Tytuł oryginału: The Colossus of Destiny Scenariusz: Jeremy Barlow Rysunki: Fillbach Brothers Tusz: Rhonda Pattison Tłumaczenie: brak Wydanie PL: brak Wydanie USA: Dark Horse 2009 |
Recenzja Urthony
Mace Windu jest jednym z tych Jedi, których fani darzą dużą sympatią. Być może jest to zasługa grającego tę postać w nowej trylogii Samuela L. Jacksona, a może niezliczonych ilości parodii filmowych, w których Mace przedstawiany jest czasem jako rzucający nieraz wulgarnymi tekstami twardziel. Jego książkowa kariera rozpoczęła się w "Punkcie Przełomu" Matthew Stovera... i od tego czasu nie doczekaliśmy się powieści z dzielnym Korunem - przewija się jedynie w adaptacjach filmów.
Komiksowe dzieje Mace'a są już lepiej udokumentowane. Jedną z takich historii jest wydany we wrześniu ubiegłego roku "The Colossus of Destiny" stanowiący część serii The Clone Wars. Akcja toczy się w pierwszych latach Wojen Klonów. Mistrz Windu przybywa na planetę Simocadia, okupowaną przez Separatystów. Na powierzchni stacjonują też siły Republiki, które rozpoczęły wydobywanie agrocite - cennego minerału służącego do tworzenia broni. Aby zmusić najeźdźców do opuszczenia planety, książę Yojan postanawia obudzić mechanicznego przedstawiciela rasy, która dawno temu rządziła Simocadią.
Mimo swojej kreskówkowej oprawy, za którą odpowiadają Matt i Shawn Fillbachowie, jest to poważna historia o przyjaźni i poświęceniu, przypominająca nieco wydaną w Star Wars Komiks historię "Jedi: Yoda". Podobnie jak tam, tu również Mace jest przyjacielem rodziny królewskiej i tak samo jak w poprzednio wymienionym komiksie, zakończenie odbiega od typowego. Rysunki są dobre, utrzymane nieco w stylistyce serialu. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie historii przybycia Mace'a na Simocadię w czasach jego młodości i pokazanie walki z najeźdźcami, po odparciu którego zrodziła się przyjaźń między nim a członkami rodu panującego. Te kadry utrzymane są w tonacji sepii i opowiadane z perspektywy simocadiańskiego historyka.
Wydanie jest poręczne, niewielkie, ma 80 stron, na kredowym papierze.
"The Colossus of Destiny" można polecić nie tylko miłośnikom Mace'a, ale też tym, którzy szukają poważniejszej lektury z czasów Wojen Klonów, a którym nie przeszkadzają nieco kreskówkowe rysunki i bajkowe pomysły (tytułowy kolos).
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 9/10 Klimat: 8/10 Rozmowy: 8/10 Rysunki: 8/10 Kolory: 9/10 Opis świata SW: 8/10 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Kolejny komiks z cyklu „Wojny Klonów” i to jeszcze spod pióra Barlowa. Niestety, tym razem autor nie popisał się najlepiej.
W sumie potencjał komiksu był. Przede wszystkim Mace Windu, bracia Fillbach, no i gigant. Czy poszedłby w stronę starcia Davida z Goliatem, czy raczej innych opowieści o Macie Windu. Tu na myśl przede wszystkim przychodzi serial Tartkaovsky’ego i Dantooine. Najbardziej podobna lokacja. Zresztą Mace Windu jakoś nie przypomina tu postaci z serialu Filoniego, wizualnie wciąż bliżej mu do dawnej wersji. Niestety Barlow poszedł zupełnie innym tropem, nie tylko odchodząc od tego, co było dotychczas, ale zostawiając właściwie Wojny Klonów. One pełnią tu rolę tła, a historyjka równie dobrze mogłaby się dziać wiele lat wcześniej. W pewnym sensie dość mocno przypomina ona wiele innych opowieści, o księżniczkach, rycerzach Jedi. Mam wrażenie, że tym razem nie wyszło, może i pomysł był dobry, ale niestety bardziej wygląda to jak złożenie kilku różnych w jeden. Pewnie, gdyby zrobić z nich osobne historyjki wyszłoby to o wiele lepiej. A tak? Mam wrażenie, że przymus zbicia tego w jedno najlepiej widać właśnie w starciu z kolosem. Byłoby genialne, gdyby współgrało z resztą. Natomiast wycięcie go i zastąpienie walką z czymś innym w ogóle nie zmienia historii. I to jest moim zdaniem problem.
Tym razem żółta kartka. Nie udało się, przekombinowano.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 4/10 Klimat: 5/10 Rozmowy: 6/10 Rysunki: 7/10 Kolory: 6/10 Opis świata SW: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 4,00 Liczba: 2 |
|
Nestor2010-02-11 20:21:10
Najmniej theclonwarsowy album z serii kwartalników. Pomysły w miarę dobre, aczkolwiek nie wykorzystano ich potencjału, przez co wyszedł oklepany komiks w stylu Jedi Hero. 4/10 (dałbym 2/10 ale yło kilka śmiesznych momentów)