Recenzja ogóra
Każdy kto choć raz oglądał „Imperium Kontratakuje” dobrze wie kim jest Boba Fett. W całym filmie wypowiedział raptem kilka słów a jednak stał się postacią kultową na całym świecie. Nic więc dziwnego, że wielu fanów utożsamia się z nim, zagłębia w historię, otoczoną aurą tajemniczości. Na tym właśnie polega cała magia Gwiezdnych Wojen, gdzie każdy bohater choćby pojawił się na ekranie kilka sekund, posiada własną historię. Boba Fett oprócz książek i komiksów jest także bohaterem przeróżnej fanowskiej twórczości od fan artów poprzez opowiadania a na fanfilmach kończąc. Jednym z nich jest właśnie „Wrath of the Mandalorian”, którego akcja rozgrywa się 10 lat po zakończeniu Wojen Klonów. W Galaktyce dawno zapanował nowy ład a bezwzględne Imperium tropi ostatnich Rycerzy Jedi, którzy przeżyli Wielką Czystkę. Imperator aby móc rządzić w spokoju postanawia zatrudnić łowców nagród aby dokończyli eksterminacji Strażników Pokoju. Boba Fett ogarnięty żądzą zemsty za śmierć swojego ojca, postanawia pomóc Imperium i wraz z oddziałem szturmowców udaję się z misją na planetę Kashyyyk.
Fabuła „Wrath of the Mandalorian” opiera się w głównej mierze na pomyśle wyeksploatowanym dosłownie do granic możliwości. Po raz kolejny odnajduje się garstka Jedi, którzy muszą stawić czoła okrutnej tyranii Imperatora i ponieść niestety srogą klęskę. Historia na pierwszy rzut oka wydaję się płytka i mdła, jednak dzięki postaci Boby Fetta staję się opowieścią o człowieku, który za wszelką cenę, nie zważając na wszystko wokoło postanawia zemścić się na Jedi za śmierć swojego ojca. Łowca nagród pomagając Imperium w tropieniu i eliminacji kolejnych Rycerzy ma nadzieję, że prędzej czy później spotka na swojej drodze Mace'a Windu. Jak na ironię cały „wątek zemsty” pozwala nam odkryć ludzką twarz Fetta, któremu momentami bliżej do wizerunku wykreowanego na kartach powieści „Braterstwo Krwi” niż do obrazu bezwzględnego i cichego mordercy dobrze znanego nam z filmów. Wydawać się może, że robi wszystko co może aby tylko pomścić swojego ojca - jedyną osobą, którą tak naprawdę kochał i podziwiał.
Wygląd bohaterów sprawia pozytywne wrażenie choć grupka pięciu Jedi ukrywających się na Kashyyyk, momentami wygląda strasznie „filmowo”. Szczególnie w oczy rzucają się dwaj Rycerze, którzy przypominają Barrissę Offee i Plo Koona, dopiero napisy końcowe pozwalają rozwiać wszelkie wątpliwości. Reszta wypada lepiej, zarówno pod względem charakteryzacji jak i gry aktorskiej. Ciekawym rozwiązaniem okazało się „ubranie” szturmowców w zbroje, które nosiła Wielka Armia Republiki u schyłku Starej Republiki.
Efekty specjalne stoją na wysokim poziomie jak na standardy fanfilmowe. Wprawdzie w ciągu 10 minut na ekranie możemy zobaczyć raptem kilka ujęć, w których wykorzystano grafikę komputerową, jednak są one dobrej jakości i nie kłują specjalnie w oczy. Modele gwiezdnych niszczycieli, maszyn kroczących AT-ST oraz Slave I zostały wykonane starannie. Jedynie ogień oraz ostrza mieczy świetlnych wyglądają lekko niedopracowanie zaś scenografia finałowej potyczki między Vaderem a Bobą wydaję się strasznie „płaska”. Sama walka ukazuje Bobę jako dobrze wytrenowanego wojownika, który nawet ze skrajnie beznadziejnych sytuacji potrafi wyjść obronną ręką.
Wszystkie dźwięki i odgłosy we „Wrath of the Mandalorian” są czyste i dobrze słyszalne. Nawet głos Vadera jest dobrze zrobiony i blisko mu do pierwowzoru, co w produkcjach fanowskich nie zawsze sie udaję. W tle oczywiście nie mogło zabraknąć dobrze znanych motywów muzycznych autorstwa Johna Williamsa.
„Wrath of the Mandalorian” jest fanfilmem, który warto obejrzeć. Mimo kilku drobnych niedociągnięć całość robi olbrzymie wrażenie a odszukiwanie ukrytych smaczków tylko umila seans. Polecam każdemu, zarówno zwykłemu fanowi, który chciałby obejrzeć coś ciekawego związanego z jego ulubionym uniwersum jak i Fandalorianinowi. Zapewniam że czas spędzony na oglądaniu na pewno nie będzie czasem straconym.
***
Reżyseria: Kelly Dollen
Scenariusz: Kelly Dollen
Obsada: Dave Hankin, Steve Carrol, David Wallen, Kelly Dollen, Ben Fletcher
Muzyka: Brian Sadler
Data premiery: 6 lipca 2008
Czas projekcji: ok. 10 min.
Strona projektu
Wersja do ściągnięcie (DIVX)
„Wrath Of The Mandalorian” (YouTube)
Galeria z produkcji
Każdy kto choć raz oglądał „Imperium Kontratakuje” dobrze wie kim jest Boba Fett. W całym filmie wypowiedział raptem kilka słów a jednak stał się postacią kultową na całym świecie. Nic więc dziwnego, że wielu fanów utożsamia się z nim, zagłębia w historię, otoczoną aurą tajemniczości. Na tym właśnie polega cała magia Gwiezdnych Wojen, gdzie każdy bohater choćby pojawił się na ekranie kilka sekund, posiada własną historię. Boba Fett oprócz książek i komiksów jest także bohaterem przeróżnej fanowskiej twórczości od fan artów poprzez opowiadania a na fanfilmach kończąc. Jednym z nich jest właśnie „Wrath of the Mandalorian”, którego akcja rozgrywa się 10 lat po zakończeniu Wojen Klonów. W Galaktyce dawno zapanował nowy ład a bezwzględne Imperium tropi ostatnich Rycerzy Jedi, którzy przeżyli Wielką Czystkę. Imperator aby móc rządzić w spokoju postanawia zatrudnić łowców nagród aby dokończyli eksterminacji Strażników Pokoju. Boba Fett ogarnięty żądzą zemsty za śmierć swojego ojca, postanawia pomóc Imperium i wraz z oddziałem szturmowców udaję się z misją na planetę Kashyyyk.
Fabuła „Wrath of the Mandalorian” opiera się w głównej mierze na pomyśle wyeksploatowanym dosłownie do granic możliwości. Po raz kolejny odnajduje się garstka Jedi, którzy muszą stawić czoła okrutnej tyranii Imperatora i ponieść niestety srogą klęskę. Historia na pierwszy rzut oka wydaję się płytka i mdła, jednak dzięki postaci Boby Fetta staję się opowieścią o człowieku, który za wszelką cenę, nie zważając na wszystko wokoło postanawia zemścić się na Jedi za śmierć swojego ojca. Łowca nagród pomagając Imperium w tropieniu i eliminacji kolejnych Rycerzy ma nadzieję, że prędzej czy później spotka na swojej drodze Mace'a Windu. Jak na ironię cały „wątek zemsty” pozwala nam odkryć ludzką twarz Fetta, któremu momentami bliżej do wizerunku wykreowanego na kartach powieści „Braterstwo Krwi” niż do obrazu bezwzględnego i cichego mordercy dobrze znanego nam z filmów. Wydawać się może, że robi wszystko co może aby tylko pomścić swojego ojca - jedyną osobą, którą tak naprawdę kochał i podziwiał.
Wygląd bohaterów sprawia pozytywne wrażenie choć grupka pięciu Jedi ukrywających się na Kashyyyk, momentami wygląda strasznie „filmowo”. Szczególnie w oczy rzucają się dwaj Rycerze, którzy przypominają Barrissę Offee i Plo Koona, dopiero napisy końcowe pozwalają rozwiać wszelkie wątpliwości. Reszta wypada lepiej, zarówno pod względem charakteryzacji jak i gry aktorskiej. Ciekawym rozwiązaniem okazało się „ubranie” szturmowców w zbroje, które nosiła Wielka Armia Republiki u schyłku Starej Republiki.
Efekty specjalne stoją na wysokim poziomie jak na standardy fanfilmowe. Wprawdzie w ciągu 10 minut na ekranie możemy zobaczyć raptem kilka ujęć, w których wykorzystano grafikę komputerową, jednak są one dobrej jakości i nie kłują specjalnie w oczy. Modele gwiezdnych niszczycieli, maszyn kroczących AT-ST oraz Slave I zostały wykonane starannie. Jedynie ogień oraz ostrza mieczy świetlnych wyglądają lekko niedopracowanie zaś scenografia finałowej potyczki między Vaderem a Bobą wydaję się strasznie „płaska”. Sama walka ukazuje Bobę jako dobrze wytrenowanego wojownika, który nawet ze skrajnie beznadziejnych sytuacji potrafi wyjść obronną ręką.
Wszystkie dźwięki i odgłosy we „Wrath of the Mandalorian” są czyste i dobrze słyszalne. Nawet głos Vadera jest dobrze zrobiony i blisko mu do pierwowzoru, co w produkcjach fanowskich nie zawsze sie udaję. W tle oczywiście nie mogło zabraknąć dobrze znanych motywów muzycznych autorstwa Johna Williamsa.
„Wrath of the Mandalorian” jest fanfilmem, który warto obejrzeć. Mimo kilku drobnych niedociągnięć całość robi olbrzymie wrażenie a odszukiwanie ukrytych smaczków tylko umila seans. Polecam każdemu, zarówno zwykłemu fanowi, który chciałby obejrzeć coś ciekawego związanego z jego ulubionym uniwersum jak i Fandalorianinowi. Zapewniam że czas spędzony na oglądaniu na pewno nie będzie czasem straconym.
***
Reżyseria: Kelly Dollen
Scenariusz: Kelly Dollen
Obsada: Dave Hankin, Steve Carrol, David Wallen, Kelly Dollen, Ben Fletcher
Muzyka: Brian Sadler
Data premiery: 6 lipca 2008
Czas projekcji: ok. 10 min.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Fabuła: 8/10 Efekty Specjalne: 6/10 Walki/pojedynki: 7/10 Dźwięk: 7/10 Muzyka: 7/10 |
Strona projektu
Wersja do ściągnięcie (DIVX)
„Wrath Of The Mandalorian” (YouTube)
Galeria z produkcji
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,21 Liczba: 14 |
|
Jedi-Lord2010-08-27 02:36:10
Sredniawy
Darth Morthis2010-06-04 16:09:39
Dla mnie jak na fan film to jest super a Ci co maja wątpliwości niech sami spróbują nakręcić lepszy, Tak bym rzekł.
Cuyir2010-01-13 16:35:02
Mnie się podobał nie mam żadnych zastrzeżeń ale objawienie to to nie jest.
Kacper2009-11-11 14:38:59
Mogli przyłożyć się bardziej do pojedynku Boba VS Vader, a mniej skupić się na zabijaniu Jedi
Kaysh2009-09-15 21:47:42
Dobrze jest :P
DarthSyndrius2009-09-08 14:50:44
całkiem fajny fanfilm ale mógł być lepszy
Nestor2009-09-01 10:30:42
W filmiku są genialne wstawki, nie podobało mi się wszystko, ale dla niektórych momentów warto sobie ten fan film obejrzeć.