Tytuł oryginału: Tales of the Jedi: Dark Lords of the Sith #1-6
Tytuł TPB: Dark Lords of the Sith
Scenariusz: Tom Veitch, Kevin J. Anderson
Rysunki: Chris Gossett
Tusz: Mike Barreiro, Jordi Ensign
Litery: Willie Schubert
Kolory: Pamela Rambo
Okładki: Hugh Fleming
Tłumaczenie: brak
Wydanie USA zeszytowe: Dark Horse Comics 1994- 1995
Wydanie USA zbiorcze: Dark Horse Comics 1996
Wydanie PL: brak |
Recenzja Lorda Sidiousa
Poprzednie tomy serii zagwarantowały jedną rzecz. Niesamowite tempo akcji, które zapiera dech w piersiach. Tyle, że akcja to nie wszystko, ważne jeszcze są postaci, tu Veitchowi z pomocą przychodzi Kevin J. Anderson, dzięki któremu otrzymujemy historię jeszcze lepszą, nadal odkrywczą, nadal bardzo intensywną, ale przy tym z postaciami, które na zawsze zapadną w pamięć. Pojawia się Exar Kun.
Ponownie wszystko rozpoczyna się w sposób niewinny, od poznania kolejnego bohatera, wspomnianego już Exara Kuna, ucznia mistrza Jedi Vodo-Siosk Baasa. Młody Exar jest dumny i rządny, wiedzy, ale powoli kusi go Ciemna Strona, choć tym razem jest to przede wszystkim ciekawość. Skonfrontowany opuszcza swojego mistrza, by rozpocząć poszukiwania i szkolić się na własną rękę. Przypadkiem trafia na Onderon, skąd już tylko chwila aby dotrzeć do grobowca Freedona Nadda. Dalej udaje się na Korriban, gdzie tylko przypieczętowuje swój los.
Z drugiej strony mamy kontynuację wątku Ulica Qel-Dromy, który wpierw traci mistrza Arcę Jetha, obserwując jak ten zostaje zabity przez Krathów, a następnie postanawia ich zinfiltrować, tyle że sam powoli zakochuje się w Aleemie Keto. Nawet nie wie, że sam wchodzi w objęcia Ciemnej Strony. Ostatecznie jego przeznaczeniem będzie zmierzyć się z Exarem Kunem, albo do niego dołączyć.
Faktem jest, że tempo akcji ustępuje tu trochę poprzednim tomom, ale przede wszystkim liczą się tu dwie centralne postaci – Exara i Ulica, w przypadku których mamy możliwość obserwowania ich powolnego upadku, tak podobnego, ale tak różnego w obu przypadkach. Ich losy są przeplatane, ale miejscami opowieść jest ułożona tak, by można było zobaczyć u obu podobne uczucia, zmaganie, choć wynikające z odmiennych przeżyć czy wyborów. Najbardziej przerażające jest to, że w konsekwencji prowadzą do tego samego. Do Ciemnej Strony. Droga do piekła jest wybrukowana dobrymi intencjami, co widać w przypadku Qel-Dromy, który niewątpliwie chciał dobrze. Ale chcieć a móc? Z drugiej strony, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a Kun bez najmniejszego wahania na niego wstępuje, nie oglądając się wstecz.
Przez większość serii (pięć pierwszych zeszytów) obserwujemy tu powrót Christiana Gosseta, który nadal prezentuje poziom znany z Ulic Qel-Droma and the Beast Wars of Onderon. Dopiero w ostatnim tomie zastępuje go Art Wetherell, niewątpliwie słabszy rysownik, ale również dający radę i trzymający klimat. Jednak przy takiej opowieści, żadne rysunki nie będą w stanie właściwie oddać jej siły. Stają się tylko i wyłącznie sprawą drugorzędną, środkiem pomocniczym.
To wspaniała i druzgocząca opowieść, zapierająca dech w piersiach, ukazująca ogrom wszechświata – potęgę Sithów, Krathów, Jedi, ogrom galaktyki, a przy tym dwie ludzkie istoty, które próbując walczyć ze swymi słabościami rozpoczynają romans z Ciemną Stroną Mocy.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 10/10 Klimat: 10/10 Rozmowy: 10/10 Rysunki: 8/10 Kolory: 7/10 Opis świata SW: 7/10 |
Okładki wydań zbiorczych:
Okładki wydań specjalnych:
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 9,29 Liczba: 38 |
|
SW-Yogurt2021-02-21 22:59:39
NiErÓwNy, AlE bArDzO nA pLuSiE. ~:)
Koniec sześćdziesiątego dziewiątego DeA.
Dark Count2016-01-22 02:34:38
Po moim zdaniem rozczarowującym the freddon Nadd uprising, podszedłem to kolejnego tomu z pewną obawą, jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Bowiem Dark Lords of the Sith przywraca jakość pierwszych zeszytów.
Zacznę od rzeczy, które mi się nie podobają, bo ich jest znacznie mniej. Największym minusem jest już znane, nieszczęsne rodzeństwo Keto. Z rozwydrzonych nastolatków zmieniają się w sadystów z ambicjami. Nie wiem co gorsze. Jako postacie drugoplanowe -ok, ale jako załżyciele kultu Krath, które rzuciło wyzwanie republice ? Poroniony pomysł. Do tego ten niby romans Aleemy z Uliciem "może lubię być podbijana"... poważnie ?
Parę naciąganych sytuacji : droidy ochraniające jedi na Denebie - nikt nie sprawdził kto je wyprodukował :D ? Rajd Jedi na Cinnagar itp.
Ogólnie cały finał strasznie zaniża wysoki poziom komiksu. Niepotrzebnie spłyca bardzo dobrze poprowadzone wątki Kuna i Ulica. Na dokładkę dostajemy prawdziwy "bitch fight" między Nomi Sunrider i Aleemą. Co jak co, ale to już wołało o pomstę do nieba.
Co nie zmienia faktu, że komiks jest świetny i wprowadza parę innowacji do serii. Akcja dostaje porządnego kopa za sprawą dobrze zrealizowanych pojedynków, bo umówmy się, wcześniej było to tylko bezmyślne machanie wiecznie zielonymi mieczami :D Dopiero tutaj można mówić o jakiejś "choreogafii".
Wreszcie pojawia się dramatyzm. Ok, w saga of nomi sunrider też był, ale służył raczej jako wprowadzenie, tutaj mamy śmierć Jetha, rozstanie braci Qel-Droma, etc.
No i Exar Kun. To postać, która bezwzględnie kradnie komiks. Każda scena z nim jest bardzo klimatyczna, po części to zasługa narracji,która równolegle pokazuje nam upadek Ulica i wyprawy Kuna. Więcej czasu antenowego dostaje też sam Nadd, który, podobnie jak Kun, jawi się jako wprawny manipulator.
Miłym zabiegiem jest też burzenie nieskazitelnego wizerunku jedi, a to w scene w której kun spotyka mówców w Iziz, a to Jeth mówiący o "wytępieniu" przeciwników, a to Ulic kopulujący z kim popadnie etc.
Tales of the Jedi to jednak przede wszystkim star warsowa epickość, bez przesadnej sztampowatości i patosu. I Dark Lords of the Sith radzi sobie z tym doskonale. Epickość i klimat czuć prawie zawsze, podczas bitwy o Koros Major, podczas zebrania Jedi na Denebie, bądź gdy Kun eksperymentuje na arenie massashich itd.
Z oceną mam dylemat, ale niech będzie 9/10, (jeśli przymkniemy oko na słaby koniec)
8/10 (jeśli tego nie zrobimy).
timetravelprimer2014-05-21 19:13:09
Exar Kun jest intrygującą postacią. Jedni Jedi chcą zwalczać zło od środka, drudzy ratować innych, a jeszcze inni po prostu chcą władzy. A Exar? To jest po prostu człowiek łaknący wiedzy i to go wyróżnia jak dla mnie.
Wookie3e2012-03-11 03:32:39
Najlepszy komiks z serii Tales of the Jedi.
Wolf Sazen2011-03-01 22:52:07
Esencja Star Wars. W tej serii wszystko stoi na wysokim poziomie, począwszy od fabuły poprzez postacie i dialogi a skończywszy na rysunkach. Mam tutaj dwóch głównych bohaterów, którzy zatracają się w objęciach ciemności z różnych powodów. Jeden robi to z dobry pobudek, drugi ze zwykłej pychy. Mimo to obaj magnetyzują i przyciągają czytelnika. Należy również pamiętać iż odcisną oni niemałe piętno na całym EU. Scenarzyści odświeżają wątki z poprzednich części wprowadzając powoli nowe, przy okazji nakierunkowując czytelnika na to czego może spodziewać się w kolejnych seriach. 10/10
Shedao Shai2010-08-03 02:02:13
Komiks Wybitny przez duże "W"!
Pepcok2009-01-12 15:05:38
Przyznaje, że jestem pod wrażeniem. Świetna fabuła i tempo akcji. Decyzje, które zmieniają los galaktyki i poważne dramaty miłosne to coś, czego nie brakuje temu komiksowi. Świetny. Po prostu świetny.
10/10
Bolek2008-12-31 21:43:03
Kocham i nigdy nie opuszczę. Najlepsza seria ze Star Wars. Co tam po KotORach i Legacy. To jest to co kiedyś było Star Wars, nim pojawiły się prequele. Ciekawe historie o upadku i odkupieniu. O wielkich wojnach i potyczkach ze samym sobą.
Darth Tosłav2008-07-30 17:29:34
AntyFan <-- Sam jesteś gówno. Szczytem kretynizmu jest rejestrowanie się na stronie o znienawidzonej rzeczy, tylko po to, aby pisać w komentarzach komiksów "gówno nie komiks". Większego kretyna od ciebie nie widziałem. Szczere gratulacje inteligencji.
AntyFan2008-05-05 16:10:24
gówno nie komiks
AntyFan2008-05-05 16:10:11
gówno nie komiks
Nestor2007-08-28 10:19:12
Moj ulubiony komiks! 10/10