Recenzja Nestora
24 numer serii Marvel Comics Star Wars jest przerywnikiem w głównej lini fabularnej. Jak nam wskazuje notka od scenarzysty, którym gościnnie w tym zeszycie została Mary Jo Dufy, akcja komiksu dzieje się po numerze 15. Opowiada on nieopowiedzianą historię Obi-Wana Kenobiego z czasów Starej Republiki.
Okładka tym razem bardzo słabo wyszła Infantino, nie ma co ukrywać. Widzimy na niej Kenobiego z zapalonym czerwonym mieczem. Za nim stoi droid, podobny do C-3PO, ale z wyrazistszą twarzą. A przed nimi jest tłum uzbrojony po zęby, z widocznym zamiarem ataku. Pierwszym grzechem tego artu jest fryzura Obi-Wana, kolor włosów jest nieadekwatny do tego, jaki ma on w komiksie. Podobnie ma się sprawa ze strojem. Na okładce Ben jest stylizowany na tego z Nowej Nadziei, natomiast w zeszycie poznajemy zupełnie nowy wizerunek mistrza Jedi. Sytuacja z okładki jest „przebarwiona”, ma miejsce w komiksie, ale nie w taki sposób jak to jest sugerowane.
Leia, Han, Luke, Chewbacca, C-3PO i R2-D2 zostają zaatakowani przez 2 myśliwce TIE. Kiedy Solo używa podstępu, żeby je zestrzelić, Księżniczka tłumaczy Skywalkerowi, że ten manewr wmyślił wcześnie Obi-Wan. Tym sposobem rozpoczyna swoją opowieść o Generale Kenobim - jak widać jego tytuł w Marcelach nie został nadany w czasie Wojen Klonów, bo akcja komiksu dzieje się w spokojnych czasach, który podróżuje liniowcem pasażerskim. Na pokładzie statku, spotyka się z ogólną niechęcią do droidów. Staje w obronie jednego, który utrzymuje, że jest androidem jego przyjaciela Baila Organy. Gdy okręt wyskakuje z nadprzestrzeni to okazuje się, że czekają na niego statki Mersonów. Komiks jest niestety ospały, widać że sezonowa scenarzystka nie odnalazła się w nowych realiach. Obi-Wan wyciąga miecz tylko 2 razy i to w dodatku w dziwnych przypadkach. Konstrukcje statków w tym zeszycie nie są innowacyjne. Trochę to odpycha, szczególnie że seria ma potencjał twórczy, co już wielokrotnie powtarzałem. Zupełnie bez rewelacji i zachwytu podszedłem do tego numeru, a liczyłem na wiele, tym bardziej że powstała możliwość rozwinięcia nowego okresu czasowego. Co ciekawe, rękojeść miecza Kenobiego wcale nie przypomina tej z filmu, a kolor klingi tym bardziej. Jest on biały, bądź żółty, w zależności od strony.
Rysunki walki Sokoła z TIE są przepiękne, miło jest na nie „zarzucić” oko. Pozostałe sceny są na dobrym poziomie. Sporo świeżości wniósł nowy kolorysta. Odpowiednio dobiera paletę, dzięki czemu rysunki Infantino i Waiceka mają nowy wymiar. Dziwnie się prezentują litery pana Parkera, w szczególności w tych mniejszych dymkach. Niby mało istotny szczegół, jednak przykuł moją uwagę i nie daje mi spokoju. Możliwe, że to przez zbyt dużo bieli w chmurkach, z chęcią poznam opinie innych czytelników na ten temat.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 2/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 3/10 Rysunki: 4/10 Kolory: 4/10 Opis walk: 1/10 Opis świata SW: 1/10 |
SW-Yogurt2018-12-10 21:03:50
He he he. ~:)
NIC w opowieści o Obi-Wanie "Benie" Kenobim nie pasuje do wersji ostatecznej.
I to jest w tym komiksie najpiękniejsze. ~:)
Bolek2011-05-28 21:35:48
Spodziewałem się o wiele więcej. A sam komiks trudno umieścić w chronologii. Musiał toczyć się w ostatnich miesiącach wojen klonów, chociaż o samej wojnie nie pojawia się żadna wzmianka.