Tytuł oryginału: Darth Vader and the Lost Command #1-5 Tytuł TPB: Darth Vader and the Lost Command Scenariusz: Haden Blackman Rysunki: Rick Leonardi Tusz: Dan Green Litery: Michael Heisler Kolory: Wes Dzioba Okładki: Tsuneo Sanda, Douglas Wheatley, Michael Kutsche Tłumaczenie: brak Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2011 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2011 Wydanie PL: brak |
Wydanie zbiorcze komiksu ukazało się w wersji twardo okładkowej.
Recenzja Lorda Sidiousa
Haden Blackman...
Na powyższym właściwie mógłbym skończyć. Ten pan w dużej mierze odpowiada za powstanie tego artykułu. I to co robi z Vaderem jest po prostu karygodne. Dla mnie liczą się przede wszystkim filmy, gdzie Vader w klasycznej trylogii jest czarnym charakterem z krwi i kości. Jest zły, zawzięty, pewny siebie, czasami nazbyt i nie odpuszcza. U Blackmana wygląda to trochę inaczej, Vader to ciota, nieudacznik, mazgaj, który nie może się pogodzić z tym, co się stało w jego życiu i ze swoimi wyborami. Dobra, w filmie Vader krzyknął rozpaczliwie „No...”, ale to nie robi z niego zawodowej płaczki, która użala się tylko nad swoim losem. Zgodność z uniwersum filmowym, prawie jak w Dark Empire. A cała historia z Tarkinem i starciem z Vaderem, choć niby miała wielki potencjał, kończy się tym, że z tej wspaniałej ikony robi się szmatę, przy której nawet Herman Van Rompuy wcale nie wygląda jakby miał aparycję kija od mopa.
Co jeszcze można w tym komiksie zwalić? Ano grafikę. Rysownika dobierano chyba pod kątem scenarzysty. Retrospekcje kują w oczy, Padme nawet młoda jest tak szpetna, że aż dziwi, że Vader nie został gejem, względnie pozostał aseksualny, bo mogło mu to zaszkodzić aż tak bardzo. No w sumie mogło być jeszcze gorzej, gdyby rysował osobiście Haden Blackman, wtedy Vader pewnie jeszcze byłby jakimś pokurczem albo konusem. Cóż, gdyby to jednak Blackman rysował pewnie dałbym 1/10.
Powiem tak, przedstawienie Vadera w tym komiksie boli tak bardzo, że nawet gdyby miał porywającą fabułę, której niestety nie ma, nie uratowałoby to go. Wkurza dodatkowo fakt, że zbiorcze wydanie wydano w twardej oprawie (większa cena), a to chyba jeden z nielicznych komiksów, który nie zasługuje na szacunek. Generalnie radzę omijać szerokim łukiem.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 2/10 Rysunki: 3/10 Klimat: 1/10 Rozmowy: 2/10 Opis Świata SW: 3/10 |
Temat na forum
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 5,08 Liczba: 12 |
|
SW-Yogurt2019-05-09 19:34:02
Niby są jakieś fajne momenciki, ale reszta jest, w najlepszym razie, taka se. ~:/
Szkoda, że zamiast dokończenia DT wrzucono to.
Koniec trzydziestego DeA.
Dark Count2018-02-10 21:40:33
Vader pragnie Katharsis, którego nie dostaje... a może i tak ?
Oto problem tego komiksu, stawia sobie wytyczne, których nie przestrzega. Otóż Vader ma za zadanie uratować Garoche Tarkina, syna Moffa Takina z rąk jakichśtam buntowników. W czasie wykonywania tegoż zadania wpada na świetny pomysł - zamiast uratować ów nieszczęśnika, postanawia go zabić. Imperator zdaje się być również
zachwycony tą koncepcją, bo jej przyklaskuje, argumentując że nienawiść tylko podsyci żądzę siania terroru u Moffa Tarkina. Uzasadnienie tak naciągane, tak absurdalne, że nie można brać go na poważnie. Zresztą
absurdalnych scen jest tu pod dostatkiem - Vader paradujący wesoło bez maski, Vader który wychodzi z wybuchu bomby w bezpośredniej bliskości do jego życiodajnej konsoli bez szwanku kilka razy pod rząd etc.(niby takie rzeczy były też w TFU ale tutaj przesadzili)
W ogóle zarys postaci w tym scenariuszu to jakaś pomyłka, Imperator przedstawiony jako rozwydrzona sześcioletnia domina, Vader jako ktoś z zaburzeniami borderline, bo raz jest nieokrzesanym brutalem, raz użalającym się nad sobą nieszczęśnikiem (w dodatku stał się autorem oczywiście oczywistych one-linerów) kapłanka Lady Saro pełni rolę moralizatorską, a jej motywacje do zostania królową, czy pozostawienia Vadera przy życiu, wiedząc że jest on śmiertelnym zagrożeniem dla niej samej i jej ukochanego, są zupełnie niezrozumiałe. Cały Plot służy chyba tylko temu, żeby pokazać dualizm na linii Vader-Padme/ Garoche-Saro. Vader trapiony przez wizje o alternatywnej, szczęśliwej przyszłości z Padme, ma fizycznie doświadczyć tego co stracił, widząc odbicie swojego związku w miłości między synem Tarkina i kapłanką Saro. Nie jest to złym pomysłem, same wizje Vadera wyszły bardzo fajnie, miło zobaczyć panią kanclerz Amidalę i ich syna o imieniu Jinn, ale to tylko smaczki.
Na końcu Vader decyduje się popełnić samobójstwo, zabijając przy tym wcześniej wspomnianą parę, bo duch Padme obwinił go o jej śmierć, chociaż tu też nie wiadomo czy to była naprawdę Padme, czy też jakaś halucynacja wywołana przez Saro, i nie, nie jest to ambitne niedopowiedzenie, tylko zwykła niechlujność. Cudownie jednak ratuje się również z tego niebezpieczeństwa i ponownie grzecznie klęka przed Imperatorem ślubując mu lojalność. Nawet samobójstwo mu nie wychodzi. Jak to możliwe ? Skąd taka zmiana nastawienia ? Nie wiem. Nikt nie wie. Może za dużo wymagam od komiksu, ale moim zdaniem to z premedytacją zmarnowany potencjał. 40% komiksu składa się z nużących batalii, które mają bardzo skokowe przejścia, zbyt szybkie tempo i wyglądają brzydko. Strona wizualna to kolejna wada komiksu, postacie wyglądają kartonowato, mają dziwne proporcje, a z krajobrazami rysownik sobie nie radzi w ogóle, jedynie zbliżenia i portrety wyglądają jako tako. Spokojnie można byłoby więcej miejsca poświęcić na lepszą prezentację postaci drugoplanowych, rozpiskę dialogów, lub rozwój postaci Vadera, a tak... cóż, lepiej przeczytać parę rozdziałów z "czarnego lorda".
4/10, bo gorsze szmiry czytałem.
Louie2017-10-09 23:03:36
Jeden z tych komiksów, o których człowiek chce szybko zapomnieć. Czytałem bodajże na bieżąco jak wychodził, chyba nawet parę haseł na Ossusa z tej serii napisałem. Dzisiaj mi przyszło wydanie Egmontu i sobie odświeżyłem. Był to błąd, spory. :P
Koszmarna historia, jedna z tych historii, za które EU powinno się wstydzić. A dokładniej Haden Blackman. Temat wałkowany tysiąc razy, ale on naprawdę musi nie lubić Vadera, bo strasznie lubi tę postać zeszmacić. Bo tak jak LS powiedział - postać zeszmacono.
Nie będę się rozpisywał, w tej historii nic nie gra. Nudna, sztampowa, bez większego znaczenia i bez większego sensu. Możliwość pokazania funkcjonowania raczkującego Imperium zaprzepaszczona. Konflikt, który przedstawiono, miał jakieś wytłumaczenie? Bo ja nie zrozumiałem. Podobnie jak motywacji młodego Tarkina oraz tej aspirującej na władczynie planety kobiety. Przedstawienie Imperatora słabe, Vadera tragiczne. Nie kupuje takiej jego płaczliwej wersji, którego co chwile udaje się zaskoczyć i praktycznie zabić. Zakłamanie postaci i tyle. Tak jak jego funkcjonowanie bez maski i aparatury oddechowej. Rysunki obrzydliwe. Komiks ma jeden pozytywny aspekt, czyli wyobrażenia Vadera przedstawiające co by było, gdyby zabił kanclerza. Tyle, komiks do śmieci. A tak serio to na półkę i niech tam leży, bo go już nie tknę.
2/10
Azam2012-03-18 19:11:48
A ja mam zupełnie inne zdanie :)
rysunki przyzwoite, historia wciągająca. Pewnie, że lepiej jak Vader ukazany jest jako ten najmroczniejszy i najpotężniejszy, ale nawet Vader myśli i czuje.
Mi ten komiks został w pamięci :)