Tytuł PL: Mroczne czasy tom #2: Podobieństwa Tytuł oryginału: Dark Times #6-10: Parallels Tytuł TPB: Dark Times Volume #2: Parallels Scenariusz: Mick Harrison Rysunki: Dave Ross, Lui Antonio Litery: Michael Heisler Kolory: Alex Wald Okładki: Zack Howard, Brad Anderson (kolory), Doug Wheatley Tłumaczenie: Jacek Drewnowski Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 2007-2008 Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 2008 Wydanie PL: Egmont Polska 2010 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Historia Dassa Jennira i Bomo Greenbarka opowiedziana w The Path to Nowhere, to w mojej opinii jeden z najlepszych komiksów z cyklu Gwiezdne Wojny i jedna z najlepszych historii weń opowiedzianych. Dlatego czekałem na drugi tom Dark Timesa i chyba oczekiwałem zbyt wiele.
Siłą napędową pierwszej miniserii był powolny upadek Jennira i tragedia Greenbarka. Na tej zasadzie budowano mrok, z jednej strony Bomo, któremu trudno było się pogodzić z tym, co się wydarzyło. Nie mógł powstrzymać wydarzeń, ani ich cofnąć, ani w jakikolwiek inny sposób poradzić. Przeżył, ale co z tego, stracił wszystko na czym mu zależało. Z drugiej strony Dass, który wpadał w pułapkę własnych czynów, coraz bardziej przekraczając granicę a potem zatracając się, a najgorsze jest to, że wiedział, co robi. Dokonywał wyborów. Składając te dwa wątki dostaliśmy smutną ale i wspaniałą historię. I powiem tyle, oczekiwałem Jennira, ale nie dostałem go w komiksie. Oczekiwałem dalszego ciągu jego upadku. Pojawia się jedynie Bomo i drugi wątek, związany z K'kruhkiem. I niestety żaden z nich nie ma tak wielkiej siły rażenia jak "The Path to Nowhere". A sam łącznik, cóż sprawia wrażenie przypadkowego. Ot drugoplanowa postać z początku jednego wątku pojawia się w drugim, ale dla mnie to nie ma większego znaczenia, bo te historyjki może i dzieją się równolegle, ale wcale nie sprawiają wrażenia powiązanych. Mało tego, nie nakręcają się, nie budują razem mroku. Owszem są tu mocne sceny, tylko czy masakra dzieci jest mroczna? Jest smutna, trudna do zaakceptowania, ale po trzecim Epizodzie trudno to nazwać mrokiem. Z prostej przyczyny to jest zło, które można zaszufladkować jednoznacznie. Mrok pierwszego Dark Timesa wynikał ze zła, któremu przyświecały dobre intencje. Ale tu droga do piekła nimi nie jest wybrukowana. Mamy postaci negatywne, które nie mają siły pociągnąć nas za sobą, nie fascynują. To zwykli źli przeciwnicy, żeby nie powiedzieć standardowa historyjka przygodowa. Co gorsza nasi bohaterowie pozytywni są o wiele bardziej jednoznaczni, niż w "The Path to Nowhere". Nawet jak walczą różnymi sposobami, to walczą w obronie, ze zrozumiałych pobudek i są "czyści". Efekt jest taki, że historyjka ma pewien potencjał, ale na tym się kończy. Ona nie powala nas na kolana, dlatego, że dużo bliżej jest jej do awanturniczej zabawy, niż mrocznej historii. Najlepiej widać to w finale, który jest swoistym happy endem. Dobrzy wygrywają, źli przegrywają, ale to nie jest mocne zakończenie, w którym widzielibyśmy cenę, jaką przyszło płacić bohaterom. To niestety krok wstecz w porównaniu z pierwszą serią.
Dobrze, mogę się zgodzić, że wątek z K’Kruhkiem miał sprawiać wrażenie pasującego, ale chyba lepszy byłby przed upadkiem Jennira. Mogę się zgodzić także, że sam Dass nie był to koniecznie potrzebny, bo przecież jest jeszcze Bomo. I to jest właśnie największy problem, bo Greenbark po poprzedniej miniserii był już wrakiem, on musiał upaść lub powoli się zacząć odradzać. Obie historie byłyby pewnie fascynujące, ale to co dostaliśmy to w pełni sprawny Bomo, który czasem ma pewne problemy natury fizjologicznej, tylko po to, by nie trzeba się było bawić jego psychiką. Szczerze zawiodłem się na tym, bo najwspanialszy temat został zamknięty w kilku kadrach, które równie dobrze mogłyby być tłem. Po wstępie mamy wielką przygodę, gdzie bohaterowie cierpią, ale nie wynika to z bagażu ich doświadczeń życiowych, a raczej złej woli czarnych bohaterów. Chyba najlepiej wszystko obrazuje jeden fakt, skoro miały nastać mroczne czasy i w domyśle Imperium to gdzie ono się podziało w tej serii? Nie ma na nie miejsca w opowieści, jest tylko wspomniane. I to chyba najdobitniej tłumaczy „Parallels”. Autorzy stworzyli mrok, którego sami się przestraszyli.
Do niektórych opowieści trudno podejść obiektywnie. Dla mnie tak jest i z tym komiksem. Pierwszy tom wyznaczył fenomenalnie wysoki poziom. Drugi będąc sztampową historyjką nie wypada nawet słabo, a żałośnie. Sprawia wrażenie zrobionego na siłę sequela, w którym nie chciał wystąpić jeden z głównych aktorów, a drugi ratując swoją zrujnowaną karierę chwycił się pierwszego ochłapu. Szczerze gdyby to było w innej serii, w innym okresie to pewnie podszedłbym do tego lepiej. A tak trudno mi nie mieć wrażenia zawodu. Twórcy postawili wysoko poprzeczkę, ale tym razem zdecydowali się pod nią przeczołgać. W moim odczuciu to dzieło jest absolutnie nie potrzebne.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 4/10 Klimat: 4/10 Rozmowy: 5/10 Rysunki: 6/10 Kolory: 7/10 Opis świata SW: 7/10 |
Temat na forum
Temat na forum (polskie wydanie)
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,13 Liczba: 38 |
|
Dark Count2019-06-06 17:45:15
"Podobieństwa" były moim pierwszym komiksem z serii dark times i dzisiaj nie oceniłbym ich tak surowo jak wcześniej. Po pierwsze brakowało mi wtedy kontekstu poprzednich numerów, a po drugie mam dzisiaj większe porównanie całego EU.
Zacznijmy od rzeczy które się udały, bo jest ich parę. Po pierwsze klimat, mimo braku Wheatleya nadal jest to dark times z krwi i kości, bez happy endów, ale z tragedią i poświęceniem, gdzie nawet tak doświadczone postacie jak K`kruhk nie potrafią się odnaleźć. Klimat więc jest, czego nie można zawsze powiedzieć o późniejszych zeszytach. Podobał mi się też motyw odzyskania "rodziny" przez Greenbarka, który po stracie córki widzi nową rodzinę w załodze uhumele i K`kruhka, który po stracie zakonu widzi nową rodzinę w grupie padawanów, chociaż dla jedi więzi rodzinne są zabronione. W ogóle dużo nowych postaci zostaje wprowadzonych, a stare się zmieniają. Tym bardziej szkoda, że Crys zabito tak bezceremonialne w wektorze.
Problem w tym, że o ile początek i koniec komiksu są udane, o tyle środek nie jest. Właściwie to najważniejsze zostaje powiedziane już na początku a środek jest przegadanay, zbytnio rozciągnięty i sprowadza się do jednej wielkiej rzezi. Fajne jest to, że "podobieństa" często odnoszą się do poprzedniego tomu i nieraz można sobie zadać pytanie czy aby Jennir nie postąpił na końcu "ścieżki do nikąd" prawidłowo ? Ale to znowu pokazuje, że to co najlepsze w tym komiskie jest jakby zapożyczone z ostatniego.
Lepiej byłoby, gdyby ten komiks został porządnie skrócony, albo ukazał się jako filler. Wtedy możnabyłoby poświęcić więcej miejsca na finał dark times, ale to już gdybanie dla gdybania.
7/10
SW-Yogurt2019-05-07 22:12:19
Może i gorsze od DT#1-5, ale mi pasuje kierunek, w którym całość zmierza. ~:P
Jedynie wkurzające są podziały w DeA; DT#6 i koniec dwudziestego siódmego DeA. Dobrze, że miałem pod ręką DeA#28~. ~;)
Raham Kota2011-07-28 16:33:42
Super komiks ale jak dla mnie rycerze starej republiki chyba lepszy
barti18552010-08-24 15:32:16
rysunki kulawe ale daje 7/10
Melethron2010-08-01 07:59:18
Rysunki trochę zawiodły, dlatego 8/10.
Mastergrader2010-07-05 19:37:10
Dziwny jestem i co tam,dałem 8 bo dla dobre.Najlepsza z tej historii jest chyba "Droga donikąd"
Darth Kasa2010-07-04 21:29:55
Ależ ja nie mam gustu. Jak dla mnie komiks świetny, no i znowu mhrok i zuo wypełniają go w całości. Brawo!
Louie2010-05-14 00:24:47
Faktycznie, pierwszy tom poprzeczkę postawił na wysokim poziomie i niestety "Podobieństwa" znacznie mu ustępują, głównie pod kątem wizualnym. Fabularnie niestety też nie jest na tym samym poziomie... ale ogólnie najgorzej nie jest. Czekam na Vectora w PL. ;)
Daje 6/10.
Vergesso2010-05-10 12:44:56
A mi się podobało. Co prawda rysunki faktycznie, nie dość, że gorsze, to jeszcze fatalnie wyglądają - zwłaszcza Crys Tanzer - ale historia jest dobra.
Zwłaszcza ta dotycząca Boma i reszty z Uhumele, rozwinięcie historii Crys, parę wątków z poprzedniej części, historia wymiany między Herenem a Haką, uszczuplenie załogi Herena...
Wątek z K'Kruhkiem też daje radę, choć słabszy trochę od historii Boma. 7/10
G. Grievous2010-04-20 18:33:08
O Boże, przypadkiem dałem temu 10...
Wolf Sazen2010-03-16 19:54:35
Niestety po wspaniałej Ścieżce Donikąd otrzymaliśmy trochę słabsze Podobieństwa. Fabularnie nie jest jeszcze tak źle gdyż samą historię da się spokojnie przełknąć bez jakiś tam większych zgrzytów, jednak rysunki są po prostu niekiedy paskudne. Crys Taanzer w każdym kadrze wygląda inaczej i z każdym coraz gorzej. K'Khruk przypomina niekiedy tarzana a to to tylko kilka z wpadek rysownika. Jednak cieszę się mimo wszystko że Egmont wydał ten drugi tom Mrocznych Czasów ponieważ i do kolekcji jest obowiązkowy i pokazuje nam jak wybitnym dziełem był tom pierwszy. 5/10
Hialv Rabos2010-02-28 00:21:37
Ocena: 8/10.
Dark Count2009-12-13 19:13:57
Niewiele dobrego mogę powiedzieć . Rysunki są takie sobie , a fabuła często zwyczajnie nuży . Jedynie dialogi stoją na dobrym poziomie . Koniec powieści jest jednak wart uwagi , ale to za mało by dać notę większą niż 4.