Tytuł oryginału: Dark Times #18-22: Out of the Wilderness Tytuł TPB: Dark Times Volume #5: Out of the Wilderness Scenariusz: Reandy Stradley Rysunki: Douglas Wheatley Litery: Michael Heisler Kolory: Dan Jackson Okładki: Pablo Correa, Mark A. Nelson Tłumaczenie: Jacek Drewnowski Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2011-2012 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2012 Wydanie PL: Egmont 2013 |
Uwagi: Pierwszy numer "Out of the Wilderness" został wydany w dwóch różnych wersjach okładek z okazji obchodów dwudziestej piątej rocznicy powstania wydawnictwa Dark Horse. Pierwszą wykonał Pablo Correa, twórca okładek również do pozostałych zeszytów, natomiast autorem drugiej jest Mark A. Nelson.
Recenzja Lorda Sidiousa
„Mroczne czasy” to zdecydowanie inny poziom opowieści, niż reszta EU. To historie dużo poważniejsze, brutalniejsze i dotykające zdecydowanie mocniejszych tematów, jak prostytucja czy narkotyki. Do tego dochodzi czystka wśród Jedi i dość przygnębiający klimat. Jasne, nigdy nie brakowało tu jaśniejszych stron, ale to nie o nie chodzi. Kto wie, czy siłą tej serii nie jest także to, że trzeba tak długo czekać na kolejne tomy. Z tym oczywiście wiąże się inny problem, długo wyczekiwany komiks nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. I tym razem chyba właśnie tak jest, że wpierw musiałem zejść na ziemię, by móc się cieszyć opowieścią.
Chyba nie bez znaczenia jest także to, że zmienił się scenarzysta. Tym razem za sterami „Mrocznych czasów” stanął osobiście Randy Stradley, człowiek legenda, a przede wszystkim szef starwarsowego Dark Horse’a. Choć stara się trzymać klimatu, który stworzył Mick Harrison (wespół z Wellesem), to jednak nie zawsze mu to wychodzi, żeby nie powiedzieć, nie daje rady. Jedną z cech rozpoznawczych „Mrocznych czasów” była panująca beznadzieja, bohaterowie starali się z wszystkich sił i najczęściej przegrywali, a nawet jeśli udało im się wygrać, to i tak najczęściej było tu pyrrusowe zwycięstwo. To chyba właśnie jedyny moment, w którym widać, że zmienił się scenarzysta. Stradley postanowił dać bohaterom trochę wytchnienia, odrobinę szczęścia. Nawet jeśli sam komiks na tym trochę traci, to seria niewątpliwie zyska, gdy za jej sterami znów usiądzie Harrison. Porażka będzie bardziej dotkliwa i jakby mniej spodziewana.
Drugą wyraźną zmianą jest też większa integracja serii. Wcześniej, dobrze to widać choćby w Niebieskich żniwach, miniserie opowiadały własne historie. Tym razem zaczynamy zbierać wątki i postaci. Pod tym względem Stradley okazał się być strzałem w dziesiątkę. Jako redaktor doskonale zna wszystko, co ma na tapecie.
Sama historia koncentruje się wokół Dassa Jennira, który z jednej strony jest ścigany przez łowcę nagród, z drugiej nie radzi sobie z emocjami wobec Ember. Zwłaszcza, że los ich nie rozpieszcza. Jennir przeszedł wiele, był potężnym Jedi, ale ich zakon lub to co po nim pozostało jest teraz na cenzurowanym. Wcześniej nie miał problemów z wyzwaniami, takimi jak choćby celibat, ale jego świat runął. On ciągle szuka swojej drogi, a bliskość z kobietą rodzi pożądanie i miłość, uczucia z którymi Jennir nie potrafi sobie poradzić, pewnie chce je zwalczać wbrew sobie. Natomiast w tym mrocznym świecie właśnie takiej bliskości najbardziej potrzebuje. Zresztą już chyba się nauczył, że nie zawsze miewa rację. Ciekawie jest go obserwować, gdy się tak miota.
Jest jeszcze łowca nagród, postać równie ciekawa. To nie jest Boba Fett, czy jakiś jego klon. Raczej jakiś agent, który ma trochę nowoczesnego sprzętu, ale nie wie jak podejść do Jedi. Stradleyowi udaje się wpleść trochę humoru w akcję. Mnie się to podoba.
Za warstwę wizualną odpowiada Douglas Wheatley, pod tym względem nic się nie zmienia. Choć może tym razem kadry są jaśniejsze, ale to prawdopodobnie kwestia scenerii.
Komiks czyta się i ogląda, może nie z zapartym tchem, ale z przyjemnością. Wciąż jeszcze nie są to szczyty tej serii, ale ona i tak znajduje się na komiksowych wyżynach. Mnie się podobało, choć tym razem jest to „mroczna” chwila wytchnienia, a niekoniecznie „Mroczne czasy”.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 9/10 Rysunki: 10/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 9/10 Opis Świata SW: 9/10 |
Temat na forum
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,24 Liczba: 17 |
|
Dark Count2019-08-20 05:40:59
Niby jest Jennir, niby jest Wheatley, niby jest wszystko na miejscu, ale jakoś nie czuje tu klimatu dark times. Z survivalowego dramatu zrobił się western ala sergio leone okraszony tanim romansidłem. Na koniec dostajemy nawet happy end, o który bym tą serię nigdy nie posądził. Sam wątek z Ember moim zdaniem niedorzeczny, kobieta reprezentuje wszystko czego Dass nienawidzi i na każdym kroku daje mu powodu żeby zostawić ją w cholerę, a jak się kończy wszyscy wiemy. Ja wiem, że ekstremalne sytuacje zbliżają ludzi,a le to wyszło strasznie sztucznie.
Tylko co z tego skoro sama historia na tym nie traci, a wręcz przeciwnie, bo w porównaniu do "niebieskich żniw" całe opowiadanie zdaje się być bardziej ujednolicone, a wątki poboczne Vadera ścigającego łowcę nagród i załogi Uhumele szukającej Dassa zdecydowanie lepiej wkomponowane. Nawet apogeum historii w postaci ratunku damy w opałach wyszło niesamowicie ekscytująco i ciekawiej niż w poprzednim komiksie (H2 rządzi).
Warto nadmienić że wraz ze zmianą kolorzysty ilustracje nabrały ostrzejszych kontur, pasuje to do jałowej scenerii na pustyni, ale brakuje mi bogactwea szczegółów z poprzednich wydań.
8/10 Historia świetna, ale już niesławne "podobieństwa" były bardziej dark timesowe niż to.
SW-Yogurt2019-05-08 22:29:00
Dobra robota. ~:)
Kolejny dzielony komiks; DT#18-20 i koniec dwudziestego dziewiątego DeA. Na szczęście miałem pod ręką DeA#30. ~:) Niestety, DeA "Wyjściem z głuszy" kończy historię Dassa i załogi Uhumele, a do moich Egmontów ("Posłaniec ognia" i "Zarzewie") będę miał dostęp najwcześniej za tydzień. ~:/
Louie2016-07-13 12:51:08
Mroczne Czasy to najlepsza seria jaką EU otrzymało po zakończeniu Republic/Clone Wars. Jak zwykle dojrzale poprowadzona fabuła, świetne rysunki i przede wszystkim wydarzenia nie wpływają na losy całej Galaktyki, a jedynie na grupkę ludzi. Niby nic się nie dzieje w tej historii, ale bardzo dobrze ogląda się Jennira, który przeżywa upadek wszystkiego co znał. Łowca nagród to ciekawa postać, ale szczerze miałem nadzieje, że jego tożsamość okaże się ciekawsza niż to, co nam zaserwowano. Bardzo mi się podobał fragment, w którym włamał się na statek Imperium, by wyciągnąć informację z uwięzionego towarzysza Jennira. Nieco makabrycznie wygląda jego ciało, kiedy znajduje je Vader. Nowy Jedi w załodze statku jest bardzo fajny, mam nadzieje, że pociągną ten wątek. Nie wiem czy to tylko ja odniosłem takie wrażenie, ale sprawia wrażenie, jakby coś ukrywał. Cieszy fakt, że po kilku tomach w końcu następuje reunion Jennira i jego kompanów. Muszę dorwać ostatnie dwa tomy, bo jestem ciekaw jak to się potoczy. No i gdzie jest K’Kruhk :(?
8/10
Onoma2014-01-26 01:05:09
Po prostu kolejny świetny tom świetnej serii.
Kotu2013-12-17 06:44:02
LS zdajesz sobie sprawę że Mick Harrison to pseudonim Stradleya?
Xalkigo2013-11-04 21:25:51
Komiks bardzo dobry 8/10