Oryginalny tytuł: The Hunt For Grievous Autor: Christopher Cerasi Zdjęcia: Lucasfilm Wydanie PL: --- Wydanie USA: Grosset & Dunlap 2010 Przekład: --- Stron: 48 Cena: 3,99 USD ISBN: 978-0-448-45394-1 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Kolejna średnia adaptacja odcinka. Tym razem na warsztat wzięto Grievous Intrigue oraz The Deserter, a pisaniem zajął się Chris Cerasi. Choć w przypadku produktów Grosset & Dunlap nie ma to najmniejszego znaczenia. Prawdopodobnie całkiem nieźle poradziłby sobie z napisaniem takiego badziewia średnio inteligentny goryl lub za jakiś czas, dobrze oprogramowany automat. To nie jest książeczka, której autor może się popisać choćby minimum pracy twórcze. On bierze scenariusz, upraszcza go, opisuje didaskalia, niektóre oczywiście, inne wylatują. Zostaje część dialogów. Jedyne, co dodaje od siebie redaktor, to podział na rozdziały, choć on raczej wynika ze scen w scenariuszu. Następnie dodawane są obrazki, niestety marnej jakości. I książka zrobiona. W dwa dni można napisać takich dziesięć i wydawać przez długie lata. Ale chyba fani w końcu się poznali, bo ta pozycja nie dość, że wyszła po dłuższej przerwie to jeszcze Grosset & Dunlap nie śpieszy się, by ją w jakiś sposób kontynuować.
Książeczka cierpi na to, że bazuje na więcej niż jednym odcinku. Chcąc nie chcąc, część oryginalnego scenariusza trzeba wywalić. I przyznaję, że zwłaszcza przez pierwszą połowę idzie to całkiem nieźle, znaczy nie wywalono wszystko zostawiając jakiś sens. Oczywiście koncentrujemy się głównie na Grievousie, wątek Kotha jest, ale całkowicie niedokończony. Katastrofa zaczyna się dopiero przy przeskoczeniu do nowego odcinka. Jakim cudem Grievous i reszta znaleźli się na Saleucami, nie wiadomo. Podobnie jak nie wiemy, jakim cudem generał się tam rozbił (i dlaczego?)! Oczywiście cały wątek klona dezertera został wycięty, więc dostaliśmy takie postscriptum do poprzedniego odcinka, które w sumie jest jedynie przedłużeniem przedniego starcia. Bez rozstrzygnięcia. Grievous uciekła Kenobiemu już kilka stron wcześniej, teraz robi to ponownie. Może dzieciak się nie skapnie, że zrobiono go w bambuko.
Boli też strona wizualna. Grosset & Dunlap zupełnie nie przywiązują do niej wagi. Mając dobre zdjęcia, dobierają byle jakie, nie zastanawiają się jak będzie wyglądało to na papierze, także nienajlepszej jakości.
Na koniec jeszcze jedno. Dzieło jest na tak zwanym poziomie 3, więc trzeba już trochę umieć czytać. No i na początku mamy glosariusz z trudniejszymi wyrazami.
Nie polecam. To rzecz którą trzeba sobie odpuścić. Są dużo lepsze pozycje. Jedyne co mnie ciekawi, to ile taki autor dostaje, bo mnie musieliby zapłacić sporo, żebym chciał firmować swoim nazwiskiem takiego gniota.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 3/10 Jakość zdjęć: 2/10 Jakość informacji: 2/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 3,00 Liczba: 1 |
|