Tytuł oryginału: Star Wars Tales from Mos Eisley: Mostly Automatic Scenariusz: Bruce Jones Rysunki: Bret Blevins Litery: Michael Taylor Kolory: James Sinclair, Pamela Rambo Wydanie USA: Dark Horse Comics 1996 w Star Wars Tales from Mos Eisley Wydanie USA TPB: Dark Horse Comics 2008 w Omnibus: Early Adventures Tłumaczenie: Maciek Drewnowski Wydanie PL: Egmont w SWK #2/2014 Stron: 8 |
Recenzja Lorda Sidiousa:
To na prawdę zadziwiająca i wspaniała historyjka, przede wszystkim inna od tego, co znamy w Gwiezdnych Wojnach, bez wojen, bez przemocy, a o niesamowitej miłości i poświęceniu.
Tem Chesko, dziewięćdziesięcioletni staruszek siedzi w kantynie i sączy swój napój, rozmawiając i opowiadając swoją historię. Wszystko zaczęło się, gdy za młodu wyruszył na kosmiczną wyprawę, niestety w jego okręt uderzyła asteroida i zepsuł się hipernapęd i łączność. I tu zaczynają się problemy, była kobieta, którą kochał i do której pragnął wrócić, ale bez hipernapędu miną dziesiątki lat, nim do niej dotrze. I próbuje. Ciągle patrzy na jej zdjęcie, stara się być z nią myślami, nawiązać kontakt duchowy i tak dalej ciągle ma nadzieję, że pewnego dnia wróci do swojej ukochanej Mai. Niestety, nie ma ratunku, nie ma żadnej pomocy i nikt go nie szuka. Tem coraz bardziej popada w szaleństwo, w co w sumie chyba w takim wypadku byłoby normalne. W końcu odkrywa na swym okręcie awaryjnego droida żeńskiego, którego nazywa Milie. To ona staje się jego jedynym towarzyszem, opiekunem, a może też kimś więcej. Ale czy droid może odczuwać, może kochać, może się dla kogoś poświęcić? A jeśli tak, to w jaki sposób?
Owszem można by się zastanawiać, dlaczego Tem nie próbował dotrzeć do najbliższej zamieszkałej planety i tam szukać pomocy, lub wysyłać sygnały, coś na kształt listu w butelce (zwłaszcza jak nie działał mu holonet), ale przez tyle lat mógł i tego próbować. Zresztą, w tak krótkiej opowieści trudno wszystko wytłumaczyć, ważny jest sens, relacja jaka połączyła Milie i Tema. A to coś nadzwyczajnego i przedziwnego, zwłaszcza, że w jego sercu bardzo długo była obecna Maia.
Autorem rysunków jest Bret Blevins, ten sam który stworzył Lekką służbę. Poziom jest podobny, w żaden sposób rewelacyjny, acz ciągle zadawalający i poprawny.
Mnie ta historyjka się bardzo podobała, przypomniała, że świat Gwiezdnych Wojen, to nie tylko wielka epicka walka. Jeśli to ma być realne uniwersum, muszą tam istnieć właśnie takie małe, wielkie poświęcenia, które wynikają z miłości, które mają więcej wspólnego z postawą świętego Maksymiliana Marii Kolbego, niż miłością erotyczną. A silniej potęguje tu wszystko to, że tym, który oddaje wszystko, wcale nie jest Jedi, nie jest nawet człowiek, a zwykły droid.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 9/10 Klimat: 8/10 Opis świata SW: 7/10 Kolory: 7/10 Rysunki: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,17 Liczba: 12 |
|
Donmaślanoz142014-09-03 02:46:54
Da się jakoś zmienić ocenę? Bo przez przypadek walnąłem "oceń" zanim wybrałem ocenę. ;/