Oryginalny tytuł: The Lost City of the Jedi Autorzy: Paul Davids i Hollace Davids Wydanie USA: Skylark 1992 Wydanie PL: nie wydano Okładka: Drew Struzan Ilustracje: Karl Kesel Liczba stron: 128 |
Recenzja Lorda Sidiousa:
W sumie należałoby oczekiwać, że drugi tom tej młodzieżowej opowieści zacznie się w miejscu, gdzie zakończył się pierwszy. Jednak autorzy postanowili zrobić mały przeskok, niewielki, acz zawsze. Problem w tym, że popełnili przy tym jeden kardynalny błąd, zamiast wykorzystać ten przeskok, w celu rozkręcenia akcji, jest on w praktyce jej zawiązaniem. I to co chyba jest najsłabszą stroną tej powieści, to jej początek i koniec – czyli zawiązanie i rozwiązanie akcji, choć należy podkreślić, że wiele wątków czeka na rozwinięcie w dalszych częściach. Ale tym razem nie jest tak źle, z tym rozpoczęciem.
Zresztą wszystko idzie prawie według Hichcockowskiego scenariusza, na początku mamy zamach pewnie docelowo na Hana, ale ofiarą okazuje się być Luke Skywalker, który zostaje w zamachu trochę poturbowany. Potem Luke ma widzenie Bena, lub sen, w którym duch ujawnia mu tajny kod. Skywalker wybiera się na Yavin, gdzie tymczasowo gromadzi się Sojusz Rebeliantów, gdzie także Luke chce zacząć poszukiwania Zaginionego Miasta Jedi.
W między czasie poznajemy młodego chłopaka – Kena, który mieszka w Zaginionym Mieście Jedi. Jest szkolony przez droidy, poza którymi przyjaźni się jedynie ze swoim zwierzęciem mooką o imieniu Zeebo. Droidy kształcą Kena, wpajając mu najnowsze informacje, w tym o osiągnięciach Sojuszu Rebeliantów w walce z Imperium. Ken postanawia wyjść na powierzchnię, by zobaczyć dżungle Yavina na własne oczy.
Tymczasem Trioculus wybiera się do Strefy Zero, gdzie mają swoją siedzibę Prorocy Ciemnej Strony, gdzie ma być namaszczony na nowego Imperatora. Wielki Prorok Kadann, który jest także szefem Imperialnego Biura Śledczego, uznaje rękawice Dartha Vadera i obwieszcza Trioculusa nowym Imperatorem. Wspomina mu też o Zaginionym Mieście Jedi, którego mieszkaniec może zagrozić Trioculusowi. Warto dodać, że cała organizacja Proroków Ciemnej Strony to nic innego jak wyszkoleni w pewnym stopniu słudzy lojalni wobec Imperium, acz w dużej mierze wykorzystujący niewiedzę zwykłych ludzi, czym jest Moc. Wiele z ich wizji, to nic innego jak zgrabnie przedstawione raporty Imperialnego Biura Śledczego. Z drugiej strony, widać, że Imperator dość mocno ograniczał ich władzę, by nie stworzyć potencjalnego buntu.
Na Yavinie swoje obrady mają Rebelianci, ale Luke postanawia wyjść i poszukać Zaginionego Miasta Jedi. Spotyka tam tajemniczą istotę z rasy Ho’Din zwaną Baji – przedstawiciele tej rasy to znani uzdrowiciele, a także Kena.
Wkrótce nad Yavin przybywa Trioculus i jego wierny Wielki Moff Hissa, choć czytelnik może mieć coraz większe wątpliwości, kto tam na prawdę rządzi. Poza Rebeliantami, Trioculus wpada na pomysł by spalić dżunglę, by łatwiej znaleźć wejście do Zaginionego Miasta Jedi.
W tym czasie Luke, Han i Chewie wraz z Kenem docierają do Zaginionego Miasta Jedi. Natomiast Baji zostaje pojmany przez szturmowców. Zaprowadzony przed obliczę Trioculusa, odkrywa jego chorobę. Otóż okazuje się, że rękawica Dartha Vadera wywołuje zgniliznę na ciele nowego Imperatora i tylko z pewnych roślin żyjących w płonącej obecnie dżungli Yavinu, można zrobić lekarstwo.
Okazuje się, że kod, który dostał Luke, to kod do aktywacji systemu sterowania pogodą Yavina, w rezultacie czego Skywalker wywołuje deszcz.
Imperium wycofuje się, a Ken postanawia opuścić Zaginione Miasto Jedi i udać się w dalszą podróż wraz z Lukiem.
Tu podkreślę jedną rzecz, najlepszą częścią tej książki są obrazki Karla Kesela. Na pewno przyjemniej się czyta, ale dwa z nich to prawdziwe arcydzieła, pełne pewnego rodzaju humoru. Jeden z tych obrazków, to pokój Kena, którego chyba każdy fan by pozazdrościł, mnóstwo figurek z oryginalnej trylogii i książek, chyba mówi wiele o samonabijaniu się z siebie. Jeszcze lepsza jest Strefa Zero i rysunek sali Proroków Ciemnej Strony, gdzie w gablotach w tle widać między innymi mandaloriańską zbroję, ufoludka, ale i mojego faworyta – arkę przymierza.
Oczywiście nie mogło zabraknąć dobrego wzorca, czyli standardu w książkach młodzieżowych. Tu mamy kolejny przykład błędu – Trioculusa, który nie dbał o środowisko i prawie spalił jedyne lekarstwo na swoją chorobę. Tym razem, ukazując tę prawdę o ochronie środowiska naturalnego, autorzy wykazali trochę większą perfidię.
Ciekawie poprowadzono wątek Kena – choć na początku trudno do niego czuć sympatię, w rezultacie okazuje się bardziej rezolutny i sympatyczny niż – wyjątkowo naiwny – bo niestety takie są ramy powieści młodzieżowej – Luke Skywalker.
Druga część serii Skylarka bardziej mi się podobała niż pierwsza, acz to co jest jej największym minusem, pomijając oczywiście wymogi powieści młodzieżowej, to początek i koniec. Autorzy nie do końca pozwolili sobie na stworzenie odcinka serialu, woleli raczej cykl – trochę luźniej powiązany, ale to luźne powiązanie niestety jest jakby na siłę. Warto jeszcze dodać, że mimo iż znów mamy obecność znanych planet, tym razem jest to w miarę zgrabnie napisane i aż tak nie razi.
Książki z tej serii (5 lat po bitwie o Yavin):
- The Glove of Darth Vader
- The Lost City of the Jedi
- Zorba the Hutt`s Revenge
- Mission from Mount Yoda
- Queen of the Empire
- Prophets of the Dark Side
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 6/10 Klimat: 6/10 Opis świata SW: 4/10 Rozmowy: 5/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 5,80 Liczba: 5 |
|
Stele2012-09-06 17:37:51
Wielką zaletą tych książeczek dla dzieci jest ich mała objętość. Jakich głupot autorzy by nie wymyślili, kilka stron dalej jest po wszystkim. Z drugiej strony wszelkie opisy są strasznie zdawkowe, ale to rekompensują rysunki. W tym tomiku największym zgrzytem jest Miasto Jedi. W czasach wydania nie było Sithów, ale jakoś trzeba to wszystko połatać teraz. Wg książeczki, dawno dawno temu, Jedi steraformowali czwarty księżyc Yavina (a KJA wymyślił inne zamieszkane księżyce planety...), stworzyli system kontroli pogody i zbudowali podziemne miasto, kontrolowane przez droidy. Pada tu również wspomnienie o Massasich, wymarłej rasie zamieszkującej księżyc. Jedyny wniosek-przybyli oni tam już po Jedi. Jedi nie znali jednak Yavina, gdy zaczął urzędować tam Exar. :/
O historii Kena pewnie coś jeszcze będzie w kolejnych tomikach, więc nie będę teraz spoilerował sobie/spekulował skąd mógł się tam wziąć. Tamtejsze droidy mają dostęp do najświeższej historii galaktyki. Oczywiście mogły ją wykraść Rebeliantom, ale co wcześniej? Źródła około ANH nie wskazują na bezludność księżyca przed założeniem tam bazy?
Rebelianci nic sie nie zmienili od pierwszego tomiku. Nadal nie współgrają z innymi źródłami.
Trioculus przemienia się w bohatera denningowego - systematycznie traci części ciała i tak będzie już do śmierci. Wątek imperialny nadal znośny. Ktoś niżej kilka lat temu spytał, skąd Kadann mógł wiedzieć o Kenie. Pomijając retcony Peny, mimo wspomagania się sztuczkami i przekrętami, jest to jednak forceuser i czasami prawdziwe wizje miewa. ;)
Nie powiem, by czytało się przyjemniej od jedynki, a kontrola klimatu Yavina to idiotyzm na poziomie wormhole'a zasysającego rękawicę Vadera, więc i ocena taka sama. 4/10
Nike2008-03-02 16:36:05
No właśnie. Gdzie?
koko2006-05-08 20:02:31
gdzie można dostać całą tą serię?
Rusis2005-08-21 20:09:34
Część zdecydowanie lepsza od poprzedniej, czyta się ją o wiele przyjemniej. Tylko ciągle zgrzytają te wszystkie nieścisłości. Plus jak dla mnie przedobrzone są aspekty pedagogiczne (lasów deszczowych nie można wypalać).
John Waiter2004-08-12 09:06:02
Wszystko pięknie ładnie tylko skąd droidy w zaginionym mieście Jedi wiedzą o Sojuszu i ich osiągnięciach. Tego Kena to bym uśmiercił, albo mógłby się zagubić i kiedyś pojawić - w jakiś nowych książkach SW, aby trochę spoić EU. Skąd Wielki Prorok Kadann wie o mieszkańcu Zaginionego Miasta, rozumię że o samym mieście, ale o jego mieszkańcu?
Trzeba przyznać, że to wielka szkoda tyle pytań i brak odpowiedzi, przecież można by było to jakoś powiązać te wszystkie wątki i postacie - ukazać np. na dworze Imperatora popleczników, którzy potem stanowią Proroków Ciemnej Strony (przecież w filmach przy Palpatinie zawsze kręcili się mroczni poplecznicy). Następna sprawa to Yavin - co tam nie było, ale można to wszystko jakoś powiązać, np. że planeta ma silne spojenie z Mocą, dlatego Sithowie budowali tam swoje piramidy, a potem stworzono tam miasto Jedi, o którego obecności wiedziała np. tylko rada Jedi, w tym także poźniej Obi Wan. To spojenie z moca można by było wytłumaczyć również wyborem Yavinu na Nową Akademię Jedi Luka Skywalkera. i tak dalej ble ble bel... - szkoda że nikt za to się nie zabierze, a dla czytających (przynajmniej dla mnie) książki i komiksy - spójność Universum Star Wars to jedna z najważniejszych rzeczy. Czekam na książki z okresu rozwoju Imperium czyli z okresu między E3 a E4 - może wreszcie podadzą podział strefy Imperium w Galaktyce na sektory władane przez poszczególnych Moffów i może wreszcie rozwieją mgiełkę wokół Wielkich Admirałów - czekam...
Tak na marginesie, szkoda że do książek nie dadają kilku ilustracji kolorowych, jak to miało miejsce w "The Lost City of the Jedi "