Opis
Kompendium Star Wars™ jest wszechstronnym i niezwykle szczegółowym źródłem wiedzy na temat kultowego uniwersum Gwiezdnych wojen. Swym zakresem obejmuje całą „odległą galaktykę”, wszystkich bohaterów, stworzenia, miejsca, technologie i pojazdy pojawiające się w obu filmowych trylogiach.
Kompendium Star Wars to jak dotąd jedyna publikacja na rynku, która w chronologiczny sposób przedstawia epicką opowieść znaną z filmów, uwzględniając także seriale Wojny Klonów oraz Star Wars Rebelianci. Książka prezentuje również fascynujący proces powstawania kolejnych odsłon sagi, ujawnia kulisy pracy jej twórców i wiele, wiele więcej.
Kompendium Star Wars stanowi obowiązkową lekturę dla obecnych i przyszłych fanów sagi Gwiezdnych wojen.
„Gdy mijały lata i kolejne odsłony opowieści, saga wypełniała się tak wieloma ekscytującymi szczegółami, że nie dawałem rady być ze wszystkim na bieżąco. Teraz jednak mam tę książkę. Przypomina mi o rzeczach, o których zapomniałem, nie wiedziałem albo nigdy nie rozumiałem, a wstydziłem się zapytać. To niesamowicie ważne źródło wiedzy, którego lektura daje wiele przyjemności. Jest zarazem niezbędnym przewodnikiem dla każdego, kto chce się wybrać do »odległej galaktyki dawno, dawno temu« – szczególnie dla młodszych fanów, pragnących wyjaśnić swoim rodzicom albo dziadkom, o co jest to całe zamieszanie (lub na odwrót, bo obecnie już trzy pokolenia kochają Gwiezdne wojny)”
Fragment przedmowy Anthony’ego Danielsa (odtwórcy roli C-3PO) – jedynego aktora, który zagrał we wszystkich siedmiu częściach Gwiezdnych wojen
Galeria
Recenzja ShaakTi1138
Przyznaję, czytanie „Ultimate Star Wars” trochę mi zajęło. Przede wszystkim dlatego, że obowiązek recenzencki nakazał mi to zrobić od deski do deski i tutaj zaczęły się problemy – najnowszy, a do tego pierwszy w pełni (?) kanoniczny słownik od DK to moloch jeszcze większy choćby od “The Complete Visual Dictionary“ i chyba największa gabarytowo starwarsowa pozycja, jaką mam w swojej kolekcji. Do tego jest przeładowany tekstem okraszonym pięknymi ilustracjami. Tak, na początek daję same superlatywy, bo mniej więcej taka była moja reakcja, gdy otworzyłam paczkę. Potem jednak, im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej mina mi rzedła.
Zacznijmy jednak od spraw technicznych: tak, książka od strony wizualnej jest po prostu arcydziełem. Duża, gruba, wydrukowana na najwyższej jakości papierze, a szturmowiec na okładce wygląda surowo, lecz zarazem z klasą. Po previewach z Amazona nabrałam przekonania, że będzie panował w niej przerost formy nad treścią i rzeczywiście na paru stronach zdjęcie zajmuje ze trzy czwarte strony, lecz na kolejnych fotografie są o wiele mniejsze, a ich miejsce zajmuje tekst. Układ właściwie trochę przypomina mi „The Complete Star Wars Encyclopedia”, no może z trochę mniejszą ilością informacji, ale to i tak sukces po serii przewodników, gdzie liczbę zdań na stronę można było policzyć na palcach jednej ręki. I tutaj ujawnia się przyczyna mojego ślimaczego tempa czytania: to nie jest w żadnym razie słownik obrazkowy, raczej, no właśnie, encyklopedia. A encyklopedii nie czyta się w całości, służy ona do wyszukiwania konkretnych informacji.
Właśnie na tych mi zależało, bo choć posiadam już parę bardzo podobnych pozycji, to ciekawiło mnie cóż takiego udało się przemycić do nowego kanonu. I trochę tego jest, przede wszystkim firmy, imiona rebeliantów czy oficerów na Gwieździe Śmierci, a także ich rodzime planety. Ot choćby mamy oficjalnie Stewjona, Kiffex czy Concord Dawn. Przyznać jednak trzeba, że czasem autorom (a może Grupie Opowieści?) brakuje czegoś w rodzaju elastyczności umysłu. Chodzi mi tutaj o fakty z Legend, które nagięło „The Clone Wars”, ale tylko nagięło – przy odrobinie wyobraźni można byłoby je pogodzić z nowym kanonem. Jak na przykład wyrzucenie ojczyzny Muunów – Muunnilinst - i zastąpienie jej Scipio. Całe szczęście takich przypadków jest naprawdę mało i naprawdę znalazło się miejsca na sporo legendarnych faktów.
Ale czar bardzo szybko pryska. Na SDCC autorzy wyznali, że mieli tylko dwa miesiące na stworzenie tego giganta. I to niestety wyłazi co kilka stron – takiej liczby byków nie widziałam nigdy w żadnej gwiezdno-wojennej publikacji. Są drobne, takie jak literówki – oto nagle Ozzel został Kendelem, a nie Kendalem. I żeby było śmieszniej, to nawet nie do końca wiadomo czy to literówka czy jego nowe, kanoniczne imię (Wookieepedia przyjęła to ostatnie, czym utwierdziła mnie w przekonaniu, że tamtejszej administracji brak czasem zdrowego rozsądku). Są dziwactwa, jak na przykład stwierdzenie, że Aurra Sing była człowiekiem (jak ostatnio patrzyłam, nie miałam dodatkowych stawów w palcach; na poważnie, pewnie autorom chodziło o stwierdzenie „Near-Human”, ale wdarł się chochlik). Są też wreszcie błędy merytoryczne, jak stwierdzenie, że kalamariański Jedi Nahdarr Vebb zginął z ręki Gora, zwierzaka Grievousa, podczas gdy w „Wojnach klonów” zgładził go sam generał. Przykładów mogłabym podać więcej, ale chyba nie ma sensu. Wydaje mi się, że nie mogę winić za ten stan rzeczy autorów, bo czas, który im dano, jest naprawdę krótki, a przecież są tylko ludźmi. Mam wrażenie, że gdyby nie spieszono się tak i książkę wydano na przykład we wrześniu, gdy ruszy cała kampania marketingowa związana z „Przebudzeniem Mocy”, wszystko wypadłoby o wiele lepiej.
No dobrze – a tam, gdzie nie ma byków? Pod newsem z „Ultimate Star Wars” ktoś napisał, że jaki on tam „ultimate” i w pełni się zgadzam. Nie chodzi nawet o to, że takie pozycje bardzo szybko się dezaktualizują, lecz o to, co jest prezentowane. Z przykrością muszę przyznać, że pozostałe informacje z książki nie powalają odkrywczością, bo w większości przypadków są opisem tego, co dana postać robiła w filmie czy serialu. Innych informacji biograficznych jest piekielnie mało, ale zresztą trudno się dziwić, bo w tej chwili mamy niewiele kanonicznych pozycji. A nawet te, co są, nie zawsze są wykorzystywane – przykładowo owszem, w paru miejscach mamy informacje z komiksu „Son of Dathomir”, ale o haśle o tytułowym bohaterze, Maulu, nie znajdziemy nic, a dla Dartha dzieje się tam sporo ważnych rzeczy. Tak samo ciężko doszukiwać się czegoś z „Tarkina” czy “A New Dawn“ prócz może jedno, dwuzdaniowych wzmianek. Kuriozum, nad którym muszę się pochylić, jest hasło o Grievousie, w którym upokarzające dla generała wydarzenia z serialu „The Clone Wars” opisano w taki sposób, aby przedstawić go w lepszym świetle i jest to chyba jedyny taki przypadek w całej książce. Miło mi widzieć, że ekipa zdaje sobie sprawę z narzekań fanów. Ale skoro przy kuriozach jesteśmy: encyklopedia z założenia opiera się tylko na źródłach kanonicznych, skąd zatem tam cytat niejakiego Hega Damaska z pewnej powieści Jamesa Lucena? I dlaczego przy niektórych postaciach mamy informacje o ich pozanowokanonicznej historii (jak to, że Obi-Wana zidentyfikowano w wieku sześciu miesięcy czy fakt, że Vizsla przyjął tytuł Mand’alora), a w innych próżno tego szukać?
Jest jeszcze jedna sprawa. Encyklopedie z założenia są alfabetyczne czy mają jakiś inny system uporządkowania artykułów. Tutaj całość dzieli się na postaci (lwia część książki), miejsca, technologie i pojazdy. I na tym koniec jakiegokolwiek porządku. Czytając, próbowałam zrozumieć jakiego kodu używali autorzy układając kolejność. W teorii chyba jest chronologiczny, ale są strony, w których wszystko się załamuje. Przykładowo, mamy strony o Tatooine, potem leci Coruscant, by zakończyć się na torze podracerów na ojczyźnie dwóch Skywalkerów. Wszystko mógłby załatwić dobry indeks – i rzeczywiście jest, ale nie wszystkie hasła się w nim znalazły...
Skłamałabym, jeśli bym powiedziała, że to zła książka. Ładna, duża i można się nią pochwalić. Ale tak właściwie to tylko tyle. Jak na tak ogromną ilość stron, nie wprowadza wiele nowych informacji, a te, które są, często roją się od byków. Raczej nie spodoba się fanom Legend, a ci, którzy poszukują czegoś z nowego kanonu, srodze się rozczarują. Już prędzej poleciłabym im stare słowniki obrazkowe.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 6/10 Jakość informacji: 6/10 Jakość zdjęć: 9/10 Wykonanie i pomysłowość: 3/10 Opis świata SW: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,40 Liczba: 10 |
|
Lord Kenobi2016-04-25 20:09:43
9/10 Album bardzo ładnie wydany, piękne ilustracje. Album jest o tyle dla mnie cenny, że stwierdza co jest kanoniczne a co nie. Jakość informacji - chyba większość wiedziałem, ale doszukałem się kilku ciekawostek. Nie mogłem tylko rozszyfrować w jaki sposób zostały ułożone hasła (chyba chronologicznie, ale nadal nie jestem pewien :P) Polecam tę pozycję zarówno nowym jak i starszym fanom.
2608582016-03-27 10:15:09
Świeżo przeze mnie nabyta, po pierwszych wrażeniach stwierdzam, że książka nadaje się w sam raz dla nowych fanów, którzy kojarzą podstawy Star Wars, ale nie zagłebiali się w kwestie techniczne pojazdów i broni, specyfiki planet i tym podobnych. Elegancka oprawa, rozmiar i grubość robią swoje, chociaż sama treść mnie niczym nie zaskoczyła, nie dowiedziałem się nic nowego (poza tym, że w zbroi klonów wersji I ciężko było siedzieć, co poprawili w kolejnych fazach). To nawet dobrze, bo zdałem sobie sprawę ile już o świecie Gwiezdnych Wojen wiem. :-) Tak czy inaczej, czasem będę do tego tytułu zerkać, uznając je za kanoniczne i aktualne źródło informacji.