Autor: Jude Watson Oryginalny tytuł: The Ties That Bind Wydanie PL: brak Wydanie USA: Scholastic 2001 Przekład: --- Okładka: Cliff Nielsen Stron: 138 Cena: 5,99 USD |
Recenzja Lorda Sidiousa
I oto przed nami rozpoczyna się kolejna miniseria Ucznia Jedi, w pewien sposób znów podobna do ostatniej, ale niejako bliższa duchowi serii (przynajmniej w pierwszym tomie). I powiem tak, znów mi się podobał i znów jestem zadowolony.
Przede wszystkim Jude wraca do schematów serii, a nie schematycznych opowieści. Czyli po pierwsze Obi-Wan i Qui-Gon Jinn działają razem, właściwie przez większość czasu nie odstępują siebie na krok. Po drugie mamy jakąś tam planetę - New Apsalon, która specjalnie nie jest częścią Republiki, ot zacofany, świat na prowincji galaktyki, na którym sześć lat wcześniej Qui-Gon wraz z Tahl wypełniali swoją misję. Sam świat, tym razem niestety bez fajnego pomysłu, był wówczas podzielony na dwie frakcje - Cywilizowanych i Robotników. Ci pierwsi byli rządzącą mniejszością, ci drudzy zaś byli uciskani, a porządku pilnowała trzecia grupa - tajna policja, służba bezpieczeństwa czy coś w tym stylu zwana Doskonałymi. Sama planeta, no cóż nie jest szokująca, wręcz przeciwnie, przez to, że jest mniej odjechana, mniej udziwniona, wypada dużo gorzej, bo Watson musi się mierzyć z działalnością bezpieki w państwach quasi-komunistycznych. Jak ktoś ma o tym blade pojęcie, niech się na to nie zabiera. Widać brak znajomości podstawowych lektur jak „Rok 1984” czy choćby „THX-1138”, a jak ktoś żył w takim państwie jak PRL, to trochę z pożałowaniem patrzy na wymysły Amerykanki, która od razu stoi na przegranej pozycji. Choć trzeba pamiętać, że większość amerykanów to kupi. I nie tylko amerykanów.
Drugą bardzo dobrą rzeczą jest związek Qui-Gona i Tahl. To nie powinno stanowić dla nikogo niespodzianki, ale bardzo podobało mi się to, jak Watson nazywa wszystko po imieniu, a także wyznanie miłości, w którym brakuje wyświechtanego w filmie czy literaturze „Kocham Cię”. Dzięki temu odnosi się wrażenie, że postaci faktycznie są inaczej związane z sobą emocjonalnie, nie grają, zwłaszcza, że jako Jedi nie powinni. Jinn ma problemy by dojść do sedna, głównie dlatego, że musi się sam sobie przyznać, co czuje do Tahl. I prawdę mówiąc bardzo mi się to podobało, to chyba jeden z najlepszych fragmentów jaki stworzyła Jude Watson.
Całość może nie rzuca na kolana, jest przeciętna, ale, no właśnie jest jedno ale. Poziom do którego Jude potrafi się zniżyć. Jeśli się ma go w pamięci, to ta książeczka może nie jest szczytem marzeń, ale jest naprawdę pozycją, z której można być zadowolonym. I ja jestem. I życzyłbym sobie, aby inne jej książki były, co najmniej równie dobre jak ta.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 8/10 Klimat: 7/10 Opis świata: 6/10 Rozmowy: 5/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,00 Liczba: 4 |
|
Nestor2014-11-15 08:27:09
Wyjątkowo mnie to wszystko nudziło, niby śledztwo, ale kręcili się tylko dookoła ogona.