Przebrnąłem! Pierwsza, powiedzmy, 1/3 książki była mordęgą - jako fan komiksów Republic czytałem to przez łzy i z obrzydzeniem. Ale potem robi się całkiem w porządku i czytałem już "z górki". ;]
Od razu zaznaczę, że moje uprzedzenia do tej książki wynikają tylko i wyłącznie z mojej miłości do tworów Ostrandera i Duursemy - jestem pewien, że dla osób nie mających styczności z ich komiksami Dark Disciple jest świetną powieścią.
Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości: za sprawą tej książki Ostrander zdecydowanie dołącza do założonego w 2009 przez Karen Traviss klubu autorów zgwałconych przez TCW.
Z takich nie-spoilerowych rzeczy dodam jeszcze, że zauważyłem ciekawą "nierówność" w fabule ksiażki. Widać, że najważniejsze fabularnie fragmenty bywają nienaturalne i "out of character", a mało ważne szczegóły i wydarzenia opisane są znacznie lepiej.
Wynika to pewnie z faktu, że powieść jest pisana na bazie scenariusza do TCW, tzn. dialogi prosto ze scenariusza są słabe, ale Christie Golden w wielu miejscach dodaje coś fajnego od siebie.
A teraz spoilery dla tych, którzy są ciekawscy (serio, to są duże spoilery, radzę się zastanowić przed podjęciem decyzji czytania tego):
początek spoilera
- Quin kończy tak jak w komiksie - całkowicie wraca na Jasną Stronę. Pamiętacie jego słynny tekst, "I know who I am. My name is Quinlan Vos and I`m a Jedi." ? Wprawdzie w książce przycięli to do samego "I`m a Jedi", ale pojawienie się tego stwierdzenia w kulminacyjnym momencie to wielki plus. ;]
- Owszem, zanim Vos w pełni się nawrócił z CS zabił dwóch Jedi, ale nie było to takie całkiem morderstwo z zimną krwią - nie będę wchodził w szczegóły, ale gdyby jeden z nich nie był honornym futrzakiem wyposażonym przez naturę w bezsensowne "obosieczne" żądło, obaj by żyli.
- Wspomniany "Moment Jedi" u Ventress tuż przed jej śmiercią to moment, gdy zaakceptowała Jasną Stronę i dostała wizji przyszłości (czy raczej wszystkich możliwych przyszłości) i wybrała poświęcenie życia żeby ratować Vosa.
- Myślicie, że kolejny pojedynek Anakina i Dooku to jedyny wtórny i oklepany Clone Warsowy wątek w Dark Disciple? Niespodzianka! Kilka rozdziałów później Anakin i Kenobi ZNOWU się z nim spotykają (chociaż tym razem Dooku nie krzyżuje miecza z Anakinem), ZNOWU udaje się im go pojmać i zakuć w kajdanki, a on potem ZNOWU ucieka. xD Sorry, ale to żałosne.
- W całej książce nie ma ANI SŁOWA o Aayli Securze. Cały wątek jej więzi z Vosem jest bezczelnie przemilczany, chociaż wyraźnie jest powiedziane, ze Quin jest Mistrzem (więc wiadomo, że wyszkolił jakiegoś padawana).
- Nikt nie używa skrótu "Quin". Wszyscy zwracają się do niego "Quinlan", "Vos" albo "Idiot".
- Tholme został zabity przez Ventress na samym początku wojny.
- Siostrzyczki z Dathomir, jak się okazuje, brały swój magiczny płyn od mieszkającego głęboko pod wodą starożytnego skorupiaka o imieniu Śpioszek. Brzmi to komicznie, ale walka ze Sleeperem to punkt zwrotny książki i chyba jej najlepszy moment, naprawdę świetnie opisana scena. 9/10, polecam.
- Nie ma tam za dużo Boby i jego paczki, ale podobało mi się, jak przedstawiono Fetta: "Nie jestem już dzieciakiem, którego zostawiłaś związanego w skrzynce".
- Ktoś z łowców nagród używa Stokhli Stick (albo czegoś podobnego, nazwa się nie pojawia).
- Fabuła powieści rozciąga się na około 4 miesiące (!), plus ostatni rozdział dzieje się jeszcze "kilka miesięcy później". Matko, jakby podliczyć te Wojny Klonów, to trwają już chyba 5 lat.
- Na końcu Kenobi opieprza wszystkich w Radzie za sam pomysł skrytobójstwa i egzekucji, "we lost our way" itp - jakby nie mógł na początku. koniec spoilera