Autor: Jude Watson Oryginalny tytuł: Last of the Jedi #9: Master of Deception Wydanie PL: brak Wydanie USA: Scholastic 2008 Przekład: --- Okładka: Drew Struzan Stron: 150 Cena: 5,99 USD |
Recenzja Lorda Sidiousa
Oto przed nami kolejna, tym razem przedostatnia część przygód podwójnego agenta Olina, a to co nas czeka tym razem to kolejni szpiedzy, oszustwa, spiski, tajemnice i jedynie dyktafonów i podsłuchów brakuje. Niestety już praktycznie nie można tej serii uratować Jude może dwoić się i troić, ale teraz musi już tylko zebrać zabawki, które porozrzucała. Jak się nawet jej to uda, to raczej będzie można odetchnąć z ulgą, niż cieszyć się z ostatecznego efektu.
To co jest tu bardzo wyraźne, to na pewno atmosfera końca. Autorka chyba nie tylko szykuje się do zakończenia serii ale i swojej przygody z Gwiezdnymi Wojnami. Po prawie dziesięciu latach należy się jej dłuższa przerwa, tym bardziej, że swą najlepszą serię ma już za sobą (Jedi Quest). Widać to doskonale w postaci Jenny Zan Arbor, z którą ostatecznie rozliczają się przyjaciele Ferusa. Zadano jej cios, z którego nie powinna się podnieść. I co tu dużo mówić, jej sprawa chyba była najciekawszym momentem tej powieści.
Sam Olin zaś jako Imperialny Inkwizytor przybywa na Alderaan, gdzie trwają poszukiwania dziewczynki wrażliwej na Moc. Oczywiście jest nią Leia, ale tego nikt nie wie, a juz na pewno Ferus. I choć Obi-Wan potem tłumaczy, czemu mu nie powiedział, chyba najlepiej jednak ilustruje to rozmowa Olina z Hydrą, Imperialną Inkwizytorką, w której jest on nad wyraz nieostrożny, żeby nie powiedzieć, że aż dziw bierze, że go jeszcze nie dopadli. Jeśli Imperium przypominałoby trochę IV RP, to z pewnością, Ferusa dawno by wykryto, a zakładając, że Imperium miało być reżimem, to w ogóle mamy do czynienia z kuriozum. Watson od samego początku nie radzi sobie z klimatami spisków, gier, a Ferus zupełnie nie pasuje do tego świata. Jeśli Imperator dałby się tak łatwo manipulować, a Vader pomiatać, nie byłoby Xizora i Cieni Imperium, bo Rebelia nawet nie musiałaby się starać, by wygrać. I szczerze to jest największy błąd serii. W dwóch poprzednich Watson doskonale tworzyła i wzbogacała wszechświat, który z niczym się nie kłócił, nie konkurował, był alternatywny ale przy tym komplementarny. Tu trudno mówić o niezgodnościach jeśli chodzi o fakty czy wydarzenia, tego autorka się pilnuje, ale klimat, charakter postaci, to coś co ją ewidentnie przerosło, tak jak i ilość postaci w serii. A tu pojawiają się nowe – Bail Organa, Breha, Leia, Winter. To wszystko się nakłada, a okręt Watson już tylko i wyłącznie dryfuje. Nawet jak gdzieś pojawi się szkwał, to i tak nie trwa to zbyt długo.
Swoją drogą warto chwilę poświęcić okładce. Nie wiem dlaczego wrzucono tam w tle dorosłą Leię, pewnie by jakoś ściągnąć zainteresowanie, ale to już tylko i wyłącznie pośmiertne skurcze.
Powiem tak, pamiętam końcówkę Jedi Questa, która potrafiła mnie zaintrygować i sprawić, by sięgnąć po następny tom. Tu cieszę się, że na ostatni będę musiał czekać kilka miesięcy. Seria Last of the Jedi miała potencjał, tylko trzeba było wybrać innego autora, Jude Watson nie zdała tego egzaminu, to bez wątpienia jej najgorsza seria książkowa. Może wypowiadam to zbyt wcześnie, ale następny tom musiałby być genialny, a na to się nie zanosi.
Alderaan to pokojowa planeta, a Bail Organa chce aby taką pozostała. Tyle, że skrywa jeszcze jeden sekret, od którego zależy przyszłość zakonu i galaktyki. Ferus Olin, podwójny agent, będzie musiał ten sekret odkryć i ochronić...
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 4/10 Klimat: 3/10 Opis świata: 3/10 Rozmowy: 3/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 3,50 Liczba: 2 |
|
Rusis2008-04-10 14:35:05
Im bliżej końca tym bardziej tego końca wypatruję. Nie wiem czy ta seria mogła jeszcze bliżej dna się znaleźć.