Recenzja Stranglera
Drugi numer Marvelowskiej opowieści spod znaku Star Wars wyszedł w Stanach w sierpniu 1977 roku, pod tytułem "Six Against The Galaxy". Podobnie jak część pierwsza ma 31 stron (w tym kilka to reklamy). Akcja rozpoczyna się od zaatakowania Luke`a przez ludzi piasku, którzy następnie przeszukują jego śmigacz. Z pomocą przychodzi Ben Kenobi, który następnie zabiera go do swojego domu... Ale chyba każdy zna fabułe Gwiezdnych Wojen ;) Powiem jeszcze, że komiks kończy się w chwili, gdy Sokół Millenium z Hanem, Chewiem, Lukiem, Benem i droidami leci na Alderaan...
Dialogi są niczym wzięte z filmu... Jest jednak kilka "ciekawostek". Np. gdy Ben Kenobi razem z Lukiem oglądają hologram - księżniczka Leia mówi o swym ojcu... Bailu Antillesie, a nie Bailu Organie.
I present myself in the name of my
Father, Bail Antillies, Viceroy of Alderaan.
Uncle Ben!", a nie Owen ;)
Wypada coś powiedzieć o rysunkach - ich jakość jest mniej więcej taka sama, jak w pierwszej części, czyli pozostawia wiele do życzenia. A kolorystyka także nadal nie zachwyca. Dosyć ciekawie przedstawiono Tarkina - widać ten grymas na jego twarzy, a Chewbacca wygląda tak jak powinien, czyli groźnie.
Miesiąc później wyszedł kolejny odcinek z tej serii pod tytułem: "Death Star". Ale to już temat na następną recenzje.
W 1994 roku w USA ukazał się komiks "Classic Star Wars A New Hope #1" wydawnictwa Dark Horse, który jest przedrukiem pierwszych trzech części, wydanych w 1977 roku przez Marvel Comics. Scenariusz pozostał ten sam Roy`a Thomasa, rysunki Howarda Chaykina. Kolory Pameli Rambo. Okładkę opracował Arthur Adams (prezentujemy ją obok).
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 5/10 Klimat: 9/10 Rysunki: 3/10 Kolory: 3/10 Papier: 4/10 |
Recenzja Nestora
Drugi numer marvelowskiej serii komiksowej pod tytułem „Six Against the Galaxy” jest kontynuacją nowelizacji „Nowej Nadziei”. Akcja rozpoczyna się od momentu, w którym Jeźdźcy Tusken powalają Luke’a Skywalkera, a kończy na opuszczeniu przez tytułową szóstkę Tatooine. Owych sześciu, którzy sprzeciwią się Nowemu Ładowi to: Luke Skywalker, Obi-Wan Kenobi, Han Solo, Chewbacca oraz C-3PO i A2-D2. Do pełni szczęścia brakuje nam jeszcze księżniczki Leii.
Bardzo zaintrygowała mnie okładka tego komiksu. Przedstawia ona potyczkę z Kantyny w porcie kosmicznym Mos Eisley. Możemy zobaczyć jak Luke i Obi-Wan walczą z całą watahą obcych, którzy chcą ich rozerwać na strzępy. W dodatku Luke krzyczący: „Swing that lightsaber, Ben or we’re finished”. Dość wymowne, tym bardziej że całe zajście w Kantynie ogranicza się do pyskówki słownej i ścięcia ręki mieczem świetlnym. Okładki tego typu są nieodłącznym elementem Marveli, który bardzo mi się podoba i intryguje.
Komiks różni się trochę od filmu. To jeden z plusów adaptacji książkowych/komiksowych, nie są one dzięki temu powieleniem filmu. Wracając jednak do samych szczegółów. Przede wszystkim jest to robot, którego Darth Vader użył podczas przesłuchiwania księżniczki Leii, w filmie jest to okrągły, poruszający się na repulsorach IT-0, tu natomiast mamy humanoidalnego droida. No i jest jeden rarytas, o którym nie mógłbym zapomnieć, a mianowicie dostajemy odpowiedź na pytanie: kto strzelił pierwszy? W tym wypadku pierwszy strzela Han Solo, tak samo jak w oryginalnej wersji filmu. Może to być specjalna ciekawostka dla młodszych fanów, którzy nie mieli okazji jej oglądać. Następnym elementem, na który czytelnik z pewnością zwróci uwagę, jest postać Jabby. Przywykliśmy do opasłego Hutta, a tutaj natomiast jest on obcym, istotą humanoidalną o żółtej skórze. Ma białe wąsy z wystające z boków pyska i wielkie czarne oczy. Na końcu rozmowy między Hanem a Jabbą nie ma pochwały, że gangster jest wspaniałomyślną istotą ludzką. Większość dialogów jest nieznacznie pozmieniana, ale ta różnica nie razi specjalnie w oczy.
No i pozostaje nam ocenić kreskę i kolory. Rysownicy nadal popełniają jeden zasadniczy błąd, nie przykładają się przy rysowaniu postaci, przez co nie są one dokładnie odwzorowane. Koronnym przykładem są szturmowcy. Ich hełmy są różnych rozmiarów, przez co wyglądają strasznie. Na szczęście widujemy ich w komiksie rzadko. Darth Vader bardziej przypomina droida niż człowieka zakutego w zbroję. Złowrogie czerwone oczy i wyraz twarzy, który potrafi zabić samym spojrzeniem. Sceny walki też tutaj kuleją, a szkoda, bo mogłyby być mocną stroną komiksu. Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że coraz lepiej autorom wychodzi odtwarzanie świata Gwiezdnych Wojen.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 5/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 3/10 Rysunki: 5/10 Kolory: 3/10 Opis walk: 5/10 Opis świata SW: 2/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 6,00 Liczba: 7 |
|
SW-Yogurt2018-11-17 23:38:06
Kontynuacja opowieści, kontynuacja stylu, czyli nadal jest zabawnie. ~:) Cudowny Jabba. <3 Wciąż urocze "błędy" lub smaczki.
Nestor2007-09-12 12:28:23
Pamieta go znacznie wiecej osob niz Exar Kun (:!
Kyp Durron2004-11-15 11:13:17
Papirus z zamierzłej przeszłości, którą chyba tylko Exar Kun pamięta.