Oryginalny tytuł: Star Wars: The Clone Wars: The Holocron Heist Autor: Rob Valois Zdjęcia: Lucasfilm Wydanie PL: --- Wydanie USA: Grosset & Dunlap 2009 Przekład: --- Stron: 48 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Muszę przyznać, że tym razem jestem pod wrażeniem tej króciutkiej pozycji. Jak łatwo zgadnąć, autorem jest Rob Valois, chyba jedyna osoba ze stajni Grosset & Dunlap, która potrafi utrzymać jakiś poziom.
Oczywiście, co jest chyba jasne, nie jest to wierne odtworzenie odcinka, a raczej w sposób smakowity opowiedziana historia samego wykradzenia holokronu. Bez zbędnych trupów, wybuchów, niebezpiecznych sytuacji i całego mroku, którzy próbują przemycać autorzy serialu. Nie jest to też grzeczna bajeczka, skoro główne skrzypce gra antybohater – Cad Bane. Coś pomiędzy, ale jeszcze opowiedziane na tyle delikatnie, by rodzice się nie oburzyli, co sprzedaje się ich pociechom. Zadziwiające jednak jest to, że nawet po wycięciu kilku wątków i scen, całość trzyma się kupy. To chyba zasługa ograniczania się – coś z czym autor miał problemy w Captured, gdzie zbytnio rozciągnięty scenariusz (dwóch odcinków), nie zmieścił się w sposób sensowny w książeczce. Tu mamy adaptację jedynie głównego wątku The Holocron Heist, mało tego autor zostawia nas w takim miejscu, że wiemy, że to jeszcze nie koniec. W jaki sposób Grosset & Dunlap dokończy tę opowieść, na razie jeszcze nie wiadomo. Powiem tylko tyle, że to chyba najlepsza z tych wszystkich książeczek bazujących na odcinkach, może dlatego, że sam scenariusz był w miarę ciekawy, inny od tego, z czym mieliśmy już do czynienia?
Jednak jeszcze bardziej zaskoczyła mnie znajomość świata, Rob Valois powoli zaczyna odkrywać holokron Lucasfilmu i to widać. Podobnie jak w kilku poprzednich pozycjach, na początku mamy słowniczek, który tłumaczy trudniejsze terminy. Gdy zobaczyłem nazwę Clawdite, już poczułem się zaskoczony, a przeczytałem, że rasa ta pochodzi z planety Zolan, szczęka mi opadła. Z dwóch powodów. Sam nie pamiętałem tego faktu, a drugi to poziom znajomości świata w wielu innych pozycjach tego wydawnictwa. Tam nawet stworzenia, których nazwy były znane, bywały wymieniane w sposób opisowy, unikając nazwy własnej. Tu nie tylko pada, ale też i zaczynają pojawiać się informacje spoza kadru. Moim zdaniem to olbrzymi postęp, bo jeszcze kilka miesięcy temu, przy opisie Cato Parasitti, prawdopodobnie nie mielibyśmy informacji o jej rasie. Byłaby jedynie opisywana jako zmiennokształtna.
Na koniec warto też dodać, że to pierwsza książeczka związana z drugim sezonem. Widać to także po oprawie graficznej.
Powiem tak, dla mnie w tych książeczkach młodzieżowych przede wszystkim ważne jest to, by szanować odbiorcę. Rob Valois to robi (dobra, zdarzyła mu się wpadka, ale można to wybaczyć). Mało tego, autor powoli zaczyna wykazywać inicjatywę i zaciekawienie światem, który opisuje. Mam nadzieję, że to dobra wróżba. I mam nadzieję, że dzieciakom, do których jest to adresowane, również się to podoba, bo chętnie widziałbym, by kolejne pozycje trzymały właśnie przynajmniej ten poziom.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 9/10 Jakość zdjęć: 5/10 Jakość informacji: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,00 Liczba: 1 |
|