Tytuł oryginału: Marvel Comics Star Wars #67: The Darker Scenariusz: David Michelinie Rysunki: Ron Frenz Tusz: Tom Palmer Litery: Joe Rosen Kolory: Glenis Wein Okładka: Ron Frenz Tłumaczenie: brak Wydanie PL: brak Wydanie USA: Marvel Comics 1983 Wydanie USA TPB: Dark Horse 2003 w Classic Star Wars vol. 4 |
Recenzja Nestora
67 numer serii Marvel Comics Star Wars to pierwszy zeszyt, który wydano w 1983, czyli roku premiery „Powrotu Jedi”. Seria powoli zaczynała przygotowywać czytelników i fanów na to co mieli zobaczyć na ekranach kin w maju tego roku. W komiksie jest jeden akcent nawiązujący do „Powrotu Jedi”, chodzi o odprawę organizowaną przez wywiad Sojuszu przed misją ratunkową dla Hana Solo.
Na okładce widzimy tytułowego Darkera – istotę z wymarłego ludu uwięzioną ukrytym mieście w jaskiniach Arbry. Darker jest nietypowy, przypomina bardziej upiora niż istotę żywą. Art okładkowy to przede wszystkim pokaz umiejętności Rona Frenza, a ten komiks jest jego debiutem, jeżeli chodzi o świat Star Wars. Widać, że okładka jest dopracowana do perfekcji, prezentuje znacznie wyższy poziom niż rysunki na stronach. Według moich preferencji tak właśnie powinien wyglądać „rozkład” sił. Okładka pełni funkcje reprezentacyjne dla danego zeszytu, zaś strony to roboczy materiał. Można tą kwestię różnie rozpatrywać, jednak czytelnika z zewnątrz najbardziej przyciągnie dobrze wykonana robota, która przykuje wzrok przy pierwszym spojrzeniu.
Fabularnie komiks kuleje. Może zamysł wykreowania kolejnych mieszkańców Arbry nie był zły, ale Micheline podszedł do tematu od ciemnej strony. Niepozornie niezwiązany z resztą początek numeru jest dla całości bardzo ważnym elementem, podkreśla przede wszystkim to co Chewie czuje do Hana Solo – ogromny dług wdzięczności i przyjaźń. W końcu kapitan Sokoła Millenium i jego kompan Wookie to jeden z najbardziej klimatycznych duetów wszechczasów, który łączy specjalna więź. W komiksie najgorsze jest jednak to, w jaki sposób przechodzi się do kolejnych plansz. Mamy za mało konkretnych naprowadzeń a za dużo zwrotów akcji. Praktycznie co kartkę sytuacja zmienia się na korzyść lub niekorzyść naszych regularnych bohaterów. Dobrze natomiast, że powrócono do postaci Hojibów, które poza 2 numerami są tylko elementami tła bazy rebeliantów na Arbrze. W pełni dobijające, choć z zamysłu humorystyczne, jest zakończenie. Po wielkim bum i zatarciu wszelkich śladów, dowodów swojej nieobecności temat zostaje definitywnie zamknięty. Nikt do niego już nigdy nie wróci, bo po prostu nie będzie mógł. Miłym akcentem jest za to końcowy tekst C-3PO, który jest głównym mówcą tego zeszytu: Wakacje? Czy ten człowiek powiedział wakacje? Jakie to typowe... Najchętniej zapomnę jednak o tym numerze jak najszybciej. Można było temat chociażby podziemnego miasta pociągnąć inaczej, ale scenarzysta wybrał drogę lekko na skróty. Co na nieszczęście komiksu widać gołym okiem.
Do prac nad serią przystąpił nowy rysownik Rom Frenz. „The Darker” to zatem bardzo udany debiut. I pewnie gdyby nie dopracowana kreska, to by przy jego czytaniu nieźle byśmy się nudzili...
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 3/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 3/10 Rysunki: 7/10 Kolory: 2/10 Opis walk: 4/10 Opis świata SW: 2/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 5,00 Liczba: 1 |
|
SW-Yogurt2019-01-02 23:17:23
Drugi hudżib znany z imienia! Oprócz Plifa, mamy Fuffle. ~:) Dlaczemu, ach, dlaczemu zamiast hudżibów mamy pygri?
A komiks mocno średni, choć były bardziej durnowate w tej serii.