Tytuł oryginału: Marvel Comics Star Wars #62: Pariah! Scenariusz: David Michelinie Rysunki: Walter Simonson Tusz: Tom Palmer Litery: Joe Rozen Kolory: Tom Palmer Okładka: Walter Simonson Tłumaczenie: brak Wydanie PL: brak Wydanie USA: Marvel Comics 1982 Wydanie USA TPB: Dark Horse 2003 w Classic Star Wars vol. 4 |
Recenzja Nestora
62 numer serii Marvel Comics Star Wars to kontynuacja zdarzeń z numeru poprzedniego. Luke Skywalker zostaje oskarżony o zestrzelenie swojej współtowarzyszki broni – Shiry Brie. I musi ponieść konsekwencje swego czynu.
Okładka komiksu jest dość prosta. Widzimy wykrzywioną twarz Luke’a. Rzeczą wyróżniającą ją spośród pozostałych jest zastosowanie tylko dwóch kolorów: czarnego i czerwonego. Oddaje ona tym samym tragedię i rozdarciem, jakie musi przeżywać młody Skywalker po śmierci przyjaciółki. Do tej pory nie zastosowano podobnej techniki w tworzeniu okładek Marveli. Zasługuje ona tym bardziej na uwagę, że później nie została ona powtórzona. A szkoda, bo efekt jest ciekawy.
Komiks jest wręcz genialny. Przepełniony symbolami i nawiązaniami do pierwszych dwóch nakręconych Epizodów. Ale zacznijmy od początku: Luke nie może przeboleć swojej fatalnej w skutkach pomyłki, w dodatku z bohatera Rebelii stał się jego hańbą. Ludzie odwracają się od niego, tracą szacunek do osoby, która prowadziła ich do walki o wolność przez lata. Teraz Luke Skywalker jest oskarżony o morderstwo i wszystkie swoje dotychczasowe osiągnięcia przepadły. W komiksie jest bardzo klimatyczna scena, kiedy rozłoszczony Luke wchodzi do swojej kwatery i kopie w szkatułkę leżącą na podłodze. Wylatuje z niej medal, który otrzymał od Lei w Epizodzie IV. Później jest bardzo sympatyczna scena, kiedy Chewbacca pomaga Skywalkerowi urwać się z bazy Rebelii w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące go pytania. W efekcie czego lecą Sokołem Millenium na planetę Shalyvane, gdzie Shira oprawiła swój rytuał. Tam nasi bohaterowie natrafiają na tubylcze plemię – stworzone na wzór Majów, lub innych indian Ameryki Środkowej. Na miejscu dowiadują się, że historia którą opowiedziała Luke’owi Shira jest jednym wielkim stekiem kłamstw. Skywalker przechodzi powoli przemianę, wraca do swojego młodzieńczego optymizmu. Na końcu historii układanka składa się w prawie całość, ale dodatkowo pozostawia czytelnikowi jedno duże pytanie, na które odpowiada kolejny numer serii. Co ciekawe, Luke w komiksie jest ubrany w swój pierwszy strój – farmera z Tatooine. W ogóle lekkich retconów do „Nowej nadziei” widać w tym zeszycie sporo. Mamy też trochę pokazu siły przyszłego rycerza Jedi, a także szczyptę humoru i zaskoczenia. Para humorystycznych sytuacji zawsze nakręca pozytywne wrażenie po przeczytaniu komiksu. Na plus zasługują kolejne sceny z bazy na Arbrze, nareszcie widzimy czym żołnierze zajmują się w chwilach wolnych od walki, a także jak wygląda hangar bazy.
Popisem rysowników są ujęcia miasta nomadów i jego zniszczenia przez Imperium. Ostatnia strona zeszytu też nieźle wgniata w fotel każdego aktywnego czytelnika. Chewbacca jest w kilu kadrach naprawdę komiczny. W scenie z hangaru wygląda jak upiór, albo przebieraniec na Halloween. Podsumowując, komiks jest bardzo udany pod względem fabularnym, graficznie też nie odstaje poziomem, jest bez wad, w czego efekcie przyjemnie się go czyta.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 8/10 Rysunki: 7/10 Kolory: 6/10 Opis walk: 5/10 Opis świata SW: 6/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,40 Liczba: 5 |
|
SW-Yogurt2018-12-29 22:49:03
Wcale nie rozumiem wielkiej "afery" z zestrzeleniem serowej panienki. Za to Lando i Chewie na plusie. ~:)
timetravelprimer2014-02-11 20:07:42
Nieźle. Nie spodziewałem się od Luke`a wątpliwości co do Mocy. Wiadomo jakie były początki, ale po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci myślałem, że Moc jednak pozostanie nieskazitelna w umyśle Luke`a, a tutaj taka miła niespodzianka.
Bolek2013-02-04 01:58:16
Ten numer można uznać za pierwsze kanoniczne odniesienie do midichlorianów : D