Oryginalny tytuł: Boba Fett #4 Hunted (A Clone Wars Novel) Autor: Elizabeth Hand Wydanie USA: Scholastic 2003 Wydanie PL: nie wydano Okładka: Louise Bova Liczba stron: 144 |
Recenzja Lorda Sidiousa:
Czwarta część przygód młodego Boby, to ponowny występ Elizabeth Hand, tym razem lepszy niż poprzedni.
Wszystko zaczyna się od tego, że Boba Fett udaje się na Tatooine, do Jabby by nauczyć się zawodu. Przybycie na Tatooine nie sprawia mu większego kłopotu, ale znalezienie Jabby, a raczej skontaktowanie się z nim, to już inna sprawa. W czasie tatooińskiej wojaży Fett po raz pierwszy spotyka się z Durgem oraz dziewczyną imieniem Ygabba, która należy do szajki złodziejskiej, którą kontroluje pewien Neimoidianin – Gilramos Libkath. Okazuje się, że porywa on dzieci i zmusza by mu służyły w jego niecnych planach. W końcu Boba dociera do Areny wyścigów Podracerów, gdzie spotyka Jabbę. Hutt stawia mu ultimatum, zabierze go ze sobą do swojego pałacu, albo jako pracownika, albo jako żarcie dla zwierząt, wszystko zależy od tego czy młody Mandalorianin wytypuje poprawnie wyniki wyścigu. Tu należy uwypuklić, że Jabba nie wie, kim jest Boba, ukryty w mandaloriańskim hełmie. I choć on twierdzi, że przysłał go Jango Fett, nic więcej nie wyjaśnia. Nikt nawet nie podejrzewa, że jest on jeszcze chłopcem.
Boba używając sprytu odpowiada Jabbie, że wygra ten, który według Hutta ma wygrać, bo wyścig i tak jest ustawiony. Jabba potwierdza i zaprasza Fetta na swoją barkę żaglową. Tam Boba zaprzyjaźnia się z Gab’borahem, jednym z kucharzy Jabby.
W pałacu Hutta dochodzi do pierwszej konfrontacji między Durge’em a Bobą, oczywiście sprowokowanej przez Hutta. Dzięki szybkiemu refleksowi Bobie udaje się pokonać w tej rundzie łowcę nagród. Durge jednak koniecznie chce się zemścić i zabić Fetta. Tymczasem Jabba zleca młodemu klonowi pierwsze zadanie. Ma rozprawić się z Gilramosem Libkathem i jego złodziejami, tyle, że w pogoń za nim wypuszcza Durge’a, który wpierw musi uporać się ze zwierzętami Jabby, by poćwiczyć refleks. Boba dostaje od zaprzyjaźnionego kucharza jetpack, którym leci do Mos Espy. Po drodze okazuje się, że Durge jest na jego tropie, ale Fettowi udaje się go zgubić.
Boba odnajduje kryjówkę Gilramosa i rozpoczyna swoją krucjatę, jednak Neimoidianin łapie go za rękę i ma zamiar przyłączyć go (wbrew woli Fetta), do swojej armii. W tym czasie pojawia się tam i Durge, a co za tym idzie bitwa rozpoczyna się na dobre. Bobie udaje się wykorzystać roboty Libkatha oraz pośrednio doprowadzić do wybuchu, w którym giną Neimoidianin i Durge (?), ale w to drugie nawet Fett wątpi. Potem Boba rozwiązuje gang złodziei dając dzieciakom wolność, a sam wraz z Ygabbą oraz kapeluszem Libkatha lecą do Jabby. Jabba jest bardzo zadowolony z wyników i przyjmuje Bobę, już Bobę Fetta, a nie Mandalorianina, na swoją służbę, jako łowcę nagród. Okazuje się także, że Ygabba jest córką Gab’boraha, którą pięć lat temu porwał Gilramos. Wszystko kończy się szczęsliwie.
Elizabeth Hand prawie całkowicie wyrugowała wiele rzeczy charakteryzujących powieści młodzieżowe, przede wszystkim nie ma jawnie płynącego morału i jakiejś indoktrynacji, choć Boba Fett to nadal raczej wzorowe i bystre dziecko, które potrafi docenić wartość książek. Na szczególne uznanie zasługuje motyw ze śmiercią Gilramosa. Boba ani specjalnie nie ma go czym zabić, bo nie jest uzbrojony, ani też nie chce, ale też nie odmawia. Jedynie rozkaz pozbycia się złodziei – dzieci, budzi w nim odrazę, ale sam szybko znajduje interpretację, że pozbycie nie musi być zabiciem. A Gilramos, który raczej ginie w pojedynku z Durge’em, to dobre rozwiązanie, bo Boba Fett pozostaje wciąż niewinny.
Miło jest też spotkać starych znajomych z filmów czy EU. Pojawia się Jabba, acz niestety bardziej próżny niż zwykle, pojawia się Bib Fortuna, bardziej nijaki niż zwykle pojawia się też Durge, mniej myślący niż zwykle, a także bohaterowie z tła – jak Ody Mandrell czy Gasgano, będący jeszcze bardziej tłem niż zwykle. Cóż taka jest uroda tej powieści, ale można to wszystko zaakceptować. Niestety pani Hand popisuje się tylko powierzchowną znajomością EU, no i rasa Noghrich, która służyła Vaderowi i była jego tajną bronią, o której nikt wcześniej nie wiedział, okazuje się wcale nie być taką tajemnicą. Noghrich przecież można znaleźć w świcie Jabby.
Jeszcze jednym plusem jest refaktoring zagubionych pomysłów, czyli sam Gilramos Libkath. Ci, którzy znają Ilustrowany słownik po AOTC Egmontu, mogą kojarzyć tę postać, czyli nowego adiutanta Nute’a Gunraya. Ale między zaakceptowaniem słownika, a filmem minęło trochę czasu, więc postać ta na powrót stała się Lott Dodem, a Gilramos zaginął w przestworzach dziejów. Tu się odnalazł.
Trzeba przyznać też, że powieść Elizabeth Hand jest mniej statyczna niż pierwsza, acz tu dużym plusem jest raczej przemyślana akcja, w której elementy Wojen Klonów wchodzą w interakcję z półświatkiem znanym z klasycznej trylogii, i to jest właśnie piękne, bo w rezultacie uzyskujemy pomost między tym co było w trylogii, a tym co jest w prequelach.
Moim zdaniem autorka zaczyna się rozkręcać w tej powieści, a to duży plus. Rosną też oczekiwania wobec dwóch kolejnych tomów. Mimo swej pewnej młodzieżowej naiwności seria o młodym Fetcie jest dość wciągająca i byłoby świetnie zobaczyć ją kiedyś w polskiej edycji.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 7/10 Opis świata SW: 8/10 Rozmowy: 9/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,43 Liczba: 7 |
|
Nestor2008-11-05 09:02:17
Jabba przycmil wszystkich, to byla chyba nahlepsza ksiazka z tej serii dotychczas. 9/10
Jedi-Lord2006-03-01 01:47:47
Narazie najlepszy Tom, o mlodym Fettcie. Daje 9/10!