Recenzja Yako
Fanfilm „Gwiezdne wojny ‘99” jest poprawioną wersją wcześniejszego, który nosił bardzo odkrywczy tytuł „Gwiezdne wojny ‘97”. Nie będę się zajmował porównywaniem tych dwóch produkcji, opiszę tylko tę późniejszą z 1999 roku
Studio VirtualMagic jest firmą, która na co dzień zajmuje się przygotowywaniem reklam telewizyjnych czy efektów cyfrowych w filmach. Powinienem dodać, że to właśnie oni są odpowiedzialni, za nieliczne wprawdzie, komputerowe efekty w serialu „Świat według Kiepskich”. Aby niejako zademonstrować swoje możliwości stworzyli oni film „Gwiezdne wojny’99”
Zaczyna się on od przepisowego niebieskiego napisu „Dawno, dawno temu...” a chwilę puźniej żółte litery układające się w napis „Gwiezdne wojny” wybuchają na ekranie. Potem już następują luźno ze sobą powiązane wydarzenia. Razem z Lukiem znajdziemy się na Hoth, gdzie zobaczymy jak nasz młody Jedi pokonuje maszyny kroczące.... dosiadając ich. Odwiedzimy bazę w asteroidzie, gdzie spotkamy Hana Solo i Leię, a w międzyczasie pokazany zostanie nam krążownik Lorda Vadera oraz sam mroczny Sith. Najbardziej zaskakująca jest jednak końcówka filmu. Nie zdradzę, ale te krążowniki lecące nad miastem.... To trzeba zobaczyć!
Film pod względem technicznym prezentuje się nienajgorzej, natomiast pod względem fabuły... Jej właściwie w filmie nie ma. Nie jest to jednak specjalną przeszkodą. Nie zapominajmy, że filmik ma tylko zaprezentować możliwości twórców, ale z drugiej strony jak pokazał nam SIB można to zrobić w o wiele ciekawszy i bardziej zaskakujący sposób. Ale to tylko tak na marginesie. Wróćmy jednakowoż do strony technicznej przedsięwzięcia. Część ujęć był kręcona na niebieskim tle, pozostałe natomiast, są w pełni wygenerowane przez komputer. Należy wspomnieć jeszcze o całkowicie niecyfrowej przedostatniej scenie. Bardzo dobrze prezentują się ujęcia kosmosu, czy lotu przez pole asteroidów w przeciwieństwie do scen w których pokazane są wnętrza statków czy baz. Te ostatnie wyglądają na niedopracowane i przygotowane w ostatniej chwili. Źle prezentują się szturmowcy – wykonują masę dziwnych ruchów rękami, ale być może takie było po prostu założenie twórców, którzy chcieli najwidoczniej pokazać, że szturmowcy to banda idiotów.
Kostiumy są zdecydowanie symboliczne, ale to nie razi. Najciekawiej prezentuje się Vader, który w jednych ujęciach jest postacią wykreowaną przez komputer, innym razem jest grany przez aktora ubranego w hełm i... maskę przeciwgazową.
Przyjrzyjmy się (a raczej przysłuchajmy) oprawie dźwiękowej. Tutaj chłopakom z Virtual Magic należy się wielki plus. Dolby Surround i w połączeniu z muzyką Williamsa i dobrze nagranymi odgłosami to ogromna zaleta tego filmu. Jako dodatkową pochwałę powiem, że w żadnym z polskich fanfilmów nie słyszałem tak dobrego dobrania muzyki do akcji na ekranie!
„Gwiezdne wojny’99” są dobrą produkcją. Niektóre ujęcia (na przykład ostatnie) stoją na bardzo wysokim poziomie, Dźwięk to po prostu wzór! Bez wątpienia wrócicie do tej produkcji kilkakrotnie i za każdym razem uśmiechniecie się widząc C3PO ubranego w coś podobnego do złotej folii aluminiowej czy Lorda Vadera mówiącego po rosyjsku. Naprawdę dobra produkcja, mająca pewne niedociągnięcia. Ale któż jest doskonały?
Fanfilm „Gwiezdne wojny ‘99” jest poprawioną wersją wcześniejszego, który nosił bardzo odkrywczy tytuł „Gwiezdne wojny ‘97”. Nie będę się zajmował porównywaniem tych dwóch produkcji, opiszę tylko tę późniejszą z 1999 roku
Studio VirtualMagic jest firmą, która na co dzień zajmuje się przygotowywaniem reklam telewizyjnych czy efektów cyfrowych w filmach. Powinienem dodać, że to właśnie oni są odpowiedzialni, za nieliczne wprawdzie, komputerowe efekty w serialu „Świat według Kiepskich”. Aby niejako zademonstrować swoje możliwości stworzyli oni film „Gwiezdne wojny’99”
Zaczyna się on od przepisowego niebieskiego napisu „Dawno, dawno temu...” a chwilę puźniej żółte litery układające się w napis „Gwiezdne wojny” wybuchają na ekranie. Potem już następują luźno ze sobą powiązane wydarzenia. Razem z Lukiem znajdziemy się na Hoth, gdzie zobaczymy jak nasz młody Jedi pokonuje maszyny kroczące.... dosiadając ich. Odwiedzimy bazę w asteroidzie, gdzie spotkamy Hana Solo i Leię, a w międzyczasie pokazany zostanie nam krążownik Lorda Vadera oraz sam mroczny Sith. Najbardziej zaskakująca jest jednak końcówka filmu. Nie zdradzę, ale te krążowniki lecące nad miastem.... To trzeba zobaczyć!
Film pod względem technicznym prezentuje się nienajgorzej, natomiast pod względem fabuły... Jej właściwie w filmie nie ma. Nie jest to jednak specjalną przeszkodą. Nie zapominajmy, że filmik ma tylko zaprezentować możliwości twórców, ale z drugiej strony jak pokazał nam SIB można to zrobić w o wiele ciekawszy i bardziej zaskakujący sposób. Ale to tylko tak na marginesie. Wróćmy jednakowoż do strony technicznej przedsięwzięcia. Część ujęć był kręcona na niebieskim tle, pozostałe natomiast, są w pełni wygenerowane przez komputer. Należy wspomnieć jeszcze o całkowicie niecyfrowej przedostatniej scenie. Bardzo dobrze prezentują się ujęcia kosmosu, czy lotu przez pole asteroidów w przeciwieństwie do scen w których pokazane są wnętrza statków czy baz. Te ostatnie wyglądają na niedopracowane i przygotowane w ostatniej chwili. Źle prezentują się szturmowcy – wykonują masę dziwnych ruchów rękami, ale być może takie było po prostu założenie twórców, którzy chcieli najwidoczniej pokazać, że szturmowcy to banda idiotów.
Kostiumy są zdecydowanie symboliczne, ale to nie razi. Najciekawiej prezentuje się Vader, który w jednych ujęciach jest postacią wykreowaną przez komputer, innym razem jest grany przez aktora ubranego w hełm i... maskę przeciwgazową.
Przyjrzyjmy się (a raczej przysłuchajmy) oprawie dźwiękowej. Tutaj chłopakom z Virtual Magic należy się wielki plus. Dolby Surround i w połączeniu z muzyką Williamsa i dobrze nagranymi odgłosami to ogromna zaleta tego filmu. Jako dodatkową pochwałę powiem, że w żadnym z polskich fanfilmów nie słyszałem tak dobrego dobrania muzyki do akcji na ekranie!
„Gwiezdne wojny’99” są dobrą produkcją. Niektóre ujęcia (na przykład ostatnie) stoją na bardzo wysokim poziomie, Dźwięk to po prostu wzór! Bez wątpienia wrócicie do tej produkcji kilkakrotnie i za każdym razem uśmiechniecie się widząc C3PO ubranego w coś podobnego do złotej folii aluminiowej czy Lorda Vadera mówiącego po rosyjsku. Naprawdę dobra produkcja, mająca pewne niedociągnięcia. Ale któż jest doskonały?
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Pomysł: 6/10 Efekty Specjalne: 6/10 Udźwiękowienie: 9/10 Dobór muzyki: 10/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,67 Liczba: 9 |
|
Darth szYMOR2006-12-24 13:30:43
Jak na pierwsze Star Wars to Fajne ale sa nie dobory.Daje 8
Adela2006-03-12 16:34:23
To było takie se. 4/10
Darth Raven2005-09-24 22:22:46
Ale gdzie to ściągnąć????????????
Misiek2004-09-12 19:06:13
To był pierwszy fanfilm, jaki oglądałem, i wkręciłmi się mocno... daję 9 ;-)
Sky2004-08-15 19:04:33
kompletnie mi się nie podobał... zwłaszcza Han i Leia, gdyby ich relacje były przynajmniej trochę śmieszne... 3/10.
Taag Bha Den Fell2004-07-13 10:33:36
Taki sobie film, oglądałem go i nie dostrzegłem nic ciekawego. Daje 5