadnych wielkich deklaracji, ale znajdzie się kilka ciekawostek.

P: Josh Trank został niedawno ogłoszony reżyserem spi-offa. Pracujesz z nim przy „Fantastycznej czwórce”. Miałeś swój udział w tym, że go wybrano?
Simon Kinberg: Tak, miałem. Mówiłem ludziom w Lucasfilmie o dużych umiejętnościach Josha. Byli nim zainteresowani, bo on zupełnie jak Rian [Johnson], czy Gareth [Edwards], jest z kolejnego pokolenia filmowców. Jest twórcą trochę niszowym, który tworzy wielkie filmy bez wielkiego budżetu. Co jak myślę, nie chodzi o te filmy... one mają duży budżet, ale o pewną tradycję, która George [Lucas] zapoczątkował jako ktoś, wpierw nakręcił „Amerykańskie Graffiti” a potem wielki film science fiction. I to jest coś, pewne podejście, które Lucasfilm lubi w tych młodych filmowcach. Ale tak, oczywiście byłem zaangażowany w cały ten proces.
P: Więc będziecie znów razem pracować?
Simon Kinberg: Ja i Josh?
P: Tak.
Simon Kinberg: [Uśmiech]. Myślę, że tak, w jeden sposób lub inny, ale będziemy pracować razem.

Niestety Kinberg zapytany o to, o czym mają być te filmy powiedział, że na razie nie może o tym mówić.

Dla przypomnienia. W lutym 2013 oficjalnie zapowiedziano dwa spin-offy, które mieli nadzorować Lawrence Kasdan i właśnie Simon Kinberg. Prace nad nimi miały się zacząć jeszcze w 2012. Gdy ogłoszono Josha Tranka reżyserem, nie wspomniano nic o scenarzyście, więc może faktycznie będzie on kręcił film na podstawie scenariusza Kinberga. Swoją drogą warto zauważyć, że Simon potwierdza także zaangażowanie Riana Johnsona przez Lucasfilm. Według plotek Johnson ma wyreżyserować VIII Epizod.

Nie wiemy, kto miałby się zająć trzecim spin-offem, ale przy okazji Comic-Conu Zack Snyder wrzucił do sieci zdjęcie Henry’ego Cavilla (Superman), w przebraniu Jedi i umieścił hasztag #SuperJedi. Wywołało to pewną falę spekulacji, zwłaszcza, że w styczniu 2013 pojawiła się plotka iż Snyder wyreżyseruje spin-off „Gwiezdnych Wojen”. Część fanów komiksów uważa, że reżyser w ten sposób chciał podpowiedzieć widzom, iż jednym z przeciwników Supermana w nowym filmie będzie postać o imieniu Darkseid, co w pewien sposób kojarzy się ludziom ze Star Wars. Jeszcze inni twierdzą, że był to zwykły trolling.



Spin-off Josha Tranka nie ma na razie wyznaczonej daty premiery. Spekulowano, że będzie to rok 2018.
KOMENTARZE (2)

Tarcia o datę premiery wciąż trwają

2014-07-15 17:41:23

Coś ciągle jest nie tak, z kręceniem Epizodu VII i wcale nie chodzi o wypadki na planie. Prawie rok temu pojawiły się plotki, że Abrams zrezygnuje z reżyserii filmu. Skończyło się na tym, że to Michael Arndt odszedł. Pewnie szybko się nie dowiemy, jak dokładnie wyglądają tam tarcia, ale wiemy, że są i różne serwisy filmowe analizują obecne wydarzenia. Synteza tych analiz poniżej.

Wygląda na to, że spór o datę premiery wciąż trwa. Niektóre z analiz sugerują, że cała ogłoszona niedawno dwutygodniowa przerwa w zdjęciach ma dokładnie na celu opóźnienie produkcji. J. J. Abrams chce dostać więcej czasu i chce majowej premiery, wypadek Harrisona Forda jest tu używany jako kolejny powód, by wymusić opóźnienia, ale nie jest prawdziwą przyczyną. W dramacie tym mamy trzy osoby, z których każda ma inny cel.

Najważniejszym aktorem jest Bob Iger z Disneya, osoba decydująca, któremu najbardziej zależy na premierze w 2015. Liczył na maj 2015, ale ustąpił trochę i wyznaczył termin grudniowy. Iger ma zobowiązania wobec akcjonariuszy, ale jednocześnie wie, że film „Star Wars” zarobi krocie niezależnie jaki będzie. Dodatkowo ponieważ w 2016 kończy się mu kontrakt, zależy mu by jeszcze jako szef Disneya mógł zobaczyć swoje dziedzictwo, czyli Lucasfilm produkujący filmy w nowej strukturze, no i chce zamknąć ostatnie lata rekordowo. Ambicjonalnie zależy mu na wyniku w możliwie krótkim terminie.

Z drugiej strony mamy Kathleen Kennedy, która jest między młotem a kowadłem. Zależy jej, by filmowcy, których ściągnie dostali wolną rękę i czuli się z tym komfortowo, by nie czuli oddechu studia. Disney chce modelu Marvela, ale Kathleen zdaje sobie sprawę, że tam każdy reżyser i twórca musi się dostosować do reguł. Kennedy woli zupełnie inne podejście, stąd wspiera dążenia Abramsa. Zależało jej na nim od samego początku i chce dostać dobry film. Również zdaje sobie sprawę z tego, że zarówno nowe epizody, jak i spin-offy zarobią krocie, ale rozumie też siłę nostalgii, którą chce wykorzystać. Odrobiła lekcję prequeli, które w powszechnym mniemaniu są uznawane w mainstreamie za złe, ale Kathleen doskonale wie, że przede wszystkim przegrały z wygórowanymi oczekiwaniami. Wie więc, że łatwo może stracić kredyt zaufania od widzów, który dostanie. Wie też, że fani klasycznej trylogii i fani prequeli mają inne oczekiwania. Zależy jej na tym, by marka działała dłużej niż 6 lat (6 kolejnych filmów), więc zwłaszcza pierwszy z nich musi spełnić jak najwięcej oczekiwań. W tym momencie takie rzeczy jak komputerowy Harrison Ford w ogóle są nie na miejscu, woli więc dać Abramsowi czas, bo wie, że to zaowocuje.

Trzecim graczem oczywiście jest J.J. Abrams, który początkowo nie chciał zmierzyć się z projektem, lecz obecnie nie tylko mu się tylko podoba, ale jest w swoim świecie. Tyle, że Abrams nie lubi mieć nad sobą bata, woli pracować po swojemu i w swoim czasie, by miał czas dopracować wszystkie szczegóły. Lubi też decydować, zresztą jak każdy z trójki głównych bohaterów dramatu. Już wcześniej sugerował, że premiera w 2015 daje mu za mało czasu i że on potrzebuje go więcej. Na razie J.J. dostaje wolną rękę, dlatego też podziękowano Michaelowi Arndtowi.

Tu pojawiają się kolejne fakty, w tym wieści o tym, że Rian Johnson ma przejąć pałeczkę po Abramsie. Z jednej strony miał to być bat. Na razie wiemy, że Abrams miał podpisany kontrakt na reżyserię siódmego epizodu z ewentualnymi możliwościami kontynuacji, także jako producent. Były sugestie, że Abrams miał przejąć nadzór nad marką Star Wars, więc był naturalnym kandydatem do fotela reżyserskiego kolejnych epizodów. Jeśli pojawia się nowy kandydat, a Abramsowi się projekt spodobał, Johnson pełni rolę straszaka. Tyle, że ten straszak dał Abramsowi do zrozumienia jeszcze jedną rzecz, że nie dostanie tyle czasu, ile by chciał na kolejny epizod, więc tym bardziej woli siódmą część uczynić taką, jaką sobie wymarzył. To oznacza, że potrzebuje więcej czasu na siódmy (i być może swój ostatni) epizod, a to z kolei prowadzi wprost do przesunięcia. I wygląda na to, że J.J. jest gotowy zapłacić za to taką cenę. Tyle, że tu nie chodzi tylko o reżyserię. O ile samo ogłoszenie Riana Johnsona jest bez znaczenia, o tyle tam jest także mowa, że Johnson przyjdzie ze swoim producentem, Ramem Bergmanem. Czyli Bryan Burk i J.J. Abrams oraz Bad Robot mogą całkowicie pożegnać się z przyszłymi filmami Star Wars, choć wcześniej mieli obiecaną pracę przy nich. Abrams mógłby zrezygnować z reżyserii, jeśli nadal będzie miał nadzór nad filmami (tak jak ma to miejsce w przypadku „Mission: Impossible” czy obecnie „Star Treka”), ale taki scenariusz niekoniecznie pasuje Disneyowi, w szczególności Igerowi, więc obecnie wydaje się coraz mniej realny. Pewnie dlatego też Lucasfilm i Disney wciąż nie komentują doniesień na temat Epizodu VIII. Gra trwa.

Ponieważ obecnie studia zaczynają już ustalać premiery na 2016, Lucasfilm i Disney doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ewentualne ustalenie przesunięcia to kwestia najbliższych tygodni czy miesięcy. Taka wiadomość może być też połączona z informacją o kolejnym epizodzie i jego reżyserze.

Można się tylko zastanawiać nad jednym, czemu nowe epizody nie miałby się ukazywać co trzy lata, jak klasyczne, a luki uzupełnić innymi filmami. Widać jednak, że producenci nie mają aż takiego zaufania do spin-offów, choć zatrudnienie aż dwóch reżyserów – Garetha Edwardsa i Josha Tranka może sugerować, że Disney / Lucasfilm jednak rozważa i taki scenariusz. Na razie jednak nie ma żadnych przesłanek, że tak się stanie.

Tyle jeśli chodzi o spekulacje, a teraz przechodzimy do plotek. Las Dean i Puzzleworld chyba można już uznać za lokację z nowych „Gwiezdnych Wojen”, choć oczywiście wciąż nie jest to potwierdzone. Widziano tam między innymi samochody z logiem „AVCO”, czyli kryptonimem siódmego epizodu. Można też zobaczyć kilka zdjęć z tamtej lokacji. Niedawno pojawiła się też informacja, że szukają tam do ról statystów niskie osoby. Od razu pojawiły się spekulacje o Ewokach (lub Jawach), ale je zdementowano. W końcu przecież w galaktyce może być więcej niskich ras. Plotki sugerują także, że zdjęcia tu potrwają 4 dni, oraz że będzie wykorzystany okręt kosmiczny, ale z pewnością nie „Sokół Millennium”. Mamy trzy zdjęcia. Pierwsze przedstawia wspomniany samochód z logiem „AVCO”, drugie człowieka z planu w lesie Dean, trzecie zaś sam Puzzleworld. Więcej zdjęć z Puzzleworld można obejrzeć na serwisie StarWars7News, są robione niedawno, po tym jak ekipa już zaczęła tam pracować.







Andy Serkis promuje „Ewolucję Planety Małp” w mediach, a co za tym idzie czasem odpowiada o pytania dotyczące AVCO. Zazwyczaj jednak udzielać odpowiedzi nie chce, tłumacząc się tym, że Abrams mu zabronił. Jednak stwierdził dwie rzeczy. Po pierwsze jego występ w „Genezie Planety Małp” był tym, który zwrócił uwagę Abramsa, bez czego nie byłoby ani występu Serkisa ani postaci, w którą się wciela. Ale Andy wspomina też, że jego angaż jest związany nie z filmem a z filmami. Więc duża szansa, że wystąpi także w kolejnych epizodach.

Na koniec jeszcze jedno. W oficjalnym databanku Luke, Leia, Han Solo, C-3PO, Chewbacca i R2-D2 są już podpięci też pod siódmy epizod.
KOMENTARZE (20)

Wciąż można wygrać wizytę na planie Epizodu VII

2014-07-10 17:45:42



Przy okazji pierwszego filmiku z planu Epizodu VII wspomniano o akcji charytatywnej współorganizowanej przez Lucasfilm i UNICEF. Program nazywa się „UNICEF Innovation Labs and Programs” i ma na celu znalezienie nowych sposobów do walki z ważnymi dla świata problemami. Przykłady to choćby przenośne panele słoneczne, które mają trafiły do Ugandy i Chin. Program istnieje już od pewnego czasu, ale teraz Lucasfilm postanowiło go wesprzeć. Na początek Disney wyłożył milion USD w ramach akcji „Star Wars: Force for Change”. W takich akcjach jednak istotny jest też udział zwykłych ludzi, którzy małymi sumami mogą wspierać szczytny cel. Do tego właśnie służy platforma Omaze. Nie jest to typowa zbiórka, gdzie każdy się zrzuca ile chce, ale raczej kupuje się los (i „gratis”) za określoną cenę. Za 1 USD można kupić fakt bycia oficjalnym członkiem programu. Za 40 USD – kartkę z podziękowaniami od J.J. Abramsa, za 100 USD koszulkę, za 500 USD unikalny koncept z Epizodu VII, za 10000 USD scenariusz Epizodu VII podpisany przez Abramsa, za 25000 USD przedpremierowy pokaz Epizodu VII w Lucasfilmie, a za 50000 USD Lucasfilm zorganizuje taki pokaz dla osoby, która to kupi blisko jej miejsca zamieszkania. Oczywiście ilość tych wysokich nagród jest ograniczona. Gratisów pośrednich jest oczywiście więcej.

Ale jest jeszcze jedna nagroda, główna. Tylko, że losowana. Jest to możliwość pojawienia się jeden dzień na planie Epizodu VII, by wziąć udział w kręceniu zdjęć jako gość specjalny Abramsa. Lucasfilm opłaca hotel i samoloty. Nie ważne co się kupi i za ile, wygrać może każdy, ale wiadomo każda z nagród ma swoją liczbę losów. Więcej losów, większa szansa na wygraną i większe wsparcie akcji charytatywnej.

Niestety są tu też pewne ograniczenia. Osoby z krajów objętych embargiem przez USA nie mogą brać udziału w całej zabawie. Jest kilka krajów europejskich, niestety bez Polski, które mają pewność, że wszystko będzie dobrze. Polska niestety zakwalifikowała się do grupy krajów, w których lokalne prawa mogą utrudnić pewne rzeczy, ale organizatorzy nas nie wykluczają, więc może warto spróbować. Zostało jeszcze 8 dni. Program można wesprzeć tutaj.
KOMENTARZE (10)

Status produkcji Epizodu VII

2014-07-07 00:09:06 StarWars.Com

Nieczęsto się to zdarza, ale w końcu oficjalna zamieściła informacje na temat aktualnego statusu produkcji Epizodu VII.

Pod koniec ubiegłego roku Lucasfilm i Disney zaprosiły wielu młodych aktorów i osób, które chcą nimi zostać na otwarte castingi do ról w Epizodzie VII J.J. Abramsa. Casting odbył się w 11 miastach w USA i Wielkiej Brytanii. Na castingach pojawiło się ponad 37 tysięcy osób, dodatkowo też zgłoszono dalsze 30 tysięcy aplikacji przez Internet. Dwie osoby z tych castingów dostały role w nowym filmie.

Są to: Crystal Clarke, amerykańska aktorka studiująca w Glasgow, która ma zarówno doświadczenie filmowe i sceniczne. Jej pierwszy pełnometrażowy film „The Moon and the Sun” będzie miał swoją premierę w 2015. Oraz Pip Anderson; ma duże doświadczenie w trenowaniu parkouru, która wymaga od niego gracji i wdzięku. Pip niedawno demonstrował swoje umiejętności w reklamie „Spider-Mana” zrealizowanej dla Sony.

- Uniwersum „Gwiedznych Wojen” zawsze było związane z odkrywaniem i pielęgnowaniem młodych talentów i przy castingu do Epizodu VII chcieliśmy pozostać wierni tej tradycji. Cieszy nas to, że tak wiele osób przyjechało by się z nami spotkać na otwartych castingach i że udało się sprawić, że Crystal i Pip stali się częścią filmu – mówi producentka i prezes Lucasfilmu, Kathleen Kennedy.



Tymczasem trwają zdjęcia w studiach Pinewood w Londynie. Zdjęcia na lokacji w Abu Dabi (Emiraty Arabskie) zakończyły się w maju.

W sierpniu ekipa zrobi sobie dwutygodniową przerwę, by dostosować harmonogram produkcji do czasu aż Harrison Ford wydobrzeje po wypadku. Na razie wszystko wygląda dobrze i Ford powinien niebawem powrócić na plan. Zdjęcia zgodnie z planem powinny się skończyć jesienią, a film zadebiutuje 18 grudnia 2015.
KOMENTARZE (17)
Loading..