Fanfikopisarzom,
Oby Moc w Was nieumarła.
Jest taki dzień, specjalny, na który wszyscy czekamy. Dzień ten nie występuje regularnie, ale przepowiada go nasz szaman, Girpa. Tego dnia, tak jak dzisiaj, całe plemię czeka zniecierpliwione na wieczór, i gdy zapłoną ogniska, cała wioska gromadzi się na głównej platformie, przy największym z ognisk, dokładnie tak, jak w tej chwili. Zaraz nastąpi najbardziej oczekiwana chwila. Nasz gawędziarz, niezrównany Zicket, zasiądzie na jeden wieczór na fotelu wodza i opowie nam jedną z wielu wspaniałych historii. Zicket umie świetnie opowiadać. Wszelkie opowieści, jakie kiedykolwiek od kogoś usłyszał, w jego ustach nabierają wspaniałych kształtów, kolorowych obrazów i realnych dźwięków. Są tak wspaniałe, że aż zapierają dech w piersiach.
Popatrz, oto i nasz Zicket, idzie o lasce w stronę fotela. Jest już dość stary i niewielu jego przyjaciół z dzieciństwa zostało pośród nas, większość spośród nich, ogromna większość, odeszła, on jednak znalazł w sobie siły do opowiadania, a co najważniejsze, czerpie z tego radość. Podobno kiedyś, to szaman opowiadał nam różne historie, ale od czasu, gdy pojawił się Zicket, gdy odkryto u niego ten talent do opowiadania, zrobiono ustępstwo. Ciekawe, jaką dzisiaj opowie nam historię?
-Witajcie przy Ognisku Opowieści – odezwał się Zicket ze swojego fotela – dziś opowiem wam historię o Wielkim Złotym Bogu. Wiele już razy od tamtych czasów, drzewa zrzucały stare liście, najstarsi z nas ledwo pamiętają tamte zdarzenia, a byli wtedy ledwie w kołyskach. Otóż pojawili się wtedy złe Białe demony, razem ze swoimi różnej maści wierzchowcami. Jedne były małe, szybkie i latały, inne duże, niezgrabne, ociężałe, ale potężne i okrutne, dwunożne, lub czteronożne, w których głowach i brzuchach siedziały pomniejsze, Szare demony. Ale najgorsze było to, że postanowili się u nas zadomowić. Postanowili objąć w posiadanie nasz dom. Wybudowali sobie gniazdo, z wielkim okrągłym symbolem, którym rzucali uroki na nas i na drzewa. Opowiem wam historię Wielkiego Złotego Boga, i jego wielkiej bitwy z Białymi Demonami.
***
Leśne duchy są uśpione, mieszkają w drzewach, w liściach, w paprociach, wszędzie w lesie. Zitlo bardzo się zdziwił, widząc jednego. Ten Duch wchodził, jakby nigdy nic z Wicketem do wioski, i interesował się wszystkim wokół. Patrzył z wielkim zainteresowaniem, to na mieszkańców, to na wioskę, to na inne narzędzia codziennego użytku. Zitlo pomyślał, że stanie się coś niezwykłego, że będzie świadkiem wspaniałego, lub przerażającego wydarzenia. Jedna z legend jego ludu mówiła, że Leśne duchy obudzą się tylko na wezwanie Wielkiego Złotego Boga, inna z kolei, że obudzą się, gdy nadejdzie koniec świata. Podrapał się kudłatą ręką, po równie kudłatej głowie. Możliwe, że to ma związek także z Białymi demonami, możliwe również, że to będzie wydarzenie równie przerażające, co wspaniałe, ale jak coś, co jest wspaniałe, może być przerażające? Bądź co bądź, Zitlo miał zadanie do wypełnienia, musiał iść z grupą sprawdzić pułapki, zapolować i przy okazji omijać Demony i ich wierzchowce.
Gdy dotarli do pierwszej pułapki, z rozczarowaniem stwierdzili, że jest pusta i już mieli skierować się do następnej, gdy wtem usłyszeli jakieś głosy. Ledwo zdążyli się pochować za pniami i wśród paproci, gdy na polanę wpadła duża grupka leśnych duchów, chociaż większość wyglądała zdecydowanie dziwnie jak na duchy. Wielki Kudłaty chwycił mięso i w tej samej chwili pułapka zadziałała, ale już po chwili, sieć się w niewyjaśniony sposób rozdarła i wszystkie duchy wysypały się na ziemię. Co prawda zdziwieni, ale natychmiast wyszli spomiędzy paproci i wystawiając włócznie przed siebie, podeszli ostrożnie do dziwnych duchów i otoczyli je. Legendy wcale nie mówiły, po której stronie leśne duchy stoją.
Widać, duchy też się bały. Jeden próbował odsunąć jedną z włóczni ręką, a gdy to nie pomogło, wyciągnął różdżkę. Drugi zamiast mu pomóc, uspokoił go, i wtedy, spomiędzy Paproci wyłonił się Wielki Złoty Bóg. Wszyscy, prócz duchów padli na twarz.
Początkowo duchy odnosiły się agresywnie w stosunku do Boga, ale ten nic sobie z tego nie robił, ułaskawił je tak, że dały się spokojnie związać. Zitlo patrzył jak zaczarowany na taki pokaz boskości. Związanie było konieczne, gdyż duchy mogły nie chcieć dać się zaprowadzić do wioski, pomimo ułaskawienia. A przynajmniej nie tak spokojnie jak ten pierwszy.
W wiosce wszyscy się ucieszyli na wieść, że zaszczycił ich swoją obecnością Wielki Złoty Bóg. Wódz Chirpa, razem z szamanem postanowili wyprawić ucztę na cześć Boga, przeznaczając na ten cel najagresywniejszego ducha. To z kolei nie spodobało się Bogu, miał on względem duchów inne plany i tak się wściekł, że zaczął krążyć razem z tronem ponad zebranymi. Natychmiast Zitlo i paru innych skoczyło i odcięło wszystkie duchy...
***
-Całą resztę dnia – ciągnął Zicket - Złoty Bóg wyjaśniał nam swój cel, okazało się, że przybył uratować nas przed Białymi demonami. Gdy tak mówił do nas, opowiadając o Wielkiej z nimi wojnie w niebiosach i o tym, że przyszedł czas na ostateczne starcie na ziemi, między i nad drzewami, cztery duchy uległy przeobrażeniu. Pierwszy duch przyjął postać gniewu, drugi spokoju, trzeci sprytu, a czwarty braterstwa. Według późniejszych słów szamana i częściowo Złotego Boga, pierwsze dwa duchy, były bliźniakami, symbolizowały Gniew na Demony i opanowanie w niebezpieczeństwie. Duch sprytu symbolizował przewrotność w stosunku do demonów, a duch braterstwa, zwany później także Wielkim Ewokiem, symbolizował pojednanie między Leśnymi duchami, a nami – Opowiadający zamilkł na chwilę...
Spójrz na te szczęśliwe twarze, na te oczy błyszczące zaciekawieniem, na otwarte w zdumieniu usta. Czyż to nie cudowne uczestniczyć w takiej chwili? Nie dość, że poznajemy kawałek swojej własnej historii, a do tego kawałek o dużym znaczeniu, to jeszcze wszystko jest niemal namacalne.
-Następnego dnia – ciągnął Zicket – wszyscy wzięli udział w decydującej bitwie. Początkowo Leśne duchy, których pojawiło się dużo więcej, pomimo zniknięcia ducha gniewu, podeszły do gniazda Demonów cichutko i zakradły się do środka. Gdy tylko weszli pojawiły się demony, a potem rozpętało się piekło. Zgodnie z planem Złotego Boga, siły wodza Chirpy zaatakowały Demony. Walka była zażarta....
Spójrz, jak słuchacze chciwie chłoną takie historie, jak opisy śmierci, małych porażek i wielkich zwycięstw rozbudzają w nich różne, często sprzeczne uczucia. Bezgraniczny strach, odwagę, ulgę i radość, a w końcu smutek. Smutek, że chociaż Bitwa była zwycięska, to jednak tyle żalu po umarłych towarzyszach zostawiła, że chociaż historia była okrutna i smutna, to jednak się już skończyła. Czyż to nie było wspaniałe, czyż nie było warto tu przybyć i posłuchać? Chodź, teraz czas na taniec radości, tradycyjnie odgrywany na głowach pokonanych demonów.
Oby Moc w Was nieumarła.
Jest taki dzień, specjalny, na który wszyscy czekamy. Dzień ten nie występuje regularnie, ale przepowiada go nasz szaman, Girpa. Tego dnia, tak jak dzisiaj, całe plemię czeka zniecierpliwione na wieczór, i gdy zapłoną ogniska, cała wioska gromadzi się na głównej platformie, przy największym z ognisk, dokładnie tak, jak w tej chwili. Zaraz nastąpi najbardziej oczekiwana chwila. Nasz gawędziarz, niezrównany Zicket, zasiądzie na jeden wieczór na fotelu wodza i opowie nam jedną z wielu wspaniałych historii. Zicket umie świetnie opowiadać. Wszelkie opowieści, jakie kiedykolwiek od kogoś usłyszał, w jego ustach nabierają wspaniałych kształtów, kolorowych obrazów i realnych dźwięków. Są tak wspaniałe, że aż zapierają dech w piersiach.
Popatrz, oto i nasz Zicket, idzie o lasce w stronę fotela. Jest już dość stary i niewielu jego przyjaciół z dzieciństwa zostało pośród nas, większość spośród nich, ogromna większość, odeszła, on jednak znalazł w sobie siły do opowiadania, a co najważniejsze, czerpie z tego radość. Podobno kiedyś, to szaman opowiadał nam różne historie, ale od czasu, gdy pojawił się Zicket, gdy odkryto u niego ten talent do opowiadania, zrobiono ustępstwo. Ciekawe, jaką dzisiaj opowie nam historię?
-Witajcie przy Ognisku Opowieści – odezwał się Zicket ze swojego fotela – dziś opowiem wam historię o Wielkim Złotym Bogu. Wiele już razy od tamtych czasów, drzewa zrzucały stare liście, najstarsi z nas ledwo pamiętają tamte zdarzenia, a byli wtedy ledwie w kołyskach. Otóż pojawili się wtedy złe Białe demony, razem ze swoimi różnej maści wierzchowcami. Jedne były małe, szybkie i latały, inne duże, niezgrabne, ociężałe, ale potężne i okrutne, dwunożne, lub czteronożne, w których głowach i brzuchach siedziały pomniejsze, Szare demony. Ale najgorsze było to, że postanowili się u nas zadomowić. Postanowili objąć w posiadanie nasz dom. Wybudowali sobie gniazdo, z wielkim okrągłym symbolem, którym rzucali uroki na nas i na drzewa. Opowiem wam historię Wielkiego Złotego Boga, i jego wielkiej bitwy z Białymi Demonami.
Leśne duchy są uśpione, mieszkają w drzewach, w liściach, w paprociach, wszędzie w lesie. Zitlo bardzo się zdziwił, widząc jednego. Ten Duch wchodził, jakby nigdy nic z Wicketem do wioski, i interesował się wszystkim wokół. Patrzył z wielkim zainteresowaniem, to na mieszkańców, to na wioskę, to na inne narzędzia codziennego użytku. Zitlo pomyślał, że stanie się coś niezwykłego, że będzie świadkiem wspaniałego, lub przerażającego wydarzenia. Jedna z legend jego ludu mówiła, że Leśne duchy obudzą się tylko na wezwanie Wielkiego Złotego Boga, inna z kolei, że obudzą się, gdy nadejdzie koniec świata. Podrapał się kudłatą ręką, po równie kudłatej głowie. Możliwe, że to ma związek także z Białymi demonami, możliwe również, że to będzie wydarzenie równie przerażające, co wspaniałe, ale jak coś, co jest wspaniałe, może być przerażające? Bądź co bądź, Zitlo miał zadanie do wypełnienia, musiał iść z grupą sprawdzić pułapki, zapolować i przy okazji omijać Demony i ich wierzchowce.
Gdy dotarli do pierwszej pułapki, z rozczarowaniem stwierdzili, że jest pusta i już mieli skierować się do następnej, gdy wtem usłyszeli jakieś głosy. Ledwo zdążyli się pochować za pniami i wśród paproci, gdy na polanę wpadła duża grupka leśnych duchów, chociaż większość wyglądała zdecydowanie dziwnie jak na duchy. Wielki Kudłaty chwycił mięso i w tej samej chwili pułapka zadziałała, ale już po chwili, sieć się w niewyjaśniony sposób rozdarła i wszystkie duchy wysypały się na ziemię. Co prawda zdziwieni, ale natychmiast wyszli spomiędzy paproci i wystawiając włócznie przed siebie, podeszli ostrożnie do dziwnych duchów i otoczyli je. Legendy wcale nie mówiły, po której stronie leśne duchy stoją.
Widać, duchy też się bały. Jeden próbował odsunąć jedną z włóczni ręką, a gdy to nie pomogło, wyciągnął różdżkę. Drugi zamiast mu pomóc, uspokoił go, i wtedy, spomiędzy Paproci wyłonił się Wielki Złoty Bóg. Wszyscy, prócz duchów padli na twarz.
Początkowo duchy odnosiły się agresywnie w stosunku do Boga, ale ten nic sobie z tego nie robił, ułaskawił je tak, że dały się spokojnie związać. Zitlo patrzył jak zaczarowany na taki pokaz boskości. Związanie było konieczne, gdyż duchy mogły nie chcieć dać się zaprowadzić do wioski, pomimo ułaskawienia. A przynajmniej nie tak spokojnie jak ten pierwszy.
W wiosce wszyscy się ucieszyli na wieść, że zaszczycił ich swoją obecnością Wielki Złoty Bóg. Wódz Chirpa, razem z szamanem postanowili wyprawić ucztę na cześć Boga, przeznaczając na ten cel najagresywniejszego ducha. To z kolei nie spodobało się Bogu, miał on względem duchów inne plany i tak się wściekł, że zaczął krążyć razem z tronem ponad zebranymi. Natychmiast Zitlo i paru innych skoczyło i odcięło wszystkie duchy...
-Całą resztę dnia – ciągnął Zicket - Złoty Bóg wyjaśniał nam swój cel, okazało się, że przybył uratować nas przed Białymi demonami. Gdy tak mówił do nas, opowiadając o Wielkiej z nimi wojnie w niebiosach i o tym, że przyszedł czas na ostateczne starcie na ziemi, między i nad drzewami, cztery duchy uległy przeobrażeniu. Pierwszy duch przyjął postać gniewu, drugi spokoju, trzeci sprytu, a czwarty braterstwa. Według późniejszych słów szamana i częściowo Złotego Boga, pierwsze dwa duchy, były bliźniakami, symbolizowały Gniew na Demony i opanowanie w niebezpieczeństwie. Duch sprytu symbolizował przewrotność w stosunku do demonów, a duch braterstwa, zwany później także Wielkim Ewokiem, symbolizował pojednanie między Leśnymi duchami, a nami – Opowiadający zamilkł na chwilę...
Spójrz na te szczęśliwe twarze, na te oczy błyszczące zaciekawieniem, na otwarte w zdumieniu usta. Czyż to nie cudowne uczestniczyć w takiej chwili? Nie dość, że poznajemy kawałek swojej własnej historii, a do tego kawałek o dużym znaczeniu, to jeszcze wszystko jest niemal namacalne.
-Następnego dnia – ciągnął Zicket – wszyscy wzięli udział w decydującej bitwie. Początkowo Leśne duchy, których pojawiło się dużo więcej, pomimo zniknięcia ducha gniewu, podeszły do gniazda Demonów cichutko i zakradły się do środka. Gdy tylko weszli pojawiły się demony, a potem rozpętało się piekło. Zgodnie z planem Złotego Boga, siły wodza Chirpy zaatakowały Demony. Walka była zażarta....
Spójrz, jak słuchacze chciwie chłoną takie historie, jak opisy śmierci, małych porażek i wielkich zwycięstw rozbudzają w nich różne, często sprzeczne uczucia. Bezgraniczny strach, odwagę, ulgę i radość, a w końcu smutek. Smutek, że chociaż Bitwa była zwycięska, to jednak tyle żalu po umarłych towarzyszach zostawiła, że chociaż historia była okrutna i smutna, to jednak się już skończyła. Czyż to nie było wspaniałe, czyż nie było warto tu przybyć i posłuchać? Chodź, teraz czas na taniec radości, tradycyjnie odgrywany na głowach pokonanych demonów.
Autor: Darth Fizyk
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,29 Liczba: 24 |
|
Kasis2006-03-23 13:41:40
Hehe bardzo sympatyczne opowiadanko:) Jakoś tak większą sympatię się od razu czuje do tych miśków. Daje 9/10
Lord Darth_Vader2005-09-17 16:06:43
Fajne naprawde. Ale dialogi są troch słabe.
Pawcio2004-12-26 14:11:04
Fajna adaptacja bitwy o Endor.
Geariela2004-11-16 21:29:58
podoba mi sie klimat - odpowiednio do historii. gratuluję świetnego wczucia się w rolę jednego z "tych małych futrzaków" z Endoru...
Darth Fizyk2004-11-04 20:11:32
Hmmm Sidious, tutaj dialogów wogóle nie ma, w z wiązku z tym, wyszły, jak wyszły ;)
Edi, dzięki :) Chociaż trudno byłoby napisać krótkie i rozwlekłe :)
Edi2004-10-31 23:48:23
Zajebiste opowiadanie.Krótkie ale zwięzłe.Wspaniały pomysł.9+.
Lord Sidious2004-10-31 15:45:28
Generalnie zamysł fajny. widać, że z Allstonem byś się dogadał ta "ewokofilia" :P. W kazdym razie popracuj troche nad dialogami, bo coś tu slabo wyszły.
Darth Fizyk2004-08-04 23:00:31
Wrociłem z 2 tygodniowego niebytu i odpowiadam wam :)
=> jedI, fakt, masz trochę racji, jednak nie chodziło mi tu ani o fabułę, ani o postać, tylko o coś w stylu metafory. Pisząc to, miałem przed oczyma Ciebie, Rickiego, Miśka i innych twórców, których opowiadania mi się podobały :) I Was przedstawia Zicket :P
Reszta, jest tylko dodatkiem, czymś, co miało zobrazować waszą oryginalność, inność na tle reszty :)
Ricky => Opowieści te jeszcze przedemną :)
Dash => a czego to jest tytuł? Gdy zapłoną działa? bo nie kojażę jakoś...
Dash Onderon2004-07-31 14:28:35
Aha i jedyną rzeczą do której mógłbym się ewentualnie doczepić, jest tytuł. Kojarzy się z "Gdy zamilkną działa", ale to tylko taki szczegół ;)
Dash Onderon2004-07-31 14:27:02
Nie należę do osób, które lubią dużo czytać z monitora i lubię jak coś jest z sensem i nie za długie. Ta historyjka spełniła oba warianty i w dodatku nie posiada żadnych bagów stylistycznych. Dałem wysoką ocenę bo spodobało mi się i już.
YangObi2004-07-23 01:08:16
Fizyk już nie uważam cie za Ewoka :P Fajne podobało mi sie...
cleric2004-07-22 23:42:32
Zrobiło się... odrobinę filozoficznie :D
Interesujące opowiadanko. Ma w sobie coś. Za całość (przede wszystkim zaś za styl) dyszka się należy.
Greed02004-07-22 17:41:21
bardzo podoba mi się ten fic.(10)
Abeth Shsi2004-07-22 08:04:15
Dobre... mi się całkiem podoba. Krótkie ale na temat..i dość ciekawy styl narracji bedzie 7 ( Wielki Ewok rulez)
Ricky Skywalker2004-07-21 22:23:33
Całkiem-całkiem. ukazane dosyć śmieszne, prymitywne podejście do decydującego starcia z Imperium. Mimo to, rzeczywiscie brak tu wyrazistego, głównego bohatera (spójrz do "opowieści z Imperium" i przejrzyj podobnie napisaną opowieść o Bobie Fetcie). Miało być 7, ale za "Wielkiego Ewoka" bedzie 8 :)
Carno2004-07-21 20:45:05
Przedstawienie e6 ze strony Ewoków...niby fajne, ale zgadzam sie z uwagami Jedi...A ewoków nie lubie:0 Tak wiec-6.
obiwan42004-07-21 17:39:57
Chewie zwany Wielkim Ewokiem dla mnie wygrał:)
Krogulec2004-07-21 17:32:54
niezłe lecz za krótkie i troche nudne
Strid2004-07-21 16:52:29
Jak dla mnie świetne :) Ciekawy sposób ukazania Bitwy o Endor :) Brawo :)
Sky2004-07-21 15:10:34
hehe to znaczy że ja czytałem to jeszcze zanim było na bastionie? Fajne fajne :D
Moof2004-07-21 14:23:19
Krótko i na temat. Tak lubię.
jedI2004-07-21 14:18:41
nie zbudowana zostaje żadna ciekawa postać, autor nie buduje jakiegoś własnego wyjątkowego stylu, wszystko jest poprawne i tyle
jedI2004-07-21 14:17:44
fabuła jak sam mówisz jest oparta o wydarzenia z epizodu VI, pomysł jest powiem dosyć prymitywny i oklepany we wszystkich możliwych gatunkach literackich- pomysł daje tylko możliwość na ćwiczenie narracji
Mistrz Fett2004-07-21 14:09:35
jedI, czemu uznajesz ten tekst Fizyka jako ćwiczenie? Zawsze narzekałeś na brak pomysłów, a tu pomysł jest. Darth przedstawił tu jak wyglądają wydarzenia z Epizodu 6 w oczach ewoków wiele lat po tych wydarzeniach i to chyba jest coś nowego i ciekawego?
jedI2004-07-21 14:00:00
Ten fic jest krótki i dobrze. Jak bowiem można pisać coś bez pomysłu na fabułę. Ja ten tekst traktuje jako ćwiczenie, wprawkę ciekawy wariant narracyjny. Tylko po co to publikować. Tutaj można mieć pretensje tylko do opiekuna działu fanficowego. Można opisywać nawet Mroczne Widmo z perspektywy Jar-Jara tylko trzeba wiedzieć po co...
uchylam się od oceny bo takich ćwiczeń się nie ocenia
Lord Bart2004-07-21 13:48:32
tak. Lubię ewoki.. co by o nich nie mówić.
Mistrz Fett2004-07-21 13:39:15
Bardzo dobry fic! Podoba mi się pomysł, styl bardzo ładny, nie za długie. Jednym słowem: gut :)