TWÓJ KOKPIT
0

Lucasfilm :: Newsy

NEWSY (829) TEKSTY (9)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Galapagos nowym dystrybutorem Disneya w Polsce

2014-08-11 17:03:48

Wraz z przejęciem przez Disneya praw do „Gwiezdnych Wojen” wiele wskazywało na to, że zmienią się w Polsce także dystrybutorzy. Dotychczas filmy wydawał Imperial Cinepix, natomiast serial „Wojny klonów” firma Galapagos. Dystrybutorem DVD i Blu-Ray Disneya w Polsce do niedawna była firma CD-Projekt, niestety to się zmieni.

Galapagos Films, lider na polskim rynku rozrywki domowej, został partnerem oraz przedstawicielem Walt Disney Studios Home Entertainment. Od 1 października 2014 roku Galapagos Films będzie wyłącznym dystrybutorem płyt DVD, Blu-ray oraz Blu-ray 3D opatrzonych marką Disney, Disney/Pixar i Marvel oraz produkcji wytwórni LucasFilm.

Od wielu lat, Disney utrzymuje wiodącą pozycję na rynku, a popyt na produkty z portfolio Studia nie maleje. Ponadczasowi bohaterowie Disneya oraz sztuka opowiadania magicznych historii zbudowały grono ich wiernych fanów. Nowatorskie technologie gwarantują, że DVD i Blu-ray z logo Disney, Disney/Pixar, Marvel czy LucasFilm zapewniają najwyższą jakość oraz niezapomniane doświadczenia domowej rozrywki dla wszystkich pokoleń. Dzięki klasycznym opowieściom o przyjaźni, miłości i odwadze oraz urzekającej i jednocześnie zaawansowanej technologicznie animacji, Disney jest jedną z najpopularniejszych marek na świecie.

- Współpraca z Walt Disney Studios Home Entertainment to wielki zaszczyt i wielkie wyzwanie dla Galapagos. Wierzymy, że połączenie kompetencji zespołu oraz bogatego portfolio Disneya przełożą się na zadowolenie konsumentów i wzmocni pozycję rynkową obu firm – powiedział Andrzej Łudziński, prezes Galapagos Sp. z o.o.

Galapagos Sp. o.o. z dniem 1 października 2014 rozpoczyna dystrybucję pełnej oferty filmów, obejmującej klasykę Disneya oraz nowości filmowe ze studiów Disney, Disney/Pixar, Marvel oraz LucasFilm na DVD, Bluy-ray i Blu-ray 3D.


Galapagos jest też dystrybutorem w Polsce takich firm jak LEGO, Hasbro, Warner Bros., New Line i HBO.
KOMENTARZE (9)

Simon Kinberg krótko o spin-offie

2014-08-02 14:20:02

Wygląda na to, że Simon Kinberg faktycznie będzie współpracował z Joshem Trankiem przy produkcji drugiego spin-offa. Wcześniej obaj współpracowali przy nowej wersji „Fantastycznej czwórki”, która właśnie powstaje (premiera 19 czerwca 2015). Trank jest tam reżyserem, a Kinberg producentem i scenarzystą. SlashFilm niedawno przeprowadziło krótki wywiad z Simonem na temat „Gwiezdnych Wojen”, w szczególności spin-offów. Nie ma tu żadnych wielkich deklaracji, ale znajdzie się kilka ciekawostek.

P: Josh Trank został niedawno ogłoszony reżyserem spi-offa. Pracujesz z nim przy „Fantastycznej czwórce”. Miałeś swój udział w tym, że go wybrano?
Simon Kinberg: Tak, miałem. Mówiłem ludziom w Lucasfilmie o dużych umiejętnościach Josha. Byli nim zainteresowani, bo on zupełnie jak Rian [Johnson], czy Gareth [Edwards], jest z kolejnego pokolenia filmowców. Jest twórcą trochę niszowym, który tworzy wielkie filmy bez wielkiego budżetu. Co jak myślę, nie chodzi o te filmy... one mają duży budżet, ale o pewną tradycję, która George [Lucas] zapoczątkował jako ktoś, wpierw nakręcił „Amerykańskie Graffiti” a potem wielki film science fiction. I to jest coś, pewne podejście, które Lucasfilm lubi w tych młodych filmowcach. Ale tak, oczywiście byłem zaangażowany w cały ten proces.
P: Więc będziecie znów razem pracować?
Simon Kinberg: Ja i Josh?
P: Tak.
Simon Kinberg: [Uśmiech]. Myślę, że tak, w jeden sposób lub inny, ale będziemy pracować razem.

Niestety Kinberg zapytany o to, o czym mają być te filmy powiedział, że na razie nie może o tym mówić.

Dla przypomnienia. W lutym 2013 oficjalnie zapowiedziano dwa spin-offy, które mieli nadzorować Lawrence Kasdan i właśnie Simon Kinberg. Prace nad nimi miały się zacząć jeszcze w 2012. Gdy ogłoszono Josha Tranka reżyserem, nie wspomniano nic o scenarzyście, więc może faktycznie będzie on kręcił film na podstawie scenariusza Kinberga. Swoją drogą warto zauważyć, że Simon potwierdza także zaangażowanie Riana Johnsona przez Lucasfilm. Według plotek Johnson ma wyreżyserować VIII Epizod.

Nie wiemy, kto miałby się zająć trzecim spin-offem, ale przy okazji Comic-Conu Zack Snyder wrzucił do sieci zdjęcie Henry’ego Cavilla (Superman), w przebraniu Jedi i umieścił hasztag #SuperJedi. Wywołało to pewną falę spekulacji, zwłaszcza, że w styczniu 2013 pojawiła się plotka iż Snyder wyreżyseruje spin-off „Gwiezdnych Wojen”. Część fanów komiksów uważa, że reżyser w ten sposób chciał podpowiedzieć widzom, iż jednym z przeciwników Supermana w nowym filmie będzie postać o imieniu Darkseid, co w pewien sposób kojarzy się ludziom ze Star Wars. Jeszcze inni twierdzą, że był to zwykły trolling.



Spin-off Josha Tranka nie ma na razie wyznaczonej daty premiery. Spekulowano, że będzie to rok 2018.
KOMENTARZE (2)

Tarcia o datę premiery wciąż trwają

2014-07-15 17:41:23

Coś ciągle jest nie tak, z kręceniem Epizodu VII i wcale nie chodzi o wypadki na planie. Prawie rok temu pojawiły się plotki, że Abrams zrezygnuje z reżyserii filmu. Skończyło się na tym, że to Michael Arndt odszedł. Pewnie szybko się nie dowiemy, jak dokładnie wyglądają tam tarcia, ale wiemy, że są i różne serwisy filmowe analizują obecne wydarzenia. Synteza tych analiz poniżej.

Wygląda na to, że spór o datę premiery wciąż trwa. Niektóre z analiz sugerują, że cała ogłoszona niedawno dwutygodniowa przerwa w zdjęciach ma dokładnie na celu opóźnienie produkcji. J. J. Abrams chce dostać więcej czasu i chce majowej premiery, wypadek Harrisona Forda jest tu używany jako kolejny powód, by wymusić opóźnienia, ale nie jest prawdziwą przyczyną. W dramacie tym mamy trzy osoby, z których każda ma inny cel.

Najważniejszym aktorem jest Bob Iger z Disneya, osoba decydująca, któremu najbardziej zależy na premierze w 2015. Liczył na maj 2015, ale ustąpił trochę i wyznaczył termin grudniowy. Iger ma zobowiązania wobec akcjonariuszy, ale jednocześnie wie, że film „Star Wars” zarobi krocie niezależnie jaki będzie. Dodatkowo ponieważ w 2016 kończy się mu kontrakt, zależy mu by jeszcze jako szef Disneya mógł zobaczyć swoje dziedzictwo, czyli Lucasfilm produkujący filmy w nowej strukturze, no i chce zamknąć ostatnie lata rekordowo. Ambicjonalnie zależy mu na wyniku w możliwie krótkim terminie.

Z drugiej strony mamy Kathleen Kennedy, która jest między młotem a kowadłem. Zależy jej, by filmowcy, których ściągnie dostali wolną rękę i czuli się z tym komfortowo, by nie czuli oddechu studia. Disney chce modelu Marvela, ale Kathleen zdaje sobie sprawę, że tam każdy reżyser i twórca musi się dostosować do reguł. Kennedy woli zupełnie inne podejście, stąd wspiera dążenia Abramsa. Zależało jej na nim od samego początku i chce dostać dobry film. Również zdaje sobie sprawę z tego, że zarówno nowe epizody, jak i spin-offy zarobią krocie, ale rozumie też siłę nostalgii, którą chce wykorzystać. Odrobiła lekcję prequeli, które w powszechnym mniemaniu są uznawane w mainstreamie za złe, ale Kathleen doskonale wie, że przede wszystkim przegrały z wygórowanymi oczekiwaniami. Wie więc, że łatwo może stracić kredyt zaufania od widzów, który dostanie. Wie też, że fani klasycznej trylogii i fani prequeli mają inne oczekiwania. Zależy jej na tym, by marka działała dłużej niż 6 lat (6 kolejnych filmów), więc zwłaszcza pierwszy z nich musi spełnić jak najwięcej oczekiwań. W tym momencie takie rzeczy jak komputerowy Harrison Ford w ogóle są nie na miejscu, woli więc dać Abramsowi czas, bo wie, że to zaowocuje.

Trzecim graczem oczywiście jest J.J. Abrams, który początkowo nie chciał zmierzyć się z projektem, lecz obecnie nie tylko mu się tylko podoba, ale jest w swoim świecie. Tyle, że Abrams nie lubi mieć nad sobą bata, woli pracować po swojemu i w swoim czasie, by miał czas dopracować wszystkie szczegóły. Lubi też decydować, zresztą jak każdy z trójki głównych bohaterów dramatu. Już wcześniej sugerował, że premiera w 2015 daje mu za mało czasu i że on potrzebuje go więcej. Na razie J.J. dostaje wolną rękę, dlatego też podziękowano Michaelowi Arndtowi.

Tu pojawiają się kolejne fakty, w tym wieści o tym, że Rian Johnson ma przejąć pałeczkę po Abramsie. Z jednej strony miał to być bat. Na razie wiemy, że Abrams miał podpisany kontrakt na reżyserię siódmego epizodu z ewentualnymi możliwościami kontynuacji, także jako producent. Były sugestie, że Abrams miał przejąć nadzór nad marką Star Wars, więc był naturalnym kandydatem do fotela reżyserskiego kolejnych epizodów. Jeśli pojawia się nowy kandydat, a Abramsowi się projekt spodobał, Johnson pełni rolę straszaka. Tyle, że ten straszak dał Abramsowi do zrozumienia jeszcze jedną rzecz, że nie dostanie tyle czasu, ile by chciał na kolejny epizod, więc tym bardziej woli siódmą część uczynić taką, jaką sobie wymarzył. To oznacza, że potrzebuje więcej czasu na siódmy (i być może swój ostatni) epizod, a to z kolei prowadzi wprost do przesunięcia. I wygląda na to, że J.J. jest gotowy zapłacić za to taką cenę. Tyle, że tu nie chodzi tylko o reżyserię. O ile samo ogłoszenie Riana Johnsona jest bez znaczenia, o tyle tam jest także mowa, że Johnson przyjdzie ze swoim producentem, Ramem Bergmanem. Czyli Bryan Burk i J.J. Abrams oraz Bad Robot mogą całkowicie pożegnać się z przyszłymi filmami Star Wars, choć wcześniej mieli obiecaną pracę przy nich. Abrams mógłby zrezygnować z reżyserii, jeśli nadal będzie miał nadzór nad filmami (tak jak ma to miejsce w przypadku „Mission: Impossible” czy obecnie „Star Treka”), ale taki scenariusz niekoniecznie pasuje Disneyowi, w szczególności Igerowi, więc obecnie wydaje się coraz mniej realny. Pewnie dlatego też Lucasfilm i Disney wciąż nie komentują doniesień na temat Epizodu VIII. Gra trwa.

Ponieważ obecnie studia zaczynają już ustalać premiery na 2016, Lucasfilm i Disney doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ewentualne ustalenie przesunięcia to kwestia najbliższych tygodni czy miesięcy. Taka wiadomość może być też połączona z informacją o kolejnym epizodzie i jego reżyserze.

Można się tylko zastanawiać nad jednym, czemu nowe epizody nie miałby się ukazywać co trzy lata, jak klasyczne, a luki uzupełnić innymi filmami. Widać jednak, że producenci nie mają aż takiego zaufania do spin-offów, choć zatrudnienie aż dwóch reżyserów – Garetha Edwardsa i Josha Tranka może sugerować, że Disney / Lucasfilm jednak rozważa i taki scenariusz. Na razie jednak nie ma żadnych przesłanek, że tak się stanie.

Tyle jeśli chodzi o spekulacje, a teraz przechodzimy do plotek. Las Dean i Puzzleworld chyba można już uznać za lokację z nowych „Gwiezdnych Wojen”, choć oczywiście wciąż nie jest to potwierdzone. Widziano tam między innymi samochody z logiem „AVCO”, czyli kryptonimem siódmego epizodu. Można też zobaczyć kilka zdjęć z tamtej lokacji. Niedawno pojawiła się też informacja, że szukają tam do ról statystów niskie osoby. Od razu pojawiły się spekulacje o Ewokach (lub Jawach), ale je zdementowano. W końcu przecież w galaktyce może być więcej niskich ras. Plotki sugerują także, że zdjęcia tu potrwają 4 dni, oraz że będzie wykorzystany okręt kosmiczny, ale z pewnością nie „Sokół Millennium”. Mamy trzy zdjęcia. Pierwsze przedstawia wspomniany samochód z logiem „AVCO”, drugie człowieka z planu w lesie Dean, trzecie zaś sam Puzzleworld. Więcej zdjęć z Puzzleworld można obejrzeć na serwisie StarWars7News, są robione niedawno, po tym jak ekipa już zaczęła tam pracować.







Andy Serkis promuje „Ewolucję Planety Małp” w mediach, a co za tym idzie czasem odpowiada o pytania dotyczące AVCO. Zazwyczaj jednak udzielać odpowiedzi nie chce, tłumacząc się tym, że Abrams mu zabronił. Jednak stwierdził dwie rzeczy. Po pierwsze jego występ w „Genezie Planety Małp” był tym, który zwrócił uwagę Abramsa, bez czego nie byłoby ani występu Serkisa ani postaci, w którą się wciela. Ale Andy wspomina też, że jego angaż jest związany nie z filmem a z filmami. Więc duża szansa, że wystąpi także w kolejnych epizodach.

Na koniec jeszcze jedno. W oficjalnym databanku Luke, Leia, Han Solo, C-3PO, Chewbacca i R2-D2 są już podpięci też pod siódmy epizod.
KOMENTARZE (20)

Wciąż można wygrać wizytę na planie Epizodu VII

2014-07-10 17:45:42



Przy okazji pierwszego filmiku z planu Epizodu VII wspomniano o akcji charytatywnej współorganizowanej przez Lucasfilm i UNICEF. Program nazywa się „UNICEF Innovation Labs and Programs” i ma na celu znalezienie nowych sposobów do walki z ważnymi dla świata problemami. Przykłady to choćby przenośne panele słoneczne, które mają trafiły do Ugandy i Chin. Program istnieje już od pewnego czasu, ale teraz Lucasfilm postanowiło go wesprzeć. Na początek Disney wyłożył milion USD w ramach akcji „Star Wars: Force for Change”. W takich akcjach jednak istotny jest też udział zwykłych ludzi, którzy małymi sumami mogą wspierać szczytny cel. Do tego właśnie służy platforma Omaze. Nie jest to typowa zbiórka, gdzie każdy się zrzuca ile chce, ale raczej kupuje się los (i „gratis”) za określoną cenę. Za 1 USD można kupić fakt bycia oficjalnym członkiem programu. Za 40 USD – kartkę z podziękowaniami od J.J. Abramsa, za 100 USD koszulkę, za 500 USD unikalny koncept z Epizodu VII, za 10000 USD scenariusz Epizodu VII podpisany przez Abramsa, za 25000 USD przedpremierowy pokaz Epizodu VII w Lucasfilmie, a za 50000 USD Lucasfilm zorganizuje taki pokaz dla osoby, która to kupi blisko jej miejsca zamieszkania. Oczywiście ilość tych wysokich nagród jest ograniczona. Gratisów pośrednich jest oczywiście więcej.

Ale jest jeszcze jedna nagroda, główna. Tylko, że losowana. Jest to możliwość pojawienia się jeden dzień na planie Epizodu VII, by wziąć udział w kręceniu zdjęć jako gość specjalny Abramsa. Lucasfilm opłaca hotel i samoloty. Nie ważne co się kupi i za ile, wygrać może każdy, ale wiadomo każda z nagród ma swoją liczbę losów. Więcej losów, większa szansa na wygraną i większe wsparcie akcji charytatywnej.

Niestety są tu też pewne ograniczenia. Osoby z krajów objętych embargiem przez USA nie mogą brać udziału w całej zabawie. Jest kilka krajów europejskich, niestety bez Polski, które mają pewność, że wszystko będzie dobrze. Polska niestety zakwalifikowała się do grupy krajów, w których lokalne prawa mogą utrudnić pewne rzeczy, ale organizatorzy nas nie wykluczają, więc może warto spróbować. Zostało jeszcze 8 dni. Program można wesprzeć tutaj.
KOMENTARZE (10)

Status produkcji Epizodu VII

2014-07-07 00:09:06 StarWars.Com

Nieczęsto się to zdarza, ale w końcu oficjalna zamieściła informacje na temat aktualnego statusu produkcji Epizodu VII.

Pod koniec ubiegłego roku Lucasfilm i Disney zaprosiły wielu młodych aktorów i osób, które chcą nimi zostać na otwarte castingi do ról w Epizodzie VII J.J. Abramsa. Casting odbył się w 11 miastach w USA i Wielkiej Brytanii. Na castingach pojawiło się ponad 37 tysięcy osób, dodatkowo też zgłoszono dalsze 30 tysięcy aplikacji przez Internet. Dwie osoby z tych castingów dostały role w nowym filmie.

Są to: Crystal Clarke, amerykańska aktorka studiująca w Glasgow, która ma zarówno doświadczenie filmowe i sceniczne. Jej pierwszy pełnometrażowy film „The Moon and the Sun” będzie miał swoją premierę w 2015. Oraz Pip Anderson; ma duże doświadczenie w trenowaniu parkouru, która wymaga od niego gracji i wdzięku. Pip niedawno demonstrował swoje umiejętności w reklamie „Spider-Mana” zrealizowanej dla Sony.

- Uniwersum „Gwiedznych Wojen” zawsze było związane z odkrywaniem i pielęgnowaniem młodych talentów i przy castingu do Epizodu VII chcieliśmy pozostać wierni tej tradycji. Cieszy nas to, że tak wiele osób przyjechało by się z nami spotkać na otwartych castingach i że udało się sprawić, że Crystal i Pip stali się częścią filmu – mówi producentka i prezes Lucasfilmu, Kathleen Kennedy.



Tymczasem trwają zdjęcia w studiach Pinewood w Londynie. Zdjęcia na lokacji w Abu Dabi (Emiraty Arabskie) zakończyły się w maju.

W sierpniu ekipa zrobi sobie dwutygodniową przerwę, by dostosować harmonogram produkcji do czasu aż Harrison Ford wydobrzeje po wypadku. Na razie wszystko wygląda dobrze i Ford powinien niebawem powrócić na plan. Zdjęcia zgodnie z planem powinny się skończyć jesienią, a film zadebiutuje 18 grudnia 2015.
KOMENTARZE (17)

Dalej o Fordzie i inne plotki

2014-07-01 17:22:59

Coraz więcej dziwnych plotek pojawia się wokół wypadku Harrisona Forda. Chyba najbardziej dziwną i absurdalną jest oczywiście stwierdzenie, że wszystko jest planem Abramsa by odwrócić uwagę od samego filmu. Jednak istotne jest to, że właściwie nie wiemy, jak bardzo poważny jest stan aktora. Lucasfilm twierdzi, że nie jest tak źle jak ostatnio mówiono i rehabilitacja nie będzie trwać sześciu miesięcy a Ford powoli dochodzi do zdrowia. Wszystko wskazuje na to, że Harrison jest już z powrotem w Wielkiej Brytanii i chodzi o kulach, czego dowodzą zdjęcia z „Daily Mail”. Niedługo ma też się pojawić publicznie przy okazji jednej z imprez, więc może niebawem wróci na plan. Z drugiej jednak strony dochodzą z planu słuchy, że w tamtym tygodniu praktycznie przerwano zdjęcia. Aktorzy są pod telefonami, nie na planie, natomiast szefostwo układa nowy harmonogram zdjęciowy. Kolejna informacja sugeruje, że Hana Solo może zagrać dubler, natomiast komputerowo podmieni się jedynie twarz. Podobne rozwiązania nie raz były w kinie stosowane.



Z drugiej strony tego zamieszania pojawia się wątek przesuwania premiery, który ostatnio dementowano. Ale jak to bywa w takich przypadkach media i ploty idą dalej. Oczywiście te, które obwieszczają przesunięcie premiery i spin-offa należy chyba włożyć między bajki, jednak coś jest na rzeczy. Podobno J.J. Abrams i Kathleen Kennedy próbowali faktycznie forsować scenariusz z premierą w maju 2016, ale Bob Iger zdecydowanie powiedział „nie”. Wygląda na to, że Abrams bardzo by jednak chciał, by premiera odbyła się dokładnie 4 maja 2016, by zachować tradycję premier majowych, a wypadek na planie spadł mu prawie jak z nieba. Disney jednak się z tym nie liczy, bo Iger obiecał akcjonariuszom premierę w grudniu 2015, więc jak jej nie będzie, zyski Disneya za 2015 i pierwszy kwartał 2016 będą mniejsze.

Niejako kończąc wątek Harrisona Forda pojawia się jeszcze jedna plotka, że zyska na tym postać Oscara Isaaca, który podobno może grać syna Hana Solo, a w scenariuszu można dokonać łatwej zmiany i przenieść ciężar na tego właśnie bohatera. Tak dla przypomnienia w „Mrocznym widmie” wiele scen z Qui-Gonem pierwotnie było pisanych pod Obi-Wana, potem zamieniono tylko postaci. A czy Isaac zagra syna Solo to już spekulacja. Na razie Lucasfilm twierdzi, że nie zmieniają nic w scenariuszach. Za to przedstawiciele Disneya stwierdzili tylko, że rozszerzenie roli Oscara to nieprawda.

Przechodzimy do innych wieści. Andy Serkis potwierdził, że jego firma Imaginarium jest zaangażowana w zdjęcia motion-capture w Epizodzie VII. Dodał też, że sam też gra w tym filmie, co wiemy. Oficjalnie tego nie potwierdzono, ale chyba wszyscy się tego spodziewali. Raczej nie zobaczymy twarzy Serkisa, a jedynie jego ruchy. Prawdę mówiąc bez sensu byłoby zatrudniać jego firmę, nie wykorzystując jej największego atutu, czyli Andy’ego.

Cara Delenvinge, brytyjska aktorka (choć to ostatnie słowo to może być za dużo powiedziane) chce zagrać w „Gwiezdnych Wojnach” i z pomocą przyszedł jej Domhnall Gleeson, który stwierdził, że jeszcze jest bardzo wiele ról do obsadzenia. Prawdopodobnie chodziło mu o statystów, ale kto to może wiedzieć.

Swoją drogą wygląda na to, że w Epizodzie VII Abrams załatwia małe role po znajomości. Otrzymają je jego ojciec Gerald Abrams oraz teść James H. McGrath Jr. Obaj panowie grali już w obu „Star Trekach”, gdzie przewinęli się w tłumie w barze lub na ceremonii.

Media odkryły natomiast, że Billy Lourd (córka Carrie Fisher) także ma zagrać w Epizodzie VII. Trwają przymiarki, kogo miałaby zagrać. Obecnie numer jeden to młodsza wersja księżniczki Lei, ale w jakiej formie i po co, tego nikt nie wie.

Gwendoline Christie tymczasem poszła sobie pooglądać Wimbledon. W sumie może, ale nas bardziej interesuje jej fryzura. Czy to już ta z „Gwiezdnych Wojen”? czy jeszcze nie.



Jeszcze jedna istotna rzecz. Otóż agenci Daisy Ridley mówią już wprost, że aktorka gra główną rolę żeńską w Epizodzie VII. Właściwie to już tego się domyśliliśmy, ale dobrze, że ktoś to potwierdził.

Natomiast na planie Epizodu VII pojawił się Kevin Smith, który nie powiedział nic na temat tego, co widział, ponieważ podpisał lojalkę, ale jednocześnie jest bardzo podekscytowany tym, co widział i się wzruszył. Twierdził, że przypominało mu to sentyment jaki miał przy starym „Bantha Tracks” (czasopismo dla członków fanklubu jeszcze przed „Insiderem”) oraz, że Moc jest z tym filmem, skończył słowami Holy Sith….

Disney i Lucsafilm nie rozpieszczają nas nadmiarem newsów, ale i tak jest lepiej niż rok temu. Tymczasem nieubłaganie zbliża się San Diego Comic Con, a Lucasfilm ma tam w tym roku bardzo duże stoisko. Czy dowiemy się czegoś na temat nowych filmów? Zobaczymy, wiele osób liczy na tytuł VII Epizodu. Comic-Con odbywa się pod koniec lipca.
KOMENTARZE (20)

Reżyser VIII Epizodu znany?

2014-06-20 21:27:11

Być może to pierwszy news dotyczący ósmego Epizodu. Otóż jak donosi serwis Deadline, Lucasfilm rozmawia z Rianem Johnsonem by napisał i wyreżyserował dwa kolejne filmy „Star Wars”. Nie dwa kolejne spin-offy, a Epizody VIII i IX. Czyli Rian Johnson ma przejąć pałeczkę po J.J. Abramsie. Na razie nie wiadomo zbyt wiele, zresztą Deadline nie ujawnia swoich źródeł, więc kto wie może jest to plotka. Reżyser póki co milczy, Lucasfilm także.

Według tej informacji Johnson ma szybko zająć się nowym filmem, a pomagać ma mu Ram Bergman jako producent.

Rian Johnson jest obecnie najlepiej znany chyba z filmu: „Looper: Pętla czasu”, który wyreżyserował i był autorem scenariusza. Ram Bergman był producentem tego filmu, który dość często współpracuje z Johnsonem. Na zdjęciu Bergman to pierwszy od lewej. Na razie musimy poczekać z potwierdzeniem tych informacji.

Lucasfilm jednak niedawno potwierdził inną rzecz. Otóż John Williams podpisał kontrakt póki co jedynie na muzykę do VII Epizodu. Tak więc z wraz z kolejnymi filmami możemy się spodziewać wielu różnych niespodzianek.

Temat na forum
KOMENTARZE (19)

Kolejna nadzieja dla serialu aktorskiego?

2014-06-12 17:12:50

Na dniach w Lucasfilmie zatrudniono kolejną osobę. Jest nią Tony To, ekspert w sprawach produkcji telewizyjnej. Będzie podlegał bezpośrednio pod Kathleen Kennedy.

Ostatnio był wiceprezesem do spraw produkcji w Walt Disney Studios (czyli jego bezpośrednim przełożonym był Alan Horn), gdzie odpowiadał za produkcję większości ostatnich aktorskich filmów Disneya, w tym „Czarownicę”. Pracował też dla telewizji, współtworzył kilka głośnych seriali, w tym „Z Ziemi na Księżyc”, „Kompanię braci” czy „Pacyfik”.

I teraz najciekawsze. W Lucasfilmie zajmie się nadzorowaniem produkcji aktorskich i animacji i tu według oficjalnej informacji, Lucasfilm ma na tapecie sześć nowych filmów oraz kilka produkcji telewizyjnych w różnej fazie rozwoju. Na razie wiemy, że trwają zdjęcia do VII Epizodu, „Rebelianci” właściwie czekają już na premierę, a dwa spin-offy mają już swoich reżyserów. Serial „Detours” jest zawieszony decyzją Lucasfilmu i czeka na swoją emisję. Czym zatem są inne projekty telewizyjne? Na razie nie wiemy. Z plotek możemy przypuszczać, że może to być właśnie serial aktorski i kolejny/kolejne seriale animowane.

Tymczasem Stephen Scaia, jeden ze scenarzystów „Star Wars Underworld”, czyli oryginalnego serialu aktorskiego zdradził niedawno kilka istotnych szczegółów fabularnych. Po pierwsze w serialu aktorskim miały się pojawić znane nam postaci z klasycznej trylogii, mieliśmy zobaczyć jak Chewie spotkał się po raz pierwszy z Hanem Solo, jak Lando przegrał „Sokoła Millennium” oraz zobaczyć latającego Bobę Fetta. Jak wiemy, Fett był jedynym elementem, którym reklamowano oficjalnie serial (więcej).



Chociaż nowe informacje dają nam nadzieję na to, że serial aktorski powstanie, chyba nadszedł już czas by porzucić ostatecznie marzenia o „Star Wars Underworld” w takiej wersji jaką chcieli ją stworzyć George Lucas i Rick McCallum. Zarysy ich historii mogą zostać wykorzystane zarówno w „Rebeliantach” jak i spin-offach, ale gdy zdjęcia do serialu aktorskiego w końcu ruszą, trzeba się liczyć z tym, że nawet jeśli zostaną wykorzystane niektóre skończone scenariusze to i tak zostaną one wpierw przerobione zgodnie z zamysłem obecnych decydentów.
KOMENTARZE (36)

Josh Trank reżyserem kolejnego filmu Star Wars

2014-06-04 18:12:38 StarWars.Com


Parę minut temu oficjalna StarWars.com zaskoczyła wszystkich ogłoszeniem, że Lucasfilm podpisał umowę z kolejnym reżyserem, na przygotowanie następnego filmu Star Wars, nie powiązanego bezpośrednio z nową trylogią J.J. Abramsa. Josh Trank, znany z filmu "Kronika", oraz powstającego właśnie filmu "Fantastyczna Czwórka", wyreżyseruje kolejny film Star Wars.

"Jesteśmy podekscytowani, że możemy przywitać Josha w naszej rodzinie" - mówi szefowa Lucasfilm Kathleen Kennedy. "Jest nadzwyczaj utalentowany, ma wspaniałą wyobraźnię i zmysł innowacyjności. To sprawia, że pasuje doskonale do Gwiezdnych Wojen, do kolejnych powstających filmów, wykraczających poza postacie i fabuły epizodów I do IX."

Trank w złączonym oświadczeniu dodaje: "Magia świata Gwiezdnych Wojen zdefiniowała moje dzieciństwo. Okazja poszerzenia tego świata dla przyszłych pokoleń jest nieprawdopodobnym spełnieniem marzeń.

To jeszcze niepotwierdzone dane, a tylko spekulacje, ale zgodnie z przewidywanym planem, i biorąc pod uwagę, że teraz przygotowuje się do nakręcenia "Fantastycznej Czówrki", Josh Trank najprawdopodobniej wyreżyseruje Gwiezdne Wojny na rok 2018, czyli rok po premierze Epizodu 8. Oficjalny komunikat nie wspomina o żadnym scenarzyście, być może będzie to film napisany przez Lawrence'a Kasdana, albo Simona Kinberga. Czas pokaże, na chwilę obecną wiemy na pewno, że jednocześnie przygotowywane są aż trzy nowe filmy Star Wars.

Temat na forum
KOMENTARZE (24)

Znamy reżysera, scenarzystę i datę premiery pierwszego spin-offa!

2014-05-23 01:59:25 StarWars.com

Dosłownie kilka chwil temu na StarWars.com podano wstępne oficjalne wiadomości na temat pierwszego gwiezdnowojennego spin-offa. Jak informuje serwis, potwierdzając niejako część ostatnich plotek, poza nową trylogią "Gwiezdnych Wojen", Lucasfilm i Disney rozpoczęły przygotowania do kręcenia kilku oddzielnych filmów. Będą one osadzone w uniwersum, jednak nie będą częścią głównej Sagi. Reżyserem pierwszego z filmów będzie Gareth Edwards ("Godzilla"), natomiast scenariusz napisze Gary Whitta ("Księga ocalenia", "The Walking Dead"). Premierę filmu ustalono na 16 grudnia 2016.


Gareth Edwards w roli reżysera zasłynął przede wszystkim filmem "Strefa X" z 2010 roku, a także tegorocznym hitem "Godzilla", który od kilku dni można oglądać w polskich kinach.

- Odkąd po raz pierwszy obejrzałem "Gwiezdne Wojny", wiedziałem co chcę robić przez resztę mojego życia. Dołączyć do Sojuszu Rebeliantów! Jestem dumny i podekscytowany mogąc wykonywać tę misję z Lucasfilmem - komentuje Edwards.


Gary Whitta natomiast odpowiadał za scenariusze do "Księgi ocalenia" z Denzelem Washingtonem, czy pierwszego sezonu serialu "The Walking Dead", ale również do dość chłodno przyjętego "1000 lat po Ziemi".

- Od chwili gdy po raz pierwszy obejrzałem "Nową nadzieję" jako dzieciak, "Gwiezdne Wojny" stały się największą inspiracją dla mojej wyobraźni i dla mojej kariery jako scenarzysta. Możliwość przyczynienia się do rozwoju dziedzictwa tego uniwersum jest dla mnie czymś wspaniałym, a zwłaszcza we współpracy z tak utalentowanym filmowcem jak Gareth. To spełnienie marzeń - mówi Whitta.

Więcej informacji już niebawem!

Temat na Forum.
KOMENTARZE (41)

Problemy z Bobą Fettem

2014-04-26 07:47:46

Chyba słynne czwartkowe śniadanko nie było aż tak bezowocne. Serwis MakingStarWars a za nim inne nie próżnują. Pojawiły się nowe plotki, które co prawda nie dotyczą Epizodu VII, ale spin-offa. A konkretniej okazuje się, że Lucasfilm / Disney mają problemy ze spin-offem, którego główną postacią miałby być Boba Fett.

Podobno oficjele z Disneya są bardzo zadowoleni z pomysłu na film o Fetcie. Ale pojawiają się z nim problemy, pierwszy z nich jest taki, kto mógłby być czarnym charakterem filmu. Nie chodzi tu o to, z kim miałby się Fett zmierzyć, ale o samego Bobę, który w klasycznej trylogii jest złym lub pomagierem tych złych. Uczynienie go protagonistą może spowodować, że utraci swoją złą esencję. Lucasfilm nie chce odbarwić Boby Fetta, chcą by nadal pozostał przerażającym łowcą i draniem, więc zrobienie filmu w którym byłby głównym bohaterem to prawdziwe wyzwanie.

Disney także nie do końca wie jak sobie z tym poradzić. W modelu Marvela, który jest traktowany jako wzór, nie było na razie miejsca na filmy o szwarccharakterach. No i właściwie nie licząc Lokiego to w filmach Marvela nie ma nawet tego typu postaci. W przypadku takich postaci trudno nie wzbudzać empatii, a to nie jest coś, czego by twórcy chcieli. Z pewnego punktu widzenia prequele są filmami o antybohaterze, a to chyba kolejny powód, by nie iść tą ścieżką.

Wiele wskazuje na to, że najłatwiej będzie zrobić film już o dorosłym Bobie, który jest ukształtowanym łowcą nagród. Na razie poza pogłoskami, że za ten spin-off miałby odpowiadać Lawrence Kasdan niewiele wiemy. Prawdę mówiąc do dziś nie potwierdzono oficjalnie, czy Fett rzeczywiście dostanie swojego spin-offa.
KOMENTARZE (34)

4 maja w serialach

2014-04-14 18:18:45 The Hollywood Reporter

Wygląda na to, że w tym roku dzień Gwiezdnych Wojen będzie dużo mocniej obchodzony, niż kiedykolwiek wcześniej. I nie chodzi tu tylko o domniemane zapowiedzi Disenya. Otóż przygotowane są specjalne odcinki dwóch seriali, które w jakiś sposób mają nawiązywać do sagi.

Pierwszy z tych seriali to „Teoria wielkiego podrywu”. 1 maja zostanie wyemitowany w USA odcinek pod tytułem „The Proton Transmogrification”, w którym bohaterowie będą obchodzić na sposób fanowski święto Gwiezdnych Wojen. Jeden z nich, Sheldon (Jim Parsons) będzie prowadzony wizjami swojego mentora z dzieciństwa, profesora Protona (Bob Newhart), którego traktuje jak mistrza Jedi. Ale to nie koniec niespodzianek. W produkcji odcinka będą pomagać spece z ILM, którzy mają odtworzyć scenografię planety Dagobah. Nad tym, by jej wygląd był kanoniczny, będą czuwać specjalni konsultanci z Lucasfilmu.



Drugi serial to „The Goldbergs”. Tym razem odcinek specjalny zostanie wyemitowany w USA 6 maja, czyli już po święcie. Odcinek będzie nosił tytuł „A Wrestler Named Goldberg”. Akcja serialu dzieje się w latach 80., więc tym razem Adam i Erica pójdą do kina, będą stać w kolejce, a film na który się wybiorą to „Powrót Jedi”. Będą fani w kostiumach i tak dalej (reszty niespodzianek nie zdradzono). Tym razem Lucasfilm będzie mieć niewielki wkład w odcinek, ale ponieważ serial jest wyświetlany w telewizji ABC (należąca do Disneya), więc wspomogą go promocją.
KOMENTARZE (3)

Plotki o akcji Epizodu VII

2014-04-12 07:40:26

Wciąż brakuje nam oficjalnych zapowiedzi, więc plotkowe eldorado trwa.

Zaczynamy od informacji, którą podawaliśmy jeszcze w marcu. Otóż Peter Mayhew coś wspominał na twitterze, że będzie kręcił film. Nie pisał oczywiście jaki. Obecnie różne media podają, że było to oficjalne potwierdzenie, a fakt, że odwołał swój występ na konwencie jest jednoznaczny. Chewbacca wraca do gry. Niektóre media zastanawiają się, czy Peter Mayhew założy kostium, czy kostium ten będzie postarzony, czy może zamiast tego spróbują inaczej podejść do Chewbaccy, zgrywając do komputera ruchy aktora a resztę potem animując. Oczywiście jak w wielu przypadkach tak i w tym, należy poczekać na oficjalne informacje, zwłaszcza po tym jak wypowiedział się na ten temat sam zainteresowany. Oświadczenie Petera jest bardzo krótkie: „nie mogę niczego potwierdzić, ani zaprzeczyć”. Czyli nic nowego.

Casting jak wiemy nie jest skończony i choć wydawać by się mogło, że Billy Dee Williams wraca do sagi, bo zrezygnował z występów w „Tańcu z gwiazdami”, to jednak sam aktor chyba nadal nic nie wie. Zapytany przez dziennikarzy przyznał, że nikt do niego nie dzwonił, nikt mu nic nie proponował, ale on jest chętny.

Natomiast w plotkowym wyścigu o role główne pojawiła się kolejna kandydatka. Tym razem jest to Maisie Richardson Sellers, studentka Oxfordu i młoda, mało znana aktorka bez dorobku filmowego. Jednak najciekawsze są informacje, kogo mogłaby grać. Jedne źródła podają, że chodzi o główną rolę żeńską, inne to dementują. Jeszcze inne sugerują, że to mogła by być ta córka/wnuczka lub inna krewna Obi-Wana Kenobiego. Jednak jak zwykle trudno jest wierzyć w te doniesienia.

Kolejna informacja dotyczy Maroko. Podobno tam trwają pracę nad zbudowaniem Tatooine, które w oryginale nagrywano w Tunezji oraz w USA. Jak zwykle jednak konkretów nie mamy. Natomiast The Hollywood Reporter twierdzi, że zdjęcia przez cztery tygodnie będą trwały na pustyni wokół Abu Dabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Mają się zacząć w maju i będą nową Tatooine. Być może w słowie nowa jest jeszcze jakieś ukryte dno, bowiem inne źródła sugerują, że w Epizodzie VII zobaczymy Tatooine, Hoth i być może Endor, ale inne niż znamy, zmienione. Jak i dlaczego, tu informacji nie ma.

Istną ciekawostką jest powiązanie między „Strażnikami Galaktyki” Marvela a nowym filmem Star Wars. Otóż aktorka Karen Gillan musiała zgolić swoje długie, rude włosy do roli Nebuli. Ludzie z Marvela przekazali te włosy ludziom z Lucasfilmu, a ci podobno zrobili z nich perukę, która ma zostać wykorzystana w filmie. Ciekawe, czy będzie ją nosić jakaś postać z tła, stwór, czy może rudowłosa bohaterka?

Na koniec sensacyjna plotka. StarWars7News podało ogólne założenia Epizodu VII. Nie zdradzili skąd one właściwie pochodzą, trudno też zweryfikować ich wiarygodność. Czy należy to już traktować jako spoiler, czy jeszcze jako plotkę? Na to już każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. W razie czego należy opuścić następny akapit.

Otóż według informatora serwisu Imperium choć zostało pokonane w „Powrocie Jedi” nie zostało jednak zniszczone. Przez kilka lat mierzło, ale w końcu powstało. W tym czasie Luke Skywalker odszedł, a Han i Leia zostali uwięzieni tak na 8 lat. Głównymi bohaterami są dzieci Hana i Lei, które dorastały właściwie jako sieroty, teraz szukają Luke’a Skywalkera, by razem z nim odbić Hana i Leię.

Podobno to była jedna z pierwszych wersji scenariusza Michaela Arndta. Podobno. Obecnie trudno zweryfikować prawdziwość tej informacji, jak niestety wielu innych. Cóż 4 maja jest za trzy tygodnie (i jeden dzień). Może wtedy coś się w końcu ruszy.
KOMENTARZE (8)

ILM otwiera oddział w Vancouver

2014-04-09 08:53:45 Hollywood Reporter

Industrial Light & Magic otworzyło niedawno nowe powiększone studio efektów specjalnych w kandadyjskim Vancouver, które posłuży dla produkcji epizodu VII Gwiezdnych Wojen. Nowoczesne studio efektów specjalnych, o powierzchni około 3000 metrów kwadratowych, zostało otwarte na Water Street, w dzielnicy Gastown. Latem tego roku pracę w nowym studiu znajdzie ponad 200 artystów. Kanadyjski oddział ILM zajmie się takimi projektami jak Transformers 4, czy Warcraft. ILM Vancouver zajmie się też 1/3 produkcji epizodu VII Gwiezdnych Wojen.

Otwarcie oddziału ILM zostało ciepło przyjęte przez lokalne władze Vancouver, po tym jak w zeszłym roku został zamknięty oddział Pixar Canada. Vancouver pozostaje przyjaznym miejcem dla środowiska filmowego,dzięki wspólnej strefie czasowej z Los Angeles, oraz specjalnym ulgom podatkowym oferowanym zagranicznym producentom.

ILM Vancouver to kolejny nowy oddział Industrial Light & Magic na świecie, po otwarciu swoich jednostek w Londynie i Singapurze. Wszystkie oddziały ILM mają w jakimś stopniu pracować nad nowymi Gwiezdnymi Wojnami.
KOMENTARZE (4)

Ujawniono kamerę Epizodu VII

2014-03-29 22:42:46

Disney nas nie rozpieszcza, jeśli chodzi o informacje. W tym tygodniu w Las Vegas odbyły się prezentacje najważniejszych producentów i dystrybutorów filmowych, CinemaCon 2014. Prezentację Disneya prowadził Alan Horn, jednak nie tylko nie powiedział kompletnie nic nowego, lecz także przyznał, że jeśli chodzi o produkty Lucasfilmu, to jeszcze jest za wcześnie, by mogli cokolwiek ujawnić.

Tymczasem Andrew Bikichky na swoim Twitterze wrzucił zdjęcia kamer, które będą użyte do produkcji Epizodu VII. Andrew jest ich operatorem i pracuje w działach zajmujących się elektryką przy produkcji filmów i seriali. Jednak ciekawe jest to, że kamery dostały swoje unikalne nazwy. Kamera A nazwana została „Gwiazdą Śmierci”, a kamera B „Sokołem Millennium”. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami są to kamery nagrywające film na taśmę 35mm, obie wyprodukowane przez Panavision.







Dalej niestety mamy plotki aktorskie. Sam Witwer, którego kojarzymy z „The Force Unleashed” (Galen Marek) czy z głosu Maula w „Wojnach klonów”, przyznał, że ubiegał się o rolę do Epizodu VII, niestety dla niego samego, rola ta została przepisana przy zmianach scenariusza, więc aktor został na lodzie.

Denis Lawson, czyli Wedge Antilles, natomiast należy do niewielkiej grupy aktorów, którzy nie są zainteresowani powrotem do sagi. On jak sam twierdzi, już grał w „Gwiezdnych Wojnach” w 1976 i temat go już nie interesuje.

Za to wypłynęła bardzo ciekawa informacja związana z Peterem Mayhew (Chewbacca), który, wydawało się, że ze względu na stan zdrowia nie wróci na plan. Chyba jednak wydobrzał. Na razie potwierdzenia nie ma, ale aktor odwołał swoją obecność na konwencie Comicpalooza, gdyż w tym roku ma w planach kręcenie filmu. Jakiego? Nie podano, ale sugestie nasuwają się same.

Dominic Monaghan, który już parę razy był wspominany przy okazji plotek, gdyż mocno lobbował, by wystąpić w nowym filmie, tym razem powołał się na swoją przyjaźń z J.J. Abramsem i stwierdził, iż reżyser do głównych ról dobierze sobie raczej nieznanych szerokiej publiczności aktorów. Możemy spodziewać się niespodzianek.

Za to już wiemy, co będzie robić Carrie Fisher w Londynie. Otóż poza wiadomym filmem, przez pół roku będzie też mieć własne przedstawienia, więc pojawia się w towarzystwie teatralnym, więc stała się łatwym kąskiem dla dziennikarzy. Przy tej okazji Carrie zapytano o Epizod VII, a jej jak to zwykle bywa coś się wyrwało. Pytanie dotyczyło jej powrotu w następnej części. Wpierw powiedziała, że nie wie, że w niej jest, a potem stwierdziła, że nie powinna o tym rozmawiać i to zdanie urwała. Następnie prosiła o niezadawanie takich pytań.

Serwis Star Wars 7 News ma też kolejne rewelacje na temat scenariusza. Według nich, pomimo zmian, zarówno scenariusz Arndta jak i Abramsa i Kasdana, ale wszystkie te zmiany są raczej kosmetyczne i dopracowują szczegóły. Scenariusz wciąż bazuje na pierwotnym pomyśle Lucasa. Natomiast trochę zmieniono sam opis postaci, zwłaszcza fizyczny. Dlatego ostateczny casting do głównych ról był otwarty na osoby wszystkich ras, nie tylko białej. Więc nie można wykluczyć, że czarny aktor będzie grał syna Luke’a Skywalkera. Podobno są przygotowane różne wersje historii nowych postaci, które zostaną dopasowane już po wyborze aktora/aktorki, bez większego wpływu na scenariusz. W przypadku syna Luke’a jedną z takich furtek jest adopcja. Źródło tych informacji zauważa też, że większość wymienianych póki co aktorów, do głównych ról, jest starsza niż bohaterowie, których mieliby grać.

I jeszcze nasz dobry znajomy Ali Arikan, który nie raz twierdził, że wie coś na temat Epizodu VII (weryfikacja najczęściej negatywna, gdy spojrzy się na szczegóły), znów ma newsa. Według niego w Pinewood wymieniono szyby na odblaskowe, tak by nikt nie mógł podejrzeć, co będzie kręcić Lucasfilm. Jak zwykle tak i tym razem, łatwo tej informacji sprawdzić się nie da.

Na koniec, jak to z plotkami bywa, póki nie zostaną potwierdzone, należy traktować je z rezerwą.
KOMENTARZE (30)

„Gwiezdne Wojny” w cyfrowej dystrybucji?

2014-03-26 21:00:55

Tym razem dość krótka informacja. Otóż według JediNews w listopadzie 2014 cała oryginalna saga (Epizody I-VI) ma być dostępna w cyfrowej dystrybucji. Lucasfilm podobno przygotował się już do tego, przygotowano też specjalne dodatki, jak zwykle są to rzeczy, których do tej pory jeszcze nie publikowano. Na razie jednak nie wiadomo nic na temat samej dystrybucji, czy to będzie Netflix, czy coś innego. Nie ma też informacji o przejęciu praw przez Disneya do „Nowej nadziei”, więc póki co musimy jeszcze trochę poczekać.

Z drugiej strony na potwierdzenie tej plotki przez Disneya, przynajmniej po części, nie trzeba było czekać długo. Disney niedawno uruchomił swoją platformę VOD - DisneyMoviesAnywhere.com, gdzie już są dostępne klasyki Disneya, nowości, a także filmy Marvela. Trzeba pewnie poczekać, aż pojawią się tam „Gwiezdne Wojny”. Tu warto tylko przypomnieć, że póki co problemem są prawa do dystrybucji, które do 2020 znajdują się w rękach Foxa, potem już tylko Disneyowi będzie brakować „Nowej nadziei”. Ale patrząc na to jak poradzili sobie z „Indianą Jonesem”, zapewne i tu znajdą pieniądze, które zadowolą Foxa. Tak więc może faktycznie, edycja klasycznych filmów w sieci pojawi się szybciej niż później.
KOMENTARZE (5)
Loading..