Autor: John Whitman Oryginalny tytuł: Galaxy of Fear #4: The Nightmare Machine Wydanie PL: brak Wydanie USA: Bantam Spectra 1997 Przekład: --- Okładka: Steve Chorney Stron: 138 Cena: 4,99 USD |
Recenzja Lorda Sidiousa
Czwarty tom tej przedziwnej młodzieżowej serii jest trochę inny od poprzednich. Przede wszystkim sprawia wrażenie jakby był już dostosowany do czytelnika - nie ma tu przedziwnych katastrof czy potworów, jest coś innego - strach i w niektórych miejscach, całkiem fajnie wykorzystany.
Książeczka trochę zmienia wymowę całej serii, przede wszystkim już teraz wiemy, że istnieje coś takiego jak projekt Screamcast, który składał się z pięciu elementów, trzy już poznaliśmy, czwarty to właśnie maszyna koszmarów, a piąty dopiero nas czeka. Druga sprawa to tajemniczy Sha'do, który nazywa się Gob, okazuje się, że razem z wujkiem Hooliem pracował przy projekcie Screamcast. Stąd jego wiedza na temat niebezpieczeństw, które dotychczas obserwowaliśmy. Na powód jego obecności pewnie przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Szczerze mówiąc nadanie serii takiego tonu, może nie tyle wychodzi jej na dobre, co prawda trochę ją uprzeciętnia, ale już nie łapię się za głowę z pytaniem „To są Gwiezdne Wojny”? Sprawia, że całość jest bardziej zjadliwa (tak jak cały ten tom). Problem tkwi w tym, że to zwrot akcji, którego autor wcześniej nie planował i to niestety widać. Gdyby patrzeć logicznie (co jest raczej niewskazane w tej serii – dowód: założenie, że jeżeli ktoś szuka dwojga dzieci i droida, to znaczy, że jeśli do nich dołączy dorosły, to mogą bezpiecznie się szlajać, bo przecież nikt nie szuka dwojga dzieci i dorosłego oraz droida) byłby klops, a tak nikt się tym nie przejmuje.
Druga sprawa to sama maszyna koszmarów. Jest ona częścią Holograficznego Parku Rozrywki, który zdecydowanie bardziej przypomina holodeck ze Star Treka, niż hologram z SW. Okazuje się, że nikt nawet nie wie, ilu jest zwiedzających, bo by całość była popularniejsza, hologramy również zwiedzają park. Tytułowa maszyna zaś potrafi odczytywać myśli i tworzy hologramy tego, co najbardziej przeraża daną osobę. Zabawa jednak zaczyna się, gdy maszyna wariuje (wiemy, że to celowy element projektu Screamcast), i dalej akcja jak w Star Treku, gdy wysiada holodeck a uwięzieni w nim muszą walczyć o swoje życie w zaprogramowanym świecie, bądź jak w filmie „Świat Dzikiego Zachodu”. Mamy tu też najlepszą, póki co, zmyłkę w serii związaną z obawami o intencje wujka Hoole'ego.
Reszta, cóż po pierwsze tym razem pojawia się Ladno, który chce kupić ten park, oraz nawiązania do EU - Whaladony z Skylarków wracają, acz w przerażająco innej formie. Mnie najbardziej podobała się rola Landa. I tym razem znów muszę pochwalić autora, nasz galaktyczny przedsiębiorca decyduje się na zwiedzanie parku wraz z dziećmi, by móc ocenić reakcję najbardziej interesującej go grupy docelowej. Nie wiem, czy to przebłysk intelektu, czy co, ale to się jakoś jeszcze trzyma kupy.
Tym razem główny minus, to oczywiście poza zwariowaną logiką, to sposób pisania. Książeczka jest rozwleczona, przez to dość nudna, podczas gdy tym razem autor bardzo dużo z niej wykrzesał. Jednak nie sprawia to, bym miał chęć sięgnąć po dalsze tomy.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 3/10 Klimat: 1/10 Opis świata: 2/10 Rozmowy: 2/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 3,00 Liczba: 2 |
|
Rusis2010-07-03 10:51:25
The Nightmare Machine było tak absurdalnie niedorzeczne, że aż przez to śmieszne :D