Autor: Jedi Nadiru Radena
Przez wiele lat sądził, iż zginie nagle, w blasku chwały, jak klasyczny bohater, ratując galaktykę od „największego” zła lub straszliwego i mrocznego zagrożenia. W kabinie myśliwca, w pojedynku na miecze świetlne, w potężnej eksplozji, w wielkiej katastrofie, czy - w najgorszym wypadku - w wyniku postrzału z blastera. Szybko, niespodziewanie, bez pożegnania i ostatnich, niewątpliwie mądrych słów, które można by później zacytować na jego nagrobku.
Z początku wydawało się, że jego życie istotnie zniknie w mgnieniu oka. Wiele rzeczy i wielu ludzi mogło go zabić. Najpierw Gwiazda Śmierci, potem szkarłatna klinga Dartha Vadera, a następnie błyskawice Imperatora. Wydawało się, że koniec jest bliski, bo zagrożenia zamiast zmaleć, wręcz wzrosły: nieobliczalni imperialni lordowie, przerażające Siostry Nocy, szalony C’baoth, klony Palpatine’a... Za każdym razem był o włos od śmierci i za każdym razem podnosił się z najcięższych ran, aby żyć dalej i dalej walczyć. Gdyby istniało szczęście, przysiągłby już wtedy, że jego pula znajduje się w stanie zupełnego wyczerpania. Ale pomimo tego żył i starzał się, stawiając czoło nowym zagrożeniom... Aż przyszli Yuuzhan Vongowie i znowu wydawało się, że stanie się najgorsze. Wbrew wszelkiej logice oni także zostali w końcu powstrzymani. Killikowie, rebelia Korellian, nowi Sithowie - wszystko przeminęło, tylko nie on, Wielki Mistrz Jedi.
Luke Skywalker uśmiechnął się. Teraz już nie liczył na szybką, gwałtowną śmierć, choć gdzieś tam, nawet po tylu latach, wciąż tkwiła w nim ta dziwna naiwność wiejskiego chłopaka z Tatooine. Ostrożnie, podpierając się niepewnie o kamienną ścianę, wstał z łóżka i przemierzył całą długość komnaty, po czym z ciężkim westchnieniem usiadł w fotelu naprzeciw wielkiego, szerokiego okna z transparistali.
Dawno minęły czasy, gdy wykonywanie prostych czynności nie wiązało się z bólem, a przejście przez pokój nie nastręczało żadnych problemów. Jeszcze kilka lat temu przezwyciężał zmęczenie i dzielnie stawał do ćwiczebnych pojedynków z najmłodszymi adeptami Mocy. Teraz mógł co najwyżej przyglądać się z uśmiechem, jak Kol i jego rówieśnicy starają się zacisnąć małe piąstki na rękojeści miecza świetlnego. To zabawne i trochę ironiczne; w tej chwili powątpiewał, czy byłby w stanie dokonać takich sztuk, jak te dzieciaki. Nieubłagany upływ czasu robi swoje.
Powtórnie wyrzucił z piersi ciche, udręczone westchnienie. Już któryś raz złapał się na tym, że za dużo rozmyśla o przeszłości, gdy tymczasem powinien się zająć teraźniejszością i cieszyć się dopóki może, choćby z takich drobnostek jak poprawa pogody, czy piękny poranek. Przeniósł wzrok ze swojej pomarszczonej dłoni na postrzępiony zarys Gór Ossan, wyłaniających się z obłoków daleko, daleko na horyzoncie. Brązowe szramy na tle pokrytych zielenią gór doskonale naznaczały trudności, przed jakimi stali Yuuzhanie w procesie transformacji umarłej planety w urodzajny świat. Wiele obszarów Ossus wciąż wyglądało tak, jak cztery tysiąclecia temu, niemniej Luke Skywalker uważał, że liczy się nie tyle efekt, co wysiłek włożony w uzyskanie efektu.
Przyglądając się refleksom światła, tańczącym na tafli pobliskiego jeziora, dostrzegł w szybie okna swoje odbicie. Kiedyś, widząc pooraną zmarszczkami twarz, krótkie siwe włosy, blade spękane usta i dwa przygasłe ogniki błękitu, odwróciłby się do tyłu, ciekaw, kto tym razem go odwiedził. Teraz, patrząc na swoje oblicze, był w stanie jedynie uśmiechnąć się z politowaniem.
Ponownie wyjrzał za okno, przez chwilę podziwiając srebrzyste chmury, przesuwające się majestatycznie po nieboskłonie. Tak, to bez wątpienia piękny dzień. Dobry dzień, aby umrzeć. Wszystko umiera, nawet gwiazdy, nawet Wielcy Mistrzowie Jedi. Nic nie trwa wiecznie.
Już przyzwyczaił się do myśli, iż niebawem odejdzie. Nie tak efektownie, jak kiedyś przewidywał, ale mimo to odejdzie. Kiedy wszystko wokół umiera, musi nastąpić ten moment, kiedy zaczyna się oczekiwać ostatniego dnia. A wraz z upływającym czasem, oczekiwanie na śmierć staje się wręcz pragnieniem końca. Chociaż nikomu tego nie mówił, Luke Skywalker pragnął już umrzeć.
Wszyscy jego przyjaciele i bliscy, wszyscy, z którymi dzielił przyjemności i trudy wspólnego życia, odeszli w zaświaty, a ich czas definitywnie dobiegł kresu. Chewie, Han, Lando - oni wszyscy dawno pożegnali się z żyjącymi i udali na zasłużony odpoczynek. Potem przyszła kolej na Leię, która do końca swoich godzin uparcie walczyła, aby Galaktyka była lepsza. Ale pierwsza z nich wszystkich była Mara.
Twarz lekko mu poszarzała, pojawił się na niej grymas niewyobrażalnego cierpienia. Ona jedyna, krocząc swoimi własnymi ścieżkami, odeszła błyskawicznie, bezboleśnie jednocząc się z Mocą. Kiedy echo jej śmierci do niego dotarło, po raz pierwszy chciał się poddać. Po raz pierwszy zapragnął dołączyć do zmarłych. Lecz wtedy żyli jeszcze inni, przyjaciele z lat młodości i walki, którzy na niego liczyli. Gdy i oni zniknęli, został sam. Owszem, jego potomkowie, potomkowie Lei, Hana i ich potomkowie - oni wszyscy tu byli, lecz w głębi duszy wiedział, że jest sam, że coś się zmieniło. Faktem jest, że umrze w samotności, ale tam gdzie trafi, już nigdy nie będzie samotny.
Lecz czy na pewno dzisiaj przyszedł na niego czas? Czuł coś, napięcie w strukturze Mocy... ale czy na to czekał? Czy ostatnie marzenie starca niedługo się spełni?
Luke Skywalker odwrócił się do stolika, stojącego tuż obok fotela. Dotknął umysłem niewielkie, prostopadłościenne urządzenie, mieniące się stonowanym spektrum barw. Jego holokron pobudził się do życia, jednak Wielki Mistrz Jedi nic nie zrobił. Przez chwilę chciał; zastanawiał się, czy jest jeszcze coś, czego nie powiedział, coś, czego nie zawarł w holokronie. Potem jednak całkowicie się rozluźnił. Ogarnęło go dziwne, ale przyjemne odczucie - przekonanie, że zbliża się coś wielkiego i wspaniałego. Zrozumiał to i przyjął z radością. A więc to ten dzień, ten piękny dzień.
Luke Skywalker wypełnił zadanie. Przekazał wiedzę kolejnym pokoleniom, jak obiecał dawno, dawno temu w tej, ale w pewnym sensie odległej, galaktyce. Już nie był potrzebny. Uratował Galaktykę, odkupił winy ojca, odbudował Zakon Jedi, a teraz inni kontynuują jego dzieło. Nadszedł czas, aby jego następcy przejęli pełnię kontroli, by Galaktyka skupiła się na nich, nowych bohaterach. Bo czy Galaktyka zmieni się, gdy on zniknie? Nie miał złudzeń: nie - pozostanie taka, jaką zawsze była. Brutalna i zimna, a jednocześnie otwarta, pełna możliwości i ukrytego ciepła. Gdy Wielki Mistrz zniknie, dobiegnie kresu pewien rozdział w historii. HoloNet, tak jak przy wcześniejszych pogrzebach, ogłosi wielką żałobę, zaś uroczyści ku jego pamięci i czci na moment przypomną tamte dni walki... aż wreszcie wszystko się skończy, jak skończyło się przedtem, i powróci do normy. Wszystko ucichnie. Zniknie i będą inni bohaterowie, inni zbawiciele Galaktyki.
Pomimo, iż wiedział to wszystko, zasępił się na chwilę. Wyczuwał, że Moc zaczyna wokół niego pulsować, lecz wciąż ciekawiła go jedna rzecz: czy to wszystko nie zostanie zapomniane? Czy ta walka sprzed dekad nie zdewaluuje się? Czy w świetle wspomnień o przerażającej inwazji Yuuzhan, ktokolwiek będzie pamiętał garstkę Rebeliantów, samotnie walczących o wolność Galaktyki?
Ciekawość starca prędko wygasła. Pojął już dawno, że to w gruncie rzeczy nie ma znaczenia. Jedi nie żyli po to, aby zapamiętała ich historia. Jedi starali się, by nikt nigdy nie zapamiętał ich imion, co świadczyłoby o tym, że wywiązali się ze swojego zadania. Powstrzymywali wojny pośród gwiazd, tak jak czynili to przez milenia.
Oddychał coraz wolniej, z większym trudem niż dotychczas. Czuł siły, wyciągające do niego ręce. Słyszał radosne, roześmiane, pełne ciepła głosy. Znajome głosy, przywołujące go do siebie. Prawdziwe, czy urojone, chciał ich posłuchać i spełnić ich życzenie.
Kąciki ust uniosły się w uśmiechu. Nie opierał się Mocy, gdyż wiedział, że za chwilę dołączy do żony, do siostry, do Hana, Chewiego, Anakina... do nich wszystkich, do Yody, Bena i swojego ojca. Ponownie zobaczy ich twarze, znowu młode i piękne jak za dawnych lat. Twarz prawdziwego Anakina Skywalkera, którą ujrzał tylko jeden raz - wtedy, na Endorze.
W jego oczach zalśniły łzy. Po tylu latach, wreszcie zjednoczy się z ojcem... i matką. Wreszcie spełni zapomniane marzenie małego chłopca, który pragnął poznać swoich rodziców. Długo, bardzo długo, czekał na ten moment.
Z ulgą i radością oddał się w ciepłe objęcia Mocy.
Luke Skywalker stoi w swojej komnacie na Ossus. Wyprostowany, z idealnie zaczesanymi włosami, gładką i pogodną twarzą. Stoi ubrany w jasnobrązową tunikę i charakterystyczny płaszcz Jedi, sięgający mu do kostek oraz ciemne buty z wysokimi cholewami.
Ostatni raz spogląda na fotel stojący obok wielkiego okna, na niedbale rozłożoną szatę, w której odcisnął się ślad ludzkiego ciała.
Jego postać, dziwna, jakby lekko nierealna, jest otoczona błękitną poświatą. Kieruje wzrok gdzieś ku oddali, ku czemuś odległemu, czemuś poza zasięgiem każdego człowieka. Po chwili znika zupełnie. Koniec jednego życia, staje się początkiem drugiego.
Albowiem śmierci nie ma - jest Moc.
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,36 Liczba: 121 |
|
Averil2018-07-21 19:52:03
Trochę smutne, ale świetne opowiadanie.
pitrek982016-12-31 00:27:47
Świetne.
Biała Wilczyca2015-12-31 23:01:46
Fajne. Bez nadęcia i pompatyczności, a jednak ładny, literacki język.
Michalomatek2015-07-10 11:33:26
Najgorsze opowiadanie, jakie czytałem.
ezreal2015-01-12 21:28:41
10 + Luke rządzi
SuperSzym2014-03-11 17:58:41
Na 10+. Uwielbiam Luke`a i tak sobie wyobrażałem jego śmierć. W końcu jest niepokonany.
SuperSzym2014-03-11 17:57:19
Wspaniałe opowiadanie. Jeśli to ci nie przeszkadza, proponuję oszacować datę opowiadania na 130 ABY
Asiolud2012-05-11 18:31:45
SUUUUUUUUUUPER!!! Dziwnie to zabrzmi, ale bardzo lubię Luke'a, więc ... Opowiadanie bardzo mocne. 10+
Asiolud2012-05-11 18:31:30
SUUUUUUUUUUPER!!! Dziwnie to zabrzmi, ale bardzo lubię Luke'a, więc ... Opowiadanie bardzo mocne. 10+
marcowy992012-04-29 23:41:29
Łaaaaaaaaaaaaaaał! 6+
Rzeczywiście najlepszy>
Doomus2012-01-21 20:34:54
Najlepsze opowiadanie o Luke'u Skywalkerze jakie czytałem po polsku.
Kubasov2010-12-26 11:00:35
Jasny gwint! Co to za gniot? Co za Lord Byron to pisał? I co to ma właściwie być? Emo-Jedi Luke Skywalker? Nie no, ale to jakaś kpina. Te emocje w tym stylu, to pierdoły.
Qui-gonpl2010-10-20 18:14:39
Świetne! Nie będę czepiał się szczegółów, bo treść mnie oczarowała. Gratuluję.
obiwan7442010-08-23 12:17:27
w końcu luke musi umrzeć żeby zastąpił go cade
Ephant Mon2010-08-23 00:16:29
bardzo dobre :) nietypowe
rafal12010-03-21 15:46:29
dobra!!!!!
Dan Ordo2010-02-16 17:52:28
Bardzo piękne
Raham Kota2010-02-11 18:49:37
Super 1000000000000000000000000000000000000000000000/1
Darth knight Olaf2009-08-30 19:36:28
Naprawdę bardzo fajne! 1000/10
Bhat Jul2009-07-11 17:24:58
Dobre!
jedi calamar2009-07-11 13:20:51
Nadiru zrobisz karierę 10000000000000/10
Nomi Skywalker2009-06-15 21:44:01
Popłakałam się. Piękne opowiadanie, piękne i wzruszające...
"Albowiem śmierci nie ma jest Moc."
10
Jedi Laora2009-06-14 16:13:59
Genialne!!! Sądzę,że oto objawił/a się nam kolejny autor SW, który wniesie do sagi swoją cząstkę twórczości.
Obi-Mace2009-06-14 15:25:42
Rewelacyjny, świetne opowiadanie, aż brak słów by wyrazić podziw. Bardzo refleksyjne, fajnie opisane bez zbędnego patosu, ale też nie napisane kolokwialnie. Bez wahania daje 10/10.
jaroslaw19222009-06-12 19:02:17
Super...
Luke S2009-06-11 21:49:17
Naridu jest do kitu,żadnych śmierci Luka!
Mel2009-05-09 14:45:32
Brawo Nadiru, świetne opowiadanie, dostało ode mnie 10. Powiem szczerze-niech Lucasowcy jak będą pisać rozdział "smierc Luke'a" niech odkupią od Ciebie to opowiadanie. 11/10
Vaknell2009-01-20 19:53:38
Świetne. Nie umieraj Skywalker:(
DarthSyndrius2009-01-18 17:47:52
popłakałem się....
Maxi Artur2008-05-22 12:48:26
:)
Maxi Artur2008-05-22 12:48:16
I nie ma w tym żadnej ironii
Maxi Artur2008-05-22 12:47:43
chmm 20/10
Orion Black2008-04-29 21:17:53
Brawo ;)
W sumie nie zauważyłem błędów. Daję 8/10.
Dave2008-04-04 14:03:04
Piękne i...smutne. Naprawdę smutne. :(
"Albowiem nie ma śmierci- jest Moc".
Kian2008-03-15 17:26:48
wspaniałe opowiadanie.
Aved Lord2008-03-03 17:43:20
Koniec jednego życia staje się początkiem drugiego. - trochę to IMHO Buddę przypomina ;)
10/10
pppiekarz2007-09-03 18:06:56
Bardzo dobrze napisane opowiadanie. Jedną literówkę znalazłem. Koniec jest zaiste wspaniały...
X-tla2007-06-21 11:05:33
Piękne, popłakałam sie...
chlip chlip
Annie Skywalker2007-06-14 20:24:26
super opowiadanko! Wprawdzie ja nie lubię tych opowiadań po ROTJ ale to jest yjątkowo fajniutkie
obifan2007-05-22 14:26:07
Odważne posunięcie.Podoba mi się.
Nadiru Radena2007-04-15 11:49:52
Alexis -> Heh, to pewnie dlatego, że jest takie krótkie.
Louie2007-04-13 11:42:20
Chyba najlepsze opowiadanie jakie czytałem :) No i ... wzruszające...
10/10
Alexis2007-04-12 17:09:54
Aż się łezka w oku kręci. Trochę inaczej to sobie wyobrażałam.
To chyba pierwsze opowiadenie, w którym nie ma błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, jakie czytałam=)
10/10
darth sabacc2007-01-30 18:23:42
po tym opowiadaniu czułem się jak po obejrzeniu ROTJ
11/10
Nadiru Radena2007-01-04 08:36:41
Heh, dlatego właśnie nie umieściłem żadnej daty, co zazwyczaj robię. Gdyby było wiadomo ile lat ma Kol gdy ginie w 130 ABY, to wtedy pewnie jakąś datę bym zamieścił...
Ricky Skywalker2007-01-03 21:37:41
Cóż... wzruszające opowiadanie. Drobne potknięcia nie psują świetnego wrażenia, jakie pozostawia po sobie to opowiadanie. Piękna wizja, ładnie wpasowuje się w kanon (na chwilę obecną) :)
Tak swoją drogą - pytanie od maniaka EU i nazywania do niego w opowiadaniach - rozumiem (oceniając wiek malutkiego tutaj Kola w Legacy na 40-45 lat) że akcja ma miejsce mniej więcej w 90 ABY? :)
Nadiru Radena2007-01-03 13:55:03
1) Niekoniecznie. Może być zarówno "dotknął niewielkiego urządzenia", jak i "dotknął niewielkie urządzenia". Oba zwroty są poprawne.
2) Yeah, tutaj masz rację.
3) No nie wiem... widziałem już parę takich konstrukcji i choć faktycznie mogą dziwnie brzmieć, raczej są poprawne.
Thx za wypunktowanie tego wszystkiego. Więcej takich komentów!
Gunfan2007-01-03 13:09:40
Bardzo dobre, oj bardzo :) 9/10. Dlaczego? Bo to opowiadanko ma duszę, ot co. Nie jest może pisane jakimś wyszukanym językiem, ale za to potrafi wzruszyć i skłonić do paru chwil rozmyślań.
Jednak samo słodzenie autorowi jest mało konstruktywne, więc powiem tak: Nadiru, dawaj swoje teksty komuś do korekty przed publikacją. Dzięki temu ustrzeżesz się takich oto błędów:
1) "Dotknął umysłem niewielkie, prostopadłościenne urządzenie, mieniące się stonowanym spektrum barw" - nie ten przypadek, powinno być "niewielkiego, prostopadłościennego urządzenia, mieniącego się..."
2) "Prawdziwe, czy urojone, chciał JE posłuchać i spełnić ich życzenie" - jak wyżej, powinno być "chciał ICH posłuchać"
3) "przyjaciele z lat młodości i walki" - przyjaciele z lat walki? niby ok, ale dziwnie brzmi...
Czepiam się, byś wiedział nad czym popracować, i tylko po to :) Keep up the good work!
Vader2062006-12-30 20:41:22
Nie wiem jak ale czułem moc...Jakbym pierwszy raz oglądał zakończenie sagi. Tak, bo to ładny koniec...gratuluje
Jabol2006-12-24 00:03:19
Dobre opowiadanie nie musi być szczególnie wzniosłe,pod każdym względem wyjątkowe,być czymś "specjalnym". Dobre opowiadanie ma poruszyć,zmusić do myślenia,ma po nim coś w nas zostać. To opowiadanie takie jest. Dziękuję za nie. 10/10
darth sabacc2006-12-14 19:59:09
ekstra!bomba!dycha jak nic!
Nadiru Radena2006-12-13 18:13:37
Po takich komentach, też bym się spodziewał czegoś lepszego (hehe).
Sangri2006-12-09 14:50:40
..... Jak dla mnie niezłe, aczkolwiek nie wybitne. Nie znalazłam w tym opowiadaniu niczego odkrywczego, nie poruszyło mnie jakoś.. faktem jest, Nadiru, że opowiadania piszesz świetne, ale po takich zachwyconych komentsach spodziewałam się czegoś więcej.
Tajmon2006-11-24 17:27:59
Świetne opowiadanie
Grey Hunter2006-11-22 15:38:45
świetny pomysł i świetnie zrealizowane daje 10!!!
Carno2006-11-12 18:43:37
Świetny pomysł, świetne wykonanie. 9 +
mgmto2006-11-09 16:38:04
Very Good. Bardzo fajne.
Przybor2006-11-08 17:39:22
W połowie właczyłem sobie Across the Stars... tak sie wzruszyłem ze az mi łza poleciała. Świetne. Daje 10:)
Hego Damask2006-11-07 20:08:11
bardzo dobre :)
Mistrz Fett2006-11-06 21:46:42
Podobnie jak Nadiru, czekam na wyjaśnienia kolegów. Jak krytyka, to konstruktywna, panowie :)
Nadiru Radena2006-11-06 18:17:41
"Nieco grafomańskie" - no nie Yako, rozumiem, że nie lubisz mojej osoby, ale żeby od razu wyskakiwać z takimi słowami? Myślałem, że masz więcej taktu.
Doskonale wiem jakie błędy zostały popełnione w tym opowiadaniu (i żadne pozytywne komentarze nie zmienią mojego zdania) i jednocześnie wiem, że nie jest ono grafomańskie - ale skoro tak twierdzisz, to bardzo chętnie dowiem się gdzie są te wszystkie błędy, który według ciebie kwalifikują się do "nieco grafomańskich".
Jeszcze odnośnie "popisywania się": gorszego argumentu nie mogłeś znaleźć, zwłaszcza w kontekście opowiadania "Notes" Miśka. Jemu tego nie zarzucasz, chociaż jego tekst jest PEŁEN nawiązań do EU... To co ja zrobiłem w tym opowiadaniu, to nie popisywanie się, tylko przedstawienie mojej wizji śmierci Luke'a Skywalkera. Nothing more, sir.
Gunilopa -> Jako, że lubię wiedzieć co złego jest w moich tekstach, chciałbym, żebyś zdefiniował dla mnie ten "kiepski język".
Yako2006-11-06 16:47:25
Bardzo takie sobie niestety... Nie wzrusza mnie, nie mam jakiegoś takiego "dreszczyku" na plecach. Poza tym... nieco grafomańskie. Bardziej pokazuje, że autor chciał się popisać swoją znajomością unowersum sw. nic poza tym. Postawiłem dwójkę...
Gunilopa2006-11-06 15:53:34
Nudne, patetyczne i pretensjonalne a do tego napisane kiepskskim językiem.
Drax2006-11-05 21:19:59
Wszyscy mówią że świetne - ja się z tym zgadzam... też się wzruszyłem świetny klimat. Naprawdę jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałem.
Calista2006-11-05 17:24:41
Świetne opowiadanie. Dawno takiego nie czytałam...
Asturas2006-11-05 17:08:19
ja również się wzruszyłem. 10/10. To chyba najlepsze opowiadanie SW jakie czytałem...
Carth Onasi2006-11-05 14:39:21
Świetne opowiadanie, świetnie napisane, bardzo wzruszające. Śmiało można by uznać za kononiczne. Gratuluję! :)
Ocena 10/10.
Burzol2006-11-05 13:42:44
Popatrzcie na te oceny, aż strach nie dać 10, nie? :> Tylko, że tutaj naprawdę nie mogę dać mniej. To piękna wizja, i świetnie napisana. Osobiście marzyłoby mi się, żeby to opowiadanie trafiło do kanonu ;).
Darth_Simon2006-11-05 13:18:11
Świetne, wprost cudne! Moc musiała być z autorem...Dla mocy nie ma nic nie możliwego
Lord Brakiss2006-11-05 13:10:50
Naprawdę można się poczuć, jak po obejrzeniu po raz pierwszy RotJ.
10/10. Aczykolwiek nie wzruszyłem się, ale mi się podobało
Aquenral2006-11-05 12:34:45
Świetne
Kasis2006-11-05 11:56:14
Kurcze, wzruszyłam się...
Świetna robota, dobry pomysł, pięknie napisane: 10/10.
darth destruktor2006-11-05 11:52:48
Po prostu arcydzieło...
Vip`per2006-11-05 10:20:47
Cóż powiedzieć... Po prostu pięknie ! Nadiru Radena jak zwykle uraczył nas świetnym opowiadaniem. IMO lepszym niz niektóre dzieła "profesjonalistów"
Vykk2006-11-05 10:11:38
super 10/10 poza oczywistymi nawiazaniami mozna wysnuc przypuszczenia jak musial czuc sie Yoda gdy odchodzil. Gratuluje
masterYoda2006-11-05 10:11:37
Ja także z przyjemnością wystawiam najwyższą ocenę. Genialne opowiadanie. Gratuluję!
Mistrz Fett2006-11-05 09:22:52
Wspaniałem opowiadanie! Moje gratulacje!
Obi-WanKenobi2006-11-05 09:08:54
Po prostu piękne, nic dodać nic ująć, aż się wzruszyłem... 10
Darth Luke2006-11-05 07:52:33
No cóż jako, że nie ma wyższych ocen daję 10. Najlepsze opowiadanie, które przeczytałem od dłuuugiego czasu.
Halcyon2006-11-05 00:59:28
piękny koniec :) 10
Lady Aragorn2006-11-05 00:50:24
Poczułam się jak wiele lat temu gdy objerzałam po raz pierwszy zakończenie RotJ...10
Shedao Shai2006-11-04 23:16:42
Wzruszyłem się. Gratuluję - świetne opowiadanie. 10.
Misiek2006-11-04 22:44:15
Dałem dyszkę. Nie mam się tutaj do czego przyczepić (tzn. mam, ale nie bądźmy drobiazgowi), a mnie się po prostu to opowiadanie bardzo podoba.