Tytuł oryginału: The Bravery of Being out of Range Scenariusz: Jeremy Barlow Rysunki: Brandon Badeaux Kolory: Michael Atiyeh Tłumaczenie: Zbyszek Grzędowicz Wydanie PL: Egmont w SWK #2/2014 Wydanie USA: Dark Horse Comics 2004 |
Recenzja Lorda Sidiousa
W momencie gdy już właściwie zwątpiłem w serię Empire ta nagle zaczęła się odradzać w moich oczach. Ten komiks to jeden z tych zwiastunów odrodzenia. Fakt, jaskółka wiosny nie czyni, ale tak niebanalnych, a prostych zarazem historii na próżno szukać w całym uniwersum Star Wars.
BoShek prowadził proste życie, może nie do końca zgodne z prawem, ale na swój sposób uporządkowane, aż do czasu gdy pojawiła się w nim kobieta – Rasha Bex. A jak to z kobietami często bywa, ciągną się za nimi różne kłopoty. W przypadku Rashy te kłopoty były uzbrojone i chciały ja zabić? Ale dlaczego? Czy to naprawdę Sojusz Rebeliantów? Mogą być aż tak źli? Dla Bosheka właściwie Imperium czy Rebelia niewiele znaczyło, nawet jak się zmieni władza na górze, to co on z tego będzie miał? Ale zdobycie pięknej kobiety to już inna sprawa. A cóż ona mogłaby cenić wyżej niż miłość? No chyba nie Imperium?
Uwielbiam opowieści w Gwiezdnych Wojnach, które przede wszystkim oddają klimat danego okresu, niekoniecznie odnoszą się do samych wydarzeń, a tym bardziej niekoniecznie przedstawiają ważne historycznie historie. Lubię takie pozycje, które jak Zjawa z Tatooine, które można śmiało pominąć w przewodnikach po chronologii, ale trudno trudno odłożyć na półkę bez uczucia, że i bez wielkiej akcji, wojen można pokazać świat Gwiezdnej Sagi, lepiej niż tworząc niejedną wielką bitwę. Bo w świecie ważne są postaci, które w nim żyją, nie wielcy bohaterowie, a bohaterowie dnia codziennego.
BoShek, to człowiek którego w praktyce nie znamy i nie wiem, czy jeszcze gdzieś zostanie wykorzystany, nie ma też specjalnie określonej przeszłości. To z nim chwilę rozmawiał w kantynie Ben Kenobi, zanim podjął rozmowy z Hanem Solo. Postać całkowicie epizodyczna, a jednak wciąż żyjąca w tym wszechświecie i szuka swego szczęścia. Czy je znajdzie? Cóż o tym, po części można dowiedzieć się z tego komiksu.
Graficznie komiks prezentuje się bardzo ciekawie, co prawda postaci są rysowane w sposób dość unikalny, są nienaturalnie wysokie, mają owalne głowy z wysokimi czołami, ale taka technika rysunku, odnosząca się wszystkich jednakowo nadaje mu specyficznego klimatu. A fakt że właściwie poza BoShekiem nie znamy tu nikogo (no może imię Garma Bela Iblisa) pozwala twórcom na dość dużą swobodę zarówno w rysunku jak i scenariuszu, a ci to jak najbardziej wykorzystują.
Ogólnie poza kilkoma pierwszymi opowieściami w serii Empire, to jest ten moment od którego tak naprawdę warto by ją zacząć by móc się ją naprawdę delektować.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 8/10 Klimat: 9/10 Rozmowy: 8/10 Rysunki: 8/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,35 Liczba: 17 |
|
SW-Yogurt2019-05-16 22:48:33
"Nie wierz nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam
Nic gorszego na świecie nie przytrafia się nam", choć z drugiej strony... ~;)
Dark Count2016-10-20 16:42:10
Nie spodziewałem się po tym komiksie niczego nadzwyczajnego - a to błąd, bowiem duet Barlow/Badeaux w byle jakich projektach udziału nie bierze.
Początek ekscytujący, widzimy chmarę rebeliantów goniących naszych protagonistów na jakiejś odległej planecie. Sama scena budzi w czytelniku wielkie nadzieje - no bo kiedy ostatnio rebelianci zostali przedstawieni jako agresorzy ? Może będzie to wreszcie komiks o "zwykłych" bohaterach, na których tak długo czekaliśmy ?
No nie, niewiele później okazuje się że nasi bohaterowie to nie byle pustelnicy. Boshek to były przemytnik, który z powodów osobistych porzucił nielegalny fach. Dama w opałach u jego boku jest kimś na kształt politycznej aktywistki, która zadała się z niewłaściwymi rebeliantami, - co ciekawe nie przeszkadza jej to w krytykowaniu zbyt biernej postawy Boshka, a przynajmniej tak nam się wydaje. Najpóźniej w tym momencie pojawiają się jednoznaczne skojarzenia z korelacją
Han-Leia. Nomen omen komiks kończy się podprogowym wyznaniem miłości.
Końcowa część komiksu zaskakuje jednak bardzo pozytywnie, efektem ubocznym tegoż jest, że wszystko wraca do schematycznego podziału na tych dobrych i tych złych.
Komiks ma jedną wielką wadę - jest o wiele za krótki. Już wypełnione dymkami intro i wepchnięta na siłę jedyna rozmowa głównych protagonistów, by plakatowo pokazać kto jest kim, mnie w tym utwierdziła. A otwarte zakończenie aż prosi się o kontynuację. Summa summarum - zmarnowany potencjał, mógłby z tego wyjść świetny arc w stylu Fatale Brubakera z białym rycerzem alfa w starwarsowej otoczce. A tak mamy porządny, przyjemny zapychacz. A można było wywalić te mierne komiksy o Lei.. .
Z bólem serca 7/10
Shedao Shai2016-03-09 15:10:02
Sympatyczna historyjka z fajnym twistem pod koniec - niby można się było tego spodziewać, ale i tak fabuła podobała mi się. Dobry przerywnik pomiędzy cięższymi storyarcami Empire.
Nestor2006-11-08 16:00:58
Mnie osobiscie ten komiks przypadl do gustu, 8/10