Wyjechałbym do kosmicznej Szkocji zarabiać gwiezdne funty

Urodziłbym się jeszcze za czasów Republiki (słusznie na szczęscie minionej), ale mój obecny wiek przypadałby już na czasy Imperium. Skończyłem techniczne studia, mam analityczny umysł, lubię mieć zorganizowaną przestrzeń życiową i jasno określone procedury w pracy. Jak nic wychodzi na to, że pracowałabym w jakiejś imperialnej obejmującej zasięgiem cała galaktykę, i po latach pracy na zadupiu imperium centrala przeniosła mnie na Coruscant za adekwatny pakliet imperialnych kredytów. Jak dla mnie OK, bo zawsze wolałem Imperium od terrorystów.

Pracowałbym dla Jabby.

Był już gdzieś taki temat (ale nie pamiętam nazwy).

Chciałbym żyć w odległych czasach Starej Republiki i wygrać lub odziedziczyć fortunę, tak by nie pracować i móc zajmować się wyłącznie odkrywaniem galaktyki.
Mieć jakiś nieduży, przytulny statek, załogę i eksplorować sobie grobowce Sithów i inne nieco tajemnicze miejsca.

Siedziałbym gdzieś w Galaktyce B, obserwując portale zrzeszające fanów bajek sprzed czterdziestu lat i pisałbym muzykę zrzynki do Opery

Pewnie inżynierował bym gdzieś w jakiejś imperialnej stoczni wiecznie planując ucieczkę i robienie tego samego dla Rebelii. No i oczywiście skrycie marząc o zostaniu gangsterem w mafii Jabby. To by było życie! Kasować frajerów, ech...

Cóż jakbym miała to odnieść do swojej sytuacji życiowej - to żyłabym najpewniej w czasach świetności Imperium (lubię ład i porządek) i jako prawnik pelnilabym służbę w wymiarze sprawiedliwości Sądzę że odpowiadałoby mi życie na Coruscant lub na jakimś cywilizowanym świecie Jądra. Miałabym jedynie nadzieje że imperialne prawo byłoby bardziej czytelne i mające mniej nieścisłości niż polskie. Tak wiec prowadziłabym nudne i nieskomplikowane życie, marząc by w nim coś zmienić.
A i dzięki za zmianę tematu bo forum zaczęło cierpieć na Anakino-Vaderowy syndrom.

Ja byłbym "Łowcą Nagród" (coś jak Jango) z plecakiem odrzutowym i mnóstwem gadżetów. Latałbym po całej Galaktyce i produkował klony

Sprzedawca jakichś śmieci u Watoo/Unkara, a optymistyczniej (zgodnie z wykształceniem) imperialny poborca podatkowy Chociaż to w Minas Tirith bym wolała egzekwować zaległości podatkowe.

Kronikarz Jedi lub archiwista w Archiwum Grafów na Orchis 2.

Jako nastolatek ktoś w rodzaju męskiej wersji Sabine. Jako dorosła osoba pracowałbym z Galenem Erso

eh jako iż nie uznaje za bardzo zasad a hierarchią też gardzę to pewnie bym robił za smuglera (bh jakoś mi nie leży) jako jedyną sensowną formę samozatrudnienia bez użerania się z prawami imperium czy republiki ^^

Totalnie byłbym ekslporatorem, fruwającym po Dzikiej Przestrzeni i Nieznanych Regionach niczym rodzeństwo Daragon albo Auric i Rhyssa Graf.
No ewentualnie byłbym zawadiaką-archeologiem, jak Indiana Dżo... Doctor Aphra.

Chyba, że moja kariera potoczyłaby się dokładnie tak samo jak IRL i po prostu byłbym automatykiem w średniej firmie, do której większa firma outsource`owałaby obsługę maszyn i droidów w kompleksie fabryk na Cularin, gdzie na zlecenie SoroSuub produkowane są wygodne (dla Sullustan) fotele do nowiutkich śmigaczy XP-38 w biznes-klasie.
Przynajmniej znałbym język podnośników binarnych.

moje doświadczenie na stanowisku Sułtana pozwoliłoby mi zostać imperialnym Moffem, budującym, (po śmierci Imperatora), niczym Tughril Beg czy Osman I własną potęgę kosztem innych galaktycznych graczy.

Lobotowałbym w nieznanej firemce, gdzieś na obrzeżach Światów Jądra. Era w zasadzie dowolna. ~
W wolnych chwilach zwiedzałbym bardziej cywilizowane regiony lub kombinował jak dostać się na lodowce Hoth (o ile są tam wyciągi, a w Galaktyce znane są narty).

Łowcą nagród z lekką wrażliwością no moc, żyjącym w czasach wojen klonów. Nosiłbym strój identyczny jak ten używany przez Cada Banea a za towarzysza miałbym przerobionego na zabójcę droida z serii C3PO z osobowością HK-47. Acha i latałbym YT-2400.

Jak czytam ten temat to myślę że naprawdę potrzeba w starwarsowym światku świeżą, porządną role-playing game, tak żeby te fantazje jednak jakoś zrealizować .
Ale dobra, co do mnie to w tym poprzednim temacie o którym wspomniał Elendil, a do którego Bart był łaskaw podać linka, napisałem że byłbym sutenerem w pałacu Jabby i myślę że to zdanie podtrzymam .

Był bym łowcą nagród, albo przemytnikiem

Pracowałbym w COMPNORZE. Na wojskowego się nie nadaję więc posadka w Armii Republiki/Imperium/FO nie wchodzi w grę.