Autor: exsul
Opowiadanie zajęło pierwsze miejsce w konkursie bajkowym.Żył sobie raz, dawno temu na odległych rubieżach pewien młody i głupi Jedi. Marny był z niego wojownik i łatwiej wywoływał awantury niż je rozwiązywał. Nie był rycerzem przebiegłym ani odważnym, nie zdołał więc nigdy zyskać uznania pośród innych Jedi. Martwiło go to i złościło, najbardziej ze wszystkiego bowiem pragnął dorównać swojemu mistrzowi, który to był wielkim i szanowanym rycerzem.
Lecz lata mijały, a Głupi Jedi nie tylko nie rósł w Mocy, ale przeciwnie, stawał się coraz większym pośmiewiskiem. Po miecz sięgał niemal równie często, co go gubił, nigdy nie kończył też zadań, które mu coraz rzadziej powierzano.
Aż nadszedł dzień, kiedy Mistrz wezwał do swojej komnaty Głupiego Jedi. Ten poszedł tam niechętnie, z biegiem lat bowiem coraz częściej zdarzało mu się obwiniać Mistrza za swoje niepowodzenia. Wciąż jednak darzył go szacunkiem i miłością, a mistrz o tym wiedział. Kiedy Głupi Jedi przyszedł do jego niewielkiej komnaty w Świątyni, taką mowę usłyszał od mistrza swego:
„Mój głupi uczniu. Oto nadszedł mój czas i niedługo umrę. Marnym mi byłeś padawanem i ciężko było cię czegoś nauczyć, a i teraz rada Jedi nie ma z ciebie dużego pożytku. Wiem jednak, że chociaż porywczyś i niezbyt bystry, to serce masz dobre i nade wszystko chcesz być lepszym rycerzem. Weź zatem mój miecz, który tyle lat mi służył. Wyciągaj go wtedy, gdy będziesz potrzebował pomocy i słuchaj jego rad, a być może któregoś dnia zostaniesz wielkim Jedi”
I tak umarł Mistrz Głupiego Jedi, zostawiając go samego z Gadającym Mieczem Świetlnym. Nim jednak Miecz zdążył udzielić mu jakiejś rady, Głupi Jedi schował go głęboko do kufra. „Nie będę słuchał rad od miecza – mówił – sam zawsze najlepiej wiem, jak postępować”.
Upłynęło wiele lat, przez które Gadający Miecz Świetlny spoczywał samotnie na dnie kufra, zaś Głupi Jedi nie stawał się ani trochę mądrzejszy. I zdarzyło się dnia pewnego, że mieszkańcy miasta, w którym przebywał przyszli prosić go o pomoc. „Mistrzu – mówili – pomóż nam. Okrutni piraci, którzy mieszkają na górze za miastem porywają nasze dzieci. Posyłaliśmy tam naszych wojowników, ale żaden z nich nie wrócił. Chcieliśmy zestrzelić ich z naszych statków kosmicznych, ale wokół góry wciąż panuje mgła i nie możemy ich dostrzec z nieba. Ale ty jesteś Jedi, możesz pójść tam z Mocą i mieczem świetlnym u boku i uratować nasze dzieci, nim ich matki uschną z żalu i tęsknoty”.
Zgodził się natychmiast Głupi Jedi, widząc w tym kolejną okazję na odwrócenie swojego losu. Ujął go jednak smutek mieszkańców miasta nad porwanymi dziećmi i wiedział, że tym razem nie może zawieść. Otworzył więc swój stary kufer i z jego dna wydobył Gadający Miecz. „Wybacz, że cię tam trzymałem, Mieczu mego Mistrza. Teraz jednak potrzebuję twojej pomocy”. Miecz kichnął od kurzu, w którym spoczywał przez tyle czasu i odparł: „Wiele lat trzymałeś mnie w zamknięciu. Nic teraz nie zmusza mnie do służenia tobie. Wiem jednak, że chcesz pomóc nie tylko sobie, składam ci więc taką propozycję – w czasie twej podróży trzy razy możesz mnie dobyć a ja trzy razy ci pomogę. Ani razu więcej. Potem będziesz zdany tylko na siebie.” Nie mając wielkiego wyboru Głupi Jedi przystał na ów układ. Przypiął Gadający Miecz Świetlny do swojego pasa i o świcie ruszył w kierunku Góry.
Nie uszedł jednak daleko, gdy natrafił na wąski przesmyk. Drogę zagradzał mu olbrzymi rankor, szczerząc zęby i groźnie warcząc. Niewiele myśląc, Głupi Jedi sięgnął do pasa po swój Miecz, by rozprawić się z bestią.
„Co robisz, głupcze – wykrzyknął Gadający Miecz Świetlny – nie pozwolę ci z nim walczyć”. „Muszę – odparł na to Głupi Jedi – inaczej nie dotrę do kryjówki piratów”. Gadający Miecz jednak nie pozwalał się włączyć „Polegniesz niechybnie i kto wtedy uwolni wioskę od tych łotrów. Spróbuj raczej dostrzec to, czego nie widać na pierwszy rzut oka!”.
Nie mając innego wyjścia, gdyż Miecz uparcie odmawiał współpracy, Głupi Jedi skupił się, przywołał Moc i zajrzał w głąb rankora. I zdziwił się ogromnie Głupi Jedi, bo wyczuł nieopodal gniazdo, a tam dwa bezradne młode. I wyczuł, że skały obsunęły się i uwięzły rankorzątka, a ten, którego spotkał to matka, zrozpaczona tym co się stało. I poprosił Głupi Jedi Moc, by odsunęła skały i uwolniła zwierzęta. I już po chwili matka pochwyciła swoje młode i odeszła.
A Głupi Jedi ruszył dalej w górę. Słońce było już wysoko gdy dotarł do przepaści, głębokiej tak, że nie widać było dna, a rozległej, że nie sposób było ją obejść. Przez przepaść prowadził wąski most, a mostu pilnował groźny hutt. „Żeby przejść przez most, musisz znaleźć odpowiedź na moją zagadkę. Jeśli odpowiesz źle, zostaniesz moim niewolnikiem. Jeśli zaś mnie zabijesz, mój przyjaciel po drugiej stronie odetnie most i nigdy nie przekroczysz przepaści”
Nie bacząc na jego słowa Głupi Jedi chwycił za Świetlny Miecz, chcąc rozprawić się ze stojącym przed nim przeciwnikiem. „Co robisz, małpojaszczurze – wykrzyknął Gadający Miecz – zabijając go pozbawisz się szansy pokonania piratów. Spróbuj raczej rozwiązać jego zagadkę.” A jako że znów nie pozwalał się włączyć, chcąc nie chcąc Głupi Jedi musiał wysłuchać zagadki hutta.
Czasem wiszę, czasem stoję,
Rwącej wody się nie boję.
Przepaści się nie przerażę,
Ciebie wszędzie przeprowadzę.
Choć bał się, że czas ucieka, Głupi Jedi przysiadł na ziemi, szukając odpowiedzi. Spojrzał pytająco na swój Gadający Miecz, ten jednak milczał wymownie. Tak więc Jedi skupił się. „To zagadka – myślał – a każda zagadka ma rozwiązanie, które łatwo znaleźć”. I aż uderzył się dłonią w czoło, tak prosta wydała mu się nagle odpowiedź. „Most! Most!”, krzyczał, a niepocieszony hutt niechętnie musiał zejść mu z drogi.
Tak przekroczył Głupi Jedi most i ruszył przed siebie. I był już blisko kryjówki piratów, gdy dotarł do rozdroża. A że nie wiedział, w którą stronę ma iść zatrzymał się i zaczął rozmyślać. Wtedy to zewsząd otoczyli go mieszkańcy gór, celując weń włóczniami i kamieniami. Widząc wrogów Głupi Jedi wezbrał gniewem i sięgnął po miecz z zamiarem rozprawienia się z nimi.
„Co znów czynisz, nerfopasie – rzekł Gadający Miecz, zamiast się włączyć – chcesz ich pozabijać?” „Zaatakowali mnie – odparł Głupi Jedi – chcę się bronić, by móc dotrzeć do kryjówki piratów”. Miecz jednak odmawiał ukazania klingi. „Spójrz na nich – rzekł – brudni, obdarci i wychudzeni. Upewnij się, że to twoi wrogowie, nim ich zaatakujesz!”. I rozejrzał się Głupi Jedi po swoich przeciwnikach i dostrzegł, jak cierpiącym ludem być musieli, jak brudni i obszarpani byli, jak głód wykrzywiał ich twarze. I żal mu się ich zrobiło. „Czemu chcecie mnie zaatakować i zrobić mi krzywdę?” zapytał. „Tyś jest okrutny zbójca, pirat, który nęka nasz lud. Lecz dziś nadszedł czas zemsty” odparli mu. „Nie jestem piratem, lecz oto idę by położyć kres tyranii piratów”. I że wielce żal mu się ich zrobiło, natychmiast oddał im wszystko co miał, całą żywność i broń, zostawiając sobie tylko swą szatę i Gadający Miecz Świetlny. A oni z wdzięczności dali mu przewodnika, który zaprowadził go pod samą kryjówkę piratów.
Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy dotarł w końcu tam, dokąd zmierzał. I wtedy Gadający Miecz rzekł do niego: „Oto jesteś niemal u celu swej wędrówki. Ja jednak więcej pomagać ci nie będę” Zdziwił się na to Głupi Jedi. „Jak to – rzekł – obiecałeś pomóc mi trzy razy, ja zaś ani razu cię nie użyłem”. „Mylisz się – rzekł Gadający Miecz – trzy razy po mnie sięgałeś, a ja trzy razy udzieliłem ci rady, która cało pomogła wyjść ci z opresji”. I Głupi Jedi chciał się kłócić, wiedział jednak, że nic to nie da. „Ale jestem już tak blisko – powiedział tylko – jak mam przejść przez kryjówkę piratów bez mego Świetlnego Miecza?”. A Gadający Miecz rzekł mu na to: „Nauczyłeś się dostrzegać to, czego nie widać na pierwszy rzut oka, nauczyłeś się, że można sprytem, intuicją i pomysłowością uniknąć walki i nauczyłeś się że współczucie więcej daje niż agresja. Ta wiedza jest teraz twoim orężem i wszystkim, w co jesteś uzbrojony. Niech Moc będzie z tobą.” To powiedziawszy Gadający Miecz zamilkł i już się nie odezwał.
Ale Głupi Jedi wiedział, że wycofać się już nie może. Ruszył więc, uzbrojony jedynie w to, czego się nauczył, ku kryjówce piratów. A przy wrotach dojrzał licznych strażników i wiedział, że bez broni nie pokona ich. I wtedy pomyślał, że są oni jak rankor, którego spotkał. Sięgnął więc w głąb siebie i przywołał Moc, a Moc pokazała mu ukryte wejście, o którym i piraci nie wiedzieli i którego nie strzegli. I tak wszedł do kryjówki. A gdy do niej wszedł znalazł się w wielkim labiryncie. I pomyślał, że gdyby miał swój miecz, to pociąłby ściany i przeszedł prostą drogą. „Ale wtedy – zrozumiał – zdradziłbym, że jestem w środku i stracił przewagą. Ten labirynt jest jak zagadka hutta”. Skupił się więc Głupi Jedi, by znaleźć rozwiązanie. I nie minęło dużo czasu, gdy przekroczył labirynt. Naraz usłyszał że skrada się ktoś ku niemu, odwrócił się, i ujrzał pirata mierzącego doń z miotacza. Głupi Jedi jednak przywołał Moc a ta oddała mu broń przeciwnika. Wówczas wycelował Jedi w bezbronnego pirata by zabić go, a wtedy dostrzegł, ze jest on młody a jego dusza nie pogrążyła się całkiem w nieprawości, a zagubił się jedynie na ścieżce życia. I przypomniał sobie mieszkańców gór, a wówczas i tego młodzieńca zrobiło mu się żal. „Daruję ci życie – rzekł – lecz odtąd porzuć drogę pirata i zostań prawym człowiekiem”. Młodzieniec wdzięczny Głupiemu Jedi przeprowadził go niezauważenie przez straże i wprowadził do komnaty herszta piratów.
Gdy herszt ujrzał Jedi przeraził się, bowiem nie spotkał dotąd wojownika tak potężnego, by dotarł do jego kryjówki i przebił się przez labirynt i straże, i nie spotkał dotąd herszt nikogo tak wielkiego, żeby przeciągał jego piratów na swoją stronę. A że był rozsądnym hersztem uląkł się i ukorzył przed tym potężnym przybyszem, poddał się i zgodził zrobić wszystko, czego Jedi zażąda.
I tak piraci opuścili planetę i nie nękali już więcej mieszkańców gór, Głupi Jedi zaś wraz z porwanymi dziećmi wrócił do miasta. A wdzięczność mieszkańców nie miała granic. I tak oto Głupi Jedi stał się dla nich bohaterem.
A on sam od tego czasu już zawsze pamiętał, czego nauczył się od Gadającego Miecza Świetlnego i choć już nie musiał go używać, to nigdy się z nim nie rozstawał, aż do dnia gdy na łożu śmierci przekazał go swojemu uczniowi.
I już nigdy nikt nie nazywał go Głupim Jedi.
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,70 Liczba: 37 |
|
darth Zannah2013-08-29 23:09:50
genialna bajka, prosta i piękna w swej prostocie
LarovClone2012-08-05 23:34:48
AWESOME! Przypomina mi się gdy mama opowiadała mi na dobranoc podobne baśnie.
Ach, to były dobreeee czasy...:)
princessleia2012-06-09 10:18:10
fajne, taka prawdziwa baśń
Dragonsborn2011-10-18 20:56:17
super 10/10
Skylan2010-08-23 21:48:22
Żałosne,bardzo żałosne, i to daje tej opowieśći ten wewnętrzny sens i mądrość,chyba nigdy nie czytałem tak żałosnej mądrej opowieści.Sliczne,
10/10
Ephant Mon2010-08-23 01:14:35
nawet fajne :)
Mastergrader2010-06-11 21:34:46
Ja tak samo jak Anisky choć brakuje mi...ho ho ale tego jest.Baśń genialna
no wiecie.z morałem +}
JEDI BART2010-06-02 20:55:29
Świetne. Nie dziwię się ze wygrała :D
łycha2010-06-01 17:31:23
dobre;)
napoleon2010-06-01 12:12:46
Elegancko i z Fasonem , gratuluję wygranej , dziś czytam mojej małej ninja ( Jedi )
Lord Brzoza2010-05-31 19:02:57
Całkiem fajne XD
pacior172010-05-31 14:03:34
"A on sam od tego czasu już zawsze pamiętał, czego nauczył się od Gadającego Miecza Świetlnego i choć już nie musiał go używać, to nigdy się z nim nie rozstawał, aż do dnia gdy na łożu śmierci przekazał go swojemu uczniowi.
I już nigdy nikt nie nazywał go Głupim Jedi."
KAPITALNE !! Nie dziwie się że ta baśń wygrała ! Szacun !
PatiSkywalker2010-05-31 14:03:26
Super! :) Bardzo dobre opowiadanie. Gratulacje za wygraną i talent! :)
Anisky2010-05-31 13:43:00
Bardzo dobra baśń. Nie dziwie się że wygrała... jak się dochowam dzieci to na bank będę im to czytał na dobranoc :>
Nadiru Radena2010-05-31 12:25:13
I to jest baśń z prawdziwego zdarzenia, na dodatek świetnie napisana. Co tu dużo mówić - masterpiece! Słuszne zwycięstwo w konkursie, exsul :) Już widzę ten tekst w Antologii Fanów 2010 :D