Recenzja Nestora
22 numer serii Marvel Comics Star Wars kontynuuje wątek Rebeliantów przebywających na stacji orbitalnej Koło i nowo wprowadzoną historie powrotu Dartha Vadera. Główną akcją w komiksie jest tytułowa i okładkowa walka gladiatorów, w której biorą udział Han Solo i Chewbacca.
Jak już wspomniałem, na okładce znajdują się kapitan Sokoła Milenium i jego pierwszy oficer. Rozwścieczony Wookie celuje z blastera do swojego przyjaciela, a ten krzyczy do niego: „There is no choince in this crazy arena, Chewie like i tor not you gotta KILL ME!!”. Bardzo złowieszcze i smutne. Wierny Wookie miałby zabijać osobę, względem której ma dług życia? Dookoła bohaterów latają małe planetoidy. W rękach trzymają blastery i połyskujące tarcze, służące do odbijania boltów przeciwnika.
Zeszyt rozpoczyna się mocnym akcentem, od pokazu walki gladiatorów w sferze nieważkości. Biorą w niej udział Han Solo i Chewbacca, którzy jednoczą siły, by wygrać walkę na śmierć i życie. Tymczasem na lekkim krążowniku Komandora Storma, senator Greyshade wciela w życie swój własny plan. Przy okazji miesza do niego Luke’a i Leie, którzy podążali tropem strażników Koła. Jakby tego było mało do akcji włącza się Darth Vader, zmierza on w stronę stacji. Leci przez nadprzestrzeń, i tu ciekawostka, Gwiezdnym Niszczycielem klasy Imperialnym Krążownikiem Bojowym, który tylko z kształtu przypomina Gwiezdne Niszczyciele poznane w Nowej Nadziei. Mi osobiście te wariacje na temat Imperialnej technologii nie przeszkadzają, a raczej są miłą odskocznią od monotonnego wyglądu ISD Imperial I i II. Wracając jednak do głównej akcji komiksu, jaką jest pojedynek gladiatorów. Muszę przyznać, że ten element wyszedł twórcom bardzo dobrze. Wprowadza odpowiednią ilość napięcia i tempa. Dawno nie było, aż oddanych tylu strzałów na stronnicach tej serii. Wszystko jest w dodatku ukoronowane zakończeniem, które mnie wbiło w ziemię. Jeszcze nie widziałem czegoś takiego w Star Wars. Tutaj Marvel spełnił swoją podstawową funkcje w 100%, dał nam coś, czego jeszcze nie spotkaliśmy w tym uniwersum.
Nie mam większych zastrzeżeń do sfery rysowniczej tego numeru. Cieszy mnie, że Waicek dalej współpracuje z Infantino, dzięki czemu Gene Day trzyma się daleko serii. Musze jednak trochę posapać, na rysowników. Chewbacca, czy to na pewno on? Widzę jakiegoś kudłatego stwora, być może to Wielka Stopa, być może Wookie. W szczególności na okładce jest fatalny. Mocno to kontrastuje z dobrym wykonaniem pozostałych postaci. To jednak jest tylko kropelka w całym morzu, na które z przyjemnością rzucam okiem.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 6/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 4/10 Rysunki: 4/10 Kolory: 3/10 Opis walk: 8/10 Opis świata SW: 4/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 5,60 Liczba: 5 |
|
SW-Yogurt2018-12-09 23:42:28
Twórcy nadal mieszają i nie wiadomo co z tego wyjdzie. Choć wiadomo. ~:)
Koniec drugiego DeA.