Tytuł oryginału: Chewbacca #4: Han or: An Empty Galaxy Scenariusz: Darko Macan Rysunki: Dusty Abell Tusz: Jim Royal Kolory: Dave Nestelle Tłumaczenie: Maciek Drewnowski Wydanie PL: Egmont 2011 w Star Wars Komiks #12/2011 Wydanie USA: Dark Horse 2000 w Chewbacca |
Recenzja Lorda Sidiousa
Na szczęście to już koniec łzawych historyjek o Chewbacce i o tym jak wszyscy przeżywali jego śmierć. Tym razem padło w sumie na najważniejszą osobę z życia wookiego, przynajmniej tego życia, które przedstawiono w filmach i EU. Hana Solo.
I faktycznie to właśnie Han miał najwięcej żalu, najwięcej stracił i najlepiej to ukazano w powieściach. Z tym, że NEJ rządzi się swoimi prawami, ważniejsza jest akcja niż żal. Ten komiks idzie w odwrotnym kierunku, mamy doświadczyć żalu Hana Solo i jego wspomnień. Cóż, byłoby to ciekawe, gdyby nie to, że znów wchodzimy w pewien schemat, który stworzono w tej serii. Ot kolejna nieznana historia, tym razem z dzieciakami w roli głównej. Ma chwytać za serce, bo jest mała Jaina, laurka dla Chewbacci i sceny samotnego Hana reperującego Sokoła. Akurat te ostatnie są faktycznie bardzo wymowne i prawdziwe. Zresztą dużo bardziej podobały mi się smutki Hana w NEJ, gdzie czasem na siedzeniu jeszcze znalazł włos Chewbaccy. To są mocne sceny, które dopiero odbiera się prawdziwie, gdy w swoim życiu przeżyje się dotkliwą stratę. Szczerze mówiąc, po takich scenach nie potrzebuję już nic więcej. Niestety Marcan tego nie czuje i wciska nam kolejną, niestety już żenującą historyjkę. Aż dziwię się jednemu, że Han Solo akurat zapamiętał coś takiego, a nie wspomniał o tylu innych przygodach. Choćby o tym jak razem wrócili podczas walki o Gwiazdę Śmierci, o uwolnieniu Chewbaccy z niewoli, czy kilku innych scenach z filmów, które świetnie ukazują tak związek tych dwóch, jak i charakter wookiego. Ja w pamięci mam Endor i wpadnięcie w pułapkę Ewoków, zamrażanie Hana Solo, Chewbaccę w śniegu na Hoth. Może i w EU znalazłoby się jeszcze kilka rzeczy, które potrafiłyby poruszyć czytelnika nie przez to, co się mu podaje na tacy, ale przez to, że stuka się do jego serca i mówi. Stary, to już koniec. Chewbaccy już nie ma. Marcan, niestety nie zdał tego testu, ta historia mogła być wielka. Jest niestety nijaka i sztampowa.
I niestety nie narysowana o wiele lepiej. Prawdę mówiąc najbardziej to mi się podobała w niej laurka, rysunek który stworzyła Jaina. Dziecięcy, prosty, z gwiazdkami. To daje więcej klimatu niż reszta tego komiksu.
Seria „Chewbacca” miała swoje momenty. Niestety chyba największy problem tkwi w tym, że wyszła głównie spod pióra jednej osoby, która nie sprostała tworząc ostatni zeszyt. Ten chyba należałoby polecić fanom sagi „Zmierzch”, bo w podobny sposób ukazuje ona ważne emocje, choć może tamta saga jest lepiej wykonana niż ten komiks.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 4/10 Klimat: 6/10 Rozmowy: 5/10 Rysunki: 6/10 Kolory: 7/10 Opis świata SW: 4/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,14 Liczba: 14 |
|
SW-Yogurt2019-11-17 17:27:35
"Kocham cię, Chewie." I o to w tym komiksie chodzi. Nie tylko w ostatniej opowieści Hana, ale w całości.
Gdy Sernpidal spadł na Chewiego, pieprznąłem książką i zostawiłem ją w kącie przez jakiś czas. Szkoda, że nie miałem wtedy pod ręką tego komiksu. Gdy po latach w kawałkach wydawał Egmont, to nie było to. Za to przypominając sobie teraz całość w wydaniu DeA, stwierdzam, że jest to bardzo dobra rzecz. Bardzo!
Koniec czterdziestego szóstego DeA.