Ostatnio wiedzieliśmy fragment planu zdjęciowego zbudowanego na potrzeby serialu o Obi-Wanie. Dziś kolejne zdjęcie z planu, znów sugerujące pojawienie się Tatooine.
Looks like the Lars Homestead my be being built on this set.
If it is the Lars Homestead then it’s safe to assume this set is for Obi Wan Kenobi. pic.twitter.com/vuPzkdUuHQ
W tym wypadku nie ma pewności, czy to na pewno serial Lucasfilmu. Może kręcą tam jakiś fanfilm? A nawet jeśli będzie to serial, to zdjęcia mogą nie tylko dotyczyć „Obi-Wana Kenobiego”, ale też dziejącego się na Tatooine „The Book of Boba Fett”. Nie wspominając już o „Andorze” czy nawet trzecim sezonie „The Mandalorian”. A dlaczego Tatooine? Warto przypomnieć, że Dolina Śmierci grała tę planetę w „Powrocie Jedi” oraz w kilku ujęciach dodanych do „Nowej nadziei” w „Wersji specjalnej”. Kto wie, może wraca w serialu?
Swoją drogą ostatnio znów odgrzebano plotki o pojawieniu się Rexa w retrospekcjach w „Obi-Wanie Kenobim” (albo ew. „Ahsoce”). Jakoby Dave Filoni bardzo chciał tę postać wykorzystać. Więc jeśli mielibyśmy go zobaczyć w „Ahsoce” lub w „Rangers of the New Republic”, to mógłby się pojawić na krótko w „Obi-Wanie”. Jak zwykle w takim przypadku czekamy na jakieś potwierdzenie, zwłaszcza, że to będzie krótszy serial, więc możliwe, że bardziej będzie skupiał się na własnej historii, a powiązania z innymi serialami będą mniejsze. W każdym razie Temuera Morrison jest w USA i w każdej chwili pewnie może przybyć na plan (o ile byłby tam potrzebny).
Natomiast na pewno nie zobaczymy Padme, nawet w retrospekcjach. Natalie Portman przyznała niedawno, że nie jest w żaden sposób zaangażowana w to, co się dzieję z serialami czy filmami z gwiezdnego cyklu.
Na koniec zaś jeszcze jedno zdjęcie. Tym razem to Kumail Nanjiani, który aktualnie gra w „Eternals” oraz szykuje się do roli w Obi-Wanie. Aktor raczej zajmował się komedią, tym razem chyba przygotowuje się do bardziej aktywnych ról.
Były nominacje, były prezentacje, a teraz są nagrody dla „The Mandalorian”. Przede wszystkim za efekty specjalne, czyli VES Awards. Tu serial Jona Favreau zwyciężył w trzech kategoriach. Najlepiej animowany bohater w odcinku, najlepsze środowisko odcinku i najlepsze wizualne efekty w fotorealistycznym odcinku.
Z kolei Gildia Aktorów nagrodziła pracę kaskaderów (kategoria: kaskaderzy w komedii lub dramacie).
Ostatnia nagroda została przyznana za najlepszą charakteryzację przez Gildię Charakteryzatorów i Stylistów. Nagrodę dostali: Brian Sipe, Alexei Dmitriew, Samantha Ward i Scott Stoddard.
Katee Sackhoff po raz kolejny wspomina swoją pracę i angaż do serialu. Tu angaż nie wiązał się wprost z typowym castingiem i nie tylko dlatego, że już wcześniej podkładała głos do roli Bo-Katan. Katee pojechała, spotkała się z Jonem Favreau i była to przyjemna rozmowa, podczas której zrozumiała, że właśnie proponują jej pracę. Potem zauważyła też szkice koncepcyjne, na których była Bo-Katan, a właściwie Katee jako Bo-Katan.
Praca na planie okazała się być jednak trochę trudniejsza. Sackhoff dużo wiedziała o Bo-Katan, znała jej kwestie, historie... więc była pewna, że jest gotowa na wszystko. Ale już gdy padł pierwszy klaps zaczęły się schody, bowiem nigdy nie ruszała się jak Bo-Katan. Szczęśliwie Bryce Dallas Howard, która reżyserowała ten odcinek miała wszystko pod kontrolą.
Samą pracę wspomina bardzo dobrze, zwłaszcza, że mogłaby na planie rozmawiać z Jonem i Davem Filonim godzinami. Miała do nich mnóstwo pytań, choćby to czy Bo-Katan spotkała mistrza Yodę. Mówiła też, że praca z wykorzystaniem Volume (Stagecraft) na planie sprawia, że jest to dość intensywne doznanie. Ma się wrażenie, że naprawdę się jest w tym świecie. Natomiast obecnie Sackhoff nie wie, co będzie dalej z Bo-Katan i Mandalorianiem.
Póki, co wygląda na to, że trzeci sezon to pilnie strzeżona tajemnica. I tu warto dodać, że Favreau i Filoni potrafią ich strzec, zarówno Grogu jak i Luke Skywalker byli zaskoczeniem dla większości widzów. Zaś zostając w temacie Skywalkera od dawna w fandomie pojawiają się głosy, iż w serialu mógłby go zagrać Sebastian Stan. Aktor powiedział, że zagrałby Luke’a, jakby dostał błogosławieństwo Marka Hamilla. Właściwie to był nawet bardziej dosadny, chciał by to Mark do niego zadzwonił z taką ofertą. Hamill raczej nie ma nic przeciwko, wręcz przeciwnie i jak to Mark bawi się tematem (zresztą od jakiegoś czasu). A na koniec stwierdził, że on niestety nie ma nic do powiedzenia w temacie zatrudniania kogokolwiek przez Lucasfilm.
Natomiast jeśli chodzi o Luke’a i jego akademię. Coś jest na rzeczy. Lucasfilm zarejstrowało znak towarowy – „Skywalker Academy”. Niekoniecznie musi to być kolejny serial, ale może jakieś uzupełnienie w postaci gry, książki, komiksu. Zobaczymy.
Natomiast wciąż wraca temat obecności na planie odtwórcy roli głównego bohatera, czyli Pedro Pascala. Aktor obecnie gra główną rolę w filmie „The Bubble” Judda Apatowa, zaś od czerwca ruszą zdjęcia do serialu „The Last of Us”, w którym także zagra główną rolę. Wygląda na to, że faktycznie w tym sezonie bardziej będzie grał głosem, a na planie pojawi się pewnie wtedy, gdy będzie miał zagrać sceny bez hełmu.
Z szalonych plotek, które chyba raczej są pobożnym życzeniem części fanów, jest jedna - Gina Carano miałaby wrócić. Na chwilę obecną dość trudno sobie to wyobrazić. Zwłaszcza, że poznikały też materiały – jak przewodnik ilustrowany – w których była wspomniana Cara Dune.
Zdjęcia do trzeciego sezonu powinny ruszyć niebawem, ale zobaczymy go na Disney+ dopiero na początku roku 2022.
KOMENTARZE (3)
8 czerwca 2021, na kilka dni przed czterdziestą rocznicą premiery pierwszego filmu (12 czerwca 1981) Lucasfilm i Paramount Home Entertainment przygotowały nie lada niespodziankę dla wszystkich fanów „Indiany Jonesa”. Pakiet czterech filmów ukaże się na Blu-ray 4K (przynajmniej na zachodzie).
Cztery filmy przygotowano i odświeżono tak by dobrze prezentowały się w formacie 4K Ultra HD (dzięki Dolby Vision oraz HDR-10). To nowa konwersja bezpośrednio z taśmy filmowej, wymagała też pracy nad efektami specjalnymi. Nad wszystkim zaś czuwał reżyser, Steven Spielberg. Dodatkowo Ben Burtt pracował by przygotować ścieżkę dźwiękową zgodną z formatem Dolby Atmos.
Kolekcja czterech filmów zostanie wydana na pięciu płytach. Na tej dodatkowej znajdziemy wiele dodatków (w sumie siedem godziny). Nie będzie tu jednak nowych dokumentów. Za to do pakietu dołączona zostanie kopia cyfrowa. No i jak w przypadku „Gwiezdnych Wojen” tak i tu można liczyć na specjalne wydania z limitowanymi okładkami.
Warto dodać, że od 4 marca cztery filmy są dostępne w serwisie streamingowym Paramount+. Piąty film będzie mieć premierę 29 lipca 2022, zdjęcia prawdopodobnie ruszą jeszcze w tym roku. Reżyseruje James Mangold (niedoszły reżyser spin-offa o Bobie Fetcie). Akcja powinna się dziać w latach 60. XX wieku, zaś w roli tytułowej zobaczymy Harrisona Forda. Ani Steven Spielberg, ani George Lucas nie są obecnie związani z tym projektem.
KOMENTARZE (11)
Wygląda na to, że plotki o odejściu Kathleen Kennedy ze stanowiska prezesa Lucasfilmu są mocno przesadzone. Są strony i Youtuberzy, którzy ciągle to sugerują, ale na razie nic takiego się nie wydarza. Plotki te wracają jak bumerang, czasem nawet pojawiają się też w bardziej filmowych mediach w różnej formie. Obecnie zaś część osób sympatyzujących z Giną Carano spamuje gwiezdno-wojenne filmiki hasztagiem #FireKathleenKennedy. Między innymi dlatego, Lucafilm przestał umieszczać filmiki związane z Wielką Republiką na YouTubie i przerzucił się na oficjalną.
Wczoraj zaś odbyło się walne zgromadzenie akcjonariuszy Disneya. Zazwyczaj wiązało się ono z mniej lub bardziej ciekawymi dla nas informacjami na temat planów. Tym razem Disney mógł się tylko pochwalić tym, że Disney+ ma już ponad 100 milionów subskrybentów. Natomiast „Gwiezdne Wojny” pojawiły się dwukrotnie w trakcie sesji pytań i odpowiedzi.
Pierwsze pytanie dotyczyło Kathleen Kennedy i tego, czy zostanie zwolniona i zastąpiona przez Dave’a Filoniego lub Jona Favreau. Bob Chapek szef Disneya odpowiedział wprost, że są bardzo zadowoleni z tego, że tak utalentowana osoba jak Kathleen kieruje Lucasfilmem. Liczą, że będzie nim kierowała przez następne lata.
Drugie pytanie dotyczyło tematu, który wciąż ciągnie się za Lucasfilmem, czyli Giny. Tu zapytano czy Disney ma jakąś czarną listę osób do zwolnienia ze względu na swoje poglądy. Powoływano się na to, że i Gina i Pedro Pascal mogą się pochwalić nie do końca przemyślanymi wpisami w mediach społecznościowych, a jedynie wobec Giny wyciągnięto konsekwencje, sugerując tu rolę głoszonych poglądów. Chapek nie odpowiedział wprost na pytanie, raczej powiedział, że nie widzi by Disney był lewicowy, czy prawicowy, a reprezentuje uniwersalne wartości, takie jak różnorodny świat, w którym wszyscy mogliby żyć w harmonii i pokoju.
Tak więc wygląda na to, że Kathleen jeszcze przez jakiś czas porządzi w Lucasfilm.
KOMENTARZE (40)
Kylo Ren miał torturować Chewbaccę
Pod koniec lutego ukazała się książka Joonasa Suotamo - „Roar! – Elämäni wookieena”. Oczywiście po fińsku. Jest to tak naprawdę wywiad rzeka z aktorem, który przejął rolę Chewbaccy po Peterze Mayhew. Znalazło się tam kilka ciekawostek z planu, w tym jedna o wyciętej scenie z IX Epizodu.
Joonas wspomniał o jeden z nakręconych, acz wyciętych scen, w której Kylo Ren miał torturować Chewbaccę. Mówiąc o niej Suotamo przede wszystkim chwali Adama Drivera, który wczuł się bardzo mocno w tę rolę, tak, że był w pewien sposób przerażający. Zdaniem Joonasa ten występ mógłby być zbyt mroczny do finalnej wersji filmu.
Jako ciekawostkę warto dodać coś o zachowaniu Adama na planie. Choć już przyjaźnił się z Joonasem, jak kręcili tę scenę, to Driver nie wychodził łatwo z roli. Nawet nie chciał za bardzo rozmawiać z Joonasem w przerwach. Był bardzo przekonywujący jako potwór. Swoją drogą podobne historie o Adamie, który mocno wchodził w swoją rolę słyszeliśmy już wcześniej.
Adam didn't talk at all during breaks, even though at this point the actors were otherwise friends. Joonas says Adam was so convincing in the deleted torture scene that he was at times actually scared & he believes the scene might have turned out too dark for the film. pic.twitter.com/Tw9hnJpYGh
— The Adam Driver Files (@AdamDriverFiles) March 4, 2021
“Perhaps the transformation of Kylo Ren into Ben Solo would also have suffered with such an inhumane act that some viewers would see it as unforgivable even though he ended up saving the entire galaxy.” pic.twitter.com/qsMEfKf6IP
— The Adam Driver Files (@AdamDriverFiles) March 4, 2021
My możemy żałować, że Lucasfilm nie zdecydował się umieścić wyciętych scen z IX Epizodu na Blu-ray.
KOMENTARZE (18)
Jak donosi LRMOnline nastąpi mała zmiana w serialu „Rangers of the New Republic”. Wg wcześniejszych plotek główną bohaterką tego serialu miała być Cara Dune, teraz będzie nią Hera Syndulla. Herę pamiętamy przede wszystkim z „Rebeliantów”.
Tu warto dodać, że LRMOnline ma dobre dojścia jeśli chodzi o Filoniversum, czyli seriale związane z Davem Filonim. To oni zapowiadali spin-offy „The Mandalorian”, jak również zdradzili kilka szczegółów. W tym wprost podali informacje, że szykowane są seriale o Ahsoce i Bobie Fetcie na kilka miesięcy przed premierą drugiego sezonu „The Mandalorian”. Wygląda więc, że i w tym wypadku mogą mieć rację.
Produkcja „Rangers of the New Republic” na razie nie wygląda na zaawansowaną. Więc dla twórców otwartym wyzwaniem będzie jak powiązać ten serial z „The Mandalorian” i resztą Mandoversum. Pewnie jest szansa na pojawienie się Hery w trzecim sezonie. Swoją drogą, po premierze gry Squadrons pojawiły się spekulację, iż Herę zobaczymy też w jakiejś formie w „Rogue Squadron”, kto wie, może faktycznie ta postać będzie istotnym łącznikiem uniwersum. Na razie pozostaje poczekać na oficjalne potwierdzenie.
Tu przypominamy, że aktorką grająca Carę Dune, czyli Gina Carano została zwolniona przez Lucasfilm, co spowodowało awanturę na pół sieci. Sprawa wciąż nie rozeszła się po kościach. Cześć obsady mniej lub bardziej otwarcie wspiera Ginę (ostatnio zrobił to otwarcie Bill Burr). Sama Gina zaś udzieliła wywiadu w „The Ben Shapiro Show” (można go obejrzeć z podsumowaniem na Deadline), w którym opowiedziała swoją wersję wydarzeń. Zarzuciła między innymi, że prześladowano ją w Lucasfilmie. Unikała jednak podawania niektórych szczegółów, by nie narazić sympatyzujących z nią współpracowników. Swoją drogą Ben Shapiro i Gina Carano szykują wspólny film. Z drugiej strony Lucasfilm zaczął czyścić wszystko, co jest związane z Giną/Carą. Figurki Hasbro Cary Dune zostały anulowane. Cara Dune nie będzie też grana przez inną aktorkę (stąd zmiana na Herę). To wszystko powoduje, że temat Giny zdaje się być cały czas nośny i np. Hollywood Reporter zabrał się za prześwietlanie jej rodzinnego biznesu. Więc sprawa pewnie się jeszcze będzie ciągła, ale już raczej z dala od gwiezdno-wojennego uniwersum.
Dla nas najważniejsze jest to, że prace nad serialem „Rangers of the New Republic” nie zostały przerwane i wciąż możemy liczyć na trzy spin-offy „The Mandalorian”. No i chyba możemy już zacząć czekać na casting do roli Hery.
KOMENTARZE (21)
Pierwsze pozycje książkowe i komiksowe serii High Republic już za nami. Sytuacja wydawnicza w pierwszej połowie roku wydaje się jasna, nie oznacza to jednak, że autorzy siedzą cicho. Komentują dzieła swoich kolegów, wyjaśniają nieoczywiste kwestie poprzez media społecznościowe oraz na łamach różnych portali internetowych. Najbardziej rozgadanym członkiem grupy twórców High Republic jest niewątpliwie Cavan Scott. Chętnie odpowiada na pytania fanów i z własnej inicjatywy podnosi temat nowej ery oraz pozycji z nią związanych. W ostatnim czasie przeprowadził Q&A na swoim profilu na Instagramie oraz udzielił wywiadu Alexowi z kanału Star Wars Explained, podczas których zdradził parę interesujących informacji.
Seria "Republic" najlepszym komiksem wszech czasów?
W ramach Q&A jeden z fanów zadał pytanie "Czy czerpałeś inspirację z którejś z istniejących już pozycji Star Wars?" Cavan odpowiedział, że tworząc High Republic inspirował się historiami z komiksów "Republic", "Tales of the Jedi" oraz "Knights of the Old Republic". Seria "Republic" musi zajmować ważne miejsce w jego fanowskim sercu, bo podczas wywiadu z SWE określił ją jako najlepszy zbiór komiksów, który powstał w historii Gwiezdnych Wojen. Zresztą Cavan jest jednym z tych twórców, którzy nie ukrywają swojej miłości do Legend. Na swoim profilu na Instagramie i Twitterze wielokrotnie wrzucał zdjęcia swojej kolekcji książek i komiksów ze starego kanonu. We wrześniu 2020, czyli tuż przed premierą pierwszych pozycji z High Republic, czytał powieść Jamesa Luceno o tytule "Darth Plagueis". Czy to znak, że słynny Mroczny Lord Sithów pojawi się w nowej erze? Póki co nic na to nie wskazuje, ale warto odnotować, że lektura książki o mistrzu Palpatine'a zbiegła się w czasie z przygotowywaniem powieści "The Rising Storm".
Czy mamy tu fanów Jaxxona?
Podczas rozmowy na kanale Star Wars Explained Scott przyznał się, że jego ulubioną postacią, spoza tych najistotniejszych, jest Jaxxon. Swoją przygodę ze Star Wars rozpoczął od klasycznych komiksów Marvela, więc zielono-skóry królik był jednym z pierwszych bohaterów, których dane mu było poznać. Zapytany o pojawienie się rasy Jaxxona (zwanej Lepi) w High Republic, odpowiedział, że "rasy Lepi nie ma w High Republic.. JESZCZE". Może to tylko przekomarzanie się z fanami, ale nie byłby to pierwszy raz, kiedy autor forsuje wprowadzenie tych osobliwych królików do obowiązującego kanonu.
Słynna biała tablica
W pierwszym zwiastunie High Republic sprzed ponad roku fani mogli spostrzec białą tablicę, na której zespół twórców wypisał idee i skojarzenia związane z nową erą. W wywiadzie Cavan Scott roześmiał się na wspomnienie tej planszy i skutków jakie wywołała. "Ta lista stała się zmorą naszego życia. W rzeczywistości to była tablica nr 1 z 320 tablic. Ludzie brali tą tablicę, analizowali z każdej strony i myśleli, że to jest właśnie High Republic. A w rzeczywistości to nie jest w w ogóle zbliżone do High Republic." To rzuca nowe światło na plotki z ubiegłego miesiąca. Czy można brać je na poważnie? Może to kolejne pomysły, które nigdy nie ujrzą światła dziennego? Ponadto, wydaje się, że autor komiksu "The High Republic" odniósł się do wspomnianych przecieków na swoim Twitterze. "Tutaj Twoje rutynowe przypomnienie, że plotkom nie powinno się ufać, gdyż w 99.9999999999999% przypadków to całkowite, absolutne brednie." - taki tweet pojawił się na jego koncie kilka dni po wycieku informacji na temat rzekomej fabuły High Republic.
"The Monster of Temple Peak"
Poza powieścią "The Rising Storm" Cavan szykuje również graficzną powieść "The Monster of Temple Peak". Według autora, kreowanie tego rodzaju historii jest zupełnie inne niż tworzenie komiksu wydawanego w klasycznej, cyklicznej formie. W przypadku powieści komiksowej autor ma więcej czasu na rozbudowę fabuły w ramach całości, może również odnieść się do wydarzeń z początku historii. Co więcej, jest miejsce na motywy, które wybrzmiewają przez cały czas trwania powieści. Cavan niestety nie może nam zdradzić nic dotyczącego fabuły powieści. Na ten moment jedyne co poznaliśmy w związku z tą pozycją to okładka stworzona przez Rachael Stott, na której znajduje się enigmatyczna Ty Yorrick. Ty to nowa postać stworzona na potrzeby obu nadchodzących dzieł Cavana i jest ona opisywana jako "miecz do wynajęcia".
KOMENTARZE (8)
Zaczynamy od grafik. Phil Szostak na Twitterze wrzucił kilka obrazów, które przygotował artysta Anton Grandert na potrzeby piątego odcinka „The Mandalorian”. Wygląda trochę znajomo, czyż nie?
Przejdźmy do kwestii aktorskich. Po pierwsze pojawiło się pewne zawirowanie z odtwórcą głównej roli. Pedro Pascal dostał główną rolę w serialu „The Last Of Us”. Jest to adaptacja popularnej gry komputerowej. Serial powstaje dla HBO, a za jego produkcję odpowiadają twórcy „Czarnobyla” - Craig Mazin i Neil Druckmann. Natomiast problem polega na tym, że Pedro powiedział wprost, iż kontrakt z HBO jest dla niego ważniejszy niż ten z „The Mandalorian”, więc w przypadku konfliktu harmonogramów wybierze HBO. Umowa z HBO zawiera odpowiednie klauzule. Czy oznacza to opóźnienia „The Mandalorian”? Możliwe, ale niekoniecznie. Warto przypomnieć, że przy pierwszym sezonie Dina Djarina grały w sumie cztery osoby (wliczając to dublerów). Później była nawet mowa o sześciu, acz ta informacja nie została potem potwierdzona. Wiemy na pewno, że Dina grali aktor Brendan Wayne (i wnuk Johna Wayne’a), kaskader Lateef Crowder dos Santos oraz aktor dziecięcy Aidan Bertola, który wcielił się w małego Djarina. Lateef oczywiście brał udział w scenach akcji, natomiast Brendan Wayne wcielał się kilkukrotnie w tę rolę, gdy z różnych powodów Pedro nie był dostępny. Ponieważ nie pokazywano twarzy, Pascalowi wystarczyło tylko nagrać kwestie dialogowe. Więc jest spora szansa, że dokładnie tak to będzie wyglądać dalej.
Po drugie w przypadku Giny Carano o której pisaliśmy ostatnio, pojawiły się informacje, że nie planowano by aktorka wróciła w trzecim sezonie. Więc jej burzliwe rozstanie z Lucasfilmem nie powinno wpłynąć na „The Mandalorian”. Jak natomiast wpłynie na serial „Rangers of the New Republic”, nie wiadomo (przede wszystkim nie wiemy, czy Cara Dune miała wystąpić w tym serialu, choć takie krążyły plotki i domysły). W sieci niektórzy fani sugerują, by w roli Cary Dune obsadzić Lucy Lawless, którą przede wszystkim kojarzymy jako wojowniczą księżniczkę Xenę. Oczywiście nie jest to jedyna kandydatka postulowana przez fanów. Zobaczymy jak sprawę rozwiąże Lucasfilm.
Fani w sieci także sugerują Lucasfilmowi jeszcze jednego aktora do rozważenia. Wracając do plotki o obsadzeniu Thrawna, pojawiły się głosy, że rolę ten powinien dostać Lars Mikkelsen, który podkładał głos Thrawnowi w „Rebeliantach”. Mógłby dołączyć do Katee Sackhoff, której udało się przenieść jej animowaną postać do aktorskiej rzeczywistości. Prawdę mówiąc w przypadku Larsa, nawet pojawił się już ekskluzywny news na Small Screen, ale póki co nie został potraktowany przez inne media poważnie. Thrawn pewnie głównie zagrałby w „Ahsoce”, ale kto wie, skoro seriale mają się przenikać, może zobaczymy go też w „The Mandalorian”.
Zdjęcia do trzeciego sezonu „The Mandalorian” zaczną się po zakończeniu zdjęć nad „The Book of Boba Fett”. Podobnie będzie z premierą. Znaczy, że trzeci sezon powinniśmy zobaczyć na początku 2022, po zakończeniu serialu o Bobie.
KOMENTARZE (21)
Ray Park uwielbia Dartha Maula. W końcu to chyba rola życia. Na swoim Instagramie umieścił dwa nowe zdjęcia z planu „Hana Solo”. Widać na nich jak wygląda maska Maula, oraz proces charakteryzacji aktora.
Zdjęcia wywołały w sieci pewne spekulacje. Niektórzy twierdzili, iż Maul wróci w serialu „Obi-Wan Kenobi”, z którego jakoby miałyby pochodzić owe ujęcia. Jak pisaliśmy pochodzą z „Hana Solo”. A czy Ray Park chce nam coś powiedzieć? Poza tym, że uwielbia tę postać? Może. A może próbuje się przypomnieć Lucasfilmowi i pokazać, że fanom zależy na jego powrocie?
Plotki o serialu z Maulem i Qi’rą krążyły po sieci. Inicjatywa #MakeSolo2Happen także wciąż żyje. Zostaje jeszcze „Lando”, w którym może pojawi się wątek Szkarłatnego Świtu. Latem pojawiły się plotki, że Lucasfilm i Disney mogą chcieć wymienić Parka na kogoś innego. Zobaczymy jak to będzie wyglądało, gdy Maul wróci. Bo pewnie kiedyś wróci.
KOMENTARZE (7)
Czasopismo „Star Wars Insider” doczekało się 200 zeszytu. W tym miesiącu pojawił się jubileuszowy numer oficjalnej amerykańskiej publikacji o Star Wars. Pierwsze zeszyty wersji tego magazynu sięgają jesieni 1987 roku, wydawane wtedy jako „Lucasfilm Fan Club Magazine”. Z okazji okrągłego numeru wydania na oficjalnej stronie Star Wars opublikowano przegląd najciekawszych numerów z ostatnich 20-paru lat. A tymczasem w zeszycie #200 znaleźć można najnowsze wieści o Mandalorianinie, ekskluzywny wywiad z Anthony Danielem, artykuły na temat High Republic, wywiad z Charlsem Soule, a także lista 200 powodów, dla których warto kochać Gwiezdne Wojny.
Tymczasem w kwietniu tego roku wydawnictwo Titan Magazines opublikuje specjalne wydanie zbierające opowiadania wydawane wcześniej w Insiderach. Wśród wymienionych autorów znaleźli się: Jason Fry, Matthew Stover, Timothy Zahn, czy John Ostrander, a wszystkie opowiadania opatrzone będą rysunkami takich rysowników jak Jan Duursema czy John Van Fleet. Wydanie ma zawierać opowiadania zarówno legendarne, jak i te kanoniczne, od przygód Hana Solo i Dartha Vadera, po opowiadania, których bohaterami są Darth Plagueis i Snap Wexley.
KOMENTARZE (3)
Kilka źródeł, w tym „The Hollywood Reporter”, „Variety”, IO9 czy niezależne źródła na twitterze donoszą, że aktorka Gina Carano nie jest obecnie zatrudniona przez Lucasfilm i nie ma planów, by zatrudnić ją w przyszłości. Jednocześnie rzecznik Lucasfilmu skrytykował aktywność sieciową aktorki, nazywając ją odrażającą i niedopuszczalną.
Oficjalna jednak nie podała tej informacji na swoich kanałach. Prawdopodobnie uznali, iż informacje w mediach wystarczą. Te niedopuszczalne treści mają charakter polityczny, Gina była dość mocno zaangażowana w starcia lewicowych i prawicowych aktywistów, popierając tę drugą grupę, także swoimi wpisami. Pierwsza domagała się jej usunięcia, walczyła hasztagiem #FireGinaCarano. Druga oczywiście uwielbiała ją za popieranie ich sprawy i mieli hasztag #WeLoveGinaCarano i #WeLoveCaraDune. Walka z Giną i o Ginę trwała od kilku miesięcy. Ostatnio aktorka umieściła kolejny wpis o naturze politycznej, który znów wywołał masę negatywnych komentarzy i zmasowaną akcję. Carano usunęła ten wpis. Wygląda na to, że tym razem Lucasfilm postanowił zwolnić aktorkę. Zobaczymy, na ile to rozwiąże problem, a na ile go zaostrzy.
Jak donoszą media, Lucasfilm już wcześniej szukał powodu, by wyrzucić aktorkę. Jeśli to prawda, to Gina sama podała go im na tacy. Ani aktorka, ani jej przedstawiciele nie skomentowali dotychczas sprawy.
Na razie nie wiadomo jak wpłynie to na serial „The Mandalorian”. Zobaczymy czy Carę Dune zagra inna aktorka, czy po prostu bohaterka zostanie pominięta. Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno krążyły plotki, iż Cara Dune dostanie swój własny serial. Inni nawet twierdzą, że to „Rangers of the New Republic”. W każdym razie nic nie wskazuje na to, by Gina pojawiła się w tych produkcjach, nawet jeśli miała.
O Ginie i jej zwolnieniu możecie podyskutować na forum.
Zmieniając temat na coś pozytywnego. Paul Sun-Hyung Lee, aktor który zagrał pilota imieniem Carson Teva w drugim sezonie przyznał, że dla niego rola w „The Mandalorian” to spełnienie ukrytych marzeń. Aktor prywatnie nie tylko jest fanem, ale w wolnym czasie działa w 501 Legionie. Jednocześnie nie miał okazji grać w przedsięwzięciach tak technologicznych. Był więc oszołomiony całą technologią wykorzystywaną na planie serialu (w tym StageCraft). Dla niego było to jak podróż w przyszłość. Co więcej dwa odcinki sprawiły, że zaobserwował, iż ludzie zaczynają szukać o nim informacji. I jest to dla niego niesamowite. Jest więc bardzo wdzięczny za to, że dano mu tę szansę. Kto wie, może to jego zatrudnią w „Rangers”?
KOMENTARZE (128)
Kevin Feige obecnie promuje najnowszy serial Marvela na Disney+ czyli „WandaVision”. Przy okazji w rozmowie z Yahoo nawiązano do kwestii crossovera „Gwiezdnych Wojen” i Marvela. Feige odpowiedział, że nie widzi takiej możliwości. Jego zdaniem takie coś nie jest prawdopodobne w ciągu najbliższych 20 lat. Więc w ogóle takiego pomysłu nie widzi, przede wszystkim dlatego, że nie ma powodu, by coś takiego robić.
Pomysł crossovera kilka lat temu promowałStan Lee. Był on odmiennego zdania niż Feige. Natomiast z tej informacji wynika jedno, Feige nie szykuje nam żadnego crossovera.
Kevin Feige niedawno przyznał też jeszcze jedną rzecz, jeśli chodzi o „Gwiezdne Wojny”. Pomijając swój film, w który oczywiście jest w jakiś sposób zaangażowany, nie ma żadnego wpływu na to, co się dzieje w Lucasfilmie i na inne projekty związane z sagą. Część fanów chętnie widziałby go zastępującego Kathleen Kennedy, ale on sam raczej podkreśla, że gwiezdna saga, będzie dla niego odskocznią.
Na razie nie wiadomo kiedy możemy spodziewać się filmu Feige’ego. Ostatnio pojawiły się plotki, że scenariusz do tego filmu miałby napisać Michael Waldron. Obecnie na „Gwiezdne Wojny” są zarezerwowane grudniowe daty w 2025 i 2027. Jedną z nich pewnie zabierze Taika Waititi, więc jest spora szansa, że druga przypadnie Feigiemu.
KOMENTARZE (32)
U.S. Postal Service, czyli amerykańska poczta ogłosiła kolejną umowę o współpracy z Lucasfilmem. Na wiosnę 2021 na rynku pojawi się seria znaczków pocztowych z droidami. Ich twórcami są Greg Breeding oraz William Gicker. Na znaczkach znajdziemy znane z sagi droidy: IG-11, R2-D2, K-2SO, D-O, L3-37, BB-8, C-3PO, Gonka, 2-1B oraz Choppera.
Nie jest to pierwsza wspólna akcja U.S. Postal Service i Lucasfilmu. Z okazji 30-lecia „Nowej nadziei” wypuszczono serię znaczków, przemalowano skrzynki pocztowe a na koniec wydano jeszcze znaczek z Yodą. W 2007 znaczki poza Stanami były dostępne na Celebration, a także potem można było je spokojnie kupić w sieci.
KOMENTARZE (4)
Autor Alan Dean Foster, który ma na swoim koncie kilka książek z cyklu „Gwiezdne Wojny”, w tym adaptację „Nowej nadziei”, Spotkanie na Mimban i Nadchodzącą Burzę, udzielił niedawno obszernego wywiadu kanałowi Midnight Edge, w którym poruszył także tematy związane z Lucasfilmem i sagą. Prawdopodobnie nie bez znaczenia jest to, że Foster niedawno wszedł na kurs kolizyjny z Disneyem (dotyczy nie tylko książek „Star Wars”), o czym pisaliśmy tutaj. Jak dobrze pamiętamy, kronikarz filmowy z czasów Lucasa, czyli Jonathan W. Riznler powiedział kiedyś, że obecnie w Lucasfilmie nikt nie chce pokazywać tego, co się dzieje za kulisami. Zbyt wiele rzeczy chcą zamieść pod dywan. Foster, pozwolił sobie na uchylenie rąbka tajemnicy, zdradzenie kilku szczegółów.
Dowiedzieliśmy się jak wygląda proces pracy nad adaptacją filmu w wykonaniu Fostera. W przypadku sequeli pracował nad Przebudzeniem Mocy. Przyznał, że on jako autor stara się naprawić pewne elementy fabularne oraz te związane z nauką. Niewiele zmienia w samych bohaterach, ci powinni być dobrze opisani w scenariuszu. Po tym jak dodaje takie rzeczy (z poprawianiem historii), odbywa rozmowy z przedstawicielami Lucasfilmu (Story Group) i czasem każą mu je usunąć, czasem pozwalają zostawić. Jak przyznał, były też takie elementy, które chciał dodać, ale mu nie pozwolono. Jego zdaniem to była głupia decyzja, bo one mocno poprawiłyby książkę, gdyby zostały. Niestety nie może ujawniać szczegółów.
Druga rzecz, Foster negatywnie ocenia „Ostatniego Jedi”. Bardzo mu się podobało „Przebudzenie Mocy”, uważa, za dobry „Skywalker. Odrodzenie”. Nie bardzo dobry, tylko dobry, patrząc na materiał, który musiał J.J. Abrams wyprostować, ale film Riana Johnsona ocenia bardzo słabo, jego zdaniem to okropny film. Zaś jedną z głównych przyczyn jest to, że Epizod VII rozpoczął pewną historię, stworzył ramy fabularne, zarys dalszej drogi. Owszem, nie ma niczego złego, by pewne rzeczy zmienić, czymś zaskoczyć widza, ale zmiana kierunku, która się dokonała w VIII filmie to zdaniem Fostera za dużo, mówiąc delikatnie. Jeśli chcemy iść w nowym kierunku, to może warto do tego stworzyć nowe dzieła, jak „The Mandalorian”, sugeruje autor. Warto przypomnieć, że bardzo podobnie wypowiadały się też montażystki siódmego Epizodu.
Co więcej Foster ujawnił niedawno, że jego reakcją po obejrzeniu Epizodu VIII było to, że sam napisał treatment do IX części, w którym starał się naprawić i wyjaśnić pewne elementy z „Ostatniego Jedi”, choćby tłumacząc dlaczego Rey tak szybo jest w stanie się uczyć posługiwania Mocą. Chciał też dodać inne zakończenie historii Luke’a. Choć Alan doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Disney tego nie wykorzysta, to chciał jednak to zrobić dla fanów i spróbował.
Jak sam przyznał było kilka rzeczy, które się wydarzyły i które go w pewien sposób zirytowały. Teraz po jakimś czasie już to sobie odpuścił, no i też nie ma to już znaczenia, ale są jeszcze rzeczy, które go bolą. Jedną z nich pamięta szczególnie. To było coś, co przewijało się przez scenariusz Abramsa, może nie wprost. Związek Finna i Rey. To jedna z tych rzeczy, której zabroniono mu poruszać. A choć pewne iskrzenie widać w „Przebudzeniu Mocy”, to wątek zupełnie nie jest kontynuowany w „Ostatnim Jedi”, a Finn i Rey w większości są rozdzieleni. Prawdopodobnie w tym właśnie tkwiła przyczyna, dlaczego wątek trzeba było wyciąć.
Wycięto też dialog między Hanem a Rey, gdzie cytował Hana z „Nowej nadziei”. Pełny wywiad możecie obejrzeć poniżej:
Tu warto przypomnieć, że jedyny element, o którym wiemy, iż Johnson wymógł na Abramsie by zmienić w VIII Epizodzie to kwestia droida, który poleciał z Rey szukać Luke’a (więcej). W filmie był to R2-D2, Abrams chciał by to był BB-8. W IX Rey na koniec poleciała z BB-8.
Przy okazji warto jeszcze wspomnieć o kolejnej awanturce sieciowej z Rianem Johnsonem w roli głównej. Zaczęło się niewinnie. Ktoś na twitterze zapytał Johnsona, czy nie myślał, by w „Ostatnim Jedi”, gdzieś wstawić Vadera. Rian odparł, że miał przez pewien czas taki pomysł, ale potem go zarzucił. Wycięli Vadera i wstawili Yodę. Gdyby Rian na tym poprzestał, pewnie przeszłoby to bez echa. Zwłaszcza, że jak pamiętamy wykorzystano oryginalną kukiełkę, więc chciano w pewien sposób znów zagrać na nostalgii. Johnson jednak zaczął snuć własne teorie, że jego zdaniem związek Luke z Yodą miał większy wpływ niż ten z Vaderem, a nie Anakinem. Wywołało to oczywiście kolejną pyskówkę w sieci. Warto dodać, że ostatecznie naprawił to Abrams w Epizodzie IX, gdzie usłyszeliśmy głos Anakina (Hayden Christensen).
KOMENTARZE (9)
Jak donosi Bloomberg Lucasfilm sprzedaje siedzibę Lucasfilm Animation w Singapurze. Budynek, który był określany mianem Piaskoczołgu, otworzono oficjalnie pod koniec 2013. Pisaliśmy o tym tutaj. Na uroczystość otwarcia przyjechał George Lucas osobiście, bo choć Piaskoczołg otwarto już w czasach Disneya, to była to inwestycja, którą Lucas zaczął jeszcze zanim doszło do transakcji sprzedaży Lucasfilmu.
Budynek znajduje się w samym centrum Singapuru i jest interesującym kąskiem dla zarządzających przestrzenią biurową. W obliczu COVID-19 Singapur mierzył się z ograniczeniami, podobnie jak reszta świata, obecnie jego gospodarka odbija. W Lucasfilmie jednak pewnie uznano, że model zdalny zadziała lepiej. Lucasfilm sprzedaje ten budynek firmie Blackstone Group za 132 miliony USD. Oczywiście obecnie trwa załatwianie dokumentów i wszystkich pozwoleń. Przypominamy, że obok Rancza Skywalkera, oraz Cyfrowego Centrum Lettermana, to właśnie Piaskoczołg był architektonicznym dziedzictwem Lucasa. Swoją drogą przypominamy plotki, o tym, iż Centrum Lettermana także miało zostać sprzedane. W tamtym wypadku Disney jednak dążył do tego, by cały Lucasfilm przeprowadzić do Burbank. Tłumaczyli, że to samo zrobiono z Marvelem, tyle, że Marvel Studios nie miał specjalnie zbudowanych pod swoje potrzeby budynków (zaś Marvel Entertainment wciąż ma swoją siedzibę w Nowym Jorku). Pixar natomiast nadal od lat ma swoją siedzibę w Emeryville, niedaleko San Francisco.
KOMENTARZE (10)
Miniony tydzień obfitował w wiele informacji ze świata gier. Zebranie ich wymagało czasu, ale trzeba przyznać, że wyłania się z nich bardzo ciekawy obraz dla fanów Gwiezdnych Wojen.
Okazuje się, że nie tylko fani nie byli do końca zadowoleni z tytułów, jakie otrzymaliśmy od Electronic Arts w ramach umowy na wyłączność do tworzenia gier ze świata Gwiezdnych Wojen. Disney ujawnił stworzenie (a może wypadałoby napisać, przywrócenie?) oddziału odpowiedzialnego za zarządzanie markami należącymi do Lucasfilm, bo oczywiście nie mówimy tutaj tylko o Gwiezdnych Wojnach. Już na drugi dzień potwierdzono prace nad nowym Indianą Jonesem od twórców ostatniego Wolfensteina, czyli Bethesdy. W tym miejscu możnaby się zastanowić nad platformami docelowymi tej produkcji, jako że Bethesda od niedawna jest własnością Microsoftu, ale trudno sobie wyobrazić, aby Disney zrezygnował z wielomilionowej bazy graczy posiadających Playstation.
Nowopowstałe Lucasfilm Games nie jest samo w sobie studiem, a raczej wydawcą gier, których przygotowanie zlecane będzie zewnętrznym firmom. I w ten sposób dowiedzieliśmy się, że Electronic Arts nie będzie już posiadało wyłącznych praw do marki. Pierwszym znakiem tej zmiany będzie gra RPG z otwartym światem, którą przygotuje Ubisoft i choć malkontenci już narzekają na kolejną "ubigame w nowych szatach", to myślę że wielu wyposzczonych fanów Gwiezdnych Wojen przyjmie taki tytuł z otwartymi ramionami.
Ubiosft zamieścił krótką informację na twitterze, wskazując zespół, który zajmie się produkcją gry:
Mamy przyjemność ogłosić, że wspólnie z @LucasfilmGames pracujemy nad zupełnie nową, fabularną grą z otwartym światem w uniwersum Star Wars! pic.twitter.com/MS8qfSDQYZ
Jak widać, będzie to studio Massive Entertainment, a więc ludzie którzy dali światu bardzo dobre The Division. O grze wiemy na razie tyle, że nie będzie to "gra usługa", powstanie na silniku Snowdrop (między innymi obie części The Division, South Park: The Fractured but Whole) i że proces dopiero się rozpoczął, więc nie należy oczekiwać szybkiej premiery.
Z drugiej strony broni nie składają Elektronicy, którzy na swoim twitterze zamieścili następujący wpis:
✅ We love Star Wars. ✅ We look forward to continuing our partnership with Lucasfilm Games. ✅ We’re making more Star Wars games. ✅ BD-1 is still the cutest.
A dzięki dociekliwości fanów wiemy, że do pracy w studiach nagraniowych giganta wróciła większość aktorów głosowych biorących udział w powstawaniu Battlefront II, wygląda więc na to, że "trójka" naprawdę powstaje.
Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że to najlepsze możliwe rozwiązanie. Antyfani Electronic Arts dostanę gry od innych producentów, a Ci którym spodobał się rozbudowany Battlefrontowi II i Fallen Order, mogą liczyć na kontynuacje tych przygód.
KOMENTARZE (12)