Tytuł oryginału: Dawn of the Jedi: Force War Tytuł TPB: Dawn of the Jedi 2: Force War Scenariusz: John Ostrander, Jan Duursema Rysunki: Jan Duursema Tusz: Dan Parsons Litery: Michael Heisler Kolory: Wes Dzioba Okładki: David Michael Beck Tłumaczenie: brak Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2012- 2013 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2013 Wydanie PL: brak |
Recenzja Lorda Sidiousa
Mam duży problem z cała serią „Dawn of the Jedi”, bo wyjątkowo ciężko jest ją ocenić obiektywnie. Jeśli „Force War” miałby być tym zakończeniem, które pierwotnie planowano, to znaczy tyle, że włożono bardzo dużo energii w tworzenie tła, którego nie wykorzystano należycie. Jeśli jednak popatrzymy na to z perspektywy wymiany Dark Horse’a na Marvel, ucięcia serii i jeszcze dekanonizacji, to „Force War” chyba jest najlepszym, co mogliśmy dostać. Starciem, do którego nas przygotowywano, ale nie tym wielkim finałem. Tak przynajmniej to odbieram.
Trudno nie patrzeć na „Dawn of the Jedi” nie spoglądając wstecz na serię „Dziedzictwa”. Tam też Ostrander i Duursema stworzyli wielki świat, który początkowo misternie tylko przedstawiali, trochę nawet za bardzo zostawiając fabułę z boku. Tu mamy to samo. „Force War” byłby wręcz idealnym komiksem, który w końcu wprowadziłby poważny, epicki, galaktyczny konflikt, gdyby nie to, że jest to finał serii. Bitwa o Tython zajmująca zdecydowaną większość tego komiksu jest bardzo interesująco prowadzona, ma też zwroty akcji, a przede wszystkim jest ładna, ale jednocześnie nie jest to wielkie trzęsienie ziemi po którym wszystko zaczynamy od nowa. A właśnie powinniśmy, bo skoro dostajemy choćby mistrza Rajivari (który jak wiadomo z „The Old Republic” był jednym z twórców rady Jedi), to aż się prosi by te wątki pociągnąć. Jedyne co widać to fakt, jak ładnie Ostrander współpracował z projektantami TORa, bo w grze znajdziemy kilka nawiązań do tej opowieści. Choć trudno stwierdzić, kto tu do kogo nawiązuje. Poza Rajivarim chyba najistotniejsi są Flesh Raiders, którzy zostają gdzieś tam na Tythonie. Ostrander o tym pamięta, przemyca ile może. Ale ta historia, z Rajivarim powinna prowadzić w finale do powstania zakonu Jedi. O to się prosi, to jest chyba największa zaleta tego settingu. Mało tego, w czasie bitwy bardzo dobrze widać powstające rozgraniczenie między równowagą Mocy a korzystaniem z Ciemnej lub Jasnej strony. Bardzo podobnie jest z innym wątkiem, a mianowicie upadkiem Ratakan, których Bezkresne Imperium jak wiemy z innych źródeł upadło pod wpływem buntu niewolników. „Dawn of the Jedi” ukazuje tego początek, ale ten wątek również zostaje urwany, staje się małoznaczącą informacją z tła. Nie mówiąc już o pokazaniu choćby Tatooine w pierwszej historii, czy reliktów Kwa (no i Gree w książce). Ostrander i Duursema dopiero zaczęli się rozkręcać z opowieścią, gdy musieli ją skończyć. To niestety widać w „Force War”, w którym jest wiele wątków proszących się o rozwinięcie. Niestety wszystko sprowadza się do bitwy i starcia głównych postaci (tu można powiedzieć w końcu). Bitwy, która jest w końcu byłaby dobrym początkiem serii, a niestety jest jej końcem. W końcu więcej mamy o Xeshu, Loku i ich przyjaciołach, ale na tym kończymy zabawę. Jeśli to ma być finał tej historii to jestem zawiedziony, ta seria w tym momencie nie wypaliła. Ale dla mnie to niestety finał wymuszony, który zostawia więcej pytań niż odpowiedzi w nadziei, że ktoś kiedyś wymyśli historię, która to opisze. A że jest to opowieść ucięta to chyba najlepiej świadczy o tym seria o agencie Imperium, gdzie można było zrobić dobrą historię w kilku zeszytach. Tu też by się dało, ale plan Ostrandera był inny.
Duursema jak to Duursema obecnie, trochę nazbyt komputerowa, ale jednocześnie przyjemnie się to ogląda. Tym razem ma dużo więcej walk, więc miała się czym popisać, a smokorancory wyglądają niesamowicie.
To chyba najlepszy póki, co tom w tej wykastrowanej serii. Niestety, cała siłą napędowa, czyli historia powstania zakonu Jedi i inne takie, nie została właściwie ruszona. W miejsce wojny dostaliśmy jedną bitwę. Wielka szkoda, że to się nie skończyło jak miało być, ale cóż, wygrał biznes. Natomiast jak ktoś chce pożegnać się dobrym stylu z Ostranderem to chyba lepszy jest Agent Imperium.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Rysunki: 8/10 Klimat: 8/10 Rozmowy: 7/10 Opis Świata SW: 10/10 |
Temat na forum
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,50 Liczba: 4 |
|