Tytuł oryginału: Star Wars Tales #4: Sand Blasted Scenariusz: Kilian Plunkett Rysunki: Kilian Plunkett Litery: Vickie Williams Kolory: Dave Nestelle Tłumaczenie: Zbyszek Grzędowicz Wydanie PL: Egmont 2012 w SWK #8/2012 Wydanie USA: Dark Horse 2000 w Star Wars Tales 4 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Kilian Plunkett, artysta nieszablonowy, rysownik, scenarzysta, twórca okładek, ale też i - przynajmniej teraz - rysownik konceptów „The Clone Wars”. Wśród tych wszystkich elementów należy jeszcze pamiętać o jednym, twórca ten to fan, który mógł zacząć pracę nad swym ukochanym uniwersum. Efekty widać.
Cały scenariusz jest jakby prowadzony dwutorowo. Pierwszy, właściwie główny, koncentruje się na nowych bohaterach, typkach spod ciemnej gwiazdy, pracującymi na usługach Jabby (Big Gizz i Spiker). Cóż, pomijając wszystko inne, jest to fabuła przyjemna, acz jednocześnie niczym nie wyróżniająca się, żeby nie powiedzieć nijaka. Nie bije po oczach, ale też nie czuje się emocji, czy specjalnej więzi z postaciami. Z drugiej strony mamy jednak perełkę, dla starych wyjadaczy, którzy niejedną noc spędzili grając w Dark Forces. Pojawiają się przede wszystkim generał Mohc i jego projekt Ciemnych szturmowców. Cała akcja dzieje się już oczywiście po wydarzeniach z gry, ale jeden z tych szturmowców przeżył. Resztę można sobie dopowiedzieć.
Oczywiście nawiązania do gry to jedno, ale nie wszystko. Główne postaci pochodzą z komiksu Cienie Imperium (który ilustrował Plunkett), i to razem z nawiązaniem do „Dark Forces” jest dla mnie najlepszą stroną komiksu. Mocno związania nie tylko z EU, ale dwoma wielkimi filarami EU z lat 90., dziś w pewien sposób zapomnianymi. Próba połączenia klimatów tych dwóch opowieści, dopowiedzenia do nich czegoś, to już samo w sobie jest warte odnotowania. Efekt może nie rzuca na kolana, może właśnie dlatego, że miast odkrywać fabułę, najbardziej cieszę się przy przypominaniu sobie powiązań?
Myślę, że poprzeczkę postawiono bardzo wysoko, nie jestem pewien czy udało się stworzyć dzieło, które broniłoby się samo. Ale gdy dodamy skąd, ono wyrosło, trudno nie podejść do tej historyjki emocjonalnie. Gizz i Spiker to leszcze, które nikną w tle, ale Cienie, ale Ciemni szturmowcy... Tych dwóch ostatnich rzeczy nie da się tak łatwo zapomnieć, dobrze, że ktoś z twórców o nich jeszcze pamięta.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 7/10 Rysunki: 7/10 Kolory: 6/10 Opis świata SW: 10/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,47 Liczba: 15 |
|