Tytuł oryginału:Star Wars Droids: Season of Revolt #1-4 Scenariusz: Jan Strnad Rysunki: Bill Hughes Tusz: Keith Williams, Rich Perrotta Kolory: Perry McNamee, Chris Chalenor Okładka:Kilian Plunkett Litery: Steve Dutro Tłumaczenie: brak Wydanie PL: brak Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 1995 Wydanie USA TPB: Omnibus: Droids |
Recenzja Lorda Sidiousa
Dłuższa historia, rozbita na kilka zeszytów faktycznie może być wspaniałym rozwinięciem opowieści, może zawierać więcej wątków, być poważniejsza, bardziej złożona, a co za tym idzie bardziej frapująca. Jednak sam pierwotny klimat serii „Droids” w pewien sposób wyklucza ten kierunek. Twórcy musieli się mocno zastanowić, czy iść dalej w kierunku The Kalarba Adventures czy raczej Rebellion. I postanowili wybrać środkową drogę, historię bardziej złożoną, a przy tym klimatycznie infantylną zarazem.
Wybitny botanik, Klorr Villa i jego pomocnik ithorianin Zorneth stworzyli niesamowite zioło – savorium, które daje istotom inteligentnym szczęście. No cóż, ma ono też swoje negatywne skutki, a mianowicie co z tego, że osobnik który je spożyje jest szczęśliwy, śpiewa, tańczy i bezwiednie robi inne rzeczy, które mogą mieć negatywne skutki dla innych. Taka osoba nie nadaje się już do niczego więcej, nazywa się ich śmiaczami, gdyż chodzą zadowoleni i przepełnia ich pozytywna energia, której w żaden sposób nie można wykorzystać. To otumanieni szaleńcy, żyjący we własnym świecie i ich pilnuje Zorneth, właściciel C-3PO i R2-D2. Oczywiście śmiacze powodują wszędzie wiele chaosu i zabawy dla czytelnika, tak przynajmniej ma być w założeniach.
Drugi wątek jest już bardziej dorosły. Na planecie Targonn rządzi zły dyktator Craw, który oczywiście jak wszystko tutaj jest świetnie przerysowany. Skoro padają rozmowy o podwyższeniu 99% podatków, trudno całość traktować poważnie, taka właśnie jest ta seria. W każdym razie mamy odczuwać jak bardzo Craw jest zły i sympatyzować z buntownikami. Co gorsza dyktator zamierza użyć savorium by pozbyć się swoich przeciwników i w tym momencie do akcji wkraczają C-3PO i R2-D2, którzy tym razem pomogą bojownikom o wolność pozbyć się tyrana.
Prawdę mówiąc, początkowo spodziewałem się raczej historii będącej kontynuacją rebelii droidów z poprzedniej opowieści. Takie rozwinięcie mnie zaskoczyło i to pozytywnie, zwłaszcza, że mimo wszystko to osobna historyjka, która wprowadza serię „Droids” na zupełnie nowe wody. Wątki polityczne, które wcześniej były całkowicie nieistotne tu zaczynają odgrywać większe znaczenie. Nie jest to co prawda polityka znana choćby z „Dziedzictwa Mocy”, ale jest. Nie ma tu wspomnianego Imperium, raczej lokalna polityka planetarna i to w pewien sposób się sprawdza. Z drugiej strony autorom udało się zachować ducha zabawy, z pewnością także przez wprowadzenie otumanionych savorium istot. Ale przy tym udało się przemycić trochę innych treści, jak przemiana moralna Zornetha, która pokazuje jego upadek. I to jest na prawdę świetny kawałek, on nie jest do końca zły, wręcz przeciwnie, ale wiemy jedno, do ideału dobra też mu daleko. I to chyba jest najmocniejsza strona tej historyjki, będąca jej świetnym zakończeniem i morałem.
Rysunki to ponownie podryg Billa Hugesa, ostatni w tej serii. Bardzo dobre, jak na okres, kiedy zostały stworzone.
Ta historyjka podobała mi się już bardziej niż poprzednia, głównie z dwóch względów. Po pierwsze jest ona w całości samodzielna, co wychodzi mocno na plus, a po drugie jest świetnie wpasowana w serię klimatem, a przy tym wykorzystuje umiejętnie fakt, że to nie jest pojedynczy komiks, zatem historia jest budowana i odkrywana stopniowo. Nie znajdziemy tu droidów typu U-E, 2-E czy Q-E, za to ujrzymy jak wykorzystać można wszechświat Gwiezdnych Wojen z pewnym przymrużeniem oka. To akurat wyszło tu fenomenalnie.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Klimat: 7/10 Rozmowy: 6/10 Rysunki: 7/10 Kolory: 7/10 Opis świata SW: 7/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,50 Liczba: 2 |
|
SW-Yogurt2021-02-02 21:58:53
Za długie, pomysły może i OK, ale się rozłażą.