Recenzja Nestora
„The Aurorient Express” to kolejny komiks opowiadający przygody Qui-Gona i Obi-Wana, dziejące się 6 lat przed „Mrocznym Widmem”. Stroną graficzną zajęli się Lucas Maragon i Dan Jackson, znani z pracy przy serii „Tag & Bink”, czyli innego znanego duetu galaktyki.
Nasi tytułowi bohaterowie dostali zadanie zbadania przyczyny opadania w atmosferę luksusowego pasażerskiego liniowca. Jak się okazuje napotykają oni problemy już przy samym dotarciu do powierzchni statku. Czekają na nich roboty przypominające crab-droidy. Po krótkim starciu trafiają do kapitana i informują go, że załoga i pasażerowie są w śmiertelnym niebezpieczeństwie, bo statek zsuwa się z orbity i lada moment wejdzie w atmosferyczną strefę gazu tibana, która zmiażdży statek. Jedi postanawiają odnaleźć powód awarii i złapać sprawcę całego zamieszania.
Wszystko to brzmi znajomo, prawda? Zapytam więc, czy oglądaliście film „Speed 2”? „The Aurorient Express” i „Speed 2” mają ze sobą wiele wspólnego. No i to chyba jest główny problem tych 2 zeszytów. Przerobienie słabego filmu na komiks, który jest osadzony w innym uniwersum, nie zwiastuje nic dobrego. Nie ma co ukrywać, ten komiks jest słaby i aż razi w oczy odwzorowywanie wszystkiego. Miedzy innymi mamy statek, który czeka nieuchronna zagłada, ukrytą bombę i złoczyńcę, który tym wszystkim kieruje z pokładu statku. Jest też coś, co mogło by podciągnąć komiks w ogólnej ocenie, ale na jego nieszczęście nie jest dość wyraziste. Mamy zatem mieszanie się absurdów i interesów różnych osób. Tak oto żona chce zabić męża, osobisty trener chce przejąć majątek mężatki, szef ochrony i boy hotelowy pomagają piratom. Autor nie poświęcił tym wątkom zbyt dużo uwagi, na czym komiks traci i jest prostolinijny, bo zbiega się do tego, że bohaterowie gonią po statku szukając bomby, która lada moment może eksplodować. Małym plusem jest natomiast ostatnia plansza, która wprowadza małą dawkę humoru.
Ja osobiście kreskę Maragona odbieram źle w komiksie tego typu. O ile sprawdziła się ona w komicznym „Tagu i Binku”, to tutaj mi nie pasuje. No i do tego wiecznie zły Obi-Wan, który na każdej planszy wygląda na wkurzonego. Nie ważne czy stoi, czy mówi, czy walczy, zawsze mu coś nie pasuje. Przynajmniej tyle wyczytuję z jego twarzy. Kolory są trochę za jasne jak na mój gust. Fioletowe odcienie nieba, nie kontrastują z ciemnymi barwami, których po prostu brak. Co by nie mówić, to o ile oprawa graficzna jest mimo wszystko najmocniejszą stroną tego komiksu, bo fabuła i kreacja bohaterów jest bardzo słaba. Akcja toczy się powolnie i nie zaskakuje nas niczym ciekawym. Ot dwóch Jedi wałęsa się po luksusowym statku i zastanawia się, czy już jest czas na przeprowadzenie ewakuacji pasażerów i personelu.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 3/10 Klimat: 1/10 Rozmowy: 2/10 Rysunki: 6/10 Kolory: 5/10 Opis walk: 2/10 Opis świata SW: 3/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 4,40 Liczba: 5 |
|
SW-Yogurt2020-02-05 22:11:46
Potencjalnie miało to potencjał, ale zabrakło napięcia i czyta się to z dużym oporem. Lipa&nuda.
Wolf Sazen2013-07-05 14:44:32
Pierwsza historia z omnibusa "Rise of the Sith" to początkowe przygody Qui-Gona i Obi-Wana. Na samym początku odstraszyła mnie kreska. Styl rysowania pasuje bardziej do komediowych opowiastek o Tangu i Binku niż do przygodowej konwencji. Sama intryga zapowiadała się ciekawie jednak jej rozwiązanie jest wybitnie niesatysfakcjonujące. Brak również tutaj klimatu czasów przed TPM który bardzo sobie cenię w opowieściach z tego okresu. 2/10