Mam takie pytanie.
.
.
.
.
Dlaczego połowa bastionowiczów woli Imperium? Tak, tak, Republika jest skorumpowana, no ale..w końcu Imperialni to ci ``źli``?
Mam takie pytanie.
.
.
.
.
Dlaczego połowa bastionowiczów woli Imperium? Tak, tak, Republika jest skorumpowana, no ale..w końcu Imperialni to ci ``źli``?
Tylko połowa? Myślałem że więcej.
Cóż, odpowiedź na te pytanie jest proste, postaci negatywne są po prostu ciekawsze, bardziej poważne i tajemnicze, ponieważ potrafią wzbudzać większe emocje. W przypadku Jedi czy Republiki wszystko jest już z góry ustalone, motywy ich działania są jasne a przez to nudne, natomiast w przypadku Sithów czy jakichś członków ich Imperium, nie jest to już wszystko takie jasne, jest bardziej tajemnicze, zagadkowe. Prosty przykład, weźmy tysiąclecie pomiędzy trylogią Bane`a a TMP. I co jest ciekawsze? Przyglądanie się jak Jedi przez tysiąc lat wegetują, nie zmieniając się ani trochę, czy jak to Sithowie knują w ukryciu, manipulują, czasem kogoś zamordują, coraz bardziej osłabiając Jedi?
Darth Zabrak napisał:
Sithowie knują w ukryciu, manipulują, czasem kogoś zamordują, coraz bardziej osłabiając Jedi?
-----------------------
I w końcu i tak przegrywają Jedi lepsi !
Lepsi. Są lepsi... w siedzeniu na tyłkach i nic nie robieniu . Inicjatywa zawsze wychodzi od Sithów.
Sithom tak to wychodzi, że jak już się ruszą po wielu wielu latach to koniec końców i tak w dupę dostają
To wszystko przez ten komercyjny pierwiastek, zawsze musi być happy end
Keran napisał:
Darth Zabrak napisał:
Sithowie knują w ukryciu, manipulują, czasem kogoś zamordują, coraz bardziej osłabiając Jedi?
-----------------------
I w końcu i tak przegrywają Jedi lepsi !
-----------------------
Oczywiście, że lepsi! Sithowie to sadyści i rasiści [jezeli mozna ich tak nazwac].
Darth Zabrak napisał:
Postaci negatywne są po prostu ciekawsze, bardziej poważne i tajemnicze, ponieważ potrafią wzbudzać większe emocje.
No nie wiem. U mnie największą nienawiść i wściekłość budzi nie kto inny niż Mon Mothma. Hmm, ciekawy katalizator Ciemnej Strony, nieprawdaż?
Bo Rebelianci to terroryści.
Poza tym to powinien być osobny temat
Jakby ci ktoś planetę wysadził też byś się zaczął zastanawiać.
Jak połowa to przecież wszystko jest w jak największym porządku ...statystycznie.
Rebeliantów też lubię. Wcale nie biegam w panu grzybiarzu, bo do munduru oficerskiego/pod hełm wypada się ogolić...
No, faktycznie spam się robi. Może Szanowna Moderacja przeniosłaby to do Wioski albo gdzieś? Fajny temat, szkoda wywalić.
Niespodzianka: w Imperium też była korupcja: ludzie są wszędzie tacy sami, a władza kusi bez względu na poglądy.
Nie wiem, dlaczego inni obywatele tej zacnej planety Bastion są za Imperium, wiem natomiast dlaczego ja jestem i pozwól, że wypowiem się w swoim imieniu A zatem, pomijając błyszczące oczy Mitth`raw`nuruodo, to tak:
- piękny sprzęt, np ISD
- fajne mundury, przystojni oficerowie, np. Thrawn, Veers, Fel, Niesob
- wszędzie jednakowe prawodawstwo
- silne państwo
- mocna armia zapewniająca pokój i bezpieczeństwo
- zero chaosu, wszystko poukładane, stabilizacja
- Nowy Ład, zaprowadzenie porządku, mocne rządy jednego władcy. Pamiętaj, że Palpatine wiedział o zagrożeniu ze strony Józków Wongich i jedynym sposobem na ocalenie przynajmniej większości Galaktyki była potęga militarna i gospodarcza. Jak pokazała historia, obywatele Starej Republiki, a potem Sojuszu nie potrafili się dogadać, o skutecznej, długofalowej współpracy nie wspominając. Czytałaś już Choices of One? Tam Thrawn wyjaśnia, dlaczego Imperium jest lepsze niż Republika. Podpisuję się obiema łapkami i dorzucam podpisy łapek moich isalamirów
Jasne, konflikty interesów, czasem sprzeczne w jednym sektorze były i będą, tak to już jest, no ale w czasach Imperium dawało się je opanować, sprowadzić przynajmniej do zawieszenia broni. Z drugiej strony Palpi podsycał konflikty np rasowe, no ale w końcu był Lordem Sithów, dziwne, gdyby tego nie robił. Chociaż sama nie wiem, po co mu to było? Żeby szpiegowali siebie wzajemnie?
Tyle co mi przychodzi do głowy. W zasadzie to trudne pytanie: ja jak coś lubię, to nie zastanawiam się specjalnie, dlaczego
Nie wiedzialam, ze moje pytanie wzbudzi spam i kontrowersje
Postaw się w sytuacji imperialisty [czy jak tam się ci nazywają], zamordowala bys czlowieka z zimna krwia czy wolalabys odrzucic rozkaz?
Ale nie no, co ty! Świetny temat, naprawdę A kontrowersje są dobre. Znaczy, że dyskutanci myślą. Aha, chyba że chodzi ci o to, co moje bastionowe Ja sobie myśli? Sorry, nie załapałam od razu
Zatem stawiam się w roli żołnierza Imperium, tak? Ok. A zatem: co ten koleś zrobił? Za co mam go zastrzelić?
Kassila Javert napisał:
- silne państwo
- mocna armia zapewniająca pokój i bezpieczeństwo
- zero chaosu, wszystko poukładane, stabilizacja
- Nowy Ład, zaprowadzenie porządku, mocne rządy jednego władcy.
-----------------------
Jeżeli chodzi o Imperium Palpiego to wszystko się wyklucza Jak pokazuje historia Imperium wcale nie było silne, przecież każdy wie jak skończyło, swoją siłę budowało jedynie na terrorze, strachu, ludobójstwie np. Death Star. A imperium znane z TOR`a było jeszcze gorsze IMO, tysiące Sithów powodowało olbrzymi ból, zbombardowanie stolicy. Imperium byłoby silne gdyby nie kierowali nim ci psychopaci- Sithowie... Nie! Imperium nigdy nie będzie dobre, bo nawet jak dojdą do władzy nie-użytkownicy Mocy to też mogą być zdrowo rypnięci- Isard, Daala.
A Imperium Thrawna? A Chissowie? Przyznasz, że źle u nich nie było
No w praktyce wyszło trochę nie tak, ale sam pomysł był dobry A DS była ideą Tarkina.
To, że nie opisywano i nie filmowano pozytywnych rzeczy w Imperium - nudnych dla przeciętnego zjadacza chleba - nie znaczy, że ich nie było. Nie powiesz mi, że WSZYSCY Imperialni to dranie bez krzty sumienia. A Isard miała nie po kolei w głowie. O. Daala nie znała się na polityce.
Za Imperium z czasów TORa nie odpowiadam - my tylko byliśmy agentami wywiadu Chissowie, znaczy
Chissami się praktycznie nie interesuje, więc tutaj się nie wypowiem, nie wiem jaki był Thrawn, wiem tylko, że go nie lubiłem bo w książce "Poza galaktykę" nie za bardzo lubił Jedi Ale czytałem dawno i słabo kojarzę cokolwiek. Nie wiem jak duże było Imperium Thrawna, ani jakie rasy w nim żyły, więc ciężko dla mnie ocenić czy było dobre czy złe, w porównaniu do Palpiego i innych wielkich imperium. Nawet jeżeli Thrawn był świetnym przywódcą itp, to kiedyś rolę kolejnego impa być może przejąłby ktoś obłąkany, nie wierzę w idylliczną wieczną Arkadię.
Kim był Tarkin? Zwolennikiem i sługą Imperatora, więc nie czaje.
Być może Imperium miało swoje pozytywy (na pewno w pewnych kwestiach miało) i nie wszyscy ludzie byli draniami, ale to tak jakby powiedzieć, że Hitler wyprowadził Niemcy z kryzysu (nom nie tylko on, jego poprzednicy już działali) czyli przyczynił się dla dobra obywateli i jest świetnym człowiekiem, a wszyscy wiedzą co robił.
Nie Imperium zawsze będzie złe, imperium takie, że jedna osoba jest odpowiedzialna za wszystko. Bo nawet jeżeli ktoś dobrze włada to kiedyś, kiedyś po tej osobie może być psychopata, który zrujnuje wszystko. Czysta hipoteza, ale znając historię bardzo realna i niebezpieczna.
Ale Hitler wyprowadził Niemcy z kryzysu. Nie będę się na ten temat rozpisywał, bo to by było nie na temat, ale Niemcy po I wojnie światowej były ruiną, a kiedy Hitler w `33 doszedł do władzy stopniowo rozbudowywał armię, gospodarkę, przemysł do tego stopnia że w `39 Niemcy stały się najpotężniejszym państwem w Europie, z tym że Hitler nie wyprowadził tego kraju ku świetlanej, pokojowej przyszłości, ale ku wojnie, w konsekwencji której pogrążył Niemcy w jeszcze wiekszym kryzysie.
No o to mi chodziło. Hitler wyprowadził Niemcy z kryzysu i dla szarego obywatela ówczesnych Niemiec był wzorem, a nie raz nie dwa na wieść o ludobójstwie taki obywatel nie mógł przyjąć tego do wiadomości. Hitler poprawił na pewien okres sytuację Niemiec, czym został obiektem uwielbienia, ale każdy wie, co złego narobił.
Keran napisał:
Chissami się praktycznie nie interesuje, więc tutaj się nie wypowiem
Ok. To dałam jako przykład Imperium. Na przyszłość będziesz wiedział, że jest wybór. No i jeszcze późniejsze Imperium Fela.
nie wiem jaki był Thrawn, wiem tylko, że go nie lubiłem bo w książce "Poza galaktykę" nie za bardzo lubił Jedi Ale czytałem dawno i słabo kojarzę cokolwiek.
Radzę przeczytać znowu. Nie lubił Jedi? Nic z tych rzeczy. Był ich bardzo ciekaw i dogadaliby się bez problemu, gdyby nie Mistrz Jedi Jorus C`baoth.
Nie wiem jak duże było Imperium Thrawna, ani jakie rasy w nim żyły, więc ciężko dla mnie ocenić czy było dobre czy złe, w porównaniu do Palpiego i innych wielkich imperium. Nawet jeżeli Thrawn był świetnym przywódcą itp, to kiedyś rolę kolejnego impa być może przejąłby ktoś obłąkany, nie wierzę w idylliczną wieczną Arkadię.
No, jakby Kanclerze czy prezydenci Republiki byli normalni! Skorumpowany Valorum, Daala, karierowicz Fey`lya że tak wymienię tylko kilkoro.
Kim był Tarkin? Zwolennikiem i sługą Imperatora
Tak, ale DS to był jego pomysł. Z tego co pamiętam, Palpiemu było to nie na rękę: wiesz, trzeba przekonać senat, że to jest potrzebne, poza tym żarło dużo kasy. Ale Wilhuff się uparł i co zrobisz?
Nie Imperium zawsze będzie złe, imperium takie, że jedna osoba jest odpowiedzialna za wszystko. Bo nawet jeżeli ktoś dobrze włada to kiedyś, kiedyś po tej osobie może być psychopata, który zrujnuje wszystko.
No ale to jest normalne. Myślisz, że demokracje tak nie mają? Wybierze się durny rząd i też nie jest wesoło. Ludzie są różni. I u nas i u was
Nie znam się zupełnie na Thrawnie i Chissach o czym już wspomniałem, ale po pierwsze jakim terytorium władał? Bo to jest różnica, czy władał własnymi rodakami czy podbijał neutralne obce systemy.
Wybacz, pamięć słaba, posłużyłem się teraz wiki : ". Dla Thrawna Lot Pozagalaktyczny był tylko pionkiem, gdyż przy okazji pomogli Thrawnowi, zakłócając umysły oficerów floty Vaagarich, potężnego ludu nomadów z Nieznanych Terytoriów, który napadał na planety plądrując je i zabierając ludność."
Heh Imperium Fela, czy to aby na pewno było Imperium, gdzie w środku był Imperator, który decydował o wszystkim i nie patrzył na rady innych? Chyba nie, czytając DM i FotJ wiemy, że za Imperatorem stała jeszcze rada, która kontrolowała poczynania swojego dowódcy. Nawet powstał o tym temat http://www.star-wars.pl/Forum/Temat/13008 . Jeżeli więc Imperium Fela rzeczywiście było Imperium (choć dla mnie to nie pasuje, Imperator to Imperator, on robi co chce ) to muszę się zgodzić, że takie imperium było uporządkowane i być może lepsze od SG, choć znając FotJ wiemy o wewnętrznych spiskach i intrygach.
Tak, tak, ja wiem, że Republika była skorumpowana i wgl, ale wybieram mniejsze zło Większe jest prawdopodobieństwo robienia złych rzeczy w Imperium, gdzie wszystko podporządkowane jest jednej osobie, niż w republice gdzie jako tako, lud może się sprzeciwić i jest więcej polityków mogących powstrzymać błędne działania danej jednostki.
Odnośnie Daali to kim była wcześniej? Zagorzała imperialistką, która dzięki wyłącznie swojej sile militarnej dostała posadę przywódczyni SG.
Powtarzam kim był Tarkin? Imperialistą, koniec.
Wiesz wydaje mi się, że np. taki Valorum jest lepszy bo mimo korupcji i chęci osiągnięcia własnego zysku nie powodował takich strach jak właśnie Palpi, oj Tarkin- DS, lub ta zrąbana Isard- Krytos.
I tak żaden ustrój nie ma wad. Jednak ja wciąż wolę Republikę bo Imperium zawsze będzie kojarzyć mi się z obłąkanymi Sithami
Keran napisał:
Nie znam się zupełnie na Thrawnie i Chissach o czym już wspomniałem, ale po pierwsze jakim terytorium władał? Bo to jest różnica, czy władał własnymi rodakami czy podbijał neutralne obce systemy.
Nie podbijał. Dogadywali się po prostu. No to przy okazji może kiedy będziesz chciał, to sobie doczytasz.
Wybacz, pamięć słaba,
Wybaczam
Heh Imperium Fela, czy to aby na pewno było Imperium, gdzie w środku był Imperator, który decydował o wszystkim i nie patrzył na rady innych? Chyba nie, czytając DM i FotJ wiemy, że za Imperatorem stała jeszcze rada, która kontrolowała poczynania swojego dowódcy.
Myślałam o Roanie Felu Innymi słowy chodzi ci o absolutyzm i dyktaturę?
Ja Imperium Palpiego nazywam rządami silnej ręki i stabilizacją.
wybieram mniejsze zło
Aż proszę cię bardzo. W końcu to jest zabawa, prawda?
Wiesz wydaje mi się, że np. taki Valorum jest lepszy bo mimo korupcji i chęci osiągnięcia własnego zysku nie powodował (...) strach[u]
Masz rację, niewątpliwie zniszczył mniej istot, ale ja nie lubię korupcji.
Imperium zawsze będzie kojarzyć mi się z obłąkanymi Sithami
A mi nie
Przynajmniej sobie miło porozmawialiśmy, a przecież każdy myśli inaczej A jeżeli chodzi o Raona Fela widzę już kwestia gustu, wolałem Jaga, Roan IMO był cienki.
Raczej nie uważam Jaggeda za Imperatora. Dla mnie to po prostu jeszcze jeden moff, tylko ważniejszy, taki jakby prezydent. Za to Roan pasuje mi bardziej, może dlatego, że jak go poznajemy, to już jest impkiem z rodu impków. No i miał Chissów dobrowolnie zrzeszonych
W sumie, ciekawa jestem, jak do tego doszło?
Marysia do dopiero jest cienka. Niby triumwir a księżniczka z niej przebija na całego. To co odwala w nielicznych scenach politycznych nowego legajsa, wszelkie pojęcie przechodzi.
Odnośnie Daali to kim była wcześniej? Zagorzała imperialistką, która dzięki wyłącznie swojej sile militarnej dostała posadę przywódczyni SG.
Tak, sile kilku pirackich korwet. Przepraszam, nie mogę przegapić okazji do zjechania tego motywu.
Kassila Javert napisał:
A DS była ideą Tarkina.
No ale to połowiczna prawda, ponieważ raz: to nie on był pomysłodawcą, dwa: projekt nigdy by nie doszedł do skutku gdyby Kanclerz Palpatine nie dowiedział się o nim od niego i Sienara. Bez jego błogosławieństwa nie znalazły by się środki na budowę i w końcu nawet stary dobry Wilhuff stracił by zainteresowanie ciekawym acz nierealnym projektem.
Nie powiesz mi, że WSZYSCY Imperialni to dranie bez krzty sumienia.
Dziwne - czytając np. X-wingi ma się wrażenie że każdy lojalny wojskowy Imperium to debil a ci mający choćby minimalne zdolności taktyczne czy "sumienie" spieprza do terror... znaczy Nowej Republiki .
A o Niemcach uczysz się z "Czterech pancernych"?
Nie ale nie powiesz mi że powstało dotąd wiele obiektywnych źródeł. Ba, nawet swego czasu "Przewodnik po chronologii" z 2001 został dosyć bezczelnie zrobiony jako wydawnictwo Nowej Republiki i hejt na Imperium ostry jak w np. iks-łingach .
Dlatego podoba mi się podejście z Warfare`a, czyli duża ilość "tekstów źródłowych" różnorakiego autorstwa.
można też pisać w tym temacie:
/Forum/Temat/3824
chyba najbardziej na ten temat, czemu ludzi pociąga tak CSM .
Przypadkowo można zboczyć na filozofię, ale co to jest zło?
Poza tym, w większości przypadków ci "źli" są hmmm lepiej heh wykonani. Odliczając bezmózgich rzeźników i jednowymiarowców - "zło" ma to coś.
A "dobro"... jest nudne, mdłe i oczywiste. Stąd też wprowadzanie bohaterów niejednoznacznych, w serialach, fantasy itd.
Poza tym dlaczego 99% miałoby być w jedną stronę?
Najlepsze historie powstają, gdy nikt z góry nie określa postaci, a to czy ktoś jest "dobry" czy "zły" stwierdzamy my sami. Niepewność postawy bohaterów to chyba część sukcesu sławnych ostatnio GoT czy powieści Abercrombiego, gdzie pomnikowo "dobrych" szukać ze świecą trzeba, a i giną oni jak muchy
Definiowanie "Smerfy dobre, Gargamel zły" powinno pozostać w sferze baśni, którą GW są/starają się być.
Jestem na tyle już stara, że GW, mimo długoletniej fascynacji, zaczęły mnie męczyć i nużyć właśnie swoją naiwnością i absurdalnym wręcz naciskiem, aby bohaterowie czynili "dobro", nawet jeżeli to "dobro" istnieje tylko z punktu widzenia bohaterów. Jedi są "dobrzy" z zasady, więc w ich wykonaniu niszczenie mienia, oszustwa, manipulacje i pogarda dla "mugoli" są (z punktu widzenia bohaterów) uzasadnione. Celował w tym pan Denning i chyba jego twórczość przekonała mnie, że czas wydawać pieniądze na inne używki niż książki z logo SW.
Imperium jest "złe" bo tak je nam pokazano. Pokazano kilku osobników mordujących podwładnych, bo to dobrze wypada na ekranie, poza tym kto w baśniowej historii opowiadałby o setkach urzędników itp. uczciwie wykonujących swoją robotę? Lepsi są szalejący bez opamiętania Jedi uznający, że dobre jest to co oni za dobre uważają.
A traktowanie przez Jedi (książki) osobników "niemocnych" inne jest od nietolerancji i rasizmu i nie prowadzi do jakiejś chorej koncepcji nadczłowieka? W końcu jeden z pisarzy SW stwierdził, że o nie-Jedi nie ma sensu pisać.
A niewolników Jedi również wykorzystywali (klony)...
Świat jest różnorodny, wielobarwny i tęczowy wiec dzielenie wszystkiego na absolutnie "dobre" i "złe" czasami ogranicza pole widzenia i wyklucza tyle wariantów...
W sumie to mogliby zrobić ankietę, w celu sprawdzenia jaki procent bastionu jest za imperium.
Była taka można było wybrać:
Chissów,
Konfederację Niezależnych Systemów (niech żyje Konfederacja!)
Stara Republika,
Nowa Republika,
Sojusz Galaktyczny,
Imperium Sithów,
Przestrzeń Huttów,
Imperium Juzków Vongów,
Imperium Galaktyczne
Ja jestem za separatystami.
Niech CSM będzie z wami
No to może tak :
W okresie TOR`a w Imperium głównie rządzili Sithowie, jeżeli coś im się nie spodobało to w każdej chwili mogli zabić swoich podwładnych, oficerów itp. Jedi nie traktowali w taki sposób buntowników. Jeżeli ktoś im się sprzeczył nie aktywowali swojej broni i nie mordowali tej osoby. Sithowie tak postępywali.
Ogólnie rzecz biorąc mi też czasami zachowanie Jedi się nie podobało. Tak, potrafili nic nie robić. Za to Sithowie działali, ale głównie z powodów osobistych, bo byli egoistami, za to Jedi hipokrytami heh
A no to teraz to inna gadka
W tym wypadku podwładny takiego Sitha nie miał wiele do gadania i wykonywał rozkaz, cóż miał robić? Owszem, pewnie mógł się sprzeciwić, ale zaraz by zginął i co mu po tym? Jeśli na dodatek miał rodzinę, mogło im też być niewesoło, gdyby trafiło na wyjątkowo wrednego Lorda. To ok, w takiej bajce bym nie chciała mieszkać i nie chciałabym być w Armii. Gdyby się dało, zwiałabym do Republiki
No, chyba że bym była Chissem, to też inaczej. Pewnie wiesz, że mieliśmy zapewniony spokój w zamian za współpracę: gdy od twojej decyzji zależy los całej rasy, a na pewno jakiejś połowy, ciężko kombinujesz, jak to załatwić. I jeśli odesłanie szpicli czy tam wojska wchodzi w grę, wysyłasz. Z kolei Chissowie nie mają w naturze sprzeciwiania się rozkazom (może w czasach TORa mieli? nie wiem, nie gram).
To pytanie w tytule tematu, można przetłumaczyć na dlaczego wolicie Sithów, a zatem postaram się teraz odpowiedzieć na to pytanie.
Po pierwsze utrzymanie. W jaki sposób utrzymywali się Jedi? Zapewne z dobrowolnych datków i hojności Republiki, która w zamian za utrzymanie pokoju w tejże, ofiarowała Jedi środki do życia. Z Sithami pewnie było podobnie, ale łatwiej jest utrzymać dwóch Sithów niż kilkutysięczny zakon Jedi .
Po drugie, pozyskiwanie uczniów. Jedi po prostu kradli dzieci im własnym rodzicom, i jeszcze byli na tyle bezczelni żeby mówić że to zaszczyt, a Republika to tolerowała. Sithowie natomiast, spotykając osobnika który potencjalnie może zostać uczniem, rozmawiali z nim, przedstawiali swoje racje i w końcu proponowali dobrowolne członkostwo, wchodzisz albo nie, nikt Cię nie będzie ciągnął na siłę.
Po trzecie, trening. I tutaj krótko, Sithowie szkolili się na żywca, bez znieczulenia, tak jak w "Darth Plagueis" był przedstawiony trening Sidiousa, a Jedi bawili się zdalniakami z Yodą jak to było w AotC.
Po czwarte, jeden z największych grzechów Jedi, czyli ich ślepota i hipokryzja. Na przestrzeni tysiąca lat przed TPM, Jedi tak oślepli że nie potrafili zobaczyć niczego poza murami własnej świątyni. Nie wyczuli powrotu Sithów, ba nawet nie wyczuli Sitha na własnej planecie, w swoim najbliższym otoczeniu, a poza tym tolerowali tworzone przez Republikę zróżnicowanie społeczne między Światami Środka a tymi biednymi Zewnętrzymi Rubieżami, i kto tu jest rasistą? Koleiną rzeczą którą dołączył bym do tego podpunktu jest ich niedołężność w Mocy, czyli to o czym trąbił Dooku, Jedi mogli zapobiec wielu złym wydarzeniom, gdyby potrafili użyć Mocy tak jak trzeba, ale oni woleli zasłaniać się gadaniem że to może prowadzić do Ciemnej Strony.
Po piąte, celibat. Jedi nie mogli zawierać związków, ani małżeńskich ani nawet partnerskich . Później za Luke`a co prawda się opamiętali, ale co było wcześniej to każdy wie. Sithów oczywiście takie ograniczenia nie dotyczyły, takiemu Malgusowi spodobała się Elena, to po prostu ją wziął i traktował jak żonę, co prawda później ją zamordował kretyn, ale to już inna historia
To chyba tyle.
Że niby Sithowie utrzymywali się z datków i zapomogi państwowej? Kiedy niby? Nawet w TORze tak nie było.
Sithowie natomiast, spotykając osobnika który potencjalnie może zostać uczniem, rozmawiali z nim, przedstawiali swoje racje i w końcu proponowali dobrowolne członkostwo, wchodzisz albo nie, nikt Cię nie będzie ciągnął na siłę.
Pół Korribanu (Moribanda? ) w kotorze i torze się nie zgodzi. Pełno tam paniczów wysłanych siłą.
Jedi nie mogli zawierać związków, ani małżeńskich ani nawet partnerskich . Później za Luke`a co prawda się opamiętali, ale co było wcześniej to każdy wie.
Celibat to też stosunkowo późny wymysł w historii zakonu. Znaczy się przedprequelowe źródła o nim nie słyszały i trzeba było jakoś totje włączyć.
Co do utrzymywania się Sithów, to nie wiem, to tyko takie moje luźne przemyślenia. Poza tym we wszystkich przykładach które podałem, jest o czasach prequelach i orginalnej trylogii a Ty odpowiadasz na nie wzorami z TOR-a i z KotOR-a. Chyba coś nie tak, nie sądzisz?
Nie wszyscy adepci Sithów szkolili się tam dobrowolnie. Już nie wspomnę o terrorze jaki tam panował i to, że Lordowie mordowali słabszych uczniów, Jedi odsłyali ich gdzieś po prostu.
Tak, Jedi byli hipokrytami, ale nie egoistami. Interesowały ich losy innych istot, a Sithowie traktowali nazwane przez nich `istoty niższego pochodzenia` jak śmiecie.
Temat można zamknąć, bo przykro mi się robi jak czytam wypowiedzi zwolenników Imperium
Zwolenników Imperium? Co to Imperium? Niech żyje Konfederacja Niezależnych Systemów!
Niech CSM będzie z wami
Vintress napisał:
przykro mi się robi jak czytam wypowiedzi zwolenników Imperium
-----------------------
A można wiedzieć dlaczego?
No jak to dlaczego, tak to jest jak się fikcyjny świat traktuje na serio
Darth Zabrak napisał:
No jak to dlaczego, tak to jest jak się fikcyjny świat traktuje na serio
-----------------------
Rozśmieszyłeś mnie.
Byli egoistami, wystarczy przeczytać kilka pierwszych rozdziałów z Drogi Zagłady
Darth Zabrak napisał:
To pytanie w tytule tematu, można przetłumaczyć na dlaczego wolicie Sithów,
-----------------------
Nie, nie można. Thrawn nie był Sithem, Fel też nie, generał Veers i całe mnóstwo innych imperialnych Darthcie Zabraku
Oczywiście że tak. Thrawn, Fell, Veers, Piett, to porządni goście i to głównie ich rodzaj stanowi Imperium .
Widzę, że próbujesz zrobić z Sithów tych dobrych i lepszych od Jedi . Nie oszukujmy się ci i ci mieli wady, ale jeżeli można powiedzieć o Jedi, że byli hipokrytami i egoistami (nom, tu zależy jaki okres) to jednak czynili dobro, a Sithowie ? Ekhm, ludzie po prostu wolą Sithów bo negatywne charaktery są z reguły ciekawsze, tajemnicze, a w SW są o wiele bardziej potężniejsi i ... myślący.
Jacy "źli"? Owszem, "zły" był Palpatine, "zły" był Tarkin, ale Veers, Thrawn, Piett i znakomita większość funkcjonariuszy Imperium była po prostu lojalna wobec legalnej, stabilnej władzy. Imperium nie było złe, zła była tylko "wierchuszka", i to nie cała. A że koncepcja SW to walka zło vs dobro to już zupełnie inna kwestia...
chyba trochę przybliża się do tego, do którego linka podawałem. Zamiast Imperium raczej robi się podziałna "dobrą" i "złą" stronę.
To zrobię trochę małe resume z wypowiedzi z poprzedniego tematu, wzbogacone o nowe przemyślenia.
Problem wyboru tak zwanego "zła" w Gwiezdnych Wojnach, czyli zarówno Sithów jak i Imperium, wynika w dużej mierze z poziomu w jaki odbiera się sagę. Gdy filmy, tak jak klasyczna trylogia, były tylko alegoryczną opowieścią o walce dobra i zła, niewiele osób sprzyjało Imperium, zwłaszcza u nas, zwłaszcza w latach 70. i 80. Zbyt mocno kojarzyło się z ZSRR, niezbyt lubianym u nas. Owszem, byli tacy, którzy już wtedy byli za Imperium, Jenth23 chociażby. Gdy zło i dobro ma zaledwie symboliczny/alegoryczny wymiar, nie ma powodu wybierać zła. Natomiast im dalej wchodzimy w sagę, tym mniej jest w niej alegorii, a więcej świata wymyślonego. To już nawet w prequelach widać, nie mówiąc już o EU. Wtedy trudno postrzegać alegoryczne dobro jako coś innego niż wybór mniejszego zła. A czasem nawet wcale nie takiego mniejszego. Wtedy właśnie właśnie dochodzimy do problemów w stylu Tarkin rozwalił Alderaan, a Luke Gwiazdę Śmierci (z milionem osób, które tam pracowało). Tu dochodzi właśnie kwestia relatywizmu, co bardzo fajnie w jednym z wywiadów wyjaśnił polski autor i były szpieg Vincent V. Severski. Wspominał tam o zdobyciu informacji o planowanej pułapce na wojska polskie gdzieś w Afganistanie. Przekazał tą informację. Uratował ludzi. Ale jednocześnie byłby naiwny, gdyby nie sądził, że przez to nie ma krwi na swoich rękach, bo wysłano helikoptery i zabito innych. To jest moment w którym ciężko mówić o mniejszym źle, po prostu ratował swoich. Nie wchodził w szczegóły, ale w takich wypadkach giną czasem też niewinni, którzy z różnych względów znaleźli się po niewłaściwej stronie. Natomiast w facecie podziwiam jedno, że wie, iż przez to ma krew na rękach, nie próbuje się tłumaczyć czy oszukiwać.
Gdy zaczynamy patrzeć na wszechświat Star Wars właśnie jak na uniwersum, to alegoryczne przedstawienie dobra, staje się jego największym wrogiem. Bo potem mamy dużo prawdy w stwierdzeniu Palpatine`a, że Jedi i Sithowie są do siebie bardzo podobni. Podstawowa różnica polega na tym, że Sithowie i Imperium, mają swoje cele i nie ukrywają, że w celu ich osiągnięcia idą po najprostrzej linii oporu, nawet jeśli jest to wybór zła. Patrzą tylko i wyłącznie ze swojej perspektywy i nie przejmują się resztą. W przypadku drugiej strony, czyli głównie Jedi czy Republiki wygląda to dość podobnie, choć są pewne ograniczenia i cała filozofia, która staje się otoczką a często prowadzi do hipokryzji i oszukiwania samych siebie. I to właśnie pięknie trafia do Anakina, który widzi Sitha twierdzącego, że Dooku trzeba zabić, bo jest zbyt niebezpieczny by żyć, a następnie Jedi, który twierdzi, że Palpatine`a trzeba zabić, bo jest zbyt niebezpieczny by żyć i kontroluje sądy i senat. W przypadku Sitha sprawa jest prostrza i mniej kontrowersyjna, dla niego to było za duże zagrożenie. A dla Jedi? No właśnie. Sprawa się komplikuje jeszcze bardziej, gdy się wgłębimy w EU, tam już dzieją się takie rzeczy, że można całkowicie zwątpić w Jedi, Republikę, a nawet Luke`a Skywalkera, który jakże w "Powrocie Jedi" dokonuje jakże pięknego wyboru odrzucając miecz, a potem dostajemy dzieło tak heretyckie jak "Dark Empire", które całkowicie rujnuje tą genialną scenę z VI epizodu i rozwój jaki Luke przeszedł.
Więc jeśli w galaktyce już mam wybierać zło, to przynajmniej wolę nie okłamywać sam siebie i osiągać cele szybciej. CSM jest szybsza i łatwiejsza i o to chodzi.
Inna sprawa to fakt, że postaci złe w SW są po prostu ciekawsze, zwłaszcza w dzięki EU. Exar, Thrawn, Palpatine, Pelleaon, Vader (choć tego ostatniego próbuje psuć Haden Blackman). One wciąż mają swą moc, moc, którą np. Luke`owi odebrało głupkowate, nieprzemyślane EU. Ale o tym już kiedyś pisałem.
A jak sobie wyobrażasz Sitha wolącego Republikę?
Tak poważnie, to popatrz tylko jaki bigos się zrobił po zwycięstwie Rebelii. Najazd Vongów, wyrżnięci senatorowie, zmasakrowane Corusant, całe planety zarośnięte świecącym zielskiem rodem z Avatara, zakon pseudosithów, skrzętnie ukryty przed światem w klasztorze na Korribanie, Jacen poddawany praniu mózgu przez olbrzymiego kurczaka, księżyce miażdżące niewinnych wookich...
Nie, nie, nie. Ja tam wolę spokojne, racjonalne Imperium Palpiego.
teraz przy nowym kanonie to w ogóle to śmiesznie wygląda, ponieważ właśnie wyleciało mnóstwo rzeczy przeciw Imperium , a część syfów Republiki i Jedi została.
Problem tkwi w tym, że obecnie rozpatrywanie Imperium Palpatine`a w perspektywie filmów (właściwie widzimy tylko 4 filmy i nic więcej o Imperium nie wiemy), wcale nie jest takie złe. Owszem jest zniszczenie Alderaanu i zabicie Larsów, ale na tym właściwie zbrodnie Imperium (a raczej imperialnych wojskowych) się kończą. W TESB i ROTJ trwa wojna z terrorystami/separatystami/kimś przeciw. Obecnie nie takie rzeczy dzieją się na świecie i nawet Ci "dobrzy", czyli Amerykanie mają swoje za pazurami (jak Imperium), (Guantanamo, 2 bomby atomowe zrzucone na Japonię, drony zabijające cywili, próba kontroli Internetu, napalm itp.) Nikt ich jednak nie rozlicza i nie nazywa tymi złymi (bo chronią przed gorszymi i na razie nikt nie widzi szansy na nic lepszego). Najgorsze jest w tym, że w czasach klasycznej trylogii, Republika mogła się jawić jako coś naprawdę dobrego i sprawiedliwego, jak zapewniał Ben. Natomiast filmy i TCW pokazują, że było trochę inaczej - powszechne niewolnictwo na Tatooine (za Imperium widać że wraz z może nie likwidacją tego procederu ale zauważalnym ograniczeniem go planeta jeszcze bardziej podupadła), segregacja rasowa (na Naboo, dopiero za Paplatine`a się to zmieniło), rozkaz 66 (to niestety też Republika, ew. okres przejściowy), samosądy w miejsce sądów, no i militaryzacja ograniczająca prawa jednostek oraz ograniczenie praw z powodu bezpieczeństwa. Właściwie z tego punktu widzenia mamy dokładnie to, co Lucas chciał pokazać, że demokracja podążająca złą drogą staje się tyranią, która jest witana owacjami. Jak wiemy z historii nie zawsze jest to casus Hitlera, ale jest przecież i Piłsudski i Oktawian August. Ta granica tutaj jest bardzo cienka i niezauważalna. Jednocześnie jak wiemy z napisów z "Nowej nadziei" Rebelianci dopiero co odnieśli swoje PIERWSZE zwycięstwo (gdzieś po 18 latach istnienia Imperium!), co uwalnia lawinę, a wkurzony wieśniak rozwala propagandową broń Imperium. Zresztą dobrze widać, że Imperium, staje się bardziej organem biurokratycznym i propagandowym (nie mamy już przecież "Mrocznych czasów"), w którym armia trochę nie jest trzymana na wodzy, ale jednocześnie jest słaba. Stąd pewnie wybryki w stylu Tarkina i Alderaanu, by pokazać, że jeszcze się liczą. Bitwę o Hoth wygrywają i tylko tyle, ale to zwycięstwo ilością. Inne bitwy właściwie przegrywają. Najlepsi szturmowcy nie potrafią zabić głównych bohaterów ani pokonać Ewoków...
W TCW obraz wojującej Republiki jest inny, ta Republika zazwyczaj wygrywa. Jest bardziej militarystyczna, silna, dobrze zorganizowana, wojująca. Republika u swego schyłku (wcześniejszej niestety nie znamy), wcale nie jest dobrym miejscem i prawdę mówiąc niewiele różni się od Imperium, no może poza blichtrem.
Swoją drogą zastanawiam się o czym będzie serial "Rebelianci" skoro Rebelia powinna w nim wygrać tylko raz, skoro mamy jeden spójny kanon (i on powinien być spójny z napisami filmowymi).
A ten mój wywód chyba ma jeden cel, pokazać, że bez kanonu, z którego można wyciągnąć zarówno zniszczenie Equanusa (na niekorzyść Republiki) jak i całe "Mroczne czasy" (przeciw Imperium) nasze dyskusje tracą. Ale jednocześnie SW zostało już na tyle zmienione, że bez tego EU oryginalny wydźwięk złego Imperium także wiele stracił. No i jak jeszcze okaże się że w "Rebeliantach" Imperium cały czas będzie przegrywać, to w ogóle już nie będzie wiadomo, o co właściwie chodziło. Tak próbuję sobie ułożyć na nowo obraz SW w głowie i takie bzdury wychodzą .
Lord Sidious napisał:
całe "Mroczne czasy" (przeciw Imperium)
-----------------------
Nie zgodzę się, Imp wcale nie jest przedstawione tak negatywnie, doskonały przykład - Teron i jego przyjaciel z wojska Denimoor, dbają o obywateli, ale też o uchodźców wojennych. Taka moja dygresja.
A co tu filmy mają do gadania? Moc Anakina zwiększyła się dwukrotnie miedzy pojedynkiem na Scypio a ROTS. To jest teraz najwyższy kanon!
Będę się śmiał, jak "Tarkin" usunie przyzwolenie Palpiego dla rozwalenia Alderaanu (tak, wiem, nie ten czas akcji, ale może jakiś epilog), a inne źródła zrobią z Vadera bezsilnego kundelka rodem z ANH.
Lord Sidious napisał:
Swoją drogą zastanawiam się o czym będzie serial "Rebelianci" skoro Rebelia powinna w nim wygrać tylko raz.
-----------------------
Traktowanie dosłownie tego zdania o pierwszym zwycięstwie IMO jest nieco bezsensowne. Co najwyżej zdobycie planów Gwiazdy Śmierci było jak by nie było dosyć malutkim sukcesem który nie gwarantował znalezienia realnych słabych punktów w stacji bojowej.
Akurat to wojna domowa toczyła się już kilka lat wstecz, a podczas tego okresu terroryści odnosili liczne małe w skali ogólnej ale jednak sukcesy - a tu uszczuplony konwój, a tu rozwalony Carrack, Nebulon lub nawet Niszczyciel i wiele innych operacji - co jak co ale już w pamiętnym "X-wingu" to dobrze pokazano dosyć dobrze więc szlag trafia filmową wizję "pierwszego zwycięstwa" .
-"Swoją drogą zastanawiam się o czym będzie serial "Rebelianci" skoro Rebelia powinna w nim wygrać tylko raz, skoro mamy jeden spójny kanon (i on powinien być spójny z napisami filmowymi)"
Tradycyjnie - o osobistych misjach poszczególnych bohaterów, wplecionych w ogólne zmagania Rebelsów z Impsami. Jak w Cieniach Imperium - jest Luke, jest Leia, Chewie, Eskadra Łotrów- przeciwstawiają się Imperium, ale go nie pokonują.
Może gdyby pokazali Imperium jako okrutną władze której nie można się przeciwstawić było by inaczej. A tak to są bandą nieporadnych szturmowców, którzy są niewinni bo przecież nikogo nie potrafią zabić. A bezduszni bohaterowie klepią ich niemiłosiernie ciesząc się przy tym jakby śmierć biednych szturmowców to była zabawa. Gdzie tu współczucie? Jak na ekranie widzę bezradnych niemiłosiernie klepanych szturmowców to chyba jasne, że im współczuję?
To, co napiszę poniżej, jest w zasadzie odzwierciedleniem mojego postu z innego tematu, ale bardziej on pasuje właśnie do tego.
Przede wszystkim jestem zwolennikiem prawa pozytywnego, a Imperium Galaktyczne było legalnym przedłużeniem rządów Republiki. Nie czułbym potrzeby zwalczania nowej władzy, zważywszy na moje warunki życia (więcej o tym napisałem w temacie: http://star-wars.pl/Forum/Temat/7988). Ewentualne próby zmiany warunków, na jakich Imperium wpływało na życie istot, dokonywałbym od wewnątrz hierarchii dowodzenia, tj. wolałbym przekonać przełożonych, wpływając na nich moimi osiągami, nabytymi w trakcie lojalnej pracy wobec Imperium, które swoją drogą było skuteczne w swojej metodyce.
Jako mieszkaniec galaktyki Gwiezdnych Wojen, nie widziałbym o konszachtach Imperatora z Sithami, natomiast widziałbym w nim bohatera, który zakończył Wojny Klonów. Ale to tak na marginesie.
Poza tym Nowy Ład skutecznie ograniczał korupcję w Senacie (dopuszczając ją w innych miejscach, ale to mogło być wykorzystane nie tylko w niecnych celach). Mieszkańcom Światów Jądra żyło się po prostu dostatniej (większe bezpieczeństwo, tańsze produkty, dostęp do wielu usług...), co potwierdzają pierwsze strony powieści ,,Tarkin". Jeśli miałbym podać jakieś niekanoniczne źródło, w dawnym EU Palpatine był świadomy przybyszy spoza galaktyki, a ogromna militarna potęga Imperium mogła się im przeciwstawić.
A tak poza tym, to lubię oficjalność, same zbroje klonów/szturmowców, mundury oficerskie i metody zdawania meldunków w szeregach Imperium, a także wszystkie te technologie którymi imperialni dysponowali. Na chwilę obecną Ciemna Strona Mocy bardziej mnie intryguje, niż Jasna.
Ha ha bardzo przemyślana odpowiedź. Większość fanów, podobnie zresztą jak i ludzie w prawdziwym życiu, nieświadomie wybiera Imperium albo inne twarde reżimy z bardzo prozaicznych powodów. Mamy ładne mundury (wspomniałeś!), wreszcie będzie PORZĄDEK (rozumiany na sposób ludowy), teraz możemy spuścić wp... tym wszystkim cwaniakom i yntelygentom, w końcu mamy sztandar, z którym możemy się identyfikować. Lucas zupełnie nieświadomie (a może świadomie? w 1997 twierdził, że taki był plan od samego początku) pokazał w swoich filmach wszystkie pociągające aspekty zinstytucjonalizowanego Zła. Ale nie tylko, na szczęście dla Rebelii i demokratów.
Patrząc na sprawy z perspektywy tego fikcyjnego świata należy dodać, że CSM wydaje się nie mieć wielkiego wpływu na losy polityki Galaktycznej za czasów Imperatora. Senat Galaktyczny, duma jakoby demokratycznej Republiki, funkcjonował przez 20 lat po zakończeniu wojny domowej, rozwiązany dopiero w przededniu uruchomienia Gwiazdy Śmierci (bardzo realistyczny scenariusz). Najwyżsi oficerowie Imperium nie wiedzą o istnieniu Mocy, albo traktują te opowieści jak bajki. Religia Palpatine`a i jego najlepszego kumpla prawdopodobnie nie miała żadnego wpływu na funkcjonowanie Imperium. Co również dobrze tłumaczy trwanie tego organizmu państwowego po klęsce pod Endor, Imperium jak się okazuje było bardziej machiną biurokratyczną niż teokratyczną dyktaturą.