Recenzja Lorda Sidiousa
Po zakończeniu serii „Vector” odnoszę wrażenie, że faktycznie „Dziedzictwo” zostało odmienione. Niekoniecznie w jakiś radykalny sposób, nie jest to też bynajmniej nowy kierunek, ot sytuacja która się wyklarowała wydaje się być dopiero początkiem właściwej historii. Czy wszystko wcześniejsze, włącznie z Kraytem to tło? Wprowadzenie? Jeśli tak, to Ostrander zastosował ciekawy wybieg, gdyż kolejne komiksy nie tyle stanowią osobne historie, co raczej są scenami w wielkim dramacie, które jedynie przedstawiają pewien wątek.

Podoba mi się ten komiks także ze względu na jego polityczną niejednoznaczność. Wcześniej rysował się w miarę jednolity podział na złych Sithów i resztę, których być może poprowadzi potomek rodu Skywalkerów do zwycięstwa. Tyle, że czasy prostej galaktyki skończyły się, ze sto lat temu, teraz jest inaczej, nic już nie jest takie proste, takie łatwe do określenia. I to mnie się bardzo podoba. Z tym, że znów podstawowy minus jest taki, że Ostrander daje nam tylko posmakować swojego dzieła, ale musimy jeszcze długo czekać, nim będziemy mogli rozpocząć właściwe ucztowanie.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 8/10 Klimat: 8/10 Rozmowy: 8/10 Rysunki: 9/10 Kolory: 8/10 Opis świata SW: 9/10 |
Temat na forum
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,64 Liczba: 11 |
|
SW-Yogurt2019-12-16 18:24:38
Całkiem nieźle narysowana całkiem dobra historia. Lepiej, niż ostatnie kawałki.
Koniec pięćdziesiątego drugiego DeA.
Dark Count2018-11-25 17:55:32
Co tu dużo pisać, chyba pierwszy naprawdę udany filler w serii Legacy. Historie z Stazim jawiły mi się do tej pory jako zbyt patetyczne i naiwne, tutaj jest inaczej. Jesteśmy świadkami ciekawej gry politycznej, na której szali leży trwałość sojuszu imperialno-republikańskiego przeciwko Sithom. Niby chodzi o różnicę w ideologi i metodach obydwu sprzymierzeńców, ale na wojnie liczy się pragmatyzm i ten komiks wyśmienicie to obrazuje. Sam Stazi zresztą na początku stwierdza że "imperialni strzelający w innych imperialnych to nie jego problem", ale po chwili dochodzi do wniosku że może opowiedzieć się za jedną ze stron, żeby mieć lepszą pozycję i autorytet w rozmowach z Felem. Tak jak powiedział "tu nie chodzi o jeden statek, tu chodzi o charakter naszej współpracy". Bardzo solidny komiks.
7,5/10
Louie2015-06-20 00:01:23
Kolejny fajny przerywnik od przygód Cade`a i spółki. Losy Gara Staziego to też jeden z moich ulubionych fragmentów Legacy, więc sympatycznie mi się to czytało. Dawno w komiksach SW nie widziałem tak fajnie narysowanej bitwy w kosmosie. Cieszy fakt, że fabuła jest troche poważniejsza, nie ma tu tradycyjnego podziału: dobrzy kontra źli, a dwóch nie zgadzających się ze sobą sojuszników. Fajnie to obrazuje skomplikowaną sytuacje polityczną w Galaktyce. Jest wspólny wróg, ale to nie znaczy, że nie istnieją różnice i zgrzyty pomiędzy sprzymierzeńcami w walce z nim. Fajnie to się też wiąże z wydarzeniami z "Fight another day", gdzie Rycerz Imperialny staje naprzeciw swojego dawnego sprzymierzeńca. Ten prawdopodobnie zdaje sobie sprawę z tego, że Imperium Krayta jest złe, ale ślubował lojalność wobec tronu i jej dotrzyma. W czasach rządów One Sith nic nie jest czarno-białe - i to mi się strasznie w Legacy podoba. Poza tym Gar Stazi oficjalnie przyznaje, że reprezntuje GS - ciekawie się to czyta mając świadomość, że w przyszłości zaowocuje to triumwiratem rzadów.
Przyjemny komiks, 7/10