Tales from Jabba’s Palace
Kevin J. Anderson, dość płodny pisarz do wynajęcia, gdy jeszcze pracował dla Gwiezdnych Wojen, współuczestniczył przy tworzeniu trzech antologii. Podobnie jak w przypadku „Opowieści Łowców Nagród” czy „Opowieści z Mos Eisley”, i tym razem dostajemy kilka (a nawet kilkanaście) opowiadań o drugo i trzecioplanowych postaci, tym razem z Powrotu Jedi. Jak wskazuje tytuł, są to głównie postaci, które przewijają się przez pałac Jabby Hutta. To co charakteryzuję tę antologię, to fakt, że opowiadania te nie zawsze koncentrują się na opisywaniu tych samych scen, z różnego punktu widzenia, a raczej na postaciach, które pojawiły się w filmie.
Wśród opisywanych postaci znajdują się znane jak Boba Fett, ale też te mniej znane – jak opiekun rankora, tancerka czy małpojaszczurka.
Plusem wszystkich trzech antologii napisanych pod dyktando Kevina J. Andersona jest to, że rozwijają one historie postaci trzecioplanowych, zebranych w jednej scenie lub grupie scen. W najnowszej odsłonie - czyli Opowieściach z Pałacu Jabby, twórcy przeszli sami siebie. Bo po pierwsze mamy większą ilość opowiadań, niż w poprzednich tomach. A co za tym idzie, więcej informacji na temat większej liczby postaci. Trudno pogardzić taką pozycją, która w precyzyjny sposób zmienia sposób oglądania filmu, no bo oglądając po raz kolejny początek ROTJ, nie widzimy już niebieskiego słonika, który ponoć nosi imię Max Rebo, ale muzyka, który myśli żołądkiem. Z drugiej strony zespół Andersona zrobił coś, czego nie było wcześniej w antologiach. Dodał im wspólną fabułę.
Knucie spisków na życie Jabby, może i było normą na jego dworze, ale w filmie nie było o tym ani słowa. W książce jest tego mnóstwo, na dodatek wątki się krzyżują, ale co najważniejsze układają w pewną logiczną całość. Coś nad czym redaktor zapanował. Tu wielkie brawa dla Andersona. W rezultacie czytelnik może wczuć się w rolę osoby przesłuchującej poszczególne postaci, znane z filmów, książek jak i nowe, i na tej podstawie buduje sobie obraz atmosfery w siedzibie gangstera. To jest największy plus tej antologii, zwłaszcza, że jak wspomniałem wcześniej, tych opowiadań jest dużo.
Minusem tych opowiadań jest ich zróżnicowany poziom. O ile z perspektywy przesłuchiwania poszczególnych postaci, nadaje to realizmu, o tyle jest to właśnie najczęstsza wada wszelkiej maści antologii. Tu nie będę oceniał każdego z opowiadań, ale wspomnę o kilku, które zrobiły jakieś wrażenie.
Opowiadanie o Marze Jade - autorstwa oczywiście Timothy’ego Zahna niestety po raz kolejny dowodzi, że mistrz czuje się lepiej w dłuższych formach. Patrząc z perspektywy jego dorobku, trudno to opowiadanie nazwać średnim. Co prawda w całej antologii właśnie jest takie mocno średnie, ale po Zahnie można było się spodziewać czegoś więcej. Nie zachwyca, polot trochę na siłę, a przede wszystkim brakuje w nim pomysłu. Choć może pomysł jest, ale zabrakło idei na jego wykorzystanie i wprowadzenie w życie.
Całkowitą odwrotność opowiadania Zahna zaprezentowała Barbara Hambly. Niestety jej powieści do najlepszych nie należą. Za to łatwo je wrzucić do przeciwstawnej kategorii. Tym razem jednak stoję za nią murem. Jej opowiadanie o szefie kuchni Jabby stoi na bardzo wysokim poziomie. Ma fabułę, bohatera z krwi i kości, no a na dodatek jest w nim dużo komizmu sytuacyjnego. Kolejnym plusem jest jeszcze to, że jest ono prawie na początku książki, więc jest jeszcze nowatorskie.
Łatwo jednak odrzucić tezę, że kolejność umieszczenia opowiadań ma wpływ na ich ocenę. Z prostego powodu, jak ktoś potrafił się wybić, zrobi to także w ostatnim opowiadaniu w książce. Taka właśnie sytuacja zaistniała w przypadku Ann C. Crispin i jej opowiadania o grubej tancerce. Tej postaci w filmie trudno nie zauważyć, ale też trudno odczuwać do niej sympatię. Tym trudniejsze zadanie stanęło przed twórczynią trylogii Hana Solo. I wywiązała się z tego znakomicie. Potrafiła dodać tragizm do postaci Yarny, a także pobudzić sympatię czytelnika. Chyba właśnie pani Crispin udało się najbardziej radykalnie zmienić obraz postaci, która w filmie jest tylko nieciekawym tłem. A właśnie rozbudowa i mitologizowanie postaci, jest w gwiezdnej sadze tym co lubię najbardziej. I choć opowiadanie miejscami się dłuży, jest z pewnością jednym z lepszych opowiadań w całej historii Gwiezdnych Wojen.
Pobudzanie sympatii do postaci, nie jest jednostkowe. Kevinowi J. Andersonowi także udało się mocno rozbudować, miejscami nawet z heroikomizować postać Malakiliego - opiekuna Rankora.
Jednak najwięcej komizmu i tak dostarcza opowiadanie o Wielkim Bogu Quay. To fragment książki, który warto sobie przeczytać, nawet gdy nie pociągają nas opowieści SW.
Niestety pozostałe opowiadania prezentują trochę gorszy poziom. A przede wszystkim słabo lub w ogóle nie zapadają w pamięć. Niestety taki jest los antologii. Najbardziej jednak brakuje osobnego opowiadania poświęconego Landu. Został on dorzucony do opowiadania EV-9D9 - niestety jakby na siłę. I na tym się kończy. Dla mnie, to było największe rozczarowanie w tej antologii.
Wielokrotnie powtarzałem, ze wolę antologie Andersonowskie, niż zbieraniny opowiadań z czasopism (acz i tam można znaleźć perełki). Opowieści z Pałacu Jabby tylko upewniają mnie w tej tezie. Po pierwsze wnoszą dużo wiedzy o bohaterach, którzy w filmie niewiele różnią się od tła, a po drugie pozwalają na film spojrzeć z innej perspektywy. Ja to uwielbiam. A Opowieści z Pałacu Jabby, mimo pewnych niedociągnięć genialnie wpasowują się w klimat ROTJ. Szczerze powiedziawszy, to pełnią rolę uzupełnienia czy dopełnienia filmu, jak Maska Kłamstw, niż jak to było w przypadku Opowieści z Mos Eisley, Łowców Nagród, zwykłego dodania kolorytu. Na dodatek już dawno nie dostaliśmy książki SW z tak dużą ilością humoru. Z pośród wszystkich 5 antologii SW, właśnie tę oceniłbym najwyżej.
Lord Sidious
Kevin J. Anderson, dość płodny pisarz do wynajęcia, gdy jeszcze pracował dla Gwiezdnych Wojen, współuczestniczył przy tworzeniu trzech antologii. Podobnie jak w przypadku „Opowieści Łowców Nagród” czy „Opowieści z Mos Eisley”, i tym razem dostajemy kilka (a nawet kilkanaście) opowiadań o drugo i trzecioplanowych postaci, tym razem z Powrotu Jedi. Jak wskazuje tytuł, są to głównie postaci, które przewijają się przez pałac Jabby Hutta. To co charakteryzuję tę antologię, to fakt, że opowiadania te nie zawsze koncentrują się na opisywaniu tych samych scen, z różnego punktu widzenia, a raczej na postaciach, które pojawiły się w filmie.
Wśród opisywanych postaci znajdują się znane jak Boba Fett, ale też te mniej znane – jak opiekun rankora, tancerka czy małpojaszczurka.
Plusem wszystkich trzech antologii napisanych pod dyktando Kevina J. Andersona jest to, że rozwijają one historie postaci trzecioplanowych, zebranych w jednej scenie lub grupie scen. W najnowszej odsłonie - czyli Opowieściach z Pałacu Jabby, twórcy przeszli sami siebie. Bo po pierwsze mamy większą ilość opowiadań, niż w poprzednich tomach. A co za tym idzie, więcej informacji na temat większej liczby postaci. Trudno pogardzić taką pozycją, która w precyzyjny sposób zmienia sposób oglądania filmu, no bo oglądając po raz kolejny początek ROTJ, nie widzimy już niebieskiego słonika, który ponoć nosi imię Max Rebo, ale muzyka, który myśli żołądkiem. Z drugiej strony zespół Andersona zrobił coś, czego nie było wcześniej w antologiach. Dodał im wspólną fabułę.
Knucie spisków na życie Jabby, może i było normą na jego dworze, ale w filmie nie było o tym ani słowa. W książce jest tego mnóstwo, na dodatek wątki się krzyżują, ale co najważniejsze układają w pewną logiczną całość. Coś nad czym redaktor zapanował. Tu wielkie brawa dla Andersona. W rezultacie czytelnik może wczuć się w rolę osoby przesłuchującej poszczególne postaci, znane z filmów, książek jak i nowe, i na tej podstawie buduje sobie obraz atmosfery w siedzibie gangstera. To jest największy plus tej antologii, zwłaszcza, że jak wspomniałem wcześniej, tych opowiadań jest dużo.
Minusem tych opowiadań jest ich zróżnicowany poziom. O ile z perspektywy przesłuchiwania poszczególnych postaci, nadaje to realizmu, o tyle jest to właśnie najczęstsza wada wszelkiej maści antologii. Tu nie będę oceniał każdego z opowiadań, ale wspomnę o kilku, które zrobiły jakieś wrażenie.
Opowiadanie o Marze Jade - autorstwa oczywiście Timothy’ego Zahna niestety po raz kolejny dowodzi, że mistrz czuje się lepiej w dłuższych formach. Patrząc z perspektywy jego dorobku, trudno to opowiadanie nazwać średnim. Co prawda w całej antologii właśnie jest takie mocno średnie, ale po Zahnie można było się spodziewać czegoś więcej. Nie zachwyca, polot trochę na siłę, a przede wszystkim brakuje w nim pomysłu. Choć może pomysł jest, ale zabrakło idei na jego wykorzystanie i wprowadzenie w życie.
Całkowitą odwrotność opowiadania Zahna zaprezentowała Barbara Hambly. Niestety jej powieści do najlepszych nie należą. Za to łatwo je wrzucić do przeciwstawnej kategorii. Tym razem jednak stoję za nią murem. Jej opowiadanie o szefie kuchni Jabby stoi na bardzo wysokim poziomie. Ma fabułę, bohatera z krwi i kości, no a na dodatek jest w nim dużo komizmu sytuacyjnego. Kolejnym plusem jest jeszcze to, że jest ono prawie na początku książki, więc jest jeszcze nowatorskie.
Łatwo jednak odrzucić tezę, że kolejność umieszczenia opowiadań ma wpływ na ich ocenę. Z prostego powodu, jak ktoś potrafił się wybić, zrobi to także w ostatnim opowiadaniu w książce. Taka właśnie sytuacja zaistniała w przypadku Ann C. Crispin i jej opowiadania o grubej tancerce. Tej postaci w filmie trudno nie zauważyć, ale też trudno odczuwać do niej sympatię. Tym trudniejsze zadanie stanęło przed twórczynią trylogii Hana Solo. I wywiązała się z tego znakomicie. Potrafiła dodać tragizm do postaci Yarny, a także pobudzić sympatię czytelnika. Chyba właśnie pani Crispin udało się najbardziej radykalnie zmienić obraz postaci, która w filmie jest tylko nieciekawym tłem. A właśnie rozbudowa i mitologizowanie postaci, jest w gwiezdnej sadze tym co lubię najbardziej. I choć opowiadanie miejscami się dłuży, jest z pewnością jednym z lepszych opowiadań w całej historii Gwiezdnych Wojen.
Pobudzanie sympatii do postaci, nie jest jednostkowe. Kevinowi J. Andersonowi także udało się mocno rozbudować, miejscami nawet z heroikomizować postać Malakiliego - opiekuna Rankora.
Jednak najwięcej komizmu i tak dostarcza opowiadanie o Wielkim Bogu Quay. To fragment książki, który warto sobie przeczytać, nawet gdy nie pociągają nas opowieści SW.
Niestety pozostałe opowiadania prezentują trochę gorszy poziom. A przede wszystkim słabo lub w ogóle nie zapadają w pamięć. Niestety taki jest los antologii. Najbardziej jednak brakuje osobnego opowiadania poświęconego Landu. Został on dorzucony do opowiadania EV-9D9 - niestety jakby na siłę. I na tym się kończy. Dla mnie, to było największe rozczarowanie w tej antologii.
Wielokrotnie powtarzałem, ze wolę antologie Andersonowskie, niż zbieraniny opowiadań z czasopism (acz i tam można znaleźć perełki). Opowieści z Pałacu Jabby tylko upewniają mnie w tej tezie. Po pierwsze wnoszą dużo wiedzy o bohaterach, którzy w filmie niewiele różnią się od tła, a po drugie pozwalają na film spojrzeć z innej perspektywy. Ja to uwielbiam. A Opowieści z Pałacu Jabby, mimo pewnych niedociągnięć genialnie wpasowują się w klimat ROTJ. Szczerze powiedziawszy, to pełnią rolę uzupełnienia czy dopełnienia filmu, jak Maska Kłamstw, niż jak to było w przypadku Opowieści z Mos Eisley, Łowców Nagród, zwykłego dodania kolorytu. Na dodatek już dawno nie dostaliśmy książki SW z tak dużą ilością humoru. Z pośród wszystkich 5 antologii SW, właśnie tę oceniłbym najwyżej.
Lord Sidious
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 9/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 7/10 Opis świata: 7/10 Opis walk: 4/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,18 Liczba: 60 |
|
Julian2021-03-23 12:20:37
Dla mnie "Opowieści z Pałacu Jabby" są Ok. Jednak wolę "Opowieści z Kantyny w Mos Eisly"
The Trooper2013-10-17 08:38:10
Bardzo dobra książka.Świetne opowiadania, aż trudno uwierzyć, że tyle się działo przed i po tym jak Luke przyszedł do pałacu aby odbić Hana i innych.W pamięci utkwiła mi jedna z postaci a mianowicie NAROON CUTHAS !!! :))) Polecam 9/10.
CaptainHanSolo2012-05-23 13:11:58
Niedawno zakupiłem za śmieszne pieniądze ... najlepszy zbiór opowiadań ... przebił kantynę na wylot :D
cord72012-04-20 19:19:29
Podchodziłem do tej książki z dystansem ot jakieś tam opowieści, dziś jest to jedna z moich czołowych pozycji z Gwiezdnych Wojen. Świetny klimat starych dobrych gwiezdnych wojen. Troche śmiesznie (Gartog)troche poważnie (Gruba tancerka) troche psychicznie (Anzata z planety Anzat) Jest tu wszystko. Jest brudno (Jabba), fałszywie (Bib Fortuna,Tessek), martylologicznie (Boba Fet), ciemno i mistycznie (mnisi Bomar). Ta książka zasługuje na pełne 10/10
Stele2011-06-18 10:24:04
Patrząc obiektywnie na wszystkie opowiadania, to wypada średniawo. Pochwalić trzeba Andersona, który ułożył je w odpowiedniej kolejności. Zaczął od charakterystycznych dla siebie schematów bajkowych, które jednak w opowiadankach nie rażą, lecz wyduszą łezkę z każdego czytelnika, a z pewnością zachęcą do dalszej lektury. Potem nadchodzi kilkanaście lepszych lub gorszych sucharów i mocne zakończenie, żeby dobrze zapamiętać całą antologię.
Niestety zawiodłem się na najbardziej zachwalanych opowiadaniach, czyli Bogu Quey i Bobie. Może i nie były jakieś wyjątkowo słabe, ale nie wyróżniały się nazbyt ponad ogólny poziom antologii.
Motyw spinający również wyszedł średnio. Jak dla mnie samo RotJ byłoby wystarczające, a te wszystkie spiski, Whipidki i mnisi powtarzani po kilkanaście razy nużyli mnie zamiast zaciekawić dociekaniem prawdziwej wersji. No i dziwne wrażenie pozostawiają ostateczne losy większości bohaterów. Wychodzi na to, że gdy kamera się na chwile odwróciła na jamę Carkoon, z barki wyleciało pięć śmigów i dziesięciu pasażerów pobiegło przez wydmy z buta. Ci co zostali w pałacu z kolei padli ofiarą mnichów. Śmieszne to trochę.
wyczes2011-05-04 12:43:52
Jak dla mnie przebiją nawet "Opowieści z Kantyny", bardo polecam, humorzasta, czuć cały ten brud i łajdactwo na dworze Jabby, wszędzie dookoła spiskowanie jednego na drugiego, cudo. 10/10
Mistrz Seller2008-12-17 15:47:18
8/10 Opowiadania z tej książki są dość nierówne, niektóre są super (Ooli, opiekuna rancrna, czy to ostatnie opowiadanie), trochę gorsze (o Marze Jade, Boba Fett),ale są też kompletne nieporozumienia jak opowiadanie o gamorianinie, które taszczył ze sobą martwe ciałe (trochę głupie). za bardzo też rozciągnięto motyw zabójcy
Lord Jabba2008-11-30 13:10:45
9/10 Bardzo fajne opowiadania. Zwłaszcza o Malakilim, Yarnie czy Ooli.
Onoma2007-12-06 14:44:25
Co tu dużo mówić - dużo humoru ( opowieść o Baradzie i Weequayach ), fajne historyjski ( o Malakilim ) i wreszcie zakończenie ( o grubej tancerce ). 10!/10
FaceOfTusken2007-10-29 19:56:29
Bardzo fajna książka, choć zawiodło mnie opowiadanie o Marze Jade. Jednak nie raz mogłem się uśmiać np. podczas czytania opowieści Gamorreanina. xD
Monia2007-07-11 17:39:57
oooooooooo! jeszcze zapomnialam o opowiadaniu o rankorze i jego opiekunie - tez dobry kawalek :)
Monia2007-07-11 17:35:01
na prawde dobra ksiazka - za najlepsze opowiadania uwazam te o Fettcie/Sarlaccu i Askajiance
nick rostu2007-04-10 19:39:34
nie taka zła książka-najlepsze są biba fortuny i ephanta mona
Ephant Mon2006-10-26 20:45:55
8/10 -bardzo zróznicowany poziom, od tragicznych (o Bubie, Ree-Yeesie) przez średnie (o Marze, Malakilim) po genialne (o Weequayach, Fettcie i Sarlaccu)
riddertje2006-10-08 01:35:26
Dla mnie spore rozczarowanie... Choć może zbyt wysokie miałem oczekiwania. Dam 7, choć nikogo bym nie zniechęcał do przeczytania
Burzol2006-07-30 14:15:12
Fenomenalna, prześmieszna i tak bardzo, bardzo klasyczno Gwiezdno Wojenna. Chyba nawet na 10.
Carth Onasi2006-05-18 15:38:08
Bardzo fajna książka! Daje ona zupełnie inne spojrzenie na osobników pracujących u Jabby.
Mi najbardziej podobały się opowiadania: "Wielki Bóg Quay", "Taki buhacz" i "Chłopiec i jego potwór". Natomiast najgorsze (przynajmniej dla mnie) były teksty o EV-9D9 i małpojaszczurce. Ogólna ocena 9/10
Jedi-Lord2005-06-14 17:04:18
@Zabrak: Moja ulubiona!
Luke Skywalker 1232005-06-01 15:03:47
Troche Kiepskie ale da się czytać
Hego Damask2005-05-30 13:47:09
A jak wam się podoba opowieść o Gammoreaninie?
Carcoon2005-05-09 15:13:43
Obi.. Obi... Jak zwykle nie zapomnialeś o najważniejszym! ;-) Trzeba będzie jaki melanżyk zrobić co nie? :P
ObiWan Kenobi2005-05-08 10:40:53
Carcoon,Carcoon co ja z tobą zrobie,ciągle wyrażasz tą samą opinie co ja, dodam tylko że w tej książce Jabba użądza sobie co chwila(mozna powiedzieć że są cały czas a rano odsypia) jakieś libacje ;-)
Carcoon2005-05-06 23:17:45
Jest to moja... chyba... ulubiona książka NIE dlatego, że jest to Star Wars (chwila na aplauz i oklaski), nie dlatego że jest pisana przez wielu znakomitych autorów, nie dlatego, że jest osadzona w świecie dużo bardziej klimatycznym, jaki był po Nowej Nadziei, ale dlatego*, że jest to majstersztyk budowy, konstrukcji i ciągu przyczynowo - skutkowego!!! Chyba wiecie jaka ocena ;-) * powtórzenie użyte celowo :P :D
Jedi-Lord2005-02-04 22:47:02
O nie, moi drodzy to jest, tancerka imeniem "Rystall", Mary w Filmie nie bylo.
Nestor2005-01-21 13:30:00
Dzięki stary, teraz ją widziałem:)
Jaro2005-01-16 10:47:19
do El_Reya - Mara była tą rudą tancerką (później podrywał ją Fett)
Jaro2005-01-16 10:46:16
jedna z najlepszych książęk SW, jakie czytałem! Niemal wsyztskie opowiadania na genialnym poziomie, a na najwiekszą uwagę zasługuje "Wielki Bóg Quay" (ze względu na najlepszy humor) i "Taki Buhacz" (ze względu na opisanie przebywania Fetta w Sarlacku). Inne, np. opowieść grubej tancerki, zabójcy, Gartogga, Malakilego, Porcellusa, etc. są tak samo dobre
Nestor2004-10-28 19:46:26
Pełen wypas! Szkoda ze na filmie nie dopatrzyłem sie Mary Jade
Jedi-Lord2004-09-14 20:57:06
SSSUUUPPPEEERRR !!! Naprawde swietne opowiadania! Najlepsze dwa: "A potem jeszcze kilku"- William F.Wu oraz " Wielki og Quay"- George Alec Effinger. Mozna pasc ze smiechu! Bardzo polecam!