Recenzja Nestora
47 numer serii Marvel Comics Star Wars opowiada dość swobodną historię o przygodzie naszych ulubionych droidów – R2-D2 i C-3PO na planecie robotów. Planeta ta kryje w sobie wiele tajemnic, na których rozwiązaniu będzie zależeć filmowym bohaterom. Fabuła komiksu nie jest związana z innymi zeszytami, jest to po prostu zwykły one-shot.
Okładka komiksu prezentuje nam prostą scenkę: ucieczkę droidów przed innymi droidami, jest ona dość komiczna i to z paru przyczyn. Głównie przez błędy rysowników, które dla osoby oglądającej przynajmniej filmy, są kardynalne. Największym grzechem duetu Infantino-Day jest przekręcenie R2-D2. Otóż mały baryłkowaty astromech ma swoją trzecią nogę z tyłu, co mu nie przeszkadza w ucieczce. W zeszycie natomiast zapomniano zupełnie o tej trzeciej nodze, dzięki czemu R2-D2 porusza się po prostu na dwóch. Drugim okładkowym problemem jest natomiast C-3PO, który zupełnie zatracił robocie cechy na rzecz ucieczki przed innymi droidami. Daleko mu do tego pokracznego androida protokolarnego, tutaj ma swoim wyglądem bliżej do człowieka – poza złotym pancerzem, jaki go zdobi. Na szczęście scenka z okładki buduje dobry klimat i jest dobrą zapowiedzią, tego co czekać nas będzie wewnątrz komiksu.
Sposób w jaki opowiada się komiksową historię jest nowatorski, nie mieliśmy okazji czytać tak napisanego wcześniej numeru. Otóż zeszyt rozpoczyna się końcowy stronami, i akcja cofa się do samego początku, byśmy dowiedzieli się dlaczego R2-D2 i C-3PO wpadli w takie tarapaty. Jak się okazuje zaczęło się zupełnie niewinnie – Rebelia potrzebowała części zamiennych do odzyskanego z pola bitwy imperialnego droida bojowego. W tym celu Luke Skywalker i jego mechaniczni kompani lecą do Świata Droidów, by uzyskać odpowiednie komponenty. Jednak twórca dziwnego świata nie ma nawet zamiaru współpracować z kimkolwiek. A przez to filmowe droidy wpadają w problemy i próbują wydostać się z zabójczego Księżyca Kilgsone’a. Komiks stawia główny nacisk na droidy, ale nie na te znane nam z Epizodów, ale cały gatunek jaki reprezentują. Poruszany jest problem ich natury egzystencjalnej. Dziwnie to co prawda brzmi, ale warto zadać sobie pytanie samemu: czy droidy są szczęśliwe? Kilgson uważa, że nie i przez cały komiks próbuje to udowodnić, głównie za pomocą siły. Natomiast R2-D2 i C-3PO starają się go nieustannie przekonać, że „organiczni” nie są aż tak bardzo źli i droidy mogą z nimi żyć w pokoju. Czego najlepszym dowodem jest właśnie misja R2-D2 i C-3PO w Świecie Droidów. Wszystko to łączy się z okrutną zdradą jaka, dzięki czemu komiks stanowi świetną mieszankę akcji i morału. Dobrze do razem w jednej „pigułce” wygląda. Można sobie zadać wiele pytań po przeczytaniu tego zeszytu. I odpowiedzi mogą być zupełnie inne niż jakbyście ten proces przeprowadzili przed przeczytaniem komiksu. Wielki plus dla Archie Godwine’a za tak konstruktywne podejście do całości.
Odstrony artystycznej było niestety kiepsko. I to głównie ze względu na rysunki. O ile R2-D2 i C-3PO świetnie się sprzedają pod względem fabularnym, o tyle Infantino i Day nie potrafili nam ich odpowiednio przedstawić graficznie. Do tego dochodzą okładkowe wpadki, które powielają się w komiksie i powielenie schematu robota-buntownika. A można było tego wszystkiego uniknąć. Na domiar złego dochodzą pozornie soczyste kolory Glynis Wein, które męczą oko momentami. Róż nie za bardzo pasuje do wnętrza księżycowej bazy – tyle z tego komiksu wiemy.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 8/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 7/10 Opis świata SW: 7/10 Opis walk: 4/10 Rysunki: 4/10 Kolory: 3/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,80 Liczba: 5 |
|
SW-Yogurt2018-12-18 18:09:43
Jestem na nie. ~:/ Dobrze, że nie wystawiam ocen numerkowych. ~;)
timetravelprimer2014-02-02 16:04:40
Nie jestem pewien czy autor tego komiksu podjął się powielania schematu robota-buntownika. Jeśli dobrze pamiętam to chyba taki motyw jeszcze nie miał miejsca w uniwersum. Być może chodziło o powielanie schematu człowieka-cyborga? W każdym razie dobry numer, mam nadzieję, że to poruszanie spraw etycznych będzie coraz częstsze.
Bolek2012-12-23 13:02:41
nasz ulubiony duet droirdów znów atakuje. A rysunki nie są wcale takie złe. Różnorodność w maszynach na pewno urozmaica ten komiks.